verdana
06.10.12, 17:10
Mój syn chodzi do LO, sredniego poziomu co najwyżej, w klasie są bardzo różne osoby, w tym dresy.
Wczoraj klasa postanowiła urwać sie z angielskiego, bo przed nim miała wolną godzinę. Klasa radośnie przystała na wagary i zaczęła gremialnie pakować rzeczy.
Wtedy wystąpili dresiarze i powiedzieli "O nie! Profesorka od angielskiego jest na wózku. Wraca do domu samochodem męża. Mamy psi obowiązek powiedzieć jej, że nie będziemy na lekcji, bo jesli mąz na nią czeka, to jest świństwo i tyle".
Po czym delegacja klasowa udała się do anglistki zameldować, że idzie na wagary.
Dziwny jest ten swiat, słowo daję.