muchelek
30.05.12, 23:19
Witajcie,
Jestem juz od 3 lat w peruce. Całą ciążę martwiłam się, jak będzie wyglądał mój poród i pobyt w szpitalu, czy wytrzymam w peruce? czy w chustce, śledziłam posty na ten temat. Zdarzyło się tak, że w czasie ciąży pod peruką w cudowny sposób odrosły mi niemal wszystkie włosy, tak, że w szpitalu zdecydowałam się na zdjęcie peruki i paradowałam w krócutkich włoskach, czułam się komfortowo. I to było wspaniałe uczucie i niesamowicie praktyczne, zwłaszcza że okazało się że miałam komplikacje, i ja i dziecko, w szpitalu spędziłam 3 tygodnie...
Teraz, gdy córeczka ma 7 tygodni, właściwie odkąd wróciłam do domu obserwuję apogeum wypadania, włosy lecące garściami wszędzie... nie do wytrzymania psychicznie chociaż jestem weteranką i choruję od dziecka - nie mogę przestac tego przeżywać. Radość z narodzin maleńkiego dziecka przysłania mi ten dramat, i taki straszny zal że z fajnej gęstej fryzurkijak J. Brodzik robi mi sie nakrapiane jajo na głowie. Jak żyć , jak funkcjonować, jak się znowu pokazać sąsiadom za chwile nagle w długich włosach? Przerażenie. Zaczęłam nosić opaski. Zastanawiam się czy nie przestać karmić piersią, co sprawi zeby zatrzymać wypadanie?
Jakie są Wasze spostrzeżenia? Przecież to nie wygląda na nagły atak choroby, tylko uwarunkowanie hormonalne.... Czy zdecydowac sie na antykoncepcje czy lepiej nie? Może przerwać laktacje? Zadaję te pytania lekarzowi rodzinnemu bo jest łebski ale on odsyła do reumatologa, a ja przecież nie mam RZS więc raczej nie pomoże.
Tak samo boję się szczepień u dziecka, zeby nie "obudzić" jej systemu immunologicznego, żeby tylko ona nie miała tej choroby... co robić?