Dodaj do ulubionych

36-lat, 4 dzieci, sam

27.10.10, 00:42
Witam.

Prawie 2 tygodnie temu, 14 pażdziernika, pochowałem najważniejszą osobę mojego życia. Osobę, która uczyniła mnie mężczyzną, a później ojcem 4 naszych dzieci. Zginęła, potrącona na pasach. Bóg mi Ją zabrał, wysyłając - w ramach pracy - w miejsce, w które nie chciała jechać, idąc do sklepu, do którego nie chciała iść, z osobą, za którą nie przedała. Bóg chciał Jej śmierci - 3 dni przed wypadkiem pobłogosławił Ją znajomy ksiądz, który szedł z sakramentem namaszczenia chorych i umierających. Bóg dał Jej 24-godziny, by mogła ze mną się pożegnać. Lekarze stwierdzili Jej zgon w 4 dni od wypadku. Choć zmarła - Jej serce ciągle bije. Swoim ciałem uratowała zdrowie i życie 4 innych ludzi.

Jestem sam. Mam 4 dzieci w 6-12 lat, które trzymają się lepiej ode mnie. Żyję tylko dla nich. Są moją madzieją. Bo moja Lila - odeszła. Amen.
Obserwuj wątek
    • lelonka Re: 36-lat, 4 dzieci, sam 14.11.10, 23:55
      Witaj

      Zapewne żadne słowa nie sa w stanie wyrazić tego co czujesz, Ty wiesz sam o tym najlepiej. wiem jednak ze zbyt czesto przechodzimy obok osoby,tylko daltego ze nie wiemy co powiedziec,co napisac.dlatego chce zebys wiedział ze nie zostałeś sam,nigdy uz nie bedziesz sam bo Twoja zona zawszebedzie z Toba i ona bedzie czuwacnad Wami,nad całą rodziną.Bóg stawia przed nami czesto takie wyzwania, ze myslimy ze tm razem sie pomylił i ze nasze sercetego nie wytrzyma,peknie na małe kawałeczki.Zaufaj Bogu, On wiedział co robi.Zaufaj mu,proszę bo to jedyne wyjscie by przezyc.

      Ilona

      Bedziecie w moich modlitwach
    • camillakama Re: 36-lat, 4 dzieci, sam 20.11.10, 22:24
      Wyrazy współczucia. Choć pewnie masz tego już dość kiedy wszyscy się nad Tobą użalają.
      Ja też zostałam sama z dzieckiem, ale mój mąż żyje więc jestem sama z wyboru Ty
      kochałeś i zostało Ci to odebrane. Ale pamiętaj, że nie zostałeś sam masz część swojej miłości przy sobie to Wasze dzieci. Trzymaj się. Jakbyś miał ochotę pogadać z kimś tak poprostu wyżalić się to pisz: camillakama@o2.pl
    • oliza-woj Re: 36-lat, 4 dzieci, sam 03.05.11, 09:58
      Dobrze, że umiałes znalezc sens dalszego życia. Jak widzę jednak- pisałes to w dosc jeszcze gorącym dla Ciebie okresie. Jak teraz się trzymasz, czy nadal masz w sobie choc odrobinę optymizmu, czy udaje Ci się isc do przodu, czy miewasz momenty załamania? Ja takie miewam bardzo często, ciągle żyję z jakimis wyrzutami. Choc starałam się życ tak aby nie krzywdzic mojego męża nie zawsze mi się to udawało. Wiecznie się obwiniam, za kilka rzeczy , które robiłam dla dobra męża a On je odbierał inaczej. Mój mąż odszedł z tego swiata w bardzo głupi sposób, gdyby nie zwykła pomyłka, a pózniej jego duma byłby teraz z nami. Nie wiem czemu Bóg nam nie pomógł. Inni twierdzą, że zawsze mogło stac się cos jeszcze gorszego, ale ja Boga tak strasznie prosiłam, o to by mi pomógł. Nie mam nawet z kim tak otwarcie o tym wszystkim porozmawiac. Ja sobie ledwo radzę (kiedys mi to nie sprawiało problemu) ze zwykłymi czynnosciami. Nawet nie potrafię zrobic na obiad schabowego , bo mam wyrzuty, że On go nie zje. Wiem to jest może głupie, ale czuję się tak jakby ktos zabrał mi połowę mnie i przyszłosc. Mimo tego, że mam dwoje wsponiałych dzieci 9lat i roczek nie umię znalezc sobie miejsca w tej przyszłosci , ciągle wydaje mi się, że ona już nie jest dla mnie. Że z momentem odejscia mojego męża skonczył się dla mnie świat. Boję się , że w ten sposób krzywdzę dzieci, ale nie umię życ.
      Napisz proszę: Jak Ty sobie radzisz?

      • grosz-ek Re: 36-lat, 4 dzieci, sam 03.05.11, 18:23
        > Napisz proszę: Jak Ty sobie radzisz?

        W opinii otoczenia - doskonale, w swojej - beznadziejnie. Wiele mi brakuje do bycia najlepszą mamą pod słońcem. Niemniej, dzieci dobrze się uczą, mają w czym chodzić, mają co jeść, sprawy zawodowe wyprostowane, domek dla żony wybudowany, chociaż mieszkanie mogłoby być bardziej posprzątane.
        Ale nie opuszcza mnie stan poczucia tymczasowości. Co jakiś czas się łapię na tym, że siedzę i czekam na dzwonek do drzwi oznajmiający jej powrót do domu. Wyglądam przez okno i się niecierpliwię, że tak długo nie wraca. Jutro, 4 maja, będzie 7 miesięcy. 7 miesięcy? Niemożliwe ....

        PS. Jeśli chcesz pogadać, to pisz na priva. Odpiszę.
        • oliza-woj Re: 36-lat, 4 dzieci, sam 03.05.11, 19:38
          Mój mąż odszedł 7 marca. Ja nie mam dnia, abym nie płakała, nie wspominała. Ciągle Jego kurtka wisi na wieszaku, buty stoją w korytarzu. Każdego dnia wydaje mi sie , ze zaraz wróci, a w sercu niepokój, czemu Go tak długo nie ma. Tak strasznie za nim tęsknię, nie potrafię sobie wyobrazic nawet dnia następnego a co dopiero zobaczyc przyszłosci. Mielismy tyle wspólnych planów... mam dopiero 32 lata a już czuję się jak bym miała z 80.
          Wiesz, cieszę się, ze sobie radzisz, choc jak sam piszesz -czasem pozornie, czasem nie ze wszystkim. Daje to nadzieję na to, że może przyjdzie dzien, ze ja też zacznę jakos egzystowac . A ból napewno jeszcze długo jak nie wiecznie będzie w nas siedział, bo przecież jak się kocha to nie na chwilę.
          Ja jeszcze nie jestem zbytnio zorientowana w tych forach, nawet nie mam pojęcia jak wysłac tu mejla, to mój kontakt oliza-woj@wp.pl

          I dziękuję za odpowiedz
          • grosz-ek Odpisałem n/t 03.05.11, 22:00
            • oliza-woj Re: Odpisałem n/t 04.05.11, 09:37
              Dziękuję

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka