rrozsypana80
20.06.16, 17:42
Dziewczyny wiecie co chyba ten moj wypasiony seks z hustawka przechodzi mi kolo nosa. Pan sie focha. Zawinilam jazgotaniem. I tak: za wszelka cene nie chce podjac sam decyzji o rozstaniu. Broni sie rekoma i nogami. Ale gada, ze mu zle, ze nic sie juz po mnie nie spodziewa i ze mozliwe, ze decyzje o rozstaniu podejmie. Na moje zapytania o decyzje odpowiada tak, ze mysle, ze ja podjal i ze mnie skreslil. I jak mówię, ze ok to zaczyna sie jatka, ze ja podjelam decyzje i on nie chcial a skoro ja ja podjelam to ok on sie na nia zgadza. Wyglada mi to tak, ze zadne nie chce decyzji podjac. Zresztą ja mówię to wprost, ze nie chce odchodzic. Jego zachowanie trochę mi pachnie szantazem i on chyba chcialby zebym jednak za nim poszla. Tylko jak ja mam go podejsc? Jaka droga mam isc, zeby nie spowodowac wiekszej afery? Wiem, ze tam byl diabel i wieza ale chyba tylko wtedy kiedy zle to rozegram