zawle
09.07.16, 22:16
www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,127763,20364013,matka-na-odleglosc-to-wciaz-matka-polka.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_wysokieobcasy
Myślę, że mamy w Polsce do czynienia ze zjawiskiem, które Ewa Charkiewicz i Monika Bobako nazywają klasowym rasizmem. To jest mocna kategoria, ale potwierdzona przez wiele analiz. To są rykoszety dyskursu neoliberalnego, w którym osoby niezamożne, bezrobotne, a statystycznie najwięcej wśród takich osób jest kobiet, wini się za ich sytuację życiową. Czyli nie lokuje się przyczyn ich trudnej sytuacji w systemie, który wyklucza wiele grup społecznych, ale szuka się przyczyn w charakterze danej osoby, zarzuca się jej bierność, lenistwo.
One były migrantkami nie tylko z przyczyn ekonomicznych, ale też społecznych. A nawet uważam, że sensowne jest używanie kategorii migracji uchodźczej, dlatego że to są kobiety, które nie znalazły żadnego wsparcia systemowego w walce z przemocą. Na początku moich badań te historie bardzo mnie zaskoczyły, dlatego że czytając polską literaturę na temat migracji, a były to setki publikacji, nie znalazłam opracowań tego wątku. Jeśli informacja o przemocy się pojawia, to gdzieś na marginesie.
Najważniejszą kategorią polskiego migranta, mocno utrwaloną w świadomości publicznej, jest migrant ekonomiczny lub polityczny. Narracja bardzo męska. Dopiero w ostatnich latach pojawiają się inne badania, m.in. socjolożki Anny Kronenberg, które potwierdzają, że motyw ucieczki Polek z kraju jako ucieczki od patriarchatu, przemocy, konserwatyzmu jest ważny.