przyjaciolka1 28.10.04, 08:47 Jaki jest Wasz stosunek do Boga ? Kim jest dla Was Bog ? Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
ilmatar Bo ja wiem... 28.10.04, 13:57 Pytanie nie jest trudne, tylko bezprzedmiotowe, że tak bezczelnie powiem )) Kwestia boska jest bowiem niepodlegająca dyskusji, a co najwyżej służy poustawianiu całego towarzystwa w grupkach, które mogą zacząć się na siebie boczyć. Jak bowiem wiadomo, trudno jest mówić o wierze pomijając aspekt "uczuć religijnych", których to uczuć nijak obrażać nie wolno. Jest na to nawet sankcja karna. Wolno za to obrażać uczucia wszelkie inne (oprócz, zdaje się, jeszcze patriotycznych i rasowych). Dlatego ja nie powiem jaki jest mój stosunek do Boga. Odpowiedz Link
przyjaciolka1 czyli jednak trudne pytanie.... 28.10.04, 22:12 ilmatar napisała: > Pytanie nie jest trudne, tylko bezprzedmiotowe, że tak bezczelnie powiem )) > > Kwestia boska jest bowiem niepodlegająca dyskusji, a co najwyżej służy poustawi > aniu całego > towarzystwa w grupkach, które mogą zacząć się na siebie boczyć. > Jak bowiem wiadomo, trudno jest mówić o wierze pomijając aspekt "uczuć religijn > ych", których to uczuć > nijak obrażać nie wolno. Jest na to nawet sankcja karna. > Wolno za to obrażać uczucia wszelkie inne (oprócz, zdaje się, jeszcze patriotyc > znych i rasowych). > Dlatego ja nie powiem jaki jest mój stosunek do Boga. Nie powiesz , bo nie chcesz nikogo obrazac swoim stosunkiem do Boga ? "Wolno za to obrazac uczucia wszelkie inne " ???.....hmm...... Odpowiedz Link
ilmatar Re: czyli jednak trudne pytanie.... Niekoniecznie. 28.10.04, 23:41 przyjaciolka1 napisała: > Nie powiesz , bo nie chcesz nikogo obrazac swoim stosunkiem do Boga ? To nie ja nie chcę obrażać, obawiam się że wiele osób mogłoby zostać obrażonych. W tym i ja > "Wolno za to obrazac uczucia wszelkie inne " ??? Na to wskazuje praktyka. > .....hmm...... Czy chciałaś mi dać coś dyskretnie do zrozumienia? I zaznaczam, że często żartuję, ale rzadko się z tego usprawiedliwiam... Ilm. Odpowiedz Link
przyjaciolka1 Re: czyli jednak trudne pytanie.... Niekoniecznie 29.10.04, 00:42 Jednym slowem sugerujesz,zakladasz z gory,ze po to zadalam to pytanie,zeby innych zaczac obrazac,albo sprowokowac piszacych tu forumowiczow do obrazania innych ? Jak wpadlas na ten pomysl ? Moja praktyka nie wskazuje na to,ze wolno obrazac wszelkie inne uczucia.I to chcialam Ci dac dyskretnie do zrozumienia. Czesto zartujesz....teraz tez zartowalas ? Odpowiedz Link
witekjs Re: czyli jednak trudne pytanie...Niekoniecznie ?? 29.10.04, 06:43 "kto ?n/t" Dla niektórych aż tak trudne. Najtrudniejsze bywają rozmowy na tematy Boga, wiary, kościoła, kleru. Podobnie jak dysputy o polityce i współczesnej historii, dotyczą spraw związanych z głębokimi, wczesnymi przekonaniami człowieka. Kształtowanymi one były w okresie, gdy jeszcze nie potrafił oceniać wagi argumentów, weryfikować ich, patrzeć z innej strony, zastanawiać się nad wiedzą, czy wiarygodnością swoich autorytetów. W związku z powyższym rozmowy o takich sprawach są, najczęściej prezentacją swoich emocji. W większym stopniu, niż przemyśleń. Wymaga to trochę innych warunków, niż otwarte forum. Pozdrawiam serdecznie. Witek Odpowiedz Link
malvvina Re: czyli jednak trudne pytanie...Niekoniecznie ? 29.10.04, 12:49 nie mam zadnych trudnosci aby rozmawiac o kosciele i klerze. No ale kto by chcial sluchac ? I co tu rozwijac ? jestem antyklerykalna i kropka. co do boga i wiary to inna sprawa.... nie ma sensu atakowac no i nie ma PRZEKONYWUJACYCH argumentow - ani za ani przeciw. w kazdym razie dla mnie Odpowiedz Link
ilmatar Protestuję 29.10.04, 10:41 przyjaciolka1 napisała: > Jednym slowem sugerujesz,zakladasz z gory,ze po to zadalam to pytanie,zeby > innych zaczac obrazac,albo sprowokowac piszacych tu forumowiczow do obrazania > innych ? Jak wpadlas na ten pomysl ? Nie wpadłam na taki pomysł. Niczego nie założyłam z góry. Nie pragnę nikogo prowokować do obrażania kogokolwiek. Natomiast: nie rozumiem czemu prawie zawsze ludzie (w tym Ty) myślą, że jak coś pisze się "ogólnie", to nie w celu wyrażenia "ogólnych przekonań", lecz w celu załatwienia jakichś jednostkowych rachuneczków??? W dodatku wcale Cię nie znam, nie mam najmniejszego powodu, żeby Cię obrażać lub cokolwiek imputować. Więc jednak tłumaczę. Tłumaczę, co rozumiem przez wymianę opinii. Tłumaczę, jak nie należy brać wszystkiego do siebie. Forum nie jest o osobie xyz, lecz "do dyskutowania na tematy". A co rozumiem przez powszechną zgodę na obrażanie uczuć innych osób, napiszę, gdy będę o to zapytana. Pozdrawiam Odpowiedz Link
malvvina Re: Protestuję 29.10.04, 17:16 no to pytam. Tez mnie interesuje. Ale sie nie obraze jesli nie odpowiesz > A co rozumiem przez powszechną zgodę na obrażanie uczuć innych osób, napiszę, gdy będę o to zapytana. > > Pozdrawiam Odpowiedz Link
ilmatar Co rozumiem 30.10.04, 00:06 Tak się składa, że jak się obraża inne uczucia - ale przecież uczucia - to nie można się powoływać na nic innego jak poczucie przyzwoitości, przykładow na prawdziwość tej tezy na razie oszczędzę, bo jest ich mrowie i chyba wszyscy wiedzą, że to prawda. Ale jak się obraża uczucia religijne, patriotyczne, rasowe itp, to można żądać sankcji karnych. W mediach szum. Partyjki polityczne mają żer. Jeśli to się dzieje w jakimś środowisku, to ono huczy... Jeśli na jakimś forum, to szczęściem nie można nikogo pobić, ale można krwi napsuć. To nawet wielu osobom się podoba i jest rodzajem sportu, służącym rozładowaniu własnych napięć lub kompleksow, lub co tam jeszcze komu doskwiera. Dlatego uważam, że obrażanie uczuć jako takich jest powszechnym sportem. Najlepsi w nim są ci, którzy mają słabo rozgałęzione synapsy )))))))))))) A uczucia religijne są wobec tego w lepszym położeniu niż takie np uczucia rodzicielskie. Nie mówiąc o wielu innych, mniej poważanych... Odpowiedz Link
przyjaciolka1 Przepraszam 30.10.04, 08:43 Przepraszam Was bardzo - myslalam,ze mozna tu o wszystkim porozmawiac. Odpowiedz Link
ilmatar Mam pytanko 30.10.04, 23:08 Bo można. Witek wyraził swój pogląd. Ja mam taki, że można rozmawiać o wszystkim. W kwestii religijnej - co sądzisz o ludziach niewierzących? Odpowiedz Link
witekjs Re: Mam pytanko 31.10.04, 07:30 Też uważam, że można dyskutować o wszystkim w grupie osób, które się znają nie tylko z internetu. Chcą się czegoś dowiedzieć i wiadomo, że chcą znaleźć płaszczyznę porozumienia, punkty zbieżne i różne przyczyny, dla których patrzymy na to samo zupełnie inaczej. Zwiazane to jest z dość dokładnym określaniem skąd wychodzimy, od czego zaczynaliśmy, co musieliśmy poznać, odrzucić lub pokonywać, aby dojść do miejsca, w którym możemy się spotkać i próbować łagodzić przeciwstawne, niekiedy wręcz wrogie stereotypy. Trzeba pamiętać, że zawsze jest to bardzo ryzykowne. Przez lata racjonalizowaliśmy swoje poglądy i nie łatwo damy się od nich odwieść. Grozi to silnymi napięciami, urazami a nawet zerwaniem kontaktów. Szczególnie, że niektórym wyrywają się aroganckie wypowiedzi... Z tego względu korzystniejsze i bezpieczniejsze jest, nawet wśród znajomych, nie drążyć pewnych tematów. Przyczyny dla, których ludzie są niewierzący bywają, najczęście równie intymne i delikatne jak to dlaczego wierzą. Związne być mogą z negacją wielu spraw, dla innych bardzo ważnych i niedyskusyjnych. Podobną dyskusję już prowadziliśmy. Również beze mnie. forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=20070&w=13987381 Pozdrawiam. Witek Odpowiedz Link
ilmatar Re: Mam pytanko 31.10.04, 12:52 witekjs napisał: > Też uważam, że można dyskutować o wszystkim w grupie osób, które się znają nie > tylko z internetu. > Chcą się czegoś dowiedzieć i wiadomo, że chcą znaleźć płaszczyznę porozumienia, > punkty zbieżne i różne przyczyny, dla których patrzymy na to samo zupełnie > inaczej. Nie sądzę, żeby ryzyko dyskusji internetowej było jakimś straszliwym obciążeniem. (Czasem warto przypomnieć cele dyskusji i poprosić osobę postronną o moderowanie emocjonalnych wyskoków.) Nawet linki, ktore podajesz o tym by świadczyły. Ale gdy temat zaczyna być zbyt osobisty, można zawsze powiedzieć stop i ewentualnie przejść na tryb priv. Pozdrawiam Odpowiedz Link
przyjaciolka1 Re: Mam pytanko 31.10.04, 07:31 Jaka jest roznica miedzy "pytanie" a "pytanko" ? ( nie musisz odpowiadac.To bylo pytanie retoryczne ) W odpowiedzi na moje trudne pytanie udawadnialas,ze nie mozna.Witek wyrazil swoj poglad,ze forum to nie najlepsze miejsce na takie dyskusje - mniejsza z tym. Co sadze o ludziach niewierzacych ? To samo co o wierzacych.Kazdy ma prawo do swoich wlasnych pogladow.Kazdy z nas byl inaczej wychowany,mial rozne doswiadczenia.Kazdy z nas ma swoja osobista zyciowa droge,na ktorej wiara ma dla kazdego inne znaczenie.Niewiara w Boga tez jest wiara.Dla wierzacych w Boga ma on nie zawsze ta sama postac.Dla jednych jest to osobowosc,dla innych niekoniecznie.Dla jednych Bog chrzescijan to jedyny Bog.Dla innych Jezus to taki sam Bog jak Budda,Jahwe czy Mahomet.Ma tylko w roznych regionach swiata inne imie.Tak jak "drzewo",ktore jest zawsze drzewem,ale w roznych jezykach ma inna nazwe. Odpowiedz Link
ilmatar Pytanie a pytanko 31.10.04, 12:48 Niestety tak już bywa na forum, że otrzymuje się czasem odpowiedzi nawet na pytania retoryczne. przyjaciolka1 zapytała: >> Jaki jest Wasz stosunek do Boga ? Kim jest dla Was Bog ? I ja rozumiem, że jest to duże, poważne pytanie. Ja, trochę niżej, zapytałam: > W kwestii religijnej - co sądzisz o ludziach niewierzących? I to jest pytanko, bo oczywiście pytanie o osąd na temat dowolny (tu: ludzi niewierzących) ma mniejszą rangę niż pytanie o stosunek do kogoś lub czegoś. Osąd można dość łatwo zmienić, np pod wpływem nowych faktow. Stosunek do kogoś/czegoś jest (jak to trafnie opisał Witek) czymś niemal wdrukowanym. Wobec tego to drugie nazwałam pytankiem... )) A teraz mam nadzieję, atmosfera się wyluzuje, bo mimo że prawdziwie, to - oświadczam - piszę to wszystko żartobliwie. Pozdrowienia Odpowiedz Link
przyjaciolka1 Re: Pytanie a pytanko 31.10.04, 19:53 > > A teraz mam nadzieję, atmosfera się wyluzuje, bo mimo że prawdziwie, to - oświa > dczam - piszę to > wszystko żartobliwie. > > Pozdrowienia Ilmatar,nie przejmuj sie.Atmosfera jest caly czas luzna.Mozna w nieskonczonosc dyskutowac i miec sprzeczne zdania na rozne tematy.Dopoki nikt sie wzajemnie nie obraza i szanuje zdanie "przeciwnika" to wszystko jest O.K. Odpowiedz Link
scand Re: Trudne pytanie ? 03.11.04, 11:00 Bóg. Temat rzeka , a właściwie morze gdyż w nim zbiega się wiele rzek. Odpowiedz Link
jaro_ss Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 12:51 Zasadniczo jest to kawiarenka filozoficzna, a filozofowie nie mają poglądów jako filozofowie, tylko jako osoby prywatne. Filozoficzna odpowiedź na to pytanie zawiera się we wskazaniu najbliższych poglądom wypowiedzi z zakresu "co na gruncie (i jakiej) filozofii można o Bogu powiedzieć". I nie ma miejsca na obrażanie, bo tym dyskurs filozoficzny różni się od innych, że zachowuje przejrzystość konstrukcyjną pewnej logiki (choćby wielowartościowej, czy eksperymentalnej, ale określonej, możliwej do zrekonstruowania) i jeśli nie mówi o argumentach, to o możliwościach w ramach pewnego systemu. Ja odpowiem 1. Bóg musi posiadać właściwości osobowe 2. Bardziej niż kim, interesuje mnie "jaki" ale: można określić taki zbiór cech, które by dyskwalifikowały pewne pojęcia Boga, według określenia "niemoże być taki że...." Odpowiedz Link
scand Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 13:13 > Ja odpowiem > 1. Bóg musi posiadać właściwości osobowe Ja 'osobowy' rozumiem jako taki z którym można po ludzku porozmawiać. Czy można ??? Czy potraficie ? Niektórzy ludzie kiedyś podobno potrafili ... Odpowiedz Link
witekjs Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 14:02 Tak na prawdę nie mam problemu z tym czy Bóg istnieje czy nie. Problemem bywa jedynie to jak pojmują to inni, którzy starają się za wszelką cene przekonać mnie do jednej z tych dwu możliwości. Często też uzależniając swój stosunek do mnie lub innych, od deklaracji wiary lub niewiary w Boga. Moje nastawianie do człowieka nie jest tym uwarunkowane, do momentu, gdy próbuje mi cokolwiek narzucać. Nigdy nie miałem kłopotów w relacjach z ludźmi związanych z jakąkolwiek wiarą, jeśli stosowali sie do takiej zasady. Ateizm tez jest wiarą w to, że Go nie ma. Jak wiecie jeszcze inaczej wyglada to w Chinach czy Indiach, gdzie jednak bez dyskusji należy uszanować Ich stosunek do krowy, na przykład. Myślę, że tak należy podchodzić do różnych " świętych krów" w różnych kulturach. Jeśli nie prowadzi się dyskusji wartościujacych, można spokojnie współżyć z kulturalnymi ludźmi każdej religii. Gorzej bywa, gdy ktoś pozwala sobie na dyskredytowanie jakichkolwiek wierzeń, symboli, tradycji, zwyczajów czy osób zwiazanych z ich pielęgnowaniem. Szczególnie nie należąc, czy też chociażby nie wywodząc z tej kultury. Może to być odebrane jako wyjątkowo nietaktowna forma znieważania bliskich lub przodków, nawet kogoś, kto deklaruje się jako ateista lub agnostyk. Takie zachowania bywaja, niestety niezwykle częste w różnych forach w internecie. Trudno na nie reagować. W moim przeświadczeniu świadczą o złym wychowaniu i wykluczają możliwość dalszej dyskusji. Jednocześnie, przyjazna rozmowa o różnicach naszych wierzeń, tradycji i tego dlaczego jesteśmy tym, kim jesteśmy, bywa niezwykle ciekawa i pouczająca. Często prowadziłem takie rozmowy w "realu", kiedyś próbowałem również w internecie. Pozdrawiam. Witek Odpowiedz Link
scand Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 15:00 Generalnie wydaje się, że ludzki sposób dyskusji o Bogu współcześnie jest znacznie mniej zaangażowany niż kiedyś. Odpowiedz Link
kamfora Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 21:08 witekjs napisał: > Często też uzależniając swój stosunek do mnie lub innych, od deklaracji wiary > lub niewiary w Boga. Deklaracja jeśli jest szczera - pociąga za sobą czyny. W tym sensie Najczęściej jednak deklaracje pozostają jedynie deklaracjami i w tym sensie mnóstwo ludzi uważa, że nie powinno się uzależniać swojego stosunku do innych ludzi od ich deklaracji wiary/niewiary. Myślę, że sprawa jest trochę bardziej skomplikowana Odpowiedz Link
witekjs Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 21:35 Mocno, "trochę bardziej skomplikowana", jest ta sprawa. ) Ona jest chyba skomplikowana dla każdego, w odmienny sposób , w różnym czasie jego życia. Zupełnie inaczej mówi i myśli się o takich sprawach w czasie gdy dojrzewamy, wchodzimy w dorosłe życie, mamy juz siwą brodę i pewnie jeszcze inaczej, gdy zbliżamy się do zejścia... Najstosowniejsze wydaje się niedemonstrowanie swojej "niezłomności przekonań", w sprawie, która dla jednych jest bardzo ważna, dla innych nie jest warta dysputy. Tak czy siak, od zarania dziejów rozmawiało sie o tych problemach i każdy chcąc nie chcąc, jakieś wyobrażenia na ten temat musiał sobie wyrabiać. W forum Nauka istnieje powien człowiek z obsesją, który od miesięcy, pod wieloma nickami, często sam z sobą prowadzi dysputy na temat tego, że Bóg nie istnieje. Pozdrawiam. Witek Odpowiedz Link
kamfora Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 21:49 witekjs napisał: > W forum Nauka istnieje powien człowiek z obsesją, który od miesięcy, pod > wieloma nickami, często sam z sobą prowadzi dysputy na temat tego, że Bóg nie > istnieje. No wiesz, w sumie to nie jest chyba takie głupie - żeby "burzę mózgu", w dodatku swojego, przedstawiać innym do zaopiniowania Chodzi tylko o to, żeby przestać traktować tego człowieka jak misjonarza/wyrocznię czy też nawiedzonego w inny sposób, a zacząć patrzeć jak na Szukającego )) (O słowa nie chodzi Odpowiedz Link
kamfora jeszcze dodam 08.11.04, 22:23 (zebrało mi się dzisiaj Dla mnie "deklaracja" wiary/niewiary nie znaczy absolutnie wypowiedzenia magicznej formułki "jestem wierzący/niewierzący" czy też "moim zdaniem Bóg istnieje/nie istnieje". A to pewnie dlatego, że juz od dawna nie wyobrażam sobie Boga jako starca z siwą brodą, który skrupulatnie wrzuca na szale nasze dobre z złe uczynki aby w zależności, które przeważą, przyprawić nam skrzydełka, bądź różki Odpowiedz Link
witekjs Re: jeszcze dodam 09.11.04, 07:22 Takie "burze mózgów" opiniuje się w innym miejscu i nie w wolnym czasie... Szukający raczej pyta, niż innym , w autorytatywny a nawet arogancki sposób, drogę wskazuje. Zachowanie tego osobnika z F.Nauka, jest skrajnym przykładem irytujacego, "nawiedzonego" durnia z tytułem naukowym. Poza tym okazało się, że tak na prawdę nie uznaje on Boga, głównie katolickiego, jak wielu innym w różnych forach, znanego jedynie z opowieści... Dobrze wiesz, że nie jest to wówczas rozmowa o Bogu, lecz o Jego "nierozsądnych wyznawcach z nad Wisły", a to już zupełnie inna dyskusja. Dając się w nią wciagnąć, można jeszcze długo mieć siebie za durnia. Pozdrawiam. Witek Odpowiedz Link
kamfora Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 20:19 Co to znaczy: "porozmawiać po ludzku"? W jakim języku? Przy pomocy słów/dźwięków wypluwanych z gardeł? A dlaczego właściwie słów? A może gestów? Ale do tego potrzebne albo uszy albo oczy, a powinna być możliwa rozmowa również dla głuchych i ślepych... Więc może jakiś inny "język" byłby potrzebny? A może już jest? )) Odpowiedz Link
scand Re: Trudne pytanie ? 09.11.04, 09:52 Po "ludzku" czyli w taki sposób jak rozmawiamy z innymi ludźmi , w szerszym znaczeniu będzie to komunikacja międzyludzka. Mamy tu do wyboru jej różnorakie formy - język mówiony z jego tysiącami odcieni, język gestów , język czynów ( czyny czasami też mają wartość komunikatywną ) a współcześnie chyba należy dołączyć do tego także ... komunikację przez internet W każdym razie powinna być to rozmowa czyli na pytania powinnismy otrzymywać odpowiedzi, a na prośby przynajmniej czasami życzliwą reakcję zamiast bergmanowskiego "milczenia Boga". Odpowiedz Link
malvvina Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 17:54 odp z gory zaklada istnienie tegoz. Oj nieladnie. nie potrafie odpowiedziec na pytanie "jaki" Odpowiedz Link
kamfora Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 20:12 No nie możesz przecież zaprzeczyć istnieniu Boga jako tematu naszej tu rozmowy? Nie możesz zaprzeczyć, że istnieje słowo "Bóg", które kryje w sobie wiele znaczeń, często sprzecznych? Nie możesz zaprzeczyć, że Bóg był i jest adresatem modlitw, westchnień i nadzieją wielu ludzi? Nawet, jeśli uważasz, że to wytwór ludzkiej wyobraźni, przekazywany z pokolenia na pokolenie - to jednak kimś (albo czymś) dla Ciebie jest - chociażby tym wytworem wyobraźni Mówiąc "Boga nie ma" protestujesz przeciwko swojemu wyobrażeniu (A może przeciwko temu, co według Ciebie, wyobrażają sobie/opowiadają Ci inni?) Opowiedz, jak sobie wyobrażasz Boga i dlaczego nie jest możliwe, żeby istniał taki? Odpowiedz Link
malvvina Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 20:44 nie wyobrazam sobie wcale > Opowiedz, jak sobie wyobrażasz Boga i dlaczego nie jest możliwe, żeby > istniał taki? > > > Odpowiedz Link
kamfora Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 21:00 malvvina napisała: > nie wyobrazam sobie wcale OK - to jeszcze mi tylko powiedz, co znaczy dla Ciebie "wyobrażać sobie coś/kogoś"? Bo chyba i tu się nie możemy porozumieć Odpowiedz Link
malvvina Re: Trudne pytanie ? 08.11.04, 20:44 alez jest mozliwe ! >dlaczego nie jest możliwe, żeby istniał taki? > > > Odpowiedz Link
oldpiernik Re: Trudne pytanie ? 10.11.04, 12:10 Pytanie sugeruje osobowość Boga. Duża litera podkreśla ją jeszcze. Głęboki szacunek do Niego? Czy też do tych, którzy weń wierzą? Co z tymi, którzy nie wierzą w Jego istnienie? Albo przewrotnie, co z tymi, którzy wierzą w Jego nieistnienie? Przecież poglądów i pomysłów na ten temat nie brak. Historii filzofii wykładać nie trzeba tu chyba, to nie moja branża, zresztą. Odpowiem więc bardzo sobiście. Jest dla mnie Bóg wyborem, którego dokonuję. Jest sensem istnienia. Jest jedyną przyczyną i jedynym celem. I to jest deklaracja wiary, jak widać, w Jego istnienie i nie tylko. Również jest powyższe potwierdzeniem, że wybór jest powtarzalny i powtarzany. Jakie są tego konsekwencje? Oczywiście konieczność następnych wyborów. OLD Odpowiedz Link
jul.s Re: Trudne pytanie ? 10.11.04, 16:44 ...jeszcze ja.... Czy wierzę w Boga jeżeli - wierzę w istotę która spowodowała że z absolutnego zera powstały pierwsze /++++/ i /- - - - / i zaczęło się wszystko rozrastać dalej się rozrasta a następnie wszystko się zwinie do tego samego absolutnego zera . ????? .....teraz liczy się tylko przynależność lub nie - do społeczności tak czy inaczej wierzacych !!!!! -pozdrawiam z miłością wczytując się w kawiarenkę bis- Odpowiedz Link
oldpiernik Re: Trudne pytanie ? 16.11.04, 12:19 Przecież zera też nie było. Co do Absolutu, opinie są podzielone. OLD Odpowiedz Link
jaro_ss Re: Trudne pytanie ? 16.11.04, 13:04 Dla filozoficznj dyskusji o Bogu nie jest ważne, czy dyskutanci w niego wierzą czy nie... :o) Nie z każdą osobą trzeba pogadać po ludzku, aby wiedzieć, że to osoba.... Można ją np. poznać po samostanowieniu Problemem filozoficznym będzie (w tym aspekcie) co to znaczy "pogadać" w stosunku do Boga i co to znaczy jego "samostanowienie". Te odpowiedzi pozwolą na skategorializowanie, ukonkretnienie dyskursu, choć z konieczności, dyskurs o Bogu musi mieć pewien charakter ogólności... Odpowiedz Link
przyjaciolka1 Re: Trudne pytanie ? 16.11.04, 17:21 Wszyscy rozpatrujecie Boga jako zjawisko poza Wami.A Bog jest w kazdym z nas. Niewierzacy nie probuja go nawet w sobie szukac ( co nie znaczy ze go w nich nie ma )Wierzacy nie zawsze go w sobie znajduja - jednym to nie przeszkadza,innym tak. Nikt go nie widzial ? Nie widzial ten,ktory nie probowal zobaczyc lub ten,ktory oczekuje faceta z dluga ,biala broda.Nie odpowiada slowami,dlatego wielu go nie slyszy.Trudno to wytlumaczyc czy opisac.Trzeba go samemu doznac. Wystarczy jakis czas w ciszy i spokoju,zapominajac o swoim ego popatrzec w siebie - ale nie w swoj zoladek Pomyslec : "ja"....kim jestem "ja" ? A raczej kim nie jest "ja." "Ja" z pewnoscia nie jest reka do mnie nalezaca.To moja reka,ale nie "ja".Podobnie jest z kazda czescia ciala.Mozg,nerwy,krew....to moj mozg,nerwy i krew ale nie "ja".Przy odrobinie koncentracji i odrzuceniu wszystkiego co na zewnatrz,mozna poczuc,ze "ja" to czastka Boga,ktory jest we mnie. Odpowiedz Link
jul.s Re: Trudne pytanie ? 16.11.04, 18:17 Przyjaciółka napisała > A Bog jest w kazdym z nas. Oldpiernik napisał >Przecież zera też nie było. Co do Absolutu, opinie są podzielone. .......dodajmy to i powiedzmy że absolut to absolutnie nic , powiem dla swoich potrzeb że Absolut to mój Bóg z niego powstały pierwsze ++++ i /----/ i dalej wszystko co powstało jest boskie a w nas jest bóg ...ale z tego by winikało że jesteśmy istotami boskimi ? ? .....ale num... !?? .....Wy humaniści pewnie to przerabialiście i się chichoczecie ...a mnie technicznego to bardzo "kręci " .....pozdrawiam z radością .... Odpowiedz Link
ilmatar Re: Trudne pytanie ? 16.11.04, 23:15 Jakem humanistka, nic a nic nie chichoczę, podoba mi się Twoja logika. Dodam, że dla mnie 'Bóg' i 'bóg' to są po prostu słowa (one nie są neutralne, one wiążą się z wiarą i to konkretną dla danego wyznawcy). Niektóre osoby wiarą w Boga nazywają swój stosunek do "au dela" (Malwina, prztłumacz na nasze, pliz). Ja wolę inaczej określać moje podejście do transcendencji, ono się nie definiuje w systemie wiary. Żaden bóg we mnie akurat nie mieszka, nie należy mi imputować czegoś, czego nie czuję - ale może bywają we mnie 'slowa'. Na pewno bywają. Odpowiedz Link
oldpiernik Re: Trudne pytanie ? 17.11.04, 08:09 jul.s napisał: > .....Wy humaniści pewnie to przerabialiście i się chichoczecie ...a mnie > technicznego to bardzo "kręci " > > .....pozdrawiam z radością .... > pozdrawiam technicznie humanistów również > ... i dalej > wszystko co powstało jest boskie a w nas jest bóg ...ale z tego by winikało > że jesteśmy istotami boskimi ? ? .....ale num... !?? w kontekście religijnym boskiego pochodzenia człowieka nie sposób odrzucić mnie się twoja argumentacja boskości człowieka też podoba .......dodajmy to i powiedzmy że absolut to absolutnie nic , powiem dla swoich > potrzeb że Absolut to mój Bóg z niego powstały pierwsze... absolutnie nic wydaje mi się marnym powodem do zaistnienia wszystkiego, owszem, daje miejsce dla wszystkich możliwości, nie daje jednak pomysłu... na pomysł ostatecznej redukcji wszystkiego do niczego, który przedstawiłeś wcześniej, absolutnie nie przystaję, w takie rozwinięcie (a raczej zwinięcie :o) )zwyczajnie nie wierzę.... pytanie otwarcia czym jest dla was Bóg? odebrałem, jako osbiste, i spróbowałem odpowiedzieć... dyskusja na temat koncepcji boskości nie była wkalkulowana w odpowiedź z racji słabej pamięci, podstawy teoretyczne zostawiłem gdzieś daleko... chyba na II roku ale pogadać lubię, zwłaszcza na tak istotny temat OLD Odpowiedz Link
jaro_ss Re: Trudne pytanie ? 17.11.04, 05:56 To, że Bóg jest w nas - nazywa się ten pogląd illuminizm. Z drugiej strony, gdyby był tylko i wyłącznie w nas, byłby naszą "zbiorową świadomością" bez własnego "ja", osobowości czy samostanowienia, lub my bylibyśmy zbiorowi w istnieniu. Pierwsze nieco dezawuowałoby jego boskość i sposób istnienia, drugie - jednak mechanizmy działania zbiorowości nie wystarczają, aby nie nanywać nas "indywiduami", z własną indywidualnością. Mogę się zgodzić "jest w nas" ale na sposób dialogu, który emocjonalnie może być tak interpretowany. Z Bogiem można prowadzić dialog, bo posiada treść, a może jest samą treścią (dla nas), co koresponduje z przekonaniem,i twierdzeniem tych religii, które uważają, że "jest Duchem"..... Odpowiedz Link
przyjaciolka1 Re: Trudne pytanie ? 17.11.04, 09:09 Illuminizm ? Pierwsze slysze.Ale,czlowiek uczy sie cale zycie Tyle,ze to tez tylko slowo,nazwa nadana jakiemus zjawisku przez czlowieka.Nazwa,ktora sama w sobie niczego nie wyjasnia.Bo trudno jest wyjasnic slowami kim jest Bog.Tym bardziej,ze kazdy czuje go inaczej.Nie sadzilam,ze ktos potraktuje to co napisalam doslownie jak ilmatar.Piszesz , ze w Tobie zaden Bog nie mieszka,ale slyszysz slowa,ktore tez jakby nie bylo wlozylas w cudzyslow.Ja nazywam to mieszkaniem Boga w nas,Ty nazywasz to slyszeniem slow.Jestem daleka od narzucania Tobie ilmatar i komukolwiek innemu czegokolwiek Wg. mnie Bog JEST nasza zbiorowa swiadomoscia - "wszyscy ludzie sa bracmi"," to co uczyniliscie jednemu z Was - mniescie uczynili" - nie znam Biblii na pamiec,byc moze nie cytuje tak jak trzeba,ale jest wiele tego typu zdan w pismie swietym,ktore trzeba tylko odpowiednio zinterpretowac.Wielu ludziom niepotrzebna jest zadna interpretacja,bo ksiadz na ambonie kazal wierzyc,to wierza . Bog jest tajemnica i basta - tak kazali to widziec.Kiedys to wystarczalo,teraz juz nie wszystkim. Zbiorowa swiadomosc swoja droga,a nasze wlasne ja to nasze ego,ktore absolutnie goruje w naszej swiadomosci.Jeszcze. Odpowiedz Link
scand Re: Trudne pytanie ? 17.11.04, 13:22 Być może bliskie jest to co piszesz wizji Teilharda de Chardin. Bóg jako Alfa i Omega, ewolucja jako zespolenie sie swiadomosci w jednej nadswiadomosci. Odpowiedz Link
ilmatar Re: Trudne pytanie ? 17.11.04, 10:46 Taak, moja pamięć dawno nabytej wiedzy jakoś maleje... Iluminizm pamiętałam jako dwuznaczny termin (tak jak piszesz, Jaro i tak jak objaśnia witryna KULu* - i w rzeczy samej slusznie, ale okazuje się że on jest o wiele bardziej wieloznaczny. Ma nawet związek kolokacyjny z malarstwem Georges'a de la Toura, który jest moim ulubionym malarzem (oprocz jeszcze kilku). Mowi się wprost o "iluminizmie G. de la T. == www.kul.lublin.pl/efk/hasla/i/iluminizm.html Zwraca uwagę akapit: <<ILUMINIZM (łac. illuminare - rozjaśniać, oświecać) - tendencja intelektualna w epoce Oświecenia, zalecająca kierowanie się w życiu wyłącznie zasadami (światłem) rozumu ludzkiego, po to, aby ludzkość mogła dojść do stanu doskonałości, czemu na przeszkodzie stoją przesądy, płynące ze źródeł pozaracjonalnych, zwł. ze strony religii. I. oświeceniowy jest zaprzeczeniem iluminacjonizmu odwołującego się do różnych form oddziaływaniu światła Bożego na umysł ludzki; z uwagi na przyjęty paradygmat naukowości różni się od klasycznego racjonalizmu, mającego swe źródła w gr. filozofii.>> == Kopaliński: iluminizm w teorii poznania - mniemanie, że prawdę poznaje się nie przez rozumowanie, ale intuicyjnie, dzięki oświeceniu umysłu przez Boga. Etym. - późn.łac. illuminatio 'oświetlenie' z łac. illuminare 'oświetlać'; il- zob. in- 2; luminare 'rozjaśnić' od lumen, zob. lumen. Odpowiedz Link
jaro_ss Re: Trudne pytanie ? 17.11.04, 14:01 Tak to jest, oprócz encyklopedji przydaje się jeszcze historia filozofii, bo w różnych epokach, a jeszcze, w różnych systemach filoz. podobne terminy techniczne znaczą zupełnie coś innego. np idealizm Platona i Hegla to zupełnie coś innego, a Kanta to jeszcze inaczej, transcendencja u Levinasa oznacza zupełnie coś innego co zwykle... Albo taka hermeneutyka u Ingardena, nie szukajmy jej w noematyce... lecz przynależy teorii bytu... Ad rem: jeśli chodzi o mnie, to nie sięgam zwykle do oświecenia, dla mnie osobiście oświecenie to epoka dziwnie wąska, ciemna i ograniczona. Jaśniejszym światełkiem jest tylko empiryzm anglosaski... Bardziej mi blisko do Augustyna, i o taki illuminizm mi chodzi. Swoją drogą Akwinata by widział tutaj sumienie, Sokrates powołałby się na Daimonion. ja bym się odwołał do filozofii dialogu - "ty", które pozwala poznawać mnie i mnie- sobie... a może jeszcze dalej, ale raczej do jutra... Odpowiedz Link