Dodaj do ulubionych

Po przeczytaniu

11.07.08, 11:07
wątków na tym forum odnoszę przykre wrażenie, że większość
piszących tu kobiet to niewolnicy (niewolniczki?) swoich emocji.
Oraz niewolniczki swoich mężczyzn...

A emocja, której są niewolniczkami to nie miłość, tylko - bardzo
brzydka cecha - zazdrość wynikająca nie z miłości do drugiego
człowieka, tylko z miłości do samej siebie.

Czytając to forum zaczynam rozumieć, czemu mężczyźni potajemnie
zdradzają swoje kobiety - być może również dlatego, że nie są one
emocjonalnie samodzielne, mają niskie poczucie własnej wartości,
jeśli nie mogą powiedzieć o mężczyźnie "tylko mój ci on"?

Czy niewolnik może być interesującym partnerem?

Obserwuj wątek
    • kobieta_na_pasach jestes kochanka obecna czy byla? 11.07.08, 12:26
      kochalas kiedys? ale tak naprawde? bylas kiedys zdradzana, a moze
      zdradzilas?
      masz prawo do oceniania innych, ale nie masz prawa nazywac kogos
      niewolnikiem.zwiazek, niewazne czy formalny czy nie, to oprocz
      przyjemnosci bycia z soba, zobowiazania wobec partnera. i nie ma to
      nic wspolnego z niewolnictwem, raczej z dojrzaloscia i
      odpowiedzialnoscia w byciu z druga osoba.
      • maria9 Nie o to chodzi. 11.07.08, 12:38
        chodzi o to, że nikt nie jest niczyją własnością. Nie masz wpływu
        na niczyje myśli, pragnienia i fantazje - nwet ukochanego
        mężczyzny. Tak, jak on nie ma wpływu na twoje.

        Kochać kogoś to pozwolić mu na jego myśli, pragnienia i fantazje.
        Dać mu wolność. Chcieć być kochanym to chcieć, aby jego myśli,
        pragnienia i fantazje dotyczyły ciebie.

        To prawda, wielu osobom wystarcza, że partner jest, ponieważ tak
        się zobowiązał...

        I jeszcze jedno: jeśli uważam, że ktoś jest niewolnikiem, daję
        sobie prawo nazywania go niewolnikiem :)
        Przecież napisałam tu o zjawisku, nie wymianiałam konkretnych
        nicków.
    • joanna290178 Re: Po przeczytaniu 11.07.08, 12:28
      Maria9 pewnie masz rację, że sporo na tym forum takich kobiet, ale
      jak wiesz "ludzie są różni" (banał:)) i myślę,że są też takie
      kobiety i męzczyźni też, którzy dawali dużo swobody, z wysoką
      samooceną itp. a i tak zostali zdradzeni.

      Ja myślę, że sporo jest tu kobiet, które owszem są niewolniczkami
      swoich emocji, ale tych które pojawiły się już "po", tych
      negatywnych, o ile są "emocje negatywne".

      I z tym nie mogą sobie poradzić. Zresztą podobnie jest ze mną:)
      I mimo, że jestem psychologiem, powinnam doskonale:)) znać wszelkie
      mechnizmy, to mam dokładnie takie same problemy z poradzniem sobie z
      sytuacją jak dziewczyny.

      Ale masz rację "tylko mój ci on" jak najbardziej jest jedną z
      przyczyn zdrady

      pozdr
      A.
      • maria9 Re: Po przeczytaniu 11.07.08, 12:40
        Negatywne emocje to nazwałabym zranionym ego. Nie ma tu nic złego,
        ani dziwnego: nasze ego jest dla nas najważniejsze :)

        Czym jest zdrada? Jest doświadczeniem, którego nie zakładaliśmy w
        swoich planach. Tylko tyle.
        • kobieta_na_pasach Re: Po przeczytaniu 11.07.08, 13:21
          maria9 napisała:

          > Negatywne emocje to nazwałabym zranionym ego. Nie ma tu nic złego,
          > ani dziwnego: nasze ego jest dla nas najważniejsze :)
          >
          > Czym jest zdrada? Jest doświadczeniem, którego nie zakładaliśmy w
          > swoich planach. Tylko tyle.

          dlaczego piszesz w l.mnogiej? ja zawsze zakladalam, bo takie jest
          zycie.mialam ograniczone zaufanie do meza, mimo,ze to on kiedys
          zostal zdradzony przez kobiete. i wcale nie bylam w szoku, kiedy
          przeczytalam te maile na NK. spokojnie go zapytalam tylko, czy to
          prawda.powiedzial,ze nie, wiec skonczylam temat.ale zostal niepokoj
          i czujnosc.i to mnie tak denerwuje.jak mu mabyc lepeiej z inna, to
          droga wolna, i on o tym dobrze wie. zreszta, to dziala w obie
          strony:)
          • maria9 Re: Po przeczytaniu 11.07.08, 13:30
            zapytalam tylko, czy to
            > prawda.powiedzial,ze nie

            Nie masz zaufania do własnego męża?
            • kobieta_na_pasach Re: Po przeczytaniu 11.07.08, 13:36
              maria9 napisała:

              > zapytalam tylko, czy to
              > > prawda.powiedzial,ze nie
              >
              > Nie masz zaufania do własnego męża?

              napisalam przeciez "ograniczone":) mam swoje powody widocznie,ale to
              nie przeszkadza mi go kochac i chciec z nim byc.natomiast on
              twierdzi,ze mi ufa bezgranicznie, widocznie tez ma ku temu powody:)
              • maria9 Re: Po przeczytaniu 11.07.08, 13:46
                Cięzko jest żyć z kimś, do kogo nie ma sie pełnego zaufania :)
                • maria9 Re: Po przeczytaniu 11.07.08, 13:53
                  Inaczej mówiąc; kochasz go świadomie nie ufając mu do końca. Na
                  czym więc polega Twój problem?
                • hela37 Re: Po przeczytaniu 12.07.08, 12:13
                  maria9 napisała:

                  > Cięzko jest żyć z kimś, do kogo nie ma sie pełnego zaufania :)

                  Jadę nowym autem ,jade pewnie bo przecież nowe ,nagle musze zahamowac a pedał
                  hamulca wchodzi w podłogę.Awaria korektora siły hamowania.I gdyby nie nagle
                  pojawiające sie przeczucie żeby zwolnić zaliczyłabym stłuczkę.Po jakimś czasie
                  /samochód 2 letni w b.dobrym stanie po przeglądach /zabieram sie do wyprzedzania
                  samochodów i cos mi podpowiada ,,nie teraz,poczekaj, kiedy nic nie jedzie z
                  przeciwka nagle przy wyprzedzaniu gasnie silnik. Spotykam na przyjęciu nowych
                  ludzi, miłych,usmiechniętych,życzliwych .z pozoru .Bo jakoś nie potrafie sie
                  przekonac do tej życzliwości.I dobrze bo okazuje się że bardzo interesowni
                  są.Mają potrzebę bycia miłumi.I tak moge jeszcze długo na przykładach.Reasumując
                  z doświadczenia wiem że nalezy miec zaufanie ze świadomością ewentualnych
                  zdarzeń tzw. ograniczone zaufanie .Do wszystkiego i wszystkich.Oczywiście bez
                  popadania w skrajności
                  • maria9 Re: Po przeczytaniu 12.07.08, 12:21
                    Ograniczone zaufanie do męża to rzecz bardzo rosądna. Jak widać
                    jednak, nie przynosi szczęścia.
                    • hela37 Re: Po przeczytaniu 12.07.08, 15:05
                      maria9 napisała:

                      > Ograniczone zaufanie do męża to rzecz bardzo rosądna. Jak widać
                      > jednak, nie przynosi szczęścia.

                      Pełne zaufanie tym bardziej.Ale wszystko zależy od ludzi
        • joanna290178 Re: Po przeczytaniu 11.07.08, 20:53
          "Zranione ego" jeszcze bym zrozumiała w przypadku zdrad gdzie
          pojawia się kobieta bardziej atrakcyjna, młodsza, nie wiem, bardziej
          bardziej.....

          To są podobne emocje do tych kiedy zdradzi nas przyjaciel, tylko
          silniejsze, czy wtedy też "jedzie" nam po ego????



          • maria9 Re: Po przeczytaniu 12.07.08, 12:24
            Być może fakt, że 48-letni mąż zdardza żonę z jej równolatką
            bardziej rani ego, niż gdyby ją zdradzał z młodszą i bardziej
            fizycznie atrakcyjną kobietą.

            Bo tu rzeczywiście zasadne jest pytanie: co ma ona, czego nie mam
            ja.
        • enoia Mario, Mario... 13.08.08, 17:14
          Zdrada jest poniekąd jak zabicie osoby która cię kocha. To uznanie
          że nie istnieje nie liczy się że nic nie znaczy. Zawsze w parze z
          tym idzie wzbudzanie w sobie niechęci do tej osoby. Szukanie winy i
          dawanie wszystkiego tej osobie z którą wchodzi się w romans. Jestem
          facetem po przejściach: miałem kochanki, mężatki i wolne, zdradzałem
          żonę; zrozumiałem zło ktore wyżądzałem. Teraz przyszła pora na
          zapłacenie rachunków: zdradziła mnie jedyna którą w życiu kochałem.
          To strasznie boli, ale tera wiem co to znaczy dla innych.
          • magiczna_marta Re: Mario, Mario... 15.08.08, 19:09
            przylazlas tu czarownico siac zamet?
            forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=30835&w=83389733
            to link do tematu ktory "Latawica Maryja" zalozyla na
            forum "Kochanki"
            bardzo dokladnie opisuje tam swoj proceder, lacznie z tym jak z
            tesknoty za kochankiem myje okna- zenua!!!
    • sabba ja bym powiedziala 12.07.08, 13:30
      ze nie emocji ale wlasnych wyobrazen o zyciu we dwojke. partnerstwo jako takie
      to wspaniala sprawa ale zbyt duzo w nich konwenansow i utartych, z gory
      wyznaczonych zasad podyktowanych zwyczajami i obyczajami spolecznymi. niestety.
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka