eksdoktorant
18.07.08, 13:06
Do założenia tego wątku zainspirowały mnie niektóre wypowiedzi w
temacie o poszukiwaniu pracy.
Zastanawiam się, jak niską samoocenę musi mieć osoba, która poważnie
myśli o zatajeniu posiadania stopnia naukowego w CV czy w rozmowach
z ludźmi, np. potencjalnymi pracodawcami. Trochę przypomina mi to
sytuację, gdy młody człowiek chowa do szuflady dyplom
licencjata/magistra i idzie do pracy fizycznej.
Jaki jest sens męczyć się latami po to, żeby dorobić się jedynie
ciężkiej frustracji i zgorzknieć?
Macie naprawdę wysokie kwalifikacje i zacznijcie wreszcie się
szanować. To nie Wy powinniście szukać pracy, tylko dobra praca
powinna szukać Was. Chyba że ten doktorat to była ucieczka przed
rzeczywistością, bezrobociem, dorosłym życiem.
Gdybym miał stopień naukowy doktora, to musiano by mi zapłacić (w
Polsce) co najmniej jakieś 8-10 tys. zł netto miesięcznie - wtedy
może mógłbym się skupić zarówno na dydaktyce, jak i na pracy
naukowej (nie mylić z popełnianiem kolejnych autoplagiatów wożonych
na kolejne arcyprestiżowe konferencje), choć i tak dodatkowe
zastrzyki finansowe co jakiś czas byłyby potrzebne. Bo za połowę
tego to ja sobie mogę pochałturzyć na uczelni z doskoku z tytułem
zawodowym magistra (u mnie na wydziale instytucja starszego
wykładowcy z mgr ma się dobrze, a jeszcze jest chyba coś takiego jak
młodszy wykładowca; oczywiście wielcy naukowcy takich nienawidzą,
ale to już ich problem), gdyż i tak będę musiał coś jeszcze robić,
zapewne na własnej działalności, i nie będzie mowy o priorytetowym
traktowaniu pracy na uczelni.
Jest jeszcze jedna kwestia, o której pisałem na forum "Doktoranci" -
chodzi o emeryturę. Czasy mamy, jakie mamy, i na starość odkładać
trzeba samemu, jednak zarabiając, dajmy na to, 3-4 tys. zł
miesięcznie, majątku raczej się nie odłoży, bo wszystko pochłoną
bieżące wydatki, nierzadko trzeba będzie się podpierać jakimś
kredytem (a przecież za młodu człowiek też chciałby używać życia, a
nie tylko odkładać wszystko na jesień życia/czarną godzinę), z kolei
emerytura też nie będzie zbyt wygórowana.
Tak więc, dobrze Wam radzę, zacznijcie się cenić, póki jeszcze
jesteście młodzi i możecie rozdawać karty. Później będziecie mogli
je co najwyżej tasować.