perfekcjonizm
13.12.10, 15:03
Witajcie,
z bulimią mam do czynienia od kilkunastu lat. W tym sensie, że na nią choruję.
Chorowałam na nią jako nastolatka nie wiedząc, że to ma związek z jakimkolwiek zaburzeniem. W ciągu tych wszystkich lat zdarzały się także chwile bez bulimii. W wieku 25 lat byłam w Klinice Nerwic na Sobieskiego z tego powodu. Moja bulimia ma raczej związek z ogromna intensywnością przeżywania przeze mnie uczuć. Zwyczajnie nie radzę sobie z panowaniem nad nimi i jedynym znanym mi sposobem, wydaje się być objadanie się i zbawienne wymioty. Czasem jest tak, że mam ochotę zjeść ale nie zwymiotować. Pozostać w tym sobie, bo to mnie wówczas spowalnia i chroni. Czasem chodzi bardziej o możliwość poczucia ulgi po zwymiotowaniu. Oczywiście najczęściej staram się niezależnie od potrzeb pozostawienia wszystkiego w sobie wymiotować, bo naturalnie towarzyszy mi ogromny lęk przed przytyciem.
Bywa tak, że bulimia znika na długie miesiące a ja staję się wtedy bardziej odczuwająca. Może bardziej neurotyczna, konfliktowa, euforyczna, czy depresyjna.
Od czwartku bulimia powróciła ze wzmożoną siłą. Po tym jak radziłam sobie bez niej przez rok. Ponieważ nie mieszkam sama, po pracy wychodzę do różnych restauracji, by tam oddawać się rozpasaniu. Aby nie zwracać na siebie uwagi, często zmieniam lokale aż do kompletnego napchania się po czym wymiotuję w jednym z lokali. W ten sposób przejadłam od czwartku kilka stów, co jest dla mnie samo w sobie tragiczne. Wychodzę też w ciągu dnia pracy i także się objadam i wymiotuję jak da.
Dzisiaj nie najadłam się do końca, postanowiłam to jakoś zatrzymać, nawet za cenę przytycia.
Oczywiście siedzę teraz przy biurku i czuję się fatalnie gruba i obrzydliwa. Waże 63 kg przy wzroście 164 cm. Nie wiem ile to potrwa i co to za emocje, które chronię za pomocą bulimii.
Niestety będę musiała rozważyć to sama, albo przy waszej pomocy, ponieważ dzisiaj muszę zrezygnować z mojego analityka, ponieważ zwyczajnie mnie już na niego nie stać przez to co zrobiłam z pieniędzmi.