soova
13.08.12, 12:13
"- I ten medalion - drwił Starski - jest całym prezentem przedślubnym?... Niezbyt hojny narzeczony: kocha jak trubadur, ale...
- Zapewniam cię - przerwała panna Izabela - że oddałby mi cały majątek...
- Bierzże go, kuzynko, i mnie pożycz ze sto tysięcy... A cóż, znalazła się ta cudowna blaszka?...
- Właśnie że nie, i jestem bardzo zmartwiona. Boże, gdyby on się kiedy dowiedział..."
Krótka wzmianka, a powstają pytania. Jak mógł zginąć metal lżejszy od powietrza, skoro Izabela dostała go razem z medalionem, ten od razu powiesiła na szyi i chyba jednak nosiła, żeby zrobić przyjemność Wokulskiemu, bo jaki byłby powód nienoszenia?