Dodaj do ulubionych

Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW

14.08.09, 07:10
Tegretol odstawiałam przez 5 dni zmniejszając dawkę z 800 do 200 dziennie. Od dzisiaj nie biorę już NIC. Co zauważyłam? Wróciła PRAWDZIWA JA. Myślałam, że leki nie dają żadnych skutków ubocznych, a jednak ... trochę przytępiły u mnie operatywność, ciągłą chęć walki, za bardzo mnie wyciszyły. Ten post nie ma za zadanie nikogo zachęcać do tego samego. Ja od bardzo dawna nie miałam żadnych objawów choroby, diagnozę postawiłam sobie sama, a służba zdrowia to "kupiła", więc dojrzałam do tego, żeby zacząć od nowa, zobaczyć, jaka jestem bez leków i czy naprawdę mam CHAD. A ponieważ bardzo lubię to forum, to mam cichą nadzieję, że forumowicze (szczególnie 36.a) zauważą, jeśli zacznie się ze mną dziać coś niedobrego i nakażą mi się opamiętać. smile
Obserwuj wątek
    • mari-anne2 Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 07:52
      megan.k napisała:

      > Co zauważyłam? Wróciła PRAWDZIWA JA.

      Miałam tak samo (schodziłam w ciągu miesiąca z litu, antydepresanta i olanzapiny)

      > diagnozę postawiłam sobie sama, a służba zdrowia to "kupiła",

      https://emoty.blox.pl/resource/szczena.gif

      > więc dojrzałam do tego

      Mam nadzieję, poprz. zdanie jak rodem z horroru nakazuje mieć się na baczności w
      stosunku do Twojej dojrzałości.
      • 7krolewna Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 11:13
        A ile czasu już miałaś remisje na remisji??
        Jest taka zasada ze odstawiania lekow mozna sprobowac w zaleznoci od
        utrzyumijacej sie remisi i po wybraniu odpowiedniej dawki lekow w
        kolejnosci nawracajacych epizodow przykladowo jesli to jest 3 epizod
        choroby leki trzeba barc około 5 lat jak nie wiecej.
        Ja wielkorotnie odstawiałam leki, bo uwazalam ze mam na tyle silny
        orgnizm ze potrafie zycz bez nich,
        Niektore leki zabuzaja funkcje poznawcze i powoduja sedacje czyli
        tak jak mowiesz wyciszaja.Po odstawianiu mozna zauwazyc ustapienia
        tych nie porzadanych obiawow.Ale to jest jak balansowanie na linie
        nad przepascia,. Zaczynasz cieszyc sie z pozytywnych efektow swojego
        przedsiewziecia, zaczynasz dzialac, zaczynasz byc bardziej kreatywna
        tworcza, twoj jezyk sie rozwiazuje, myslenie masz znaczye
        bardwniejsze niz wczesniej... myslisz sobie jestem soba czuje sie
        swietnie... ale nastaje retardacja . Nawet nie zauwazysz kiedy
        zaczniesz popadac w hipomanie, Ale to jeszcze nic.Wteddy potrafisz
        zrobic wszytko uczyusz sie do egzaminu w jedna noc i zdajesz na 5, w
        pracy zalatwiasz wszytkie sprawy bez zmeczenia, zapisujesz sie na
        kurs tanca , na basen, zaczynasz wygrywac wlasne zycie.To jest
        zajebiste uczucie w koncu zyjesz wlasnym zycie. Zyjesz aktywniej i
        tym samym chudniesz.
        Jesli lekarka sie mnie pyta? To mówie ze tego właśnie mi barkuje,
        własnego ja, wlasnej tozsamosci kreatywnosci tworczego myslenia i
        poczucia ze zycia jest w moich rekach.
        Ale hipomania to chodzenie nad przepascia, stad jest o krok do
        spatku w przepasc.. potem nawet nie zauwazysz jak zaczna sie
        urojenia, jak zacznie sie poczucie misji, przestajesz spac, robisz
        tysiace rzeczy i sie nie meczysz, a twoj mozg zalewa dopamina, tak
        jakbys jechala na amfetaminie, wtedy juz nie ma odwrotu malada wka
        podtrzymujaca lekow cie nie uratuje. Zaczynasz widziec znaki...
        Przejezdzajacy autobus o numerze 24 wiaze sie z pokojem w twojej
        pracy i nagle wszytko ma swoj sens. Stwierdzasz to jest system i to
        wszystko jest ze soba powiazane ze jestes sterowany, twoje zmysly
        szaleja...
        to tylko przyklad
        Tez biore tegretol, jak go odstawiłam trafiłam do szpitala na
        miesiac czasu, katowali mnie zastrzykami i czulam sie w potrzasku,
        po manii miałam depresje.. poł roku wyrwanego z zycia.

        Jesli naprawde chcesz cos takiego przezyc...
        To twoje zycie twoj wybor zycze powodzenia.
        • kamyczek_0 Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 13:12
          Złudne poczucie,że jednak jestem już zdrowa,albo tak na prawdę to nic mi nie
          jest.No może coś jest,ale w takich czasach...
          Z hipo tak to już jest.Tęsknię za nią również.Najgorszy jest fakt,że constans na
          lekach to TEN prawidłowy stan.Psychiatra uprzedzała,że może mi się to nie
          podobać.I co zrobiłam?Leki odstawiłam.W końcu przecież mi nic nie
          jest.Udowodnię,że tak jest suspicious I dupa.Wierzyłam,że będzie normalnie(tzn.bez
          jazd)i się przejechałam.Na szczęście w porę dotarło do mnie,że czas się przyznać
          do choroby przed samą sobą.
          Powinien zdiagnozować cię lekarz.Dla Twojego własnego dobra.Chciałabym
          wierzyć,że jednak będziesz czuła się świetnie,ale to złudna nadzieja sad
          • xsenia Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 15:27
            Twój psychiatra gada od rzeczy. Tzw. normalny stan psychiki to lekko
            in plus. Brak poczucia dobrostanu oznacza co najmniej subdepresję.
            • kamyczek_0 Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 15:55
              dla mnie lekki in plus to NORMALNY stan.Stały.Czyli taki którego pożądamy.Nie
              skacze w górę ani w dół.Przy hipo jestem baardzo in plus.
              Taki stały stan jest bezpieczny.Daje mi ogromne poczucie bezpieczeństwa.Co nie
              oznacza,że nie tęskni się do "lepszych"czasów.To,że tęsknię nie oznacza,że mam
              subdepresję.Tęsknić można również za fantastycznie spędzonym urlopem,ale
              niestety nie ma zmiłuj-trzeba wrócić do pracy.
              Nie wiem,czy psychiatra gada od rzeczy.Wspominała,że pacjenci tęsknią za
              górkami,które nie wydawały się im górkami tylko normą u każdego zanim
              stwierdzono Chad.W hipo nie robiłam głupich rzeczy.Nie robiłam nic,co mogłoby
              dać mi do myślenia.Dla otoczenia mam taką osobowość i tyle.Zorientowałam się,że
              coś nie halo kiedy nie byłam w stanie przypomnieć sobie połowy dnia(dopamina).Co
              nie oznacza,że chciałabym stać teraz na górce(bo zwyczajnie wiem,co jest tuż za
              nią).
              • kamyczek_0 Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 16:00
                Do tej pory nadal twierdzę,że najgorsza dla mnie była wiedza:hipo to nie jest
                pożądany stan.Czyli to jak się zachowuję to nie jest norma.Czyli jednak to jest
                zaburzenie.Bycie na równowadze jest świetne,ale jednocześnie smutne bo
                UŚWIADAMIA mi fakt,że tamto właśnie zachowanie było anormalne i jednak JESTEM CHORA.
              • xsenia Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 16:00
                Zorientowałam się,że
                > coś nie halo kiedy nie byłam w stanie przypomnieć sobie połowy dnia

                i na tej podstawie cie zchadowali?

                (dopamina).

                ?
                • kamyczek_0 Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 17.08.09, 15:59
                  > i na tej podstawie cie zchadowali?

                  Nie.Epizod depresyjny trwający kilka m-cy.Okres świetnego samopoczucia trwający
                  ok.pół roku(może 8 m-cy),po czym znowu dno.Psychiatra wtedy już nie
                  podtrzymywała diagnozy:depresja (chaj).W tamtym czasie nie wierciłam dziury w
                  brzuchu.Mogłaby leczyć mnie czymkolwiek byle pomogło.Sama stwierdziłam,że to
                  pewnie znowu odwiedziła mnie koleżanka depresja.A może to nerwica,albo jakiś
                  inne cholerstwo.Pojawiły się zmiany nastroju ,które były wtedy mocno
                  zauważalne.Moja diagnoza legła w gruzach.Najpierw kilka dni na samym dnie,potem
                  kilka cudownych.Po kilku tyg.ultraszybkie zmiany nastroju:rano-dzwoniłam do niej
                  zaryczana,południe-miodzio.Podczas pierwszego epizodu depresji nie pojawiały się
                  takie zmiany.Z czasem było coraz gorzej.Dno-cholernie złe myśli...Prosiłam Boga
                  o wciśnięcie przycisku:delete.Górka-doza szczęścia,różowych okularów.To właśnie
                  wtedy miałam puste fragmenty dnia niezapełnione na twardym dysku niczym.Badania
                  neurologiczne w porządku.
                  W sumie trochę to trwało zanim lek.postawiła diagnozę.Objawy,obserwacja (wtedy
                  dość często spotykałyśmy się),wcześniej Edronax po którym wpadłam w hipo i to
                  całkiem niezłą.Doc wtedy stwierdziła chad.Myślę,że nie chciała pochopnie
                  poinformować mnie o chorobie zanim nie była pewna na 100%.Zresztą mogłabym się
                  nakręcać i dopasowywać sobie symptomy na zasadzie:lepsza diagnoza niż jej
                  brak.Nie wierzyłam,ze mam chad.Lamitrin=placebo.Nie zmieni nic.Byłam nastawiona
                  na brak efektu.Po 2 tyg.było o milion razy lepiej.Nie mogłam ignorować już
                  tego,co było oczywiste.
                  Moja doc to świetna babka.Praktykuje w szpitalu również.Ma świetna opinię wśród
                  pacjentów.Wiem,że mogłabym zadzwonić do niej o każdej porze,gdyby coś się
                  stało.Kilka razy przed dopasowaniem dawki dotykałam dna.Wtedy od razu
                  działała.Nie pozwoliła mi się rozłączyć.Wiem,że gdybym to zrobiła to zjawiła by
                  się u mnie.Nie wiem,czy aż taka opieka lekarza to coś naturalnego.Nie mam
                  porównania.Wiem za to,ze po pierwszej wizycie nie miałam wątpliwości co do
                  niej.Wiem,że mogę jej ufać.Ufam jej.

                  P.S.Jest również psychologiem.
        • megan.k Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 20:35
          W sierpniu 2005 miałam psychozę polekową albo tak jak zdiagnozowano manię z zaburzeniami psychotycznymi. Do listopada 2007 doszłam do siebie na tyle, aby ponownie wrócić do pracy na otwartym rynku. Zmieniłam ją kilka razy, więc postanowiłam skorzystać z psychoterapii, żeby zrozumieć, z jakich powodów nie mogę utrzymać się w jednym miejscu pracy. Postanowiłam do końca terapii zawiesić poszukiwania nowej pracy, a może nawet pomyśleć o swojej ścieżce kariery w aktualnej firmie. Może pomyślę o studiach podyplomowych.
      • megan.k Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 20:40
        "Mam nadzieję, poprz. zdanie jak rodem z horroru nakazuje mieć się na baczności w
        stosunku do Twojej dojrzałości."

        Moja psychoterapeutka wcale nie była zdziwiona, że diagnozę postawiłam sobie sama, bo mówiłam jej, że medycyna i psychologia to moje hobby.
      • 36.a Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 18.08.09, 11:05
        Mari, nie masz racji, ale rozumiem, że może opaść kopara. Służba zdrowia ma - generalizuję - pacjenta w nosie, więc jesli postawisz sobie sama diagnozę, tym lepiej i szybciej. Zdarza mi sie często wchodząc do jakiegolwiek gabientu mówić "to chyba to i to". Lekarz się zgadza. Smutne. Megan, o ile pamietam miala pojedynczy epizod w wyniku czego, to nie pamietam i jej ChAD być może był dość odległy od psyche per se wink Megan ma mocną konstrukcję psychiczną - konkluzja tylko z czytania forum i mam nadzieję, że da sobie radę. Bo nie bardzo jest sens szprycować się lekami bez widocznej choroby. Ty też odstawiłaś leki, prawda? Napisz w osobnym wątku, jak Ci jest smile
        • megan.k Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 20.08.09, 05:59
          Dzięki 36.a. Daję sobie radę świetnie, idę do przodu jak burza (nareszcie), załatwiam kilka spraw równocześnie, jestem przekonywująca, odpieram naciski szefów, zapisuję się na studia podyplomowe, zamierzam szybko awansować, więc robię wszystko, żeby zauważyła mnie Centrala firmy, a znajomi mówią, że to nie CHAD tylko właśnie cała Ja. Śpię może trochę mniej, ale przynajmniej 6 godzin, więc jest OK. Wieczorem jestem zmęczona całodziennym gadaniem, ale w ciągu dnia w pewnych sytuacjach, jak chcę (bo jest to korzystniejsze dla tego, co chcę osiągnąć) potrafię sobie powiedzieć: ZAMILCZ.
          Dzisiaj psychoterapia. Potraktuję ją jako test. Ciekawa jestem, czy padnie pytanie: "czy Pani oby dalej bierze leki?" Jeśli nie, to będzie plus dla mnie na rzecz braku CHAD.
          Trzymajcie kciuki, żebym zrealizowała swoje plany: ukończenie prestiżowych studiów podyplomowych i zajęcie odpowiedniego stanowiska w firmie, w której aktualnie pracuję (w jednej z firm), żebym nie musiała ciągle dorabiać gdzie indziej. Marzy mi się stanowisko dyrektorskie. Niedawno po 3 miesiącach ostrej walki udało mi się zwolnić zastępcę dyrektora ds. sprzedaży, który podał nieprawdę w dokumentach aplikacyjnych (studia, których nie posiadał), a jak się okazało nie miał również wiedzy, ale mimo to nie pojawił się wakat (czekam), teraz na wokandę pewnie wpadnie dyrektor, bo wykryłam, że firmuje swoim podpisem podejrzane umowy i zleca mi podejrzane wypłaty (zleciłam sprawdzenie, czy nie chodzi tu o pranie pieniędzy). Wcześniej oczywiście uprzedziłam dyrektora o krokach, które podejmę zgodnie z wewnętrzną procedurą. Ciekawe, czy moje wypowiedzenie już się szykuje. Już to przechodziłam w sprawie zastępcy. No ale ja jestem, a on już nie. A nikt nie wierzył w firmie, że to będzie możliwe. Tak tak przyznaję mój nastrój jet na + 10, ale jak mam nie być w dobrym nastroju skoro wszystko mi się udaje. Ale przecież sukcesy odnoszą nie tylko CHADOWCY.smile
          • 36.a Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 20.08.09, 08:33
            Skoro mi ufasz, to z pełną mocą na jaką mnie obecnie stać piszę: OSTROŻNIE. Nie podejmuj się 15 tematów naraz, bo fizycznie nie dasz rady. Za przepracowaniem, galopowaniem stoi mania. Zanotuj to sobie. Podziwiam, że dochodzisz prawdy w pracy, ja zawsze byłam i jestem trybikiem w większej maszynie, niemniej patrzę i różne ciekawe rzeczy też widzę. Nieciekawe typy na stanowiskach kierowniczych choćby są nierzadkie. Ale wiedz, że świat nie zawsze chce być czarno-biały. Nie tylko działaj, ale także uważnie obserwuj. I to samo ale wolnej (by moja Mama).

            Co to za studia, że zapytam z ciekawości? I powtórzę - swoje rewolucje przeprowadzaj powoli, zrób raczej łagodną ewolucję. W weekendy odpoczywaj. 6 h snu dla kobiety to mało, nie wiem jaka jest Twoja norma, ale proszę wysypiaj się.

            Pokazujesz, że można. Moje plany obecnie są skromniejsze. Szykuje mi się (intensywna) nauka języka, brzmienia którego nigdy nie lubiłam. Wyższa konieczność. Ale będę ogromnie szczęśliwa, jeśli wszystko się poukłada tak, jak chcę ja i ktoś kochany. Studia systemem e-learning na pewno, ale za jakiś czas. Podejrzewam, że mocno wywróci mi się do góry nogami życie za jakiś czas. Obecna, ulubiona praca, ale później szukanie innej. Może też wreszcie wezmę się za realizację swojego osobistego planu - chcę pisać. Ogromne zmiany na lepsze, ale mimo to zawsze to stres. U mnie musi być bariera ochronna w postaci leków. Akceptacja dla faktu. Silne wsparcie kogoś, kto obok mnie. Aż trochę chowam się za nim. I silny głos z wnętrza: walcz o swoją niezależność. Bo w życiu bywa różnie.
            Przepraszam za wątek osobisty, ale wypowiadając go porządkuję myśli i mam nadzieję, że też może stać się uzupełnieniem czyjejś układanki.

            Wracając do Twojej osoby. Czasem naginaj się do ludzi. Nie pracujesz sama. Uśmiecham się: i nie stwarzaj wrażenia, że jesteś androidem, który wyłącznie przestrzega przepisów. Miej baczenie na ludzi. Jeśli do czegoś przydadzą Ci się moje akapity - ucieszę się.

            I fajnie, że jesteś.
            • megan.k Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 20.08.09, 21:58
              Dzięki, już zwalniam. Moją "aferalną sprawę" przejął już audyt wewnętrzny, więc mam czas na spokojną pracę. Wbrew pozorom ja jestem bardzo ludzka dla pracowników, poza niekompetentnymi szefami i tymi, co mówią mi, że "ja coś MUSZĘ". Udzielam porad również prywatnych, cierpliwie wszystko tłumaczę, mówię, co się należy pracownikom, o co mogą powalczyć, staram się im pomagać, jeśli firma ich zwolni, albo udaremniam zwolnienie poprzez pomaganie się im wykazać, żeby nie było powodu do zwolnienia.
              Te prestiżowe studia podyplomowe to właśnie Audyt i Kontrola Wewnętrzna zakończne ceftyfikatem i wpisem do rejestru audytorów.
              W końcu zaczną mi płacić za to, co uwielbiam i w czym czuję się dobrze. Może, że wcześniej zaproponują mi stanowisko dyrektora regionu (albo wygram konkurs) - to w przypadku, gdyby okazało się, że mój dyrektor jednak "rączki sobie czymś pobrudził".
              O mojej dzisiejszej psychoterapii napiszę w poście na końcu - HORROR!!!
          • xsenia Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 20.08.09, 12:38
            Niedawno po 3 miesiącach ostrej walki uda
            > ło mi się zwolnić zastępcę dyrektora ds. sprzedaży, który podał
            nieprawdę w dok
            > umentach aplikacyjnych (studia, których nie posiadał), a jak się
            okazało nie mi
            > ał również wiedzy, ale mimo to nie pojawił się wakat (czekam),
            teraz na wokandę
            > pewnie wpadnie dyrektor, bo wykryłam, że firmuje swoim podpisem
            podejrzane umo
            > wy i zleca mi podejrzane wypłaty (zleciłam sprawdzenie, czy nie
            chodzi tu o pra
            > nie pieniędzy).

            obyś nie skończyła w





            czarnym worku
            • megan.k Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 20.08.09, 22:01
              Mam taką nadzieję, jestem do tego przyzwyczajona, opuszczałam już pewne prace "z ochroną". smile
          • lolinka2 Ale jazda :))) 22.08.09, 14:10
            o żesz kurza twarz...

            Afery wykrywasz... pani kadrowa spec od afer?
            To pod urojenia maniakalne podchodzi.... lalala

            A nie mówiłam?? - a, nie, jeszcze tego nie powiem. Powiem to później,
            gdy wrócisz na forum po kilkumiesięcznej nieobecności z podkulonym
            ogonem, pisząc, że w ramach "wypadku przy pracy" (bo, oczywiście, TY
            chora nie możesz być...) trafiłaś do psychiatryka i zamknęli cię byli
            źli ludzie... big_grin

            A póki co obserwuję, z pewną dozą dobrej zabawy, nie ukrywam...
            Ale czymże ja jestem wraz z karbamazepiną...?
            • 36.a Przywoluje do porzadku:-) 22.08.09, 14:34
              To nie jest fair. Jesli nawet megan zamkna, skoro przypuszczasz, ze to mania jak ta lala - wspolczuj raczejsmile
              • lolinka2 Re: Przywoluje do porzadku:-) 22.08.09, 17:17
                36a.a - wiesz, w tym konkretnym przypadku (klinicznym) nie umiem po
                prostu...
                Może i to nie fair...
                To jest chyba rzecz, której się nauczyłam dzięki terapii niedawno.
                Mogę to powiedzieć bez obciążania się niepotrzebnym wyrzutem:
                ostrzegałam, chciałam podjąć dialog, wobec otrzymywanych kopów w
                zadek i bardzo brzydkich ataków na moją osobę nie trawię persony.
                Sądzę, że jest po prostu głupia. I bawi mnie - zoologicznie mnie bawi
                - obserwowanie jak i ta żabka identycznie się kurczy dziabnięta
                igłą...
                Na koniec nie odmówię sobie przyjemności wklepania Caps Lockiem "A
                nie mówiłam", ale to dopiero na koniec...
                • 36.a Re: Przywoluje do porzadku:-) 22.08.09, 17:53
                  Cenie megan.k. I ona o tym wie. Ma b. duza wiedze. Jest troche androidem, megan, nie sluchajwink Cos jak Staniszkis, ktora mowi o swoich emocjach, ze na pograniczu autystycznych.

                  Mnie nie bawi. To troche nieludzkie...
                  • lolinka2 Re: Przywoluje do porzadku:-) 22.08.09, 18:00
                    dla androidów jestem androidem, dla potworów - potworem, a dla świń -
                    świnią.
                    Bez personalizacji dedykacji, proszę.
                  • megan.k Re: Przywoluje do porzadku:-) 22.08.09, 20:48
                    Ja też Cię lubię, Ann. smile Kiedy w którymś dzisiejszym poście pisałam o zatrudnieniu Chadowców, miałam na myśli przede wszystkim Ciebie. Ja mówię o tym zupełnie poważnie. Drzemie w Tobie potencjał, więc pomyśl o tych studiach, ale może nie wirtualnych. Zamierzasz przecież mieć niedługo dziecko, więc może zrób wcześniej chociaż licencjat. O jakich konkretnie studiach myślałaś?
                    I dzięki, że mi kibicujesz. Dzięki Tobie zwolniłam, teraz już tylko ciekawy film i pasjonująca książka z intrygującego mnie ostatnio tematu.
                    • 36.a Re: Przywoluje do porzadku:-) 24.08.09, 12:34
                      Miło.

                      Studia: etnologia i antropologia kulturowa.

                      Pod koniec tygodnia: troszkę pobawię się w radio. Trema jak diabli, chcieli wrzucić mnie na antenę od razu, ja tak nie umiem. Hihi, uciekłam im. To radio mające garstkę słuchaczy, ale. Playlista się tworzy, ponieważ chyba dwa razy połknęłam dziś leki, gapa, tworzy mi się pod sufitem jakaś "mowa", mam nadzieję, że się spodobam. Osobisty popycha, w ogóle lubię go za to, że mnie wrzuca i mam nadzieję, nie ustanie w tym, w różne zdarzenia. Dziś ekspediuje mnie na wyjazd. Bo ja zwlekam i zwlekam. Radio więc to eksperyment, zawsze chciałam, usłyszałam już tyle razy, że bardzo dobra dykcja i bardzo przyjemna barwa głosu (<-
                • xsenia Re: Przywoluje do porzadku:-) 22.08.09, 19:26
                  > Może i to nie fair...
                  > To jest chyba rzecz, której się nauczyłam dzięki terapii niedawno.
                  > Mogę to powiedzieć bez obciążania się niepotrzebnym wyrzutem:

                  zawsze mówiłam, że terapia jest szkodliwa - robi z ludzi zombie
            • megan.k Re: Ale jazda :))) 22.08.09, 20:35
              A więc życzę miłej zabawy. smile
    • bonus1985 Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 14:02
      Nie odstawiaj leków. Żeby potem nie było: "A nie mówiłem" .
    • drugikoniecswiata Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 17:37
      Robisz to w porozumieniu z jakimś lekarzem? Nie jestem z tych, co nie wierzą w
      życie bez leków, w przeciwieństwie do wyżej podpisanych nie przeraża mnie zdanie
      o samodzielnym postawieniu diagnozy, ale myślę, że ostatnia historia dzedlajgi
      uczy pokory.

      Za to nie wierzę w poczucie "prawdziwej siebie" w pierwszym dniu bez leków. To
      co najwyżej może być bujnięcie w tę czy druga stronę po zmianie równowagi
      chemicznej w mózgu. Żeby zobaczyć efekt, trzeba by wytrzymać na czysto z
      rok-dwa, i potem się temu przyjrzeć... to tak realistycznie. Można też
      spektakularnie, ale wtedy chyba małe prawdopodobieństwo trwałości rezultatów.
      • 38takatam Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 20:01
        Zgadzam sie z Kamyczkiem.Choc moze i kazdy musi to wyprobowac na
        wlasnej skorze.
        Mnie pierwszy lekarz zdiagnozowal na podstawie rozmowy z synem.Ze mna
        zamienil kilka zdan i powiedzial mi o CHAD.Wierzylam,nie
        wierzylam...sprawdzalam...
        Nigdy juz nie odstawie lekow.
      • majagor Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 20:12
        A ja bardzo Tobie kibicuję. Bardzo mocno i trzymam kciuki smile

        Sama jestem bez leków i twierdzę, że tak mi lepiej. Odstawiłam je już dawno temu
        i nie żałuję. Na moment niby do nich wróciłam na początku tego roku, ale
        absolutnie to nie dla mnie. I rozumiem doskonale Twoje odczucia odnośnie "tego
        pierwszego dnia".

        U mnie wtedy, gdy odstawiałam był strach. Dość mocny strach. Strach czy podołam,
        czy nie narobię sobie tylko problemów. Odstawiłam bez zgody lekarza. Mój lekarz
        prowadzący absolutnie wtedy się na to nie godził. I bez leków udało mi się 2
        lata świetnie funkcjonować. Naprawdę normalnie, naprawdę w "zdrowy sposób". Tej
        zimy powróciło, ale już nie w takiej sile jak kiedyś i tylko na moment
        wspomogłam się chemią. Lekarz do teraz nie wie, iż ja tabletek nie łykam. Wie o
        tym moja rodzina, mój facet, mój przyjaciel. Oni wiedzieć muszą, aby być czujnym
        wobec mnie, aby mnie obserwować. Oczywiście sama też to robię, ale jednak
        spojrzenie z boku bywa bardziej wartościowsze.

        Obserwuj siebie, czasami wieczorem zastanów się nad swoim zachowaniem, nad
        swoimi myślami w głowie. Może znajdzie się jakaś bliska Ci osoba, która zna Cię
        na tyle, by wychwycić "początek złego"?
        • megan.k Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 20:23
          Dzięki.
      • megan.k Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 20:20
        Mój lekarz jest aktualnie na urlopie, więc zrobiłam to bez porozumienia z nim, ale skoro sama postawiłam diagnozę, sugerowałam zmiany dawek i leków, to ... na najbliższej wizycie po prostu powiem, że spróbuję BEZ. Leki mam zawsze przy sobie, potrafię się kontrolować, więc jakby było coś nie tak, zareaguję natychmiast. Mam telefon komórkowy do swojego psychiatry, a poza tym aktualnie co tydzień mam psychoterapię.
        • xsenia Good Luck! 14.08.09, 20:36
          Melduj się tu jak najczęściej bedziemy obserwować.

          BTW ja tam lubie swoje lekarstwa wink
          • megan.k Re: Good Luck! 14.08.09, 20:41
            OK! smile
        • majagor Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 20:53
          Ja mojemu nie mówiłam i nie powiem raczej bo teraz mnie prowadzi lekarz mamy [on
          ją leczy już ponad 25 lat] i nie chcę aby mojej mamie marudził, że tak mi robić
          nie wolno.
          Na dobrą sprawę, gdyby teraz się o tym dowiedział, z pewnością zaprosiłby na
          oddział - bo lubił mi tak "pogrozić".

          Ludzie, którzy mnie otaczają wiedzą o tym i uważają, że bez leków dość dobrze
          sobie radzę.. Oczywiście są trudniejsze momenty, są gorsze dni - ale czy zdrowi
          ludzie tego nie miewają?
          Ja odstawiłam leki z powodu skutków ubocznych, które strasznie mnie męczyły. No
          i chora wątroba mamy - to była sprawa decydująca zapewne..



        • drugikoniecswiata Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 21:32
          Ja też trzymam kciuki, co chyba mało z mojego posta wynikło. Psychoterapia
          dobra rzecz. I uczciwość wobec lekarza takoż. I jeszcze myślę sobie, że ważne,
          żeby zostawić sobie furtkę powrotu (w sobie). Nie postrzegać w kategoriach
          zwycięstwa - porażki, a poszukiwania najlepszego rozwiązania. Dla siebie. Nie ma
          jednej reguły, jesteśmy różni.

          PS Swoją drogą, co Was trzyma u lekarzy, którym nie ufacie? Bo jak inaczej
          interpretować teksty, że powie mamie czy pogrozi szpitalem. Dla mnie poczucie
          oparcia w lekarzu to ważna rzecz, procentuje zwłaszcza w czasie kryzysu; dziwnie
          bym się czuła, gdybym musiała mu ściemniać... confused
          • majagor Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 21:46
            Obecnie lekarz mnie prowadzący nie jest ani moim ulubionym, ani nie uznaję go za
            dobrego lekarza dla mnie. Ani go nie lubię, ani z nim rozmawiać nie potrafię.
            Trafiłam do niego, bo była sytuacja mega awaryjna - a że mamę leczy, to przyjął
            mnie bez problemów, jeden telefon i miałam wizytę za 30 min.
            Wcześniej prowadziła mnie inna pani doktor, z której byłam bardzo zadowolona i
            która potrafiła do mnie dotrzeć i której absolutnie nie kłamałam. No ale
            niestety u niej czeka się na wizytę około tygodnia. A wtedy nie było czasu na
            czekanie.

            Co mnie przy nim trzyma? Wiem, że będzie, gdy będę go potrzebowała. Wiem, że w
            sytuacji awaryjnej załatwi mi szpital w ciągu 5 min., [dobry szpital - ja
            podlegam ogólnie pod bardzo brzydki, wielki szpital, gdzie spędziłam kiedyś 12
            godz. i nie mam zamiaru tam wracać. To mamy lekarz mnie stamtąd wyciągnął i
            zaprosił na swój oddział, bardzo kameralny, bardzo ludzki]. Wiem, że wypisze mi
            zwolnienie, gdy będę tego chciała. Takie brzydkie praktyczne sprawy tylko mnie
            przy nim trzymają..
    • bonus1985 Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 14.08.09, 23:07
      Odstawienie leków w chadzie na tylko negatywne konsekwencje uwierz mi sad
      • megan.k Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 15.08.09, 06:56
        Masz rację, ale ja nie jestem pewna, czy na pewno mam CHAD, bo mój jedyny epizod psychozy wystąpił po nagłym odstawieniu leków psychotropowych stosowanych w leczeniu przewlekłego bólu. Nazwano to manią z zaburzeniami psychotycznymi, ale to ja na izbie przyjęć powiedziałam lekarzom, że mam CHAD, chociaż nigdy się nie leczyłam wcześniej psychiatrycznie.
        • 38takatam Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 15.08.09, 08:47
          Pamietam,ze musialo potrwac wiele miesiecy zanim organizm nasycil sie
          tegretolem a ten zaczal dzialac...
          Mnie zaczelo bujac 3 tyg po odstawieniu. Widac mam inna odmiane
          CHAD....
    • leon6601 Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 15.08.09, 09:44
      Witam. Pierwszy raz jestem na tym forum. Też odstawiłem leki jakieś trzy
      tygodnie temu ( sertralina i tegretol}. Teraz jestem na lekkim plusie i to chyba
      mi najbardziej odpowiada. Jeżeli pójdzie to dalej w którąkolwiek stronę to wtedy
      będę reagował. Tyle że trzeba się samemu dość wnikliwie obserwować. W CHAD
      wydaje mi się z dotychczasowej "praktyki" podstawowym wyznacznikiem jest jakość
      snu. Jeżeli tu się zaczyna dziać coś niedobrego to wtedy trzeba reagować. Poza
      tym tegretol nie najlepiej działa na wątrobę , lepsza tyle że droższa wydaje mi
      się lamotrygina. Inną alternatywą dla leków są zioła i homeopatia ale tu trzeba
      mieć superspecjalistę z tej dziedziny.
    • megan.k Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 18.08.09, 06:39
      Trzymam się dzielnie. To już 5 dzień bez leków, a 10 bez antydepresanta. Od dzisiaj wprowadziłam stabilizator naturalny OMEGA 3, bo już mnie boli gardło od gadania. smile Ale nie gadam dla gadania, tylko załatwiam ważne dla mnie sprawy. Zyskałam nawet przychylność dyrektora, który jeszcze niedawno gotowy był mnie zwolnić za węszenie spraw kryminalnych i walkę z nieprawidłowościami. Byłam w stanie go przekonać, że działam dla jego dobra i firmy przede wszystkim. Jakie piękne jest życie bez leków!!!
      • megan.k Moja ostatnia psychoterapia 20.08.09, 22:38
        Mam nadzieję, że w sensie nie dosłownym i że moja Pani psychoterapeutka przeczyta ten post.
        1. Nie było pytania: "czy pani oby bierze jeszcze leki?" - plus dla mnie.
        2. "Zachowuje się pani dzisiaj inaczej" - plus dla niej.
        3. "Po co pani to szkolenie z prania brudnych pieniędzy i książki na ten temat, przecież pani już to zgłosiła, gdzie trzeba" (zachowana jest tajemnica, bo w karcie nie ma, gdzie pracuję) - oczy robią mi się okrągłe, chciałam zapytać: "a po co pani doktorat z nauk medycznych i studia z psychoteraii (w trakcie), nie wystarczyłaby sama psychologia?".
        4. Kiedy mówię, że ciągle poszerzam swoją wiedzę, korzystając z internetu i literatury, słyszę: "czy dlatego, żeby się nakręcić?" - opadła mi szczęka, ale próbuję "prowadzić psychoterapię" dalej.
        5. Kiedy mówię, że udzielam rano przy kawie porad przez internet zupełnie bezinteresownie, bo po prostu pomaganie ludziom sprawia mi przyjemność, słyszę: "po co pani to robi, przecież traci pani na to tyle czasu?" - jeszcze próbuję doszukać się sensu w słowach pani doktor.
        6. Kiedy po ocenie przez panią psychoterapeutkę całokształtu tego, co powiedziałam, słyszę: "NORMALNI LUDZIE TAK SIĘ NIE ZACHOWUJĄ" tzn. tak się nie angażują (więc chyba nie pomagają bezinteresownie, nie uczą się po nocach, nie chcą wyższego stołka) - wiem, że NA PEWNO JESTEM ZDROWA, gdybym miała naprawdę CHAD po tej psychoterapii miałabym już MEGADÓŁ, a ja jestem w formie, jak na załączonym obrazku widać.
        7. Zadaję sobie już teraz pytanie, o czym będę rozmawiać na następnej psychoterapii. Koleżanka podsunęła mi taki pomysł: "na ostatniej psychoterapii zauważyłam, że pani miała jakiś problem, może mogę pani w czymś pomóc?".
        8. A może to po prostu jakaś forma psychoterapii, o której jeszcze nie czytałam?
        • majagor Re: Moja ostatnia psychoterapia 21.08.09, 00:28
          Kibicowałam mocno odstawianiu leków, kibicowałam w przechodzeniu na "czystość
          umysłu". Ale po przeczytaniu kilku ostatnich postów przestaję to robić...
          Zastopuj, zwolnij, stanowczo za szybko to robisz..
          Chcesz swoim pędem, zdobywaniem udowodnić komuś, że CHAD to pomyłka?

          I tak jeszcze brzydko... nie zdobywa się laurów poprzez "zabijanie"
          przeciwników. Chcesz wybić konkurencję, by zdobyć dla siebie coś.. Oczywiście
          rozumiem, że kogoś należy zwolnić ponieważ kłamie, oszukuje. Ale Ty nie robisz
          tego dla dobra firmy. Ty robisz to tylko i wyłącznie dla swoich osobistych
          celów. Gdybyś nie widziała w tym wszystkim szansy dla siebie, pewnie byś tego
          nie robiła, przynajmniej nie z taką premedytacją. Mam wrażenie, że strasznie
          podoba Ci się to, iż masz haka na kogoś, iż kogoś możesz zniszczyć..

          Z góry przepraszam za tę osobistą refleksję..
          • megan.k Re: Moja ostatnia psychoterapia 21.08.09, 05:24
            Nie musisz za nic przepraszać, sama wiem, że to tak wygląda.

            Ale nie masz racji odnośnie tego, czym się ostatnio zajęłam.
            Przeczytaj ustawę o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy i finansowaniu terroryzmu (może coś przekręciłam, ale nie chce mi się tego teraz dokładnie sprawdzać). Ja pracuję w banku i złaszanie podejrzanych spraw jest moim obowiązkiem, o czy zostałam poinformowana pierwszego dnia pracy. Gdybym dokonała tych podejrzanych dla mnie wypłat bez kontroli, a kiedyś okazałby się, że miałam rację, to w kajdankach opuściłabym bank razem z innymi. A tego nie zamierzam. Ja naprawdę reprezentuję interes pracodawcy, to właśnie nie wszczynając kontroli, reprezentowałabym interes firmy współpracującej. A jeśli chodzi o mój własny interes, to po prostu zamierzam swoją ścieżkę kariery zaplanować w aktualnej firmie, a to że okazało się, iż bardzo możliwe że niedługo pojawi się interesujący mnie wakat, no cóż ... od początku zatrudnienia śledzę wolne wakaty, a ten wydał mi się po prostu na chwilę obecną najlepszy.
            • xsenia Re: Moja ostatnia psychoterapia 21.08.09, 09:57
              >Ja pracuję w banku

              STOP
            • bonus1985 Re: Moja ostatnia psychoterapia 22.08.09, 12:34
              Cała noc na kompie nieźle - wogole juz nie śpisz sad
              • megan.k Re: Moja ostatnia psychoterapia 22.08.09, 20:56
                Śpię, 3 i pół godziny w ciągu ostatniej nocy, a później trochę w środku dnia po przeczytaniu wszystkiego, co było mi potrzebne zawodowo na poniedziałek. Spać mogłabym nawet dłużej, ale byłam umowiona na spotkanie. Jest OK.
            • 36.a Re: Moja ostatnia psychoterapia 22.08.09, 12:45
              wakat to wolny etat, wiec nie moze byc "wolnego wakatu"smile
              Twoja psycholog jest skonczona idiotka, ale ja apeluje po raz ostatni, bo wiecej mi sie nie chce

              ZWOLNIJ

              ZWOLNIJ

              ZWOLNIJ

              Wez sobie zrob takie ograniczniki jak na drodze, STOPy sobie poustawiaj, inne znaki drogowe i dopiero jezdzij. I milego, spokojnego weekendu. Na serio zwolnij, bo potem albo leki albo OZ.
              • megan.k Re: Moja ostatnia psychoterapia 22.08.09, 21:07
                " wakat to wolny etat, wiec nie moze byc "wolnego wakatu" "

                Masz rację, ale wakat czasami jest tylko teoretycznie wolny, tak było w przypadku byłego zastępcy dyrektora ds. sprzedaży. Niby był wakat, konkurs, a jak się okazało ... chodziło o coś zupełnie innego.
                Ja czekam na prawdziwy uczciwy konkurs na stanowisko kierownicze, czyli naprawdę wolny wakat. smile
        • drugikoniecswiata Re: Moja ostatnia psychoterapia 24.08.09, 18:12
          Słowa wyrwane z kontekstu są tylko słowami wyrwanymi z kontekstu, sesja
          terapeutyczna wyrwana z kontekstu całej terapii jest tylko sesją wyrwaną z
          kontekstu. W ogóle słowa są tylko słowami, jeśli boli cię tekst "normalni
          ludzie..." (który ja odbieram jako czysty skrót myślowy), należy odpowiedzieć
          jak z książeczek faber& mazlish "jest mi przykro, gdy..." itd itp. Zawsze
          usłyszymy to, co chcemy usłyszeć.

          Porozumiewanie się z terapeutką za pomocą postów na forum uważam za pomysł mocno
          chybiony, ale to już napisałam w wątku na ten temat. Nie wiem, czy to rezultat
          (hipo)manii, czy rozbuhanego ego, tak czy siak - strategia jest mało skuteczna.
          A wszak o skuteczność tu chodzi, a nie o to, kto ma rację i czyje na wierzchu.

          W ogóle dziwi mnie ta atmosfera rozgrywki. Dla mnie terapia jest wspólną pracą
          nad wspólnie określonym celem, a nie meczem czy sportem. Terapeuta jest tylko (i
          aż) człowiekiem, czasem coś palnie głupio, niezręcznie, ale wykonuje cholernie
          trudną i obciążającą pracę, której efekty można ocenić dopiero z kilkuletniej
          perspektywy. Bić pianę też można, ale po co? Zawsze, gdy czuję, że coś nie gra,
          zadaję sobie pytanie, czy aby na pewno nie zgubił mi się cel. Co nim jest. I czy
          to, co robię, jest dążeniem do niego. Co z całego serca radzę.
    • megan.k Re: Mój 10 dzień bez leków 23.08.09, 13:16
      Wszystko OK! Sen w nocy 5 h, ale już padam, więc jak zwykle w
      weekend trochę poodpoczywam przed telewizorem. Znajomi zdiagnozowani
      mówią, że wszystko jest OK, niezdiagnozowani nie mogą słuchać o
      moich ostatnich sukcesach zawodowych (ona chyba znowu ma urojenia,
      to nie może dziać się naprawdę - a przecież urojenia miałam tylko
      raz w życiu po nagłym odstawieniu leków na ból kręgosłupa), a życie
      zawsze miałam fascynujące pod względem zawodowym. smilesmilesmile
      Trzymajcie kciuki za poniedziałek, oj będzie się działo.
      • bonus1985 Re: Mój 10 dzień bez leków 23.08.09, 13:29
        ja Cie moge zdiagnozować tongue_out
        lekko-sredniego hipcia masz nie ma bata wink
        • megan.k Re: Mój 10 dzień bez leków 23.08.09, 15:27
          Dlaczego? Objawy? smile
          • bonus1985 Re: Mój 10 dzień bez leków 23.08.09, 20:08
            aaaa juz mnie męczysz tyle mowie pass... chcesz cieszyc sie chadem bez tabletek
            asta la vista bejbi... nie mam sily wiecej Ci zwracac uwagi ze sie nakrecilas
            jak meserszmit... ignor.
      • facet_l Re: Mój 10 dzień bez leków 23.08.09, 16:23
        Osobiście i przy wszystkich piszę:
        Nie przychodź i nie płacz na forum jak w dupę dostaniesz od życia, bo ja
        osobiście jako pierwszy jeszcze Cię podepczę.
        Rozumiem manię, ale głupotę tępił będę zawsze.
        • megan.k Re: Mój 10 dzień bez leków 23.08.09, 17:45
          Odstawienie leków w standardowej sytuacji jest GŁUPOTĄ. Zgadzam się
          z Tobą. Ale mi musi jakiś dobry lekarz postawić diagnozę na nowo
          (nie chce mi się już powtarzać mojego przypadku - wszystko było już
          nie raz opisywane na forum), dlatego muszę być czysta. Mój
          psychiatra na ostatniej wizycie powiedział mi, że w mojej walce
          zawodowej nie widzi nic nienormalnego. Moja psychoterapeutka na
          razie nie zauważyła, że nie biorę leków. Plus dla mnie. We wrześniu,
          jak tylko wróci mój psychiatra, melduję się w jego gabinecie poza
          zapisem. Jeśli nadal będzie wszystko OK, znajdę nowego, specjalistę
          od CHAD i zapytam, czy oby na pewno coś mi jest. Jeśli będzie co do
          tego miał wątpliwości, zapiszę się do przychodni przyszpitalnej i
          poproszę o ponowne przeanalizowanie mojej dokumentacji medycznej z
          okresu jedynej w moim życiu psychozy.
        • xsenia Re: Mój 10 dzień bez leków 23.08.09, 20:09
          facet_l napisał:

          > Osobiście i przy wszystkich piszę:
          > Nie przychodź i nie płacz na forum jak w dupę dostaniesz od życia,
          bo ja
          > osobiście jako pierwszy jeszcze Cię podepczę.

          Koleś, w realu też taki nabuzowany jesteś?
          • facet_l Re: Mój 10 dzień bez leków 24.08.09, 16:41
            Już nie, bo SIĘ LECZĘ!!!
            -------------
            Nie dyskutuję z debilami, najpierw sprowadzają do swojego poziomu, by następnie
            pokonać doświadczeniem
    • megan.k Re: Mój PIERWSZY DZIEŃ BEZ LEKÓW 23.08.09, 17:48
      Bardzo dziękuję Wszystkim za udział w dyskusji. Wiedziałam, że mogę
      na Was liczyć i mam nadzieję, że nadal będziecie mi kibicować w tym
      i innych postach. smile
    • megan.k Re: Moja pierwsza noc 1 godzinna 24.08.09, 02:01
      Po napisaniu ostatniego wczorajszego postu poczytałam książkę, potem
      obejrzałam trochę filmu i zasnęłam. Myślę, że nie wcześniej niż 0.30.
      Już się obudziłam (jak widać na załączonym obrazku), jestem wyspana,
      ale gdyby nie sen pewnie próbowałabym zasnąć dalej. Śniło mi się, że
      byłam w pracy i ... mój komputer zaczął do mnie gadać. We śnie
      pomyślałam, że najwyższa pora wrócić do leków. Ale to był tylko zły
      sen. Czy ktoś z Was potrafi interpretować sny? Zadzwonię dzisiaj do
      przychodni i zapytam, czy mój psychiatra wrócił już z urlopu, albo
      pójdę do innego. Chyba najwyższy czas z nim poważnie porozmawiać? smile
      • 36.a Re: Moja pierwsza noc 1 godzinna 24.08.09, 02:13
        smile
        • megan.k Re: Moja pierwsza noc 1 godzinna 24.08.09, 02:15
          A dlaczego Ty nie śpisz? smile
          • 36.a Re: Moja pierwsza noc 1 godzinna 24.08.09, 14:16
            do netu zajrzałam na chwilkę.
            bo kocham i nie mogę się nacieszyć moim Kochaniem. Więc nie śpię. Jessu, jak infantylnie. ale: to pierwszy facet, który daje mi siebie w ilosciach jakich potrzebuję i często mówi: Ann, jestem Twój.
            poranek skończylismy o 10:30. chce namiary na to forum, o nie.
            nie dam. juz milcze, zbyt monotematyczna sie robie.


            wink
            • drugikoniecswiata Re: Moja pierwsza noc 1 godzinna 24.08.09, 18:18
              ale twoja monotematyczność jest urocza, daje trochę uśmiechu, (nadziei? - duże
              słowo, ale tak)
              fajnie, że ci fajnie!

              zapamiętaj te chwile, dobrze je zapamiętaj, tak nie będzie wiecznie (sorry!),
              ale wspomnienia chwil dobrych dodają siły gdy ciężko, pozwalają przetrwać, nawet
              jeśli nie jesteśmy tego świadomi. ładowanie akumulatorów jest potrzebne...
              • 36.a Re: Moja pierwsza noc 1 godzinna 27.08.09, 15:20
                No wiem...
                Kłócimy się ostro średnio raz w tygodniu i to ja zwykle jestem stroną przepraszającą. Muszę się wzmocnić psychicznie.

                Hm, nie do końca klimaty, w których odnajduje, ale słowa:


                www.youtube.com/watch?v=sOGh7kTDU2o
    • megan.k Re: Mój pierwszy dzień znowu z tegretolem 24.08.09, 04:05
      smile
      A teraz mogę się przyznać sama przed sobą: "potrzebowałam tych 10
      dni". Diagnoza postawiona: JESTEM CHADOWCEM. Ann, nie miałaś racji -
      patrz Twoje wcześniejsze posty. smile
      • majagor Re: Mój pierwszy dzień znowu z tegretolem 24.08.09, 13:37
        Nie było mnie kilka dni.. dziś po przeczytaniu tego wszystkiego co napisaliście
        w tym i innym temacie - nadziwić się nie mogę.. jak szybko organizm "fiksuje"
        bez leków..

        Ten oto temat powinien być gdzieś na górze i ostrzegać tych, którym leków nie
        chce się brać. Pewnie wielu osobom by się mocno przydał. Pięknie tu zauważyć
        można pewne syndromy, pewne etapy..

        Tylko w tym wszystkim zastanawiam się co ze mną. Nie biorę leków już kilka
        miesięcy i jakoś egzystuję. Jakość mojej egzystencji też zła nie jest.. Może ja
        wcale nie mam CHAD? Może przyczepili mi tę etykietkę tylko dlatego, iż mama
        choruje..? Wrrr.. już nic nie rozumiem..

        Spotkała mnie dziwna rzecz. Na weekend zawsze bywam u mego Pana. Bawimy się we
        "wspólne mieszkanie na raty". Czyli 3-4 dni w tygodniu jestem tam, resztę tu. I
        mam tam dostęp do netu i zdziwiła mnie Jego reakcja na próbę wejścia na forum..
        Powiedzcie Ci, jak Wasi partnerzy/partnerki reagują na to forum?

        A dla megan.k przesyłam mega dużo pozytywnej energii. Odetchnij troszkę.. smile I
        trzymaj się dzielnie!
      • 36.a Re: Mój pierwszy dzień znowu z tegretolem 24.08.09, 14:11
        Wiesz co? Jakos zerowe poczucie winy big_grin Co wiecej. Masz w koncu ugruntowaną diagnozę, szkod nie narobiłaś, jestes świadomym ChAD-owcem. WELCOME HOME!
        • drugikoniecswiata Re: Mój pierwszy dzień znowu z tegretolem 24.08.09, 18:21
          a dlaczego miałabym mieć poczucie winy? wchodzę gdzie wchodzę, pornografia
          dziecięca to nie jest. każdy czyta co lubi, jeden plotki na plotku, inny plotki
          na forum.............. a reakcja - jest tylko sygnałem, że pan musi się oswoić z
          tematem, że chyba jeszcze nie do końca go przetrawił (zresztą, dziwne by to
          było, wszak i my trawimy stopniowo). myślę, że powinno to być zaproszenie do
          rozmowy. tzn. gdybym była w związku, z którym wiązałabym nadzieje,
          potraktowałabym to jako zaproszenie do rozmowy, sygnał, że rozmowa jest
          potrzebna. i ugryzła temat, bo mnie jako bohaterce tej story łatwiej go ugryźć.
      • madena5 Re: Mój pierwszy dzień znowu z tegretolem 25.08.09, 05:05
        Megan, dobrze ze jestes rozsadna dziewczyna i spacyfikowalas się
        tabletkami. Twój sen, ze komputer mowi i żebyś wziela leki, to Twoja
        podświadomość, która wie co dla Ciebie jest najlepszesmile)
        Bylam zaskoczona jak szybko u ciebie rozkręciła się hipomania po
        odstawieniu lekow.

        14.08 napisalas, ze odstawiłaś leki, a już po tygodniu spalas po 3,
        5 godzin.

        Ja funkcjonowalam bez lekow, w miare normalnie,jak pisze majagor, od
        7 miesiecy do 2 lat.

        Ostatnio, pierwsze sygnaly ostrzegawcze, czyli zmniejszenie
        zapotrzebowania na sen i gdy przez nadmiar mysli, rozmyslania,
        planowania najpierw nie chce mi się, a potem nie potrafie już
        zasnąć, pojawily się po 3 tygodniach nie brania lekow.

        Zastanawiałaś się, Megan, czy dobrze siebie zdiagnozowałaś, bo
        mialas dotad jedyny epizod psychotyczny 4 lata temu.

        Ja drugi mialam po 4 latach. Nastepny po 3 latach, kolejny po 5
        latach. Mialam zdiagnozowane zaburzenia schizoafektywne, ale
        podejrzewałam u siebie raczej psychoze maniakalno-depresyjna. Tylko
        dlugo nie pasowaly mi depresje, bo bylam raczej typem maniakalnym. W
        koncu depresje tez doszly.

        Megan, koniecznie bierz tabletki, bo nie jest dobrze. I
        najważniejsze, weź cos silnego na sen, abys spała po minimum 8
        godzin. Na mnie dobrze dziala 0.5mg afobamu, a w naszych chorobach
        najwazniejszy jest dlugi sen.

        Trzymam kciuki i pozdrawiam wszystkich forumowiczow, a zwlaszcza
        Ann. Ciesze sie, ze jestes zakochana. Odezwe sie na gg.
        Madena
        • 36.a Re: Mój pierwszy dzień znowu z tegretolem 27.08.09, 15:29
          Czekam. Martwiłam się.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka