Dodaj do ulubionych

moja mama ma raka

29.09.06, 10:10
Włąsnie wczoraj się dowiedziałam,nic nie mówiła mi wczośniej, kończyłam
studia i nie chciała mnie denerwować. Guz zlokalizowany jest w górnej części
piersi. Lekarz z warszawskiego CO przy Wawelskiej odrzu zaproponawał jej
wybór: albo usunąć fragment + nąświetlania, albo całąpierś + naświetlania.
Mama wybrała druga opcję,boi sie przerzutów.Operacja jeszcze w
październiku,jak tylko zwolni sie miejsce na oddziale. Mama mówi,że to
nowotówr niezłośliwy. Nic więcej nie chce powiedzieć i ogólnie jest taka
dziwna....podejrzewam,że coś przedemną ukrywa,żebym się nie denerwowała.
Jakie są rokowania w takim przypadku, co o tym myśłicie. Czy jeśli lekarz od
razu zlecił operację to lepiej czy gorzej. Nie mam pojęcia o tej chorobie...w
rodzinei nikt nigdy nie chorował na raka (tylko siostra mojego dziadka).
bardzo się boję i strasznie się martwię. Nappiszcie coś...
Obserwuj wątek
    • ila222 Re: moja mama ma raka 29.09.06, 10:16
      witaj,
      Każdy rak jest wyleczalny, musisz o tym pamiętać. Wiem to chociaż mojej mamusi
      się nie udało. Róbcie badania kontrolne po operacji, nawet jak lekarz wam nie
      zleci. Usg jamy brzusznej, rtg płuc. Tak żeby mieć pewność.
      Życzę wam dużo wiary i siły.
      Powodzenia
    • b_a_l_b_i_n_k_a Re: moja mama ma raka 29.09.06, 10:55
      Tekla, to że będzie robiona operacja świadczy o tym, że nowotwór nie jest
      bardzo zaawansowany i że jest wdrazane leczenie, które ma za zadanie pacjenta
      całkowicie wyleczyć. Przed wami długa droga, ale ja znam osobiście dwie panie,
      które z raka piersi zostały wyleczone! Nowotwór złosliwy to absolutnie nie jest
      wyrok i masie osób udaje się z tewgo wyjść.
      Dla każedgo chorego i rodziny wiadomość o nowotworze to ogromny szok. Każdy z
      nas tutaj to przechodził. Twojej Mamie ciężko sobie z tym poradzić i chyba jest
      w tej chwili na etapie zaprzeczania. Poza tym nie chce was martwić i stąd to
      mówienie o niezłośliwej zmianie.

      Ale to minie i Mama weźmie się do walki. Pomóż jej w tym. Powiedz jej o nas, o
      tych którym udało się wygrać. Ale aby wygrać, trzeba walczyć i nie wolno
      odpuszczać. Trzeba uwierzyć, że to nie jest koniec świata...To tylko choroba,
      jak każda inna, którą się leczy i tyle...

    • winner2006 Re: moja mama ma raka 29.09.06, 23:25
      Cześć Tekla! Ja własnie jestem świeżo po operacji (w ubiegłym tygodniu). Mój
      guz był złośliwy i zbyt duży, aby go od razu operować. Dostałam najpierw
      chemię. Potem wycięli mi całą pierś i wszystki wezły chłonne pod lewa pachą.
      Nie ma jeszcze wyników histopatologicznych (z badania wyciętej pieri i węzłów),
      ale wierzę, że będa dla mnei korzystne, bo i ja wierzę - tak jak pisze
      balbinka - że rak jest uleczalny.

      Nie martw się na zapas. Wiem, ze rak to szok - i bardziej chyba boli jeśli
      dotyczy bliskich niż nas samych - ale rak nie oznacza od razu wybrania się na
      tamten swiat, więc absolutnie nie zakładaj czarnych scenariuszy.
      Jeśli masz jakieś przeczucia, że Twoja mama coś ukrywa to może postaraj sie z
      nia szczerze porozmawiać - ale pamiętaj aby nie mieć przerazenia w głosie i
      oczach, bo wtedy na pewno nic się nie dowiesz. Bądź zawsze dobrej mysli, a
      szczególnei w rozmowie z nią.
      POzdrawiam
      • tekla222 Re: moja mama ma raka 05.10.06, 10:05
        Dziewczęta, przede wszystkim dziękuję Wam za wsparcie. Jakoś przełknęłam te
        wiadomości o złośliwości. Była w domu, rozmawiałam z mamą. Podchodzi do tego
        pogodnie i z nadzieją,że się wyleczy. Ja też w to wierzę.Mama nie myśli o tym
        co będzie po operacji. Czeka ją badanie histopatologiczne. Czy po tym badaniu
        stwiedza się czy będzie potrzebna chemia, czy naświetlania, cz może sama
        amputacja pirsi wystarczy. Guz oznaczono po biopsji T1NoMo. Kogo polecacie na
        Wawelskiej w Warszawie, a kogo unikać ??? Wiem,że te pytania może wydają się
        Wam dziwne....ale gdzieś tam zrodziły się w mojej głowie:) I jeszcze jedno czy
        słyszałyście coś o owocach Noni ??? Podobno dobrze działają syropy z Noni po
        zabiegu....Dziwczyny,mimo,że pełno we mnie jeszcze lęku i obaw - ruszamy z mamą
        do boju .... martwi mnie tylko,że mama na razie nie myśli o tym co będzie po
        operacji. Może to dobrze,że żyje swoim normalnym trybem. Winner jak twoja
        histopatologia - takk mi się wydaje że pogodna z Ciebie kobietka i trzymam
        kciuki :)
        • b_a_l_b_i_n_k_a Re: moja mama ma raka 05.10.06, 11:09
          Tekla jesli to T1N0M0 potwierdzi sie po operacji to oznacza że guz jest mały i
          ze wszystko powinno byc w jak najlepszym porządku.
          Generalnie sposób leczenia i decyzja o ewentualnej chemio i radioterapii
          podejmowana jest na podst. badań his-pat.
          Trzymaj się, będzie dobrze :-) Pozdrowienia dla Mamy.
        • czap Re: moja mama ma raka 05.10.06, 23:19
          Protestuję, tu są też faceci. Do nas to już się nie zwracasz? No a tak serio,
          to zasadą koronną w leczeniu nowotworów jest, aby po zabiegu, czy leczeniu
          miejscowym - najdalej do 2 tygodni- podjąć leczenie ogólne, czyli
          farmakologiczne. Wybór leku zależy od decyzji lekarza, który stwierdza to na
          podstawie zaawansowania choroby. Uczulam na to, gdyż sam poznałem przypadki
          zaniedbań ze względu na brak środków w NFZ lub jakichś innych i tak np. pani po
          amputacji piersi otrzymała pierwszą chemię po 7 m-cach, bo brakowało jej
          odwagi, by "wychodzić" właściwą opiekę lekarską. Nie zapominaj, że właściwa
          opieka należy się Twojej Mamie. Pozdrawiam
          • tekla222 Re: moja mama ma raka 06.10.06, 10:16
            Dzięki Czap. Co do NFZ to brak mi słów. Mamie mamografia nic nie wykazała, bo
            guz zlokalizowany jest dość wysoko. Powiedzieli,że to tłuszczak, albo włókniak-
            musiała niemalże kłócić się z lekarką o skierowanie na USG....Profilaktycznie
            poszłam i ja do lekarza, bez proszenia "od ręki" wypisał skierowanie na USG.
            Zgłosiłam się więć, do poradni specjalistycznej na Szaserów, a pani w
            rejestracji powiedziała,że nie ma terminów na ten rok, a zreszta badań
            profilaktycznych to oni nie wykonują, bo nie dostali na to
            pieniędzy.....zaniemówiłam, a pierwsza myśł, która przemknęła mi przez głowę -
            to te 5 tysięcy kobiet umierających co roku na raka piersi. Naprawdę brak mi
            słów....
    • ewa_mama_jasia Moja też 12.10.06, 09:08
      Własnie wczoraj odebrała wyniki biopsji. Też miały to być jakieś niegroźne
      zwyrodnienia, biopsja była "na wszelki wypadek". Lekarz powiedział - operacja,
      amputacja piersi, jak najszybciej.
      Wiecie może, jak to wygląda? Operacja, potem jakie leczenie? Chemioterapia? Czy
      tylko operacja?
      Podzielcie się doświadczeniem, proszę.....
      • tekla222 Re: Moja też 12.10.06, 09:39
        Ewciu,
        też na początku byłam zielona w tym temacie, ale dużo czytam na temat raka.
        Wszystko zależy od zaawansowania, tego czy są przerzuty. Jakie oznaczenia ma
        rak Twojej mamy. Jeśli jest bardzo zaawansowany to najpierw chemia, potem
        operacja. Jeśli nie-najpierw operacja-potem leczenia uzupełniające. Uszy do
        góry. Dla mnie też napoczątku był to szoku, ale teraz wiem,że to choroba, a nie
        wyrok i można ją pokonać. Póki co-pijcie dużo soku z czerwonych buraków,
        jedzcie brokuły i nać pietruszki(hmmm....może niektórym wydają się głupie takie
        zalecenia). Co do dalszego leczenia, po operacji, decyzja zapada na podstawuie
        badania histopatologicznego wykonanego po operacji. W ciągu max 6 tygodni po
        operacji powinno być podjęte leczenie. Ewcia-każda terapia ma na celu ratować
        życie, pomagac. Ja tak sobie to tłumaczę. Gdzie będzie ta operacja? W
        Warszawie???
        • ewa_mama_jasia Re: Moja też 12.10.06, 09:53
          Jeszcze nie wiem, pewnie tak. Jutro mama idzie do lekarza.
          Na razie to szok dla wszystkich (dopiero od wczoraj wiemy), teraz trzeba będzie
          zaplanować dalsze kroki.
        • ewa_mama_jasia Re: Moja też 12.10.06, 10:20
          Ten sok z buraków, brokuły i natka pietruszki to w jakim celu?
          • tekla222 Re: Moja też 12.10.06, 11:50
            ww. warzywa najlepiej wspomagają układ odpornościowy. Są w diecie przed i
            pooperacyjnej. Poczytaj na www.onkonet.pl. Natomiast brokuły mają całą masę
            przeciwutleniaczy. Ewa, wiem że teraz wszyscy jesteście w szoku, ale trzeba się
            pozbierać i ruszyć do boju. Moja mama czeka na operację, ale stara się o tym
            nie myśleć. Dla nas też to był szok. Mama teraz stara się robić to co robiła
            wcześniej, dalej ma swoje hobby, robi przetwory i jesienne porządki w ogrodzie.
            Ewcia. Dacie radę. Podchodź do wszystkiego realistycznie ale z nadzieją.
            Potrzeba Wam teraz duuużooo siły i wiary. Jest cała masa osób, którym się
            udało. Tata mojego nażeczonego miał raka-IV stopień, wycięli, naświetlali przez
            30 dni najwyższą dawką-ale zyje, a od tamtego czasu minęło już 10 lat. Ewa-
            dacie radę zobaczysz. Trzymaj się.

            A i napisz mi - ten zabieg w Warszawie ???
            • ewa_mama_jasia Re: Moja też 12.10.06, 12:59
              Dzięki za słowa otuchy. Też uważam, że trzeba się trzymać. Nie dotyczy to na
              razie mamy, ona teraz ma prawo płakać i być załamana. Jak juz wypłacze, pewnie
              będzie działac. My ją musimy podnosić na duchu.
              Gdzie będzie zabieg jeszcze nie wiadomo, jutro ma iść do lekarza. Zobaczymy, co
              powie i gdzie ją skieruje.
              Najbardziej dołujące jest to, że wszyscy byli pewni, łącznie z jej lekarzem, że
              to nic powaznego - bo ani w rodzinie nigdy nie było przypadku,ani nie brała
              nigdy leków hormonalnych, karmiła piersią mnie i brata, wszystkie procesy
              kobiece już ustały........ Nawet jej lekarz przed biopsją, na podstawie oglądu
              USG dawał jej 90% szans na "nic powaznego".
              • agaaga77 Re: Moja też 12.10.06, 13:29
                moja teściowa dwa lata temu przeszła amputację piersi na Wawelskiej, wycięto
                jej też wężły spod pachy. Przed operacją miała 3 cykle chemii, po operacji
                jeszcze 4. Odpukać, narazie wszystko jest dobrze. Rehabilitacja poszła sprawnie.
                Polecam dr Piotrowska, ale nie wiem, czy nadal tam pracuje, bo samam miała
                problemy zdrowotne.
              • tekla222 Re: Moja też 12.10.06, 13:40
                Ewcia, jednym słowem Twoja mama trafiła na super lekarzy. U nas było trochę
                inaczej, chociaż też nikt się nie spodziewał, bo rak mojaj rodziny wcześniej
                bezpośrednio nie dotyczył. Mama miała mammografie i nic nie wykazała. Musiała
                się kłócić z lekarzem o skierowanie na USG !!!!! Też mnie zdołowało takie
                nastawienie lekarza....a jeszcze bardziej,że tylkko mówi się o profilaktyce (
                słyszałam w telewizji,że NFZ przeznacza na to 200 mln rocznie), a z tej
                profilaktyki nic nie wynika. Mój ginekolog odrazu dał mi skierowanie na USG
                piersi, poszłam i co usłyszałam w szpitalu na Szaserów-pieniędzy na badania
                profilaktyczne brak !!!! Nie komentuje tego, bo nie mieści mi się w głowie to
                zaklamanie instytucji jaką jest NFZ.

                Ewcia,zobaczysz, mama się z tego otrząsnie. Moja potrzebowała tygodnia. Swojej
                choroby nie ukrywa przed światem, dlatego duż o osób też ją wspiera i pomaga.
                Aczkolwiek lekarz przeppisał jej lekkie leki antydepresyjne.....to jej chyba
                też pomogło. Trzymajcie się.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka