kamfora 03.01.10, 11:24 Wszyscy wiedzą, że nie można (nie należy) w tym samym czasie zajmować się ratowaniem róż co lasów. Wszyscy wiedzą, że sosny są o wiele cenniejsze, niż róże. Ale czy ktoś potrafi wytłumaczyć, dlaczego? Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
kicho_nor Re: Sosny vs róże 03.01.10, 14:07 Nie lasy sosnowe płoną ale Luwr. Czy poświęcić obrazy Rembrandta by zrobić coś jakby drabinę z nich jako jedyna szansa wydostania się z płonącego muzeum? Odpowiedz Link
kamfora Re: Sosny vs róże 03.01.10, 14:24 kicho_nor napisał: > Nie lasy sosnowe płoną ale Luwr. Nie nie - to zupełnie inny dylemat, na inny wątek :-) Odpowiedz Link
kicho_nor Re: Sosny vs róże 03.01.10, 19:46 -co autor.....? Litości Kamforo, szekspirowski dylemat jakowyś w założonym wątku dałaś. Odpowiedz Link
kamfora Re: Sosny vs róże 04.01.10, 08:11 Etam szekspirowski...spróbuj wznieść się ponad Szekspira ;-) Albo...ok - w końcu każdy ma prawo co chce i jak chce. Więc jak masz ochotę - to zasuwaj z tym Luwrem ;-) Odpowiedz Link
kicho_nor Re: Sosny vs róże 04.01.10, 09:21 E, tam Luwr W Luwrze wiszą skamieniałości ja dynamikę wolę, No nie, żeby abakany jakieś bez głowy i nakręcane chodzą co by u Kantora być mogło i jeszcze „My pierwsza brygada” A, wiem Kamforo, że w Twoim założonym wątku myśl jakaś głębsza na pewno jest bo zawsze drażniące nerwy zakładałaś wątki, ale tej zgwostki nijak ruszyć nie mogę i banalne mi się. Sądziłem, że motto do owego wątku było „nie czas żałować róż…. itd.” Odpowiedz Link
scand Re: Sosny vs róże 04.01.10, 10:19 Spłonie las - ludzie nie będą mieli czym palić na zimę ani z czego budować domów (przynajmniej kiedyś tak było) Róże natomiast stosunkowo łatwo ponownie zasadzić i doprowadzić do bujnego rozkwitu. Sens powiedzenia widzę więc czysto utylitarnie. Odpowiedz Link
kicho_nor Re: Sosny vs róże 04.01.10, 11:05 No też się mi drogi Scandzie takie praktyczne odpowiedzi nasuwały. Ale wracając do tego Luwru ( na co Kamfora przyzwoliła) to szukając głębszej myśli tego powiedzenia porównałem obrazy Rembrandta do róż właśnie. Kontynuując sosny - róże, wybory właśnie, może by tak: -Luwr płonie - obrazy można uratować wyrzucając przez okno poświęcając siebie ratując dobra ponadczasowe - zrobić ową drabinę z Rembrandtów i się uratować. W założeniu, że innej alternatywy nie ma. Odpowiedz Link
kamfora Re: Sosny vs róże 07.01.10, 08:26 scand napisał: > Sens powiedzenia widzę więc czysto utylitarnie. Na początek muszę się pożalić: naklikałam się okrutnie i nawet byłam zadowolona z moich wypocin - i zamiast na wyślij nacisnęłam nazwę forum. Wszystko poszło w niebyt ;-( Nie da rady powtórzyć, więc tylko zapytam: czy uważasz, że sens powiedzenia teraz jest taki sam jak kiedyś? Czy patrząc na sosny naprawdę widzisz te ewentualne domy, które dałoby się wybudować/umeblować/ogrzać? Odpowiedz Link
scand Re: Sosny vs róże 07.01.10, 12:05 > Wszystko poszło w niebyt ;-( Znam ten żal, dlatego czasami kopiuję przed wysłaniem czegoś długiego do notatnika - zdarzało się bowiem że moja wypowiedz była przycinana.. > Czy patrząc na sosny naprawdę widzisz te ewentualne domy, które > dałoby się wybudować/umeblować/ogrzać? Hmm, kiedyś pracowałem troche na tartaku więc cięcie drzewa na deski nie jest mi obce... obecnie las nie ma dla mnie znaczenia osobiście utylitarnego więc może jego znaczenie przesuwa się bardziej w stronę estetyczną czyli w kierunku róż ? (smucą mnie z tego powodu śmieci pojawiające się ostatnio częsciej niż kiedyś w lesie) Odpowiedz Link