Dodaj do ulubionych

Nasi bliscy a język polski:)

16.11.05, 11:10
Pewnie podobny wątek tu był ale nie za mojej pamięci.
Do wątku zainspirowali mnie corka Gerarda i Jej mąż mówiący po polsku do kota.
Oraz Sylwek czujący wyraźnie naszą tęsknotę i przywiązanie do Krajusmile)))
Pytam więc ciekawie : Wasze dzieci , mężczyźni i inni bliscy ... jak u nich z
językiem polskim:
Kransmile
Obserwuj wątek
    • azja1974 Re: Nasi bliscy a język polski:) 16.11.05, 11:33
      dziecko starsze (3,5 roku) mowi plynnie po polsku, czsem cos przekreca, ale
      bledy jezykowe sa przeciez normalne i u jednojezycznych dzieci. np. ostatnio
      zamiast majteczki mowi mutandeczki - z wloskiego mutande - majtki. czasem jak
      jakiegos slowa nie zna, to zastepuje ospowiednikiem z drugiego jezyka.
      mlodszy jeszcze nie mowi(16 miesiecy), ale rozumie wiecej po polsku, bo jednak
      wiecej przebywa ze mna.jak pojdzie do przeszkola, to pewnie szala sie przechyli
      na strone wloskiego.
      na razie jeszcze nie doswiadczylam odrzucenia polskiego, kiedy dziecko idzie do
      przedszkola, o ktorym wiele slyszalam. moze dlatego, ze olek chopdzi do
      przdszkola angielskiego, gdzie sa tez dzieci z innych, nie tylko
      anglojezycznych krajow, wiec jest to dla niego normalne, ze ktos mowi na
      przyklad w "bulgarese".
      malzonek niestety poza " zaloz czapeczke", "gdzie sa teletubisie" i
      oczywiscie "na zdrowie" nie bardzo... chociaz sie stara, z moja mama czasami
      przez kilka minut podtrzymuje konwersacje w swoim dziecieco-alkoholowo-lozkowym
      slangu. musze go kiedys nagrac, bo jest na prawde niezly.
      • olvi Re: Nasi bliscy a język polski:) 16.11.05, 14:16
        Moj maz mowi plynnie po polsku, niemal bez sladu niemieckiego akcentu smile

        Jego dziecko z poprzedniego malzenstwa rowniez dobrze mowi polsku (ex tez jest
        Polka smile ). Co ciekawe jednak, Mlody z automatu mowi do mnie po niemiecku,
        natomiast po polsku - rownie automatycznie - mowi do naszych kotow
        (przywiezionych z Polski). smile
        • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 16.11.05, 14:22
          Ja kompletnie nie rozumiem czemu Junior z exem gadają po niemiecku. Ex Polak z
          ogólną znajomością niem. Junior mówi po polsku jak się Go pzrymusi nawet nieźle ...
          Ich verstehe nur Banhof w tej sytuacjismile
          Kran
          • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 16.11.05, 14:44
            Dobry watek lol
            Moja mala ma 2,5 roku, rozumie co mowie do Niej po polsku. Wlasciwie to
            rozpoznaje 3 jezyki ale uzywa jednego. Rozumie wloski, polski a uzywa swojego.
            Odpwiada mi po polsko wlosku: typu prego bardzo, nie ma wloski, bello butki itp
            Czy bedzie mowic plynnie po polsku? Nie wiem. Ma polskie ksiazeczki, polskie
            bajki, jest osluchana z polskim, ale wychodzi tu brak systematycznego kontaktu
            z polskimi dziadkami. Tutaj jest po prostu osluchana z wloskim i juz.
            Natomiast pierwszym slowem ktore przyswoil sobie moj maz byla makulatura. Bo
            jak pierwszy raz przyjechal do mnie do Polski to samochod zaparkowal pod
            smietnikiem lol
            A tak na powaznie to troche umie i uczy sie razem z Natalia, ale poza
            klasycznymi zwrotami, ja jestem tlumaczem jak jedziemy od moich
            Daje i Natalce i Mezowi duzo czasu na nauke mojego jezyka.
            • gherarddottir Re: Nasi bliscy a język polski:) 16.11.05, 23:35
              moj maz uczy sie polskiego, duzo mowi, ale tez duzo jeszcze przd nimsmile
              na gwiazdke dostanie kolejny etap kursu polskiego (wiem troche zlosliwa
              jestem:wink)). Do kotow mowi po polsku lub laczy norweski z polskim lub
              angielskim. Co ciekawe ja zaczelam tez mowic po norwesku do kotow, chyba
              czesciej niz po polsku.
              Dzieci nie mamy wiec nie wiem jakby bylo. Z moja mama maz rozmawia po angielsku
              i troche po polsku, z reszta rodziny podobnie (wszyscy znaja angielski wiec nie
              ma problemu).
              • gherarddottir Re: Nasi bliscy a język polski:) 16.11.05, 23:45
                acha oczywiscie moj maz tworzy neologizmy jak np: obiadzina - obiad, i uwaza ze
                jak do kazdego wyrazu doda sie -ska to juz jest to po polsku np meetingska -
                spotkaniesmile)))) ale to bylo kiedys teraz powtarza juz ciagle "tylko ciagle ty
                masz spotkania i powitania"smile))
                • triskell Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 00:12
                  gherarddottir napisała:
                  > jak do kazdego wyrazu doda sie -ska to juz jest to po polsku np meetingska -
                  > spotkaniesmile))))

                  U mojego tak jest z końcówką "uś", czyli na przykład "showeruś" itp.

                  Po polsku zna pojedyncze zdania, pierwszym było "Jestem naprawdę pijany", drugim
                  "Proszę cztery bułki i sok pomarańczowy", a potem "Dzień dobry, jestem Joshuś.
                  Jestem fajny i silny jak Arnold".
                  • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 00:20
                    Jezu Triskell , czemu On się tak wybiórczo uczy polskiegosmile))))
                    Ja sobie chyba wycieraczki na kompie zainstaluję , normalnie leżę i kwiczę a
                    komp opluty równosmile
                    K.
                    • blaubeeree Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 00:22
                      jan.kran napisała:

                      > Jezu Triskell , czemu On się tak wybiórczo uczy polskiegosmile))))
                      > Ja sobie chyba wycieraczki na kompie zainstaluję , normalnie leżę i kwiczę a
                      > komp opluty równosmile
                      > K.

                      U mnie to samosmile))
                      • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 09:32
                        Moj maz jako ze rzymianin z krwi i kosci bardzo czesto przekreca rozkosznie
                        polskie wyrazy tworzac neologizmy polsko wloskie np bardzossismo, apeczka jako
                        pszczoleczka
                        itp
                        • viki2lav Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 09:41
                          o przekretach mojej pomaranczy moznaby dlugo, zreszta wiekszosc zostala
                          utrwalona na forach Na plaze lub mieszane...Ale ostatnio moje uszy
                          niedowierzaly, przez caly tydzien nawijal po polsku (bo musial) i calkiem
                          dobrze mu to idzie jesli wylaczymy przypadki, bo te mu sie zdrowo myla, jest
                          osluchany z polskim bo staram sie w domu z nim rozmawiac po polsku. Dodam
                          jeszcze, ze posiadam na skladzie 26 letniego szwagra, ktory sie w naszym jezyku
                          zakochal kilka lat temu i go szlifuje na kursach w calej Polsce ( przyznal sie
                          ostatnio ze chce zone Polke, zobaczymy co z tego bedzie)
                          • a.polonia Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 14:45
                            Mnie sie bestia zdolna trafila, jesli chodzi o znajomosc jezykow.
                            Po dwumiesiecznym pobycie mojego ojca bylam w szoku, jak szybko moj zalapuje
                            Polska mowe, gdyby sie przylozyl do tego, pewnie w rok opanowalby jezyk i
                            moglibysmy gadac calkiem plynnie po polsku.
                            A tymczasem, wczoraj moj kolejny monolog w temacie kotow (patrz: watek o
                            kotach), wymieniam argumenty, ktore w moim przekonaniu niewatpliwie przemawiaja
                            za posiadaniem kotow, skonczylam, a on na to:
                            - No i?
                            wink
                          • daisy123 Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 14:51
                            Moja corka do trzeciego roku zycia mowila plynnie po polsku. Po pojsciu do
                            przedszkola, jezykiem dominujacym stal sie wloski. W domu mowimy po wlosku,
                            chociaz ja staram sie do corki mowic po polsku, a ona z reguly odpowiada po
                            wlosku. Corka ma 6 lat i w ciagu ostanich 3 lat przezylam najrozniejsze bunty
                            typu "dlaczego mowisz tak dziwnie jak nikt inny nie mowi?" itd. Z babcia
                            rozmawia po polsku, chociaz brak jej slow i zdarza sie, ze prosi mnie o pomoc
                            aby cos wytlumaczyc (sa to zwykle zabawy wymyslane przez nia i ktorych reguly
                            sa tworzone na poczekaniu), ale pozniej zamyka drzwi i mowi "nie wchodz tutaj".
                            Zdarza sie,ze moja corka tworzy dziwolagi typu dobrissimo, sto myjendo (myje
                            sie) itd.
                            Moj M nigdy nie nauczyl sie polskiego, ale np. w restauracji poradzi sobie. Z
                            moja rodzina czy ze znajomymi daje sobie rade mowiac mieszanka angielsko-
                            niemiecko-wlosko-polska. Ulubionym slowem mojego M jest miszmasz...
                  • monhann2 Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 17:59
                    Triskel, wesolo wiec musisz miec ze swoim Joshusiem. smile)
    • mon101 Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 15:11
      Moj maz jest Polakiem, w domu mowimy wylacznie po polsku, chlopcy mowia miedzy
      soba po szwedzku, klna po polsku. Starszy nie ma zadnego problemu z polskim,
      czasem brak mu jakiegos slowa, kiepsko z synonimami. Ma ponoc obcy akcent, ale
      ja tego nie slysze. Umiejetnosci jezykowe zawdziecza w duzej mierze
      kilkukrotnym wakacjom spedzanym w Polsce, czesciwo u dziadkow, czesciowo ze
      szwagierka,jej synem i towarzystwem rowiesniczym na Mazurach. Nie umie pisac,
      ale jak pracowal kilkakrotnie w czsie wakacji w firmie majacej kontakty z
      Polska, byl zmuszony pisac po polsku faksy i maile. Polacy byli dla niego
      wyrozumiali i serdeczni, choc sie troche podsmiewali.
      Mlodszy mowi po polsku, wyslalismy go dwa razy na oboz zeglarski na Mazury, ale
      trzeci raz nie chcial jechac.Mowil coprawda ze czul sie tam nienajgorzej, choc
      mowili na niego Szwedzik, ale byl dosc popularny, bo jest szalenie wysportowany
      i kazdy zabiegal by go miec w swojej druzynie, zwlaszcza jak grali w hokeja na
      trawie smile Wydaje mi sie ze mowi dobrze po polsku, ale bylismy w teatrze i on
      stwierdzil ze to bylo dosc meczace, bo wielu rzeczy nie rozumial- Zdalam sobie
      sprawe, ze zasob slow ma jednak kiepskicrying
    • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 18:38
      Slyszac nowomowe mojej corki zastanawiam sie czy jestem w stnaie nauczyc ja
      czytac po polsku. W kazdym badz razie zamowilam u mojej mamy elementarz
      falskiego
      Czy ktos z rodziny 2-jezycznej probowal?
      • angieblue26 Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 18:43
        Moj maz nie mowi i nie zamierza mowic sad
        Dzieci nie mamy.
      • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 19:30
        cuciolo napisała:

        > Slyszac nowomowe mojej corki zastanawiam sie czy jestem w stnaie nauczyc ja
        > czytac po polsku. W kazdym badz razie zamowilam u mojej mamy elementarz
        > falskiego
        > Czy ktos z rodziny 2-jezycznej probowal?

        Zajrzyj na Mamy dwujęzyczne tam trochę jest na ten temat.
        Ja czasem myślę że moja Claire jest jednak wyjątkiem.
        Mimo dysleksji i średnich zdolności językowych pisze nieźle po polsku.
        Ale też pomogła szkoła w Monachium i Pani Teresa w Norge.
        Nauczycielka polskiego z pasją , powołaniem i umiejętnościami.
        Natomiast Junior nauczył się sam czytać po polsku. Ale jest tak śmiertelnie
        leniwy że nawet nie próbuję z pisaniem.
        Ponieważ dobrze czyta i jakotako mówi więc pewnie jak zechce się to się nauczy
        pisać.
        Kran
        • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 21:07
          dzieki za info. Ja jako pozeracz ksiazek, marze by moja mala czytala
          Szklarskiego, Konopnicka i Siesicka
          • mon101 Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 21:12
            Hm, nie chce byc pesymistka, ale z perspektywy matki z doroslymi dziecmi
            wychowanymi poza krajem, nie wyobrazam ich sobie czytajacych Konopnicka....
            • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 23:05
              to zabrzmialo zlosliwie mon 101 lol
              Konopnicka moze nie byla najlepszym przykladem a czy lepiej zabrzmi Lem, Papcio
              Chmiel i Hanna Krall?
              Po prostu widze problem jak sobie poradzic z nauka czytania mojej corki i juz
              Ba szczerze mowiac nie wiem czy mala bedzie chciala wogole uzywac polskiego ale
              to juz inna historia
              sle uklony
              • bietka1 Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 23:20
                cuciolo napisała:


                > Po prostu widze problem jak sobie poradzic z nauka czytania mojej corki i juz
                > Ba szczerze mowiac nie wiem czy mala bedzie chciala wogole uzywac polskiego ale
                >
                > to juz inna historia
                > sle uklony


                Dokladnie mam te same przemyslenia i chyba jednak zdecydujemy sie na dodatkowe zajecia z
                jez. polskiego rownoczesnie z rozpoczeciem nauki w szkole, a moze juz troche wczesniej. Mam
                nadzieje, ze w tym Berlinie bedzie to mozliwe do zrealizowania za kilka lat.
                Jestem przygotowana na protesty, ale nie chcialabym tez, zeby moj syn jako dorosly czlowiek
                powiedzial 'mamo dlaczego mnie nie nauczylas?' Moze bedzie chcial studiowac rezyserie w
                Lodzi?... wink)

                Sama jestem ciekawa co z tego bedzie? smile
                • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 23:44
                  Ja mam wsparcie w mezu ktory choc umie powiedziec tylko kilka fraz typu jestem
                  los, bigosik i ziemniaczki bardzo dobre to jednak nie zna polskiego. Dla Niego
                  tez jest wazne by nasza corka znala polski. Ja tak sobie czytam te posty i
                  mysle, ze z ta nauka jezyka u dziecka trzeba wiele cierpliwosci i pokory. Bo to
                  ze my chcemy by nasza pociecha poslugiwala sie mowa ojczysta nie znaczy ze to
                  sie uda nawet w 50 procentach. Bardzo dobrze to tlumaczy Kran na przykladzie
                  swoich dzieci
                  Ujme to tak: na razie cieszy mnie ze moja corka ma kontakt z dziadkami polskimi
                  i przy mojej pomocy gdy jestesmy w u nich dogaduje sie, ale pozniej sie
                  rozkreca i bawi sie sama z moja mam i tata. Daje sobie i jej czas
                  A potem zobaczymy

                  ps choc zasdroszcze innym forumowiczkom ze ich dzieci posluguja sie bezblednie
                  polskim
                  • bietka1 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:00
                    Uwazam, ze wypowiedzi corki Krana sa bardzo interesujace... Juz kiedys o tym pisalam smile

                    Jestem przygotowana na wszystko, a przede wszystkim na prace... Wiem, ze nie bedzie latwo,
                    tym bardziej, ze poznalam wiele matek, ktorych dzieci tutaj sie urodzily i nie mowia tak jak
                    mama. Nawet te dzieci, ktorych oboje rodzice sa Polakami mowia lepiej po niemiecku, ale to juz
                    inny problem...
                    Na szczescie wsparcie mam nie tylko ze strony meza, ale tez calego otoczenia, bo kazdy jest
                    swiadomy, ze dwujezychnosc to niezwykly przywilej smile
                    Z pewnoscia wyjazdy do Pl bylyby bardzo dobre, bedzie trzeba je jak najczesciej organizowac,
                    przynajmniej zanim maly pojdzie do szkoly...
                    • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:10
                      A ja na moim rzymskim osiedlu zauwazylam bardzo dziwna sytuacje: matki Polki z
                      dziecmi najczesciej w wieku przedszkolnym rozmawialy ze swoimi pociechami po
                      wlosku......... Gdy sie pytalam czy ucza maluchy polskiego, slyszalam odpowiedz
                      ze rozmawiaja po polsku gdy sa w kraju a tu we Wloszech nie. I to mnie
                      zastanowilo dlaczego tak robia, teraz wiem ze to byla kwestia poczucia izolacji
                      Wiem tez ze zamieszalam corce w glowie, bo na placu zabaw przy innych dzieciach
                      i w domu przy mezu uzywalam wloskiego i mala stad miesza dwa jezyki
                      No i musze to jakos wyprostowac bo mala inaczej zawsze bedzie uzywac nowomowy.
                      teraz to brzmi smiesznie ale pozniej to bedzie tragiczne
                      Dobranoc
                      • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:25
                        Podrzucę Wam listy Młodej pisane samodzielnie po polsku.
                        Jest wychowana poza PL ale ja miałam czas i rózgę jak była mała i wtłukłam Jej
                        ten polski do głowy. Juniorowi też zresztą.
                        Z tym że dla mnie nauczenie poslkiego było priorytetem i jak czas pokazał słusznie.

                        To jest list pierwszy do Mam dwujęzycznych a potem na tym forym Młoda
                        zamieściła jeszcze kilka postów. Wybrałam dwa moim zdaniem najciekawsze bo
                        pokazujące wielojęzycznośc z pierwszej rękismile


                        Ja napisałam na podstawie moich doświadczeń i Waszych postów wypracowanie na
                        trzy i pół strony. Mama proponowała, żeby mi częściowo poprawiła, ale uważam, że
                        powinniście sami ocenić, na ile dobry jest mój polski. Pierwszy post jest o
                        mnie, a drugi post jest odpowiedzią na Wasze posty.

                        Pozdrowienia,

                        CJ


                        Ja jestem dzieckiem dwujęzycznym. Urodziłam się w Bawarii, rodzice mam oboje
                        Polaków. Rodzice zawsze do mnie mówili po polsku, nie wiem, gdzie się nauczyłam
                        po niemiecku. Pamiętam długi okres, kiedy było mi trudno się wysłowić, to
                        prawda. Byłam w stanie poprosić o chleb (choć mi się cały czas mieszał z bułką)
                        i o Fruchtzwerge, ale pamiętam, że długo miałam problemy wyartykulować swoje
                        myśli. Pamiętam, jak kiedyś przy śniadaniu opowiadałam Ojcowi, że ˝dzisiaj w
                        nocy widziałam, jak kopali doły w naszym salonie˝; Ojciec mi wtedy powiedział,
                        że się mów ˝śnić˝. Bardzo mi się podobało, że jest słowo na to, co widzę w nocy:
                        Sen. Bardzo podziwialam moich rodzicow, ze Oni potrafią powiedzieć co myślą i
                        czują. Pamiętam nawet pierwsze tygodnie w przedszkolu, kiedy mało mówiłam, bo
                        nie wiedziałam, jak. Ale po jakimś czasie odkryłam, że pewień sposób mówienia
                        używa się w domu, a inny w przedszkolu i na ulicy i po jakimś czasie się też
                        nauczyłam, że ten jeden sposób mówienia się nazywa ˝polski˝, a drugi
                        ˝niemiecki˝. Nie było to uciążliwe. W perspektywie czasu wydaje mi się to
                        dziwne, ale myślę, że jest to po prostu effektu dwujęzyczności: Dziecko musi
                        sobie najpiew poukładać w głowie, co gdzie należy.
                        Nie pamiętam też, żeby mi się kiedykolwiek mieszały. Znaczy, były takie małe
                        incydenty, typu:
                        Na bal przybierańców z okazji faschingu byłam przeprana jako wruszka. Widocznie
                        było to dal mnie wtedy nowe słowa i sobie zapamiętałam, że tym, kim jestem,
                        rymuje się na Birne. Rymowałam, i rymowałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć;
                        jedyne, co mi pasowało, to to, że jestem Fee. W końcu doszłam do wniosku, że nie
                        Birne, tylko gruszka. Wruszka rymuje się na gruszka, ale Birne (niemieckie słowo
                        na gruszka) nie rymuje się na Fee (niemieckia wrószka).
                        Druga jaka historia to wtedy, kiedy Mama mi podała chrzan zamiast musztardy.
                        Mówię, że chciałam musztardy, tylko tyle, że mi się pomieszało, dlatego że
                        chrzan zaczyna się na ˝s˝, jak Senf (czyli musztarda) po niemiecku, a musztarda
                        na ˝m˝, jak Meerretich (chrzan) po niemiecku. Mama najpierw w ogóle nie
                        rozumiała, o co mi chodzi, po czym się dowiedziałam, że nie pisze się ˝szan˝
                        tylko ˝chrzan˝.
                        Pisać i czytać nauczyłam się po niemiecku. I tutaj Rodzice zrobili błąd: Trzeba
                        mnie było w wieku pierwszoklasistki nauczyć czytać i pisać po polsku. Z dużym
                        trudem i wysiłkiem się nauczyłam dopiero o wiele później, jak poszłam do szkoły
                        polskiej w wieku dwunastu lat. To nie można porównać z nauką języka obcego, to
                        jest o wiele gorsze. Jak człowiek się uczy języka obcego, to się równocześniej
                        uczy mówić i czytać. Uczysz się całe obrazy słów (typu w angielskim czy
                        francuskim).
                        Ja zaś mówiłam, ale umiałam czytać tylko ˝po niemiecku˝. Można to tylko porównać
                        do nauki nowego alfabetu: Nie wiedzisz całe słowo, tylko pojedyncze literki i
                        sylabujesz. Nie chodzi tu o ˝u z kreską˝, czy ˝rz˝. Chodzi o to, że nagle się
                        okazuje, że jest duża różnica między ˝si˝ a ˝ś˝, ˝ci˝ a ˝ć˝, ˝chrz˝ a ˝sz˝.
                        Język pisany jest inny, niż język mówiony.
                        W wieku dwunastu lat przeprowadziliśmy się do Norwegii. Tutaj miałam przez dwa
                        lata dwie godziny tygodniowo polskiego. W tym samym czasie zaczęłam dużo pisać
                        po polsku do znajomych w Polsce. Dzięki temu dzisiaj w ogóle umiem pisać i
                        czytać po polsku.
                        Język norweski jest dla mnie językiem obcym.
                        W czasie, kiedy mieszkamy w Norwegii, mój polski się polepszył, zaś mój
                        niemiecki pogorszył. Związku z tym na razie są na równym poziomie. Zaczęłam
                        wtrącać do niemieckiego polonizny, coś, co mi się wcześniej nie zdażało. Czuję
                        się też bardziej niepewna w niemieckim pisanym, ale jestem pewna, że mi to
                        przejdzie, jak zacznęł studia w Monachium od następnego semestru. Mam w tej
                        chwili dziewiętnaście lat.
                        Mój polski pisemny zaś jest za bardzo nieofcjalny. Za mało czytam gazet
                        polskich, czytam więcej prozy. Przez to nie znam dużo wzrotów oficjalnych. To
                        też dlatego, bo mi to jest niepotrzebne. Nie piszę listy urzędnicze, ale jak
                        kiedyś będę musiała, to się tego szybko nauczę.
                        Mam o trzy lata młodszego brata. On chodzi do niemieckiej szkoły. Jego polski
                        nie jest doskonały, wtrąca germanizmy, zapomina słowa. W niemieckim też mu się
                        to zdaża. Jak mi zabraknie jakieś słowo w jakimś języku, próbuję znaleść jakiś
                        synonim. Zaś Bartek, mój brat, przeżuca się na inny język. Zaczyna rozmowę po
                        niemiecku, a kończy po polsku. Wychodzą z tego śmieszne sytuacje, bo ja do niego
                        konsekwentnie mówię po niemiecku: Ja Go pytam po niemiecku, On opowiada coś po
                        polsku, tłumaczę Mamie coś po polsku, pytając się Bartka po niemiecku.
                        Znam dużo dzieci dwujęzycznych (nie tylko polsko- niemieckich, ale też persko-
                        norweski ect.) i widzę, że cały czas pojawiają się dwa podstawowe błędy w
                        wychowaniu kilkojęzycznym. I niestety w tych 61 postach, które przeczytałam, to
                        błędne myślenie się powtarza. Głownie chodzi o dwa punkty:

                        1.KONSEKWENCJA:
                        W wątku padło też pytanie o język podstawowy. Więc ja osobiście uważam, że jest
                        to błędny sposób myślenia, bo wtedy wychodzi się z założenia, że jeden język
                        będzie językiem ojczystym, drugi zaś językiem obco- ojczystym. A sęk w tym, żeby
                        tak zrobić, żeby wszystkie języki były ojczyste. O wiele ważniejsze od ˝języka
                        podstawowego˝ jest KONSEKWENCJA!
                        Jeden języki do jednego otoczenia/ jednej konkretnej sytuacji/ dla jednej osoby.
                        Bartosz bardzo lubi wtrącać słowa obcojęzyczne, też angielskie (czyta dużo po
                        angielsku i gry komputerowe) i norweski. Po prostu wtedy udaję, że nie rozumiem
                        to słowo. Tę samą metodę będę stosować u moich dzieci.

                        2.CO JEST NORMALNE?
                        Czy to normalne, że dziecko mówi do siebie w tym języku? Czy to normalne, że
                        jeszcze nie mówi? Czy Mu za bardzo mieszam w głowie z tyloma językami? Dla
                        dziecka jest to normalne, z czym się wychowało. Jak musi, to sobie da radę. Ale
                        związku z tym, że to dla dziecka jest naturalne, da sobie z tym w inny sposób
                        radę, niż Jego rodzice, dla których ta sytuacja nie jest normalna. Dużo rodziców
                        jest za bardzo egocentrycznych, wychodzą z założenia, że dzieci mają ten sam
                        stosunek do języka, co oni. Mój Ojciec np próbował mnie nauczyć odmianę
                        czasowników po niemiecku, co był kompletny nonsens, dlatego że wtedy ledwo się
                        nauczyłam, co to jest czasownik.
                        Nie mówię, że chcecie źle dla swoich dzieci. Ale o wiele bardziej im pomożecie,
                        jeżeli spróbujecie wejść w ich położenie; może nawet się da porozmawiać z
                        dzieckiem i Ono Wam powie, w czym ma problem. Że np nie rozumie, dlaczego do
                        węgierskiego Tatusia nie może powiedzieć ˝samochód˝. Nie wiem, jak pisałam
                        wyrzej: Ja ani pamiętam, kiedy się nauczyłam polskiego, ani, kiedy niemieckiego.
                        Kilka z Mam tego forum czytało książki na ten temat. Ja jestem przeciwniczka
                        tych książek. Dlaczego? Właśnie dlatego, bo generalizują. Nauka języka jest
                        sprawą wyjątkowo indywidualną, nie ma reguł. Wszystko zależy od nastawienia
                        dziecka, od środowiska, wykształcenie rodziców, zdolność językowa dziecka,
                        charakter dziecke. NIE MA REGUŁ.
                        • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:29
                          Nie wkleiły mi się oba listy bo były za długie.
                          Tu drugi:

                          agaga pisze:
                          ˝Na poczatku najbardziej nam zalezy, zeby maly nauczyl sie
                          polskiego i japonskiego, jednak trudno jest wyeliminowac angielski i
                          francuski. A moze nie nalezy sie tym przejmowac?˝
                          ---> Nie przejmowac się tym, to jest najważniejsze. Ja sama jestem dwujęzyczna,
                          język polski i niemiecki. Na codzień używam język norweski. Norweski umiem
                          płynnie, i choć mam silny akcent duński wink, jest to język, który coraz bardziej
                          jest na poziomie języka ojczystego, choć nigdy nie będę mieć tego samego
                          wyczucia językowego w norweskim, którego mam w polskim i w niemieckim. Do tego
                          jeszcze uczyłam się francuskiego i uczę się rosjiskiego. Mam nadzieję, że jak
                          zacznęł studia jesiennią, będę mogła kontynuować naukę francuskiego i
                          rosjiskiego, ba, jeszcze mam w planie nauczyć się po łacinie smile
                          Nie przejmowac się tym. Dlaczego? Dlatego, że jak się rozmawia o
                          wielojęzyczności dzieci trzeba zapamiętać jedną rzecz: Co prawda może być to
                          nienaturalne dla rodziny, ale jest to jak najbardziej naturalne dla dziecka. Dla
                          dziecka będzie to najbardziej naturalna rzecz w świecie, że do Taty się mówi po
                          japońsku, do Mamy po polsku, przy stole objadowym mówi się po angielsku, a na
                          zewnątrz po francusku. Ja osobiście dopiero w przedszkolu odkryłam, że większość
                          dzieci mówi tym samym językiem w domu, jak i też na zewnątrz. Do czwartej klasy
                          uważałam to za bardzo dziwne i do dzisiaj jest mi bardzo trudno rozmawiać z
                          rodzicami po niemiecku.
                          ˝Czy przy znajomych mowic do synka dalej po polsku/japonsku?˝
                          ---> To jest raczej sprawa grzeczności. W gronie oczywiście w języku, w którym
                          grono rozmawia, ale jakieś prywatne sprawy, typu ˝idź się się wykąp, a ja potem
                          przyjdę Cię przykryć˝ po polsku, czy po japońsku. I tutaj dochodzę do tego, co
                          mi się wydaje najważniejsze: Granice. Dziecko musi dokładnie wiedzieć, w których
                          sytuacjach jakim językiem się posługiwać. Trzeba Go konkretnie nauczyć:
                          Do taty po japońsku, do babci jednej po polsku, do sprzedawcy w supermarkecie po
                          francusku, do rodziców po angielsku.
                          ˝Czy nie obawiasz sie, ze kiedys dzieciaki stwierdza, ze po co sie meczyc z
                          polskim i angielskim skoro mama i tata mowia po francusku?˝
                          ---> Są dzieci, które ta wielojęzyczność cieszy. Ja, na przykład, zacznę
                          studiowć mn lingwistykę, bo jestem dosłowynym filologiem, znaczy kocham języki.
                          Mojego brata zaś ta dwujęzyczność bardzo długo męczyła. Jemu za bardzo nie
                          zależy na czystym polskim, tak, jak mi na tym zależy.
                          Bardzo często się zdaża, że dzieci się w pewnym momencie buntują. Dlatego tak
                          chwalę Baanię: Jest konsekwentna!
                          ˝W jakim wieku twoje dzieci zaczely fransuskojezyczny zlobek? Znajoma zwlekala z
                          poslaniem dziecka do zlobka do prawie trzeciego roku zycia wlasnie dlatego, zeby
                          mialo wiekszy kontakt z polskim. Oczywiscie nie kazdy ma taka mozliwosc. Co o
                          tym myslisz?˝
                          ---> Mam mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem, że znajoma obawia się o
                          polski swego dziecka, ale z drugiej strony uważam, że dziecko trzeba jak
                          najszybciej przyzywczaić do sytuacji wielojęzycznej, zwłascza, jeżeli ta
                          sytuacja jest ˝uproszczana˝ do dwujęzyczności.

                          Baania napisala:
                          Sytuacja Baanii pokazuje dwa ważnych aspektów na nauce dzieci języków, o których
                          się bardzo często zapomina:
                          Każde dziecko innaczej się uczy i innaczej sobie z tym radzi. Magda może jest
                          zachwycona, że różne rzeczy można róznie nazwać; l'ecole, szkoła czy school to
                          to samo, ale nie do wszystkich można wszystkie słowa używać. Zaś Daniel wygląda
                          mi na dziecko, które może tą wielojęzyczności odczuwać za męczącą, ale nie ma
                          innego wyjścia wink.
                          Po drugie: Dla dziecka jest to sytuacja zupełnie naturalna.
                          Baanio, tutaj chciałam Tobie powiedzieć, że bardzo mi się podoba Twoja i Twego
                          męża konsekwencja.

                          Ewka napisala:
                          ˝W rezultacie Timi (28 miesiecy) nie mowi poprawnie w zadnym jezyku, a jesli uda
                          jej sie wyprodukowac jedno zdanie trzywyrazowe, to i tak kazdy bedzie w innym
                          jezyku "anya chodz ici" - mama chodz tutaj.˝
                          ---> Timi robi to z jednego prostego powodu: Dla Niej jest to obojętne, czy mówi
                          się po polsku, węgiersku czy francusku- dla Niej jest to to samo. Dla mnie jest
                          wszystko jedno, czy mowie po polsku, czy po niemiecku. Wasze zadanie, jako
                          rodzice dziecka dwujęzycznego, jest nauczyenie Timii, że polski, wegierski i
                          francuski nie jest to samo.
                          ˝polski: bardzo bym chciala zeby Timi mowila w moim ojczystym jezyku, uzywam
                          wiec tylko polskiego, ogladamy polska telewizje, czytamy Brzchwe i Tuwima,
                          sluchamy polskich piosenek. Niestety w naszym sasiedztwie nie ma zbyt wielu
                          Polakow, do Polski jezdzimy tylko raz do roku, wiec nie ma duzego kontaktu z
                          innymi osobami mowiacymi po polsku.˝
                          ˝wegierski: tata mowi do niej w tym uroczym jezyku wink, ogladaja rowniez
                          wspolnie bajki i spiewaja piosenki (na ile facet jest w stanie dziecka nauczyc
                          spiewac).˝
                          ---> Moi rodzice nawiązali pierwszy kontakt z Polonią, jak miałam dwanaście lat.
                          Wtedy też poszłam do szkółki sobonej polskiej w Monachium. Związku z tym, że
                          Mama mi czytała ˝Pana Kleksa˝ a Babunia śpiewała ˝Wlaz kotek na płotek˝ nie
                          przeżyłam jakiegoś szoku kulturalnego. Bo właśnie to jest język ojczysty: Nasze
                          sny, piosenki z dzieciństwa, zwyczaje typowe dla tego języka.
                          ˝angielski: uzywamy miedzy soba, ale nie do Timi. Staram sie jednak jak
                          najczesciej przechodzic na wegierski, bo wydaje mi sie ze chwilowo angielski nie
                          bedzie Timi az tak bardzo potrzebny jak:˝
                          ---> A Timi rozumie po angielsku? Bo jeżeli tak, to fajnie bybyło, jakby też
                          zaczęła nim mówić. Jeden język za darmo. Ale Ona jest w tym wieku, gdzieby nagłe
                          rozmawianie po angielsku w domu doprowadziło do pomiesznia wszystkiego. Sami
                          musicie to ocenić, w tej chwili może być już trochę za późno, żeby zacząć z Nią
                          rozmawiać po angielsku.
                          ˝Tutaj obowiazek szkolny rozpoczyna sie juz od 4/5 lat. Mam nadzieje ze Timi do
                          tego czasu
                          opanuje francuski na tyle zeby mogla sie z dziecmi w szkole dogadac.˝
                          ---> Ona jest dzieckiem! Ja znam dziecko, które poszło do szkoły francuskiej nie
                          znając francuskiego; dzisiaj Morela jest jedna z najlepszych w klasie z
                          francuskiego.
                          ˝A tak prywatnie to najbardziej przejmuje sie porownaniami Timi i jej kuzynow w
                          Polsce. I jest mi przykro kiedy slysze ze starszy od niej o 3 tygodnie chlopiec
                          spiewal w tym roku koledy, a Timi jeszcze nie. Bo od razu wiadomo kto jest
                          gorsza matka i dziecka nie umie nauczyc sad˝
                          ---> Ta... a za dwa, trzy lata będziesz świetną matką, bo Timi będzie śpiewać
                          kolendy w trzech, czterech językach.
                          ˝Acha, jeszcze z dodatkowych zmartwien: miesznie jezyka (trzy jezyki w trzy-
                          wyrazowym zdaniu). Obecnie jestesmy na etapie nauki literek, i wychodza z tego
                          przerozne smiesznie rzeczy: "e" jak slon (elefant po wegiersku), "a" jak mama
                          (anya), "c" jak kotek (cica), itd. Generalnie Timi wie ze cica i kotek to jedno
                          i to samo, ale literki odpowiadaja tylko jednemu slowu "m" jak mis, a nie jak mama.˝
                          ---> Fascynujące! A propos: Czy ktoś się z Was zastanawiał nad tym, czy Wasze
                          dzieci będą pisać i czytać we wszystkich językach ojczystych?
                          ˝No i drugie zmartwienie: ze jak pojdzie tu do szkoly to ja nie bede mogla jej
                          pomoc w odrabianiu lekcji. Bo nawet jesli jakos ten francuski opanuje do tej
                          pory (przy mojej motywacji i zdolnosciach watpie), to jak tu tlumaczyc
                          matematyke lub biologie po francusku. No way.˝
                          ---> To będziesz Jej tłumaczyć po polsku. A co, szkodzi znać matematyczne
                          określenia po polsku?

                          Jofin napisala:
                          ˝Jakos tak jest, ze dzieci siebie wzajemnie potrafia i zachecic i zmotywowac do
                          mowienia w danym jezyku.˝
                          ---> Wiem, o czym mowa, sama to przeszłam. Dzieci przyjmują podstawy rodziców;
                          jeżeli dla rodziców jest ważna polszczyzna, dla dzieci też to się staje ważne.
                          Później, jak się spotykają z innymi dziećmi z podobnych środowisk, przyjmują
                          podstawe rodziców i mówienie, np., po polsku, staje się prestiżem.

                          Pozdrowienia,

                          CJ
                        • mon101 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:36
                          Oj,Kranie trzeba mi bylo rozge wyciagnac!!!!!
                  • frankie36 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:03
                    Hmmm ciezka sprawa z tym polskim.Jak dzieci byly male i przebywaly glownie ze
                    mna mowily dosc dobrze,pomagaly w tym tez wyjazdy do Polski(mieszkalismy wtedy
                    w Holandii),musze przyznac ze wyjazdy do Polski byly najbardziej pomocne,ja
                    moglam sie produkowac przez pare miesiecy a 10-dniowy wyjazd do Polski pobijal
                    wszystkie rekordy.

                    Sprawa sie zmienila po przyjezdzie do Kanady,ja zaczelam mowic rzadziej po
                    polsku,brak kontaktu z rodakami robil powoli swoje.W tej chwili moge poweidziec
                    ze sytuacja jest niewesola,w domu rozmawaimy wylacznie po angielsku(nie
                    wyobrazam sobie zreszta mowienie po polsku kiedy M jest w domu,troch eto
                    nienaturalne).Zakupilam ostatnio pare filmow polskich z angielskimi
                    napisami,ale dzieciaki sie nie garna do ogladania.Nie chce ich zmuszac bo moze
                    to wywolac efekt odwrotny.Wiem ze troche zawalilam,ale musze przyznac ze
                    mowienie przez moje dzieci po polsku nie jest sprawa priorytetowa dla mnie.
              • mon101 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:22
                Cuciolo, sorry, wcale nie mialo byc zlosliwie, tylko wyobrazilam sobie
                Nastolata dukajacego "W piewnicznej izbie"smile)) Ja probowalam dzieciom czytac
                duzo po polsku, ale niesetsty polskie piekne bajki, Tuwim, Galczynski, byly dla
                nich za trudne, mimo naszej komunikacji po polsku w domu. Elementarz owszem,
                tez mialam ale "przerabiajac"go i czytajac"To wies, to pole" zrozumialam ze jet
                on przestarzaly i dla nich niezrozumialy i nudny. Moze bylam zbyt niecierpliwa
                i za szybko sie poddalam, ale niestety moj dobrze niby mowiacy starszy syn nie
                byl w stanie przebrnac przez Lema w orginale. Jego zasob slow wystarcza do
                dobrej komunikacji, pogodzilam sie, ze to musi narazie wystarczyc. Gdyby
                pomieszkal w Polsce jakis czas, mial codzienny kontakt z jezykiem, mediami,
                napewno szybko by nadrobil zaleglosci. Zycze ci powodzenia, mysle ze
                zainteresowanie i chec mowienia po polsku sa najwazniejsze.Nie wyobrazam sobie,
                zeby moje dzieci nie byly w stanie sie porozumiec z moja mama, ale pewnie i z
                tym bym sie pogodzila gdyby trzeba bylo.
                • bietka1 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:31
                  Wydaje mi sie bardzo prawdziwe to co piszesz, bo nie ma co sie oszukiwac...
                  Ja juz zauwazam, ze gdy maly sam wybra ksiazke do czytania przed zasnieciem to chwyta te,
                  ktora czyta tata...
                  Mysle, ze musze sie uwolnic od tej fobii, ze moje dziecko nie bedzie perfekcyjnie mowilo po
                  polsku, a rodacy w kraju zarzuca mi, ze go nie nauczylam...
                  Czas pokaze.
                  • gherarddottir Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:37
                    osobiscie zastanaiwa mnie dlaczego niektorym z Was nie zalezy priorytetowo zeby
                    Wasze dzieci mowily po polsku?
                    Przeciez nauczenie ich tego jezyka jest duzym plusem w przyszlosci - polski
                    jest bardzo trudnym jezykiem, szczegolnie gdy zaczyna sie go uczyc jako osoba
                    dorosla. Prosze nie potraktujcie tego jako atak - ot czysta ciekawosc. Znam
                    faceta urodzonego z matki Polki, w Szwecji, teraz mieszka w Norwegii, w Polsce
                    w sumie ( a ma 39 lat) byl 2,5 miesiaca podczas swojego zycia, ktory mowi
                    BIEGLE po polsku, piekna polszczyzna. Ma zone Rosjanke - jak pisalam mieszkaja
                    w Oslo, corka mowi po polsku, rosyjsku ( z matka) i norwesku w przedszkolu.
                    Pozdrawiam
                    • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:40
                      Bo nic nie mozna na sile. Wiele zalezy od nas ale wiele od charakteru,
                      zdolnosci i checi naszych dzieci. Mozna uczyc polskiego czytac ksiazeczki
                      tlumaczyc frazy ale jak syn czy corka powiedza nie to co wtedy? Rozga, bat,
                      zimnica?
                      • gherarddottir Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:42
                        pytalam J. (owego faceta) powiedzial mi, ze nigdy matka nie powiedziala do
                        niego jednego slowa po szwedzku - byly placze, obrazanie sie itd. Teraz jest
                        jej nadzwyczaj wdziecznysmile jest maklerem za znajmosc jezyka polskiego (orpocz
                        innych) ma dodatek do pensjismile)) Moze to jest metoda? TYLKO polski?
                        • bietka1 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:46
                          Oczywiscie, ze konsekwencja to podstawa, ale z mojego doswiadczenia powiem jedno, NIE
                          WIERZE, ze jego matka nie powiedziala ani jednego slowa po szwedzku.
                          • gherarddottir Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:51
                            Bietko - to sa jego slowa, nie zkaldam, ze klamie - mysle, ze byc moze
                            przesadzil, ale z pewnoscia sam sie tego polskiego nie nauczylsmile
                            • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 10:18
                              A ja ujme to tak: rozmawiam z moja corka po polsku wchodzi moj maz i co mam
                              robic z niego kretyna? Po calym dniu pracy jak wraca do domu o siodmej albo
                              dziewiatej mam parlac po polsku i robic mu wode z mozgu?
                              Ja stawiam na wyjazdy do Polski dosyc czesto jezdze. Ostatnio bylam 3 tygodnie
                              i po tygodniu moja mala miala swietny kontakt z moimi rodzicami. I to jest dla
                              mnie podstawa
                              Moze i jestem wygodna ze uwazam ze nic na sile?
                          • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:53
                            bietka1 napisała:

                            > Oczywiscie, ze konsekwencja to podstawa, ale z mojego doswiadczenia powiem jedn
                            > o, NIE
                            > WIERZE, ze jego matka nie powiedziala ani jednego slowa po szwedzku.

                            Ja nie powiedziałam ani jednego słowa po niemiecku do Młodej bezpośrednio 12
                            lat a do Juniora ponad osiem.
                            Jedynym wyjątkiem z powodu grzeczności były wizyty niemieckich znajomych a i
                            wtedy starałam się mówić minimalnie po niemiecku do dzieci.
                            Natomiast w sytucji dom , szkola , przedszkole , sklep czyli w sytuacji ja i
                            dzieci oko w oko i sam na sam nie przeszedł mi niemiecki przez gardło choć to
                            moj ulubiony język.
                            Kran
                            • bietka1 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 01:05
                              jan.kran napisała:

                              > Ja nie powiedziałam ani jednego słowa po niemiecku do Młodej bezpośrednio 12
                              > lat a do Juniora ponad osiem.
                              > Jedynym wyjątkiem z powodu grzeczności były wizyty niemieckich znajomych a i
                              > wtedy starałam się mówić minimalnie po niemiecku do dzieci.
                              > Natomiast w sytucji dom , szkola , przedszkole , sklep czyli w sytuacji ja i
                              > dzieci oko w oko i sam na sam nie przeszedł mi niemiecki przez gardło choć to
                              > moj ulubiony język.
                              > Kran
                              >
                              >
                              >

                              No, wlasnie... te grzecznosciowe sytuacje. Chociaz bardzo sie staram nie mozna ich uniknac...
                              Poza tym 4 razy w tygodniu jestem z Luca na jakims kursie, a nie sposob sie bawic z innymi,
                              ktorzy nie rozumieja polskiego, mowiac po polsku... Rownie dobrze moglabym zostac z nim w
                              domu...
                              W takich sytuacjach dbam bardzo o to, zeby w zaden sposob nie mieszac tych jezykow, bo to
                              jest chyba najgorsze, a na placu zabaw chociazby, bardzo to slychac...
                              A tak poza tym to zawsze po polsku... dopiero teraz przekonuje sie, ilu w tym miescie Polakow
                              smile
                              • azja1974 Re: Nasi bliscy a język polski:) 20.11.05, 09:33
                                "W takich sytuacjach dbam bardzo o to, zeby w zaden sposob nie mieszac tych
                                jezykow, bo to
                                jest chyba najgorsze, a na placu zabaw chociazby, bardzo to slychac..."

                                bietka, nie masz sie czego bac, mieszanie jezykow jest normalne u osob (nie
                                tylko dzieci) dwujezycznych. trudno sie pilnowac, po prostu czasem sie tak
                                zdarza i nie do konca wiadomo dlaczego. sa studia na ten temat, nazywa sie to
                                code-switching i dla jezykoznawcow, szczegolnie dla socjolingwistow jest b.
                                ciekawe, bo pozwala jasno zobaczyc socjologiczne aspekty uzywania jezyka. badz
                                spokojna, bo kiedy trzeba mowic w sytucaji np. oficjalnej lub w szkole,
                                dzieci/dorosli nie myla sie i mowia poprawnie w jednym jezyku. mieszanie
                                jezykow nie jest dowodem slabej ich znajomosci badz jakichkolwiek problemow,
                                ze "sie miesza w glowie". nie ma sie co martwic.
                                ja zauwazylam, ze kiedy mam krzyknac albo kogos opierniczyc (gl. dzieci), to
                                automatycznie przechodze na wloski. ciekawe, dlaczego? moze dlatego, ze
                                pamietam jeszcze, jak wzrastala moja wscieklizna, kiedy na poczatku klocac sie
                                zmezem brakowalo mi slow, zeby go nawyzywac. pod wplywem emocji nie moglam sie
                                wyslowic. teraz tak sie wytrenowalam, ze jak tylko podnosze glos, to od razu po
                                wlosku... moze to i dobrze - dzieci beda myslaly, ze polski to taki lagodny
                                jezyk i nie krzyczy sie w nim, hihi.
                                pozdr, i mowcie jak najwiecej po polsku, bo tylko to dziala, i to od jak
                                najwczesniejszego wieku, tzn. od razu po urodzeniu, a nawet jeszcze w brzuchu

                                • asia.sthm Re: Nasi bliscy a język polski:) 20.11.05, 11:01
                                  > ja zauwazylam, ze kiedy mam krzyknac albo kogos opierniczyc (gl. dzieci), to
                                  > automatycznie przechodze na wloski. ciekawe, dlaczego?

                                  Ja robilam i robie dokladnie to samo. Przechodze jednak na szwedzki smile lub o
                                  dziwo na angielski.
                                  Tez wole zeby polski sluzyl do sympatycznych celow wink

                                  No i ciesze sie, ze jest naukowe podejscie do cod-switching.
                                  Zawsze wydawalo mi sie to naturalne tongue_out
                                  Azjo masz u mnie wodke.
                                  • azja1974 Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 09:47
                                    asia.sthm, szykuje musztardowkismile
                                    wodka na ukojenie nerwow sie przyda, bo starsze z moich dwujezycznych dzieci
                                    dostalo wczoraj w nocy wysokiej goraczki. chyba juz przechodzi, wiec moge nerwy
                                    ukoicwink
                                    • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 10:07
                                      Uściskaj dziecko i życz Mu zdrowia. W dowolnym języku smile)))))
                                      Kran
                                    • asia.sthm Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 10:20
                                      No to na te wirusy, bakterie i inna zaraze smile)
                                      Chlup od poniedzialku - jak na pijackie forum przystalo smile

                                      Azja na po goraczce dobrze poczytac dziecku Piotrusia Pana - sprawdzone.
                                      • daisy123 Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 11:26
                                        Dylematy matki dziecka dwujezycznego: Piotrusia Pana czy Peter'a Pana??? Azja
                                        ma podwojny problem, bo dziecko staje sie trojjezyczne.
                                        Azja, gdy mowilam o pogodzie to mialam na mysli, wlasnie to zimno, ktore jest.
                                        Na piatek sie nie umowie, bo boje sie, ze wyjade z domu i nie wroce, a po
                                        poludniu musze dziecko na basen zaprowadzic.
                                        Zaraz do Ciebie zadzwonie to sie umowimy.

                                        Szarlotke bede robic dzisiaj...
                                        • azja1974 Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 12:51
                                          wstyd sie przyznac, ale chyba akurat piotrusia pana nie mamy w biblioteczce. n
                                          a szczeswcie goraczka juz spadla. ale od razu wpisuje na liste do kupienia.
                                          daisy: ja tam mowie piotrus pan, a jak ma w przedszkolu, to mowie, ze po
                                          angielsku sie nazywa peter pan i tyle. jakos mi wierzy bez zastrzezen (jeszcze)
                                          i po prostu przyjmuje do wiadomosci, ze, tak jak tyle innych rzeczy, w jednym
                                          jezyku nazywa sie tak, w drugim inaczej, a w trzecim jeszcze inaczej. dla
                                          dziecka caly swiat jest nowy, wiec mysle ze jemu to nawet latwiej zaakceptowac
                                          fakt, ze po wiezy babel ludziom sie poplatalo...
                                          • daisy123 Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 14:35
                                            azja: Mnie tez dziecko wierzylo i wierzy. Kurde, problem pojawil sie w strciu z
                                            innymi dziecmi - ona: Piotrus Pan, oni: Peter Pan, ona: Smerf, oni: Puffo, ona:
                                            Mis Puchatek, oni:Winnie the Pooh itd itd. Wychodzilo, ze moje dziecko nie wie
                                            jak nazywaja sie bohaterowie ksiazek, filmow itd . Przezywala to bardzo. Tak
                                            samo przezywala, ze nie wie jak szczeka pies po wlosku itd. Drobiazgi, ale dla
                                            dziecka tragedia. Za to jej koledzy/kolezanki nie wiedzieli kto to jest Mis
                                            Uszatek wink)
                                            Petera Pana mam, moge Ci podrzucic, ale jest to wydanie Disneyowskie i wg mnie
                                            nie najlepsza lektura. Polecam za to film.

                                            Biegne robic szarlotke.
                                            • gherarddottir Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 14:53
                                              Donald Duck po szwedzku to KALLE ANKA smile)) hy hy haha zawsze mnie to bawilo smile
                                              a po norwesku Mis Puchatek to Ole Brummsmile
                                            • asia.sthm Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 15:10
                                              > samo przezywala, ze nie wie jak szczeka pies po wlosku itd. Drobiazgi, ale
                                              dla
                                              > dziecka tragedia. Za to jej koledzy/kolezanki nie wiedzieli kto to jest Mis
                                              > Uszatek wink)

                                              Daisy , to sa bardzo wazne sprawy.
                                              Pamietam jak u nas na placu zabaw podczas wspolnej zabawy szwedzkie dzieci
                                              rzucaly polski tekst: Panie Piotrusiu, utnij mu glowe !
                                              Jak myslisz czyja to byla zasluga ? wink
                                              Moi chlopcy uwielbiali Piotrusia. Starszy kazal nawet do siebie mowic Panie
                                              Piotrusiu.
                                              • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 15:48
                                                Kurcze nie myslalam ze postacie z bajek moga byc problemem. Ale ja nazywam
                                                bajki po polsku nawet jesli leci bajka wloska
                                                to robie zupelnie zle czy jednak dobrze?
                                                Moja Kubusia Puchatka nazywa Pimpie ale Smerf to Smerf
                                                • azja1974 Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 17:10
                                                  faktycznie, dzieci takie rzeczy przezywaja. olek na razie ma przyjaciol (z
                                                  podworka, szkoly i dzieci znajomych) z przynajmniej jednym rodzicem
                                                  obcokrajowcem (ojojoj, to moze ja juz nie bede mowic po polsku, zwazywszy na
                                                  stylistyke), albo z pradziadkiem chinczykiem i mama ktora uczy sie chinskiego,
                                                  w najgorszym wypoadku (oboje rodzice wlosi) dzieci ucza sie angielskiego
                                                  (przedszkole), wiec jest to dla nich normalne, ze ktos na cos mowi inaczej.
                                                  poza tym to chyba jeszcze taki wiek, ze brzdace malo zlosliwe, chociaz dzieci w
                                                  kazdym wieku potrafia byc okrutne. w przedszkolu olka (angielskim)jest jeden
                                                  chlopiec, ktory mowi tylko po bulgarsku (mama z bulgarii, tata wloch, ale
                                                  zawsze babcia albo ciotka z bulgarii sie nim zajmowala, tata nauczyl sie po
                                                  bulgarsku i w domu mowia tylko po bulgarsku), chociaz to moim zdaniem
                                                  przegiecie, bo w koncu mieszkaja we wloszech, biedne dziecko na poczatku nic
                                                  nie rozumialo, i co gorsza, jego nikt nie mogl zrozumiec, brrrr horrror.
                                                  zainteresowanym polecam francoise dolto "zrozumiec dziecko", rozdzialy o
                                                  dwujezycznosci. opisuje tam przypadek dziecka chyba 4-jezycznego, nie pamietam
                                                  dokladnie kombinacji jezykowej, ale powiedzmy mama francuzka, tata niemiec,
                                                  mieszkali w hiszpanii, a niania angielka. dziecko bodajze do 8 lat w ogole nie
                                                  mowilo, a potem zaczelo sie poslugiwac perfekcynie wszystkimi jezykami...
                                                  przyznam, ze chyba bym nie byla tak spokojna, jak mama tego dziecka.
                                                  poza tym wystarczy poczytac amosa oza (oczywiscie tytul mi wylecial z glowy,
                                                  chodzi o ostatnio powiesc "autobiograficzna"), gdzie opisuje pocztki panstwa
                                                  izrael, poczatki jezyka hebrajskiego, i jego dom, gdzie mowilo sie bodajze w
                                                  jidisz, po polsku, rosyjsku, angielsku,francusku itd. dziecko chlonie wszystko
                                                  jak gabka i mysle ze na prawdo warto dac wlasnym dzieciom znajomosc jeszcze
                                                  jednego jezyka (w dodatku naszego wlasnego!) praktycznie bez wysilku z jego
                                                  strony, bo male dzieci sie nie ucza, tylko przyswajaja. nie znam przypadkow,
                                                  zeby dziecko mialo problemy jezykowe z powodu dwujezycznowsci, natomiast znam
                                                  przypadki kiedy mama b. zaluje, ze go nie nauczyla.
                                                  jesli chodzi o postaci z bajek, to mowilabym tak jak mi wygodnie, a jesli jest
                                                  taki problem jak w przypadku daisy, zaznaczac, jak sie dana postac nazywa po
                                                  wlosku, chociaz mysle, ze to juz chyba problem z przeszlosci, bo pewnie szok
                                                  nastapil, jak jej coreczka poszla do szkoly lub do przedszkola i tam okazalo
                                                  sie, ze wszytstkie postaci nazywaja sie inaczej.
                                                  • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 21.11.05, 19:08
                                                    hm nie myslalam a moze jeszcze nie wiedzialam ze to moze byc problem ale tak
                                                    jak radzisz na razie nic nie zmienie bo i tak mala strasznie miesza jezyki a ja
                                                    staram sie mowic polszcyzzna bez watkow wloskich jak jestesmy same

                                                    problemy same mnie znajda lol


                                                  • jofin Re: Nasi bliscy a język polski:) 22.11.05, 00:03
                                                    Bajki bajkami, moje dzieci jakos to przerobily. Ja juz jestem na etapie szkoly.
                                                    No i uczylam sie z synem tabliczki mnozenia po polsku i bylo swietnie. i
                                                    ktoregos dnia przychodzi on do mnie i mowi, ze gdy pisze odpowiedzi na kartce,
                                                    jest najlepszy w klasie, ale gdy musi odpowiadac na pytani ile jest np. 5 x 8
                                                    po angielsku, musi sie dlugo zastanawiac i byl w klasie najslabszy. On nie
                                                    potrafil wytlumaczyc tego fenomenu w przeciwienstwie do mnie.
                                                    Zaem nastepnego dnia po tym co powiedzial zaczelismy walkowac tabliczke
                                                    mnozenia po angielsku. Niestety. Ale tylko na potrzeby szkoly.

                                                    Corka 5 lat uczy sie pisac. Zna nazwy liter i po polsku i po angielsku. Ale co
                                                    tydzien ma spelling test. No i ja jej literuje co ma napisac. Staram sie to
                                                    robic po polsku. Ale gdy mowie a, ona pisze u. Wiec teraz stanelo na tym ,ze a
                                                    to mam na mysli u zamkniete, bo u zawsze mozna przerobic na a. Gdy mowie i, ona
                                                    pisze e, wiec musze mowic i z kropka. I badz tu czlowieku madry.
                                                    W koncu przy tym literowaniu wychodzi tak naprawde taki miszmasz angielsko
                                                    polski. I jak tu nie mieszac jezykow.
                                                  • podyanty Re: Nasi bliscy a język polski:) 24.11.05, 04:52
                                                    Wszystkim mamom dzieci zyjacych w srodowiskach wielojezycznych polecam
                                                    takze "Ocalony jezyk" Eliasa Canetti (Nobel literacki 1981).
                                                    Pozdrawiam serdecznie,
                                                    Cath., mama trojjezycznej Marianny
                      • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:48
                        cuciolo napisała:

                        > Bo nic nie mozna na sile. Wiele zalezy od nas ale wiele od charakteru,
                        > zdolnosci i checi naszych dzieci. Mozna uczyc polskiego czytac ksiazeczki
                        > tlumaczyc frazy ale jak syn czy corka powiedza nie to co wtedy? Rozga, bat,
                        > zimnica?

                        Ja byłam w dośc szczególnej sytuacji jak Młoda się urodziła i dlatego wiem że
                        nie ma reguł i nie da się na siłe.
                        Prawie w ogóle nie mówiłam po niemiecku , a ex był Polakiem.
                        Do tego po pobycie we Francji miałm alergię n polskich rodziców którzy kalecząc
                        okropnie francuski mówili do dzieci w tym języku.
                        Junior jest dośc odporny na działania siłowesmile))) ale ponieważ już z Młodą
                        gadałm po polsku to nie miał wyjścia. Ale Jego polski jest gorszy niż język Claire.
                        Natomiast mówi prześmiesznie bo ma bogate słownictwo po polsku i lubi używać
                        wyszukanych słow robiąc niekiedy przy tynm podstawowe błedy czasami.
                        Mi się z Młodą udało ale Ona miała chęć i motywację.
                        Kran
                        • mon101 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:52
                          Z dziewczynkami pewnie latwiej. Moge z czystym sumieniem powiedziec, ze NIGDY
                          nie mowie do chlopakow po szwedzku gdy jestesmy sami. Oprocz przepytywan z
                          lekcji, bo wtedy Nastolat mowi: "Powiedz po szwedzku, bo nie do konca rozumiem".
                    • bietka1 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:43
                      A kto ma ci odpowiedziec na to pytanie, bo z tego co przeczytalam to kazdemu bardzo zalezy,
                      zeby jego dziecko mowilo po polsku, a nawet bardzo dobrze?
                      Tylko, ze jest to dlugotrwaly proces, ktory sklada sie z roznych faz i o tym tu mowa.
                    • frankie36 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 02:12
                      Nie wiem dlazcego cie to zastanawia,to tak jak z kolorami jedni lubia
                      szary ,drugi rozowy.Fajnie by bylo gdyby moje dzieci pieknie po polsku
                      mowily,ale nie bede rozpaczac jak nic z tego nie wyjdzie.
                      • gherarddottir Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 02:22
                        Po prostu mnie to zastanawia, np tak samo jak to dlaczego nie jestem w stanie
                        pisac po rosyjsku mimo, ze uczylam sie tego jezyka wiele lat - ot czyste
                        teoretyzowaniesmile pozdrawiam
                • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:36
                  Nie martw sie Konopnicka to byl niewypal ot ja corka polonistki walnelam to co
                  mi przyszlo do glowy z calym szacunkiem dla pani Marii
                  Jakos nie wyobrazam sobie ze moja corka bedzie czytala Nasza szkape badz Antka
                  choc Lalka Prusa jest genialna
                  I powtarzam: z tego wszystkiego najwazniejsze dla mnie jest zeby mala miala
                  kontakt z moimi rodzicami, jakos to idzie, jest inteligetna i bystra a pozniej
                  zobaczymy co i jak
                  Dziekuje Wszystkim za podzielenie sie swoim doswiadczenim
                  Mniej sie bede miotac. I dziekuje za madry list Corce Krana
                  Trza se dac na luz i juz bo nie ma regul
                  Dobranoc
    • alltid_ung Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 21:21
      A moj maz mowi ale nie pisze.....corka mowi bo jezykowo zdolna a poza tym ma
      kuzynki polki ktore ja wszystkiego nauczyly...syn nie mowi sad ale jak go
      zapytasz czy mowi po polsku to ci odpowie ..troche mowie....przy czym "er" jest
      takie "francuskie"....bo on jest Skonczyk.....ale za to potrafi babci
      powiedziec...."babciu kocham cie bardzo".....i juz nikt nie ma prawa nic wiecej
      od niego wymagac wink)
    • mijaczek Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 21:34
      Eryczysko mowi mi "na zdrowie kochanie" i prosi o "herbata malinowy poprosze"...
      a poza tym to kiepsko... ale moj szwedzki w ogole nie istnieje, wiec nie narzekam..
      A do Emki mowie non stop po polsku...
      • bietka1 Re: Nasi bliscy a język polski:) 17.11.05, 23:12
        Ja wlasnie po 23 miesiacach dwujezycznego wychowania zbieram pierwsze doswiadczenia...
        No i wcale sie tak bardzo nie mam z czego cieszyc, bo jak dotad maly mowi tylko po niemiecku,
        chociaz bardzo sie staram i mowie do niego tylko po polsku, czytam mu tez duzo. Wszystko
        rozumie, ale na kazde zadane pytania odpowiada niemieckim slowem.
        O stycznia startujemy z nasza polska grupa zabawowa, wiec moze bedzie lepiej. Chociaz jedna
        godzina w tygodniu to nie wiele, ale zawsze cos.
        Maz raczej nie mowi, chociaz moze ktos inny powiedzialby, ze mowi bardzo dobrze wink) Chodzil
        na kurs polskiego i musze powiedziac, ze dowiedzial sie tam wielu ciekawych rzeczy... smile)) A
        chcial uczyc sie polskiego, bo stwierdzil, ze chce wiedziec o czym mowie, bo jestem zupelnie
        inna mowiac po niemiecku niz po polsku... :o)
        Przyznaje, ze o ile w przypadku dziecka znajomosc polskiego jest dla mnie BARDZO wazna, to w
        przypadku meza jest to dla mnie dosc obojetne. Ostatecznie nie jest zadnym ignorantem
        jezykowy, poza polskim sa tez inne jezyki. Ale jesli sie czegos nauczy to super smile
    • mon101 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 00:38
      Polecam obozy wakacyjne w Polsce, mam bardzo dobre doswiadzczenia z obozami
      zeglarskimi. Po kazdych wakacjach widzialam u Nastolata kolosalna poprawe. No i
      te piosenki obozowe.... Zupelnie dla mnie nowesmile
    • greeneyes27 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 04:01
      Moj M zna podstawowe zwroty grzecznosciowe i kulinarne, nie ma motywacji na
      wiecej, chociaz sam kupil ksiazke i CD do nauki polskiego.
      • viki2lav Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 10:03
        wczoraj powiedzialam mojemu Olkowi, ze skoro sobie tak dobrze radzi to niech
        juz rozmawia ze mna jak najwiecej po polsku, na razie jest ok! i ma sie pytac!
        • daisy123 do cuciolo i innych 18.11.05, 11:38
          cuciolo: Mysle, ze bedzie Ci trudno nauczyc corke czytac po polsku jesli sama
          nie bedziesz miala duzo samozaparcia. We Wloszech nie ma mozliwosci nauki
          jezyka pochodznia rodzicow w szkole tak jak np. w Szwecji i moze gdzies sa
          oragnizowane jakies szkolki, ale nie tutaj gdzie mieszkam. Nawet zapisanie na
          zajecia jezyka polskiego przy konsulacie w Mediolanie jest niemozliwe: zajecia
          koliduja z zajeciami szkoly wloskiej, daty egzaminow koncowych pokrywaja sie
          itd. Zgadzam sie,ze uczyc dzieci czytac i pisac po polsku nalezy zaczac jak
          najwczesniej, ale w szkole wloskiej juz od pierwszej klasy szkoly podstawowej
          sa zajecia z jezyka angielskiego i praktycznie wkracza trzeci jezyk, ktoremu ze
          wzgledu na obowiazek nauki musisz dac pierwszenstwo. Moja corka juz w
          przedszkolu wypytywala sie jak sie cos pisze po angielsku i ja przystopowalam z
          mowieniem, ze np. takie i takie slowo po polsku czy wlosku zaczyna sie na taka
          i taka litere aby nie miala metliku w glowie. Corka chodzi do pierwszej klasy
          szkoly podstawowej i nauka czytania to nie jest nauka na zasadzie literka po
          literce i tworzymy slowo, ale literka+samogloska i w zaleznosci od tej drugiej
          powstaje dzwiek dzwieczny albo nie , pozniej sa dzwieki krotkie , dlugie itd.
          Nie mozna za bardzo tej reguly przystosowac do jezyka polskiego (moze i mozna,
          ale nie jestem specjalistka). Zajecia w szkole wloskiej do ktorej chodzi moja
          corka trwaja do 16.30 i wierz mi ze, moja corka wraca wykonczona. Jest to
          spowodowane i tym ,ze ona w szkole jest bardzo uwazna (tutaj sie pochwale, bo
          pani wychowawczyni mysli, ze ona w domu duzo sie uczy i nawet prosila
          mnie,zebym jej nie przeciazala nauka a ja wrecz przeciwnie gonie, aby sie
          bawila) i to jest plusem, bo zaczyna rograniczac, ze w szkole uczy sie po
          wlosku i poznaje tam reguly jak sie czyta i pisze wlasnie w tym jezyku. Tak
          pozne konczenie zajec oznacza, ze w domu nie ma mowy, abym ja uczyla czytania
          po polsku. Na sobote i niedziele sa zadawane prace domowe i szczerze mowiac
          jest tego sporo.
          Moja corka wychowala sie na wierszch Tuwima, Brzechwy itd, ale zdalam sobie
          sprawe, ze nie mam co jej uczyc slownictwa , ktorego w Polsce sie nie uzywa.
          Wyszukalam ksiazki, ktore sa bardziej wspolczesne (polecam Pana Kuleczke, ma
          nawet strone w internecie) i moze to jej troche pomoze.

          Ja tez zaprzestalam rozmow po polsku w obecnosci taty, przede wszsytkim ze
          wzgledu na mnie, bo nie mialam sily mowic do corki po polsku, tlumaczyc tacie
          na wloski, wysluchac co corka powiedziala po polsku i przetlumaczyc tacie -
          zadna to rozmowa. Oprocz tego zaczely dochodzic do omowienia w trojke sprawy
          przedszkola/szkoly i tutaj nie wyobrazam sobie aby takie sprawy byly prowadzone
          w jezyku, ktorego nie zna dobrze jedna osoba (w tym przypadku tata).

          Nie wierze, w to ze rodzice nigdy nie zwrocili sie do dziecka w jezyku kraju, w
          ktorym mieszkaja a jedynie w jezyku ojczystym. Dla mnie to sa bajki.Mieszkam od
          15 lat zza granica i jezykiem, ktorego uzywam na codzien jest wloski i dla mnie
          tez jest on dominujacym jezykiem w zyciu codziennym. Zdarza mi sie nawet do
          mojej mamy zwrocic po wlosku...
          • gherarddottir Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 12:09
            Daisy nie mow nigdy, nie podwazaja prawdomownosci osob, ktorych nie
            znasz.Latwiej jest oceniac ludzi przez pryzmat wlasnych pogladow i zachowan.
            Obserwuje na co dzien dziecko sasiadki, ktore mowi z mama w innym jezyku,a z
            tata w innym, a w przedszkolu ma norweski.Znam tez Polakow mieszkajacych tu od
            25 lat, ktorych jedyne dziecko, ktore mowi biegle po polsku (pozostale nie
            mowia w ogole) jest syn tej kobiety z pierwszego malzenstwa, ktorego ojciec
            jest Norwegiem.Para ta oglada tylko polska TV, i rozmawiaja w domu miedzy soba
            tylko po polsku, maja polskich przyjaciol, oragnizuja spotkania Polakow itd
            (dla watpiacych: moj maz nie uwierzyl!!!!! ze ten facet nie jest Norwegiem,
            gdyz tak doskonale wlada tym jezykiem) do corki zwracaja sie tylko po norwesku
            (syn starszy ma juz swoja rodzine, syn mlodszy studiuje w Tromso). Dziewczyna
            nie jest w stanie sklecic jednego zdania po polsku poprawnie mimo, ze na co
            dzien ten jezyk slyszy.
            Rozne sa przypadki- moze jakby oni zwracali sie do niej po polsku byloby to
            mozliwe? Owszem zna ona pare slow, ale potwornie kaleczy. Problem sie pojawil
            gdy zachcialo jej sie pojsc na studia w Polsce. I co? I problem bo nauka
            polskiego okazala sie ponad jej sily psychiczne. Ma dperesje, bierze leki,
            obwinia rodzicow, rodzice sie bronia itd i chce zmienic nazwisko na brzmiace
            nie po polsku - czuje sie zawstydzona sytuacja, w ktorej sie znalazla.
            Dyskutujmy lingwistycznie, bez zarzucania komus nieprawdy. Wierze, ze trudniej
            jest tlumaczyc cos non stop w obie strony bo mialam tak z wlasnym mezemsmile
            Pozdrawiam
            • jan.kran Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 13:08
              Ja z perspektywy lat jako matka i z mojego doświadczenia zawodowego oraz z tego
              co napisała moja córka oraz czytając Wasze posty tu i na Mamach dwujęzycznych
              ujęłabym sprawę z grubsza tak:

              Po pierwsze samej zadać sobie pytanie na ile nauczenie mojego dziecka polskiego
              ma znaczenie dla mnie samej.
              Ja wiedziałam że jeżeli moje dzieci nie poznają polskiego w mowie starcą
              połaczenie z ważną częścia życia społecznego jakim są kontakty z rodziną i moimi
              znajomymi w PL lu mówiącymi po polsku

              Po drugie na ile jest to w ogóle realne. Tu należy przede wszystkim rozważyć
              chęci i możliwości dziecka.
              Lepiej moim zdaniem dać sobie spokój jeżeli dziecko absolutnie nie chce sie
              uczyć. Zmuszaniem można osiągnąć efekt odwrotny. Ale moim zdaniem to można
              ocenić gdy dziecko ma minimum sześc, siedem lat.
              Claire mówiąca nieżle po polsku gdy poszła do szkoły zaczęla do mnie mówić po
              niemiecku. Trzy dni myślałam jak zareagować. Mówiłam konsekwentnie po polsku Ona
              po niemiecku.
              Trzeciego dnia powiedziałam:
              Córuniu, Ty możesz do mnie mówić do mnie po niemecku. Ale ja Tobie nigdy po
              niemiecku nie odpowiem.
              I zadziałało.
              Dotrzymałam słowa przez wiele lat.
              Junior urodził się już w sytuacji dwujęzycznej więc było nieco inaczej.

              Trzeba wziąść pod uwagę kontakty z językiem polskim Jeżeli oprócz rozmów z Mamą
              są rzadkie i sporadyczne to może być bardzo trudno.
              Należy realnie popatrzeć na to ile dziecko spędza czasu w domu, na zajęciach
              pozaszkolnych , jak bardzo mówieniem w kolejnym języku jest stresem.

              Co do pisania to nie wierzę w to żeby samemu nauczyć dziecko pisać po polsku.
              Musi byc choć minimalne wsparcie nauczyciela.
              Natomiast czytanie to sprawa indywidualna.
              Claire potrzebowała rok polskiej sobotnie szkoły w Monachium żeby nauczyć się z
              grubsza czytać.Zajęcia były cały dzień , raz w miesiącu.
              Junior natomiast..
              Bardzo chciał przeczytać Mikołajka. Mógł tylko po polsku bo akurat byliśmy w PL.
              Nie chciałam Mu kupić tej książki bo uznałam że i tak nie ma sensu.
              Ale uległam. Po czym Junior usiadł i przeczytał od deski do deski. Kazałam Mu
              opwiedzieć treść żeby sprawdzić czy zrozumiał. I zrozumiał.
              Nie ma reguł co do szybkości nauki i zdolności dzieci.
              Ja myślę że trzeba sobie postawić cel.
              Np. żeby dziecko choć rozumiało polski albo umiało sobie poradzić w prostych
              codziennych sytuaacjach.
              I tak jak Claire napisała jasne granice.
              Np. jak jetem sama z Mamą rozmawiamy po polsku ale jeżeli pojawi się Tato po
              włosku..
              Należy jednak jak napisałam postawić sobie cel.
              Lepiej żeby dziecko z chęci a i nawet niekoniecznie perfekcyjnie mówiło po
              polsku niż zmusazne do pisania i czytania straciło chęć i motywację.
              Kran.
              • cuciolo Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 13:29
                Ale sie wywiazala dyskusja !!!!!!!!!. A ja gotuje rosol. Im wiecej o tynm
                wszystkim mysle tym bardziej dopadaja mnie watpliwosci zwiazane z nauka
                czytania. Bo zdaje sobie sprawe z tego co powiedziala Daisy o tym przeladowaniu
                szkola i braku poslskich instytucji we Wloszech organizujacych zajecia dla
                dzieci, a z drugiej strony jest Kran ktory "zaliczyl" przepraszam iles panstw
                i nauczyl mowic i czytac po polsku corke
                Ja sobie mysle, ze bede caly czas mowic po polsku do corki, bo ja sama tego
                potrzebuje. I zobacze jak pojdzie z nauka czytania wszak nie chce Jej
                obrzydzic jezyka, kultury itp A wogole to se jeszcze pomysle. Na razie ma od
                groma ksiazeczke duzych i malych i po Nie siega a ja zaczynam byc konsekwetna
                i zobaczymy
                • asia.sthm Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 13:40
                  Ciuciolo masz racje, sama zobaczysz jak sie ulozy smile).
                  Ja juz dawno temu sie wypowiadalam i teraz powiem krotko: niech kazda z was
                  robi co jej serce i instynkt podpowiada.
                  Nie nalezy stresowac sie juz zawczasu, nie nalezy wyobrazac sobie powalajacych
                  osiagniec na przykladzie innych, nie nalezy sie tez zalamywac okresowym brakiem
                  osiagniec. Robic swoje, kochac dzieci nawet jak niechca robic tego co my
                  chcemy .
                  Za wiele tych jezykowych ceregieli moze kazdego zniechecic.
                  Wiecej luzu , mniej stresu.
                  No i powodzenia zycze.smile))
                  • sylwek07 Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 13:46
                    asia.sthm racja smile
                    zycze milego weekendu wszystkim
                    • alltid_ung Re: to ja sie pod Sylwkiem podpisze...:) 18.11.05, 13:57
                      Asia swieta racja....smile)))

                      i ja weekendu milego wszystkim zycze....smile))
            • daisy123 Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 14:31
              gherarddottir napisała:

              > Daisy nie mow nigdy, nie podwazaja prawdomownosci osob, ktorych nie
              > znasz.Latwiej jest oceniac ludzi przez pryzmat wlasnych pogladow i zachowan.
              > Obserwuje na co dzien dziecko sasiadki, ktore mowi z mama w innym jezyku,a z
              > tata w innym, a w przedszkolu ma norweski.

              Nie chce podwazac prawdomownosci nikogo ale mam pytanie: W jakim jezyku
              rozmawiaja gdy sa w trojke??? W poscie wyzej napisalam, ze nie wyobrazam sobie,
              ze do dziecka ktos mowi tylko i wylacznie w jednym jezyku. Moze nie wyjasnilam
              tego dokladnie, ale mialam na mysli to, ze OK jestem tylko z mama to mowie w
              jej jezyku, jestem z tata to w jego, ale jesli jestesmy razem lub w
              towarzystwie osob trzecich to sila rzeczy mowimy we wspolnym jezyku i zwracamy
              sie we wspolnym jezyku do dziecka i tutaj lamie sie zasade, ze mowie tylko i
              wylacznie w moim jezyku.
              • daisy123 Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 14:34
                Tak jak inni wyzej napisali: wiecej luzu. Ja przezylam kilka protestow, ale
                dalam na odczekanie i efekty sa takie jakie sa.
                Milego weekendowania.
                • cuciolo Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 14:45
                  Wszystkim milego wekendowania i luzowania
                  Amen
                  Rosol to juz mam ugotowany
              • gherarddottir Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 14:45
                Z tego co wiem to gdy sa razem rozmawiaja po norwesku czyli jezyk kraju w
                ktorym mieszkaja.(ani on ani ona nie sa Norwegami).
                Moja szwagierka jest Szwedka, maz Norweg, dziecko urodzone tutaj - w domu
                obydwoje rodzice mowia do dziecka po szwedzku, miedzy soba po norwesku, dziecko
                w przedszkolu po norwesku.
                Siostra mojego meza ma meza Fina, ona Norwezka, mieszkaja z kolei w Szwecji.
                Troje dzieci: ojciec mowi do nich po finsku, matka po szwedzku i norwesku.
                babcia (finka) zarowno do swego syna czyli ojca tych dzieci mowi tylko po
                finsku, nawet gdy Rita jest obecna (matka dzieci). Gdy rodzice z dziecmi sa
                razem mowia mieszanka szwedzko-norweska i czasami ojciec wtraca cos po finsku.

                Pozdrawiam
                • cuciolo Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 15:21
                  Ja mysle ze co rodzina to inne rozwiazanie...ja czulabym sie po prostu podle
                  rozmawiajac z corka po polsku gdy maz, ktory nic nie ma przeciwko mojej
                  kulturze, rodzinie i jezykowi, byl w dom i nic nie rozumial. Owszem wymsknie mi
                  sie czasem cos ale generalnie nie chce. Przeciez chodzi o to zebysmy byli razem
                  i lapali te chwile
                  Eh strasznie sie rozgadalam dzis


                  ps teraz uwaga pytanie od ignorantki: szwedzki, norweski i finski roznia sie
                  bardzo od siebie?
                  • asia.sthm Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 15:28
                    Slicznie to ujelas smile)
                    Co rodzina to inne rozwiazanie .
                    Poetycko ci wyszlo to lapanie wspolnych chwil smile)

                    PS
                    Szwedzki i norweski to bliska rodzina, a po finsku jak po chinsku smile))
                    • gherarddottir Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 15:47
                      wlasniesmile)) ktora z nas uczyla sie finskiego bo mi z glowksa wypadlo???
                      finska tv probowalam ogladac ali ni w zab nic nie kumam, za to intonacja
                      podobna do polskiejsmile
                      • cuciolo Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 15:52
                        Kurcze finski to chyba inna rodzina jezykowa tzw ugrofinska. A wogole mamy
                        kogos z Finnlandii?
                        • asia.sthm Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 15:55
                          Sekcji finskiej przewodniczy Suomen.poro.
                          Zna sie pieknie na ich 100 przypadkach i deklinacjach surprised)
                          • gherarddottir Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 16:08
                            o wlasnie tak teraz juz mi sie przypomnialo. Finski nalezy do grupy jzykow
                            ugrofinskich. Ale z dosiwdzcen mowie- wegierski jakis prosty przy tych
                            joulelahiah mi sie wydajesmile)
                      • cuciolo Re: do cuciolo i innych 18.11.05, 15:52
                        z Finlandii mialo byc o ja kretynka rosolowa
    • andorinha Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 18:01
      czytam was od jakiegos czasu smile
      nawet chyba juz cos pisalam

      Moj maz jest Portugalczykiem, mieszkamy obecnie w Austrii, dzieci nie mamy.
      Przez trzy lata mieszkalismy w Polsce. Maz nauczyl sie mowic perfekcyjnie po
      polsku. Mysle ze moze nawet lepiej niz po angielsku.
      Jedyne co myli to dzwiek "y" i "e", dla niego pare razy i pary razy to to samo.
      Moze to troche wina tego ze nigdy nie chodzila na zaden kurs. Uczyl sie troche
      jak dziecko: rok tylko sluchal, potem wlasciwie zaczal mowic plynnie. Odkad
      mieszkamy w Austrii zatrzymal sie w rozwoju wink

      Moj portugalski jest taki sobie...Wymowe mam fatalna (ale moj maz mowi ze
      jeszcze nie spotkal obcokrajowca ktory mowilby poprawnie). Poniewaz raczej nie
      ma problemow komunikacyjnych ani oporow przed mowieniem to w Portugalii radze
      sobie bardzo dobrze...ale nigdy tam nie mieszkalam.

      Miedzy soba rozmawiamy prawie wylacznei po polsku, czasami organizujemy dni
      mowienia po portugalsku, ale z uwagi ze ja cale dnie mowie po niemiecku i
      angielsku musze czasem odreagowac i w domu mowic po polsku

      Powiedzcie bo to mnie troche meczy jak w takiej sytuacji wyglada komunikacja z
      dziecmi. Ja po pol, maz po port...ale jak dzieci beda slyszec ze rozmawiamy
      miedzy soba po pol to czy beda chcialy mowic po port?
      pewnie powinnam zadac to pytanie na dwujezycznych mamach...

      Nie ma tych dzieci jeszcze a ja juz sie martwie smile
      • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 18:08
        Nie martw się, poukłada się smile)))
        I uściskaj Męza bo Ci coś po cichu powiem.... ja bym chciała zeby wszyscy mowili
        po polskusmile)))
        Kran
        • andorinha Re: Nasi bliscy a język polski:) 19.11.05, 01:09
          usciskam a jakze smile
          kazda okazja dobra do sciskania!

          ja jutro mam pierwsze konwersacje z austriakiem. on mi bedzie sprawdzal moje
          niemieckie prace domowe, a ja z nim po polsku smile
          zapisal sie na kurs i od wrzesnia sie uczy...
          a uczy sie dlatego ze to taki fajny jezyk! (i nie kryje sie podobno za tym zadna
          kobitka!)


          • blaubeeree Re: Nasi bliscy a język polski:) 19.11.05, 10:22
            andorinha napisała:

            > usciskam a jakze smile
            > kazda okazja dobra do sciskania!
            >
            > ja jutro mam pierwsze konwersacje z austriakiem. on mi bedzie sprawdzal moje
            > niemieckie prace domowe, a ja z nim po polsku smile
            > zapisal sie na kurs i od wrzesnia sie uczy...
            > a uczy sie dlatego ze to taki fajny jezyk! (i nie kryje sie podobno za tym zadn
            > a
            > kobitka!)
            >

            Andorinhasmile czyli bedziemy robic dzis to samosmile z tym,ze u mnie nie bedzie
            tandemuwinka jedynie konwersacje i troszke polskiej gramatykiwink "moje" dziewczyny
            ucza sie polskiego od 4 lat,tez Austriaczki.Wlasnie drukuje dla Nich male
            cwiczonka gramatycznewinkisc-chodzic,jechac-jezdzic itp.itd.wink-bardzo im sie to myliwink

            Powodzenia!!

            Blaubeere
            • andorinha Re: Nasi bliscy a język polski:) 01.12.05, 22:27
              ooo...a gdzie uczysz tego polskiego smile
              bo ja w Linz smile
              na razie to sa poczatki poczatkow...narzekanie w hotelu wink
      • cuciolo Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 18:09
        caly watek jest o tym. Poczytaj sobie a ode mnie uslyszysz: odwagi
        kazda z nas prawie sie zmaga z tym problemem
    • mon101 Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 20:57
      Mam kolezanke Polke, maz Argentynczyk. Mieszkaja w Sztokholmie. Adoptowali
      trzyletniego chlopca z Polski, mowil po polsku, ale bardzo kiepsko.
      Konsekwentnie mowili do niego- ona po polsku, on po hiszpansku. Jezykiem
      wspolnym dla nich jest jezyk szwedzki. Disiaj dzieciak plynnie mowi po polsku,
      hiszpansku i szwedzku. Inny przyklad wsrod znajomych - on Turek ona Chilijka .
      Poznali sie na studiach w NRD. Mieszkaja w Sztokholmie od osiemnastu lat. Ich
      jezykiem domowym jest ciagle niemiecki. Dzieci porozumiewaja sie swobodnie po
      hiszpansku, turecku, niemiecku i szwedzku. W medzyczasie wszyscy juz
      przynamniej rozumieja wszystkie jezyki i kiedy zapytalam jakim jezykiem
      rozmawiaja przy sniadaniu, to mowia, ze jak popadnie. Jedno pyta w jednym
      jezyku, drugie odpowiada w innym. Jakis specjalnuch regul nigdy nie mieli. Ot,
      tak wyszlo. "Niemozliwe jest tylko golemu w kieszen nasrac"jak mowil kapitan
      Pyzik na Studium wojskowym. Oj, chyba wybiore sobie ten cytat na
      sygnaturke! smile)))
      • asia.sthm Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 21:06
        "Niemozliwe jest tylko golemu w kieszen nasrac"

        Mon zrob sobie taka sygnatyrke, blagam smile))
        • tamsin Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 21:56
          bylam sobie w knajpce polskiej pare tygodni temu, kolo mnie siedzialo
          malzenstwo z malym dzieckiem. Malutka byla zaadoptowana z poludniowej Azji,
          chyba Wietnamu. Mowila slicznie po polsku, jadla pierogi i golabki. Nie moglam
          sie na nia napatrzyc. Aha, rodzice na nia wolali Zosia. Jestem na sto procent
          pewna, ze w domu nawet dla niej maja ubranko krakowianki.
          • asia.sthm Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 22:10
            wink mnie czasem zatyka z zachwytu i wlasnie mnie zatknelo.

            Mam meza ktory bije rekordy gadania po polsku chociaz przerobil tylko 18 stron
            podrecznika Aktiv Polska. Zakladke ma od 25 lat na tej samej stronie i ksiazka
            lezy mu w nocnym stoliku.
            Odmieniac umie japki dziecki kluczki
            Zdrobnienia pieknie komponuje : Alicunia, Waclawek, Czesiunio,
            tesciowunia,babciunia, Haniunia i gowieneczko.
            Cale zdania tym lepiej mu wychodza im bardziej sie zacietrzewi.
            Nie bede opisywac, bo mi zdolnosci odzwierciedlenia brak.
            • tamsin Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 23:22
              z powodu wrodzonego lenistwa postanowilam, ze maz nie musi mowic ani slowa po
              polsku jezeli ja nie bede zmuszana do charkania w niderlandzkim.
        • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 18.11.05, 23:18
          asia.sthm napisała:

          > "Niemozliwe jest tylko golemu w kieszen nasrac"
          >
          > Mon zrob sobie taka sygnaturke, blagam smile))

          Tez poproszesmile))))
          Ksmile
          • mon101 Re: Nasi bliscy a język polski:) 19.11.05, 18:50
            Aj, aj, sirsmile
            • asia.sthm Re: Nasi bliscy a język polski:) 19.11.05, 19:01
              Aj, aj nie udalo sie smile)
              • mon101 Re: Nasi bliscy a język polski:) 19.11.05, 19:15
                Aj, aj, nie,;wpado w zle miejsce.smile
    • azja1974 do daisy 21.11.05, 17:52
      • azja1974 Re: do daisy 21.11.05, 17:53
        za wczesnie enter...
        mozesz podac przepis na twoja szarlotke? jeszcze sie nie zniechecilam
        wczorajsza spalona...
        • daisy123 Re: do daisy 22.11.05, 11:02
          He, he.. Upiekalm 2 szarlotki w ciagu ostatnich 10 dni. Sa to takze 2 szarlotki
          upieczone w ciagu ostatnich 15 lat.
          Wykorzystalam fakt, ze jest moja mama i pomoze mi w jedzeniu szarlotki, bo moja
          rodzina wloska nie uznaje ciast.
        • samo Azja, 22.11.05, 11:13
          podaje ci link do bardzo prostego przepisu na szarlotke.Wielokrotnie juz ja
          robilam tak samo jak na zdjeciach.Jest pyszna!
          forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=777&w=28105851&v=2&s=0
          • samo Azja,P.S. 22.11.05, 11:15
            przejrzyj caly watek z linka i zobacz ile osob juz sobie taka wyprodukowalo :o)
    • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 22.11.05, 11:21
      A kysz , wynocha na wątki kulinarne w ilości dwasmile)))))
      K.
      • azja1974 Re: Nasi bliscy a język polski:) 22.11.05, 14:30
        z podkulkonym ogonem ide na kulinarny...

        • daisy123 Re: Nasi bliscy a język polski:) 25.11.05, 14:03
          Przenosze odpowiedz z srodkowej czesci watku na koniec, aby ulatwic czytanie.
          Jofin napisala, ze jej syn liczy swietnie po polsku a po angielsku trwa to
          troche dluzej: mnie sie zdarzylo bedac swiezo upieczona pania magister
          posadzenie, ze absolutnie nie umiem liczyc - mialam pomnozyc i podzielic po
          wlosku i zatkalo mnie. Przezycie to stalo sie dla mnie nauczka i moja corke
          ucze rzeczy wymaganych w szkole po wlosku i gdy widze, ze sobie niezle z czyms
          radzi przechodze na polski.
    • mon101 Re: Nasi bliscy a język polski:) 27.11.05, 20:12
      Starszy dzisiaj przy dekoracji adwentowej :"Mama, a gdzie chcesz powiesic to
      serduszko ze smoly?"
      To przypomnialo mi jak kiedys w okresie swiatecznym chcial rozbic orzecha i
      pytal :"No gdzie jest ten.." -.dlugo nie mogl znalezc slowa i wreszczie
      triumfalnie: "ten Zygmunt!". Dla niewtajemniczonych - Zygmunt to imie tescia.
      Gdzies tam dzwonilosmile
      • abere8 Re: Nasi bliscy a język polski:) 29.11.05, 10:39
        To przypomnialo mi jak kiedys w okresie swiatecznym chcial rozbic orzecha i
        > pytal :"No gdzie jest ten.." -.dlugo nie mogl znalezc slowa i wreszczie
        > triumfalnie: "ten Zygmunt!". Dla niewtajemniczonych - Zygmunt to imie tescia.
        > Gdzies tam dzwonilosmile

        To jest niesamowite! Jak tez nasz mozg dziwnie czasami dziala...

        A na moim podworku jest tak, ze moj maz co jakis czas prawie sie na mnie
        obraza, ze do niego nie mowie po polsku, bo on by sie bardzo chcial nauczyc.
        Mieszkal w PL przez prawie rok, samodzielnie w wiosce, gdzie nikt nie znal
        angielskiego, i przezyl, wiec cos tam umie, ale nie bardzo. No ale ja
        sie "wstydze". Nie jezyka, tylko mowienia do niego po polsku, bo to jest dla
        mnie nienaturalne. Tak samo jak spotykam sie tu w mieszanym towarzystwie polsko-
        angielskojezycznym, do Polakow sie prawie nie odzywam albo jakos na stronie ich
        probuje zlapac, bo wiem, ze z uprzejmosci dla reszty towarzystwa powinnam mowic
        po angielsku, no ale jak to? Do Polakow?? Blokade jakas mam.

        A jesli sie kiedys zdecydujemy na dzieci, to obiecuje sobie, ze slowa do nich
        po angielsku nie powiem. Moze wtedy sie maz doczeka dalszej nauki jezyka smile
        • jan.kran Re: Nasi bliscy a język polski:) 29.11.05, 11:08
          Bardzo ciekawe to co napisałaś. Ja nie mam takich doświadczeń ale obserwuję
          przyjaciół. Rzadko się kłócą ale jak już to o język polsi.
          Alain mówi znakomicie po polsku i bardzo lubi go używać a Majka czasem woli coś
          szybciej załtwic po francusku bo cały dzień gadała tym jezykiem w pracy i jest
          Jej łatwiejsmile))
          K.
        • gherarddottir Re: Nasi bliscy a język polski:) 29.11.05, 15:29
          Abere bardzo ciekawe to co napisalas. Ja operuje na razie 3 jezykami
          rownoczesnie, bo staram sie juz przestac mowic po angielsku i wlaczam norweski,
          a moj maz sie uczy polskiego wiecx i po polsku wtracam. Fakt, ze jak sie z
          Polakami spotykamy to raczej nie rozmawiamy po polsku, chociaz jak z Gosia i
          jej mezem - to my nawijamy caly czas po polsku a nasi mezowie miedzy soba po
          norweskusmile)))
          • abere8 Re: Nasi bliscy a język polski:) 01.12.05, 10:06
            > a moj maz sie uczy polskiego wiecx i po polsku wtracam. Fakt, ze jak sie z
            > Polakami spotykamy to raczej nie rozmawiamy po polsku, chociaz jak z Gosia i
            > jej mezem - to my nawijamy caly czas po polsku a nasi mezowie miedzy soba po
            > norweskusmile)))

            Ja tez tak probuje - jak jest mieszane towarzystwo, to wysylam meza do
            angielskojezycznych panow (nie poznalam tu jeszcze pary Polsko-obcej, w ktorej
            mezem jest Polak, a zona niepolska), a sama gadam po naszemu smile

            Jeszcze w nawiazaniu do mojego poprzedniego postu, to moj maz chce, zebym do
            niego mowila po polsku, zeby sie nauczyl/cwiczyl. Nie trafia do niego, ze to
            tylko dzieci sie tak ucza, a i to trudno, kiedy sa w obcym kraju i slysza inny
            jezyk dookola. Dorosli potrzebuja troche innej strategii. Wiadomo, kontakt
            z "natywnymi" jest jak najbardziej pozadany w nauce jezyka, ale jako jedyna
            pomoc naukowa nie wystarczy.
            • gherarddottir Re: Nasi bliscy a język polski:) 01.12.05, 20:16
              Abere jak najbardziej dorosli ucza sie tak samo jak dzieci!smile) jestem o tym
              przekonanasmile)) Moj maz wiecej nauczyl sie polskiego w taki sposob niz podczas
              lekcji, ktore mu urzadzalam - wtedy dostawal wypiekow i sie wkurzal biedak,fakt
              ze bylam okrutnie srogasmile))
              Gadaj do niego po polsku z czasem "zaskoczy" powtorzy, a potem bedzie sie
              dopytywal co to znaczy. Duzo daje uczenie sie "kontekstowe". W ten sposob i
              dzieki temu wiem co np co oznacza jakies slowo czy zdanie po angielsku, ale
              nie wiem jak to powiedziec po polsku - dopiero chwila zastanowienia i znajduje
              rozwiazanie smile. Byc moze wynika to z tego, ze ostatnio (tj 3 lata) mowie
              codziennie po angielsku i pracowalam takze poslugujac sie tym jezykiem wiec
              stal mi sie bardzo bliski.
              Pozdrawiam i trzymam kciuki za nauke polskiego Twojego Msmile)
        • andorinha Re: Nasi bliscy a język polski:) 01.12.05, 22:34
          wiesz to jest naprawde ciekawe...
          bo moj maz ma jakas blokade przed mowieniem do mnie po portugalsku.
          jak jestesmy w mieszanym towarzystwie to tylko angielski, jak ja sama to
          niemiecki, miedzy nami tylko polski...i ja ciagle musze o ten portugalski
          prosic. On mowi ze sie pzyzwyczail, ze juz mysli tylko po polsku...sad
          mowi ze musi do mnie mowic takim ulatwionym jezykiem i ze to troche meczacesad
          ale ja naprawde bardzo duzo rozumiem! teraz znowu bedziemy jechac do Portugalii
          a moj portugalski stoi w miejscu! i mnie to denerwuje...
    • malgosia.sch Re: Nasi bliscy a język polski:) 29.11.05, 14:50
      Moj maz jest Wlochem i swietnie mowi po polsku (sam sie nauczyl), ale teraz
      mowi ze nie umie dobrze, poniewaz od 4 miesiecy -od kiedy jestesmy po slubie-
      mowi bardzo malo po polsku. Teraz na mnie kolei i ja mam sie uczyc jezyka
      wloskiego.
      • a.polonia Re: przy sniadaniu 03.12.05, 17:54
        ja i M.
        J:smazysz jajka?
        M:tak
        J:ile?
        M:dwa
        J:
        lubisz jajka?
        M: tak
        J: i co jeszcze lubisz?
        mysli....mysli i w koncu zadowolony:
        - swinka!


        chcial powiedziec "szynke" wink)))
    • bergo1 Re: Nasi bliscy a język polski:) 01.12.05, 11:18
      Ciekawy watek - przeczytalam narazie tylko polowe - ale dokoncze pozniej smile

      Do Malej mowie po polsku jak jestesmy same - przy innych po norwesku. Mam pare polskich znajomych w Bergen, wiec bedzie miala kontakt z jezykiem nie tylko poprzez mnie.

      Maz chodzil na kurs polskiego, dobrze mu szlo - niestety bylo za malo chetnych na 2 poziom i nie ruszyl. Jesienia by ruszyl, ale maz nie mial czasu (remont itd) - ale moze od lutego go zapisze na kontynuacje.
      Mowi slabo, rozumie pare slow - duzo wychwytuje z moich rozmow z mama czy Karen - ale w polskiej restauracji sobie radzi z zamowieniem tego na czym mu najbardziej zalezy : "jedno duze piwo" i zawsze wybiera Zywca jak ma ku temu mozliwosc.

      ulubione wyrazenie to "malutka wodka" - i zawsze jak ma ochote na 50tke to mowi, ze idzie sie napic "malutka" - teraz jest zabawnie bo nazywam Karen "malutka" i tesciowa sie zastanawiala dlaczego zwracamy sie do niej jak do wodki .
      • gherarddottir Re: Nasi bliscy a język polski:) 01.12.05, 20:18
        Bergo twoja tesciowa pewnie nigdy nie zrozumie tego kuriozumsmile))) hahahhaha
        Moj maz nie rozumie jak mozna mwoic malutka, malutenka, maciupenka i w gruncie
        rzeczy oznacza to co po norwesku lille smile)
        • a.polonia Re: Nasi bliscy a język polski:) 02.12.05, 10:46
          moj wczoraj stal mi za plecami, jak klepalam post w watku o urzadzaniu
          mieszkan, wklepalam dupa blada, a on sie pyta czy blada to umywalka wink)))))
          sens postu zrozumial jednak, bo o umywalke do lazienki chodzilo wink)
          • daisy123 Re: Nasi bliscy a język polski:) 02.12.05, 11:24
            abere8 napisala:

            "A na moim podworku jest tak, ze moj maz co jakis czas prawie sie na mnie
            obraza, ze do niego nie mowie po polsku, bo on by sie bardzo chcial nauczyc."

            Powiedzcie, dlaczego wyobrazilam sobie meza abere8 lepiacego balwana na
            podworku i proszacego ja o mowienie po polsku??? Dziwne te moje skojarzenia.
            • abere8 Re: Nasi bliscy a język polski:) 03.12.05, 03:19
              Wiesz, to podworko to tylko w przenosni bylo, a poza tym sniegu to nie
              widzielismy juz od trzech lat... smile

              Wkurzam sie, bo on czesciowo ma racje - ja utrzymuje, ze kiedys bedziemy
              mieszkac w PL, a wtedy on mowi, ze ok, ale jak go naucze polskiego, bo inaczej
              to jak on prace znajdzie? Ale ja naprawde czarno to widze, bo on nie ma
              zdolnosci jezykowych zupelnie - kilku jezykow liznął w liceum i na studiach i
              teraz mu sie wszystkie mieszaja i zawsze mial z nich slabe oceny.
              • daisy123 Re: Nasi bliscy a język polski:) 03.12.05, 17:41
                abere8: wiem, ze to podworko to bylo tylko skojarzenie, ale wierz mi, ze
                czytajac Twoj post jasno i wyraznie widzialam Twojego meza na podworku pelnym
                sniegu i na dodatek lepiacego balwana.
                Pozdrowienia z Mediolanu pelnego sniegu.
    • beetaa Re: Nasi bliscy a język polski:) 03.12.05, 20:06
      moj przyjaciel nie posiada niestety zadnego talentu jezykowego, a checi
      nauczenia sie przejawia tylko przed kolejna wizyta w Polsce
      wszystko mu sie strasznie miesza, ale jakos ze swoimi 10 wyrazami dogaduje sie
      z moja mama, jak musi wink
      mam tylko nadzieje, ze ew. dzieci nie odziedzicza po nim talentu jezykowego

      ------------------------------------------------------
      jak to dobrze chmurka byc....

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka