Dodaj do ulubionych

przyrodnie rodzenstwo

11.02.06, 17:02
Jest jeszcze na pierwszej stronie watek o stosunkach z waszymi exami,
idac za ciosem wink chcialam zadac pytanie o stosunki waszych dzieci
ze swoim przyrodnim rodzenstwem, ale chodzi mi konkretnie o stosunki
z dziecmi ojca, ktory zalozyl nowa rodzine po rozwodzie. Czy dzieci sie
znaja, spotykaja, kochaja? W jaki sposob wasze dzieko dowiedzialo sie o tym
ze bedzie mialo brata lub siostre? Od kogo sie dowiedzialo: od ojca czy od
was - matek? Jak zareagowalo? Czy waszym zdaniem nalezy dazyc do jak
najczestszych kontaktow, nalezy integrowac ze soba przyrodnie rodzenstwo?
Jesli tak to od kiedy?
I jeszcze chcialabym spytac jakie sa relacje miedzy waszymi dziecmi a ich
machochami?

Pozdrawiam,
coroline (macocha, ktora nie zna jeszcze sojego pasierba a w przyszlosci
planuje urodzic mu przyrodniego brata lub siostre smile i bardzo by chciala aby
dzieci sie kochaly.
Obserwuj wątek
    • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 17:23
      Mam nadzieje, ze moje dzieci nie beda mialy kompletnie zadnych relacji ze
      swoim przyrodnim rodzenstwem. Oczywiscie byc moze one zadecyduja w przyszlosci
      inaczej, lecz mam nadzieje , ze nie. MOje dzieci maja siebie nawzajem i nie
      widze koniecznosci wprowadzania w ich zycie przyrodniego rodzenstwa.
      • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 17:26
        ale dlaczego?
        Rozumiem ze ty tych kontaktow nie chcesz (lub nie bedziesz chciala bo nie wiem
        czy juz to przyrodnie rodzenstwo sie pojawilo), ale czy jezeli ojcec bedzie
        chcial aby dzieci utrzymywaly kontakt to ty bedziesz utrudniac?
        • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 17:28
          Alez to nie ojciec ma chciec tylko dzieci, a mam nadzieje , ze dzieci nie beda
          zainteresowane. oCzywiscie moge sie mylic.
          • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 17:34
            Wydaje mi sie ze kiedy rodzi sie male dziecko to na poczatku wiele zalezy od
            rodzicow, bo dzieci moga nawet nie wiedziec o sobie nawajem dopoki rodzice im
            tego nie powiedza. I mysle rowniez ze to jakie kontakty miedzy rodzenstwem beda
            w duzej mierze zalezy od nastawienia rodzicow i tego jak oni tymi kontaktami
            pokieruja. Ale ja rowniez moge sie mylic, zwlaszcza ze nie jestem matka i
            czasami nie wiem jak takie male istoty mysla smile
            • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 17:36
              Moje istoty sa duzesmile.
              • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 17:40
                Acha smile to troche jednak zmienia postac rzeczy. Dzieki za odpowiedz,
                pozdrawiam.
      • natasza39 Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 13:09
        matylda_z napisała:

        > Mam nadzieje, ze moje dzieci nie beda mialy kompletnie zadnych relacji ze
        > swoim przyrodnim rodzenstwem. Oczywiscie byc moze one zadecyduja w
        przyszlosci
        > inaczej, lecz mam nadzieje , ze nie. MOje dzieci maja siebie nawzajem i nie
        > widze koniecznosci wprowadzania w ich zycie przyrodniego rodzenstwa.


        A ja mam nadzieje, że to co napisałaś to nie jest zwykłe przenoszenie niechęci,
        a moze i nienawiści do ex i jego next na własne dzieci.

        Jesli ojciec po rozstaniu z matką nadal uczestniczy w wychowaniu dzieci, łozy
        na nie. odwiedza dzieci, a one jego w nowym domu, to nie widzę powodu aby
        dzieci nie " mialy kompletnie zadnych relacji" z przyrodnim rodzeństwem.

        Jesli jest inaczej, to albo facet rozwodzac się z matka, "rozwodzi" sie tez z
        własnymi dziećmi, co opisały dziewczyny w postach ponizej, albo po prostu ex
        żona pała taka nienawiścia do faceta, że dzieci nie chcac robić "przykrości"
        matce, z która przeciez mieszkaja, albo nawet co sie często zdarza, nie chcąc
        wysłuchiwać tego jak "zdradzają" biedną matkę, po prostu dla "świętego spokoju"
        kontaktów z przyrodnim rodzeństwem unikają.
        Kiedy dzieci są bardzo małe, ex czasem sobie tych kontaktów po prostu nie zyczy.

        W kazdym bądź razie te przyszłe relacje przyrodniego rodzeństwa zależą od klasy
        i podejscia do problemu wszystkich dorosłych stron tj, ex, next i ojca, bo
        dzieci raczej wszystkie inne dzieci traktuja po przyjacielsku.
        • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 13:20
          Nie zalezy mi na posiadaniu opinii :eks z klasa". Mysle, ze nienawiscie we mnie
          nie ma. Chyba nikogo nie potrafie nienawidzic. Az sama czasem tego zaluje.
          Natomiast nadal twierdze ze rodzenstwo nie powstaje na skutek wiezow krwi. Moje
          dzieci maja swoje rodzenstwo, z ktoeym sa zwiazane, kochaja sie , pomagaja.
          Nowe dziecko mojego meza ma swoje rodzenstwo z ktorym mieszka i kocha sie.
          Moje dzieci nie przejawiaja zainteresowania nowym dzieckiem swojego taty. I tak
          jest dobrze. Nie widze koniecznosci aby nagle robic jedna wielka szczesliwa
          rodzine: ja moje dzieci, moj eks jego dziecko, jego kobieta i jej dziecko.
          Zupelnie nie odpowiada mi model jednej wielkiej kochajacej sie rodziny w sklad
          ktorej wchodza moja mama , wasza mama moj tata wasz tata , dzieci mojej mamy
          dzieci mojego taty, dzieci kobiety mojego taty.
          • labomba666 Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 13:25
            > Zupelnie nie odpowiada mi model jednej wielkiej kochajacej sie rodziny w sklad
            > ktorej wchodza moja mama , wasza mama moj tata wasz tata , dzieci mojej mamy
            > dzieci mojego taty, dzieci kobiety mojego taty.

            Lepiej bym tego nie ujął. Tym bardziej, że ludzie nie rozwodzą się z nadmiaru
            miłości do siebie.

            LaBomba
          • natasza39 Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 13:28
            matylda_z napisała:
            >Nie widze koniecznosci aby nagle robic jedna wielka szczesliwa
            > rodzine: ja moje dzieci, moj eks jego dziecko, jego kobieta i jej dziecko.
            > Zupelnie nie odpowiada mi model jednej wielkiej kochajacej sie rodziny w sklad
            >
            > ktorej wchodza moja mama , wasza mama moj tata wasz tata , dzieci mojej mamy
            > dzieci mojego taty, dzieci kobiety mojego taty.


            No właśnie, Ty nie widzisz takiej konieczności. Masz do tego taki właśnie
            stosunek, a Twoje dzieci przejmuja Twoje poglądy, bo nie wierzę, ze nie
            rozmawiałaś z dziećmi na ten temat i nie powiedziałaś im czegos w stylu:
            "Macie siebie, jestescie dla siebie braćmi/siostrami, a tamto dziecka ma swoja
            siostre/brata".
            Toje dzieci mogły po prostu przejac od Ciebie Twoje wartości podziału "rodziny"
            na tą sprzed i na ta po rozwodzie.

            Moze i faktycznie nie nienawidzisz exa, ale niechęć jest duza i Twoje dzieci ta
            niechęć czuja po prostu
            • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 13:34
              A widzisz nie powiedzialam dzieciom : "macie siebie". Zreszta moje dzieci w
              ogole nie chca o tamtym dziecku rozmawiac. Jedno wrecz nawet nie chcialo zostac
              sam na sam z tata aby on nie poruszal tego tematu.

            • screen Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 13:51
              Przykład z życia: Ojciec mojej przyjaciółki i jej brata był alkoholikiem, robił
              awantury i w końcu trafił do więzienia.Zasłużył sobie na to, że żona go
              zostawiła. Kiedy wyszedł po kilku latach poznał inną kobietę i z nią miał
              kolejnego syna a potem córkę. Przyrodnie rodzeństwo poznała ze sobą wspólna
              babcia. Dzisiaj cała czwórka jest już dorosła i każde ma swoją rodzinę.
              Utrzymywali kontakty przez wiele lat, odwiedzali się nawzajem, chociaż mieszkają
              daleko od siebie. Matce mojej przyjaciółki nie przeszkadzało, że w jej domu
              nocują dzieci jej byłego męża.
              Pozwalała na to, bo uważała, że dzieci maja prawo o tym zadecydować. Uważam, że
              postąpiła słusznie.
              • screen Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 14:00
                Z drugiej strony... stawiając się w sytuacji kobiety zdradzonej, porzuconej dla
                owej matki przyrodniego rodzeństwa, mam wrażenie, że wiem co ona czuje. Ja tak
                nie miałam i wiem, że w mojej sytuacji jest łatwiej zaakceptować wiele spraw.

                Mój synek spotykał się z synkiem nowej kobiety swojego ojca,który razem z mamą
                przyjeżdżał na weekendy, bawili się razem, jedli posiłki i przyznam nawet, że
                byłam spokojniejsza, kiedy wiedziałam,że oni tez tam są, bo dziecko u ojca ma
                towarzystwo i opiekę i nie siedzi tylko przed telewizorem.
          • e_r_i_n Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 14:00
            matylda_z napisała:

            > Zupelnie nie odpowiada mi model jednej wielkiej kochajacej sie rodziny

            Mi tez, ale mysle, ze miedzy wlasnie taka jedna, wielka, kochajaca sie rodzina,
            ktora spedza ze soba kazda chwile, a zupelnym brakiem kontaktow na linii dzieci
            z ex - dzieci z next, jest sporo innych opcji.
            Chociaz w Twoim przypadku to dzieci same podjely decyzje.
            • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 14:33
              Tak sadze, ze jest sporo opcji.
              I wg mnie, byc moze mysle sie, jesli przyrodnie rodzenstwo spotyka sie z
              czestotliwoscia raz na dwa tygodnie, raz na miesiac, raz na 3 miesiace to
              zadna wielka siostrzana badz braterska wiez miedzy takim "rodzenstwem" nie
              powstanie.
              • e_r_i_n Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 14:39
                Mysle, ze czestotliwosc kontaktow jest tylko jednym z czynnikow powstawania
                wiezi. Wazne jest tez nastawienie dziecka (co czesto jest pochodna nastawienia
                rodzicow), atomosfera, w jakiej spotkania sie odbywaja itd.
                Chociaz nie przecze, ze ta wiez moze byc (i pewnie czesto jest) mniejsza, niz
                miedzy rodzenstwem mieszkajacym ze soba.
                • samodzielny Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 19:08
                  Wydaje mi sie, dla dziecka, tak jak i eksi, wazny jest czas, moment w ktorym
                  pojawia sie nastepca/czyni. Jesli w przyzwoitej kolejnosci: rozstanie, rozwod,
                  poznanie, malzenstwo, dziecko, to stosunki wzajemne sa poprawne (o ile eks nie
                  wnosi o obnizenie alimentow z tego powodu). Gdy eks uwaza, ze rodzina jej
                  rozpagla sie z powodu nekst, gdy dziecko mysli, ze polbrat, polsiostra zabrala
                  mu tatusia to nie bedzie sympatii.
                  Wiezy krwi nie maja tu znaczenia, nie wymagajmy milosci od ojca/dziecka jesli
                  widuja sie raz na pare lat. Tak samo od przyrodnich, pasierbow, pasierbic,
                  ojczymow, macoch jesli nie mieszkaja ze soba na codzien. Kocha sie kogos z kim
                  sie jest, a nie tylko widuje od czasu do czasu.

                  Pozdr
                • inezzzja braterska milosć Wiktorka i pasierba 12.02.06, 22:18
                  rzeczywiście kontakty między "braćmi" odbywają się w wyjatkowo sprzyjającej
                  atmosferze

                  forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=571&w=21628020&a=21695647
                  • pesher Re: braterska milosć Wiktorka i pasierba 12.02.06, 23:29
                    e-r-i-n to nie to samo co e_r_i_n
      • zonka77 ?? 12.02.06, 18:29
        nie rozumiem. Można się nieznosić na lini ex/next - ex żona - ex mąż -
        jakkolwiek by nie było przyjaźń czy nawet sympatia wymagana chyba nie jest. Ale
        dzieciaki? Czemu są winne?
        Moja mama ma przyrodnie rodzeństwo którego nie zna i baaardzo tego żałuje.
        Próbowała to zmienić ale w tym przypadku to next mojego dziadka jest
        beznadziejna i od początku wpruła swoim dzieciom nienawiść do wszystkiego co się
        wiąże z "poprzednim" życiem ojca. Momo że ojciec zostawił moją babcię i jej
        dzieci totalnie na lodzie - zero kontaktu i zero pomocy moja mama zawsze chciała
        się kontaktować z rodeństwem. Ojca nie znosiła ale nieznanego rodzeństwa
        żałowała bardzo. Teraz ojca już nie ma a 3 jego dzieci żyje osobno a 3 osobno -
        bez kontaktów. bezsens sad
        • zonka77 to powyzej jest do matyldy_z 12.02.06, 18:30

        • matylda_z Re: ?? 12.02.06, 19:16
          Alez ja nigdzie nie napisalam , ze nie znosze ojca moich dzieci. Gdybym nie
          znosila chyba niemozliwe byloby jego przebywanie u nas.
          • zonka77 Re: ?? 12.02.06, 19:23
            ale napisałaś że : "Mam nadzieje, ze moje dzieci nie beda mialy kompletnie
            zadnych relacji ze swoim przyrodnim rodzenstwem" i to mnie zaskakuje - dlaczego
            chcesz żeby dzieci nie miały "kompletnie żadnych" relacji? Przecież mają tego
            samego tatę i całe życie przed sobą - odkładając na bok niechęci pomiędzy
            dorosłymi może że szkoda tych relacji jakie mogłyby być pomiędzy dziećmi?
            Tak myślę patrząc na moją mamę która swoje przyrodnie rodzeństwo widziała chyba
            raz w życiu i patrząc na swoją córkę i córkę M które są siostrami pełną parą...
    • pesher Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 18:20
      Sprowokowalas mnie do myslenia przyszlosciowegosmile I tak na goraco powiem, ze
      nie wyobrazam sobie, zeby moje Slonko nie mialo miec kontaktu z przyrodnim
      rodzenstwem. Ja i jej ojciec kiedys, delikatnie mowiac, zejdziemy z tego
      padolu, a z doswiadczenia wiem, ze lepiej miec wieksza rodzine niz mniejszasmile
      Przeciez glupio by bylo, zeby Slonko nie znalo swojego brata lub siostry..

      Jednak wybacz, nie wiem jakby sie takie "przedstawienie" mialo technicznie
      odbycsmilesmile I raczej juz to zrzuce bezczelnie na mojego bylego mezasmilesmile Chociaz
      ja sama bylabym za oswajaniem dziecka z przyszlym rodzenstwem od
      etapu "brzuszka"smilesmile
      • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 18:27
        Mysle tak samo jak ty. Fajnie sie czyta taka wypowiedz jak twoja smile
        pozdrowienia.
    • pelagaa Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 19:18
      Jesli Twoj maz/niemaz widuje swoje dziecko/dzieci z poprzedniego malzenstwa, to
      naturalna rzecza jest, ze i Ty kiedys pojawisz sie w zyciu tych dzieci.
      W normalnych ukladach dzieci z poprzedniego malzenstwa to nie tylko skarbonki
      na alimenty, ale nadal czlonkowie rodziny ojca, rodziny, ktora ulega
      powiekszeniu. Ja nie wyobrazam sobie, jak mozna byc tak bezdusznym i tak
      obojetnych wobec wlasnego dziecka, aby nie zaprosic go na wlasny slub (co jest
      bardzo czesta przypadloscia ojcow ponownie wychodzacych za maz). Nie wyobrazam
      sobie rowniez, ze mozna dziecka nie uswiadamiac od poczatku, ze bedzie mialo
      rodzenstwo. W normalnej rodzinie dziecko od poczatku, czyli od tego
      wymienionego juz tu "etapu brzuszka" uczestniczy w "rozszerzaniu" sie rodziny,
      nie rozumiem dlaczego mialoby byc inaczej w przypadku normalnego, regularnie
      kontkatujacego sie z dzieckiem ojca. Dziecko z poprzedniego maleznstwa tez
      potrzebuje czasu na oswojenie sie z widomoscia, ze bedzie posiadalo rodzenstwo
      i ten czas daje ciaza. A potem wszystko jest naturalne, rodzi sie dziecko z
      nowego malzenstwa, a dziecko z poprzedniego maleznstwa odwiedzajac ojca w jego
      domu nawiazuje wiezi rowniez z przyrodnim rodzenstwem. I wszyscy zyja dlugo i
      szczesliwie smile))

      No ale to idealny obrazek smile

      Moj ex kontakty z dzieckiem mial zawsze nieograniczone, w swoim miejscu
      zamieszkania, aczkolwiek nieczeste i nieregularne z wlasnego wyboru.
      Dziecka na slub nie byl laskaw zaprosic. O rodzenstwie dziecko dowiedzialo sie,
      jak zobaczylam next z brzuchem pod nosem i na tatuska nacisnelam, ze dziecko
      powinno miec czas na oswojenie sie z taka nowoscia. Przyrodnie rodzienstwo
      widzialo moje dziecko slownie: RAZ, bo potem tatus wylogowal sie z ukladu
      zwiazanego z dzieckiem z poprzedniego malzenstwa. Powodem wylogowania sie z
      ukladu, jak przypuszczam, byl brak mojego blogoslawienstwa w sprawie obnizki
      alimentow z racji urodzenia sie nowego potomka. W czasie wizyt, ktore urawly
      sie juz prawie 3 lata temu, dziecko kontaktowalo sie z macocha i nie wyrazilo
      zadnych negatywnych emocji, wiec sadze, ze ich uklady byly, albo dobre, albo
      neutralne. Za jezyk nie ciagnelam, bo uwazalam, ze dziecku krzywda sie zadna
      nie dzieje, a my, czyli ex i next, do siebie ludzkimi glosami mowilysmy.
      Ogolnie na wszystkich frontach uklady byly poprawne, ale nie nazwalabym ich
      przyjacielskimi. Ja mialam do exa zawsze pretensje, ze za malo czasu poswieca
      dziecku. Jak widzisz nie kazdemu ojcu i nie kazdej macosze zalezy na tym, aby
      przyrodnie rodzenstwo sie znalo i kochalo. Smutne, ale prawdziwe.
    • kammik Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 22:23
      Moj syn dowiedzial sie o istnieniu przyrodniego brata, kiedy ten mial ok. 2
      lat. Wczesniej ojciec nie byl zainteresowany poinformowaniem go o tym.
      Dowiedzial sie ode mnie. Zapytal wowczas, czy to oznacza, ze on przestal juz
      byc taty synem (eks nie utrzymywal wtedy z nim kontaktow).
      Trudno mi ocenic ich wzajemne relacje, glownie dlatego, ze widują się raz na
      kilka miesiecy albo i rzadziej (eks nie jest zainteresowany czestszymi
      kontaktami). Ciezko w takim przypadku mowic o jakiejkolwiek wiezi.

      Wydaje mi sie, ze najwazniejsze jest, aby starsze dziecko nie czulo sie
      odsuniete na dalszy plan przez pojawienie sie nowego "nastepcy tronu" wink
      • screen Re: przyrodnie rodzenstwo 11.02.06, 22:54
        Ja również jestem jak najbardziej za tym aby rodzeństwo przyrodnie miało kontakt
        ze sobą i nie wypobrażam sobie sytuacji aby mój ex nie poinformował syna, że
        będzie miał braciszka lub siostrzyczkę.
        Ostatecznie rodzeństwo przyrodnie to nie zaraza a ktoś spokrewnionysmile
        Myślę, że w przypadku wątpliwości należy wziąść pod uwage, że zarówno dzieci z
        kolejnego związku ojca jak i matki są rodzeństwem przyrodnim.
        Nie czułabym się zbyt fajnie gdyby moje dziecko nie akceptowało mojego dziecka z
        drugiego związku?
        Zaznaczam, że takowy jeszcze nie istnieje ale nigdy nie wiadomo kogo spotkam
        jutro czy pojutrze i jak potoczy się moje dalsze życie.
        Mój synek marzy o dzidziusiu i często rozmawiamy o tym, że ten dzidziuś musiałby
        mieć tatę i nie byłby to ten sam tato. Narazie jeszcze trudno mu zrozumieć, że
        ja nie chcę mieć więcej dzieci z jego tatusiem ale jest jeszcze za mały (6 lat)
        aby tłumaczyć mu takie rzeczy.

        Szczerze mówiąc wolałabym aby to tatuś pierwszy "załatwił" mu rodzeństwowink
    • chalsia Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 08:20
      Ojciec nie był łaskaw przygotować syna (wówczas prawie 2 lata) na przybycie
      przyrodniego rodzeństwa. Ja musiałam to zrobić - jakoś niedługo przed
      narodzinami. Potem syn miał regularny kontakt z siostrą przyrodnią i myślę, ze
      obydwoje się kochają, jednak syn jest też mocno zazdrosny o siostrę - a
      własciwie o uwagę, jaką ojciec jej poswięca wtedy, gdy mój syn jest z ojcem.
      A od 5ciu miesięcy kontaktu nie ma w ogóle - syn od czasu do czasu wspomina
      siostrę.
      Chalsia
      • m.nikla Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 10:38
        Mój 8 miesięczny synek ma przyrodniego brata- 18 lat starszego od
        siebie...jednak z nim nie ma kontaktu- nawet ojciec....zastanawiaąłm się kiedyś
        nad tym jak to jest- czy można w ogóle powiedzieć,ze są rodzeństwem?? ja chyba
        na miejscu mojego synka- i tamtego dziecka drugiego- chciałąbym wiedzieć o
        bracie ... Moze kiedys tak sie ułoży....fajnie mieć brata....
    • labomba666 Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 12:03
      Czytając powyższe wypowiedzi przypomniał mi się dowcip z lat pięćdziesiątych, w
      którym pani nauczycielka zadała uczniom wypracowanie domowe pt. "Kto jest moim
      autorytetem? Dlaczego Stalin?"
      Czy Szanowe Panie piszą z jakiegoś Rezerwatu Super Wyrozumiałych Kobiet, bo
      takie liberalne podejście do poruszanego tematu dla mnie jest co najmniej
      egzotyczne. I nie mam tu na myśli własnych doświadczeń, a jedynie własne
      obserwacje.
      A może to jedynie "lukier"? No bo jeśli nie, to wszystkim Wam gotów jestem się
      jeszcze dziś oświadczyć. No, prawie wszystkim.

      LaBomba
      • zonka77 Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 19:15
        wiesz co labomba666 ?
        Ja myślę że kontakty i miłość między przyrodnim rodzeństwem są bardzo możliwe i
        bardzo dużo zależy od rodziców.
        Ex mojego męża nie tylko nie ma od początku nic przeciwko kontaktowi młodej z
        małą ale wręcz temu kontaktowi jest bardzo przychylna. Cokolwiek by o niej nie
        powiedzieć na tym polu zachowuje się super.
        Młoda najczęściej z małą spędzają razem czas u nas w domu ale zdarza się że i u
        ex w domu mój M bywa z małą. Ex nie raz dawała małej zabawki po młodej, zawsze
        kupuje naszej małej prezent na urodziny i święta czy dzień dziecka.
        Dziewczyny przepadająza sobą, mała uwielbia młodą, młoda się opiekuje małą z
        własnej woli ją ubiera, myje, robi jej śniadanie/kolacje, bawi sięz nią
        godzinami chociażjest już duża (13 lat) i z zabaw wyrosła.
        Ale u nas od początku i mój M i jego ex rozmawiali z młodą , dziecko było
        nastawiane bardzo pozytywnie. Między dziewczynami jest 8 lat różnicy więc nie
        mało. Młodej m i ex tłumaczyli młodej że tata ją kocha i zawsze będzie kochał itd.
        Może to dlatego że ex jest jedynaczką i chyba chciałaby mieć większą rodzinę,
        podobno zawsze się bała samotności i dostrzega w naszej córce siostrę swojego
        dziecka którą młoda będzie miała całe życie. Bardzo się cieszę że moja córka ma
        siostrę, dla nich wogóle nie ma tematu "przyrodnie rodzeństwo" są siostrami, tak
        o sobie mówią i koniec. Młoda się chwali małą wśród koleżanek, opowiada o niej,
        złości się na nią czasami a czasami daje jej całe mnóstwo uczucia aż nas to
        zaskakuje i odwrotnie - mała ciągle gada o młodej i jest w nią zapatrzona - jak
        to w starszą siostrę.
        nie mieszkają razem ale widzą się często.
        Uważam że z każdej strony uniemożliwienie kontaktu jest głupotą. Czy to ze
        strony ex, czy next, mamy czy taty.
        Na koniec powiem że to że starsze dzieci same z siebie mogą czuć się źle z
        powodu nowego dziecka nie zdarza się tylko w rozwiedzionych rodzinach.
        Ja sama jak miałam 15 lat i dowiedziałam się że moi rodzice będą mieli jeszcze
        jedno dziecko byłam załamana. To ja byłam najmłodsza zawsze, to ja byłam
        córeczką mamusi i tatusia i było mi na początku strasznie trudno pojąć że będzie
        ktoś jeszcze poza mamą tatą i moim bratem.
        Ale rodzice mi tłumaczyli i wytłumaczyli, a potem jak moja siostra się urodziła
        to ją pokochałam strasznie i tak jest do dziś.

        Ale do tego żeby dzieci się pokochały potrzebna jest dobra wola ze wszystkich
        stron, również ze strony ojca który musi mieć dużo kontaktu z dzieckiem z którym
        nie mieszka i dawać mu pełne poczucie że bardzo je kocha i nowe dziecko nie
        zastąpi i nie zabierze miłości już istniejącemu.
        Moja córka i córka M zawsze będą siebie mieć - jak nas zabraknie , jak będą
        kłopoty ale też jak będą święta i inne okazje kiedy człowiek chce być z rodziną
        i tej rodziny potrzebuje.
        Dla dzieci to jest proste, szkoda że najczęściej dla dorosłych ne jest to takie
        proste...
        • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 19:22
          Masz racje zonko. Kiedy nas zabraknie nasze dzieci tez beda siebie miec.
          Bardzo spodobalo mi sie jak to mloda z wlasnej woli zajmuje sie waszym
          dzieckiem, upss swoja siostrasmile. I znowu ciesze sie, ze moje dziecie nie rwie
          sie do poznawania swojego "rodzenstwa" i nie ma atrakcji w postaci przewijania
          niemowlakasmile.
          • zonka77 Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 19:25
            Matyldo moja córka ma 5 lat i młoda nigdy jej nie przewijała.
            • zonka77 Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 19:33
              Za to bardzo lubi myć małej ząbki bo mają zabawę przy tym - młoda najwyraźniej
              lubi czuć się odpowiedzialna i jest tak adorowana przez małą że chyba czuje się
              dumna. Podkreślam - wszelkie zajęcia z małą wychodzą od młodej z jej własnej i
              nieprzymuszonej woli. Np : jest wieczór, mała idzie spać, mówimy " to idziemy
              myś ząbki" i młoda krzyczy "ja ja ja jej umyję" potem "ja jej przeczytam bajkę"
              a na koniec mająprzytulanki cacanki.
              no cóż pewnie ex nie chciałaby się przyglądać tym miłościom dziewczynek ale nie
              musi, w większości dziewczyny są razem u nas czasem tylko mała jest u siostry w
              domu ale wtedy ex ma na tyle zdrowego rozsądku że nie myśli tylko o sobie.
              Pewnie u nas ułatwieniem jest to że ex nie ma o co mieć do mnie jakichś
              pretensji, do M też nie bo zajmuje się dzieckiem chyba wzorowo.
              Dla mnie to też nie jest problem że moja córka uwielbia i kocha córkęM, że lubi
              jej mamę i babcię, że bywa u młodej i ex w domu. W życiu bym jej tego nie
              pozbawiła. Nie widzęinnego rozwiązania żeby stworzyć córce M jak najlepsze
              warunki w tych okolicznościach niż takie że w obydwu domach jest chciana i
              kochana i jest częścią także naszej rodziny jako córka M i siostra małej.
              Dodam że ja zapędów matczynych w stosunku do młodej absolutnie nie mam, ona mamę
              ma, druga jej niepotrzebna, Jest między nami wiele sympatii i wzajemnego szacunku.
              • zonka77 Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 19:47
                na koniec dodam że nie tworzymy z ex jednej wielkiej szczęśliwej rodziny
                bynajmniej, mamy pozytywne relacje ale spotykamy się rzadko, świąt razem nie
                zpędzamy (raz się zdarzyło i było niezręcznie i niefajnie)i wcale nie uważam że
                musimy się wielce przyjaźnić czy choćby lubić - ale to jest zupełnie osobny
                temat niż to co jest pomiędzy dzieciakami.
                Myślę że fakt że młoda spędza dużo czasu z małą ma na nią ten wspaniały wpływ że
                nie jest zazdrosna - widzi że tata kocha ją tak samo bardzo, dużo rzeczy robią w
                trójkę i młoda akceptuje siostrę.
                Jeśliby jej nie znała albo widywała rzadko pewnie zastanawiałaby się jaki tata
                jest dla drugiego dziecka, poza tym jeśli mieliby się tak często widywaćjak
                teraz to nie bardzo wiem jakby miała nie miec kontaktu z małą - miałybyśmy na
                weekendy się z domu wyprowadzać? Albo w tygodniu jak M odbiera młodą z basenu i
                potem ona śpi u nas to w pokoju się miałybyśmy z małą zamykać żeby się nie
                widziały??
                Albo może mój M powinien się ze starszą córką raz na miesiąc spotykać przez
                godzinę np w mcdonaldzie albo w parku??
                W takim układzie jak jest u nas młoda ma taty naprawdę dużo, chyba najwięcej ile
                się da jeśli nie mieszkają razem. Ma go w tygodniu jak ją odbiera z
                basenu/szkoły, ma go w weekendy, ma go na wywiadówkach, ma go w święta i na
                uroczystościach wszelakich - rozmawiają codziennie przez gg, skypea lub telefon.
                M jest na bieżąco we wszystkim co dotyczy młodej.
                Lepiej by było jakby ją zostawił i tylko płacił alimenty?
                no pewnie wtedy ex nie musiałaby patrzeć jak młoda kocha siostrę tyle że kto by
                na tym zyskał? Napewno nie młoda....
              • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 20:23
                AAA rozumiem, cos w rodzaju babysiter. Moze i jej sie potem w przyszlosci
                przyda, bedzie mogla dorobic na swoje przyjemnosci.
          • inezzzja Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 20:12
            Masz rację. Dla mnie też moco podejrzane jest to, co wypisuje to zonka, która
            niezależnie od tego czy koloryzuje, czy nie przedstawia sprawy ze swojego punktu
            widzenia.

            Zainteresowanie 13-letniej, opuszczonej przez ojca, dziweczynki 5-letnim
            dzieckiem tegoż ojca może mieć rózne podloza, bynalmniej nie zwiazane z
            "siostrzaną milością", a zonka widzie to, co chce widzieć i tyle.

            Gdyby dziewczynki byly w podobnym wieku rozumialabym, że się lubią, że mają
            dobry kontakt, ale różnica 8 lat miedzy dziećmi to bardzo dużo. Niedobrze mi się
            zrobilo, kiedy przeczytalam o myciu zabków, itp. rewelacji opisywanych przez
            zonkę brrrrrr Dziwne, że matka "Mlodej" - jak nazwya pasierbicę zonka - nie
            widzi w tym wszystkim nic niepokojącego.
            • zonka77 cóż za glupoty 12.02.06, 22:16
              opowiadacie dziewczyny. Naprawdę jestem w szoku. A cóż ma mieć przeciwko ex?? Ja
              jej małżeństwa nie rozwaliłam i do mnie naprawdę zero pretensji może mieć o
              cokolwiek. Młoda OPUSZCZONA przez ojca??? Naprawdę wybaczcie ale jesteście
              skrzywione przez doświadczenia własne być może - współczuję. (Może macie powody)
              Opuszczona ona nie jest - a jeśli chodzi o mycie ząbków to co w tym dziwnego??
              Mam siostrę w wieku młodej, (dokładnie w wieku młodej)i też lubi się zajmować
              małą. Mała siedzi u babci (mojej mamy) czasem i tydzień bo to w innym mieście -
              duży dom i ogród. I wiem że moja siostra też i poczytuje małej bajki i bawi się
              z nią i pomaga i opiekuje - dziewczyny w tym wieku często lubią małe dzieci.Moja
              siostra nieraz pisze do mnie na gg albo dzwoni z pytaniem kiedy malusia
              przyjedzie bo się stęskniła z nią.i co - nienormalne?
              Aż tak nie potraficie uwierzyć ze może być dobrze? Że przyrodnie rodzeństwo
              może się kochać?
              A dlaczego ci się inezzzja robie niedobrze? Bo dzieci mają inne matki i jednego
              tatę to już nie mogą się kochać? starsza nie może lubić opiekować się młodszą?
              Tak nazywam ją "młoda" - jej mama tez ją tak nieraz nazywa kiedy rozmawia z M.
              Na forum dla rozróżnienia jedną nazywam "młoda" drugą "mała" i cóż w tym złego?
              Jakbym ja albo ex miała takie podejście jak wy to rzeczywiście dziewczyny nie
              miałyby szans na udane dzieciństwo.
              A 8 lt różnicy to źle?
              Dziewczyny jakbyście widziały młodą, o przepraszam "pasierbicę" jak się bawi
              kucykami pony z małą to możnaby się zastanawiać która ma 5 lat - nie ma czasu
              iść z tatą pogadać bo jej się super bawi - po prostu to lubi i tyle.
              Nie bardzo rozumiem zo z tym dobrym kontaktem ma wiek wspólnego. Ja mam brata o
              3 lata starszego i żarliśmy się jak dziki pół dzieciństwa. Siostrę mam młodszą o
              15 lat i kontkat mamy i miałyśmy zawsze świetny.
              Moja córka ma dwie koleżanki najulubieńsze które przychodzą się do nas bawić b.
              częto - jedna ma 10 druga 11 lat i jakoś sie dogadują. Zauważyłam że one lubią
              małą czesać, lubia jej "mamowac" Cóż pewnie wyrosną - ja mając lat 15
              uwielbiałam usypiać i łazić na spacerki z moją siostrą. Jak rosła to ja jej
              kupowałam zabawki z kieszonkowego, stroiłam i czesałam uczyłam literek i
              czytałam bajki.

              A jakie wg was ma mieć podstawy to zainteresowanie i bliskość pomiędzy dziećmi?
              Mała i młoda często sobie mówią że się kochają bo taki u nas w domu zwyczaj
              jest. moja córka z 10 razy dziennie mówi mi "mamo kocham cię" bez żadnego
              powodu. Może dla tego że i my z M często to sobie mówimy na głos, też bez
              powodu. I dziewczyny też czasem się przytulają np na dobranoc i słyszę to
              "kocham cię"
              Przykre że macie taki obraz świata jaki macie i tym bardziej cieszę się że u nas
              tak nie jest.
              heh - co do mamy młodej to nie raz widziła jak ona się małą zajmuje np u
              znajomych czy u siebie w domu i jakoś nigdy sprzeciwu nie wyraziła.
              Dzisiaj mała miała urodziny. M wziął dziewczyny na basen. Ex dzwonila z
              przeprosinami że nie zdążyla prezentu kupić dla małej bo była chora. Dziwne?
              nienormalne? A może właśnie w tej sytuacji normalne i dobre tylko o taką
              normalność ciężko wśród was na tym forum?
              Ja nie twierdzę że jest idylla - młoda ma swoje humory, mała też. czasem się
              kłócą okropnie. Czasem młoda nie ma ochoty się bawić z małą a mała jęczy o
              zabawę. Wtedy któreś z nas znajduje małej zajęcie i tłumaczy że siostra już jest
              duża i ma swoje zajęcia i nie musi się bawić jak nie ma ochoty i finito.
              Z ex również bywają nerwy. Na lini ex - M bo pomiędzy mną a nią raczej nie ma
              okazji do niemiłych sytuacji.
              Ale na szczęście wszelkie wzajemne pretensje pomiędzy rodzicami młodej
              rozgrywają się poza wiedzą tego dziecka i tak powinno być.
              Mloda opuszczona przez oja - dobre. Zwłaszcza że to ex postanowiła o finalnym
              rozstaniu bo miała kogoś innego.
              Przykro mi ale my jesteśmy szczęśliwi a dzieciaki się kochają lubią i mają dobry
              kontakt. Jeśli to kogoś razi to współczuję.
              • inezzzja nie blwersuje sie tak kobieto 12.02.06, 22:22
                Po prostu nie powinnaś obarczać pasierbicy opieką nad swoją córką. Nie wporządku
                jest takie wykorzystywanie "Mlodej" i jej zranionych uczuć do ojca.
                • zonka77 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 12.02.06, 23:02
                  ale kto mówi że ja ją czymkolwiek obarczam?
                  macie rację, nie ma się co emocjonować - każdy ma prawo do swojego zdania. Ja
                  mam swoje i nasz sposób działa bardzo dobrze.
                  Młoda JEST obarczana obowiazkami domowymi u nas, głównie dotyczącymi jej samej
                  lub pomocy nam czasem (jest to sposób wychowania który popiera również ex, był
                  nawet czas że ex myślała że młoda u nas jest rozpieszczana i miała niemal
                  pretensje o to) ale nie wchodzi w to opieka nad małą - to robi z własnej woli
                  bo lubi. najczęściej wygląda to tak że mała się strasznie cieszy jak młoda
                  przychodzi i od wejścia błaga o zabawę na co młoda albo się śmieje i mówi żeby
                  mała dała się jej rozebrać poczym wybierają zabawę i wsiąkają w pokoju i jak M
                  idzie po młodą to ona mówi że nie może przyjść bo się super bawią albo od
                  wejścia młoda mówi że dzisiaj się bawić nie będą i zaczyna narzekać i ja wtedy
                  zabieram małą i tłumaczę jej że nie może zamęczać siostry bo ona jest duża i ma
                  swoje zajęcia i na tym sprawa się kończy. Ząbki wtedy myję dziecku ja, nigdy
                  młodej nie poprosilam nawet o umycie ząbków czy też o przebranie czy cokolwiek a
                  co mówić tu o zmuszaniu czy obarczaniu!
                  Natomiast jeśli chodzi o robienie śniadania to młoda sobie robi sama i M nie raz
                  owszem poprosił ją o nalanie mleka i nasypanie płatków i małej na co młoda się
                  chętnie zgadza i czemu nie? coś jej się stanie jak naleje mleka i nasypie
                  płatków? teraz po prostu mała ją prosi i takie śniadanie obywa się wogóle bez
                  naszego udzialu
                  no ale kończę dyskusje. Chyba dla was to że jestem next oznacza że mam jakieś
                  potworne zamiary wobec córki mojego M a ja ją po prostu lubię i staramy się
                  wszyscy stworzyć dla niej najbardziej normalne warunki w tej sytuacji.


                  forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=621&w=35585178&a=35585178
                  Nati na balu
                  rodzinkap.blox.pl
                • pelagaa Re: nie blwersuje sie tak kobieto 13.02.06, 21:03
                  Chyba troszke niepotrzebnie atakujecie Zonke. Nie sadze, aby obarczala opieka
                  swoja pasierbice. Nic tez nie wiadomo, czy dziecko ma zranione uczucia w
                  stosunku do ojca. Nie widze tez NIC zlego w pisaniu o pasierbicy MLODA, sama
                  czesto mowie na mojego syna Mlody i nie widze u niego traumy z tego powodu.
                  • matylda_z Re: nie blwersuje sie tak kobieto 13.02.06, 21:20
                    Moze masz racje Pelaga. Moze Mloda zonki woli czas spedzany u ojca spedzac
                    opiekujac sie przyrodnia siostra. Ja oczywiscie pisze tylko i wylacznie na
                    podstawie swoich doswiadczen. Moje dzieci nie myly sie wzajemnie, starsze
                    mlodszym nie myly zebow. Tzn ja nie jestem alfa i omega.Calkiem mozliwe, ze
                    zle dzieci wychowywalam. Ale zawsze wydawalo mi sie, ze to ja MY (DOROSLI) mamy
                    dziecko i naszym obowiazkiem jest mycie ubieranie karmienie
                    pilnowanie .Dziecko starsze jest wciaz dzieckiem i samo wymaga opieki (moze
                    innej ale opieki).
                    Druga sprawa, ze moje starsze dzieci nigdy nie rwaly sie do mycia i ubierania
                    zykowania posilkow mlodszymsmile.
                    A wracajac jeszcze tematu. Czysto "gdybajac". Gdyby moj maz zabieral dzieci
                    do siebie to chcialabym aby to byl czas spedzany z nim, zaciesnianie tych
                    oslabionych rozwodem i rozstaniem wiezi , a nie opieka nad mlodszym dzieckiem.
                    Podkreslam jeszcze raz, ze jest to moje subiektywne spojrzenie.
                    A jeszcze jedno pytanie.
                    Czy gdyby Wasz "partner" mial kolejna zone, potem kolejna i jeszcze czwarta. Bo
                    wciaz by mu nie wychodzilo. I z kazda mialby dzieci, czy tez byscie przychylnym
                    okiem patrzyly na robienie z tego szczesliwej wielkiej rodziny?
                    • pelagaa Re: nie blwersuje sie tak kobieto 13.02.06, 22:15
                      Ale tu nie chodzi o wielka szczesliwa rodzine, bo ja takiej nie tworzylam nigdy
                      i nie tworze. Chodzi o zwykle stosunki miedzyludzkie. Moje dziecko, kiedy
                      jeszcze ojciec chcial je widywac, jezdzilo do nich i widywalo sie z next, a ja
                      moglam ZAWSZE do nich do domu zadzwonic i zapytac sie co u dziecka slychac.
                      Normalnie gadalysmy, bez zawisci, jadu. Ale na taka sytuacje mial ogromny wplyw
                      fakt, ze ja do next nic nie mialam, bo nie ona byla przyczyna mojego rozwodu. W
                      zaden sposob nie bylysmy powiazane, nie utrudnialysmy sobie zycia (tak mi sie
                      wydawalo wtedy, potem okazalo sie, ze jednak alimenty byly za duzym dla nich
                      wyrzeczeniem). I mysle, ze tu tkwi najwiekszy problem. Nie okazywalabym
                      ludzkich uczuc komus, przez kogo rozpadloby sie moje malzenstwo. I to jestem w
                      stanie zrozumiec.
                    • pelagaa Re: nie blwersuje sie tak kobieto 13.02.06, 22:18
                      I tak jeszcze kontynuujac, jesli dziecko regularnie odwiedza ojca i jego nowa
                      rodzine to wiezi miedzy rodzenstwem naturalnie sie nawiaza. I ja jestem za
                      takimi ukladami, bo to przeciez dla dziecka dobre miec nadal ojca i miec
                      rodzienstwo. No ale to moje prywatne zdanie smile
                    • zonka77 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 02:10
                      Matyldo gdyby mój M miał trzecią żonę na co się na szczęście nie zanosi, i miał
                      dziecko myśle że nie utrudniałabym córce kontaktu z bratem/siostrą. Napewno
                      łatwo by mi nie było ale myślę że schowałabym takie problemy do kieszeni tak jak je
                      schowałam decydując się na życie z M który ma dziecko z inną kobietą.
                      Co więcej jeśliby cokolwiek się stało M albo po prostu by ze mną nie byl to
                      zrobiłabym wszystko żeby córka dalej miała jak najczęstszy kontakt z siostrą (z
                      młodą) i wiesz co, mam taką dziwną pewność że ex mojego M byłaby jak najbardziej
                      za tym.
                      Chciałabym jeszcze raz podkreślić że młoda jest z nami dużo, nie jest dzieckiem
                      "opuszczonym" które widzi tatusia raz na miesiąc przez 3 godziny i w tym czasie
                      zamiast nacieszyć się tatą musi zajmować się dzieckiem!
                      Młoda przychodzi do nas nie tylko do taty ale i do siostry. Wogóle nie
                      przychodzi "w odwiedziny" tylko po prostu jest z nami kiedy można i kiedy trzeba
                      (M odbiera ją czasem 2 razy w tygodniu z basenu wtedy ona u nas śpi i rano
                      zawozimy ją do szkoły - czasem M a czasem ja pozatym są weekendy od piątku
                      wieczorem do poniedziałku rano, jest też z nami kiedy jej mama wyjeżdża na
                      delegacje - a to się często zdaża i oczywiście część wakacji ferii i innych
                      wolnych dni)
                      Są takie dni że nie chce się nawet pobawić z małą (co powoduje u małej rozpacz -
                      ale na chwilę bo jej tlumaczę i potem jest ok)
                      A są dni kiedy nie ma czasu pogadać z tatą bo się z małą super bawią.
                      Mój M uczestniczy w życiu młodej na full na ile można w tej sytuacji a śmiem
                      twierdzić że niejeden tata dużo pracujący może mieć o wiele mniej kontaktu i
                      gorsze relacje z dzieckiem z którym mieszka.
                      Co do zajmowania się dziećmi wogóle to też uważam że głównie dorośli mają
                      obowiązek zajmować się dziećmi wlasnymi ale we wszystkim trzeba trochę mądrości.
                      Odrobina odpowiedzialności i poczucia obowiązku jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
                      Mała adoruje młodą a młodej to najwyraźniej sprawia przyjemność, czuje się chyba
                      tą "starszą wielką siostrą" i może dla tego lubi od czasu do czasu nieco
                      "pomamować" małej. A mój M tylko patrzy na to z pełnym zadowoleniem bo dla ojca
                      to miły widok jak dzieciaki są blisko.
                    • zonka77 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 02:12
                      >Gdyby moj maz zabieral dzieci
                      > do siebie to chcialabym aby to byl czas spedzany z nim, zaciesnianie tych
                      > oslabionych rozwodem i rozstaniem wiezi , a nie opieka nad mlodszym dzieckiem.

                      Wiesz co, psycholog rodzinny nam powiedział że najlepsze co można zrobić dla
                      młodej to stwarzać jej poczucie normalności. A najgorsze to na każdym kroku
                      podkreślać jaka jest biedna i nieszczęśliwa. Pozatym młodsze dziecko też ma
                      uczucia. Czy myślisz że ja czasem nawet kilka razy w tygodniu powinnam w związku
                      z przebywaniem u nas młodej odciągać moje dziecko od M i od młodej? Że powinnam
                      swojej córce tłumaczyć że jak jej siostra przychodzi to niestety ale musi dać
                      jej i tatusiowi spokój? Jak myślisz co by powstało w glówce małego dziecka na
                      siłę separowanego "żeby osłabione więżi mogły się zacieśniać"
                      A nie bierzesz też pod uwagę faktu że młoda jest nie tylko córką ex ale i M i że
                      M ma DWOJE dzieci i że chce żeby te dzieci się kochały i chce z nimi przebywać
                      równocześnie pokazując obydwu że je kocha, żadną mniej i żadną bardziej i że
                      obydwie mają u niego tyle samo miłości?
                      Czas sam na sam młoda z tatą ma - zawsze kiedy jest u nas mała idzie spać ze
                      dwie godziny wcześniej. M często wtedy z młodą coś porabia - razem oglądają
                      jakiś "hitowy" dla młodej film, rozmawiają, b często się uczą (M przepytuje
                      młodą i pomaga jej) albo grają w gry na kompie bo młoda to lubi z tatą robić.
                      często też robimy coś wszyscy razem i to też jest ważna część wszystkiego - to
                      że młoda mnie lubi i ma dla mnie szacunek ma ogromne znaczenie bo dzięki temu
                      ani ona ani ja się nie męczymy naszą obecnością.
                      • natasza39 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 05:41
                        Takie "zacieśnianie więzi" za plecami niejako nowej rodziny ojca, poza nia, w
                        jakims chyba osobnym pomieszczeniu, czy może nawet nie w domu, to mi pachnie
                        sztucznością.
                        Celem takiego czegoś jest chyba uszczęsliwienie ex nie zyczącej sobie kontaktów
                        jej "osobistego" dziecka z dzieckiem next. Innego sensu tu nie widze.
                        Zaciesnianie więzi powinno odbywac sie w atmosferze normalnosci, a nie na
                        odizolowaniu sie od swiata i ludzi ojca i dziecka i patrzeniu sobie słodko w
                        oczy. Dziecko traktuje wtedy takiego ojca jak niedzielne ciacho, a nie jak
                        rodzica, który ma współwychowywac, a nie tylko "bywac" w zyciu dziecka.
                        Juz nie mówiąc o tym, że zalezy jak czesto odbywaja sie takie wizyty dziecka w
                        domu ojca.
                        Jesli wizyty sa czeste, a tak np. z opisu zonki wynika, to takie zachowanie
                        wpłynęłoby destrukcyjnie nie tylko na starsze dziecko, ale również na młodsze
                        oraz nowa rodzinę ojca w całosci.
                        No chyba, ze to właśnie o to chodzi....
                      • matylda_z Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 07:22
                        Nie jestem co prawda psychologiem rodzinnym. ale zastanawiam sie czy to w
                        porzadku , ze dla dziecka tworzy sie poczucie normalnosci: najpierw mieszka z
                        mama i tata w domku (to jest normalne) pozniej mieszka z mama a na kilka dni w
                        tyg przyjezdza do taty i jego nowej zony i nowych dzieci (to jest normalne), a
                        gdyby tacie cos nie wyszlo i mialby 3 rodzine to dzieci z poprzednich 2
                        malzenstw bywalyby u kolejnej rodziny ( i tez byloby normalne).
                        Podkreslam, ze wszystko co pisze jest tylko i wylacznie moim zdaniem , ieruje
                        sie wlasnymi doswiadczeniami i moze niektorymi listami z forum.


                        • zonka77 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 11:30
                          Matyldo - gdyby gdyby gdyby. Myślisz że w porządku jest mówienie mu że dorasta w
                          nienormalnych warunkach, pokazywanie na każdym kroku że jest skrzywdzone przez
                          los i rodziców oraz budowanie w nim świadomości i potrzeby bycia traktowanym
                          specjalnie i bycia ciągle wynagradzanym za to że musi zyć w rozbitej rodzinie.
                          Wiesz co nie trzeba być chyba psychologiem żeby sobie wyobrazić jakie problemy
                          ze sobą będzie miało takie dziecko jak dorośnie sad
                          Dlaczego też cały czas zakładasz (takiem mam wrażenie) że rozwodowi winny jest
                          zawsze facet.I Cały czas gdybasz co jeśli facetowi nie wyjdzie i facet będzie
                          miał trzeci raz żonę - a co jeśli to kobieta będzie miała drugiego meza? I
                          pojawi się nowe dziecko? A co jeśli będzie miała trzeciego i pojawi się jeszcze
                          jedno?
                          We własnym domu też ma separować dzieci i dzieci mają się nie kochać bo to
                          "tylko" przyrodnie rodzeństwo?
                          A co jeśli wogóle to kobieta jest winna rozstania, jeśli to kobieta zdradziła i
                          odeszła? I co jeśli taka kobieta ma dziecko drugie z kimś nowym? Ten zostawiony
                          tata powinien może powtarzać dziecku jak to ma nienormalnie i ze nie musi kochać
                          nowego dziecka i pilnować żeby przypdkiem się nie zrodziła więź? Zastanawiać się
                          czy matka nie poświęca czasu nowemu dziecku kosztem poprzedniego? itd...

                          W każdym układzie albo jeden rodzic musi się pogodzić z faktem albo drugi i
                          jeszcze nowy partner/partnerka również ma nielada wyzwanie pogodzić się i
                          zaakceptować dziecko również nie swoje.
                          Oczywiście "musi" jeśli nie chce SWOICH pretensji żali i złości przelać na
                          dziecko, jeśli nie chce unieszczęśliwić dziecka jeszcze bardziej niż jest.

                          Powiedz mi proszę co jest takiego nienormalnego w tym że kiedy ludzie się
                          rozchodzą to oboje powinni się starać zeby ich wspólne dziecko czuło się w nowym
                          układzie jak najlepiej. Żeby ne było całe życie napiętnowane "nienormalnością"?
                          • derena33 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 11:44
                            Juz nie ciagnij tego tematu zonko, bo kazda z nas ma swoje zdanie bazujac na
                            wlasnych doswiadczeniach. Ta masz takie jakie masz, a na przyklad a ja wiem ze
                            moj dorosly w tej chwili, a 15letni w momencie odejscia ojca syn, nie
                            zaakceptowalby nowego rodzenstwa, tak jak nigdy nie zaakceptowal ojca zwiazku
                            do konca. I chocazbym nie wiem jak sie starala, a staralam sie dla zdrowia
                            psychicznego mojego dziecka, uladzic te relacje, to nie udalo mi sie w pelni.
                            Wszystko co sie wiaze z nowym zyciem ojca, mlody negowal i nie sadze by go
                            przyrodnie rodzenstwo zmiekczylo.
                            Dzieci sa rozne i nie zawsze sie da.
                          • diinna Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 11:49
                            Żonko - zgadzam sie z Toba w wielu kwestiach i wielu postulatach Tu przez
                            Ciebie głoszonbych. Problem powstaje na lini - ja to akceptuje - ale to nie
                            jest dobre.
                            O co chodzi.

                            Jeśli bedziemy udawac ze wszystko jest cacy i dobrze i wg "jedna wspaniała
                            rodzina" - to jak dziecku przekazać informacje - ze jjedno z dorosłych , czy
                            oboje postapiło nieodpowiedzialnie- ze to nie jest własciwy model zycia - ze
                            takie postepowanie nie jest zgodne z naszymi np., wyznaniem itd...

                            Z drugiej jak najbardziej normalnośc- sprawai ze dziecko nie czuje sie w zadne
                            sposób wyróznianie i to jest dobre - ale własnie my nie chcem by powielał ten
                            model - wiec jak akceptowac a jednoczesnie mówic ze model niedobry.
                            Ze odpwowiedzialni ludzie wiąrzac sie z kims powinni pamietac ze jest to pważan
                            sprawa, ze należy szanowąc uczucia drugiej stron ( przecie uczucia własnych w
                            tym momencie nie szanujem) itd...
                            Myśle ze najwazniejsze jest znaleśc tu złoty środek.
                            Bo mysle ze każda z nas chciało by zeby jej dziecko miało JEDNA szczeliwa
                            rodzine - aby samo nie skrzywdziło i samo nie zostało skrzywdzone.
                            • matylda_z Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 15:09
                              dzieki dinna. Napisalas mniej wiecej to co ja chcialam powiedziec. I oczywiscie
                              kazda z nas ma prawo miec swoje zdanie: zonka, ty, ja wszystkie tu zabierajace
                              glos. I zycze i sobie i wam aby nasze dzieci miale szczesliwe dziecinstwo i
                              wyrosly na dobrych ludzi (takich ktorzy nie skrzywdza w zaden sposob osob z
                              nimi zwiazanych badz powolanych na ten swiad dzieci).
                            • kasia_kasia13 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 15:47
                              > Jeśli bedziemy udawac ze wszystko jest cacy i dobrze i wg "jedna wspaniała
                              > rodzina" - to jak dziecku przekazać informacje - ze jjedno z dorosłych , czy
                              > oboje postapiło nieodpowiedzialnie- ze to nie jest własciwy model zycia - ze
                              > takie postepowanie nie jest zgodne z naszymi np., wyznaniem itd...

                              Problem teoretyczny, bo nie jestem samodzielna matka.
                              Zalozmy, ze jest sie samodzielna matka wychowujaca corke. Chcialoby sie jej np.
                              wpoic to, ze nie nalezy rozbijac cudzych rodzin, ze sypianie z zonatym
                              mezczyzna jest k..m. Ale tu problem, bo tata odszedl do innnej pani, a
                              wczesniej zdradzil. Jak przekazac swoj swiatopoglad i jednoczesnie uniknac
                              oskarzen o nastawianie corki przeciwko nowej nowej pani?
                              • coroline Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 16:22
                                Przepraszam ale co ze zdrada maja wspolnego dzieci?
                                Rozmawiamy o rodzenstwie (przyrodnim ale zawsze rodzenstwie). Czy nie mozna tych
                                spraw jakos rozdzielic? Czy kazda dyskusja jaka podejmujemy na tym forum musi
                                sie w ktoryms miejscu otrzec o zdrade i alimenty?
                                Czy to ze dziecko bedzie mialo normalny kontakt z rodzenstwem przyrodnim
                                swiadczy od razu o tym ze pokazujemy mu iz rozbita rodzina to cos normalnego i
                                dobrego?
                                A to ze tego kontaktu nie umozliwimy albo wrecz zakazemy bedzie dowodzilo tego
                                ze przekazalismy iz model rozbitej rodziny jest be i ze wlasciwe wartosci
                                wpoilismy dziecku?
                                Rozmawiamy o dzieciach - jaki jest sens kilkuletniemu dzieku uswiadamiac ze tata
                                zrobil zle? Niech mi ktos poda choc jeden argument? Co to da ze kilkuletnie
                                dziecko bedzie wiedzialo ze "tata odszedl do innej pani", ze mama cierpi z tego
                                powodu. Naprawde wierzycie w to ze kilkulatek jest sobie w stanie z tym
                                poradzic? Czy naprawde nie da oddzielic dziecka od spraw miedzy doroslymi?
                                • kasia_kasia13 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 16:41
                                  coroline napisała:

                                  > Przepraszam ale co ze zdrada maja wspolnego dzieci?

                                  > Rozmawiamy o rodzenstwie (przyrodnim ale zawsze rodzenstwie).

                                  Wybacz, napisalam to zupelnie off-topic. To nie ma nic wspolnego z przyrodnim
                                  rodzenstwem.



                                  > Czy to ze dziecko bedzie mialo normalny kontakt z rodzenstwem przyrodnim
                                  > swiadczy od razu o tym ze pokazujemy mu iz rozbita rodzina to cos normalnego i
                                  > dobrego?
                                  > A to ze tego kontaktu nie umozliwimy albo wrecz zakazemy bedzie dowodzilo tego
                                  > ze przekazalismy iz model rozbitej rodziny jest be i ze wlasciwe wartosci
                                  > wpoilismy dziecku?


                                  Czy ja cos takiego napisalam?

                                  > Rozmawiamy o dzieciach - jaki jest sens kilkuletniemu dzieku uswiadamiac ze
                                  tat
                                  > a
                                  > zrobil zle?

                                  Kto tu pisze o kilkuletnim dziecku? Zreszta jak widac mnie nie zrozumialas.
                                  Problem w tym, jak przekazac dziecku pewien system wartosci. Naprawde mozna
                                  chciec, wychowujac corke, nauczyc ja, ze od zonatych mezczyzn lepiej sie
                                  trzymac z daleka. Jak to zrobic, jesli chce sie jednoczesnie zachowac pozytywny
                                  obraz macochy i ojca? Jesli posylamy dziecko na religie, gdzie sie uczy o
                                  trwalosci malzenstwa, o tym, ze na dobre i na zle, gdzie je ucza "nie cudzoloz"
                                  itd. a przyklad wlasnych rodzicow przeczy temu wszytskiemu?

                                  • lilith76 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 16:56
                                    > Problem w tym, jak przekazac dziecku pewien system wartosci. Naprawde mozna
                                    > chciec, wychowujac corke, nauczyc ja, ze od zonatych mezczyzn lepiej sie
                                    > trzymac z daleka. Jak to zrobic, jesli chce sie jednoczesnie zachowac
                                    pozytywny
                                    >
                                    > obraz macochy i ojca? Jesli

                                    własnym przykładem - córka będzie chciała być taka jak jej matka.
                                    nie ma idealnych rodziców - każdy jest z czymś na bakier. dziecko dorastając
                                    ocenia ich, samo wyciąga wnioski.
                                    • matylda_z Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 17:02
                                      dziecko do wieku dorastania nie pozostaje biala karta. Jest juz nasiakniete
                                      pogladami, wartosciami przekazanymi mu przez rodzicow. I oceny dzieci roznie
                                      wychowywanych doprawdy beda rozne.
                                • diinna Re: nie blwersuje sie tak kobieto 16.02.06, 08:51
                                  Co innego uswiadamiać ze tata zrobuił zle a co innego udawać ze nić sie nie
                                  stało. śa jeszcze sprawy pomiedzy. A co do wiezi.
                                  Ja mam w rodzine dzieci z którymi chciałabym by moje dziecko miało kontakty i
                                  pozotywne relacje i była duza więz własnie na zasadzie "jak mnie kiedyś
                                  zabraknie" . - ale to sa moje chceci - a co z tego wyniknie i na 100% nie
                                  zachceam do niczego dziecika- samo to musi sie zawizac.
                                  Po drugie TO TY CHCESZ. TO dla Ciebie jest ważne - dlaczego uwazasz , ze
                                  powinno bycto ważne dla matki Ttego dziecka- Ono nie zna tego dziecka????
                                  I jeszcze raz zapyam bo nie odpwowiedziałas. Czy PONIEWAZ TAK BARDZO CI ZALEZY
                                  na tym by dzieic czetso sie spotykały - zgdodzis zsie by częśc tych spotkań
                                  dzieci odbywała sie w domu paierab- czy tylko ma byc to połowiczen - tak jak ty
                                  chcesz??
                              • natasza39 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 16:47
                                kasia_kasia13 napisała:

                                >Ale tu problem, bo tata odszedl do innnej pani, a
                                > wczesniej zdradzil. Jak przekazac swoj swiatopoglad i jednoczesnie uniknac
                                > oskarzen o nastawianie corki przeciwko nowej nowej pani?

                                W tym własnie problem, że nie wiedziec czemu zawsze wg. ciebie kasiu, facet
                                musi byc ku..arzem.
                                Przyjmij zatem do wiadomości, ze nie zawsze facet odchodzi od pełnej
                                poświęcenia matki polki by płodzic bachory na boku.
                                Jest milion powodów dla których rodzice rozstaja się ze soba.
                                Ale ty widzisz tylko jeden. Współczuję...
                                • kasia_kasia13 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 16:51
                                  > Przyjmij zatem do wiadomości, ze nie zawsze facet odchodzi od pełnej
                                  > poświęcenia matki polki by płodzic bachory na boku.
                                  > Jest milion powodów dla których rodzice rozstaja się ze soba.

                                  Przyjmuje to do wiadomosci Nataszo. Moje pytanie dotyczylo sytuacji, w ktorej
                                  ojciec odchodzi. Moze powinnam byla jasniej napisac.
                                • matylda_z Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 17:00
                                  ciekawa jestem tych miliona powodow, dla ktorych mezczyzna lub kobieta odchodza
                                  od partnera, a nad ktorymi nie mozna pracowac, starac sie usunac. Pomijam tu
                                  przyklady jakiejs patologii, znecania sie nad partnerem (fizycznie lub
                                  psychicznie).Wydaje mi sie, ze nad kazdym zwiazkiem (w szczegolnosci takim z
                                  dziecmi) warto pracowac, leczyc go.
                                  • natasza39 Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 18:38
                                    matylda_z napisała:

                                    > ciekawa jestem tych miliona powodow, dla ktorych mezczyzna lub kobieta
                                    odchodza
                                    >
                                    > od partnera, a nad ktorymi nie mozna pracowac, starac sie usunac. Pomijam tu
                                    > przyklady jakiejs patologii, znecania sie nad partnerem (fizycznie lub
                                    > psychicznie).Wydaje mi sie, ze nad kazdym zwiazkiem (w szczegolnosci takim z
                                    > dziecmi) warto pracowac, leczyc go.

                                    Napewno warto!
                                    Nie odpowiem Ci na to pytanie, bo osobiscie nie znam takich par, które rozeszły
                                    się z błahych powodów.
                                    Wszyscy próbowali "naprawiac" po kilka dobrych lat.
                                    W tym sek, że jak "naprawiaja" oboje to się przewaznie udaje.
                                    Jesli "naprawianie" polega na tym, ze druga strona ma robic to co mu partner
                                    zagra, to raczej nic z tego "naprawiania" nie wyjdzie.
                            • judytak Re: nie blwersuje sie tak kobieto 15.02.06, 23:36
                              diinna napisała:

                              > Problem powstaje na lini - ja to akceptuje - ale to nie
                              > jest dobre.
                              >
                              > jak akceptowac a jednoczesnie mówic ze model niedobry.

                              po prostu nie trzeba pozować się na "doskonałego rodzica"
                              przecież ludzie robią mnóstwo rzeczy niedoskonałych
                              przerywają studia, mają dzieci "z przypadku", mają złe stosunki z rodzicami,
                              kupują zbyt drogi dom na kredyt, dają łapówki, biorą łapówki, przechodzą na
                              czerwonym świetle itp. itd.

                              jakoś trzeba z tym żyć...

                              pozdrawiam
                              Judyta
                              • chalsia Re: nie blwersuje sie tak kobieto 16.02.06, 00:44
                                No tak Judytak, tylko to jest wiedza, której nabywamy z wiekiem i
                                doświadczeniem, z reguły jak się ma naście lat. A do tego czasu kręgosłup
                                moralny jakiś już jest wykształcony.
                                I o to chodzi - dziecku chcemy przekazać, że pewne rzeczy "nie przystoją", a
                                potem jak jest starsze to dochodzi do tego wiedza, że ludzie popełniają
                                błedy/robią rzeczy moralnie naganne.
                                Bez "kręgosłupa" te różne niedoskonałe rzeczy nie będą przez dziecko odbierane
                                jako niedoskonałe.
                                Chalsia
                                • diinna Re: nie blwersuje sie tak kobieto 16.02.06, 08:47
                                  Brawo chalsia . Doikładnie tak.
                                  Nie trzeba pozowac na idealnego rodzica -ale dzieci uczą sie nie z opowięć i
                                  słow ale z naszych zachowań. Wiec jesli ja sowim zachowaniem bede akceptowała
                                  taka sytuacje - to .. dziecka wogóle nigdy nie bedzie postrzegało jaj ajko
                                  nagannej. Jesłi rozejrzysz sie po forum to znadziesz juz takie przykłady.

              • zonka77 Re: cóż za glupoty 12.02.06, 22:23
                jeszcze jedno: córka M wiedziała że będzie dzidziuś na samym początku ciąży. Ex
                również wiedziała. Pogratulowała i przyniosla jakieś śpioszki po młodej

                Jak byłam w ciąży kilka razy się widziałyśmy i opowiadala mi o swoim porodzie.

                Młoda na wiadomość się ucieszyła - miała 7 lat jak byłam w ciąży i swoje uczucia
                wyrażała szczerze. Mnie lubiła od początku. Moze dla tego ze od swojej mamy też
                miała pozytywny przekaz na mój temat - czemu nie? Mój M miałby być sam do końca
                życia?
                Oczywiście że na przestrzeni tych kilku lat bywalo różnie jeśli chodzi o
                kontakty z ex, wiele razy były kłótnie i pretensje na różne tematy - ale nie ma
                tonic wspólnego z dziećmi. Nic.
                Może ex też kiedyś będzie miała dziecko? i rozumiem że w takim wypadku też
                waszym zdaniem młoda nie powinna kochać tego dziecka czy może też powinna bo
                drugie dziecko mamy to co innego niż drugie dziecko taty?
                eh, cieszę się że ex mojego M ma zdrowe podejście
                • inezzzja Re: cóż za glupoty 12.02.06, 22:28
                  zonka77 napisała:


                  > Może ex też kiedyś będzie miała dziecko? i rozumiem że w takim wypadku też
                  > waszym zdaniem młoda nie powinna kochać tego dziecka

                  Dziecko będzie kochać kiedy będzie miala wlasne. Na razie jest dorsatającą
                  panienką i na opiekowanie się dziećmi oraz okazywaine im uczuć jeszcze ma czas.
                  Nie powinnaś jej do tego wykorzystywać.
                  • zonka77 Re: cóż za glupoty 12.02.06, 23:16
                    inezzzja dorastającą panienką będzie za jakieś 2-3 lata. Na razie bawi się u nas
                    lalkami i ogląda z małą kreskówki chociaż czasem też mówi o chłopakach i godzinę
                    stoi przed lustrem próbując fryzury.
                    Pewnie za jakiś czas straci zainteresowanie zabawą z małą, pewnie będzie miała
                    ochotę spędzać czas z koleżankami a nie z tatą. Póki co M korzysta z tego że
                    jeszcze młoda woli być z nim niż z jakimś chłopakiem. Zawsze był bardzo związamy
                    z młodą i to sie nie zmieniło wraz z rozwodem.
                    Powtarzam że jej do niczego nie wykorzystuje. Nie mam jednak zamiaru
                    najmniejszego sztucznie stawiać granice pomiędzy dziewczynami i bardzo się
                    cieszę że jest jak jest.
                    i nie bardzo rozumiem co ma wspólnego kochanie siostry z tym że będzie kochać
                    swoje dziecko.
                    czy ja miałam swojej siostry nie kochać bo miałam 15 lat?
                    Mama mnie nie zmuszała nigdy do zajmowaia się siostrą. ani raz nie przewinełam
                    siostry bo było to obrzydliwe za to bardzo chętnie z nią łaziłam na spacerki.
                    młoda też w życiu małej nie przewinęła ale jakby była wtedy starsza i wyraziła
                    taką ochotę pokazałabym jak to się robi i napewno nie zabronilaym jej tego w
                    imię ochrony jej zranionych uczuć.
                    Myślę że najbardziej bylaby zraniona jakby jej tata miał rodzinę poza jej
                    wiedzą, gdyby był w jej życiu gościem na parę godzin w miesiącu i nawet ie
                    wiedziałaby jak wyglądam ja i jej siostra a jej mama pielęgnowałaby w niej
                    poczucie krzywdy i przekazywałaby jej niechęć do nas.
                    • julia.68 Re:zonka - masz rację 13.02.06, 12:30
                      Sytuacja w Twoim domu jest zupełnie normalna. Moje córki są przyrodnim
                      rodzeństwem, każda ma swojego tatusia na przychodne (raczej wychodne). Tatuś
                      starszej- powtórnie żonaty, jeszcze bezdzietny - zabiera też czasem młodszą do
                      swojej rodziny, albo nawet rodziny next...no i co z tego? Pewnie będzie miał
                      dzieci, mam nadzieję, że bedą nas odwiedzały i choć wiązać się to będzie
                      zapewne z niekorzystnym aspektem (mniej czasu i pieniędzy dla starszej)to w
                      SUMIE opłacalny interes - jak kilka osób zauważyło: nie jestesmy wieczni,
                      formuła dużej otwartej rodziny jest lepsza od małej i hermetycznej.
                      Ojciec młodszej ma kolejne dziecko. Stosunki miedzy nami są bardzo złe, a
                      właściwie nie ma żadnych. Spotyka się z młodsza córką mniej więcej co 2
                      tygodnie + wakacje, ferie, swięta (mieszka daleko) i od czasu do czasu w
                      spotkaniach tych uczestniczy nowa rodzina. Córka bardzo lubi młodszego brata.
                      Ze wzgledu na złe stosunki między nami, ja nie miałam okazji go poznać, ale
                      często rozmawiamy o braciszku, kupuję mu w imieniu córki prezenty i mam dużo
                      życzliwości. Bo niby dlaczego miałoby być inaczej? Dlaczego miałyby mi
                      przeszkadzać w czymkolwiek nowe dzieci eksów? Tym bardziej, że w niczym mi nie
                      przeszkadzają next. Nie jesteśmy koleżankami, nie rozmawiamy, jak nie ma takiej
                      potrzeby.
                      Może jeszcze dodam, że jedną z przyczyn rozstania z ojcem młodszej córki był
                      jego - nazwijmy to - niewłasciwy stosunek do starszej "pasierbicy".
                      Czy nie wydaje się Wam drodzy forumowicze, że stosunek do dzieci (swoich i
                      cudzych a także zupełnie obcych) wybitnie świadczy o naszym człowieczeństwie,
                      he,he......
                      • zonka77 Re:zonka - masz rację 13.02.06, 13:04
                        ufff julia dzięki za to co napisałaś bo już myślałam że z jakiegos kosmosu
                        spadłam z moimi poglądami.
                        Wczoraj bylam przemęczona i zestresowana, wogole miałam nie pisać nic nigdzie bo
                        miałam duzo pracy, poczytałam chwile dla odprężenia i wdalam się w dyskusję bo
                        padło pytanie na temat dla mnie ważny i poniosły mnie emocje z racji zmęczenia.
                        Chcialam powiedzieć autorce pytania że jak najbardziej może być dobrze jeśli
                        wszystkie strony chcą.
                        Ktoś mi powiedział że moje posty są zbyt cukierkowe i idylliczne. Piszę tak jak
                        myślę i czuję. Piszę o dobrych stronach bo chcę coś dobrego przekazać.
                        Oczywiście że dziewczyny czasem się żrą. Młoda wyraża negatywne emocje na równi
                        z małą i czasem jest wojna.
                        Napewno miej się kłócą niż rodzeństwo mieszkające razem bo nie mieszkają jednak
                        razem i chociaż widzą się b.często nie mają "przesytu" swojej obecności. Różnica
                        wieku też działa na korzyść bo mloda po prostu jest za duża żeby o pewne sprawy
                        się z 5 latką użerać, choć bywają dni że najlepiej jedną wyslać do jednego a
                        drugą do drugiego pokoju bo inaczej jest awantura
                        Ale sedno tego co chciałam przekazać autorce wątku lezy w tym że dzieci mogą się
                        kochać, że po rozwodzie kiedy pojawia się next nie musi oznaczać to że tatuś ma
                        nową rodzinę z jednego boczku a dziecko z poprzednią żonę na drugim i żyje sobie
                        "na dwa fronty". Dla mnie taka sytuacja jest smutna i wynika najczęściej z
                        egoizmu lub urażonych uczuć dorosłych. A tracą na tym dzieciaki. Będąc
                        utrzymywane z dala od siebie są zazdrosne, nie lubią się, jedno sobie wyobraża
                        Bóg wie co na temat tego jak tata traktuje drugie. Jedno i drugie ma tatę
                        rzadziej bo musi on podzielić czas na dwoje.
                        I jeszcze jedno mi do głowy przyszło. Drogie panie, dzieci nie są własnością mam.
                        Pal licho co ja o tym myślę. Ale dla mojego M te dzieci to nie są jakieś tam
                        dzieci. To jego dwie córki które bardzo kocha i chce je mieć razem blisko siebie
                        - takie to dziwne i złe?
                        • pelagaa Re:zonka - masz rację 13.02.06, 21:07
                          > ufff julia dzięki za to co napisałaś bo już myślałam że z jakiegos kosmosu
                          > spadłam z moimi poglądami.

                          Ja tak nie uwazam. Mnie sie Twoje poglady podobaja. Acha i dodam, ze nie pisze
                          tego zlosliwie wink)))) mimo, ze uwazasz mnie za usosobienie zlosliwosci wink
                          Pozdrawiam
                    • lilith76 Re: cóż za glupoty 13.02.06, 12:45
                      no cóż, pomiędzy 8 a 12 rokiem życia urodziły mi się siostry cioteczne.
                      mieszkaliśmy wtedy w jednym, sporym domu. bawiłam się z nimi, karmiłam,
                      usypiałam. sama z siebie. nikt mnie nie zmuszał, nikt nie namawiał.
                      Boże, gdybym wtedy wiedziała, że to objaw jakiś problemów psychicznych i
                      rodzina kategorycznie powinna mi tego zabronić...
                      aż się trzęsę...
        • labomba666 Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 19:37
          Dziękuję Ci za bardzo obszerną wypowiedź. I przyznam, że nawet nie mam
          specjalnie argumentów na polemikę z Twoimi, niemniej podobnie jak Matylda_z
          wyczuwam mocną niezręczność funkcjonowania w tak obszernej "rodzinie".
          • zonka77 Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 19:50
            tym gorzej dla dzieci...ja się z ex mojego M widuję rzadko i na dobrą sprawę
            mogłabym jej nie widzieć nigdy a nasze dzieci i tak mogą się kochać i spędzać
            razem czas. Jakoś zależy mi nie na mojej satysfakcji cz uczuciach a na
            uczuciach mojej córki. Te dzieciaki łączy tata. I tak jak ja akceptuję córkę ex
            tak ona akceptuje moją córkę i tyle.
    • samodzielny Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 12:43
      Wiedza o sobie, ja poinformowalem. Na slubie nie chciala byc, zeby "mamie nie
      bylo przykro", ale na 1 rocznice, to i owszem, jak najbardziej.
      Na roczek uszyla prezent swojej przyrodniej siostrze, bereciksmile) (nie
      moherowy!!). No ale "macocha" stala sie "kolezanka".
      Odwiedzila "macoche" z chlopakiem pod moja nieobecnosc, nocowali u
      niej, "macocha" spala u swojej siostry, "zeby nie czuli sie skrepowani"smile)
      Sa ciekawe siebiesmile) Kontakty zostawiam im, nie ingeruje, nie nalegam.
      Czasem nutka zalu. "Bo Ty jestes czesciej dla niej, jak dla mnie". Zycie.
      Ale ogolnie jest ok smile)
    • carlafehr Re: przyrodnie rodzenstwo 12.02.06, 17:12
      Hej,

      mój syn ma kontakt ze swoim przyrodnim rodzeństwem (jedna siostra starsza i
      jedna młodsza smile) Poinformowany o młodszej siostrze został przez ojca na
      eertapie brzuszka. Kontakty są ok, niezbyt częste, w wakacje częstsze. Dzieci
      sie lubią, chociaż nie są jakoś bardzo związane ze sobą. Uważam, że kontakty
      rodzeństwa przyrodniego w naszym przypadku sa ok i nie chciałabym pozbawiać
      mojego dziecka możliwości kontaktu/zżycia sie itp ze swoim rodzeństwem przyrodnim.
    • diinna Re: przyrodnie rodzenstwo 13.02.06, 09:04
      Coroline- a dlaczego Ty nie znasz jeszcze swego pasierba???
      • diinna Re: przyrodnie rodzenstwo 13.02.06, 09:07
        J i jeszcze jedno pytanie.
        Jak czeto dziecko spotyka sie z ojcem?
        ty chcesz , zebu dzieci spotykały sie potem czesto i zeby sie kochały a czy
        twój pasierb tego chce???
        • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 09:34
          diinna napisała:

          > J i jeszcze jedno pytanie.
          > Jak czeto dziecko spotyka sie z ojcem?
          > ty chcesz , zebu dzieci spotykały sie potem czesto i zeby sie kochały a czy
          > twój pasierb tego chce???
          Tata nie jest weekendowy, spotyka sie z dzieckiem b. czesto, uczestniczy w jego
          wychowaniu.
          • diinna Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 09:45
            Nie odpowiedziałas mi na wazne ppytanie. Jak myśłisz czy Twój pasierb cchce?

            Podstawa lezy w tym nie co my chcemy , ale czy dany człowiek tego chce.

            Zaptyałam Cie dlaczego nie znasz pasierba - bo jakos chyba w 2003 roku czy cos
            koło tego opisywałas swój ziązek z zonatym factem . Dlatego wydawało mie sie ze
            to juz dośc długo.
            Może pomyliłam osoby.
            • ajmj Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 09:49
              Popieram zonkę i nataszę. Kobietki mądrze prawiąwink
              • diinna Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 09:51
                A ja popieram dziecko , ze ma prawo wyboru kogo bedzie kochał i lubił . I nie
                wyklucza to czego napisała zonka i natasza - ale daje mu porawo wyboru.
                Takie samo jakie dał sobie ojciec tego dziecka.
                • natasza39 Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 20:39
                  diinna napisała:

                  > A ja popieram dziecko , ze ma prawo wyboru kogo bedzie kochał i lubił . I nie
                  > wyklucza to czego napisała zonka i natasza - ale daje mu porawo wyboru.
                  > Takie samo jakie dał sobie ojciec tego dziecka.


                  Ot to to!
                  Dajmy temu dziecku prawo wyboru, o to własnie chodzi.
                  I nie mylmy tego z tym, ze to matka zawsze lepiej wie co dziecko chciałoby
                  naprawdę i nikt inny poza nia.
                  Własnie o tym jest ta dyskusja!
                  Nie o "przymuszaniu" dziecka do kontaktu z przyrodnim rodzeństwem, ale o
                  UMOZLIWIENIU mu tego kontaktu przez mamę.
      • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 09:32
        diinna napisała:

        > Coroline- a dlaczego Ty nie znasz jeszcze swego pasierba???

        kazda macocha (moze poza nielicznymi wyjatkami) kiedys musi przejsc etap ze
        jeszcze nie zna dziecka
        swojego M. Ja jestem na takim etapie. Poznalam M, pokochalismy sie
        planujemy zalozyc rodzine i teraz powoli przychodzi czas na to zebym
        poznala dziecko. Na razie znam je z opowiadan ojca, dziadkow oraz ze zdjec.
    • diinna Re: przyrodnie rodzenstwo 13.02.06, 09:28
      I jeszcze pytanie. czy w imie tej przyszłej wielkiej miłosci rodzenstaw jestes
      w stanie zgodzic sie aby cześc spotakń dzieci odbywała sie w domu pasierba???
      W końcu dobrze zyby dzieci poznały sie i na tym grócie- tam anprawde toczy sie
      zycie pasierba.
    • judytak Re: przyrodnie rodzenstwo 14.02.06, 13:44
      dla równowagi ja też się wypowiem :o)
      jestem "macochą", mamy trójkę dzieci w wieku 11, 8 i 4
      męża starsze córki mają lat 28 i 25, ma też wnuka, lat 5

      dzieci się znają od zawsze, zawsze było dla nich naturalne, że się znają
      jedna córka męża (młodsza) od zawsze bardziej się ciekawiła przyrodnim
      rodzeństwem, lubiła się zajmować, bawić się, przynosiła prezenciki (z własnego
      pomysłu), kiedy byłam w domu pierwszego dnia po pierwszym porodzie,
      przyjechała, żeby mi pomóc (na prośbę ojca - była godzinę, wysłałam ją do
      sklepu, do apteki, i poprosiłam o przypilnowanie dziecka w czasie, jak się
      umyję), druga się nie interesowała "niańkowaniem", aczkolwiek była zawsze
      uśmiechnięta i "poprawna", a ostatnio jakby "dojrzewała" do kontaktów z dziećmi

      wnuk męża i dwaj wujkowie tegoś wnuka (he-he) uwielbiają się razem bawić,
      ciągle słyszę "kiedy wreszcie A. przyjeżdża?"

      z byłą żoną mojego męża oczywiście się znam, ale się nie spotykam
      za to np. zeszłym latem spędziła ona tydzień u rodziny mojego męża na wsi z
      własnym wnukiem oraz z moim synem (chłopaki byli szczęśliwe, a ona chyba
      musiała potem duuużo odpoczywać...)

      nie lubię wwielkich słów
      nie wiem, czy dzieci się kochają
      myślę, że one też nie wiedzą ;o)
      w każdym razie znają się, uważają siebie za rodzinę i wiedzą, że mogą na siebi
      liczyć

      pozdrawiam
      Judyta
    • jowita771 Re: przyrodnie rodzenstwo 14.02.06, 23:21
      jestem z rozwiedzionym facetem, który ma kilkuletnią córkę. niedawno urodziła
      się nasza córka, chciałabym, żeby dziewczynki miały w przyszłości dobry
      kontakt, ale nie wiem, czy to się uda, bo nie moje zdanie się tu liczy. ex nie
      życzy sobie takowych kontaktów, starsza dziewczynka nawet nie wie o istnieniu
      młodszej siostry i moim. to decyzja jej matki. nie dała nawet szansy ojcu, aby
      porozmawiał o tym z córką, utrudnia ich kontakty jak tylko może, pewnie dopiero
      po orzeczeniu sądu jakoś to się unormuje. dodam tylko, że w żaden sposób nie
      przyczyniłam się do rozpadu ich związku.
      myślę, że to dobrze, kiedy przyrodnie rodzeństwo jest ze sobą blisko, sama
      jestem dzieckiem z pierwszego małżeństwa moich rodziców i mam świetny kontakt z
      dziećmi ojca z drugiego związku. i nie chciałabym, żeby było inaczej.
    • kasia_kasia13 Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 17:08
      Stosunki miedzy rodzenstwem bywaja tez baaaardzo rozne nawet w pelnych
      rodzinach, pomiedzy rodzonymi bracmi/siostrami.
    • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 19:27
      Hej, dzieki za wszystkie odpowiedzi, daja duzo do myslenia,
      mimo ze z niektorymi sie nie zgadzam, ale to jest forum
      dyskusyjne przeciez smile

      Macie rozne zyciowe doswiadczenia i przezycia i mysle ze wasze poglady
      sa pochodna tego co przezylyscie w zyciu. Z waszych postow tez jasno wynika
      ze rola samodzielnej matki w ksztaltowaniu relacji pomiedzy rodzenstwem
      przyrodnim nie jest bez znaczenia (i niestety wroga postawa matki nie sprzyja
      budowaniu wiezi). Dlatego wlasnie czytam to forum i dlatego zadalam tutaj to
      pytanie. I cieszy mnie to ze mimo iz wiele z was wrecz nienawidzi swoich ex to
      jednak jest za umacnianiem wiezi pomiedzy dziecmi smile)

      Chcialabym podyskutowac o jeszcze sprawie. Wiele z was twierdzi ze to
      dzieci powinny chciec sie znac, spotykac. Czy nie uwazacie ze dorosli jednak
      powinni wplywac na dzieci (zakladam w tej konkretnej sytuacji ze mowimy o
      malych, kilkuletnich dzieciach, bo jednak nastolatki i jeszcze starsze dzieci
      maja juz uksztaltowane charaktery). Przeciez nawet w pelnej rodzinie gdy
      pojawia sie maluch starsze dziecko jest nierzadko wrogo do niego nastawione,
      nie chce sie bawic, jest zazdrosne. Zdarza sie to czesto i co wtedy robia
      rodzice? Czy "szanuja" decyzje starszego dziecka? Nie lubisz, nie kochasz, masz
      do tego prawo? Wydaje mi sie ze raczej rodzice beda starali sie wytlumaczyc
      starszemu dziecku iz to mlodsze nie jest zagrozeniem, ze ciagle je kochaja. I
      rodzicom ciezko zaakceptowac fakt iz dzieci sie nie kochaja. Chyba podobnie
      jest z przyrodnim rodzenstwem. I ten wspolny rodzic chce aby relacje pomiedzy
      jego dziecmi (mimo iz nie mieszkaja razem) byly rodzinne.
      • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 19:57
        Pozwole sobie jeszcze raz odpowiedziec, choc juz obiecywalam sobie milczec.
        chodzi mi o stosunek starszego z rodzenstwa do pojawiajacych sie mlodszych
        dzieci.
        Nie wiem , ale akurat u mnie w domu nie bylo problemu zazdrosci. Ale chyba
        tylko dlatego . ze wszyscy staralismy sie aby starsze dziecko nic nie
        stracilo , nie mialo zadnych ograniczen czy zakazow w zwiazku z pojawieniem sie
        mlodszych dzieci.
        I tak kiedy nowonarodzone dziecko spalo, a starsze akurat uskutecznialo glosne
        gwizdanie na gwizdky czy walenie w bebenek nigdy nie powiedzialam: nie rob
        tego bo obudzisz maluszka. Po prostu staralam sie zawolac go z tym gwizdkiem
        jak najdalej od pomieszczenia w ktorym bylo maluuch.
        Nigdy nie dawalam prezentow najmlodszemu ( nawert przy urodzinach) chocby
        symbolicznie ale i starsze dostawalo. I odwrotnie. Oczywiscie symbolicznie.
        Jesli maluch byl usypiany badz karmiony, w tym czasie drugi rodzic usypial
        starsze dziecko.
        Nie bylo u mnie w domu zazdrosci.
        Nie wiem czy wynikalo to z naszego postepowania czy tez takie dzieci "nam sie
        trafily".
        • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 20:17
          Moze takie dzieci ci sie trafily - tylko sie cieszyc i pogratulowac smile)
          Ale zalozmy - czysto teoretycznie - ze starsze byloby zazdrosne o mlodsze,
          nie lubilo go. Co ty jako matka bys wtedy zrobila? Stala bys z boku i patrzyla?
          • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 20:24
            Nie mam zielonego pojecia co bym zrobila gdyby starsze z moich dzieci nie
            lubilo mlodszego.
            Tzn teraz jak sa duze to zdarza im sie mowic: nie lubie cie. Zreszta i do mnie
            tak mowia.Ale to nie jest prawdziwe nielubienie.
            Nie wiem co bym zrobila. Musialabym stanac przed tym problemem.
            A z drugiej strony : czy moglabym zmusic do lubienia? Kazac im lubic sie?
            Karac bo sie nie lubia?
            • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 20:43
              > Nie wiem co bym zrobila. Musialabym stanac przed tym problemem.
              > A z drugiej strony : czy moglabym zmusic do lubienia? Kazac im lubic sie?
              > Karac bo sie nie lubia?

              Ja tam bym nie karala wink
              Ale chyba zgodzisz sie ze mna ze gdybys stanela przed takim problemem, to nie
              przygladalabys sie z boku spokojnie tylko COS jednak bys robila i ZALEZALOBY
              Tobie aby kontakty miedzy dziecmi sie ulozyly jak najlepiej?
              Dlatego wlasnie nie zgadam sie z tym ze w chwili kiedy pojawia sie przyrodni
              brat lub siostra a starsze dziecko nie chce z nim kontaktu to rodzice powinnni
              to zaakceptowac. COS zrobic musza i jesli sa madrzy odpowiedzialni to jednak
              cos robia. Tez w tej chwili nie potrafie powiedziec jak sobie radzic z tym
              problemem, najlepiej chyba po prostu zapobiegac.
              • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 20:48
                Wcale sie nie zgadzam, ze cos bym zrobila. Moze po prostu bym pilnowala aby sie
                nie pozabijaly , ewentualnie nie wydrapaly widelcami oczu.Nie mam pojecia co
                mozna zrobic jesli jeden czlowiek nie lubi drugiego.
              • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 20:51
                A jeszcze cos. Moje dzieci nie mowie ze nie lubia nowego dziecka swojego
                taty.One po prostu nie akceptuja go, nie chca w ogole na ten temat rozmawiac.
                Byc moze to sie kiedys zmieni. A moze nie. W kazdym badz razie dzieci mam cala
                gromade wiec zadne z nich nie moze narzekac na brak rodzenstwa nawet po mojej
                smiercismile.
                • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 20:59
                  Matylda w pierwszym poscie w tym watku napisalas : "Mam nadzieje, ze moje
                  dzieci nie beda mialy kompletnie zadnych relacji ze
                  swoim przyrodnim rodzenstwem"
                  Czy twoje dzieci wiedza o tym ze ty masz taka nadzieje?
                  • matylda_z Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 21:06
                    Niektorzy pisza, ze zyjace z nami osoby sa barometrami naszych uczuc. Smiem
                    podejrzewac, ze moje dzieci moga wiedziec jaki jest moj stosunek do calej tej
                    sprawy. Kajam sie i bije w piersi: nigdy nie zachwycalam sie, ze maja nowego
                    braciszka, nie mowilam do nich: to cudowne macie nowe rodzenstwo.Musicie go
                    zobaczyc i zawiezc nowe spioszki. I nadal nie zamierzam tego robic.
                    Tak. Mysle, ze moje dzieci moga odczuwac to co jest we mnie.
                    • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 21:44
                      No coz takie zycie sad
                      Pozdrawiam cie, dzieki za rozmowe i zycze milej nocki, bo juz musze znikac.
              • diinna Re: przyrodnie rodzenstwo 16.02.06, 08:55
                Myśle ze torche przesadzasz co innego rodzina i rodzenstwo - razem wychgowywane
                a co innego przyrodnie rodzenstwo - jeszcze ososbno wychowywane.
                Co innego gdy dzieci chowaja sie w jednym domu itd...
          • anna_maria Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 20:24
            teoretyczna sytuacja:
            mama + dziecko z poprzedniego zwiazku z tatą + dziecko z poprzedniego zwiazku,
            parner z poprzedniego zwiazku z neksia z dzieckiem z poprzedniego zwiazku
            dziecko z obecnego zwiazku + dziecko parnera z neksia z obecnego zwiazku
            • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 20:45
              anna_maria napisała:

              > teoretyczna sytuacja:
              > mama + dziecko z poprzedniego zwiazku z tatą + dziecko z poprzedniego
              zwiazku,
              > parner z poprzedniego zwiazku z neksia z dzieckiem z poprzedniego zwiazku
              > dziecko z obecnego zwiazku + dziecko parnera z neksia z obecnego zwiazku

              sorry ale nie rozumiem co chcialas przez to powiedziec
              • anna_maria Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 20:49
                > sorry ale nie rozumiem co chcialas przez to powiedziec


                wszystkie te dzieci w jakis sposób sa rodzeństwem, ale jest potrzeba aby sie
                znały ?
                • coroline Re: przyrodnie rodzenstwo 15.02.06, 21:01
                  anna_maria napisała:

                  > wszystkie te dzieci w jakis sposób sa rodzeństwem, ale jest potrzeba aby sie
                  > znały ?
                  >
                  A co stoi na przeszkodzie?
    • natasza39 A czym sie rózni od opisanej taka sytuacja? 15.02.06, 21:06
      Mama sama wychowuje dziecko i po pewnym czasie wiaże się z facetem (w końcu
      przypadek czesto spotykany).
      Po pewnym czasie mama ma z ojczymem drugie dziecko.

      Czy dziecko nie powinno kochac nowego brata czy siostry?
      A moze tylko w takich przypadkach kiedy mamusia była niedobra i porzuciła
      tatusia (powody niewazne, w końcu kazdy zwiazek da się naprawic wystarczy tylko
      chciec)?

      Czy dziecko powinno czy tez nie opiekowac się młodszym rodzeństwem?
      A może tylko wtedy kiedy ex nie będzie miał pretensji o to, ze jego dziecko
      musi bawic jakiegos "bachora"?

      Czy dziecko powinno przyzwyczajac się do brata czy siostry i "wielkiej rodziny?
      A moze nie powinno, bo w końcu mamie tez moze z następnym nie wyjsc i np.
      ojczym bedzie miał przyznana opieke nad nowym rodzeństwem więc po co się tak
      przyzwyczajac?

      Celowo trywializuje ten poruszony problem, bo choc wiele jest w tym watku
      madrych i wywazonych odpowiedzi, to jak zwykle w tego typu dyskusjach przewija
      się problem casusa Wojewody:
      "Co wolno wojewodzie to nie Tobie smrodzie"
      czytaj:
      "co wolno matkom nie przystoi ojcom"

      A tak wogóle to wszystkie dzieci sa równe, ale niektóre równiejsze.
      Czytaj bliższa koszula dupy, czyli oprócz pokrewieństwa krwi miedzy dziećmi
      wazne jest jeszcze z której czesci ciała pochodzi czesc materiału genetycznego
      pokrewieństwo owo stanowiąca!

      • matylda_z Re: A czym sie rózni od opisanej taka sytuacja? 15.02.06, 21:08
        Moge tylko wypowiedziec sie na temat mojej sytuacji. Nie zamierzam zwiazac sie
        z zadnym mezczyzna ani tym bardziej miec dzieci. Wiec z mojej strony "nie
        grozi" im przyrodnie rodzenstwo.
        • natasza39 Re: A czym sie rózni od opisanej taka sytuacja? 15.02.06, 21:13
          matylda_z napisała:

          > Moge tylko wypowiedziec sie na temat mojej sytuacji. Nie zamierzam zwiazac
          sie
          > z zadnym mezczyzna ani tym bardziej miec dzieci. Wiec z mojej strony "nie
          > grozi" im przyrodnie rodzenstwo.


          W tym własnie sęk, że chyba za bardzo w dyskusjach ogólnych większośc
          uczestniczek transponuje opisywany przypadek tylko i wyłacznie do swojej
          sytuacji.
          Nie kazdy ex opisywany na forum jest exem piszacem tutaj.
          Nie każda next to ta Twoja, czy innej tu piszącej która "wykradła" meza wprost
          z małżenskiego łózka.

          Nie kazde dziecko ma szczęscie posiadac "legalne i prawdziwe" rodzeństwo.
          Sa tez dzieci które sa jedynakami i takie dzieci napewno inaczej podchodza do
          innych dzieci.
          • matylda_z Re: A czym sie rózni od opisanej taka sytuacja? 15.02.06, 21:15
            Ale kazda z nas odpowiada tylko i wylacznie na podstawie wlasnych doswiadczen i
            wlasnych pogladow. Reszta to tylko teoretyzowanie czyli co ja bym zrobila
            gdybym byla na tym lub tamtym miejscu.
          • kasia_kasia13 Re: A czym sie rózni od opisanej taka sytuacja? 15.02.06, 21:45
            > W tym własnie sęk, że chyba za bardzo w dyskusjach ogólnych większośc
            > uczestniczek transponuje opisywany przypadek tylko i wyłacznie do swojej
            > sytuacji

            Bo takie bylo pytanie, "chcialam zadac pytanie o stosunki waszych dzieci
            ze swoim przyrodnim rodzenstwem, ale chodzi mi konkretnie o stosunki
            z dziecmi ojca, ktory zalozyl nowa rodzine po rozwodzie".

      • kasia_kasia13 Re: A czym sie rózni od opisanej taka sytuacja? 15.02.06, 21:48
        A czy sie te obie sytuacje roznia od sytuacji miedzy rodzenstwem z pelnych
        rodzin? Czy rodzeni bracia/siostry MUSZA sie kochac? Czy zawsze jest tak
        idealnie, ze sie kochaja i moga na siebie liczyc w doroslym zyciu? Czy bywa
        jednak roznie?
        • natasza39 Re: A czym sie rózni od opisanej taka sytuacja? 15.02.06, 21:50
          kasia_kasia13 napisała:

          > A czy sie te obie sytuacje roznia od sytuacji miedzy rodzenstwem z pelnych
          > rodzin? Czy rodzeni bracia/siostry MUSZA sie kochac? Czy zawsze jest tak
          > idealnie, ze sie kochaja i moga na siebie liczyc w doroslym zyciu? Czy bywa
          > jednak roznie?


          Poddaje sie!
          Chyba wogóle nie warto dyskutować zatem na zaden temat, bo przeciez w zyciu
          bywa rózniesmile
          Dobranoc.
          • kasia_kasia13 Re: A czym sie rózni od opisanej taka sytuacja? 15.02.06, 21:53
            > Poddaje sie!
            > Chyba wogóle nie warto dyskutować zatem na zaden temat, bo przeciez w zyciu
            > bywa rózniesmile


            Warto smile
    • diinna Re: przyrodnie rodzenstwo 16.02.06, 09:17
      Zapytam przerwotnie . załózmuy ze Tmatak chłopca zkalada rodzine Jak ty i mąz
      zamieżacie wspierac dziecko by naiwązałoo popraen relacje z dzieckiem matki z
      drugiego małeznestwa. Co zrobicie.
      Czy bedzie wam zależało by jak najeiwecej czasu spedał z takim dzieckiem - w
      koncu chodzi o więz, jak bedzie to wspierac i budowac???



    • diinna Na samo zakonczenie 16.02.06, 09:22
      Ja starałam sie uczyc moje dziecko ze najważniejsze jest kochać ludzi ,
      szanować ich i wybaczać.
      I wiem ze potrafi to.
      Wiec to co wg .mnie naje=wazniejsze ronbie.
      A jesłi chodzi o przyrodnie rodzenstwo - to mysłe, ze zgodnie z zasadami
      napisanmi powyżej - nie bedzie miał wiekszych kłopotów w tych sprawach.
      Jesłi by sie okazało , ze ma to znaczy ze ojciec i macocha musieli zwalic na
      całej linii.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka