belfegorek 01.05.06, 09:04 Te najlepsze niestety były zakazane, jak na przykład podpalanie plastikowej butelki i atakowanie płonącym plastikiem znienawidzonych mrówek Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
tamsin Re: Podwórkowe zabawy 01.05.06, 21:44 rowniez rozbijanie zarowek na chodniku bylo przednia zabawa, jednak zakazana. Nie wspomne tutaj o bombach wodnych, czyli smoczkach do butelek dla niemowlakow napelnionych woda, zwiazanych i rzucanych z dachu bloku wprost na chodnik. Co do tych podpalanych plastikowych butelek, to niestety za moich czasow nie bylo ich zbyt duzo, wiec brat mi podwedzal moje plastikowe lalki, a raczej ich konczyny :-) Odpowiedz Link
zoe13 Re: Podwórkowe zabawy 02.05.06, 09:07 strzelanie z karbidu (zamykało sie w puszce z wodą), gra w noza, gra w WYŚCIG POKOJU- kapsle w różnych kolorach mile widziane...Jojo, guma, skakanka, zabawa w czterech pancernych (nikt nie chciał być niemcem, za to wszyscy Jankami). Jako dziewczyna miałam odpał- zawsze chciałam byc Grigorijem i zasuwac czołgiem!!!Ewentualnie gustlikiem:) Zabawa w indian.....Wracajac do typowych gier - gra w palanta albo klipę. Jak ktoś był szczęsliwym posiadaczem porzadnej piłki to gra w dwa ognie (zbijak) Odpowiedz Link
kamyczek781 Re: Podwórkowe zabawy 02.05.06, 11:25 najlepsze bylo wielogodzinne skaknie w gume - do upadlego i kabel (przynajmniej tak brzmiala oficjalna nazwa tej zabawy na moim podworku;)) Odpowiedz Link
negevmc Kolarze, grzyb i manso 02.05.06, 12:41 1. Kolarze (wyścig pokoju)- kapsle, guziki, zakrętki od słoików 2. Gra w grzyba - rzucanie nożem, scyzorykiem lub śrubokrętem tak aby wbił się w ziemie. Zakreślało sie nastepnie to miejsce kołem tak aby można było w nim stanąć i rzucało dalej, jeśli nóż się wbił zakreślało się miejsce kołem i łączyło z poprzednim. Zawodnik nastepny w kolejce (poprzedik musiał najpierw "skusić") musiał wbijać nóż w zakreślone przez poprzednika okręgi. Używane były w tej grze różne pojęcia: - rzut chłopem: trzymało się nóż za ostrze więc zanim się wbił w ziemię (lub drzewo) musiał wykonać cały obrót. - rzut babą : trzymało się nóż za rękojeść więc wystarczyło tylko pół obrotu - metoda początkujących ;-) - fuks: rzut baaardzo daleki,kilka-kilkanaście metrów jeśli nóż się przypadkowo (fuksem) wbił to nastepny w kolejce nie miał praktycznie szans na wbicie w zakreślone przez szczęciarza koło. Taki fuks zazwyczaj więc kończył grę. - żyd: jeśli nóż się nie wbił bo w ziemi był ukryty kamień, gracz miał prawo do ponownego rzutu. Nie bardzo pamiętam co było celem tej gry i kiedy się wlaściwie kończyła: chyba gdy mama wołała na obiad ;-) 3. Manso: rysowało się na ziemi skomplikowany (ale ściśle określony) symetryczny twór geometryczny z dwoma polami dla dwóch drużyn (2-3 osoby w drużynie) i korytarzami prowadzącymi z jednego pola do drugiego. Celem gdy było "zdobycie" pola przeciwnika. Polegało to po prostu na nadepnięciu wyznaczonego "kwadracika" na jego obszarze. Nie można było w czasie całej gry nadepnąć na linię lub przekroczyć jej. Trzeba bylo poruszać się tylko korytarzami a te strzezone były przez przeciwników, którzy "wypychali" na zewnątrz lub "wciągali" dośrodka powodując przekroczneie niedozwolonych linii. Bardzo "męska" gra ;-) Odpowiedz Link
tamsin Re: Kolarze, grzyb i manso 02.05.06, 15:36 dobrze, ze nie tylko ja gralam w te "bardzo meska" gre - manso. u nas wszyscy oszaleli na tym punkcie, wracalo sie do domu po tej grze z oberwanymi czesciami ubran, brak guzikow to bylo normalne, przeciaganie "swojego" za pomoca targania za czesci ubran spowodowalo, ze wszyscy rodzice wspolnie uchwalili, ze ta gra MUSI byc zabroniona. Odpowiedz Link
zoe13 Re: Kolarze, grzyb i manso 03.05.06, 10:00 Kurcze..grałam w manso, ale za czorta nie mogłam sobie przypomniec nazwy! Dzieki:)Alez to była namiętna gra. Wciagała jak dzisiaj komputer:) Odpowiedz Link
mjermak Re: Podwórkowe zabawy 02.05.06, 21:53 1. Panstwa i miasta-rysowalo sie kolo na ziemi i dzielio na kawalki, kady sobie wybieral panstwo, potem sie toczylo wojny i "grabilo" ziemie innym...jakos nei pamietam, zeby USA bylo popularnym krajem, za to ZSRR i Watykan zawsze ktos sobie obieral 2. robienie kopciucha-w pudelku od zapalek umieszczalo sie zapalki i kawalek linijki z plexi i podpalao tak, ze dawalo to efekt niegorszy od swiecy dymnej- najlepiej bylo w wiezowcu wrzucic to komus na balkon. INna wersja byla bonza- podpalenie calego piudelka od zapalek-pelnego oczywiscie-skrajnie niedozwolona w czasach kiedy zapalki byly atrykulem niedostepnym na rynku 3. zabawa w podchody-druzyny byly z dwoch prowadzacych ze soba wojne odwieczna osiedli lub szkol 4. opowiesci wieczorem o duchach i seksie-na lawce pod blokiem, jak rodzice wyjatkowo zapomneili nas w wakacje po dobranocce zawolac do domu-siadala starszyzna osiedlowa (lat 14-16) i opowiadala albo o duchach albo o swoich przygodach z dziewczynami lub chlopakami -jakos dziwnie niezaleznie do tematyki sluchalo sie z otwarta buzia i wracalo do domu w poczuciu totalnego terroru Odpowiedz Link
negevmc Kurde - mieszkaliśmy w tym samym bloku ??? 02.05.06, 23:35 mjermak napisała: > 1. Panstwa i miasta ... > 2. robienie kopciucha -w pudelku od zapalek umieszczalo sie zapalki i kawalek > linijki z plexi i podpalao tak, ze dawalo to efekt niegorszy od swiecy ? > dymnej dodam, że najlepszy efekt dawała piłeczka pingpongowa > 3. zabawa w podchody > 4. opowiesci wieczorem o duchach i seksie-na lawce pod blokiem Jeśli nie w bloku to pewnie bawiliśmy na tym samym podwórku Odpowiedz Link
zoe13 Re: Kurde - mieszkaliśmy w tym samym bloku ??? 04.05.06, 11:13 I na pewno pod trzepakiem, co? A w dzień na tym trzepaku robiło się przewijanki:) Odpowiedz Link
aankaa Re: Podwórkowe zabawy 11.06.06, 17:35 raczej dziewczęca zabawa - widoczki (dołek w ziemi, trochę kolorowych papierków/kwiatki, przykryte szkiełkiem i na powrót przysypane ziemią) Odpowiedz Link
moniska01 Re: Podwórkowe zabawy 29.06.06, 20:38 i "król skoczek" czyli skakanie przez piłkę odbitą o ścianę. Swoją drogą, to ja wogóle nie widuję teraz na podwórku dzieci bawiące się w te gry. Odpowiedz Link
quba Re: Podwórkowe zabawy 26.04.07, 17:50 aankaa napisała: > raczej dziewczęca zabawa - widoczki (dołek w ziemi, trochę kolorowych > papierków/kwiatki, przykryte szkiełkiem i na powrót przysypane ziemią) myśmy na to mówili "pamiątki" a potem ktos zaczął straszyć, że kiedy sie robi pamiątki to ktos w domu umrze no i przestalismy Odpowiedz Link
maglara Re: Podwórkowe zabawy 26.04.07, 22:36 mysmy na to mowili "niepko" ... kazde miasto prawie mialo inna nazwe, ja tych niepek narobilam mnostwo i dziekibogu nikt nie umarl ...:) Odpowiedz Link
nolwen58 Re: Podwórkowe zabawy 15.08.06, 19:56 chlopek , klasy , dwa ognie , w dom, zoska, gluchy telefon , pomidor , ganiany , zabawa w chowanego( w piwnicach bloku), chlpaki jakies pikuty nozem w ziemie i o mur groszakami , odbijanie pilki o mur z jakimis wierszykami e i jeszcze wiele Odpowiedz Link
negevmc Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 27.08.06, 10:39 Kiedyś dzieciaki bawiły się w policjantów i złodziei a dziś w spamerów i moderatorów. Czy coś się zmieniło ? Odpowiedz Link
annah11 Re: Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 30.08.06, 04:49 Jeszcze gra w hacele - to byly sruby podrzucane i w odpowiedniej kolejnosci zbierane do reki. Odpowiedz Link
horpyna4 Re: Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 30.08.06, 11:42 Dla dzieci warszawskich była to typowa zabawa na koloniach, bo hacele w Warszawie było bardzo trudno znaleźć. Były to przecież śruby do przykręcania podków koniom. Rzadko kiedy ktoś miał nowe, na ogół były mocno starte, znajdywane na drodze. Te mniej starte były bardzo cenione. A w Warszawie pojedyncze kuźnie na peryferiach działały dość długo. Pamiętam kuźnię przy Nowoursynowskiej u wylotu ul. Fosa. Chyba była jeszcze czynna, jak zaczynano budować osiedle Ursynów. Odpowiedz Link
aankaa Re: Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 30.08.06, 20:52 wersja miejska - zamiast haceli kości do gry a guma i "sposoby" ? wersja jednoosobowa z krzesłami ... eh, łza się zakręciła Odpowiedz Link
maary5 Re: Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 31.08.06, 08:22 albo kamienie,bardzo popularna gra na koloniach,na łóżku przykrytym kocem,musiały być takie w sam raz,gładkie i nie za lekkie :) Odpowiedz Link
la_dolce_vita Re: Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 10.10.06, 18:28 przypomnijcie jak sie gralo w pomidora i w klipe, zupelnie nie pamietam Odpowiedz Link
sherman-doberman Re: Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 10.10.06, 23:23 W pikuty i hacele też grywałam. Chłopaki to jeszcze w zośkę grywali: wielokrotne uderzanie boliem stopy w w jakiś kłębek wełny, żeby jak najdłużej utrzymał się w powietrzu. W klasy też się grywało. A w zimie dozorca wylewał na podwórku lodowisko, niestety tylko w latach 60tych. Potem podwórko wyasfaltowano, dozorca stał się gospodarzem domu i przestał kosić i podlewać trawniki, a dozorczyni, przeprawszam, gospodyni, przestała myć okna i zamiatać klatki schodowe. A te wcześniej wspomniane kolorowe obrazki pod szkłem, to chyba nazywały się limo. Odpowiedz Link
maary5 Re: Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 11.10.06, 09:49 la_dolce_vita napisała: > przypomnijcie jak sie gralo w pomidora i w klipe, zupelnie nie pamietam-gra w pomidora-jeden drugiemu zadaje pytania,odpowiedzieć trzeba zawsze"pomidor",dowcip polegała na tym żeby zapytac tak podchwytliwe żeby pytany odpowiedział inaczej i wtedy była skucha,i ten kto skusił zadawła pytania.Zestawy pytanie-odpowiedź pomidor śmieszne nieraz były.A klipa to niebardzo pamietam-były tam jakiś cyfry i jedno "mydło" ale to była chłopieca gra a ja dziewczyna jestem Odpowiedz Link
la_dolce_vita Re: Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 11.10.06, 16:24 no tak faktycznie, dzieki a w karty byla taka gra 'd*pa biskupa' - jak sie w to gralo, tez nie pamietam oj jak to dobrze ze skleroza nie boli:-) Odpowiedz Link
la_dolce_vita Re: Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 11.10.06, 16:25 Maary5 - dzieki Odpowiedz Link
babiana Re: Podwórkowe zabawy - drobna refleksja 31.10.06, 00:50 Ja gralma z moimi kolezankami w tzw. na ostatek. Polegalo to na tym, ze przy rozstawaniu sie przed pojsciem do domu (ze szkoly) kolezanka A klepala kolezanke B mowiac na ostatek i uciekala co sil w nogach. B gonila A do upadlego. Czasami te gonitwy trwaly do poznego popoludnia. Ja bylam wysoka wiec trudno mnie bylo dogonic. Przegrane kolezanki uciekaly sie do podstepu. Dzwonily do drzwi, moja mama otwierala i ona grzecznie: dzien dobry, czy zastalam babianke w domu? Moja mama, alez oczywiscie wejdz do srodka. Kiedy tylko pojawilam sie, ta szybko klepala mnie, mowiac przy tym na ostatek i uciekala z domu. Ja za nia i tak bez konca. To byla jakas chora zabawa, ale przynajmniej tezyzne fizyczna w nas wyrabiala. Pare lat temu bedac w Polsce,jedna z moich kolezanek (uczestniczek tej gry) pokazala mi swoj pamietnik. Z tak wielkim przejeciem pisala o tym ostatku i o innych sprawach, ze przez caly wieczor po prostu rzesilysmy ze smiechu. Wowczas jednak byla to dla nas sprawa zycia i smierci. Odpowiedz Link
minerwamcg Królu, królu, daj wojaka 31.10.06, 18:14 Popularna była zabawa, ale do tego trzeba było więcej dzieci, w "królu, królu, daj wojaka". Dwa szeregi dzieci stawały przed sobą w pewnej odległości, w środku każdego szeregu "król". Królowie prowadzili następujący dialog: - Królu, królu, daj wojaka! - Jakiego? - Dzielnego! - Kto nim jest? - ... (tu imię kogoś z przeciwnej drużyny) Wybrany "wojak" biegł i rzucał się z całej siły na przeciwny szereg (dzieci trzymały się za ręce). Jeśli udało mu się przerwać, cały kawałek szeregu przechodził do przeciwnej drużyny. Wygrywali ci, którzy zabrali przeciwnikowi większość składu. Było też popularne "Raz dwa trzy, Baba Jaga patrzy", gdzie podbiegało się za plecami do Baby Jagi, a kiedy się odwracała, trzeba było stanąć bez ruchu. W wersji hardcorowej nie wolno było nawet mrugać :) Podobne było "mamo, mamo, ile kroków do ciebie". Tam dzieci po kolei zadawały to pytanie, a odwrócona tyłem "mama" odpowiadała np. "dwa słoniowe, trzy zwyczajne i siedem tiptopek" - i później się te kroki odmierzało tak, żeby jak najszybciej dojśc do "mamy". Odpowiedz Link
babiana Re: Podwórkowe zabawy 01.11.06, 06:01 Byla jeszcze taka "gra", ktora nazywala sie (przepraszam za wyrazenie) dupniak. Grali w nia oczywiscie tylko chlopaczyska. Pewnie wszyscy pamietaja na czym polegaly jej zasady, zreszta niezbyt skomplikowane trzeba przyznac. Odpowiedz Link
corokia Re: Podwórkowe zabawy 12.11.06, 21:18 1 państwa i miasta ... na kartce 2 guma do skakania 3 sznur (krecenie sznurem) a właściwie liną 4 podchody 5 wywoływanie duchów w piwnicy Odpowiedz Link
jagaa12 Re: Podwórkowe zabawy 05.12.06, 22:23 bardzo podobnie jak poprzedniczka, - gra w państwa miasta na kartce ale i na podwórku rysując granice państw na ziemi, - podchody (las miałam pod domem :) - zabawa w chowanego, oczywiście najlepiej po piwnicach - gra w puchy -rzucało się kijem do puszek - sznur - skakałyśmy przez kręcony przez dwie osoby sznur, nie można go było chyba dotknąć, bo była kucha - jesli dobrze pamiętam - skakanie przez gumę - moja ulubiona zabawa, nawet w szkole na przerwie po kryjomu przed nauczycielkami skakałyśmy. Pamiętam kieszenie fartuszka szkolnego wypchane gumą do skakania :) - gra w kapsle -wyścig pokoju ;) Odpowiedz Link
kirsti4 Re: Podwórkowe zabawy 05.12.06, 22:33 Widzę Cię ja biegasz po piwnicy, skaczesz...Pamiętasz grę w pikora? Szło na całego. Moja siostra do dzisiaj ma bliznę na policzku. Dostała kijem od najmłodszego brata, który nie lubił przegrywać Odpowiedz Link
pan_maresz Re: Podwórkowe zabawy 05.12.06, 22:35 Szkoda, że nie mogłem się bawić z Tobą. Odpowiedz Link
kazeloth Re: Podwórkowe zabawy 15.12.06, 02:59 Witam Nikt nie napisał, ale byłem świadkiem powstania gry w latach 90 o wszystko mówiącej nazwie "krawężniki". Rzucaliśmy się piłką i kumpel trafił w krawężnik tak, że piłka się odbiła w stronę przeciwną, za chwile juz cała ulica w to grała. Stawało sie po przeciwnych stronach ulicy i rzucało w krawężnik tak aby przeciwnik nie złapał piłki. Uznaliśmy, że to on wymyślił tę grę:) Sam osobiście przy pomocy kolegi wymyśliliśmy grę rowerową "krążowniki", rysowało się na ulicy kwadrat cegłą i jeżdziło w kółko tak aby przednim kołem najeżdżać na tylne koło kogoś kto jechał przed nami tak aby wydać jak najdłuższy odgłos "brrrrrrrrr" opona o opone bo nikt z nas błotników nie miał, a jak miał to był pretekst, żeby mu wygiąć błotnik, to nie było łatwe bo z reguły wywracał sie ten kto zrobił najdłuższe brrrrrrrrrrrrrrrrrryyyyyyyyyyy" bęc Odpowiedz Link
maglara Re: Podwórkowe zabawy 15.12.06, 10:22 kazeloth napisał: > Witam > Nikt nie napisał, ale byłem świadkiem powstania gry w latach 90 Nikt nie napisal, bo chodzi tu o gry z czasow PRL- u ;) Pozdrawiam Odpowiedz Link
kazeloth Re: Podwórkowe zabawy 16.12.06, 00:00 Wiem, wiem ale już po napisaniu doszedłem do wniosku, że jednak było to wcześniej niż lata 90' musiałem mieć z 8 do 10 lat a jestem rocznik 78' więc jak najbardziej PRL. Ps. mimo, że juz nie jestem mały nadal pograł bym sobie w krawężniki, może kiedys z synem:) Odpowiedz Link
tamsin Ogrodki Jordanowskie? 16.12.06, 02:25 czy kto je pamieta? Ja spotkalam taki tylko w Olsztynie, i chyba roznielo sie od "normalnego" podworka tym, ze byla tam jakas kobieta co pilnowala dzieci lub zabawek.. Odpowiedz Link
horpyna4 Re: Ogrodki Jordanowskie? 16.12.06, 09:51 W Warszawie były, nawet dość długo. Niektóre chyba dalej są placami zabaw, ale już bez zorganizowanej opieki. Odpowiedz Link
craqoof Re: Ogrodki Jordanowskie? 05.01.07, 12:04 No dobra, a KWADRATYYY! U nas rznełao się kwadraty ku rozpaczy sąsiadów do ciemnej nocy. Potrzebne: kawał cegły (preferowana czerwona bo trwalej siedziała na asfalcie), jako takie oko co by proste linie narysować i piłka. Rysowało się pola o takich samych wymiarach w formie kwadratów przylegających do siebie bokami. Każdy gracz miał po 10 pkt. Serw polegał na takim odbicu piłki od własnego pola aby ta poszybowała wyżej niż wzrost przeciwnika, do którego zagrywaliśmy. I teraz uwaga: jesli odbierający serw przyjął piłkę na nogę, na główke lub na "klatę" wtedy piłka nie mogła juz dotknąc jego pola i musiał ja przekazać serwującemu lub innemu graczowi. Jeśl natomiast piłka spadła swobodnie na pole odbierającego serw ten musiał ją natychmiast przejąć aby nie dotnęła po raz drugi bo tracił pkt.Dochodziło do cudów żonglerki, heroicznych odebrań piłek daleko poza polem, bójek po puszczeniu tzw. szczura. Starte kolana, ręce, łokcie, a nawet policzki. Pole do gry rozrastało sie na całe podwórko, a liczba grających sięgała kilkunastu Na koniec zostawało zawsze dwóch najbardziej skłonnych do poświęceń. A ile sie przy tym wypijało litrów mleka z tych szklanych pękatych butelek i jak ono smakowało.... Panie Boże, jeszcze raz! Tylko jedno takie popołudnie na żoliborskim podwórku! Odpowiedz Link
kurrara.domowa Re: Ogrodki Jordanowskie? 05.01.07, 14:10 Cześć Craqoofie:-) U nas na podwórku dziewczyny grały w Króla Skoczków, gumy, klasy (z pudełkiem od pasty do butów), skakanki, hula hoop, robiły widoczki i przewijały się na trzepaku. Chłopaki w pikuty, Wyścig Pokoju (w kapslach była kolorowa skórka albo skaj) i oczywiście obejmowali w posiadanie śmietniki, piwnice, drzewa itp. Razem graliśmy w Dwa Ognie, Głupiego Jasia, berka. I była jeszcze taka zabawa Bycze Jajo. Kurczę, nie pamiętam zasad, ale były chyba podobne do przedszkolnego "chodzi lisek koło drogi". W każdym razie ktoś kogoś łapał, wszyscy stali w kręgu i była kupa śmiechu. Pamiętam, że moja matka nie wierzyła własnym uszom: Bycze jajo...?? Bycze jajo...??? :-))) Odpowiedz Link
craqoof Re: Ogrodki Jordanowskie? 05.01.07, 15:10 No, Kurraro, góra z górą... Nadal limerykujesz? Przeczytałem powyższe posty i tak sobie myślę, że te nasze dzieci to biedne są. Nawet śniegu im Bozia skąpi :( U nas trzepak to było zawsze miejsce do zaklepywania w chowanego, a wisieli na nim wszyscy.Czasem zabawnie to wyglądało, kilka sztuk małpoludów wiszących na tym sprzęcie w najdziwniejszych pozycjach. Natomiast nikt nie bawił się w piaskownicy bo siusiały do niej koty i strasznie tam capiło. I jeszcze strzykawki, gdzieś tak 1982-3, mania lania się wodą. Dziewczyny kontra chłopaki, permanentna wojna, na podwórkach i w szkole. Kto miał dostęp do strzykawek jednorazowych, był panem poniewaz w aptekach nie chcieli nam sprzedawać. Wtedy wszyscy byli przekonani, że jeśli małolat kupuje strzykawkę to napewno jest ćpunem (czasy Kotańskiego i MONARU). Nauczyciele dostawali piany - klasy, korytarze, ubikacje były ciągle zalane, a my wiecznie mokrzy. Odpowiedz Link
horpyna4 Re: Ogrodki Jordanowskie? 05.01.07, 21:25 E tam, strzykawki... za mojej młodości to były takie gumowe gruszki do lewatywy. Miały całkiem długi i precyzyjny sik. No i trochę większą pojemność. Odpowiedz Link
magda_emem Re: Podwórkowe zabawy 15.03.07, 22:00 to chyba zwało sei Klasy ...bezsensowana gra , ale dawała rade ... w dwa ognie , berek , chowanego(wiekszosc zawsze chowała sie do lasu) To były zabawy z kolezankami i kolegami a tak w samotnosci to : gotowanie mrówek w wiaderku zabawa w dom (Ja + wszystkie moje maskotki) zabawa w szkołe j/w -II- w sklep z kurami (one zawsze wszystko kupowały) wykopaliska w lesie zbieranie kamieni półszlachetnych czyli te co sie nei świeciły i szlachetnych tych co błyszczały... taka dziwna zabawa nei wiem jak sie zwie poprawnie ale chodziło o to że szło sie do lasu , kopało dziurke i wkładało sie do niej kwiatki i zakrywało szkiełkiem i zakopywało na jakieś czas. Ale o co w niej chodziło to nie pamietam...Po co to było.. Najbardziej jednak lubiłam zabawiać sie z Dżdżownica (moj prywatny wąż) Odpowiedz Link
brillen centry i cymbergaj 16.03.07, 00:09 Graliśmy w centry a polegało to na tym że odbijało się od muru monetę a potem naciągało paluchy, żeby objąć dwie najbliżej siebie. Dotknięta - moja. Najlepiej odbijało się monetę od klinkierówki. Dobrze też "ciągneły" srebniaki. Sporo ich było w pierwszych latach po wojnie. Albo rzucaliśmy monetą, często z hakenkrojcem do dołka. Chodziło o to żeby rozbić bank. Nie pamiętam już dokładnej zasady tej gry "rzucanie do dołka" Cymbergaj, polegający na przesuwaniu monet za pomocą podłużnego przedmiotu w rodzaju grzebienia, linijki, itp. po blacie stołu. Gracze uderzają monety na przemian, a głównym celem jest wbicie grosza do bramki. Grało się w cymbergaja na każdej przerwie, niektórzy nawet na lekcjach. Gra w szkole zakazana. Odpowiedz Link
horpyna4 Re: centry i cymbergaj 16.03.07, 09:10 W cymbergaja grywało się na szkolnych parapetach, na korytarzu. Rozrabiający podczas lekcji uczniowie byli wyrzucani za drzwi, a rzadko kiedy wylatywał tylko jeden. Grzebyki i monety były na wszelki wypadek w kieszeniach. Wylatywanie za drzwi było bardzo fajne, dużo lepsze, niż stanie w kącie. Odpowiedz Link
brillen Re: Podwórkowe zabawy -buch w mur i w nogi... 16.03.07, 13:20 Nie wiem do czego toto służyło na budowie. Można to było znaleźć w skrzynce z narzędziami wsród innych klamotów. "Ni to rurka"; z jednej strony zakończona szpiczasto - zamknięta, z drugiej otwarta. Wbijało się tą ostrą częścią w kawałek drewna dopasowanego do ręki. Następnie zeskrobywało się siarkę z zapałek, w takiej ilości by zapełnić około pół dziurki. Delikatnie przykrywało się to wszystko gwoździem. Trzymając ten kawałek drewna waliło się nim a właściwie zapalnikiem-gwoździem w mur. Im wiecej siarki, tym był wiekszy huk. Niektórzy strzelali z klucza. Do dziurki siarka, przykrywało się to gwoździem i buch w mur. I w nogi... Odpowiedz Link
brillen Re: Podwórkowe zabawy -buch w mur i w nogi... 16.03.07, 13:35 Głupia to zabawa i niebezpieczna. Niech admin to wytnie i ślad po niej zaginie. Dzisiaj mamy kapiszony i race świetlne z którymi też są kłopoty. Odpowiedz Link
letalin Re: Podwórkowe zabawy -buch w mur i w nogi... 16.03.07, 14:08 Plucie z rurki. Używano np. obudowy długopisu, albo kupowanych w sklepie metalowym aluminiowych rurek. Pociskiem były plastelinowe kulki. Celnośc tego była niezwykła przy odrobinie wprawy. Ci mniej wprawni potrafili użyc zamiast małej kulki plasteliny broni masowego rażenie, czyli gradu ryżowych ziaren, wcześniej wziętych do ust. Raz padłem ofiarą takiego ostrzału i było to obrzydliwe uczucie. Bronią miotającą były też "skobelki" , czyli zwinięte ciasno w literę U kawałki drutu, albo nawet papieru, wystrzeliwane z gumy rozciągnietej na kciuku i palcu wskazującym. B. niebezpieczna dla zdrowia broń. Bronią biologiczną była woda ( czasem mocz...) wystrzeliwana ze strzykawek. Młodzież w Bydgoszczy szukała ich w śmietnikach przy stacji Pogotowia Ratunkowego. Ktoś opowiadał, że było to przyczyną epidemii żółtaczki w wielu szkołach. Głupota dziecięca jest jak Armia Radziecka: Nie zna granic! Odpowiedz Link
woman-in-love Re: Podwórkowe zabawy -buch w mur i w nogi... 08.04.08, 19:48 Bengale! Puszczało się bąka do kubka, który natychmiast zatykało się ręką, żeby gaz nie uciekł. Następnie podpalało się (może też niech Admin wytnie) Odpowiedz Link