kalj
13.11.06, 14:34
Jako prawdziwy mieszczuch w końcu przeprowadziłem się na wieś.
Kupiłem dom, mam własną działeczkę no wogóle cool. Mam jednak niestety
mieszczuchowatego psa tzn, wyglansowanego Husky, który lubi sobie pobiegać.
Więc wychodzę z nim na spacery. Jak prawdziwy mieszczuch zakładam psu kaganiec
i smycz. Z kagańca już zrezygnowałem, zakupiłem już gaz pieprzowy (2 razy
użyty już) nie wiem co mam zrobić, ponieważ wyjście na spacer z psem to
samobójstwo dla niego. Biegają tam luzem takie bydlęcia, że człowiek się
zastanawia z czego to się urodziło. Niektóre z tych psów sa większe od
rotwelierów. Po kolejnej z wielu napaści nie wytrzymałem. Byłem z dzieckiem na
spacerze i z psem.
Zaatakowały nas dwa wilczuropodobne. Wziąłem kamień i.... jeden pies ledwo
przeżył, drugi na szczęście uciekł. Facet, który wyskoczył z bramy dostał ode
mnie opierdał, fakt wyzwałem go, juz nie wytrzymałem nerwowo. Wezwałem
policję, która owszem dała gnojowi mandat, ale i ja zostałem pouczony, że mój
pies musi chodzić w kagańcu!!!!!!!!! Na moje tłumaczenie policjant powiedział,
wiem jak jest na wsi, dlatego nie dam panu mandatu, ale proszę unikać
wychodzenia z psem na spacer!!!! Wyobrażacie sobie, piękne pola, piękne lasy,
a mój pies ma kisnąć na ogródku bo wyjście z nim w kagańcu to dla niego
samobójstwo!! Mało tego dostałem ostrzeżenie, żebym nie przeklinał wyzywając
gościa bo on może mnie podać do sądu!!! Dobra wiem, że policjant ma rację, ale
powiedzcie mi, który z was nie przeklinałby, w sytuacji, gdy w jednej ręce
macie psa na smyczy a w drugiej wyciągniętego z wozka dzieciaka, żeby te
obszczymury nie zrobiły mu krzywdy i jeszcze bronicie się przed napaścia psów.
Powiedzcie mi co ja mam zrobić!!! To, że cała wiocha jest teraz przeciwko
mnie, bo ich kompan musiał zapłacic mandat to pestka w porównaniu z tymi
bydlęciami biegąjącymi luzem. Do nich nic nie dociera. Wychodzi na to, że
chcąc nie chcąc będę musiał kupić drugiego psa, takiego co w wyglądem juz
odstrasza, a w akcji poprostu zjada drugiego jak przekoskę.