Dodaj do ulubionych

wielki chłoniak k/serca

16.06.10, 19:54
To córka mojego przyjaciela, 21 letnia. Z góry przepraszam za brak
precyzji czy lakoniczność - napiszę tyle, ile wiem.
Kilka miesięcy temu ścisnęły ją drzwi w autobusie. Od tego czasu
pobolewała klatka piersiowa i w ogóle samopoczucie było nie
najlepsze. Badania nic nie wykazywały, kazano jej tylko stosować
leki p/bólowe. Dostała także antybiotyki, a potem cała popuchla.
Dalej nie wiedziano, co się dzieje. W końcu jeden mądry lekarz
spojrzał na zdjęcie i zlecił dalsze badania...
Wynik - chłoniak 10cm3 w klatce piersiowej, uczepiony w kilku
miejscach do m.in. aorty. Nieoperacyjny. Na zdjęciu wqygląda podobno
jak ogromny pająk.
Długo go badano /pobrano wycinek/ i jedyna dobra wiadomośc - nie ma
przerzutów. Od razu dostala sterydy, chloniak zaczął się kurczyć.
Opuchlizna dalej była ogromna, ale powoli "schodziła". Potem podano
jej pierwszą chemię - dostaje pierw tzw.białą, potem czerwoną. Po
pierwszej zaczeły jej silnie wypadać włosy a na skutek silnego
spadku leukocytów musiała dostać jakiś zastrzyk.
Teraz bierze druga chemię. Nie pamietam dokładnie, ile ma ich wziąć,
chyba 9, w odstępach 21 dniowych. W domu-sterylne warunki przez 8
dni i dieta -tylko gotowane. Potem objadanie się do oporu. Sporo
przytyla po pierwszej chemii, bo apetyt na przeogromny.
I tu moje pytanie - czy możńa wspomóc terapię np. stosowaniem
ziołowych nalewek, jakieś tabletki moze itd? Nie mam pojęcia co
można stosować /podobno aloes nie bardzo:(/, więc liczę na Wasza
pomoc. Możecie coś polecić?
Obserwuj wątek
    • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 16.06.10, 20:39
      Ja jestem po chemioterapii w związku z chłoniakiem nieziarniczym...
      Co do wzmacniania organizmu to mój lekarz zdecydowanie odradza wszelkie
      wspomagacze bo nie ma pewności jak wpłynął na komórki rakowe.
      W czasie leczenia piłam zakwas z buraków czerwonych, który sama sobie robiłam.
      Nie piszesz jakim schematem dziewczyna jest leczona, a określanie chemii
      kolorami jest nieporozumieniem.
      Mi włosy wyszły po chemii czerwonej:) Nie kolor ma znaczenie a nazwy.
      Zastrzyki są normą, ja dawałam sobie zastrzyki dzień po każdej chemii.
      Wlewy też miałam co 3 tygodnie.
      Po sterydach może puchnąć i właśnie przytyć. Ale same sterydy nie leczą
      chłoniaka...Leczy chemia.
      Dużo sił życzę i jej i rodzicom bo walka nie jest łatwa ale wierzę, że ją
      wygrają...
      • mama.rozy Re: wielki chłoniak k/serca 17.06.10, 08:58
        podpisuję się pod ammazuko,też jestem po chłoniaku,tyle że ziarniczym.no inie
        piłam zakwasu z buraków:)
        wszystko,co się zażywa w trakcie terapii,musi być skonsultowane z lekarzem,nawet
        głupie leki p.bólowe.
        pozdrawiam i życzę dziewczynie zdrowia.
        • green_land Re: wielki chłoniak k/serca 17.06.10, 17:25
          Dzięki dziewczyny:)
          Tak się obawiałam, ze nie mozńa nic przyjmować:/ Wiecie jak to jest,
          chciało by sie pomóc, a pozostaje jedynie wsparcie duchowe. Ale to
          też ważne przecież:)
          Jedna rzecz od początku mnie zastanawia. Jak to mozliwe, że na
          podstawie morfologii nie było nic widać. Nie znam się na tym, wiem,
          ze przy stanie zapalnym w organiźmie ob czy crp może być niskie /ja
          tak mam/, ze dla niektórych 37 stopni to wysoka gorączka /kiedyś tak
          miałam/, więc moze przy tak wielkim chloniaku też w morfologii i
          rozmazie nic nie będzie widać?
          Dopytam go o rodzaj raka /ziarmiczy czy nie ziarmiczy - dzięki za
          oświecenie:)/. On posługuje sie terminami białej i czerwonej chemii,
          widać tak mu lekarze tłumaczyli. Napiszcie mi jeszcze, jaka jest
          szansa na wyleczenie jej. Ja wiem, zę to pewnie pól na pół czy coś
          równie mało pocieszającego /choć 50% to przecież tak dużo.../, ale
          wolałabym pocieszając, nie rozpalać w nim zbytniej nadziei, jeżeli
          szanse są niewielkie... :(
          • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 17.06.10, 20:18
            Mnie dopadł paskudny chłoniak a wyniki morfologi były w miarę dobre, ob prawie w
            normie, jedynie limfocyty nieznacznie podwyższone.
            Na chorobę wskazywał jedynie powiększony węzeł chłonny.
            I miewałam stany podgorączkowe.
            Tak bywa jeśli choroba nie jest za bardzo rozwinięta i nie ma przerzutów.

            Trudno powiedzieć jakie są rokowania ale przy dzisiejszej rozwiniętej medycynie
            raczej dobre.
            Pisałaś, że chłoniak się zmniejszył a to dobry znak.
            Każdy przypadek jest inny i dlatego nie powinno się czytać statystyk, ja według
            nich powinnam już nie żyć:)
            Bardzo ważne jest pozytywne podejście do leczenia.
            A gdzie dziewczyna jest leczona?
            Polecam do picia ten zakwas buraczany bo on bardzo poprawia morfologię, która
            spada po wlewach...
            • mama.rozy Re: wielki chłoniak k/serca 18.06.10, 11:10
              ziarnica złośliwa,czyli chłoniak ziarniczy,com go miała,jest wyleczalny w
              97%.taki paradoks,złośliwe,a bardziej wyleczalne niż zwykły.
              ammazuko-ja nie piłam zakwasu ale barszczyk był często:)właśnie żeby podnieść
              morfologię,chociaż kiedyś się zdarzyło,że nie dali mi chemii bo miałam złe
              wyniki.strasznie się wtedy uśmialiśmy,ze trzeba mieć końskie zdrowie,żeby chorować:)
              • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 24.06.10, 10:41
                Co u was?
                Jak dziewczę znosi leczenie?
                • green_land Re: wielki chłoniak k/serca 24.06.10, 15:38
                  Witam:)
                  Jest po 2 chemii, ale wyniki krwi są na tyle dobre, zę nie musi
                  wziąć drugiego zastrzyku z leukocytami:) /chyba tak to się określa/.
                  Dla rodziców to taka maleńka iskiereczka nadziei, że organizm
                  walczy, więc - choć boją się w ten sposób mysłeć - może wszystko
                  będzie ok. Po trzeciej chemii sprawdzą jak wygląda to paskudztwo, ja
                  już nie mogę sie doczekać tej informacji.
                  A dziewczyna zaliczyła w międzyczasie dwie prace semestralne /przez
                  net oczywiście/, więc jej stan psychiczny jest calkiem dobry. No i
                  jej ojciej mówi, ze jak zaczyna rozstawiać wszystkich po kątach, to
                  jest już ok:)
                  Oczywiście łysienie postepuje, ciężko to przeżywa /musza jechać z
                  nią po perukę/, ale już zaakceptowała.
                  No musi się jej udać:)
                  • mama.rozy Re: wielki chłoniak k/serca 24.06.10, 18:20
                    to dobre wiadomości:)
                    ja włosy sobie sama obcięłam,ale i tak była trauma łysej głowy...
                    pewnie wszystko będzie dobrze.pozdrawiam serdecznie,d.
                    • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 24.06.10, 19:44
                      Dobre wieści;)
                      Trzeba liczyć się z tym, że gorsze samopoczucie może nadejść ale teraz cieszcie
                      się wszyscy małymi sukcesami;)
                      Ja straciłam włosy po pierwszej chemii ale jakoś nie przeżyłam traumy z tego
                      powodu, peruki nie nosiłam tylko turban.
                      Teraz są fajne nakrycia głowy i można pokombinować:)
                      www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=7284054
    • green_land Re: wielki chłoniak k/serca 02.07.10, 16:54
      Jest już po 3 chemii. Wyniki leukocytów: 5 tysięcy! Wieeelka radość:)
      Zastrzyk z leukocytami brała tylko raz, po pierwszej, gdy spadły
      poniżej tysiąca. Lekarka się zdziwiła, ze wyniki są teraz tak dobre:)
      Chemii ma być 6 - tak teraz zdecydowali. Potem autoprzeszczep z krwi
      i szpiku /poprawcie mnie jak coś pomylę/. I przez 2 czy 3 m-ce
      będzie musiała być w szpitalu po tym zabiegu:/ Nie pasuje to jej
      strasznie, bo... planowała po 6 chemii jechać na uczelnię i zaliczyć
      rok! Ogromnie się cieszę, że jest tak silna i nie zalamała się.
      Tylko wygląda źle - wiadomo, sterydy:/ Skóra wokół oczu brązowa,
      cała popuchnięta, łysa:/ Ale to przecież nieważne:) Ja dziewczyny w
      ogóle nie znam, chyba jej nawet nigdy nie widziałam, ale jak patrzę
      na jej ojca, który dalej jest strasznie zatroskany, ale potrafi już
      spojrzeć w przyszłość, to czuję wielką ulgę.
      • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 02.07.10, 22:20
        Czekałam na takie dobre wieści;)
        Dziewczyna rok zdąży zaliczyć, teraz musi się skupić na uzdrowieniu siebie.
        Wygląd z czasem się zmieni:)
        • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 11.07.10, 16:23
          Jak tam?;)
          Jak młoda znosi upały i jak się czuje?
          • sznupek1 Re: wielki chłoniak k/serca 14.07.10, 23:55
            Podsumowująć Twoje pytania:
            -chłoniaków nie leczy się operacyjnie
            -dopiero ocena po 6 cyklach leczenia (zapewne o akronimie CHOPR) zadecyduje co
            dalej. Generalnie jeśli uzyskana zostanie remisja całkowita (choroba
            niewykrywalna w badaniach obrazowych) lub - autoprzeszczep, jeśli nie zostanie
            uzyskana remisja całkowita jeszcze dwa CHOPR lub chemioterapia 2 linii (ESHAP
            lub DHAP)
            procedura autoprzeszczepowa składa się z 2części: pierwsza to uzyskanie po
            podaniu chemioterapii komórek hematopoetycznych z krwi obwodowe (co najmniej 2
            tygodnie w szpitalu)
            druga to sama procedura przeszczepowa czyli podanie chemioterapii która ma
            definitywnie usunąć komórki chłoniaka i jednocześnie nieodwracalnie niszczy
            szpik kostny, po której przetacza się wcześniej uzyskane komórki
            hematopoetyczne. Po 12-21 dniach podejmują one swoją funkcję i zaczynają
            produkować komórki krwi.
            Czas pobytu co najmniej 4 tygodnie (raczej 5-6).
            • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 30.07.10, 22:56
              Jak tam z młodą?:)
              • green_land Re: wielki chłoniak k/serca 04.08.10, 17:00
                Pierw wielkie dzięki dla Sznupka za wyoślenie szczegółów:) Bezcenne:)

                Lekarze zdecydowali jednak o większej ilości chemii:/ Jest już po
                czwartej - o wiele gorzej ją znosi, niz poprzednie, ale moze to
                tylko takie przesilenie? Jutro jadą sprawdzić, jak wygląda to
                paskudztwo, więc będzie wiadomo jaki efekt dała chemia.
                Chyba ma mały kryzys, bo koleżanka ze szpitala zmarla, do tego
                trzeba było zabrać rzeczy z mieszkania w Krakowie, bo juz wiadomo,
                że przez najbliższy czas mieszkała tam nie będzie...
                Odezwę się jak tylko dowiem sie czegoś wiecej. Dzięki za pamięć:)
                Serdecznie pozdrawaiam:)
    • tw_wielgus Re: wielki chłoniak k/serca 04.08.10, 17:16
      Chłonniak jest chorobą układu odpornościowego, z tego co mi wiadomo
      rzadko zdarzają się przypadki wymagające interwencji operacyjnej.
      Stosuje się różne w zależności od obrazu histopatologicznego rózne
      rodzaje leczenia chemią, terapię celową, naświetlania.
      To, że poleciały w dół leukocyty jest wynikiem działania chemii.
      Niestety normalnym i nie do uniknięcia, przecież trzeba te
      wszystkie "złe" komórki zabić.
      W przypadku gdy morfologia spadnie do takiego poziomu iż trzeba
      zastosować wspomaganie daje się zastrzyki "Neupogen" lub "Granocyte".
      Mnie po pierwszym z tych specyfików potfornie bolały kości, drugi
      obchodził się ze mną lepiej.
      Co do wspomagania organizmu tutaj działa mechanizm natury, organizm
      sam podpowiada czego potrzebuje do odbudowy zniszczeń po chemii.
      Jeść to na co ma się w tej chwili ochotę. Nie martwić się o nadwagę
      bo nie ona jest w danym momencie największym problemem.
      Włosy odrosną i bedą jeszcze bardziej gęste niż przed chorobą.
      I nade wszystko wierzyć w siebie i w to, że się uda.
      To jak się będzie czuła po kolejnych chemiach zależy indywidualnie
      od organizmu, wcale nie musi być gorzej. Na pewno co chemia będzie
      podatniejsza na różne infekcje, które w tym stanie przechodzi się
      okropnie wiec na to trzeba rzeczywiście uważać, ale bez przesady.
      Z reguły w zależności od tego jak "odpowiada" organizm jest of 6 do
      8 kursów chemii.

      Powodzenia.
      • green_land po 4 chemiach zbadali i... 10.08.10, 10:29
        chłoniak sie wprawdzie zmniejszył, ale pojawilo się coś na wątrobie... chce mi
        się plakać;(((
        • green_land Re: po 4 chemiach zbadali i... 13.08.10, 09:14
          Jeszcze jedna rzecz jest zastanawiająca.

          Dziewczyna, która razem z tamtą bierze taką samą chemię, w tym samym dniu
          również ma przerzuty /piersi/....
          • mama.rozy Re: po 4 chemiach zbadali i... 15.08.10, 22:01
            to coś na wątrobie to niekoniecznie przerzut,mi samej w trakcie badań wykryto na
            wątrobie dwie torbiele,niegroźne(trzeba sprawdzic,czy są echogenne czy
            nie,powinno byc w opisie).
            nie każdą zmianą trzeba się przejmowac.
            pozdrawiam,d.
            • green_land Re: po 4 chemiach zbadali i... 16.08.10, 09:27
              Podobno "świeci"...

              • ammazuko_powrot Re: po 4 chemiach zbadali i... 16.08.10, 12:25
                Jeśli było robione badanie PET to świecić może każda zmiana.
                Dlatego też wielu lekarzy nie zleca tego badania a zwykły tomograf.
                • mama.rozy Re: po 4 chemiach zbadali i... 16.08.10, 19:13
                  ja w Peci-e cała świeciłam,bo dopiero co skończyłam chemię.
                  jeśli ona nadal bierze chemię,to po prostu świeci.żaróweczka.
                  • zakletawmarmur Re: po 4 chemiach zbadali i... 16.08.10, 19:44
                    A dlaczego tak się dzieje??

                    Jest w ogóle sens robienia tego badania w trakcie chemioterapii?
                    • tw_wielgus Re: po 4 chemiach zbadali i... 25.11.10, 19:36
                      Nie ma żadnego. Taką mam przynajmniej informacje, iż aby wskazania były prawidłowe należy zakończyć leczenie chemią i odczekać parę miesięcy.
                      PET jest badaniem dokładniejszym niż zwykłe "tomo" i zwyczajowo lekarze zlecają je po skończonej kuacji w celu sprawdzenia czy udało się "potwora" do końca ubić lub przed podjęciem leczenia.
                      Robienie tego badania w trakcie leczenia jest chyba bezcelowe.
                      • zakletawmarmur Re: po 4 chemiach zbadali i... 25.11.10, 20:50
                        To mnie nie pocieszyłeś bo wyniki po 4 chemii (2 serii) miałam chyba dobre. A tak dokładniej to takie :
                        forum.gazeta.pl/forum/w,37372,117208722,117624837,Wyniki.html
                        Tak się zastanawiam, dlaczego te badanie w trakcie chemioterapii nie jest wiarygodne?
                        • ammazuko_powrot zakleta 26.11.10, 09:32
                          Przeczytałam niedawno, że badanie jest bezcelowe w trakcie leczenia, bo wtedy działa chemia i może akurat być tak, że komórki nowotworowe są "wybite".
                          Ale to może być chwilowy efekt działania leków.
                          Wynik jest bardziej wiarogodny kilka tygodni po zakończonym leczeniu bo wtedy można zobaczyć faktyczne efekty leczenia.

                          Co do badania PET, wielu lekarzy nie lubi tego badania, bo jest bardzo czułe i czasem wprowadza niepotrzebne zamieszanie.
                          "Świeci" coś co nie jet zmianą nowotworową i nikt nie wie o co chodzi.
                          Ale ogólnie jest bardziej precyzyjne.
    • green_land Re: wielki chłoniak k/serca 19.08.10, 18:48
      Dziękuję za wszystkie odpowiedzi:)
      Mam nadzieję, że faktycznie to nic złego - nie ma jeszcze
      ostatecznych wyników, jak tylko będzie interpretacja, napiszę.
      Dziewczyna się trochę podłamała tą zmianą. Dotychczas pełna
      optymizmu, bo przecież "to nie najgorszy rak", teraz chyba zaczyna
      kiełkować w niej strach:/ Ale jest silna, więc żywię nadzieję, że
      owa zmiana okaże się nic nie znaczącą torbielą... :)
      Jeszcze raz dziękuję za pomoc:)
      • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 10.09.10, 12:47
        Green.. , jak dziewczyna się czuje?
        Jak wyniki badań?
        • green_land Re: wielki chłoniak k/serca 13.09.10, 20:38
          Lekarka powiedziała: ja się tą "zmianą" nie przejmuję, bo nie ma czym:) Rodzicom spadł kamień z serca, choć przez dłuższą chwilę nie mogli uwierzyć:)
          Dziewczyna zalicza pierwszy rok studiów i stara sie załatwić indywidualny tok nauczania. Jak się nie da - chce wziąć dziekankę.
          Dalej ma prawie niespożyte siły do walki - to niesamowite, bo ludzie chorujący często się gubią, zamykają, odcinają, poddają. A ona żyje tak, jakby rak był jedynie przejściową przeszkodą w osiągnięciu celu - a taka postawa jest godna podziwu. I nie ma w tym rozpaczliwego pragnienia, ale jakiś niesamowity spokój... -może to zasługa młodego wieku, to myślenie pełne pewności, że musi się udać?

          Niesamowicie silna dziewczyna.
          • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 14.09.10, 09:55
            I niech jej tak zostanie;)
            To prawda, że wiele osób poddaje się...
            Ale jeśli ktoś ma świadomość, że ma dla kogo żyć, że ma rodzinę kochającą i przyjaciół to wtedy łatwiej się walczy.
            Wiem z autopsji;)
            • mama.rozy Re: wielki chłoniak k/serca 14.09.10, 10:11
              super wiadomości!:)
              • ammazuko_powrot green... 15.10.10, 09:09
                dawno nie pisałaś...
                Co u dziewczyny? Jak się czuje?
                • green_land Re: green... 19.11.10, 19:26
                  Wzięła już ostatnią chemię. Jej ojciec bał się bo jedne z wyników po zakończeniu chemii nie były najlepsze - ale tak jak myślałam okazało się, zę po prostu trzeba je umieć zinterpretować. Więc odetchnął trochę z ulgą i juz spokojniej czekają na ostatnie wyniki.
                  A dziewczyna... będzie tłumaczyć książkę jakiegoś mnicha czy inszego człeka:) No powaliło mnie to:) Jej ojciec się cieszy, bo jak dziewczyna ma jakiś cel, to zapomina o wszystkim dookoła i dąży do niego, więc dalsze leczenie /uzależnione od wyników/ będzie jakby dodatkiem a nie głównym nurtem, ze tak to niezgrabnie ujmę:) No i oczywiście dalej studiuje i co nuż ukazują się jej artykuły w gazetach.
                  Chorobę wykryto absolutnie przypadkiem /ścisnęły ją drzwi autobusu/, więc gdzieś tam w środku jestem przekonana, ze gdyby miała umrzeć, nie było by tamtego wypadku. Ale wiem, jak bardzo jest ciężko gdy człowiek czeka na cud, a nadzieja powoli umiera:( Wiem, że czasami prawie niemożliwe jest cieszyć się z polepszenia, bo człowiek czeka raczej na najgorsze, niż na lepsze...
                  Musi się jej udać!:)
                  • mama.rozy Re: green... 19.11.10, 21:02
                    jak dobrze słyszec takie wiadomości:)
                    • ammazuko_powrot Re: green... 19.11.10, 21:46
                      Teraz już będą musieli nauczyć się prawidłowo interpretować wyniki, bo one nie będą takie jak u zdrowego człowieka...
                      Ale da się tego nauczyć:)
            • tw_wielgus Re: wielki chłoniak k/serca 25.11.10, 19:41
              O jednym jednak trzeba pamiętać, o krańcowo osłabionej odporności.
              Planując zajecia trzeba brać pod uwagę właśnie ten czynnik. Mnie osobiście zdarzyło się przesadzić i złapałem zwykłą infekcję wirusową w trakcie I leczenia. Myślałem, że nie przeżyję tak ciężko ją przechodziłem. Poza tym każda infekcja może spowodować to, iż następna dawka chemii nie zostanie podana w terminie a to też nie jest dobrze.

              ammazuko_powrot napisała:

              > I niech jej tak zostanie;)
              > To prawda, że wiele osób poddaje się...
              > Ale jeśli ktoś ma świadomość, że ma dla kogo żyć, że ma rodzinę kochającą i prz
              > yjaciół to wtedy łatwiej się walczy.
              > Wiem z autopsji;)
    • green_land Re: wielki chłoniak k/serca 26.11.10, 20:48
      Wreszcie ostatnie wyniki po zakończeniu chemii - chłoniak zmniejszył się z 10 do 3,5 cm!!! I nie wykazuje "właściwości aktywnych":))))))))))))))))
      Jak przeczytałam tą wiadomość to tak straszliwie się ucieszyłam, że chciało mi się krzyczeć i szaleć z radości:))))
      Wiem, długa droga przed nią i jej najbliższymi, będą jeszcze okresy zwątpienia, niepewności, ale skoro pokonała już część tak trudnej drogi, to poradzi sobie i z jej resztą:) Niezachwianie w to wierzę:)))
      Nie wiem jeszcze, czy lekarze zdecydują sie na naświatlania, ale na pewno będzie miała autoprzeszczep. Ale poradzi sobie, poradzi:) To silna dziewczyna:)
      Dzięki za wsparcie, za dobre myśli i trzymanie kciuków i... proszę o jeszcze:)
      • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 26.11.10, 21:52
        Widzisz jak dobrze słuchać forumowych koleżanek?;)
        Pisz jak będziesz miała wieści i zawsze możesz liczyć na nasze wsparcie...
    • green_land Re: wielki chłoniak k/serca 03.02.11, 08:48
      Dziś zaczyna naświetlania. Musieli trochę na nie poczekać, bo wiadomo - a to kolejka, a to lekarz, a to jeszcze cos innego. Ale dziś zaczyna. Nareszcie.
      Czuje się ok, ale ostatnio jej ojciec mówił, że znów boli ją w plecach:( Ale może to nie ma związku z rakiem, a jak ma to nie jest to nic, co ma negatywny wydźwięk.
      Wczoraj podobno nie potrafiła wstać z łóżka, taka była słaba:(
      Ale ma już 3,70 cm włosy - codziennie mierzy:)
      • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 03.02.11, 09:47
        green...
        fajnie, że napisałaś :)
        Włosy urosną błyskawicznie, wiem z doświadczenia:)
        Ból pleców może mieć różne przyczyny, pamiętam,że mnie po chemii bolały mięśnie pleców, minęło.
        Dużo zdrówka dla młodej...
        • mama.rozy Re: wielki chłoniak k/serca 03.02.11, 13:01
          jak dobrze:)
          dawaj znac ,jakby cos to zapewne wymyślimy odpowiedź;)
          uściski
          • bkt Re: wielki chłoniak k/serca 25.02.11, 21:51
            Ja może dziwnie choruję, ale cały czas normalnie pracuję, biorę tylko L4 na dwa dni jak mam chemię, potem weekend i te 4 dni w miarę mi wystarczają. Raz się przeziębiłam. Nie robię z choroby tragedii, nawet sobie z niej żartuję :)
            w pracy wszyscy wiedzą (prawie) że jestem chora i nie obchodzą się ze mną jak z jajkiem.
            Jestem po 6 chemiach, jeszcze 2 - muszę przyznać że zaciekawiliście mnie tym "świeceniem " po PET - nie wiedziałam. Myslałam że im szybciej tym lepiej :)
            Rozumiem tę dziewczynę - trzeba pracować, uczyć się, coś robić bo inaczej można zwariować. Ciekawe - jak jestem w domu, mam urlop etc. to czuję się dużo gorzej - mam wtedy czas na myślenie że czuję się źle :) a w pracy mam tyle roboty że po prostu czas szybko leci
            Jak się czuje bohaterka tego wątku?
            • green_land Re: wielki chłoniak k/serca 09.04.11, 21:58
              No to podziwiam Cię! Ja gorzej ciąże znosiłam:)
              Masz rację z tymi zajęciami - człowiek pracując zapomina o swoich problemach. No i jest między ludźmi, a nie zamknięty w czterech ścianach. Choc akurat dziewczyna o której pisałam musiała przebywać w sterylnych prawie warunkach w domu biorąc chemię. Ale pewnie zależy to od choroby, jej zaawansowania.
              Zdrówka Ci życzę i przepraszam, że tak późno się odezwałam - czekałam na zakończenie leczenia, które właśnie nastąpiło:)
    • green_land Re: wielki chłoniak k/serca 09.04.11, 21:53
      A więc tak: leczenie zakończone, "rusztowanie" raka pozostało, nie da sie już z nim nic zrobić. Ze względu na owo rusztowanie lekarze częściej ustalą wizyty i badania kontrolne na początku, bojąc się że paskudztwo odżyje.
      Dziewczyna wróciła na studia - nie przerwala ich mimo leczenia - uczelnia zgodziła się by studiowala w domu. Jest już na drugim roku:) Jest taka szczęśliwa z powrotu na uczelnię, że aż miło patrzeć na jej radość:) Rodzice z obawami ją puszczali, ale taka dawka pozytywnej energii jest bezcenna:) Ma w grupie chłopaka w podobnej sytuacji jak ona /nie znam szczegółów, wiem tylko że też ma raka/, wiec razem nadrabiają na zajęciach praktycznych - profesorowie idą im na rękę pozwalając dłuzej zostać na ćwiczeniach. Ach, taka szczęśliwa jestem:))) Dziękuję Wam za słowa otuchy, za rady i "bycie z". To bezcenne. O nie, nie, tak łatwo się stąd nie wyniosę:) Będę pisać co jakiś czas, co u niej:) Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI:)
      • ammazuko_powrot Re: wielki chłoniak k/serca 09.04.11, 23:31
        green..
        rusztowanie chłoniaka zostaje, dlatego jest to choroba przewlekła...
        Ja pierwszą wizytę miałam 4 tyg od ostatniej chemii, potem 6 tyg, potem 3 mies a teraz jeżdżę co 4 mies...
        Standardy chyba są podobne...

        Pogratuluj dziewczyny zwycięstwa i oby nie było wznowy:)
        • mama.rozy Re: wielki chłoniak k/serca 11.04.11, 14:54
          gratulacje:)
          a to rusztowanie jest widoczne na rtg,dlatego lepiej je robic w swojej placówce,bo inni od razu wpadają w panikę(bo MOŻE TO RAK!)
          dawaj znac
      • green_land wrócila na studia i 09.06.11, 18:49
        mdleje:/
        Jej ojciec załamany. Boi się, że coś się złego dzieje. Że wprawdzie wszyscy pocieszają - przemęczenie, przemęczenie, a jest jak wtedy, gdy rozpoznali chloniaka:( Bo wtedy też lekarze mówili: ból w klatce to przez te ściśniecie drzwiami autobusu, prosże nie panikować. A chłoniak siał spustoszenie:(
        Pocieszcie:(
        • mama.rozy Re: wrócila na studia i 09.06.11, 20:39
          ale to moze byc zwykłe przemęczenie
          kiedy ma robiony tomograf?
          • green_land Re: wrócila na studia i 10.06.11, 19:17
            TK miała niedawno, góra miesiąc temu. Wynik bardzo dobry, lekarze bardzo zadowoleni.
            Generalnie wygląda to po prostu na przemęczenie, ale wiadomo jak najbliżsi reaguja - panika. Całkiem zrozumiała jest ich reakcja, wiem, ale tak bym chciała pocieszyć, przynajmniej troche rozwiać ich obawy. Nie należę raczej do tych, co pocieszają dla samego pocieszenia. Wiec ojcu dziewczyny tlumaczyłąm, że omdlenia każdemu się mogą zdarzyć, a ona po ciężkiej chorobie. Ale i tak widziałąm to zrezygnowanie w jego sylwetce:(
            • mama.rozy Re: wrócila na studia i 10.06.11, 20:24
              nie pocieszę za bardzo-bo tak będzie jeśli nie zawsze,to jeszcze długi czas.ja jetem dwa lata po leczeniu a i tak każdy kaszel to nieustające pytania:(
              trzeba nauczyc się z tym życ
              możesz im zaproponowac wizytę u psychoonkologa,jakby chcieli
              • ammazuko_powrot Re: wrócila na studia i 10.06.11, 21:25
                Green, strach długo pozostanie, miesiące zaraz po leczeniu są ciężkie potem jest odrobinkę lepiej bo do wielu rzeczy się przyzwyczajamy.
                Ale strach jako strach pozostaje...

                Pomysł z psychoonkologiem jest bardzo dobry...
                • green_land Re: wrócila na studia i 12.06.11, 17:07
                  No wlaśnie:( O pocieszaniu coś wiem, bo jeszcze całkiem niedawno miałam bardzo nieciekawie w życiu i każde pocieszenie działalo jak płachta na byka:/ Nie tego oczekiwałam po prostu.
                  Dlatego pocieszanie ojca dziewczyny, że to nic takiego, że tak bywa itd. jet dla mnie trochę jak pocieszanie dla lepszego samopoczucia... pocieszającego:(
                  Psychoonkolog byłby doskonałą sprawą, gdyby matka dziewczyny miałą inne podejście/do psychologa nie pójdę bo nie jestem wariatką/ a jej ojciec mial troszeczkę więcej czasu:( Ale i tak powiem mu o takiej ewentualnosci, jest rozsądny:) Dzięki Wielkie:)
                  • mama.rozy Re: wrócila na studia i 12.06.11, 21:48
                    psycholog to nie psychiatra;)
                    taki spowiednik bez sutanny:)
                    po prostu wysłucha i ewentualnie doradzi
                    pozdrowienia

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka