marzena709
10.01.14, 10:25
Witam. Pewnie byl juz taki watek ale opisze nasza historie, moze ktos z was miał podobnie. Wiec tak w grudniu dowiedzielismy sie ze mama jest chora na raka piersi zlosliwego z przerzutami do watroby. mieli podac jej chemie, ale wyniki badan byly zle wiec przez caly miesiac jezdzilysmy do lekarza zeby uslyszec "niestety jeszcze nie" trzeba regenerowac watrobe. Mama bierze leki na watrobe ma scisla diete wszystko mialo byc ok, tydzien temu bylam u lekarza i niestety rak zajal caly plat watroby, mama ma zoltaczke, jest oslabion nie ma sil, puchnie jej brzuch i nogi w kostkach. Jedynym wyjsciem jest operacja piersi, ktora moze odbedzie sie jesli wyniki beda w miare dobre( mamy jechac w nastepnym tygodniu do lekarza i sie dowiem). Nie wiem co mamy robic. Bo jesli nie bedzie operacji to co mama ma lezec i czekac az umrze?:(. Kupilam mamie ziola ktore pije, moze chociaz to jej cos pomoze. Czytalam ze z taka watroba sie dlugo nie pozyje ale kazdy przypadek jest inny.Moze ktos z was mial podobna sytuacje. Ps. Do lekarza jezdzimy do Krakowa