04.01.13, 20:41
Lekarka namawia mnie na znieczulenie zewnątrzoponowe. A przynajmniej na konsultację z anestezjologiem i rozważenie tego. Dlaczego? Jakie są jego zalety, poza oczywiście brakiem bólu?
Obserwuj wątek
    • princesswhitewolf Re: zzo 04.01.13, 20:52
      zaleta jest w porownaniu z innymi znieczulaczami- najbezpieczniejsze i dla mamy i dla dziecka.

      Wady to takie jak kazde silne znieczulenie poza gazem- moze tak znieczulic ze nie bedziesz potrafila/czula jak przec. No a wtedy czesto nacinaja i kleszczy uzywaja czy ssawki do wyciagania dzidziusia.
      • milamala Re: zzo 04.01.13, 22:01
        Zalety:
        - rodzisz bez bolu, masz swiadomosc kazdej chwili, bol nie odbiera Ci zdolnosci myslenia ani godnosci, a porod zostaje Ci w pamieci jako piekne przezycie
        - najbezpieczniejszy znieczulacz, bez negatywnego wplywu na dziecko (za to z dobrym wplywem)
        - moze poprawic przebieg porodu i stan dziecka: dzięki eliminacji bólu i stresu u rodzącej lepszy jest tzw. przepływ maciczno-łożyskowy, a co się z tym wiąże – lepsze dostarczanie tlenu do płodu, dzięki czemu dziecko rodzi się w lepszym stanie ogólnym

        Wady:
        - moga wystapic laty tj. znieczulenie tylko jednej czesci. U mnei cos takiego sie wydarzylo. Dobry anestezjolog umie sobie z tym poradzic.
        - mozna znieczulic jak ja to nazywam "na amen" prawdopodobnie podadjac zbyt duza dawka srodka znieczulajacego. Nic nie czujesz a tym samym skurczow. Mnie to spotkalo i ... dzieki Bogu!
        To nie problem. Jesli kobieta jest odpowiedzialna, i wie, ze musi wspolpracowac z polozna to brak odczucia skurczow nie jest problemem. Polozna mowi kiedy przec. Ja wyparlam dziecko w15 minut na komende poloznej, nie majac pojecia co to jest skurcz party i dziekuje Bogu, ze mnei ta "cenna"wiedza ominela.
        Zostalam nacieta. Czy to skutek znieczulenia? Tego nie wie nikt. Ja wiem, ze mialam w chwili porodu 37 lat, nie bylam okazem zdrowia i milosniczka sportow wszelakich, rodzilam pierwsze dziecko i prawde mowiac spodziewalam sie, ze moje tkanki nie sa juz tak elastyczne jak kiedys.
        Dodam, ze tuz przedemna i tuz za mna rodzily dwie moje kolezanki, obie w mniej wiecej moim wieku i bez zzo, obie z drugim dzieckiem i tez zostaly jeszcze bardziej okrutnie naciete. Jedna czeka nawet operacja.
        • marsylvik Re: zzo 05.01.13, 02:20
          milamala napisała:

          > Zalety:
          > - rodzisz bez bolu, masz swiadomosc kazdej chwili, bol nie odbiera Ci zdolnosci
          > myslenia ani godnosci, a porod zostaje Ci w pamieci jako piekne przezycie

          Indywidualna sprawa...

          > - najbezpieczniejszy znieczulacz, bez negatywnego wplywu na dziecko (za to z do
          > brym wplywem)

          No ale po co z góry zakładać, że jakiekolwiek znieczulenie będzie potrzebne kobiecie, która już rodziła i akurat to nie ból był najgorszy?

          > - moze poprawic przebieg porodu i stan dziecka: dzięki eliminacji bólu i stresu
          > u rodzącej lepszy jest tzw. przepływ maciczno-łożyskowy, a co się z tym wiąże
          > – lepsze dostarczanie tlenu do płodu, dzięki czemu dziecko rodzi się w le
          > pszym stanie ogólnym

          O, jakiś konkret :)
          Skąd o tym wiesz? Możesz zarzucić mi jakiegoś linka do poczytania?

          Po rozmowie z lekarką odniosłam wrażenie, że głównym wskazaniem jest to, że można za darmo bo NFZ refunduje...
          • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 10:34
            No ale po co z góry zakładać, że jakiekolwiek znieczulenie będzie potrzebne kobiecie, która już rodziła i akurat to nie ból był najgorszy?

            W 99% porod wiaze sie z nieziemskim bolem. Niesamowite sa te kobiety jakie mowia ze porod nie bolal...
            • brown_aurelia Re: zzo 05.01.13, 11:07
              > W 99% porod wiaze sie z nieziemskim bolem. Niesamowite sa te kobiety jakie mowi
              > a ze porod nie bolal...

              moja koleżanka przyjechała do szpitala z 9cm rozwarciem i mówiła, że nie bolało ją aż tak bardzo; naprawdę podziwiam :)
              ale potem miała cesarkę, bo miała bliźniaki i akcję porodową w 34 tygoniu.
              • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 17:16
                że nie bolało ją aż tak bardzo; naprawdę podziwiam :)

                dlatego zostawilam 1% tym Paniom:) bo...bywaja
            • marsylvik Re: zzo 05.01.13, 11:39
              > W 99% porod wiaze sie z nieziemskim bolem. Niesamowite sa te kobiety jakie mowi
              > a ze porod nie bolal...

              Nigdzie nie napisałam, że mnie nie bolało.
              No ale nie nazwałabym tego bólu nieziemskim.

              Bolało "za bardzo" może przez godzinę, ale nawet i wtedy nie ból był najgorszy, tylko strach, niewiedza co się ze mną dzieje, jak długo to jeszcze potrwa, czy tak powinno być, w sensie czy się z nami nic złego nie dzieje że tak boli. I jeszcze strach przed zapytaniem o coś opryskliwych, nieczułych, wręcz okrutnych ludzi z personelu. Nie sam ból. Mam nadzieję, że czasy się zmieniły i pod tym względem, i że miałam wtedy pecha po prostu.

              Jak miałam te najboleśniejsze skurcze, dłuższe od przerw między nimi, to zdążałam w czasie tych jednominutowych przerw usypiać, tak byłam już zmęczona brakiem snu, picia, jedzenia i strachem.
              • milamala Re: zzo 05.01.13, 19:59
                To jaki masz problem.
                Po co zawracasz glowy i na forum i co najwazniejsze lekarzowi.
                Masz wyrobiona opinie, widac jaka, wiec nei wiem po co stawiasz pytania na ktore masz swoja prywatna odpowiedz.
                Nie wiem jaki problem? Ciezko Ci odpwiedziec lekarzowi"nie dziekuje"? Jakos mi trudno w to uwierzyc. Jesli to dla ciebie problem to polecam raczej jakies forum o asertywnosci.
      • marsylvik Re: zzo 05.01.13, 00:04
        A jakie zalety w porównaniu do porodu bez znieczulenia?
        • milamala Re: zzo 05.01.13, 00:45
          Powtorze zatem:
          "Moze poprawic przebieg porodu i stan dziecka: dzięki eliminacji bólu i stresu u rodzącej lepszy jest tzw. przepływ maciczno-łożyskowy, a co się z tym wiąże – lepsze dostarczanie tlenu do płodu, dzięki czemu dziecko rodzi się w lepszym stanie ogólnym".

          Na koniec mala uwaga: zzo nie jest obowiazkowe, jesli ktos uwaza, ze zniesienie bolu to malo to po co sie kluc i lekarzom glowe zawracac.
          • milamala Re: zzo 05.01.13, 00:55
            Mysle, ze warto podkreslic:
            znieczulenie zewnatrzoponowe jest dla tych co ich boli, a nie dla tych co to sie zastanawiaja czy ich boli dosc. Jak sie zastanawiasz podczas porodu, czy cie boli dosc czy jeszcze nie, tzn. ze cie nie boli dosc mocno i daruj sobie.
            Jesli rzeczywiscie bedziesz potrzebowc zzo, to bedziesz o tym wiedziec i nie bedziesz miala najmniejszych watpliwosci, ze zzo jest ci absolutnie potrzebne.
            Jesli gore wezmie myslenie typu "a co mi to da poza zniesieniem bolu" to moja odpowiedz brzmi: nic ci to nie da, nie bierz zzo. Zzo daje "cos wiecej poza zniesieniem bolu" tylko tym, ktorych bol jest nie do zniesienia (przeplyw maciczno-lozyskowy).

            Znieczulenie ma znieczulac od bolu i przynosic wszystkieg zwiazane z tym faktem korzysci, takie jest jego zadanie. Nie wiem na co ty dziewczyno liczysz.
            • marsylvik Re: zzo 05.01.13, 03:22
              milamala napisała:

              > Jak sie zastanawiasz podczas porodu, czy cie
              > boli dosc czy jeszcze nie, tzn. ze cie nie boli dosc mocno i daruj sobie.

              Ja się w ogóle nie zastanawiałam nad znieczuleniem. Jedyna moja myśl wcześniej to "dobrze, jakby było możliwe w razie czego". Zastanawiać się zaczęłam po namowach lekarki.

              > Jesli gore wezmie myslenie typu "a co mi to da poza zniesieniem bolu" to moja o
              > dpowiedz brzmi: nic ci to nie da, nie bierz zzo. Zzo daje "cos wiecej poza zni
              > esieniem bolu" tylko tym, ktorych bol jest nie do zniesienia (przeplyw maciczno
              > -lozyskowy).

              No a jak ma nie wziąć góry? Rodziłam już, poród był trudny, ból nie należał wcale do najtrudniejszych przeżyć z nim związanych.
              Mam małą traumę z dzieciństwa po punkcji, do dziś nie lubię dotyku w te okolice kręgosłupa, więc jak mnie lekarka zaczęła namawiać to się zaczęłam zastanawiać czy i jaki w tym sens i po co ona mnie tak namawia. Mam wrażenie, że podejście do zzo jest ideologiczne, przesadzone albo w jedną albo w drugą stronę, zupełnie jak z antybiotykami, czy z "terrorem laktacyjnym" vs dokarmianie mm bez wiedzy i zgody matki, bez potrzeby :/ A ja bym tylko chciała normalności, pełnej informacji i możliwości wyboru jeśli nie ma wyraźnych wskazań.

              > Nie wiem na co ty dziewczyno liczysz.

              Na wiedzę... W Polsce towar ściśle reglamentowany, przynajmniej w dziedzinie medycyny. Jak inaczej mam niby skorzystać z prawa do decydowania, skoro nie wiem o czym decyduję?
              • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 10:41
                Mam wrażenie, że podejście do zzo jest ideologiczne, przesadzone albo w jedną albo w drugą stronę, zupełnie jak z antybiotykami, czy z "terrorem laktacyjnym" vs dokarmianie mm bez wiedzy i zgody matki, bez potrzeby :/

                W zyciu nigdy nie slyszalam aby w jakimkolwiek kraju zzo bylo czyms co jest dawane z marszu bez wyrazenia na to zgody albo o zmuszaniu. O zadnym terrorze zzo nie slyszalam nigdzie. To zdecydowanie dobrowolna sprawa.Wrecz przeciwnie do niedawna nie bylo to ani refundowane i nie wszedzie dostepne. Kobiety za to placily i musialy o to specjalnie prosic.
                Zapewniam cie na 100%, ze jesli nie chcesz zzo nikt cie nie bedzie zmuszac, mniej fatygi dla lekarza.


                Rodziłam już, poród był trudny, ból nie należał wca
                > le do najtrudniejszych przeżyć z nim związanych.
                > Mam małą traumę z dzieciństwa po punkcji, do dziś nie lubię dotyku w te okolice
                > kręgosłupa,


                Naklucie zzo jest bezbolesne. To nie to samo co punkcja.
                A w ogole to jakis wyjatkowo malobolesny mialas chyba ten pierwszy porod skoro bardziej cie przeraza dotyk wokol kregoslupa niz bole skurczowe i porodowe. No niezwykla sprawa.
                • marsylvik Re: zzo 05.01.13, 13:04
                  > A w ogole to jakis wyjatkowo malobolesny mialas chyba ten pierwszy porod skoro
                  > bardziej cie przeraza dotyk wokol kregoslupa niz bole skurczowe i porodowe. No
                  > niezwykla sprawa.

                  Nie przeraża. Po prostu nie lubię, jak pająków. Mogę się przemóc i pająka dotknąć, ale nie chcę i nie lubię, nie widzę też w tym sensu :)
                  No ale bóle porodowe też mnie nie przerażają. Bolą, co ciekawe ja mam niski próg bólu. Tylko z tymi endorfinami coś jest na rzeczy, bo przy ukłuciu, uderzeniu się, złamaniu kości - mdleję, a ból porodowy mnie jakoś przytomności nie pozbawiał ani sam w sobie nie przeraża.

                  O wiele gorszy niż ból był strach, niewiedza co się ze mną i z dzieckiem dzieje, zakaz chodzenia, jedzenia, zakaz picia, brak snu i słuchanie jęków jakiejś rodzącej, słuchanie jednej położnej jak się wydziera na drugą rodzącą, że jest egoistką bo za słabo prze, a drugiej położnej na mnie, nie pamiętam nawet za co. I trzeciej położnej, co się darła na tę drugą, żeby się na mnie nie darła, bo jestem tu już 20h i mam prawo być zmęczona. Trafiłam do szpitala w nocy, więc nie spałam prawie dwie doby. Kroplówka z oxy, oczywiście brak wyjaśnień, dla mnie to wyglądało, jakby się coś złego ze mną działo a oni nie chcieli mi powiedzieć co. Nacięli mnie bez uprzedzenia i wyjaśnienia, a ja nie wiedziałam wtedy nawet, że coś takiego jak nacięcie krocza istnieje. Internetu wtedy nie było, nikt mi ani w trakcie, ani przed nie powiedział jak wygląda poród, co jest normalne, a co nie.

                  Czułam się nie jak rodząca, nie jak pacjent. Czułam się, jak obiekt doświadczalny w obozie koncentracyjnym. Mimo kilku życzliwych dusz, których zresztą było chyba tyle samo, co tych nieczułych i złośliwych. Samych położnych i oglądających nas studentów było łącznie ze 20 osób. Do tego lekarze i obsługa typu salowe. Pamiętam tylko tych niepotrzebnie okrutnych. I na zmianę osamotnienie, albo tłum, w którym też byłam sama, jakby niewidzialna...

                  Jeszcze taka "głupota": nie wiem, czy badanie rozwarcia musi boleć. Ale jakby lekarz przed badaniem powiedział do mnie "teraz zaboli" to ok, widać musi przez chwilę. Jak lekarz po badaniu mówi "no i co pani się tak wyrywa, przecież to nie bolało" to nie wiem, czy on mi nie wierzy i myśli, że udaję, czy coś się ze mną złego dzieje bo nie powinno boleć, czy on jest złośliwy i rzeczywiście nie musi boleć, tylko on tak specjalnie boleśnie to robi? A może ma na myśli to, że będzie bolało bardziej? Zaczynam się bać jego widoku.

                  STRACH. Tego się boję, strachu. Owszem bolało, tak, że czekając na kolejny skurcz czułam jak mi się łapki pocą, ale ból to coś, na co można się nastawić, uśmierzyć go albo przeczekać, walczyć z nim, albo go zaakceptować, powiedzieć sobie "jeszcze tylko godzinka i będzie lepiej". Ludzi, których nie obchodzę, a którzy mają władzę nade mną, którzy okazują przy tym nieżyczliwość mogę się tylko bać.

                  I tak sobie myślę, że znieczulenie mi w tym za bardzo nie pomoże. Może się okazać, że się przyda, może się dziecko nie będzie chciało wstawić, może będzie bolało bardziej niż wtedy, nie wiem. Strachu czy wszystko idzie dobrze zzo nie zmniejszy, może nawet go pogorszyć jak nie będę do tego wszystkiego czuła co się ze mną dzieje. A mi nikt nic nie powie, bo wszyscy będą wiedzieli lepiej niż ja co dla mnie lepsze. OK, niech sobie zostawią wiedzenie lepiej co dla mnie lepsze w kwestii czysto medycznej, choć powinni mnie przynajmniej informować o tym, ale mój strach, mój ból, moje uczucia są moje i w tej dziedzinie nikt nie wie lepiej ode mnie co dla mnie lepsze bo przecież tego nie czuje!


                  Mnie się wydaje, że kobiety, które najbardziej w porodzie boją się bólu albo nie rodziły, tylko się nasłuchały, albo miały patologicznie bolesny poród. A może tak super warunki, że to ból przeszkadzał im najbardziej? :P
                  • denuevo Re: zzo 05.01.13, 15:41
                    Twój opis jest wstrzasajacy. Ubralas w słowa wszystkie moje niewypowiedziane lęki odnośnie porodu. Z tego powodu rozwazalam poród domowy. W końcu rodzilam w szpitalu. Nie doświadczyłam takiego koszmarnego traktowania i poród jest dla mnie wspaniałym wspomnieniem. Bardzo Ci życzę, aby kolejny poród był inny i abyś miała dobre wspomnienia, bo wiem z autopsji, ze tak może być.
                  • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 17:37
                    słuchanie jednej położnej jak się wydziera na drugą rodzącą, że jest egoistką bo za słabo prze, a drugiej położnej na mnie, nie pamiętam nawet za co.

                    jezusmaryjomatkobosko az nie moge w to uwierzyc. Takie sprawy sie zglasza do dyrektora szpitala.Dlaczego tego nie zrobilas? Gdzie ty rodzilas? Moze ja starala sie ja zdopingowac i ujela to inaczej: "nie badz egoistka, pomoz dziecku, przyj, przyj...".

                    Kroplówka z oxy, oczywiście brak wyjaśnień, dla mnie
                    > to wyglądało, jakby się coś złego ze mną działo a oni nie chcieli mi powiedzie
                    > ć co

                    Bo moze bylo niezbyt ciekawie, a nie chcieli cie straszyc?

                    Nacięli mnie bez uprzedzenia i wyjaśnienia, a ja nie wiedziałam wtedy naw
                    > et, że coś takiego jak nacięcie krocza istnieje.

                    Moze nie bylo czasu na wyjasnienia ani nie bylas juz w stanie kojarzyc zbyt sprawnie?


                    Czułam się, jak obiekt doświadczal
                    > ny w obozie koncentracyjnym. Mimo kilku życzliwych dusz, których zresztą było c
                    > hyba tyle samo, co tych nieczułych i złośliwych. Samych położnych i oglądającyc
                    > h nas studentów było łącznie ze 20 osób. Do tego lekarze i obsługa typu salowe.
                    > Pamiętam tylko tych niepotrzebnie okrutnych.


                    A moze bylas mloda i nadwrazliwa? Wiesz ja uwazam, ze wszedzie sie moze trafic 1- 2 osoby niezbyt taktowna i mila wsrod personelu, ale caly wredny i okrutny personel? Brzmi jak spiskowa teoria.

                    Jak lekarz po badaniu mówi "no i co pani się tak wyrywa, przecież to ni
                    > e bolało" to nie wiem, czy on mi nie wierzy i myśli, że udaję, czy coś się ze m
                    > ną złego dzieje bo nie powinno boleć, czy on jest złośliwy i rzeczywiście nie m
                    > usi boleć, tylko on tak specjalnie boleśnie to robi? A może ma na myśli to, że
                    > będzie bolało bardziej? Zaczynam się bać jego widoku.


                    Ewidentnie nadwrazliwa jestes i za szybko nastawiasz sie negatywnie. Jesli cos takiego mi lekarz mowi ( albo czesto dentysta) to mowie do niego grzecznie, " oj bolalo Panie doktorze, tym razem zabolalo- sorki ze tak podskoczylam ale bolalo." Dla niego jest to informacja sensowna bo jak cos nie powinno bolec, A BOLI to znak ze cos jest nie tak. Moze jednak to zzo jest dobra dla Ciebie opcja?

                    Ludzi, których nie obchodzę, a którz
                    > y mają władzę nade mną, którzy okazują przy tym nieżyczliwość mogę się tylko ba
                    > ć.


                    Obchodzisz. I nie sa niezyczliwi tylko sa profesjonalni. W momentach akcji porodowej czasem nie ma czasu na mile rozmowy. Zacznij myslec pozytywniej o ludziach i popatrz z ich perspektywy

                    > I tak sobie myślę, że znieczulenie mi w tym za bardzo nie pomoże. (...) A mi nikt nic nie powie, bo wszyscy będą wiedzieli lepiej niż ja co dla mnie lepsze.

                    Sluchaj ale z calym szacunkiem i zdecydowanie nie wrednymi intencjami to mam wrazenie , ze masz jakis problem z ludzmi.Czy zawsze wszystkie zyczliwe rady traktujesz jako "nikt mi nie bedzie mowil"? Lekarka ci radzila zzo a ty to potraktowalas jak przymus. To dobrowolna sprawa. Powiem wiecej, to milo ze cos takiego wspomniala bo wielu lekarzy w ogole o tym nie rozmawia bo nie jest to zaden standard w NFZ.
                    To co ci sie przyda to znieczulacz- gaz rozweselajacy. Poprawi ci nastroj i wyluzujesz sie. No tak, ale przeciez nikt CI nie bedzie mowil....
                    • denuevo Re: zzo 05.01.13, 17:55
                      Podziwiam Cię za ślepą wiarę w polski personel medyczny. Wszystko interpretujesz na ich korzyść.
                      • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 18:11
                        > Podziwiam Cię za ślepą wiarę w polski personel medyczny. Wszystko interpretujes
                        > z na ich korzyść.


                        Polski personel medyczny jest taki jak i cala reszta rodakow. Skad przypuszczenie ze wlasnie w personelu medycznym mialoby byc zbiorowisko najokrutniejszych i najwredniejszych ludzi? Ludzie jak ludzie- zdarzaja sie byc wredni , ale wiekszosc jest ok i zyczliwa choc czasem sie spieszy bo maja duzo pracy. Badzmy racjonalni.
                        • denuevo Re: zzo 05.01.13, 19:09
                          Czyli wszyscy chcieli dobrze, a wyszło jak wyszło? Duży zbieg okoliczności. Wydaje mi się, ze nie bez przyczyny mamy w Polsce akcje Rodzic po ludzku. Acha - i wg mnie nie zawsze jest to wina ludzi. Często wynika to z procedur, rutyny, złych przyzwyczajeń, przemeczenia, etc.
                          • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 22:02
                            Czyli wszyscy chcieli dobrze, a wyszło jak wyszło? Duży zbieg okoliczności.

                            ale wlasciwie co wyszlo nie tak poza subiektywnymi uczuciami ze wszyscy wokol sa wredni? bo ja juz sie gubie?

                            Wydaje mi się, ze nie bez przyczyny mamy w Polsce akcje Rodzic po ludzku.

                            takie akcje sa w kazdym kraju. Polska nie jest tu nowatorska.

                            Acha - i wg mnie nie zawsze jest to wina ludzi. Często wynika to z procedur, rutyny, złych przyzwyczajeń, przemeczenia, etc.
                            No to dobrze ze bierzesz pod uwage i inne czynniki- rozsadnie. Bo zlowrogi spisek calych oddzialow do mnie by nie przemawial
                            • denuevo Re: zzo 05.01.13, 22:21
                              > ale wlasciwie co wyszlo nie tak poza subiektywnymi uczuciami ze wszyscy wokol s
                              > a wredni? bo ja juz sie gubie?

                              OK - sprobuje Ci wytlumaczyc jak ja to rozumiem. Definicja zdrowia wg WHO brzmi

                              Zdrowie to nie tylko całkowity brak choroby, czy kalectwa, ale także stan pełnego, fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu (dobrego samopoczucia).

                              Wg. mojego zrozumiena: to co opisala autorka watku nijak ma sie do tej definicji. Doprowadzenie jej do stanu psychicznego (wg. mnie traumy po prostu), w jakim byla jest niedopuszczalne i nieprofesjonalne. I stanowilo uszczerbek na zdrowiu wg powyzszej definicji.

                              Co do spisku - ja wierze w ludzi, sama doswiadczylam w porodzie samych dobrych rzeczy, czyli moze byc dobrze. Ale sa szpitale, w ktorych dzieje sie zle. Do czynnikow, ktore wczesniej wymienilam dodalabym brak szkolenia (np. bardzo wazne wg. mnie z komunikacji).
                              • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 22:45
                                Doprowadzenie jej do stanu psychicznego (wg. mnie traumy po prostu), w jakim byla jest niedopuszczalne i nieprofesjonalne.

                                Nie znamy jej sytuacji i jak bylo naprawde co bylo takie nieprofesjonalne. Wiemy tylko z jej opowiadan ze strach byl nagorszy, oddzial byl obozem koncentracyjnym pelnym okrutnikow a co zrobili to ja nacieli ( i bog wie czy nie w momencie kiedy juz musieli). Tam srodka uspokajajcego na ten strach zabraklo- powinni jej podac choc gaz. Ludzie w stresie widza "demony"...
                                A porodowka to kolchoz: jedna krwawi bo zaraz poroni, druga rodzi i trzeba cesarke, trzecia wyje z bolu, jedna sie boi- lekarzy i pielegniarek malo, sami nie wiedza gdzie rece wlozyc. Czy to okrutnicy? Nie. Zapracowani ludzie. Czy okrutna jest lekarka proponujaca za darmo zzo? Nie. bardzo zapobiegliwa i troskliwa nawet jesli sie jej odmowi.
                                • denuevo Re: zzo 05.01.13, 23:01
                                  > Nie znamy jej sytuacji i jak bylo naprawde co bylo takie nieprofesjonalne. Wiem
                                  > y tylko z jej opowiadan ze strach byl nagorszy, oddzial byl obozem koncentracyj
                                  > nym pelnym okrutnikow a co zrobili to ja nacieli ( i bog wie czy nie w momencie
                                  > kiedy juz musieli). Tam srodka uspokajajcego na ten strach zabraklo- powinni j
                                  > ej podac choc gaz. Ludzie w stresie widza "demony"...


                                  Ale wiemy jak czula sie autorka watku, to wystarczy. Tam nie gazu bylo trzeba tylko kogos, kto by zrozumial jej stan psychiczny i odpowiednio zareagowal (pocieszyl, wsparl, zmotywowal, etc). Wierz mi, tego sie mozna nauczyc i to jest wazne, zwlaszcza w porodzie silami natury (nie tylko wykonywanie procedur medycznych).

                                  Wybacz, ale druga czesc Twojej wypowiedzi to czysta demagogia.
                                  • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 23:15
                                    am nie gazu bylo trzeba t
                                    > ylko kogos, kto by zrozumial jej stan psychiczny i odpowiednio zareagowal (poci
                                    > eszyl, wsparl, zmotywowal, etc).


                                    Nawet w duzo zamozniejszych zachodnich spoleczenstwach nie ma na etacie na panstwowych porodowkach psychologa. Wszedzie sa ograniczone koszta. Ale tak, gaz rozwesalajacy jest dostepny tu w UK w kazdym miejscu na porodowce.

                                    Wybacz, ale druga czesc Twojej wypowiedzi to czysta demagogia


                                    nie. odrobina realiow. Praca poloznika to koszmar taki sam jak praca w pogotowiu
                                    • frankowazona Re: zzo 08.01.13, 23:42
                                      princesswhitewolf mam nadzieję, że nie pracujesz w służbie zdrowia, bo empatii nie ma w tobie z grosz. Za to dużo przekory, żeby tego inaczej nie nazwać...
                                      • princesswhitewolf Re: zzo 09.01.13, 09:01
                                        princesswhitewolf mam nadzieję, że nie pracujesz w służbie zdrowia, bo empatii nie ma w tobie z grosz. Za to dużo przekory, żeby tego inaczej nie nazwać..

                                        A ja mam nadzieje ze ty nie pracujesz w sadzie bo sorry ale mowisz totalnie niedorzecznie. Dokladnie sie zastanow CO I KTO napisal i gdzie w tym watku i nie mieszaj nickow zanim zaczniesz wypisywac podobne beszczelne i pochopne teksty . Obawiam sie, ze komus tu nie starcza cierpliwosci aby rozrozniac nicki i przeanalizowac co kto napisal. Nigdy w zyciu nic podobnego odnosnie mojej osoby nie slyszalam w realu i watpie czy uslysze. Tobie tez sie czy mozesz mi napisac w ktorym miejscu nie wykazuje empatii??? Wklej dokladnie przejaw owego brak empatii. Gdzie i co napisalam arcy nieempatycznego?. Napisanie iz ktos jest nadwrazliwy nie jest nieempatyczne? To szczere i bynajmniej nie obrazliwe.

                                        Nieempatyczne jest...aby ujac to grzecznie ...jest nazywanie obozem koncentracyjnym porodowki gdzie polozne i lekarze traca glowe z nadmiaru pracy.

                                        Poza tym conajmniej podejrzane jest iz wpada ktos nagle zupelnie i nagle obraza mnie bez ewidentnie przeczytania dokladnie watku. Czyjas urazona duma bo slowo "nadwrazliwy" jest nieempatyczne?

                                      • princesswhitewolf Re: zzo 09.01.13, 09:07
                                        Za to dużo przekory, żeby tego inaczej nie nazwać...

                                        Tylko "przytakiwacze" sa empatyczni? Nikt nie ma prawa miec odmiennej opini? To infantylne. Nie spotkalam jeszcze psychologa jaki bylby przytakiwaczem dla pacjenta i wierzyl w koncepcje spiskowa calych oddzialow szpitala pelnych okrutnikow i zadnego przywoitego czlowieka.
                                        • frankowazona Re: zzo 09.01.13, 10:48
                                          Princesswhitewolf nie pomyliłam ników, mój komentarz odnosi się do twoich wypowiedzi. Rzadko wpisuję się na forum, ale tym razem nie zdzierżyłam. Nie dorabiaj do tego teorii spiskowej - wiele osób czyta wpisy, a nie bierze czynnego udziału w dyskusjach, użytkownicy netu to nie tylko 50 ników, które przewijają się na forach. Z drugiej strony rozumiem, że jak się występuje anonimowo, to łatwiej wygłaszać swoje sądy w takiej formie, że rani się uczucia innych. Wierzę że w realnym świecie jesteś zupełnie inną osobą. Warto jednak pamiętać, że ci którzy piszą w internecie to też prawdziwi ludzie. Poza tym po takich wpisach merytoryczna dyskusja zmienia się w pyskówkę.
                                          Nie będę się z tobą kłócić, bo i po co. Może jednak przeczytaj swoje wcześniejsze wpisy i zastanów się skąd się wzięła moja opinia. Może wcale nie chciałaś być taka napastliwa, tylko tak wyszło przypadkiem.
                                          Dla ułatwienia załączam definicję empatii
                                          Empatia w psychologii zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób (empatia emocjonalna), umiejętność przyjęcia ich sposobu myślenia, spojrzenia z ich perspektywy na rzeczywistość (empatia poznawcza).
                                          Osoba nie posiadająca tej umiejętności jest "ślepa" emocjonalnie i nie potrafi ocenić ani dostrzec stanów emocjonalnych innych osób.
                                          Psychologowie zastanawiali się skąd bierze się uczucie empatii i dlaczego niektórzy ludzie są go pozbawieni. Empatia jest jednym z najsilniejszych hamulców zachowań agresywnych
                                          • princesswhitewolf Re: zzo 09.01.13, 12:31
                                            frankowazona. Moim zdaniem dorabiasz jakies nieistniejace historie. Wpadasz w srodek watku wczesniej nie uczestniczac w nim aktywnie i wlasnie koncentrujesz sie na pouczaniu kogos. W tym watku sa wypowiedzi o wiele bardziej napastliwe niz moje a na nie nie zwrocilas nawet uwagi.
                                            Nie, nie pracuje w sluzbie zdrowia i nigdy nie pracowalam
                                            Ja po prostu nie zgadzam sie z przekonaniami ze cale szkoly sa pelne okrutnych nauczycieli, oddzialy szpitali pelne okrutnych lekarzy i pielegniarek. Dla mnie to teorie spiskowe osob nadwrazliwych. Tak istnieja ludzie wredni na swiecie- ale to sa wyjatki, mniejszosc na tle wiekszosci jaka ma dobra wole. Swiat nie jest pelen potworow tylko.
                                            Ja tez w zyciu doswiadczylam zlych diagnoz itd.- no ale nie oczekuje ze lekarz to jasnowidz, to bardziej detektyw i metoda prob i bledow... i czasem trzeba obejsc cos w kolko zanim sie znajdzie przyczyne.

                                            Porownywanie porodowek do koncentracyjnych obozow to brak wdziecznosci i postawa roszczeniowa, bo wiekszosc z tych ludzi haruje w pocie czola i nie wie gdzie rece wlozyc najpierw ze wzgl na niedofinansowania i brak pracownikow. Brak mozliwosci finansowych wdrozenia nowych lepszych rutyn czy treningu bo czasu brak. Budzet nie jest z gumy aby tworzyc luksusowe warunki i psychologow na etacie na porodowkach. Panstwowa opieka medyczna to naprawde minimum konieczne jakie moga zapewnic biorac pod uwage ich fundusze. A juz nie wspomne jak malo takie pielegniarki czy polozne zarabiaja za swoja ciezka prace....Lekarz dorobi, a pielegniarka czy polozna niestety rzadko ma taka mozliwosc.


                                            Zaczynajac mowic o empatii trzeba wyjsc poza czubek wlasnego nosa, i byle czym poczuciach "urazenia" i pomyslec tez o drugiej stronie. Trzeba widziec wieksza perspektywe jak wyglada taki oddzial i ich praca niz wlasne roszczenia. Polecam prywatna opieke medyczna tym jacy oczekuja wiecej.

                                            Co znaczy empatia wiem tak samo dobrze jak ty i kazda wyksztalcona jakos osoba.Wybacz ale sama zacznij od praktyki wlasnej empatii czyli skoncz z napastliwoscia wobec mnie.

                                            Mieszkam w UK i tutaj chodze na badania i tu bede rodzic. Tu tez sa rozni pracownicy opieki medycznej bo to normalni ludzie. Wiekszosc w nich pracuje w ciaglym pospiechu- czesto rozmowa jest bardzo rzeczowa i nie maja czasu na jakies glebokie dyskusje. Nie wyobrazam sobie abym uznawala ich za okrutnikow tylko dlatego ze z wywalonymi jezorami biegaja i czasem byc moze wyjdzie im cos z ust bez cackania sie ze mna.

                                            Dlatego popieram zdanie paru osob tu, ze jesli ktos potrzebuje to powinien zaprosic doule i miec wiecej wsparcia.
                    • marsylvik Re: zzo 05.01.13, 17:58
                      Obawiam się, że zupełnie nie zrozumiałaś tego, co napisałam :)
                      Proszę Cię, zanim znowu coś napiszesz, przeczytaj jeszcze raz, bez nadinterpretacji.
                      Zwróć uwagę, gdzie piszę o faktach, a gdzie o moim ich odbiorze i uczuciach.
                      • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 18:13
                        Zwróć uwagę, gdzie piszę o faktach, a gdzie o moim ich odbiorze i uczuciach.

                        No ale glownie pisalas o Twoim odbiorze i uczuciach i jak mowilas STRACH byl najpowazniejszym problemem. Przestan sie tez tak przejmowac co tam jakas lekarka ci powiedziala odnosnie zzo, bo identysta cie nie moze zmuszac do znieczulenia zeba przeciez:)). A jak cie ktos obrazi to nie liz ran po cichu tylko po tym jak wydobrzejesz idzie sie do dyrektora szpitala ze skarga.
                    • marsylvik Re: zzo 05.01.13, 18:27
                      princesswhitewolf napisała:

                      > > Czułam się, jak obiekt doświadczalny
                      > > w obozie koncentracyjnym. Mimo kilku życzliwych dusz, których zresztą
                      > > było chyba tyle samo, co tych nieczułych i złośliwych.
                      Samych położnych i
                      > > oglądających nas
                      > > studentów było łącznie ze 20 osób. Do tego lekarze i obsługa typu salowe.
                      > >
                      > > Pamiętam tylko tych niepotrzebnie okrutnych.

                      >
                      > A moze bylas mloda i nadwrazliwa? Wiesz ja uwazam, ze wszedzie sie moze trafic
                      > 1- 2 osoby niezbyt taktowna i mila wsrod personelu, ale caly wredny i okrutny p
                      > ersonel? Brzmi jak spiskowa teoria.


                      To na wypadek jakbyś nie rozumiała, co mam na myśli mówiąc o nadinterpretacji.
                      Wcześniej na podobnej zasadzie wcisnęłaś mi w usta, że poród nie boli :)
                      • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 18:31
                        mysle ze jestes jednak nadwrazliwa. Za bardzo sie tez przejelas teraz tym co tam ja sobie pisze.
                        Powaznie- Zespol Opieki Zdrowotnej to ludzie. A ludzie sa rozni. Nie wszyscy sa okrutni i wredni. Lekarka polecajaca ci zzo jesli nie chciala na tym zarobic i jest to za darmo to byla wobec ciebie ZYCZLIWA i docen ze sie potencjalnym bolem zainteresowala, a juz czy chcesz znieczulenie czy nie- twoj wybor i na prawde nie powod do dramatu.
              • milamala Re: zzo 05.01.13, 20:04
                Raczej ty masz podejscie ideologiczne.
                Prosze Cie nie zawracaj ludziom glowy. Sa kobiety, ktore na prawde potrzebuja ulgi w cierpieniu, a nie dziwnych ideologicznych problemow niektorych ciezarnych.
                Zostaw je laskawie dla siebie. Albo je napisz nei w formie pytania, na ktore odpowiedz cie w ogole nie interesuje, ale jako temat do dyskusji. Przynajmniej bede wiedziec, ze zanosi sie na niezbyt madra dyskusje w ktorej nie warto strzepic klawiatury.

                Nie chcesz nie korzystaj. O co ci wiecej chodzi.
                Zzo dla ludzi powaznych to nie ideologia tylko ulga w cierpieniu.
                • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 22:03
                  Zzo dla ludzi powaznych to nie ideologia tylko ulga w cierpieniu

                  dokladnie- zgadzam sie. Dziwne ze tak nie debatuje nasza kolezanka nad znieczulaniem zeba.
        • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 10:29
          A jakie zalety w porównaniu do porodu bez znieczulenia

          no to chyba oczywiste ze brak bolu? to jest cel i sens kazdego znieczulenia:)))
    • denuevo Re: zzo 05.01.13, 09:32
      Mnie tez namawiala i prawie na mnie nakrzyczala jak powiedzialam, ze wolalabym bez (roznica: to byl moj pierwszy porod). W imie czego nie wiem, bo nie rodzilam z nia, ani w szpitalu, w ktorym pracuje. Chyba w imie postepu :) W koncu poszlam na porod z nastawieniem - jak bede potrzebowala to wezme, a jak nie to nie. I nie potrzebowalam, caly czas wiedzialam co sie dzieje, bylam przytomna ii po prostu nie mialam takiej potrzeby.
      • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 10:32
        w ogole znieczulenie takowe daje sie jak rozwarcie jest conajmniej na 3 cm wczesniej moze to zahamowac postep porodu. No i w zasadzie zaczyna dzialac po 20 min. Wszystko wiec jest kwestia jak boli, i jaka pacjentka ma wytrzymalosc na bol.
        W kazdej chwili prawie mozna podac zzo. Jakies naklanianie na sile jest conajmniej dziwne. Tak samo jak odmawanie bo... ma sie wymeczyc kobieta i wyc i tak musi byc tez jest sredniowieczem
        • marsylvik Re: zzo 05.01.13, 11:21
          > W kazdej chwili prawie mozna podac zzo. Jakies naklanianie na sile jest conajmn
          > iej dziwne. Tak samo jak odmawanie bo... ma sie wymeczyc kobieta i wyc i tak mu
          > si byc tez jest sredniowieczem

          Dokładnie!
          Nie czułam się podczas tej rozmowy co prawda zmuszana, ale odebrałam to jako trochę nachalne nakłanianie, coś jak obnośny sprzedawca i nie rozumiem w imię czego. Miałam wrażenie, że patrzyła na mnie jak na dziwadło, a przede wszystkim, że ona by chciała, choć to dla mojego komfortu powinno być, a nie jej? Dlatego pytam o zalety inne niż samo pozbycie się bólu, może jej to jakoś ułatwia pracę? Może zmniejsza ryzyko czegoś, może z jakiegoś względu jest lepsze dla dziecka?

          To co napisała milamala trochę mi wyjaśnia, tzn o lepszych przepływach. Może być rzeczywiście tak, że jak ma w większości do czynienia ze zestresowanymi bólem kobietami to widzi zalety zzo i ze swojego, lekarskiego punktu widzenia. Ja mam tak, że jak czegoś nie rozumiem, to się tego boję i tu właśnie jest taka sytuacja.
          • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 17:48
            coś jak obnośny sprzedawca i nie rozumiem w imię czego

            czy w Polsce za zzo sie placi i ona ma w tym interes?

            zzo czesto = kleszcze jak mocno znieczuli bo kobieta nie "potrafi" przec bo jest tak znieczulona. A juz nie wierze ze lekarka lubi uzywac kleszcze, nie wspominajac ze kleszcze potrafia poharatac kobiete juz nie wspomne o glowce dziecka...
      • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 10:43
        no ale to troche jak znieczuleniem u dentysty. Jak chcesz to mozesz na zywca. Jak nie chcesz to ze znieczuleniem. Dziwne jest jakies usilne namawianie w jakakolwiek strone.
        • ashraf Re: zzo 05.01.13, 12:58
          Princess, a Ty jak w koncu planujesz rodzic? Bierzesz zzo? Bo u Ciebie to juz chyba ostatnia prosta, z tego co pamietam? Moj mlody obrocil sie glowa w dol (czulam dokladnie kiedy) i straszy skurczami, wiec lekarka stwierdzila, ze w sama pore zalatwilam cesarkowe papiery, bo nie wiadomo, kiedy zacznie mu sie spieszyc na swiat :/
          • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 17:44
            ashraf napisała:

            > Princess, a Ty jak w koncu planujesz rodzic? Bierzesz zzo? Bo u Ciebie to juz c
            > hyba ostatnia prosta, z tego co pamietam? Moj mlody obrocil sie glowa w dol (cz
            > ulam dokladnie kiedy) i straszy skurczami, wiec lekarka stwierdzila, ze w sama
            > pore zalatwilam cesarkowe papiery, bo nie wiadomo, kiedy zacznie mu sie spieszy
            > c na swiat :/


            Dziekuje, ashraf, ze pamietasz moja osobe:)
            37 trydzien- "Dzidzius" sie odwrocil glowka w dol ( ale nie czulam kiedy) wiec rodze sn- przynajmniej zaczynam. Jest to duzy dzidzius ( gorna granica) ale nie jakis cukrzycowy wiec zobaczy sie jak bedzie sie rozwijac akcja porodowa. Jak bedzie trzeba to oczywiscie ze decyduje sie na zzo w trakcie ( podac moga to po 3cm rozwarciu juz), a jak bedzie kiepsko szlo to oczywiscie zrobia cesarke. Opieka tutaj jak narazie jest bez zarzutu. Ujelam to w tzw Planie Porodu jaki tu sie wypelnia. Ja tam jestem otwarta na wszystkie formy (zzo, cesarka)... byle dobrze sie zakonczylo.
            Zycze Ci szybkiego i bezbolesnego porodu.
            • d.d.00 Re: zzo 05.01.13, 22:15
              po 3 cm? nie żartuj! Jak nie chcą dać to nie dadzą wcale. Ja szłam na poród bez nastawienia czy skorzystam czy nie z zzo.Z 3m to ja trafiłam na IP. Miałam 5 cm rozwarcia to lekarz powiedział, że skurcze jeszcze nie takie i nie będzie póki co znieczulenia. Jak miałam 7/8 i darłam się to lekarz i stwierdził, że mogę dostać. Przydreptał anestezjolog ze stażystką i musiałam na szybko ankietę wypełniać i dopiero dostałam znieczulenie. Więc jak masz możliwość to ankietę wypełnij - najwyżej się nie przyda. Skoro nie masz zamiaru rodzić z tą ginekolog to dlaczego myślisz, że w szpitalu też będziesz do zzo namawiana? A jeśli w szpitalu w którym masz zamiar rodzić nie podaje się tak często/chętnie znieczulenia? Ja wybierałam do porodu spośród kilku szpitali i głównym kryterium było właśnie dostępność (a właściwie "dostawalność" :P znieczulenia), bo teoretycznie dostępnie są wszędzie (w woj dolnośląskim marszałek refunduje znieczulenia w ramach akcji "rodzić bez bólu" która ma na celu zmniejszenie umieralności noworodków w województwie, gdyż w dolnośląskim ta umieralność była jedną z większych w kraju, a jak jest w innych woj ze znieczuleniami to nie wiem).

              Samo zzo ułatwiło mi poród bardzo! Nie rozumiem tylko, dlaczego niektórzy myślą, że takie znieczulenie znieczula całkowicie. No chyba, ze w za dużej dawce. Mnie pozbawiło bólów miednicy i w dole kręgosłupa, złagodziło skurcze, ale to nie było tak, ze ich nie czułam! Mogłam się skupić na skurczach partych a II faza porodu trwała 20 minut :)
              Zbyt wczesne podanie znieczulenia może wydłużać poród. Ponadto miejsce w którę będzie wkłuwane zzo jest najpierw znieczulone czyli wkłucia z zzo nie czujesz, ALE nie jest to praktykowane we wszytkich szpitalach.
              • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 22:39
                po 3 cm? nie żartuj!

                nie wczesniej nic 3cm maja zalecenie. bo jak sama napisalas Zbyt wczesne podanie znieczulenia może wydłużać poród. W necie jest sporo o tym, a to juz zalezy od lekarza konkretnego tego dlaczego ma akurat filozofie 7cm ....

                Jak nie chcą dać to nie dadzą wcale.
                To prawda w Polsce nie musza.

                Nie rozumiem tylko, dlaczego niektórzy myślą
                > , że takie znieczulenie znieczula całkowicie. No chyba, ze w za dużej dawce.


                Dokladnie zzo jest podawane tez przy cesarce w duzej dawce. No i znieczula calkowicie. Poza tym jest jeszcze zmienna podatnosci na znieczulenie w malej dawce ( u jednej zadziala za mocno, u innej za slabo) + na ile skuteczny byl anastezjolog
            • ashraf Re: zzo 06.01.13, 16:19
              To trzymam kciuki zeby wszystko dobrze, szybko i jak najmniej bolesnie poszlo! Fajnie, ze nie rodzisz w Polsce, ja po moich okoloswiatecznych doswiadczeniach z krakowska sluzba zdrowa (2 osrodki, szpital i prywatna wizyta domowa 300 zl za 10 min.) mam dosc i troche, jestem w szoku i ciesze sie, ze wrocilam do cywilizacji. Nie dosc, ze nie chciano mnie odplatnie (!) przyjac, to trafilam na niekompetentnych lekarzy, pierwszy zapisal w ciemno antybiotyk ma wirusowe zapalenie krtani (bez wymazu i jakichkolwiek badan), twierdzac przy tym, ze on sie na tym i tak nie zna, drugi przyszedl na bani, pojeczal "po co pani ta ciaza", po czym przepisal steryd w zlej formie i dawce. Dorzuce do tego ginekologa, ktory nie chcial przyjsc na IP, bo, cytuje "jest od dupy a nie od glowy". Uratowala mnie dopiero moja stara internistka (swietny, oddany lekarz), ktora, aby mnie przyjac, sfalszowala karte (nie mogli przyjac pieniedzy w ramach NFZ, wiec wpisali przyjecie bezdomnej menelki w ciazy...), po czym wreszcie ustawila prawidlowe leczenie i kazala natychmiast wracac do Szwajcarii.
              • princesswhitewolf Re: zzo 06.01.13, 20:17
                ze nie chciano mnie odplatnie (!) przyjac

                zarabiac juz nie chca w Polsce? lomatko...

                zapisal w ciemno antybiotyk ma wirusowe zapalen
                > ie krtani (bez wymazu i jakichkolwiek badan),

                bardzo ryzykowne brac antybiotyk w ciazy a juz zwlaszcza w ciemno.

                , pojeczal "po co pani ta ciaza"

                To rzuca na niego podejrzenie ze byc moze mu sie podobalas i zaluje ze to nie on jest ojcem:/
                • ashraf Re: zzo 06.01.13, 22:00
                  No wlasnie tez mnie to zdziwilo :)) A antybiotyki w ciazy jak najbardziej mozna brac, a w przypadku infekcji bakteryjnej nawet trzeba, bo jej rozprzestrzenienie sie zagraza dziecku, trzeba tylko wiedziec jakie, ile i na co, co dla niektorych lekarzy pozostaje wiedza tajemna :/
      • marsylvik Re: zzo 05.01.13, 13:21
        O! Mamy bardzo podobne podejścia i wrażenia :)
        Tak sobie jeszcze myślę, a może jedynym powodem tego namawiania jest projekcja własnych lęków porodowych na pacjentki? ;) Jeśli lekarka bólu boi się najbardziej, to naturalne, że pacjentkom będzie chciała tego oszczędzić, może nie ma co się doszukiwać czegoś więcej?

        No ale jak tu na forum widać jesteśmy różne, różnie przeżywamy porody. Ja bardziej się boję, że coś będzie nie tak. Zdaje mi się, że zzo to nieduże, ale jednak dodatkowe prawdopodobieństwo komplikacji. Po co mi to?
        Do tego pamiętam, że faza parcia była... prawie fajna ;) Dobrze instynktownie parłam, mimo zmęczenia, pamiętam raczej ulgę i radość, że się udało, niż ból. Tylko to cięcie, wystraszyło mnie wtedy. A główna wada zzo to że może właśnie tę fazę zepsuć, prawda?

        Przejdę się do tego anestezjologa na konsultacje, na wszelki wypadek i pewnie zrobię tak jak Ty :)
        • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 17:53
          Tak sobie jeszcze myślę, a może jedynym powodem tego namawiania jest projekcja własnych lęków porodowych na pacjentki? ;)

          Za bardzo to analizujesz i za bardzo sie tym przejelas co tam jakas kobieta powiedziala. Olej to co ona mowila. To Twoj wybor. Poza tym to COS na co decydujesz sie w trakcie porodu jak bedzie trzeba, a nie przed. Ja nie wiem jak jest w Polsce ale w UK zzo jest dostepne i czeka " w pogotowiu". Nikt specjalnie nie dyskutuje za wczasu o tym chyba ze pacjentka chce sie dowiedziec wiecej co to jest itd. Planowanie znieczulania za wczasu nie ma sensu zwlaszcza ze i tak dopiero po 3cm rozwarcia moga to podac.
      • milamala Re: zzo 05.01.13, 20:13
        "Mnie tez namawiala i prawie na mnie nakrzyczala"

        Nie opowiadaj bajek, bo to nawet nei smieszne. Tyle kobiet nie moze doprosic sie o zzo a przyjda jakies nawiedzone milosniczki natury za wszelka cene i akurat je zawsze jakis niedobry monster w bialym kitlu namawia i zmusza do zzo.
        Biedaczki. Wspolczuje ... personelowi takich pacjentek.
        • denuevo Re: zzo 05.01.13, 20:28
          Nie musisz współczuć, bo na ostatniej wizycie Pani Doktor powiedziała, ze cieszy się, ze ma taka przytomna pacjentke.
          To nie jest bajka tylko taka rozmowa miała miejsce. Pani Doktor na moje dictum, ze będę próbowała rodzic bez znieczulenia, tonem nie znoszacym sprzeciwu powiedziała, ze nie zdaję sobie sprawy co to jest za bol przy 7 cm rozwarcia i żebym brała znieczulenie koniec, kropka. Sprawa jest indywidualna i decyzje należy podjąć w czasie porodu, a nie w gabinecie lekarza przed. Żadne znieczulenie nie jest obojętne dla zdrowia w długim termine, więc jak nie ma potrzeby to po co brać. Ważne, żeby była możliwość wzięcia zawsze, jak pacjentka będzie chciała. I to jest w Polsce problem, zgadzam się.
          Acha i daruj sobie ten lekko uszczypliwy ton. Wpływa negatywnie na poziom dyskusji. Z góry dziękuje. Bez odbioru.
          • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 22:12
            Nie musisz współczuć, bo na ostatniej wizycie Pani Doktor powiedziała, ze cieszy się, ze ma taka przytomna pacjentke.

            to ta sama Pani doktor co u tej drugiej kolezanki czy tez mamy jakas fale lekarzy fanatykow zzo teraz jacy na sile wciskaja znieczulenie i nie licza sie z kosztami i ograniczeniami refundacji NFZ bo sa tacy hojni?

            a co do przytomnosci to mysle ze powinnas rownie przytomnie jej odpowiedziec, ze nie zyczysz sobie jej "tonu nie znoszacego sprzeciwu"- ciekawe co by odpowiedzala

            Żadne znieczulenie nie
            > jest obojętne dla zdrowia w długim termine

            Obojetne nic nie jest i dlatego w koncu ludzie umieraja na jakies tam choroby. Sporadczyne znieczulenia czy narkozy nie daja jakichs dlugotwalych zlych efektow. Sa ludzie majacy kilkadziesiat operacji i znieczulenia nie sa najwiekszym problemem najczesciej jesli nie ma niewydolnosci nerek czy serca. Osobscie przezylam 2 ogolne narkozy i mam sie ok, nastepnego dnia nawet bolu glowy nie bylo.
        • princesswhitewolf Re: zzo 05.01.13, 22:05
          yle kobiet nie moze doprosic si
          > e o zzo a przyjda jakies nawiedzone milosniczki natury za wszelka cene i akurat
          > je zawsze jakis niedobry monster w bialym kitlu namawia i zmusza do zzo.


          ano wlasnie. Ja raczej czytam czesciej zale ze otrzymaly informacje ze zzo owszem ale za odplatnoscia, albo ze np w tym i tamtym szpitalu nie ma zzo ( co dziwne)...
          • marsylvik Re: zzo 06.01.13, 00:45
            princesswhitewolf napisała:

            > [i]yle kobiet nie moze doprosic si
            > > e o zzo a przyjda jakies nawiedzone milosniczki natury za wszelka cene i
            > akurat
            > > je zawsze jakis niedobry monster w bialym kitlu namawia i zmusza do zzo.[
            > /i]
            >
            > ano wlasnie. Ja raczej czytam czesciej zale ze otrzymaly informacje ze zzo owsz
            > em ale za odplatnoscia, albo ze np w tym i tamtym szpitalu nie ma zzo ( co dziw
            > ne)...

            O kim piszecie? Kogo jakiś monster w białym kitlu zmusza do zzo?
            Wy tak serio wierzycie w to co tu wypisujecie, czy sobie trollujecie i macie z tego bekę?

            W pierwszym wypadku: wdech-wydech. I jeszcze raz. Jest szansa, że pomoże ;)
            W przypadku trollowania: proszę mi nie zaśmiecać wątku. Ja naprawdę chciałabym się dowiedzieć jak najwięcej na ten temat, w czwartek mam spotkanie z anestezjologiem, chcę do tego czasu zebrać trochę info żeby wiedzieć o co go pytać, a szpital moją decyzję o zzo chce chyba znać zanim go będę potrzebować (o ile w ogóle będę). Dla mnie to nie jest dyskusja teoretyczna. Pobawić się w udowadnianie, że nie jestem zielona, nie mam czułków, odczuwam ból jak człowiek, albo w uzasadnianie wyższości rwania zęba na żywca nad znieczuleniem mogę za jakieś dwa tygodnie, jak już urodzę, OK? A teraz sio trolle, sio!
            • princesswhitewolf Re: zzo 06.01.13, 02:00
              marsylvik ...sorry ale chyba juz jest pozno i spiaca jestes bo ewidentnie ci sie myli co napisala princesswhitewolf a co napisal ktos inny. Wdech i wydech tobie pomoze tutaj dla skojarzenia co i kto. Prosze czytaj uwazniej i nie wklejaj "princesswhitewolf napisala" gdy to co ponizej cytujesz napisal ktos inny. Ja nie mam i NIGDY nie mialam wiecej niz tego nicku. Bo jesli ktokolwiek trolluje to ty mieszajac osoby i wypowiedzi a juz nie wspomne znow o emocjach wyzywajac kogos od trolli tylko dlatego ze ma ktos odmienna opinie. Niezbyt dojrzale.
    • miacasa Re: zzo 05.01.13, 20:36
      Wydaje mi się, że gdybyś porozmawiała z położną, która będzie się Tobą opiekowała w porodzie to bez wiekszego problemu poradzisz sobie bez znieczulenia. Mam za sobą poród sn ze znieczulenime, drugi przez cc i trzeci sn bez znieczulenia. Z dwóch pierwszych pamiętam strach o którym piszesz, wręcz wrażenie, że otarłam się o śmierć. Ponieważ z racji podjętych studiów sporo dowiedziałam się o przebiegu porodu tym razem już się nie bałam ale przyszedł taki moment, że zaczęłam panikować i tu wystarczyło, że położna łagodnie mi przypomniała, że mimo tak silnego bólu nic złego ze mną i dzieckiem się nie dzieje. Pomocne były też techniki relaksacyjne i nauralne metody łagodzenia bólu. Znieczulenie jest ingerencją w naturalny przebieg porodu i jak każda ingerencja może mieć skutki uboczne, choć ja bym ich nie demonizowała. Anestezjolog wszystko Ci wyjaśni i wtedy świadomie podejmiesz decyzję. Jeśli masz taką możliwość to porozmawiaj z nim.
      • marsylvik Re: zzo 06.01.13, 00:43
        Dzięki za podzielenie się przeżyciami. Generalnie myślę, że będzie dobrze, lepiej niż było, a wtedy przecież jakoś przeżyłam, choć wspominam podle ;)
        Wtedy nie wiedziałam nic, podejście szpitali do rodzących było wtedy jakie było, teraz mam internet, forum, rozporządzenie ministra które nakazuje informowanie mnie o wszystkim, ktoś bliski będzie mi towarzyszył, wybrałam mały szpital i zapisałam się do szkoły rodzenia - no musi, po prostu musi być lepiej :)
        O ile nie będzie komplikacji samego porodu, ale na to już niewiele mogę poradzić.
        Z anestezjologiem będę się widziała w czwartek.
    • milamala Re: zzo 06.01.13, 15:02
      Nie rozumie dlaczego niektorym paniom tak bardzo przeszkadza to, ze inne panie korzystaja z zzo.
      Gotowe sa przeprowdzac dlugie dyskusje na jego temat dowodzac jak to je wlasnie biedaczki sie "zmusza w tych okropnych polskich szpitalach do zzo, jak to na nie biedusie zle panie doktor krzycza aby wziely zzo a one sa dakie biedusie i nie chca".
      A jakos nie widze, zeby te same panie na formach toczyly rownie zazarte dyskusje o znieczuleniach u dentysty czy chocby przy zszywaniu palca wskazujacego.
      Jakos nie widze, zeby zadawaly pytania pt "a co mi da znieczulenie u dentysty poza zniesieniem bolu" albo "jakie dodatkowe korzysci odnose jak mi znieczula paluszka do zszywania".
      Zenujace byloby to pytania prawda?
      Oczekiwanie od znieczulenia jeszcze jakis dodatkowych atrakcji poza znieczuleniem jest albo zenujace albo podejrzane (ktos moze liczyc na jakis odlot, wtedy odsylam na forum o uzaleznieniach).

      Drogie panie, ktore jestescie z urzedu niechetne aby inne panie z zzo korzystaly, zyjcie same i dajcie zyc innym. Mnie jakos nei boli, ze inne rodzace z zzo nie korzystaja. Szczerze, to mam to gleboko w nosie. Da sie. Niekoniecznie trzeba zachowywac sie jak pies ogrodnika, ktory sam nie zje, ale innemu tez nie da.
      • marsylvik Re: zzo 06.01.13, 16:13
        milamala napisała:

        > Nie rozumie dlaczego niektorym paniom tak bardzo przeszkadza to, ze inne panie
        > korzystaja z zzo.

        Komu? Napisz proszę konkretnie, kogo masz na myśli. Ja w tym wątku nie zauważyłam ani jednej pani, której by przeszkadzało, że inne panie korzystają z zzo. Może coś przegapiłam, wskaż mi odpowiedni fragment.

        > Gotowe sa przeprowdzac dlugie dyskusje na jego temat dowodzac jak to je wlasnie
        > biedaczki sie "zmusza w tych okropnych polskich szpitalach do zzo, jak to na
        > nie biedusie zle panie doktor krzycza aby wziely zzo a one sa dakie biedusie i
        > nie chca".

        Jak wyżej. Kogo ktoś zmusza? Kto w tym wątku napisał o tym, że ktoś kogoś do czegoś zmusza? Wskaż, proszę, odpowiedni fragment wypowiedzi, która o tym mówi, oraz autora.

        > A jakos nie widze, zeby te same panie na formach toczyly rownie zazarte dyskusj
        > e o znieczuleniach u dentysty czy chocby przy zszywaniu palca wskazujacego.

        To raczej wykracza poza tematykę tego forum.

        > Jakos nie widze, zeby zadawaly pytania pt "a co mi da znieczulenie u dentysty p
        > oza zniesieniem bolu" albo "jakie dodatkowe korzysci odnose jak mi znieczula pa
        > luszka do zszywania".

        Nie jestem obecnie zainteresowana forami dentystycznymi. Na tym forum na pewno bym o takie sprawy nie pytała, chyba, że moje pytania byłyby związane z wpływem znieczulenia na ciążę.

        > Zenujace byloby to pytania prawda?

        Twoja interpretacja pytań i owszem, jest żenująca.

        > Oczekiwanie od znieczulenia jeszcze jakis dodatkowych atrakcji poza znieczuleni
        > em jest albo zenujace albo podejrzane (ktos moze liczyc na jakis odlot, wtedy o
        > dsylam na forum o uzaleznieniach).

        Coraz bardziej żenująca.

        > Drogie panie, ktore jestescie z urzedu niechetne aby inne panie z zzo korzystal
        > y, zyjcie same i dajcie zyc innym.

        Które konkretnie panie? Widzisz tu takie?

        > Mnie jakos nei boli, ze inne rodzace z zzo n
        > ie korzystaja.

        Widzę, że jest dokładnie odwrotnie.

        > Szczerze, to mam to gleboko w nosie.

        Więc bardzo Cię proszę, jeśli nie masz nic konstruktywnego do powiedzenia, nie potrafisz mi pomóc ani nawet zrozumieć moich pytań i wątpliwości, a temat masz głęboko w nosie, to nie dopisuj się już w tym wątku. Nawet nie odpowiadaj na te pytania, co zadałam na początku. Ja nie mam zzo w nosie, bo decyzja o tym, czy chcę skorzystać ze znieczulenia jest nadal przede mną. Bardziej interesują mnie wypowiedzi kobiet, które rodziły z zzo i bez, albo osób, które mają na ten temat konkretną wiedzę. W tej chwili na przykład najbardziej interesuje mnie, jaki ma wpływ, albo jaki najczęściej ma wpływ zzo na czas trwania porodu. Poprzedni miałam bardzo długi i męczący, więc to dość istotna informacja dla mnie. Słyszałam i czytałam na ten temat sprzeczne opinie, liczę na to, że ktoś się podzieli swoimi doświadczeniami w tej dziedzinie, może zna linki do wiarygodnych źródeł na ten temat. Ty i princesswhitewolf wyjątkowo skutecznie utrudniacie mi zdobycie tych informacji, prowadząc swoje prywatne ideologiczne wojny nie wiadomo z kim (najpewniej z wymyślonymi przez Was wersjami osób rzeczywiście tu piszących) i nie wiadomo o co (zdaje się, że z wymyślonymi przez Was poglądami, przypisanymi następnie innym tu piszącym). Połowa wypowiedzi w tym wątku należy do Was dwóch, do mnie dodatkowo irytowało wieczorem, kiedy załączone na Was filtry nie chciały zadziałać. Od rana na szczęście działają, mogę już przynajmniej wyłuskać cenne dla mnie wypowiedzi innych spośród Twojego i princesswhitewolf spamu.

        > Da sie. Niekoniecznie trzeb
        > a zachowywac sie jak pies ogrodnika, ktory sam nie zje, ale innemu tez nie da.

        Więc proszę, zastosuj się do tego. Sama nie chcesz wiedzieć, masz to w nosie, a innym nie pozwolisz się nic dowiedzieć, bo jeszcze nie daj Boże wyrobi sobie niezależną, inną niż Twoja opinię. Co właściwie robisz na tym forum? Jesteś w ciąży? Blisko do porodu? Czekając na odpowiedzi szukałam w archiwum innych wątków na temat zzo. Zgadnij, co znalazłam, kto był najbardziej agresywny w tamtym wątku a potem przepraszał. Szkoda, że go wcześniej nie przeczytałam, nie odpisałabym Ci na tę pierwszą wypowiedź, a tak wzięłam ją za dobrą monetę...

        Proszę, nie dopisuj się do tego wątku więcej. Wyjaśniłam czemu, dodatkowo jak sama twierdzisz, masz to w nosie. A ja nie. Odpowiadać już żadnej z Was dwu nie mam zamiaru. Żeby mnie nie korciło do zaśmiecania własnego wątku zmieniam czasowo status nieprzyjaciół na niewidoczny.
        • princesswhitewolf Re: zzo 06.01.13, 20:13
          Od rana na szczęście działają, mogę już przynajmniej wyłuskać cenne dla mnie wypowiedzi innych spośród Twojego i princesswhitewolf spamu.

          Nie kojarzysz nawet czyje wypowiedzi do kogo naleza, a rzutka jestes do obrazania ludzi ze sa spamerami bo... maja inna opinie niz ty. Nieladnie
        • klarci Re: zzo 07.01.13, 01:58
          > Bardziej interesują mni
          > e wypowiedzi kobiet, które rodziły z zzo i bez

          1. poród z oksy i podwójnym zzo - przedłużony drugi okres, bardzo złe samopoczucie po zzo (wolałam ból skurczy, niż drętwiejący po znieczuleniu - możliwe, że się źle wkuli, bo trochę się wierciłam, albo dawka była źle dopasowana), dziecko z odjętym punktem za skórę przysinienie.
          2. poród ekspresowy, zupełnie inny (poza samoistnym odejściem wód), niż pierwszy. nie ukrywam bolesny (akurat miałam bóle krzyżowe i cały poród trwał 1,5 godziny, więc to podobno normalne), bez żadnych wspomagaczy, dziecko pięknie różowe, moje samopoczucie idealne.
          może to być kwestia po prostu drugiego porodu. zresztą miałam kryzys w pewnym momencie ei gdybym była w szpitalu może bym pękła i chciała zzo, ale itak bym nie dostała przy tak szybkim postępie. w każdym razie nie żałuję.
          przed drugim porodem byłam na świetnej szkole rodzenia, gdzie było więcej plusów i minusów zzo. co nieco odkryłam też na tym forum. ogólnie, gdybym miała rodzić trzeci raz to bez znieczulenia.

          Marsylvik, nie myślałaś o douli? polecam. i znowu, gdybym miała rodzić trzeci raz to konieczne z doulą. z perspektywy czasu wiem, że bardzo by mi pomogła przy obu porodach.
          • klarci Re: zzo 07.01.13, 02:08
            szczerze, nie bardzo mam ochotę rozpisywać się tu o plusach i minusach mi znanych, mże później znajdę czas.
            ale to prawda, że w niektórych sytuacjach zzo może poprawić stan dziecka. dzieje się tak między innymi w przypadku matek bardzo wrażliwych na ból, zestresowanych (stres może zatrzymać poród).
            ale to jedna strona medalu. druga jest taka, że przy zzo nie wsłuchujesz się w ciało i jego sygnały, musisz bardziej polegać na personelu, co może zaburzyć przebieg, więc i pogorszyć stan dziecka. częściej podawana jest oksy.
            wydaje mi się, że decyzja o zzo powinna być przekonsultowana z dobrą położną i brać pod uwagę konkretną kobietę. nie warto brać tylko dlatego, że jest dostępne, szczególnie kiedy kobieta nie wspomina źle pierwszego porodu. poza tym osobiście nie rozumiem oczekiwań deklaracji kobiety już w ciąży. poród to dynamiczna sprawa, każdy jest inny, więc może się zdarzyć, że kobieta zaznacza zzo, ze strachu, że potem nie dostanie, a po porodzie widzi, że nie potrzebowała go i była to niepotrzebna ingerencja. może być tak, że kobieta chce spróbować bez, a w trakcie wie, że potrzebuje. ok, rozumiem przygotowanie anestezjologa, ale nie podoba mi się pomysł z deklarowaniem już wcześniej. no chyba, że są to jedynie wskazówki rodzącej, w ramach planu porodu.
            • marsylvik Re: zzo 07.01.13, 19:50
              klarci napisała:

              > szczerze, nie bardzo mam ochotę rozpisywać się tu o plusach i minusach mi znany
              > ch, mże później znajdę czas.

              Odpowiedz, jak znajdziesz chwilę, ale nawet jeśli nie, to i tak sporo z tego co napisałaś mi się przydaje :)

              > wydaje mi się, że decyzja o zzo powinna być przekonsultowana z dobrą położną i
              > brać pod uwagę konkretną kobietę. nie warto brać tylko dlatego, że jest
              > dostępne, szczególnie kiedy kobieta nie wspomina źle pierwszego porodu.

              No właśnie, też mi się tak wydaje. Chyba, że wspomaga w jakiś sposób jego przebieg, inne racjonalne powody mi do głowy nie przychodzą. Dlatego, nie mając możliwości dopytania lekarki, pytałam o zzo tu na forum.

              > poza tym osobi
              > ście nie rozumiem oczekiwań deklaracji kobiety już w ciąży.

              Mam nadzieję, że to mi wyjaśni spotkanie z anestezjologiem :)
              Może chodzi o kwestie organizacyjne?

              > a po porodzie widzi, że nie potrzebowała go i był
              > a to niepotrzebna ingerencja.

              Wydaje mi się, że wtedy nie będzie tego wiedziała ;)
              Tylko że jeśli zdecyduję się na zzo z góry, bez zastanowienia, a potem mocno popękam, albo nie będę umiała przeć i będzie potrzebna ingerencja typu kleszcze, to mi będzie o wiele trudniej poradzić sobie z myślami "i po co mi to było" niż z dużym nawet bólem, który trwa tylko jakiś określony czas.

              > może być tak, że kobieta chce spróbować bez, a w
              > trakcie wie, że potrzebuje. ok, rozumiem przygotowanie anestezjologa, ale nie
              > podoba mi się pomysł z deklarowaniem już wcześniej.

              Mnie też nie, przynajmniej z tą wiedzą, którą mam teraz. Może czegoś nie wiem, może jest jakiś sensowny powód wcześniejszej deklaracji, dlatego tu o to pytam. Julita całkiem sensownie o tym pisze, np łatwiejsze wkłucie zanim się poród rozkręci, wiem teraz przynajmniej o czym gadać z anestezjologiem :)

              Tak czy inaczej sporo mi wszystkie (no prawie, poza tymi dwiema, co je musiałam wygasić) pomogłyście. Nawet jakbym się już niczego więcej nie dowiedziała, to podejście mam teraz takie: rozmowa z anestezjologiem, dowiedzenie się, czy jest możliwość zdecydowania się na znieczulenie w trakcie i w którym momencie, jeśli jej nie ma, to rezygnuję, a jeśli jest, to jestem otwarta, ale dopiero wtedy, kiedy z jakiegoś powodu będę potrzebowała. Chyba, że dowiem się w międzyczasie czegoś więcej :D
              • denuevo Re: zzo 07.01.13, 20:44
                Mysle, ze plan jest super. Trzymam kciuki za Ciebie. Daj znac po. Pozdrawiam.
                • marsylvik Re: zzo 07.01.13, 22:14
                  Dam znać :)
                  I dzięki :)
              • klarci Re: zzo 07.01.13, 23:31
                myślę, ze właśnie chodzi o ułatwienia organizacyjne. dla nich tak łatwiej. dla Ciebie ma to dwie strony: jasna - jak pisała Julita, gotowe wkłucie, na spokojnie, ciemna: jak już je masz, to dużo łatwiej użyć go pod wpływem impulsu.
                wiem, ze teraz będzie wyglądało, jakbym koniecznie udowadniała, że zzo jest do d.... ale zapewniam, ze nie o to mi chodzi. z tym zdaniem o żałowaniu po, to jednak czasem kobieta wie - przynajmniej tak było u mnie. ja bardzo żałowałam, ze nie protestowałam przy oksy i bardzo żałowałam, ze wzięłam zzo. u mnie nic nie pomogło, a jedynie, po pierwszej dawce przyniosło okropny ból od pasa w dół, po drugiej ulgę, ale okupioną większym szokiem bólowym, kiedy przestała już działać. drugi poród miałam bardzo bolesny, wtedy mi się wydawało, że ból na granicy wytrzymałości ludzkiej, albo już poza nią. potem okazało się, że było to związane z bólami krzyżowymi i bardzo szybkim rozwieraniem. w dodatku mam porównanie: pierwszy poród z zzo, źle wstawione dziecko, kompletne zagubienie, które znieczulenie jeszcze powiększyło. drugi poród, też prawdopodobnie źle wstawione dziecko, rodziłam sama (tak wyszło), przypomniałam sobie wskazówki ze szkoły rodzenia, włączyłam instynkt i dzisiaj wiem, ze intuicyjnie pomagałam dziecku się wstawić (nie wiedziałam tego wtedy, to podejrzenie rodziło się powoli z czasem). dziecko jak po cesarce, a też niemałe bo prawie 4 kilo. główka kształtna, zero zniesienia, kiedy pierwsze dziecko miało ewidentnie wykrzywione kości czaszkowe i odjęty punkt za zsinienie. w moim przypadku zzo działa jak droga na skróty, ale przez bagno. dlatego na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie porodu ze znieczuleniem, chociaż jak to w życiu - pewności nigdy nie ma.
                co do znajomych (to nie jest do Twojej wypowiedzi), to chyba kwestia otoczenia. wiele moich znajomych rodziło bez znieczulenia, wiele z. znam sporo osób z tej pierwszej grupy, które kolejny poród też widzą bez. są też takie osoby, które po szpitalnym porodzie ze znieczuleniem, nie wyobrażają sobie innej opcji jak poród w domu. to na prawdę kwestia indywidualna.
                nie przeczytałam całego wątku, nawet nie będę próbowała, bo szkoda czasu, ale po 2-3 Twoich postach, wydaje mi się, że rozsądnie podchodzisz do tematu.
                co do plusów i minusów - postaram się, ale myślę, ze znacznie lepsza będzie dla Ciebie dobra literatura. może coś pani Ireny Chołuj, Iny May Gaskin ? lub czegoś w podobnym tonie :)
                • klarci Re: zzo 08.01.13, 00:20
                  dodam tylko jeszcze, że ja akurat zzo przy pierwszym porodzie miałam bezpłatne, co było jednym z argumentów za tym akurat szpitalem. czego potem żałowałam. pewnie gdybym musiała zapłacić za nie kilkaset złotych, to pewnie w efekcie bym go nie wzięła, bo przemyślałabym, czy na prawdę warto i czy potrzebuję. zresztą kiedyś na forum wspomniałam o takim minusie bezpłatnego zzo, co oczywiście nie spotkało się ze spokojnym przyjęciem ;)
                  moja szwagierka rodziła bez znieczulenia. wiedziała to już w ciąży, że anestezjologa nie ma i musiałaby jechać do innego szpitala. zakładała, że da radę, dała i wspomina poród nieźle, w każdym razie nie narzeka akurat na brak znieczulenia.
                  więc to na prawdę jest głębszy temat.
                  piszę to na marginesie, bo nie mam wątpliwości, że zzo dla wielu kobiet jest wybawieniem, pomaga im w czasie porodu i w niejednym przypadku wpływa tym samym na stan i kobiety i dziecka po porodzie.
                  dlatego ja właśnie gratuluję chęci przemyślenia tematu, spokojnego i rzeczowego podchodzenia do plusów i minusów, nawet przy nie najgorszym (pod tym względem) pierwszym porodzie.
                  ja akurat mam szczególne podejście do porodów sn bez ingerencji (nie licząc ratujących życie), co wyczuwa się na pewno z moich postów ;), ale irytuje mnie patrzenie na sprawę w czarno - biały sposób. zzo nie jest ani dobre, ani złe, po prostu powinno być wtedy, kiedy inaczej kobieta nie jest w stanie urodzić, czy psychicznie, czy fizycznie.
          • klarci Re: zzo 07.01.13, 13:49
            a propos anonimowości wolących rodzić bez zzo, dla autorki wątku na priva udostępnię swoje nazwisko, gdzie i kiedy rodziłam :) - jeżeli tylko poprosi :)
          • marsylvik Re: zzo 07.01.13, 20:17
            klarci napisała:

            > Marsylvik, nie myślałaś o douli? polecam. i znowu, gdybym miała rodzić trzeci r
            > az to konieczne z doulą. z perspektywy czasu wiem, że bardzo by mi pomogła przy
            > obu porodach.

            Myślałam przez chwilę, na szkole rodzenia dowiedziałam się, że w tym szpitalu towarzyszyć może tylko jedna osoba, albo doula, albo ktoś bliski. Więc decyzja podjęła się sama ;)
            • klarci Re: zzo 07.01.13, 23:10
              oczywiście nie namawiam na siłę, ale gdybyś jednak była zainteresowana, to możesz napisać do mnie na gazetowy mail. na razie faktycznie niewiele szpitali godzi się na drugą osobę towarzyszącą, ale jeżeli wybrałabyś doulę ze stowarzyszenia i napisała prośbę do szpitala o wpuszczenie konkretnej osoby, to są szanse. ale musi być to doula wzbudzająca zaufanie - te ze stowarzyszenia mocno pracują na opinię u personelu - może akurat w szpitalu kiedyś odbył się z jakąś poród, albo szpital eksperymentalnie dałby szansę - dla nich to wbrew pozorom spore odciążenie :)
              • marsylvik Re: zzo 08.01.13, 22:08
                Sprawdziłaś skrzynkę? :)
    • klarci Re: zzo 07.01.13, 02:11
      zzo jest płatne w Twoim szpitalu?
    • julita165 Re: zzo 07.01.13, 10:41
      Ja co prawda nie korzystałam z zzo bo miałam cesarkę ale rozważając sn brałam go pod uwagę tylko z zzo i starałam się dokładnie dowiedzieć w tej sprawie wszystkiego i od mojej lekarki prowdzącej ciążę jak i od anestezjologa ze szpitala gdzie rodziłam oraz od zaprzyjaźnionej anestezjolog. Postaram się więc napisać co się od nich obu dowiedziałam:
      Po pierwsze i najważniejsze podstawową sprawą jest żeby zzo było dobrze wykonane i wcale nie mam tu na myśli prawidłowego wkłucia żeby kręgosłupa nie uszkodzić bo to podobno mitologia że takie rzeczy się zdarzają. Pisząc dobrze wykonane mam na myśli w odpowiednim momencie a raczej momentach, o czym za chwilę, a także w odpowiednich dawkach.
      Po drugie dobrze aby pacjentka zawczasu przemyślała że chce zzo a nie nagle pod wpływem bólu domagała się znieczulenia. Jeśli z góry zakłada, że chce zzo to anestezjolog może zrobić wkłucie i założyć wenflon czy co to tam jest już na samym początku. Łatwiej niż w czasie rozkręconego porodu. Jest tak dlatego, że pod wpływem bólu pacjentka w czasie podawania znieczulenia może się ruszać co wpływa na powstawanie tzw. łat czyli miejsc gdzie znieczulenie nie działa. Aczkolwiek te łaty niestety mogą się pojawić i wówczas gdy się nie rusza ale to o wiele rzadziej.
      Po trzecie poród można zacząć znieczulać już bardzo wcześnie, przy 2 cm rozwarcia, bo ważna jest nie siła a regularność skurczów. Nie można znieczulać porodu wtedy gdy skurcze co prawda są silne ale nieregularne bo to może rzeczywiście doprowadzić do zahamowania akcji.
      Po czwarte należy stopniowo podawać kolejne dawki. Pacjentka i anestezjolog muszą stale współpracować tak aby płynnie przechodzić z dawki w dawkę. Poza bardzo szybkimi porodami znieczulenie przy porodzie to nie jest jeden zastrzyk i koniec. Z kolei anestezjolog musi obserwować przebieg porodu i współpracować z położną czy lekarzem bo nie można podać tego znieczulenia w czasie skurczów partych. Anestezjolog musi tak "wstrzelić się" z ostatnią dawką znieczulenia jeszcze podczas skurczów rozwierających żeby wystarczyło znieczulenia również na II fazę.
      Po piąte zzo przy porodzie całkowicie bólu nie znosi. Dla przeważającej liczby pacjentek jest to znieczulenie wystarczające ale podobno są takie którym nie wystarcza więc trzeba liczbyć się z tym że znajdzie się w tej mniejszości.
      Po szóste to mit, że prawidłowo podane zzo zakłóci przebieg porodu czyli go spowolni albo uniemożliwi, również w fazie partej. Zdaniem obu anestezjologów z którymi rozmawiałam takie przypadki to efekt błędów przy podaniu zzo a nie znieczulenia jako takiego, no ale błędy zdarzają się w wielu sytuacjach.
      Po siódme: wszystkie znane mi osoby, które rodziły z zzo zgodnie twierdzą, że moment kiedy znieczulenie zaczęło działać to nieprawdopodobna ulga i przypływ sił, zmiana kolosalna, jak dzień do nocy i nigdy dobrowolnie by z tego nie zrezygnowały.
      • milamala Re: zzo 07.01.13, 12:49
        Julito dzieki za ten madry i rozsadny wpis.
        Wlasciwie dopiero teraz stwierdzilam, ze tak na prawde niewiele wiedzialam o zzo przed pojsciem do szpitala. W Holandii preferuja nature do bolu, choc zzo nie odmawiaja. Stad pewnie brak zwyczaju konsultacji anestezjologicznej przed porodem.
        Ja musialam sobie na zzo poczekac i to calkiem dlugo, nawet sie zastanawialam na co ta polozna tak czeka. Czy mysli, ze bol w miare powiekszajacego sie rozwarcia sie zmniejszy. Moze potem sie poruszylam podczas wklowania (ktorego nie czuc) i stad te "laty". Moze to byl blad ze strony poloznej, ze koniecznie chciala przeciagnac sprawe i zzo dostalam jak juz bylam nieprzytomna z bolu i i tak by ze mnie juz nic dobrego nie bylo. Bo bylam w takim stanie, ze niechybnie skonczyloby sie cesarka.
        Ja tez musze powiedziec, ze w zyciu realnym rozmawiajac z kobietami , ktore skorzystaly z zzo, nawet te ktore doswiadczyly jakis "wad"( jak ja) wszystkei jak jeden maz bez wyjatku nie zamienilyby porodu z zzo na porod bez zzo. Bardzo sa wdzieczne za ta forme ulgi. I jakos nikt nikogo nigdy do tego nie zmuszal.
        Te niezadowolne i przymuszone zawsze pojawiaja sie anonimowo na forach i zawsze je bardziej niz porod boli fakt, ze inne kobiety z zzo korzystaja.
      • princesswhitewolf Re: zzo 07.01.13, 21:08
        julita nic dodac nic ujac- bardzo rzeczowo i rozsadnie opisalas to
    • katarzynaoles Re: zzo 07.01.13, 15:05
      Nie do końca przebrnęłam przez cały wątek, przyznaję - a to z powodu uczucia deja vu, które zaczęło mnie dopadać :). ALe z tego, co przeczytałam wyciągnęłam następujące wnioski: Pani wspomnienia z poprzedniego porodu nie są negatywne jeśli chodzi o to, co działo się z Pani ciałem, trauma dotyczy raczej otoczki emocjonalnej - uczucia strachu, opuszczenia, niepewności. Jeszcze teraz pisze Pani o tym w taki sposób, że widać, jak to Panią dotknęło. I właśnie dlatego zaczęłabym przygotowanie do tego porodu od osowojenia wydarzeń z poprzedniego. Polecałabym jakąś dobrą szkołę rodzenia, gdzie byłaby także możliwa indywidualna rozmowa z położną, poczytanie jakiejś lektury, po której będzie Pani rozumiał poszczególne etapy porodu - wiedza w tym wypadku zmniejsza poczucie braku kontroli. Pomocne bywają tez ćwiczenia, które pomagają "czytać" sygnały płynące z ciała, i odpowiednio na nie reagować. To wszystko razem nosi minao psychoprofilaktyki i, jak udowodniono naukowo, wpływa korzystnie na przebieg porodu a także na odczuwanie bólu. Jęsli przy pierwszym porodzie, pełnym lęku, udało się Pani urodzić fizjologicznie to naprawdę uznałabym to za dobrą wiadomość. Oczywiście jeśli świadomość, że zzo jest w zasięgu ręki w razie potrzeby będzie działała na Panią kojąco - to czemu nie? W każdym razie pozostawiłabym decyzję na czas porodu, bo po co stosować coś, co nie jest potrzebne? I, szczerze powiedziawszy, wydaje mi się, ze tak właśnie byłoby w Pani przypadku. Pozdrawiam serdecznie :)
      • klarci Re: zzo 07.01.13, 16:11
        trudno byłoby się nie zgodzić z jakimkolwiek zdaniem Pani wypowiedzi :)
        skupienie się na psychiczno - emocjonalnej stronie porodu na tą chwilę chyba może być najbardziej pomocne. wtedy i decyzja w sprawie zzo będzie bardziej świadoma i trafna wobec potrzeb autorki
      • marsylvik Re: zzo 07.01.13, 19:19
        Najpierw, zanim odpowiem, chciałabym bardzo podziękować za odpowiedzi przede wszystkim klarci, pani Kasi, a szczególnie Julicie, najbardziej pomogłyście mi poukładać sobie to wszystko w głowie.

        Że Pani do końca nie przebrnęła, to się nie dziwię ;)
        Niemal połowa wypowiedzi zamiast mówić coś na temat zzo i mi w jakiś sposób pomóc skupiała się na tym, żeby mi udowodnić, że nie wiem o czym piszę i albo kłamię, albo mi pamięć szwankuje, albo mam na myśli co innego niż napisałam, albo jestem przewrażliwiona, coś jest w ogóle nie tak z moją psychiką, bo przecież nie mogło być tak jak to opisuję a ból na pewno dla normalnych kobiet jest najważniejszy. Żeby w ogóle znaleźć wypowiedzi pozostałych osób musiałam sobie tamte w ustawieniach wygasić, co tez trochę miesza gdy ktoś którejś z nich odpowie, a ja nie wiem na co ;)

        W międzyczasie znalazłam na stronie fundacji artykuł, który też mi pomógł, bo choć ciężki do przedarcia się przez niego, to przynajmniej wiarygodny. Wklejam linka, jakby ktoś kiedyś, tak jak ja, szukał czegoś więcej o zzo i o porodzie: www.rodzicpoludzku.pl/Wiedza-o-porodzie/Prowadzenie-II-okresu-porodu-w-swietle-badan-naukowych.html - do mnie podsumowanie wyników badań naukowych przemawia bardziej, niż przerzucanie się argumentami "mogą być straszne skutki" i "nikt kogo znam by z tego nie zrezygnował" ;)

        Zgadzam się, że psychicznie ten poród był dla mnie trudniejszy, niż fizycznie chociaż to co się działo z moim ciałem też sporo dołożyło. Nie wiem, czy przy tej ilości oksytocyny poród można nadal nazwać fizjologicznym? Zmęczenie, dosłownie skrajne wyczerpanie to coś, co fizycznie najbardziej dało mi się we znaki. Wiązałam je wcześniej tylko z czasem trwania porodu i z tym, że zaczął się po północy, do szpitala trafiłam o 3 nad ranem. Po poczytaniu, zwłaszcza artykułu, który podlinkowałam, ale i Waszych wypowiedzi myślę, że wpływ mogło mieć więcej czynników.

        Dlatego julita165 Twoje zdanie "znane mi osoby, które rodziły z zzo zgodnie twierdzą, że moment kiedy znieczulenie zaczęło działać to nieprawdopodobna ulga i przypływ sił" jest dla mnie bardzo cenne. Ja ulgę i przypływ sił poczułam, jak się zaczęła druga faza porodu, jeśli zbyt szybko będę się czuła wyczerpana czego się obawiam, to może być i dla mnie wyjście :)

        Pani Katarzyno, męczy mnie jeszcze tylko jedna wątpliwość. Przy zzo jest większe prawdopodobieństwo nie tylko potrzeby interwencji typu kleszcze, ale i większych obrażeń krocza. O ile większe, tak po polsku? Może być i po angielsku, byle po ludzku, a nie w naukowym języku i jednostkach, których nie rozumiem ;) Bo jeśli mam uniknąć godziny tego silnego bólu, prawdopodobieństwo, że potem miesiącami będę miała problemy z siusianiem i życiem intymnym itd wzrasta o np 5-10%, to ja wolę pocierpieć bardziej, ale przecież tylko przez godzinę czy dwie. Za to jeśli różnica ryzyka to coś koło promila, to tak samo mogę się bać chodzić po chodniku, bo przecież też się mogę przewrócić i nogę złamać... więc tym bym się już nie przejmowała. Jaka to skala ryzyka?

        Do szkoły rodzenia chodzę, a raczej chodziłam. Nie wiem na ile dobra, ale prowadzona przez "mój" szpital, więc mogłam poznać przynajmniej jedną położną, to też dla mnie ważne :)
        Niestety, na temat samego porodu był tylko jeden wykład, a ja akurat byłam chora. Większość była na tematy związane z opieką nad dzieckiem, nie przeczę, bardzo potrzebne, ale pozostałym dziewczynom z grupy które dzieci jeszcze nie mają. Trochę więcej mi dały ćwiczenia z fizjoterapeutką, mówiła dużo i chętnie zarówno o tym, co się z ciałem dzieje teraz, co się będzie działo podczas porodu, jak i po :) I nie zawsze to samo co położna :P
        • katarzynaoles Re: zzo 08.01.13, 16:32
          Najpierw o tym przypływie sił w II okresie - to fizjologiczne, zawdzięczamy to wyrzutowi adrenaliny, która pomaga się zmobilizować do działania. Przedtem typowy jest okres dużego znużenia, często wyciszenia się skurczów (część kobiet podsypia), taki "przestój" w porodzie. Wtedy właśnie podnosi się poziom adrenalny. Często towarzyszą temu dreszcze, uczucie kompletnej niemocy, a nawet myśli o śmierci.
          Jeśli chodzi o obrażenia krocza to ogólne dane statystyczne, których zresztą nie mam pod ręką i nie będę się na nie powoływać, nie rzucają na sprawę dostatecznego światła. Sądzę, że trzeba się dowiadywać w konkretnym szpitalu (pewnie brak oficjalnych danych ale można zrobić wywiad), bo tu mnóstwo zależy od tego, jak założone jest znieczulenie. Im bardziej swoimi siłami kobieta rodzi, tym niebezpieczeństwo mniejsze, więc tam, gdzie jest zwyczaj znieczulania tak, że zmniejsza się odczuwanie bólu, ale zachowuje się czucie i swobodę poruszania się a nawet zezwala się na rodzenie w pozycjach wertylanych obrażenia krocza będą pewnie procentowo porównywalne z porodami bez znieczulenia. Duży problem zaczyna się, kiedy poród jest znieczulony tak, że kobieta rodzi "na komendę" - nie czuje bólu rozciągających się tkanek podcza parcia, więc w żaden sposób nie kontroluje siły, którą w nie wkłada (to normalny mechanizm podczas samoistnego sn) - prze "pomimo wszystko". Po drugie przy silnym znieczuleniu mięśnie kanału rodnego i dna miednicy przestają brać udział w porodzie, co może zaburzyć mechanizm pordowy i wymusić działania kończące poród - parcie "z góry" - czyli zabieg Kirstellera, użycie próżnociągu lub(rzadziej) kleszczy - i wtedy ilość obrażeń krocza rośnie dramatycznie.
          • klarci Re: zzo 08.01.13, 16:49
            nie znałam wcześniej tej nazwy, ale dokładnie zabieg Kirstellera miałam zastosowany przy pierwszym porodzie z zzo (II okres trwał 2 godziny)
            • princesswhitewolf Re: zzo 08.01.13, 19:09
              ta ssawka i kleszcze sa niebezpieczne rowniez dla dziecka. Jakby nie bylo wyciaga sie je za glowke
          • milamala Re: zzo 08.01.13, 19:34
            "Duży problem zaczyna si
            > ę, kiedy poród jest znieczulony tak, że kobieta rodzi "na komendę" - nie czuje
            > bólu rozciągających się tkanek podcza parcia, więc w żaden sposób nie kontroluj
            > e siły, którą w nie wkłada (to normalny mechanizm podczas samoistnego sn) - prz
            > e "pomimo wszystko".

            Znieczulenie calkowite to nie standart, to jedno z powiklan zzo i zdarza sie rzadko.
            Wystarczy poczytac wypowiedzi forumowiczek, wiekszosc nawet nie wie o co chodzi z tym znieczuleniem calkowitym, bo wiekszosc podczas zzo czuje wszystko oprocz bolu.
            Dodam na marginesie, ze teraz po wypowiedzi Julki zorientowalam sie, ze owo powiklanie w moim przypadku moglo nastapic z powodu spoznialstawa pani poloznej, ktora zwlekala z wyslaniem mnie na zzo. Mialam juz tak mocne bole, ze odlatywalam. Podczas aplikowania moglam sie poruszyc i wywolac laty, ktorych efektem byla kolejna dawka zzo i znieczulenie calkowite.
            Takie moga byc jak widac efekty, jesli namawia sie kobiety, aby o zzo decydowaly w ostatniej chwili.
            Grunt to nie realizowac wlasnych wizji porodu na cudzym ciele tylko sluchac kobiety, co mowi, czego pragnie i co czuje.


            "Po drugie przy silnym znieczuleniu mięśnie kanału rodnego
            > i dna miednicy przestają brać udział w porodzie, co może zaburzyć mechanizm por
            > dowy i wymusić działania kończące poród - parcie "z góry" - czyli zabieg Kirste
            > llera, użycie próżnociągu lub(rzadziej) kleszczy - i wtedy ilość obrażeń krocza
            > rośnie dramatycznie."

            Kleszcze to akurat wynaleziono, wtedy kiedy jeszcze nikt o medykalizacji porodu nawet w najsmielszych marzeniach nie pomyslal. Ciekawe po co? Skoro natura tak wszystko sama super swietnie i rewelacyjnie rozwiazuje. A medycyna tylko przeszkadza.
            Osobiscie znam tylko jedna osobe, ktora podczas porodu miala poznociag ... z powodu zbyt malej miednicy, co bylo wiadome od poczatku, nawet dla laika, ktory ma oczy i widzi, ale w Holandii sie takimi "glupotami" nie przejmuja. Najczesciej kobiete wymecza, zanim i tak porod skonczy sie zabiegowo.
            Natomiast znam cala mase kobiet, ktore twierdza, ze zzo uratowalo im porod drogami natury (m.in ja).

            Moja znajoma chcial
            • princesswhitewolf Re: zzo 08.01.13, 20:14
              Moze zgorsze zwlaszcza naturalistki ale ...szczerze to jesli przyszloby do proznociagu tudziez kleszczy- wolalabym cc.
              • milamala Re: zzo 09.01.13, 15:25
                "Moze zgorsze zwlaszcza naturalistki ale ...szczerze to jesli przyszloby do proznociagu tudziez kleszczy- wolalabym cc".

                Bardziej gorszaca jest milosc do bolu. To , ze ktos lubi bol na wlasnym ciele, to jego sprawa, ale jesli on lubi bol u innych i zapalem bedzie do jego odczuwania innych namawial wymyslajac rozne coraz to bardziej dziwaczne historyjki, to jest dopiero gorszace.
              • ciociacesia no tak - ale to nie jest kwestia twojej woli 11.01.13, 11:49
                > Moze zgorsze zwlaszcza naturalistki ale ...szczerze to jesli przyszloby do proz
                > nociagu tudziez kleszczy- wolalabym cc.
                kleszcze czy vaccum powinno zakladac sie kiedy głowka jest juz nisko - kiedy głowka jest na tyle wysoko ze mozliwe jest cc zakladanie kleszczy czy vacum jest głupie i niebezpieczne, w kazdym podreczniku do połoznictwa o tym piszą
            • katarzynaoles Re: zzo 08.01.13, 22:24
              Kleszcze to akurat wynaleziono, wtedy kiedy jeszcze nikt o medykalizacji porodu nawet w najsmielszych marzeniach nie pomyslal. Ciekawe po co? Skoro natura tak wszystko sama super swietnie i rewelacyjnie rozwiazuje. A medycyna tylko przeszkadza.
              To w moim odczuciu trochę dziwny wniosek :). Każdą nowo odkrytą rzecz można wykorzystać z korzyścią dla ludzi i - równie łatwo - przeciw nim. I w medycynie i w innych dziedzinach. I, moim zdaniem, medykalizacji nikt nie planował - ona się po prostu wydarzyła, osobiście mam nadzieję, że jako etap przejściowy zanim uzyskamy równowagę i zdolność mądrego korzystania z wynalzków.
              • milamala Re: zzo 09.01.13, 15:36
                "I, moim zdaniem, medykalizacji nikt nie planował - ona s
                > ię po prostu wydarzyła,"

                Ciekawe czemu sie wydarzyla? Tak po prostu? Bez najmniejszego powodu?
                Natura sama sobie tak swietnie dawala rade? I tylko ta wredna medycyna nie wiadomo po co sie wtracila?
                Miejmy nadzieje, ze jednak szalone naturalistki nigdy nei zdominuja porodow, ze nie bede sie musiala kiedys np. obawiac o zycie mojej corki lub wnuczki, ktora np. jak ja przyjdzie po 3 dniach od odejscia wod na wywolanie a pani polozna z pieknym usmiechem oswaidczy: alez prosze pani, jakie wywolanie, gdzie pan io czyms takim slyszala, moze skurcze przyjda szybko, a jesli nie to pani dziecko pewnie umrze. A jak umrze, no coz, taka natura, ktora piekna jest. Ale moze sie pani poszczesci i pani przezyje, bedzie pani miala nastepne.
                • princesswhitewolf Re: zzo 09.01.13, 16:38
                  medykalizacja przyszla wraz z kultura i wszelakim rozwojem cywilizacji.
                  I dzieki Bogu za ta medykalizacje, bo natura niestety choc wspaniala i zmyslna to dosc...ulomna jest i troche trzeba jej pomoc. Ilosc smiertelnych przypadkow okoloporodowych czy noworodkow czy kobiet byla niegdys zatrwazajaca.

                  Ja jestem za medykalizacja w sensie: amnioskopia USG i obserwacja jesli sie porod opoznia.
                  Jestem za elektywna cesarka jesli ktos chce, jak i zzo. Sama absolutnie decyduje sie na zzo.
          • marsylvik Re: zzo 08.01.13, 20:54
            katarzynaoles napisał:

            > Po drugie przy silnym znieczuleniu mięśnie kanału rodnego
            > i dna miednicy przestają brać udział w porodzie, co może zaburzyć mechanizm por
            > dowy i wymusić działania kończące poród - parcie "z góry" - czyli zabieg Kirste
            > llera, użycie próżnociągu lub(rzadziej) kleszczy - i wtedy ilość obrażeń krocza
            > rośnie dramatycznie.

            Ze strony fundacji:
            Ucisk na dno macicy (Zabieg Kristellera)
            Analiza prac dotyczących stosowania ucisku na dno macicy w II okresie porodu (zabieg Kristellera) nie wykazała związanych z tym działaniem korzyści, natomiast dowiodła ich szkodliwości.


            I nadal się go stosuje?
            Uznaje się, że jest konieczny?

            Ulubiony chwyt doktora

            Tu i w wielu innych miejscach w internecie można się spotkać z określeniem "zabroniony chwyt Kristellera". Używane jest ono jednak jedynie przez rodzące, przynajmniej ja nie znalazłam nic innego. To jak to z tym jest? Jest on zabroniony? A może jest zabroniony, ale gdzie indziej, nie w Polsce? Jeśli nie jest zabroniony, czemu zapadają wyroki sądowe i dyscyplinarne w związku z jego użyciem? A raczej, czemu nie jest zabroniony, skoro uznaje się go za błąd w sztuce?

            Kilka dziewczyn nie tak dawno rodzących opisywało tu i na innych forach, że dziecko z nich wyciskano. Nie podejrzewam, żeby kłamały, zakładam więc, że ten zabieg nie przeszedł jeszcze do historii...
            • katarzynaoles Re: zzo 08.01.13, 21:54
              Zabroniony, o ile wiem, nie jest. "Nie zaleca się", a to jednak spora róznica. Nasze położnictwo roi się od sposobów postępowania, których się "nie zaleca", bo tak wynika z wyników badań, ale dawniej były powszechne i uznawane za korzystne - mówię choćby o leżeniu na plecach podczas II okresu porodu, rutynowym nacinaniu krocza - czyli o sprawach, o któych dyskutujemy tu na codzień. Dość trudno w praktyce udowodnić, że skutki jakiegoś postępowania były niekorzystne, bo zawsze pojawia się kontrargument typu "a gdybym nie nacięła to dopiero byłyby obrażenia". Min dlatego takie znaczenie może mieć plan porodu - wtedy z góry wiadomo, że pewne działania będą uznane za nieporządane i trzeba je bardzo dobrze uzasadnić - to powoduje bardziej przemyślane stosowanie ingerencji.
              • marsylvik Re: zzo 08.01.13, 22:16
                Dziękuję jeszcze raz za odpowiedzi :)

                Coraz wyraźniej widzę, że bardziej niż zzo będę potrzebowała u swojego boku najbliższą mi osobę. Charakterek ma odpowiedni, nastawienie do wspólnego porodu też ;)
                • katarzynaoles Re: zzo 08.01.13, 22:18
                  Asertywna bliska osoba na pewno nie zawadzi, byle się nie nastawaić do porodu jak na wojnę :)
                • klarci Re: zzo 09.01.13, 09:56
                  Marsylvik, ja ze swojej strony polecam wybrać sobie położną, o ile jeszcze jest to możliwe, i z nią na spokojnie omówić swoje oczekiwania. jeżeli trafisz na dobrą, to będzie na pewno szanowała Twoje decyzje i pomoże Ci urodzić dobrze.
    • marsylvik Re: zzo 10.01.13, 23:49
      No to byłam, widziałam się z anestezjologiem.
      Jako człowiek i jako lekarz sprawił bardzo dobre wrażenie, odpowiadał na pytania chętnie, konkretnie i wyczerpująco, bez ściemniania i protekcjonalnego ignorowania. Czułam się niemal jakbym wróciła do domu, a nie przebywała znowu w Polsce ;)

      No więc tak. Ma swoje preferencje, potrafi uzasadnić dlaczego.

      Wg niego znieczulenie zzo udaje się idealnie u czterech na pięć kobiet. Idealnie, znaczy wszystko działa jak trzeba, znieczulenie nie jest za silne itd.

      Jest możliwość zdecydowania się na zzo w trakcie, ale... Są dwa ale. Po pierwsze, on chciałby widzieć wyniki morfologii (te wiekszość ciężarnych ma) oraz wyniki badań krwi związane z krzepliwością (te miewamy rzadko). Po drugie, twierdzi, że jak to ujął "ktoś sobie wymyślił" jakoby kobieta w trakcie porodu nie była tak zupełnie zdolna do podejmowania decyzji o znieczuleniu, z czym on sam do końca się nie zgadza skoro zgoda kobiety na inne zabiegi w trakcie porodu tak traktowana nie jest. Dlatego szpital preferuje wcześniejsze spotkanie i podpisanie zgody na zzo, nawet, jeśli ostateczną decyzję chcę podjąć w trakcie samego porodu. Dla mnie jest to wyjaśnienie absolutnie wystarczające i rozpraszające moje obawy, które skłoniły mnie do założenia tego wątku :)

      Według niego teoretycznie można podać zzo w każdej chwili, ale dobrze jest decydować się na zzo dość wcześnie, a nie w momencie najgorszego bólu. Dawkowanie dobiera się stopniowo w trakcie, dawka powinna być najmniejsza wystarczająca danej kobiecie w danej chwili, siła znieczulenia zmienia się na bieżąco w obie strony. Nie tylko można znieczulenia dodać, można też odczekać, aż częściowo przejdzie.

      Te 20% "nieidealnych" znieczuleń zdarza się w większości przy późnej decyzji, kiedy jest już mało czasu na ustalenie dawki, albo kobieta pod wpływem bólu nie jest w stanie być nieruchoma przy wkłuciu i znieczuli tylko jedną stronę. To nie nieszczęście, no ale wtedy trzeba poprawić i może właśnie znieczulić "za bardzo". Zzo w tym szpitalu jest stosowane często i od dawna więc mają z tym doświadczenie podobno położne potrafią także w tym przypadku sprawnie przeprowadzić resztę porodu.

      O soczewkach kontaktowych upewniłam się jeszcze raz. Nie ma absolutnie potrzeby zdejmowania. Jeśli jakimś cudem dojdzie do znieczulenia ogólnego, co jest bardzo mało prawdopodobne przy porodzie u nich, nawet przy konieczności cc, to co najwyżej się zniszczą. Lekarzom nie przeszkadzają, mi nie zaszkodzą :)

      Z rozmowy jestem super zadowolona :)
      Ciekawe tylko, czy skorzystam, bo do skurczy przepowiadających, od miesiąca z dnia na dzień coraz bardziej bolesnych właśnie doszedł mi już prawie zapomniany "ból miesiączkowy" :P
      Jak to nie będzie dziś, to sobie te badania zrobię, a ostatecznie zdecyduję się w trakcie porodu, w zależności od tego jak to się będzie szybko działo, jak bardzo się będę bólem przejmować i męczyć itd :)
      • klarci Re: zzo 11.01.13, 00:45
        super, że rozmowa była rzeczowa i do tego przyjemna :)

        może coś być w tym, że kobieta w trakcie podejmuje decyzje, których nie chciała.

        powodzenia. może tak szybko urodzisz, że nawet nie będzie kiedy podać zzo ;)
      • julita165 Re: zzo 11.01.13, 10:41
        To się idealnie zgadza z tym co ja uslyszałam i opisałam. Jeszcze tylko co do tej krzepliwości. Ja miałam takie badanie ( APTT o ile pamiętam ) właśnie pod sam koniec ciąży, jakos może w 36/37 tc. To jest ważne badanie nie tylko gdy chodzi o zzo ale przede wszystkim przy cesarce i dobrze jest je wykonać bo nawet jak poród zaczyna się sn to nigdy nie wiadomo na pewno, że nie skończy się cc.
        • julita165 Re: zzo 11.01.13, 10:46
          Ta krzepliwość ma znaczenie nawet przy zwyjłym porodzie bez znieczulenia. Moja przyjciółka która w ciąży brała leki na rozrzedzenie krwi ( z powodu ogromnych żylaków ) dostała po porodzie ogromnego krwotoku. Nie wiem na skutek czyjego zaniedbania ale czegoś w jej wynikach nie było ale lekarz obecny przy porodzie denewrował się potem że nie miał w wynikach właśnie tej krzepliwości krwi
          • princesswhitewolf Re: zzo 11.01.13, 11:49
            Tu gdzie mieszkam w UK badanie krzepliwosci to standard wykonywany 2 razy w zaawansowanej juz. Dziwne z w PL tego nie ma
            • milamala Re: zzo 14.01.13, 12:50
              "Tu gdzie mieszkam w UK badanie krzepliwosci to standard wykonywany 2 razy w zaa
              > wansowanej juz. Dziwne z w PL tego nie ma."

              W Holandii tez nie ma takich badan. Zreszta jak wspomnialam nie ma tez konsultacji z anestezjologiem. W miedzy czasie poczytalam sobie pare blogow kobiet z Holandii i okazalo sie, ze to co sie ze mna stalo (odwlekanie zzo) jest standartem z Holandii. Trzeba dlugo prosic, glosno sie domagac, ponawiac kategorycznie, aby dostac. Maja nadzieje, ze kobieta sobie w miedzy czasie odpusci, albo porod nastapi tak szybko , ze nei bedzie potrzeby jego zakladania. W Holandii to rzeczywiscie jak mawiaja ich sasiedzi Beldzy wszystko dochodzi 50 lat pozniej.
    • jugutka Re: zzo 16.01.13, 00:03
      Rodziłam równo rok temu :) Moje szczęscie przyszło na świat nie okupione bólem :) Rodziłam z zzo i było super :) Byłam znieczulona na tyle, że czułam skurcze parte. Mogłam też wstać. Poród wspominam jako cudowne przeżycie. Byłam w 100% skupiona na tym, żeby rodzić a nie na tym jak boli :) Polecam..
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka