nati_28
13.05.14, 13:10
Jak to robicie? Jak znajdujecie czas żeby poświęcić go mniej więcej sprawiedliwie pomiędzy dzieci?
U mnie zawsze była duża różnica wieku. I wówczas to najmłodsze zyskiwało najwięcej. Siłą rzeczy wymagało najwięcej mojego czasu. Zwłaszcza, że młodszy syn urodził się z problemami zdrowotnymi.
Teraz na stanie mam 19 latka (maturzystę), który żyje już swoim życiem. Jednak ostatnio mam wrażenie, że jednak za mało rozmawiamy. Tracimy kontakt, bo ja jestem bardzo zajęta i zestresowana.
8 latek, który wymaga więcej uwagi z powodu schorzenia, które będzie mu towarzyszyło przez całe życie. Niestety ostatnio i tak zbyt mało czasu mamy dla niego.
Mam też córeczkę 1,5 roczną. Żywe srebro. Rano jest w żłobku.
Ja jestem w ciąży (czwartej), mam na głowie wielkie przedsięwzięcie w postaci rozbudowy domu i walki z próbującymi nas na każdym kroku wykorzystać pseudofachowcami. Męża nigdy nie ma w domu, ponieważ bardzo dużo pracuje.
Gdy córka jest w żłobku próbuję też ogarnąć dom.
Z powodu wielości obowiązków, które wzięliśmy sobie na głowę (dodatkowo mąż oprócz pracy rozpoczął nową działalność, która mam wrażenie, że pogrąża nas na razie finansowo i czasowo zajmuje go bardzo), rozbudowy domu, mojej ciąży, załatwiania papierów na operację syna, przeprowadzki do wynajmowanego domu z powodu rozbudowy, córka stała się bardzo zaborcza. Wcześniej usypiała sama. Teraz muszę ją usypiać. Tym samym 8 latek zawsze już zasypia sam, czasami z tatą, gdy jest w domu. Już nie mam czasu na opowiadanie mu bajek jak dawniej. Z doskoku doglądam jego lekcji. Tak naprawdę dotarło do mnie, że też mało czasu z nim spędzam.
Jak ogarniacie to wszystko?
Marzyłam o dużej rodzinie i cieszę się, że ją mam, ale mam wrażenie, że w praktyce ciężko osiągnąć taki błogi rodzinny nastrój, jak to wygląda na zdjęciach. Jak matka, która ma mnóstwo spraw na głowie, a oprócz tego chce mieć w miarę ogarnięty dom, gotuje w domu, robi zakupy (nie uznaję byle jakiego jedzenia), pracuje też w domu ma mieć czas dla wszystkich dzieci? Nie wspomnę już o czasie dla siebie, bo tutaj na tą chwilę ratuje mnie żłobek. Czasu mam niewiele, bo obowiązków sporo, ale jednak chwilę oddechu wówczas łapię. Choć mam wyrzuty sumienia z powodu tego żłobka. Córka czuje się tam dobrze, ale widać ostatnio bardzo mnie potrzebuje, a do tego moja mama robi mi wodę z mózgu i wciąż z politowaniem patrzy na córkę, jakie to nieszczęście ją dotknęło, że została zapisana do żłobka.
Mam wrażenie chaosu i nieogarnięcia tego wszystkiego. Zupełnie jakby się to wymykało spod kontroli. Choć wiele osób patrząc z boku twierdzi, że dobrze sobie radzę i chyba jestem ze stali.
Mamy teraz naprawdę ciężki okres (ta rozbudowa, która się przeciąga i powstają nowe nieoczekiwane koszty, wynajęcie domu, co wcześniej nie było brane pod uwagę, niebawem narodziny córki, z którą ze szpitala wrócę nie do swojego domu, a do wynajętego i zupełnie tego nie widzę. "Syndrom wicia gniazda" u mnie musi zostać wyparty i bardzo mi z tym źle. Do tego dochodzi leczenie syna, czekająca go operacja, 19 miesięczna córeczka w domu. Jest jeszcze wiele innych spraw, które nas absorbują, ale dużo by tu pisać.
To wszystko powoduje, że córka stała się nagle zaborcza, a z synem nie potrafimy na 8.00 zdążyć do szkoły, choć mieszkamy blisko. 19 latek to już zupełnie chodzi własnymi drogami.
Bardzo mnie to wszystko stresuje, a dodatkowo dochodzą wyrzuty sumienia, że niewiele czasu poświęcam dzieciom.Ssama już nie wiem czy możliwe jest w ogóle ogarnięcie tego wszystkiego.