eliszka25
13.11.20, 05:24
Muszę się wygadać, bo mnie zaraz rozsadzi od środka....
Od prawie 7 lat walą się nasze wszystkie plany mieszkaniowe i zaczynam się na poważnie zastanawiać, czy ktoś na nas jakiejś klątwy nie rzucił czy co. Nie wierzę w takie rzeczy, ale kurfffa, tego, co nas ostatnio spotyka, nie potrafię inaczej wytłumaczyć.
Ale po kolei... W 2014 podpisaliśmy umowę na budowę domu i kupiliśmy działkę. Wszystko pięknie, tylko ten fakt nie spodobał się sąsiadowi naszej działki, który na swojej działce ma dużą służebność na rzecz naszej i zaczął nam robić problemy. Zaskarża i zakłada protesty na każde gówno. Do tego jakimś cudem, choć wszyscy, włącznie z urzędnikami w gminie i prawnikami pukają się w czoło widząc, jakie pierdoły wypisuje, znajduje posłuch w sądzie i raz już cofnięto nam przez niego pozwolenie na budowę. Zaczęliśmy od nowa i kurrrwaaaaaaa, znów przez niego jesteśmy w sądzie!!!!!!! Teraz mamy nadzieję, że do końca roku sąd wyda jakieś postanowienie i nie będzie nim kolejne cofnięcie pozwolenia na budowę 🤬.
Skutkiem ubocznym całej afery jest to, że na 14 lat utknęliśmy w mieszkaniu, które miało być tymczasowo. Mieszkanie od początku średnio mi się podobało, ale dałam się namówić mężowi, bo miało być tylko na chwilę no i było w bardzo fajnym miejscu. Początkowo mieszkało nam się tam całkiem nieźle, ale z tyłu głowy zawsze miałam świadomość, że to tylko najwyżej na kilka lat. Przez stres związany z domem zaczęłam coraz bardziej to mieszkanie nienawidzieć. W końcu wkurzało mnie w nim już absolutnie wszystko. Postanowiliśmy więc z mężem, że poszukamy czegoś innego, żeby rozładować choć trochę napięcie. Po sąsiedzku był dom do sprzedania, ale przez jakiś czas sąsiedzi nie mieli kupca. Zapytaliśmy więc, czy czasem nie chcieli by wynająć. Początkowo niby nie chcieli, ale potem zadzwonili, że jak jesteśmy nadal zainteresowani, to nam wynajmą. Dogadaliśmy się i od marca mieszkamy w tym domu. Niby pięknie, tylko właścicielom się odwidziało i po 4 miesiącach dali znać, że jednak myślą o sprzedaży. Początkowo tylko się zastanawiali i obiecywali, że poczekają do końca roku szkolnego, ale teraz im się coraz bardziej spieszy i w sobotę przyprowadzają kupców na oglądanie domu. Zaczęliśmy więc rozglądać się za czymś innym do wynajęcia, bo wychodzi na to, że właścicielom domu zdanie zmienia się jak w kalejdoskopie i pewnie niedługo możemy spodziewać się wypowiedzenia umowy najmu. Znaleźliśmy fajne mieszkanie, chcieliśmy umówić się na jego oglądanie i dzisiaj pośrednik do mnie zadzwonił z informacją, że właściciel postanowił najpierw zrobić generalny remont, który się przedłuża i w związku z tym nie wiadomo jeszcze, kiedy mieszkanie będzie gotowe. Konkretniejszych informacji możemy spodziewać się w styczniu 😖. Mieszkanie na planach i wizualizacji nam się bardzo podoba. Jest duże, fajnie rozplanowane i w sumie niemalże jak dom, bo to 230 metrów na dwóch kondygnacjach. Nic innego podobnego w okolicy nie ma, a nie chcielibyśmy przeprowadzać się dalej, żeby nie zmieniać szkoły chłopakom, bo dla jednego i drugiego jest to ostatni rok edukacji na danym etapie.
No i jesteśmy teraz w czarnej du....pie, bo nie wiemy, czy ryzykować i czekać na to mieszkanie, czy jednak zrezygnować i szukać czegoś innego. Oczywiście na wszelki wypadek się rozglądamy, ale niczego podobnego w okolicy nie ma.
Mam już dość, wszystko się we mnie kotłuje i nie mogę spać. Jeśli ktoś dotrwał do końca, to dziękuję za wytrwałość.