maglara
17.11.06, 21:42
Pamietam jak dzis, jak dzieci chodzily od domu do domu by prosic o "cos do
zjedzenia", bylam wtedy mala wiec musialy to byc lata koncowka 60tych. Mama
dawala im chleb, kielbase i co tam jeszcze bylo w lodowce choc sami krezusami
nie bylismy.
Pamietam tez ze do pasztecikarni (specjalnosc szczecinska) przychodzily
dzieci bardzo biednie ubrane i prosily o jednego pasztecika ...
Na podworku jeden chlopak z patologicznej biednej wielodzietnej rodziny
wyrwal mi z reki chleb ze smalcem i sola ..., coz dzisiaj ludzie mowia o
biedzie dzisiejszej, ale zapomnialo o tamtej, jakze bardziej skrajnej ...