Gość: Mar
IP: skory:* / 10.2.13.*
14.02.03, 12:10
Dawno już skończyłem szkołę podstawową, liceum, a nawet studia. Najbardziej
jednak nie lubiłem - i unikałem jak mogłem - lekcji WF. Nie dlatego, żebym
był jakimś niedorajdą - wszystko fizyczie i anatomicznie ze mną OK! Niemniej
jednak obrzydliwością napawał mnie BRUD w sali gimnastycznej i BRAK
MOŻLIWOŚCI UMYCIA SIĘ po zajęciach. OBRZYDLIWY SMRÓD panujący w szatni i
potem na następnej lekcji (ok. 20 chopaków + 10 dziewczyn) był nie do
zniesienia. Dlatego unikałem tych lekcji jak tylko mogłem, a jeżeli już dla
przyzwoitości i zamydlenia oczu nauczycielowi udawałem, że w nich
uczestnicze, to starałem się jak najmniej się zmęczyć i spocić. Zarwóno w
podstawówce, jak i w liceum były prysznic, ale NIECZYNNE. Zresztą
pomiesczenie z prysznicami i same instalacje przypominały komory gazowe z
Oświęcimia (tak sobie przynajmniej ja je wyobrażałem).
A wszysko to przypomniało mi się po decyzji tej k...wy Łybackiej, żeby
wprowadzić CZWARTĄ i PIĄTĄ godzinę WF tygodniowo do szkół. Jak można się tak
znęcać nad uczniemi - godzina gry w piłkę, albo wycieranie się po korytarzu
(ba sala gomnastyczna zajęta przez inną klasę), a potem jeszcze 5-6 lekcji w
klasie bez możliwości umycia się.