sekretariat_akcji
14.11.02, 13:43
Dostaliśmy wczoraj takiego maila: „Przykro mi to pisać ale Wasza akcja często
opiera się tylko na deklaracjach szkół. Mam tego doskonały przykład.
Obserwuję szkołę mojej córki i po przeczytaniu tych bzdur w raporcie, który
szkoła umieszcza w internecie nawet ona
pękała ze śmiechu i dodała „szkoła uczy nas, aby nie
kłamać, a co oni wypisują - same kłamstwa!!. Proszę
weryfikujcie te dane poprzez uczniów w ramach np.
anonimowej ankiety w wybranych szkołach.Ze względu na dobro
Córki proszę o zachowanie danych do wiadomości redakcji.
Czytelnik i rodzic ze Śląska"
Na wiadomość od rodzica odpowiada Piotr Pacewicz:
Zdawaliśmy sobie sprawę, że będą i takie sytuacje. Co możemy zrobić? Tak
naprawdę niewiele. Nie jesteśmy w stanie kontrolować faktów, które
przedstawiają nam szkoły, proszę pomyśleć - w akcji jest około 4 tysiące
szkół, trzeba by mieć armię ludzi i morze czasu. A i wtedy efekt nie
koniecznie byłby taki dobry: jak z zewnątrz ocenić szkołę, nauczycieli,
dyrekcję i uczniów. Nie ma zresztą jednej prawdy o szkole: nawet w najlepszej
znajdzie się ktoś niezadowolony, trafi się jeden gorszy nauczyciel, ktoś
popełni błąd itd. Czy to znaczy, że złe szkoły mogą bezkarnie wprowadzać w
błąd opinię publiczną? Chyba nie. Opisując swoją szkołę w internecie
nauczyciele wystawiają się też na krytykę. Rozumiem, że nie można narażać
dziecka, ale jeśli szkoła się kompromituje, to może trzeba ją zmienić? Może
należy porozmawiać z innymi rodzicami i wspólnie zażądać, by szkoła nie
kompromitowała się wpisywaniem nieprawdy? Może warto powiadomić o tym gminę?
Albo kuratorium? W tej akcji nie zakładamy, że szkoły staną się idealne.
Zakładamy jednak, że lokalne społeczności znajdą w sobie energię i
determinację, by wpływać na ich poprawę. A gdy trzeba - interweniować. Ciekaw
jestem, co myślą o tym nauczyciele, rodzice, uczniowie, ze szkół zarówno tych
dobrych, jak i tych gorszych. Podyskutujmy na forum.
Piotr Pacewicz