Dodaj do ulubionych

Borderline?

13.02.09, 22:30
Od 10 lat cierpię na anoreksję z epizodami bulimii i depresję.
Właściwie nie pamiętam już momentu kiedy nie wypełniałaby mnie
dojmująca pustka i poczucie braku jakiegokolwiek sensu życia. Ciągle
próbuję czegoś nowego i nigdzie nie mogę znaleźć sobie miejsca.
Towarzyszem moich wieczorów jest najczęściej alkohol. Bardzo
przywiązuję się do mężczyzn,którzy okazują mi zrozumienie i dają
ciepło. Do mężczyzn,z którymi nie połączy mnie nigdy nic więcej niż
przyjaźń (ze względu na ich stan cywilny). Jest mi cholernie
ciężko,kiedy nie ma ich obok. Czuję ciągłą potrzebę upewniania się,
że jestem dla nich ważna. Kiedy nie mamy kontaktu przez jakiś czas
wpadam w czarną rozpacz i wolę myśleć, że są beznadziejni i cała ta
przyjaźń to pic na wodę. Próbuję ich, sprawdzam, ile będą mogli ze
mną wytrzymać. Często wewnętrzna próżnia mnie przerasta i jedynym
rozwiązaniem wydaje mi się sięgnięcie po żyletkę. Nie żeby się
zabić, ale żeby poczuć ból fizyczny, poczuć cokolwiek. Właściwie nie
wiem,po co...Marzę też czasami o samobójstwie, chociaż dopóki żyją
moi rodzice, nie miałabym odwagi tego zrobić. I siły chyba też nie.
Nie widzę przed sobą żadnej przyszłości tylko bolesną przeszłość. I
ciągle musi się coś dziać, monotonia codziennosci mnie wykańcza.
Potrafię zaszaleć, bywało, że porządnie. Przeszłam już trzy terapie,
brałam jakieś psychotropy (fakt, że krótko, bo po nich tyłam) i
ciągle to samo...Zawsze podczas terapii miałam wrażenie, że gadam o
tym samym a to, co najistoniejsze, nie jest kompletnie poruszane.
Ciągle zostawało coś najtrudniejszego. Sama nie wiem, co, i to jest
najtrudniejsze. Może już szukam teraz tego na siłę, ale mam
świadomość, że dopóki żaden lekarz nie postawi mi trafnej diagnozy,
ciągle będę błądzić po omacku.Depresja, borderline, coś innego?
Obserwuj wątek
    • vbs Re: Borderline? 14.02.09, 13:23
      własnie dla tego nie lubie być w związku stałym,bo musze sie upewniać czy jest
      wszystko ok.to meczące dla drugiej strony i dla mnie też,zbyt dużo energji i
      czasu mi to zajmowało.dawniej miałem tak ze jak byłem zakochany to nawet do
      pracy nie chciało mi sie chodzić tylko bym siedział z ukochaną osobą a kiedy sie
      nie widzielismy jakis czas od razu myślałem że coś jest nie tak albo sie psuje
      cos,albo oszukuje mnie albo zdradza itd.co chwile pytałem czy na pewno mnie
      kocha.to wykańczające i w końcu mnie zostawiła w najgorszym momecie mojego życia
      bo wtedy jeszcze bylem w lidze mistrzów jeżeli chodzi o alkochol.piłem 3 tyg i
      skończylem na detoxie.trudno mi bylo sie pogodzic z rozstaniem i trwało to kilka
      lat zanim mi przeszło.Ty siegasz czasem po żyletke a ja po kieliszek nie piłem
      co dziennie 2,3 razy do roku ale tak żeby sie zapić na smierc.zaczołem sie
      leczyc w 2005.pierwsza terapia skończyla sie po 2 wizytach,psycholog nie pasował
      i znowu kanał.dopiero za 3 razem załapałem co nie co i mimo mieszanych uczuc z
      jakimi tam chodziłem udalo mi sie ja skonczyc.terapia nie jest przyjemna a
      raczej bolesna.od 18 miesiecy czuje sie dosc dobrze miewam chustawki nastroju i
      natrectwa ale jakos sobie z nimi radze,w extremalnych mometach dzwonie do
      przyjaciół z podobnym problemem i o karzdej porze dnia i nocy spotykamy sie i
      rozmawiamy.to na prawde pomaga.są leki po których sie nie tyje a raczej
      chudnie,nie powinnas rezygnowac z terapi czy psychiatry ale musi Ci dobrać dobre
      leki metodą prób i błedów innaczej sie nie da.kżrzdy innaczej reaguje na
      wszystko.np ja po Prozaku mam ochote na papierosa i piwo,choc nie pale i nie
      pije 3 lata,zbytnio mnie pobudza i musze czyms sie uspokoić.zażywam słabszy
      antydepresant coaxil niby go wogóle nie czuje a jakoś holuje mnie do przodu i
      jakoś daje rade..Nie rezygnuj z leczenia bo nie dasz rady sama ale wszystko z
      umiarem.pozdrawiam
      • alexandrynka Re: Borderline? 14.02.09, 14:45
        No właśnie-ta cholerna podejrzliwość. Teraz jestem na urlopie, z
        dala od przyjaciół. Piszę maile, sms-y i odpowiada mi głucha cisza.
        Nie mogę sobie już znaleźć miejsca. Czuję wszystko -strach, żal,
        wściekłość. Mam ochotę walić w ścianę i wyć. Mam wrażenie, że
        wszyscy o mnie zapomnieli. Pojawiają się myśli, co zrobić, żeby mnie
        tak nie traktowali -oczywiscie najlepiej zrobić coś sobie. Niedawno
        powiedziałam najbliższemu przyjacielowi, co u siebie podejrzewam.
        Wie o mnie bardzo wiele i zawsze mi pomagał (mimo, że ciągle musiał
        mnie zapewniać o swojej przyjaźni bo same gesty i obecność mi nie
        wystarczają). Czuję lęk, że teraz będzie się mnie bał. Brakuje mi
        go, ale w tym momencie najchętniej bym go nieźle opieprzyła.
        Czekanie na jakis znak zycia od niego zajmuje mi teraz większość
        mysli. A przecież to jest absurdalne...
        • vbs Re: Borderline? 14.02.09, 15:28
          dla zdrowych ludzi to absurdalne,bo zajmują sie własnymi sprawami i nie myśla w
          danej chwili o Tobie co nie zmienia faktu że sie przyjażnicie nadal.tylko Ty
          myslisz ze albo jes coś białe albo czarne,albo jest przyjażn albo jej nie ma.a
          gdzie inne kolory?ja sie nie raz obraziłem na przyjaciół jak sie długo nie
          odzywali,ale przecież mają swoje życie i problemy i każdy ma z czasem dość
          słuchania o Twoich.tz zmeczenie materiału:) ja też mam wolne bo jestem chory na
          zapalenie oskrzeli i wydaje mi sie że mnie pewnie obgadują w firmie,albo sie
          nasmiewają.ale to przecież tylko moja wyobrażnia,każdy żyje sobą.zdrowia życze..

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka