pmetro
13.12.07, 23:03
sądze że choruje na fibromalgie, czytając wasze
wypowiedzi widze że macie w tym duże "doświadczenie",może opisze
swoje objawy.zaczęló sie kilka lat temu od strasznych bóli
kręgosłupa (pleców) które nie dawały mi chodzić, wstanie złóżka
graniczyło z cudem i chodziłem tylko dzieki sile woli (takie miałem
wrażenie) brałem myolastan, czopki przeciwbólowe i inne "forte" każdy
lekarz wszystko z nerwów itd. czas mijał było lepiej i gorzej miałem
jakby ataki tego bólu, czasem wszystko ok czasem tepiący ból i płacz
z niemocy. nogi czułem jakby mi ktoś deski przywiązał chodzenie jak
pacynka, wszystko sztywno. w niedługim czasie zaczęły sie problemy
zawodowe, skończyło sie na zamknięciu firmy itp.... wpadłem w
nerwice, nie mogłem sam zostawać (mam 30lat), bałem sie jeździć
autem (wcześniej pokonywałem kilka razy w miesiacu pół polski).
ogólnie lęk przed wszystkim. walczyłem z soba żeby zajść do sklepu
po papierosy. i oczywiście wszystkiemu towarzyszył ten ogólny ból
wszystkich mięśni i to potworne spięcie, nogi miewałem jak z waty.
serce zaczęło pracowac jak oszalałe, pogotowie i wizyty u
kardiologów były normą-wszystko ok a ja miałem wrażenie że mam
zawał. potworny ból w klatce piersiowej i te nieszczesne plecy.
trafiłem do psychologa, (leczyła mnie homeopatią) przepraszam
wszystkich którzy w te cuda wierza ale homeopatia to dla mnie
bzdura. kobieta brała 100 i przepisywała te granulki a na moje
pytanie nie potrafiła odpowiedziec. mijał czas a mnie było coraz
gorzej.
niepracowałem a ojciec miał firmę wiec zacząłem ponownie u
niego "dorabiac". wstyd dla mnie straszny bo przecież kilka lat
wczesniej tam zaczynałem i teraz musiąłem znowu być "fizycznym" że
tak powiem, ale to wiązało sie z dojazdami które strasznie
przeżywałem, cała droga około 100km ciągłe nerwy, bóle i można
powiedziec niemoc w opanowaniu siebie. w końcu niewytrzymałem i sie
poddałem. wyjechałem z domu sam autem, przejechałem kilka kilometrów
a strach był coraz większy i sie poddałem, wróciłem, zadzwoniłem do
żony-została w domu. zadzwoniłem po ojca (facet-ja wtedy 27lat),
przyjedz do mnie pomóż nie daje rady. kochani rodzice,przyjechał,
porozmawiałem z żona i uzgodniliśmy że będe u rodziców aż wyzdrowieje
(trwa to do dzisiaj, jeżdże na wekendy, tu mam firme z ojcem, ale o
tym później). z kolejnym bólem klatki trafiłem w świeta na
pogotowie, ekg ok, ale, mama (jest lekarzem) znała dobrego kardiloga
wiec poszedłem do niego. popatrzył i powiedzieł że ekg nie jest w
porządku, niby serce ok ale serce nerwicowaca. okazało sie że leczy
nerwice i inne tego typu schorzenia HIPNOZĄ, mysle sobie tak tak
nastepny sciemniacz, mówi to po to żeby zarobić. spróbowałem,
podleczył mnie z nerwicy i wytłumaczył dużo spraw, jest moim można
powiedziec przyjacielem, jak cos mi dolega ide tylko do niego,
zawsze pomoże.
lęki jeszcze bywaja, nie potrafie czasemi sam czegos
zrobic, zwłaszcza gdzies zajechac ale mam nadzieje ze juz niedługo.
niby wszystko jest ok ale ciągłe bóle mnie męczą. szybko sie męczę,
jak dłużej stoje i coś tam robie mam wrażenie sztywności pleców-
kręgosłupa. jak sie zginam czuje jakby kręgosłup sie skadał, trudno
to opisac-coś jakby każdy krąg wskakiwał w nastepny. jak coś robie
straszne poty mnie oblewają, na polu zima a ja spocony, nawet jak
ide z synem na spacer i pcham ten wózek to wracam cały spocony a na
plu np 3 stopnie.
męczy mnie ciągłe zmęczenie z niestety nie
częstymi napadami euforii kiedy mam ochote unieśc cały świat a po
chwili ból, odręwienie itp.
inne moje objawy to np. poranna
sztywnośc, jeśli nie wezme ciepłej kapieli rano nie potrafie sie
rozruszac, jakby mięśnie potrzebowały rozgrzania.bóle piet rano po
przebudzeniu, przechodzi po około 20 minutach chodzenia i oczywiście
poprzedniej kąpieli. ciągłe wiztyt u kręgarza żeby ponastawiał mi
kregosłup-pomaga na kilka dni plus przeciwbólowe (teraz febrofen i
mydocalm). przywoża mi towar, rozładowujemy i po około 10minutach
zaczyna sie sztywnienie, najpierw kręgosłup, potem nogi i ręce.
muszę usiąść odpocząc, najlepiej położyć sie i trochę przechodzi
plus następnie przeciwbólowe. co oczywiście odchorowuje nastepnie
kilka dni.najgorsza ta góla w gardle, mówią że to niby tzw. kula
histeryczna, ale ja to wiąże raczej z mięsniami lub objaw fibro.
doatałem skierowanie do reumatologa, pobadał (bez zdjecia i innych)
nastwił i powiedział że krąg mi wyskakuje i jest ok, musze uważac i
tyle a mnie dalej boli....
czytałem na tym forum i wiele objawów mam
podobnych do właśnie fibro, co sądzicie, macie większe doświadczenie
może zasugerowac lekarzowi że to fibro? badania mam ok, troche
holesterol podwyższony ale nie stronie od słodniego i lubie dobrze
zjeśc ale generalnie nadwagi nie mam. co jeszcze z moich objawów,
acha-częste infekcje dróg oddechowych, aktualnie straszne ropsko mi
schodzi z zatok, laryngolog powiedział że migdały do wycięcia i
krzywa przegroda, ale tą przegrode mam całe życie, więc czemu teraz
takie problem?, może sie myle.
mam powiekszonie węzły chłonne niby
nic takiego ale pobolewa szyja, a może to od tych migdałów.
Nakierujcie mnie, może to objawy fibro może jeszcze nerwica,
czytałem że nerwica i depresja są częste przy fibro. sam już nie
wiem .
pomozecie? dacie jakies rady co dalej robic? co to jest ta
bolerioza? od kleszcza? nie pamietam aby mnie dopadł jakis kleszcz,
jakie badania sie robi na bolerioze?
pozdrawiam piotr