wojtek.kozlowski
01.02.10, 14:31
Witam Forumowiczów ponownie po roku.
Tym razem nasza trasa wiedzie przez Meksyk Centralny, Południe i później
skok na Północny-Zachód,
Start tradycyjnie z Berlina, tym razem bez Juniora i bez przesiadki w USA.
Zgodnie z zasadą, ze jak coś może się skiepścić, to się skiepści, w dniu
startu zaliczyliśmy falstart, czyli spóźniliśmy się na samolot. Strata
czasu i biletu zepsuła mi humor ale za cene 303 Euro od osoby załatwiliśmy
w Iberii na lotnisku, że lecimy nazajutrz. Więc po kolei.
Nauczony doświadczeniem z firmą McParking postarałem się nie korzystac
ponownie z jej uslugi i znaleźć inny parking przy Tegel. Po przeciwnej
stronie ulicy jest parking firmy Park to Fly. Obsługa posługuje się
językiem angielskim, polskim i niemieckim. Przyjmują płatność kartą i są
ciut tańsi niż konkurencja (21 dni – 78 Euro). Ponadto, można zdeponować u
Nich kluczyki od auta, przez co nie musimy się martwić, że je zgubimy
podczas podróży. Transfer na lotnisko zajmuje ok. 10 minut. Wszystko
zależy od ruchu na drodze i ilości osób w transferze a raczej z których
terminali startują. Odprawa w Iberii przez internet, daje możliwość wyboru
miejsca ale dopiero 24h przed odlotem. Podczas połączenia do Madrytu
wszystkie napoje i posiłki serwowane są odpłatnie.
Po przylocie do Madrytu trzeba przenieść się na Terminal T4S co robimy
korzystajac z kolejki startującej piętro niżej. Na wszystkich tabliczkach
kierunkowych do Gate'ow jest podany czas potrzebny do przejścia dystansu.
Więc w przybliżeniu wiemy ile czasu mamy na przechadzkę.
A Terminal jest rozległy.
Podróż do samego Mexico City przebiegła bez żadnych przygód, poza tym, ze
w ramach walki z kryzysem zagęścili fotele i przez całą podróż odczuwałem
efekt ciasnoty.
Odprawa na lotnisku bez problemu i wymieniamy waluty. Pierwszy kantor
znajduje się jeszcze przed odprawą, nie wiem jakie kursy oferuje ale
obstawiam, ze niezbyt kozystne. Zaraz za stanowiskami odprawy jest kilka
kantorów oferujących jednakowe kursy, natomiast wystarczy odejść
kilkadziesiat metrów w stronę wyjścia z Terminalu i ceny się zmieniają.
Różnica sięga nawet 150 peso za 100 Euro. Przylot o 01.00 czasu polskiego
oraz spędzenie ok. 17 h w niezbyt wygodnych warunkach nie wpływa zbyt
pozytywnie na percepcję więc z radością powitałem ofertę taxi do hotelu za
jedyne 250 peso, tj. ok. 55zł. Jak na taksówke lotniskową cena była
niezbyt wysoka. Dla oszczędnych pozostaje metro za 3 peso. Ale tam trzeba
trzeźwo myśleć a ja miałem już z tym kłopoty. Sam lot oraz intensywnosc
życia w ostatnich dniach przed wylotem nie powodowały u mnie uczucia
świeżości.
Kierowca taksówki utwierdził mnie w mojej postawie, radząc abyśmy nie
chodzili po pewnych uliczkach po zmroku. A niestety, m.in. tą uliczką
musielibyśmy iść ze stacji metra.
Zakwaterowanie w hotelu Ambasador odbyło się bez problemów, ponieważ hotel
rezerwowałem przez internet na stronie www.skosh.com musiałem tylko
pokazać voucher i już dostałem klucz do pokoju. Hotel jest dosyć stary,
absolutnie nie zasługujący na 4 * ale jest czysty i blisko Zocalo. Cena
noclegu wynosi 1100 peso jak ktoś wejdzie z ulicy. Natomiast rezerwując
hotel przez skosh.com cena wyniosła za pokój ze śniadaniem 45 usd dla
dwóch osób. Bez śniadania cena wynosi 35 USD. Co daje nam średnią cene
noclegu w pensjonacie w Polsce. Jeśli ktoś będzie chciał skorzystać z
tego hotelu, to niech nie wykupuje śniadań. Dokoła jest pełno fajnych
knajpek, jest Subway, jest 7Elewen, gdzie można zjesc obficie i za
mniejsze pieniadze. No i nie trzeba czekac na jedzenie 0,5h. Znajomosc
obslugi języka angielskiego jest znikoma ale nie było z niczym większych
problemow. Internet w powietrzu jest tylko w holu recepcyjnym. Jak ktos
nie ma laptopa, to po drugiej stronie ulicy jest kafejka internetowa.
Po zakwaterowaniu ruszylismy na Zocalo. Spokojnym spacerkiem 10 minut
marszu. Po drodze sporo restauracji . Koszt posilku w nich dla 2 osob to
250-350 peso. Niestety, Corona jest tutaj drozsza niż w Polsce. W ostatnim
dniu pobytu w CdM udalo mi się namowic moja Malzonke do stolowania się w
barze lokalnym, takim, gdzie strach wejsc. Wreszcie się zgodzila i
przyznala mi racje; jedzenie tam było najlepsze. No i cena; 100 peso za
obiad dla dwoch osob. B. polecam lokalne knajpki oraz
restauracje „chodnikowe”, jedzenie jest w nich b. dobre a ceny 3 x
niższe. Po odwiedzeniu Zocalo oraz uzupelnieniu Corony w organizmie
udalismy się na odpoczynek.
Dla milosnikow seviche, guamaqole czy salsy mam zle wiesci: nie ustrzega
tych dan w knajpkach.
Pobudka ok. godz. 6 czasu lokalnego. Sniadanie i start do Teotihuacan. Z
hotelu droga do metra zajmuje 5', metrem jedziemy ok, 20' na Dworzec
Polnocny (NORTE). Kasa linii jezdzacej do Teotihuacan miesci się w
przedostatnim boksie na lewo od wejscia. Wyjscie do autobusu sala nr 8.
Koszt przejazdu to 50 albo 60 peso. W tej chwili dokladnie nie pamietam.
Czas przejazdu ok. 1h. Wstep do Teotihuacan wynosi 51 peso. Pogoda była
zwodnicza, zachmurzenie, wiaterek a dosyć mocno się opalilismy. Ja, z
braku wlosow, odczuwam to podwojnie. Więc polecam posiadanie przykrycia
glowy. Radze tez zaopatrzyc się w wode przy wejsciu. Pozniej dostepna jest
dopiero po wyjsciu z wykopalisk. Podobno, na terenie jest restauracja ale
jej nie znalezlismy.
Od ostatniej wizyty w Teotihuacan (rowno 14 lat) sporo się zmienilo.
Ograniczono dostęp do piramidy Quatzcoatla, nie ma wejscia na szczyt
piramidy Ksieżyca. Nie chodzi się już aleja Umarlych tylko sciezka
wytyczona z tylu piramid. Na terenie Ruin znajduje się tez muzeum. Polecam.
Przy wyjsciu (tym samym, ktorym wchodzilismy) nie ma jako takiego
przystanku autobusowego. Jest cos w rodzaju petli gdzie zatrzymuja się
taksowki i autobusy. Jest tam tez czlowiek, który będzie się nas pytal
gdzie jedziemy. Po uzyskaniu informacji wskaze nam wlasciwy autobus.
Odnosnie ruin radze uzbroic się w cierpliwosc. Jak byłem tam ostatni raz,
to handlarze byli tylko przy wejsciu i było ich kilku. Teraz jest
kilkudziesieciu i są wszedzie. Nie ma mozliwosci spokojnego przejscia bez
nagabywania. Na szczescie wystarczy „no gracias” i daja spokoj, tylko
odbywa się to tak, ze jeden odchodzi a podchodzi drugi a w kolejce czeka
trzeci. Ceny spadly, jakieś maski oferowali po 1 USD. Korcilo mnie, zeby
sprawdzic, czy nie są made in China.
Nazajutrz odwiedzilismy Museo de Antropologia. Jego wielkosc poraza a
ogrom informacji powoduje przeladowanie wiedza. Jeśli ktos jest b.
zainteresowany historia Mezoameryki, to radze rozlozyc sobie wizyte na dwa
dni. Po wizycie w Muzeum pojechalismy do Bazyliki Matki Boskiej z
Guadelupe. Bazylike poznalem, natomiast otoczenia już nie. Kiedys był
spory wtedy Mercado, gdzie handlowano dewocjonaliami. Teraz to jest tylko
malutka część jednego wielkiego placu handlowego otaczajacego teren
Bazyliki. Trzeba tez uwazac na zlodziei. Dzialaja nawet w Bazylice. Więc
jeśli ktos podrozuje sam, to niech nich raczej trzyma się skupisk ludzkich
a nie na uboczu, bo to teren dzialania zlodziei. Mam tu na mysli m.in.
teren (wnetrze) Bazyliki.
W ostatnim dniu pobytu skorzystalismy z uslug agencji turystycznej i
wykupilismy objazd po CdM oraz wizyte w Xochimilco. Wygodnie jest wsiasc
do busa i nie martwic się o nic !!!!
Xochimilco jest fajne jak się jedzie w swojej grupie, wtedy można zrobic
fajna impreze na lodce. Jadac tak ja my, mielismy tylko przejazdzke po
kanale. No i co chwila ktos się przyklejal do naszej lodki probujac nam
cos sprzedac. Taki hipermarket na wodzie.
Dzisiaj startujemy do Oaxaki.
CdM jest miastem fajnym ale b. meczacym. Na koniec krotka informacja dla
korzystajacych z wyszukiwarki www.skosh.com. Warto sprawdzac ceny hoteli,
bo potrafia się zmieniac. Mnie oplacalo się skasowac jedna rezerwacje
(oplata za zmiane 10 USD) i zrobic nowa. Oszczednosc wyniosla
kilkadzi