blondgirl
28.03.11, 12:35
Od 3 tygodni non stop mieszka u nas Młody (15 lat). Z tego co zdążyłam się dowiedzieć przyczyną tego nie jest raczej konflikt z matką. Po prostu bardziej mu się u nas podoba.
Niestety ja jestem tym już zmęczona i chciałabym mieć w końcu trochę czasu dla siebie. Mój NM tego nie rozumie, mimo iż deklaruje że stara się mnie zrozumieć, ale on nie powie Młodemu, żeby nie przyjeżdżał. NM się cieszy, że on jest tak długo u nas, a ja powinnam zrozumieć więź jaka ich łączy.
Z kolei ja podejrzewam, że chodzi o to, że Młody u nas jest praktycznie poza kontrolą. Nikt nie sprawdza mu lekcji, a nauka odbywa się na zasadzie "wiary", tzn. ojciec pyta "nauczony?" - "nauczony", no to ok. Ojciec nie angażuje go w żadne obowiązki domowe. Przychodzi ze szkoły i leci do kolegów - tam na ogół komputer. Na ogół wraca do domu ok. 20-21 (w tygodniu szkolnym).
Do tej pory Młody przyjeżdżał do nas w KAŻDY weekend + wszystkie wolne od szkoły. Nie mam nic przeciwko temu, żeby teraz opieka nad wyglądała w ten sposób że w tygodniu będzie u nas, a na weekend u matki. Bądź też w inny sposób, np. miesiąc pół na pół. Nie zgadzam się natomiast, żeby to było bo "Młody tak chce". W tej chwili czuję się zupełnie jak zakładnik, bo nie mam wpływu na nic. Jestem zależna od Młodego. O ile jego ojciec nie widzi w tym problemu, to ja owszem i jest to dla mnie powoli nie do zniesienia.
Jak mam zatem rozmawiać z moim NM, żeby on zrozumiał, że ja też potrzebuję trochę prywatności, a jego syn to dla mnie tak naprawdę gość. Przykro mi, że NM nie ustala ze mną takich spraw, tylko pozwala żeby szły na żywioł.