Dodaj do ulubionych

Mraczewski i pani Stawska

15.05.11, 23:19
"... pan Mraczewski, piękny, dwudziestoletni blondynek, z oczyma jak gwiazdy, z ustami jak korale, z wąsikami jak zatrute sztylety. Wbiegł ciągnąc za sobą od progu smugę woni, i zawołał"

Czy to nie dziwne, że Stawska zdecydowała się na małżeństwo z takim dzieciuchem? Jej fascynacja Wokulskim wskazuje, że podobali się jej mężczyźni całkiem innego typu niż Mraczewski.Czy nie bała się, że kiedyś zostanie "starą babą" przy młodym mężu?
Obserwuj wątek
    • weteran_pl Re: Mraczewski i pani Stawska 16.05.11, 09:16
      jadwiga1350 napisała:

      > "... pan Mraczewski, piękny, dwudziestoletni blondynek, z oczyma jak gwiazdy, z
      > ustami jak korale, z wąsikami jak zatrute sztylety. Wbiegł ciągnąc za sobą od
      > progu smugę woni, i zawołał"
      >
      > Czy to nie dziwne, że Stawska zdecydowała się na małżeństwo z takim dzieciuchem
      > ? Jej fascynacja Wokulskim wskazuje, że podobali się jej mężczyźni całkiem inne
      > go typu niż Mraczewski.Czy nie bała się, że kiedyś zostanie "starą babą" przy m
      > łodym mężu?

      Zachodzi tu jakieś nieporozumienie co do wieku Mraczewskiego, ponieważ w będących w moim posiadaniu trzech wydaniach Lalki, jest on opisany przez Prusa jako:
      "Dopiero około dziewiątej wszedł, a raczej wpadł do sklepu pan Mraczewski, piękny, dwudziestokilkoletni blondynek..."
      czyli ktoś znacznie starszy, niż w tym podanym przez Ciebie cytacie - choć oczywiście młodszy od 30-letniej pani Stawskiej o mniej więcej taką sama różnicę lat, jaka dzieliła Wokulskiego i jego żonę Małgorzatę, wdowę po Jasiu Minclu.
    • matylda1001 Re: Mraczewski i pani Stawska 16.05.11, 11:35
      W moim wydaniu Mraczewski też ma dwadzieścia kilka lat. a to może oznaczać wszystko przed trzydziestką, także 29. Z kolei wiek pani Heleny znamy se słów jej matki. Wprawdzie matka powinna wiedziec najlepiej, ale mogła to powiedziec tak orientacyjnie. Helena równie dobrze mogła mieć 29 jak i trzydzieści kilka lat.
      ------------------------------------------------------------
      Nauczycielka pyta Jasia: Jasiu, powiedz, gdzie pracuje twój tato.
      Jasio, czerwony na twarzy, mówi: Mój tata tańczy nago na rurze w klubie dla gejów.
      Pani jest oczywiście w szoku, ale chwali Jasia za szczerość i odwagę i pozwala usiąść. Jasio siada i mówi do kolegi z ławki: No i co miałem k…. zrobić? Przyznać się, że jest posłem PiS?
    • soova Re: Mraczewski i pani Stawska 17.05.11, 14:02
      Zaloty Mraczewskiego i przyjęcie oświadczyn miały miejsce nie w Warszawie, gdzie Stawska była znana, z nazwiska co prawda, nawet w kręgu arystokracji (a pewnie nie obyło się też i bez artykułów w prasie o wytoczonym jej procesie, w tamtych czasach rzeczy dość powszechnej), a w Częstochowie, gdzie zapewne kojarzono ją tylko jako siostrzenicę swojej ciotki. Różnica wieku między mężczyzną dwudziestokilkuletnim a kobietą w okolicach trzydziestki nie jest jakaś specjalnie widoczna, zwłaszcza w XIX wieku, kiedy wszyscy ubierali się nie w T-shirty, a tak, by wyglądać jak najbardziej poważnie. Nie ma dla mnie zatem nic dziwnego w decyzji Heleny o powtórnym małżeństwie, zwłaszcza z człowiekiem w niej zakochanym i w sytuacji, gdy miała już jakąś niezależność materialną. Plotkar częstochowskich obgadujących ją za wydanie się za dzieciucha nie musiała się zatem obawiać.
      --
      A może warto rozruszać to forum? :) forum.gazeta.pl/forum/f,86797,_Lalka_Noce_i_Dnie_.html
      • jadwiga1350 Re: Mraczewski i pani Stawska 17.05.11, 15:12
        Ale czym taki dzieciuch(tak różny od Wokulskiego) mógł ją ująć? Dla mnie to zupełnie tak, jakby Hanka Borynowa poleciała na Jasia.
        Hela znała Mraczewskiego od dawna i wiedziała, że nie jest to człowiek zbyt stały i poważny. Ze swoją urodą i świeżo zyskanym majątkiem mogła liczyć na lepszą partię.

        Różnica wieku między mężczyzną dwudzi
        > estokilkuletnim a kobietą w okolicach trzydziestki nie jest jakaś specjalnie wi
        > doczna, zwłaszcza w XIX wieku, kiedy wszyscy ubierali się nie w T-shirty, a tak
        > , by wyglądać jak najbardziej poważnie.

        W chwili ślubu, może nie, ale za jakieś 10 lat, Mraczewski może zacząć płakać, że ożenił się tylko dlatego, żeby nie umrzeć z głodu. Czy Helena nie boi się tego?
        Z tą trzydziestką u kobiet w XIX wieku różnie mogło być. O pani de Renal czytamy:"mimo trzydziestki, wyglądała jeszcze dość ładnie".
        • soova Re: Mraczewski i pani Stawska 17.05.11, 15:41

          "Hela znała Mraczewskiego od dawna i wiedziała, że nie jest to człowiek zbyt stały i poważny. Ze swoją urodą i świeżo zyskanym majątkiem mogła liczyć na lepszą partię."

          Niby tak, ale zauważ, że w toku akcji Mraczewski tak jakby trochę dojrzewa, poważnieje, jakby ta dymisja i "zsyłka" do Moskwy (a tak naprawdę praktycznie przecież awans, bo Suzin prowadził jeszcze większe interesy niż Wokulski i Mraczewski był w jego firmie zaopatrzeniowcem, a nie w subiektem za ladą w galanteryjnym sklepie) wyszły mu na dobre. Mraczewski, który zwierza się z poważnych rozterek sercowych Rzeckiemu w ostatnim rozdziale to zdecydowanie ktoś inny niż Mraczewski zalecający się do klientek w sklepie czy narwany socjalista, co za towarzystwo ma podejrzanych moskiewskich "prykaszczyków". :)

          Co zaś do majątku, darowizna była nie dla Heleny, a dla Helenki Stawskiej. Matka była tylko przedstawicielką niepełnoletniej córki, ale faktycznie pieniądze były przecież nie jej. Mogła oczywiście z nich pobierać jakieś zaliczki na wychowanie i wykształcenie dziecka, w tym na polepszenie warunków bytowych, ale wątpliwe, aby miała możliwość naruszenia tej sumy, żeby założyć sklep. Tym bardziej, że o zakładaniu sklepu jeszcze w Częstochowie mowa na początku lata 1879, czyli chwilę po zerwaniu Wokulskiego z Izabelą (a akt darowizny odczytano w październiku) i jeszcze przed ustaleniem, że Stawski nie żyje (bo Mraczewski ubolewa, że nie ma pieniędzy na załatwienie rozwodu). Co nasuwa przypuszczenie z kolei, że sklep ten ma zostać założony za oszczędności Stawskiej z pracy w sklepie Milerowej (plus chyba jakiś kredyt, bo jak Stawska zdążyłaby tyle oszczędzić?).

          "W chwili ślubu, może nie, ale za jakieś 10 lat, Mraczewski może zacząć płakać, że ożenił się tylko dlatego, żeby nie umrzeć z głodu."

          Nie, takie coś jest mało prawdopodobne. W przeciwieństwie do Wokulskiego, Mraczewski raz, żeniąc się, kochał swoją wybrankę, dwa, że mając wysoką pensję, nie żenił się przecież dla majątku czy utrzymania.

          --
          A może warto rozruszać to forum? :) forum.gazeta.pl/forum/f,86797,_Lalka_Noce_i_Dnie_.html
          • weteran_pl Re: Mraczewski i pani Stawska 17.05.11, 20:56
            Oszczędności Stawskiej z pracy w sklepie Wokulskiego i Milerowej - w zasadzie nie istnieją, bo jej miesięczna pensja to raptem 75 rubli ( pamiętajmy, że Wokulski dal Szlangbaumowi 125 rubli... ) i to mogło wystarczyć na odświeżenie garderoby pań Stawskiej i Misiewiczowej, rozumiane jako sprawienie sobie pierwszych od wielu nowych sukni, ale nie na wkład w interes.

            Rzecki pożycza jej swoje oszczędności w kwocie 1200 rubli - i to raczej na urządzenie się w tej mieścinie pod Częstochową, dokąd się panie przenoszą z Warszawy.
            Niejasna jest tu wciąż, ta poruszona przeze mnie w innym wątku sprawa tego odszkodowania od baronowej Krzeszowskiej w kwocie 10 tysięcy rubli - i wydaje mi się, że Prus o tym chyba po prostu zapomniał...

            I właśnie to, że bywałemu już w świecie Mraczewskiemu, który dzięki znajomości języka francuskiego, jako przedstawiciel Suzina jeździ w jego interesach zarówno do Paryża i Lyonu - nie robi przeszkód wizja osiedlenia się w jakiejś - po Warszawie, Moskwie, Paryżu i Lyonie - dziurze, zaświadcza o sile jego uczucia do pani Stawskiej i dobrze wróży temu związkowi.
            • weteran_pl Re: Mraczewski i pani Stawska 18.05.11, 08:12
              W innym wątku napisałem coś, co i tu chcę zamieścić:

              "Przecież sprawa tego rozwodu - bez materialnej dla sądu wiedzy o losach Stawskiego - i tak ciągnęłaby się noce i dnie, i choć po latach w końcu ten rozwód z powodu rozkładu pożycia sąd by przyznał, to nie dawało to Mraczewskiemu i rozwiedzionej pani Stawskiej prawa do ślubu kościelnego. Dlatego mowa tu jest ( w podtekście ) nie o ścieżce cywilnego procesu rozwodowego a o uzyskaniu rozwodu kościelnego, dającego wtedy pannie Helenie Misiewiczównej prawo zawarcia ślubu kościelnego z Mraczewskim.
              Wszędzie tam, gdzie w literaturze dotyczącej tego okresu napotykamy na problemy kosztów spraw rozwodowych, to właśnie dlatego, że chodzi o rozwody kościelne a nie cywilne, bo ludzie o nie się ubiegający mieli w planach zawieranie nowych związków - w zdecydowanej większości w kościele katolickim."

              I jako podsumowanie pragnę dodać, że to Wokulski - spełniając prośbę Rzeckiego - umożliwił to chyba nieuchronne rychłe zawarcie ślubu pani Stawskiej z Mraczewskim, gdy za cenę aż 8 tysięcy franków ( 6 bezpośrednio w czeku wręczonym baronowej w Paryżu i 2 złożone w banku ) bo bez uzyskania tej wiedzy o śmierci Ludwika Stawskiego vel Ernesta Waltera w Algierze, ich związek nie mógłby zostać sformalizowany.
              Tak więc to Rzecki i pieniądze Wokulskiego umożliwiły to rodzinne szczęście dawnego subiekta sklepu firmy "Mincel i Wokulski", dwudziestokilkuletniego Mraczewskiego, którego na takie opłacenie poszukiwań małżonka damy jego serca po prostu nie było stać.

              Uzyskane w liście od baronowej z Paryża, te urzędowe dokumenty o śmierci męża pani Stawskiej
              wyjaśniają jej sytuację prawną, bo staje się wdową - a to otwiera drogę do wejścia w ich związek małżeński, zarówno kościelny jak i cywilny.
              • weteran_pl Re: EDIT: Mraczewski i pani Stawska 06.06.11, 19:19
                EDIT:
                Trochę się z tą kwotą dla baronowej rozpędziłem, bo Wokulski dał jej w Paryżu 4 tysiące franków i poinformował o 2 tysiącach franków , które zdeponował w banku...
                • weteran_pl Re:Gdzie mieszkała Stawska? 06.06.11, 19:34
                  Autor Lalki, Besław Prus nie był łaskaw zdecydować się, co do lokalizacji mieszkania zajmowanego przez panią Helenę Stawską...
                  Bowiem choć wierny jest wersji, iż zajmuje lokal na pierwszym piętrze, to już co do oficyny - nie:

                  "W tej chwili z prawej oficyny wyszła piękna kobieta z małą dziewczynką:
                  - Teraz, proszę mamy, pójdziemy do ogrodu? - pytało dziecko.
                  - Nie, kochanie. Teraz pójdziemy do sklepu, a do ogrodu po obiedzie - odpowiedziała pani bardzo przyjemnym głosem.
                  Była to wysoka szatynka z szarymi oczami, o klasycznych rysach. Spojrzeli na siebie oboje z Wokulskim i - dama zarumieniła się.
                  "Skąd ja ją znam?" - pomyślał Wokulski wychodząc z bramy na ulicę.
                  Dama obejrzała się, lecz spostrzegłszy go odwróciła głowę.
                  "Tak - myślał - widziałem ją w kwietniu na grobach, a później w sklepie. Nawet Rzecki zwracał mi na nią uwagę i mówił, że ma śliczne nogi. Istotnie ładne."
                  Cofnął się znowu w bramę i począł czytać spis mieszkańców.
                  "Co?... Baronowa Krzeszowska na drugim piętrze!... Co?... co?.. Maruszewicz w lewej oficynie na pierwszym?... Szczególny zbieg okoliczności. Trzecie piętro od frontu studenci... Ale kto może być ta piękność? Prawa oficyna, pierwsze piętro - Jadwiga Misiewicz, emerytka, i Helena Stawska z córeczką. Z pewnością ona."

                  Ale gdy odwiedza panią Helenę po raz pierwszy wraz z Rzeckim, aby zakomunikować jej otrzymane w liście z Paryża wieści o mężu:

                  " Weszliśmy na pierwsze piętro lewej oficyny, gdzie czuć było zapach gotowanych kalafiorów; Stach zmarszczył się, a ja zapukałem do kuchni.

                  - Są panie? - zapytałem grubej kucharki.

                  - Jeszcze by też nie były, jak pan przychodzi - odpowiedziała mrużąc oczy. ."

                  Więc Prus został tu kolejny raz przyłapany na braku precyzji - tym razem w lokowaniu swoich bohaterów...

                  • soova Re:Gdzie mieszkała Stawska? 06.06.11, 19:39
                    Intrygują mnie te śliczne nogi pani Stawskiej. :) O ile się nie mylę, minispódniczkę wylansowała Mary Quandt w latach 60-tych XX stulecia. Do tego czasu normą były jednak spódnice długie, zwłaszcza w wiktoriańskim stuleciu XIX. Czyżby panowie w tych czasach mieli rentgen w oczach i kształtu i długości nóg domyślali się wg układania się materiału? :)
                    --
                    A może warto rozruszać to forum? :) forum.gazeta.pl/forum/f,86797,_Lalka_Noce_i_Dnie_.html
                    • weteran_pl Re:Gdzie mieszkała Stawska? 06.06.11, 19:48
                      Rzecki pisał w pamiętniku, że zobaczył odsłonięte nogi pani Stawskiej, gdy kiedyś wysiadała z dorożki przy sklepie - więc najwidoczniej wtedy, gdy dla łatwiejszego opuszczenia pojazdu podniosła nieco suknię...
                      Ale Wokulski musiał już tę krasotę nóg pani Heleny, widzieć jedynie oczyma wyobraźni i zdawał się tu już na opinię swego przyjaciela.
                    • weteran_pl Re:Gdzie mieszkała Stawska? 07.06.11, 06:57
                      soova napisała:

                      > Intrygują mnie te śliczne nogi pani Stawskiej. :) O ile się nie mylę, minispódn
                      > iczkę wylansowała Mary Quandt w latach 60-tych XX stulecia. Do tego czasu normą
                      > były jednak spódnice długie, zwłaszcza w wiktoriańskim stuleciu XIX. Czyżby pa
                      > nowie w tych czasach mieli rentgen w oczach i kształtu i długości nóg domyślali
                      > się wg układania się materiału? :)
                      > --
                      U Reymonta w "Ziemi obiecanej" mamy takie spostrzeżenie odnośnie warszawianek:

                      "Obejrzałem ją po raz ostatni, musiała się obrazić, bo opuściła suknię w błoto i przeszła na drugą stronę ulicy.

                      - No i pan za nią znowu poszedłeś?

                      - Nie, panie, nie warto było. Gdybym się mylił w poprzedniej ocenie, to to spuszczenie sukni i zamiatanie nią błota samo już wystarczyło, aby mnie przekonać, że to zwykła łódzka flądra. Żadna warszawska szwaczka nawet tego nie zrobi, raz, że mają ładne nogi i lubią je pokazywać, a po drugie - błocić suknie... fe!..."


    • rozdzial43 Re: Mraczewski i pani Stawska 14.06.11, 21:09
      Też mnie dziwi ten związek.
      Po Wokulskim...Mraczewski, phi. Nie widzę innego wytłumaczenia aniżeli to, że Mraczewski był typem zdobywcy, obdarzonym naturalnym sex-appealem i posiadającym doświadczenie w obcowaniu z kobietami. Znaczy umiejętnym w kontaktach.

      A z kolei pani Stawska - IMHO - lelum polelum, której łatwo zasugerować co ma myśleć, a nawet czuć. Nigdy nie rozumiałam, na czym miało polegać piękno i wyjątkowość tej postaci kobiecej. To już Bella ciekawsza ze swoim posągiem i namiętnościami.
      • malwa200 Re: Mraczewski i pani Stawska 05.06.12, 08:15
        właśnie, tymbardziej, że w roli Stawskiej obsadzono brzydka aktorkę, a co najmniej z pewnością nie tak piekną jak opisuje autor!
    • stara_dominikowa Re: Mraczewski i pani Stawska 05.09.11, 09:41
      Szczęśliwie się stało dla Stawskiej, że nie związała się z Wokulskim. Świetnie się "go czyta", ale być z takim człowiekiem nikomu nie życzę. Jego miłość do Izabeli była czymś na kształt manii, był nią opętany. Owszem, pojedzie do Bułgarii zdobyć miliony, kupi klacz, żeby wywołać uśmiech na twarzy znudzonej panny... ale czy dałby sobie radę sam ze sobą na dłuższą metę w spokojnym życiu małżeńskim? Jestem przekonana, że nie. Gdyby tylko wyczerpało się paliwo fascynacji, co nieuchronnie musiałoby się stać, Wokulski wpadłby w jakiś stan wyczerpania, może depresję. Nie był to człowiek czerpiący satysfakcję ze stabilizacji. Kompletnie nie nadawał się na męża.
      Stawska, opuszczona żona, wysychała w oczekiwaniu na odmianę losu. Miała usposobienie łagodne - a Mraczewski, pełen życia, stanowił świetną przeciwwagę dla nieco mimozowatej Stawskiej. Tego typu przeciwieństwa wbrew pozorom mogą harmonijnie się uzupełniać.
      • jadwiga1350 Re: Mraczewski i pani Stawska 05.09.11, 16:46
        Czy szczęśliwie, to się okaże. Mraczewski jest młodszy od Heli, więc może zacząć brykać i zdradzać "starą żonę". Mraczewski to też taki pędziwiatr, daleki od stabilizacji. Z socjalisty stał się burżujem. Może i w ramionach pięknej Heleny nie wytrwa długo.
        Czy małżeństwo Wokulskiego i Stawskiej byłoby nieszczęśliwe? Niekoniecznie. Hela była właśnie taka, jaką Stach pragnął widzieć Izę. Łęcka z marzeń Wokulskiego to właśnie taka mimoza i lilija jak Hela, nie kobieta -demon jak Kazia.
        • soova Re: Mraczewski i pani Stawska 05.09.11, 17:11
          To, że Mraczewski z socjalisty stał się burżujem, to wcale nie dowód na lekkomyślność, wręcz odwrotnie, na ukształtowanie się poglądów. (Wszak już Bismarck podobno coś powiedział niepochlebnego o pozostaniu socjalistą do śmierci ;)). Bo dlaczego mówi Rzecki na pytanie Wokulskiego, czy Mraczewski już nie bawi się w socjalizm: "Ale skąd! on mówi, że byle człowiek odłożył pierwszy tysiąc rubli, a jeszcze poznał taką piękną kobietę jak Stawka, zaraz polityka wywietrzeje mu z głowy." I ma tu pełną rację. Nieustabilizowany życiowo młody subiekt kokietujący piękne klientki to zupełnie ktoś inny niż przedstawiciel handlowy wielkiej firmy Suzina z konkretnymi zarobkami i perspektywami, w dodatku szczerze zakochany w kobiecie jak najbardziej dla niego odpowiedniej, a nie w osobie z zupełnie innego środowiska i o zupełnie innej mentalności, jak to się przytrafiło Wokulskiemu.
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka