klimek1818
28.03.14, 01:05
Witam, sprawa jest taka, że mam możliwość dostać spory kawał ziemi do uprawy od takiego sympatycznego pana z mojej miejscowości, który sam już nie ma sił ani chęci do zajmowania się rolnictwem. Nie chce on nic za korzystanie z tej ziemi, leży ona odłogiem już wiele lat i zaczęły na niej brzózki rosnąć, ale dla mnie to nie przeszkoda. Pewnie już dawno wjechałbym w te pole, ale problem polega na tym, że ów pan stanowczo sprzeciwia się temu, abym pobierał unijne dotacje do tej ziemi. Nie wiem, czemu tak bardzo się boi tego, że będę brał dotacje. Przecież bez nich poniosę bardzo duże koszty doprowadzenia tej ziemi do kultury, wiadomo, że to przecież dotacje sprawiają, że rolnictwo jest jeszcze jako tako opłacalne.
Ten pan mówi "chłopie, jeśli chcesz to uprawiaj tą ziemię bo i tak leży i dziczeje". No ale w kwestii tych dopłat jest bardzo przeciwny, nie wiem, może boi się jakichś konsekwencji, ale przecież te dotacje to normalna sprawa, niemal każdy rolnik je bierze, mały i duży. Gdybym miał pewność, że te pieniądze dostanę, to bez żadnych kompleksów zacząłbym to orać, ale bez tego to obawiam się, że dużo stracę...
No i właśnie, co do sedna sprawy: czy opłaci się bez dotacji uprawiać tą ziemię? Mnóstwo chwastów, drzewa do wykarczowania, perz... do tego trzeba sporego nakładu finansowego. Dodam, że to ziemia 5 klasy, kawałkami nawet 6 piaszczysta klasa.
Wiem, że według litery prawa, to użytkując tą ziemię będę miał święte prawo do dotacji, ale jeśli właściciel się dowie, że je pobieram, to po prostu zerwie ze mną umowę i zabroni uprawiać tej ziemi.
Dodam, że nie utrzymuję się z rolnictwa. Pracuję na etacie, a ziemię uprawiam dla satysfakcji. Nie chcę jednak ładować w to dużych pieniędzy i najbardziej zależy mi po prostu na tym, aby wyjść "na zero", a jeśli chodzi o straty, to powinny być naprawdę minimalne. Wiadomo, do hobby można trochę dołożyć. :)