ilnyckyj
24.02.12, 21:23
Brzmi dla nas abstrakcyjnie. Widujemy ją w kinie, TV. Występuje w grach komputerowych. Gdzieś tam od czasu do czasu wybuchają wojny - jak niedawno w Libii czy teraz w Syrii. Amerykanie co jakiś czas podejmują ryzyko zbrojnych interwencji, daleko od swojego terytorium. Wojna jest zawsze wielką groźbą dla świata. Nie dlatego, że jest okrutna i niesie śmierć, Przede wszystkim dlatego, że wiąże się z większym lub mniejszym ryzykiem rozpadu istniejącego porządku światowego i niewiadomą co do przyszłości świata. Rozpoczynający wojnę uwalniają pewien rodzaj energii, która może im się wymknąć spod kontroli i rykoszetem uderzyć w nich i spowodować efekt domina, który zniszczy także tych, którzy chcieliby stać z dala od konfliktu.
Obecnie występują różne oznaki, że obecne światowe status quo zaczyna pękać w szwach, co prędzej czy później, nie nagle, ale stopniowo może wtrącać świat w stan zamętu, konfliktów lokalnych, które mogą się przerodzić w konflikt globalny.
Wiadomość optymistyczna: wg. mnie to nie nastąpi w tym roku, ani w najbliższych latach (ale: będzie się coraz bardziej tliło). Może też - uda się jednak tego uniknąć. M. in. do tego potrzebny jest Rozum panujący nad rozbuchanymi emocjami, agresją, zachłannością, egoizmem indywidualnym i grupowym. Ale to jest wersja optymistyczna. Wersji pesymistycznych jest znacznie więcej...