nawalonych7krasnali
29.01.10, 14:02
Zauważyliście taką "prawidłowość"?
Parka wpadła. Jedno z nich chce dziecka, drugie nie. I czy w podejmowaniu decyzji o jego narodzinach jest coś takiego jak równouprawnienie? -odp !!! GÓWNO PRAWDA !!!
(zakładam, że ciąża nie stanowi zagrożenia dla matki i wszystko jest w porządku)
Jeśli kobieta CHCE to urodzi wbrew ojcu ciągnąc od niego alimenty. Jeśli ojciec chce to jedyne wyjście to aborcja. Aborcja jest w tym przypadku parawanem, za którym chowają się przed alimentami.
Kobiety tłumaczą, że to ICH ciało i nikt nie będzie o jej ciele decydował. Choć idąc do łóżka wie chyba, że kładąc się w dwójkę to wstać z niego mogą już we trójkę. Tutaj zdanie ojca nie jest brane pod uwagę, bo nie ma prawa, które by mówiło o płaceniu alimentów od czasu zapłodnienia, bo gdyby tak było to niejedna pijawka już by sobie odkładała. Kiedy jest w ciąży to niestety to nie jest już tylko JEJ ciało, ale ma w sobie dziecko, które ma ojca. I jeśli jest choćby 1 na 100, który by chciał je wychować bez niej to czemu nie można dać takiej szansy prawnie. Bo na razie jedyne co można zrobić to więzić ją do momentu kiedy minie prawo dopuszczające aborcję - w tym celu jako zabieg "wyrwania bolącego zęba". Nie poczuwa się do roli matki - poszła stąd - ale jeśli ojciec chce być ojcem?