paenka
28.02.08, 21:21
To szerokie pojęcie i niezwykle czesto spotykane jednak nie zawsze
rozpoznawane.
Dzisiaj siedząc sobie przy komputerze, przy otwartym oknie w ciszy
osiedlowej nagle usłyszałam głuchy odgłos uderzenie a dosłownie
zaraz po nim psie jęknięcie i jakiś głos krzyczący.
Zrobiło mi się strasznie przykro, od razu podnisłam się do okna ale
niestety nic nie widziałam, wszędzie ciemno żadnych postaci w
zasięgu wzroku. W międzyczasie zastanawiałam się czy lepiej, jakby
co z okna zwrócić uwagę, czy zejść do tego kogoś? No ale zaraz
pojawiła się myśl, że zaraz mi się dostanie a w sumie sama w domu
jestem

Zaś osiedle tym bardziej, że Łódzkie (dąbrowa/chojne
hooligans rulez) to jednak zawahałam się. Tak czy siak nie było
nikogo ale niesmak pozostał. Od razu pomyślałam o moim psiaku, że
jak wróce do domu to te krzywdę której doznał ten obcy psiak
wyrównam chociażby przez super spacer i zabawę z Kaiserem.
Mieliście kiedyś takie sytuacje, że ktoś się źle w stosunku do psa
zacował? Ja owszem. I zwróciłam uwagę. Był to jakiś wyrostek w
bluzie z kapturem, który na moich oczach smyczą sprał szczeniaka
amstafa ( na oko miał ok 5 miesiecy)...Coś tam odbuczał do mnie ten
koleś ale chyba gdy zobaczył moją minę darował sobie dalszej
utarczki słownej. Dodam, że słyszałam jak darł sie na psiaka "Bo jak
cie K*** skope w domu"...eh.....jak myślicie ile razy został
psiak "skopany" i ile wytrzymał?