czechowka
23.08.10, 21:25
Kilka dni temu na plaży w Sopocie spacerowała "kocica" w bikini w
panterkę, ciągnąc za sobą pięknego kota , chyba brytyjczyka, w
czerwonych szeleczkach. Nie wiem z której strony głowy mam się
pukać, bo:
Po pierwsze plaża i ludzie. Może i kot nie załatwia się tak jak pies
znacząc teren, ale co jeśli po prostu mu się zachce i potraktuje
plażę jak wielką kuwetę?
Po drugie - kot: temperatura powietrza sięgała 28 stopni, przy
brudnym sopockim piasku na pewno była wyższa - trudno było chodzić
na bosaka, bo piasek parzył stopy. Kod dyszał ciężko z wywalonym
językiem i poruszał się na ugiętych nogach - zrezygnowany i
przestraszony tłumami ludzi, hałasem. Tablice zakazujące
wprowadzania zwierzaków jak widać to za mało. Na głupotę nie ma
rady, na brak wyobraźni też.