rosapulchra-0
14.11.22, 21:50
Pierwszą mammografię miałam 30 lat temu w Polsce, w Instytucie Onkologii.
Pracowałam wtedy w banku i to była jakaś zorganizowana akcja dla wszystkich pracownic banku. Przyjechało kilka autokarów, żeby nas do Instytutu, gdzieś hen daleko na Ursynów zdaje się, a nasz bank znajdował się w Śródmieściu. Miałyśmy tak wypełnić ankiety, a potem zrobić cytologie i mammografię.
Pamiętam, że ta mammografia wyglądała w ten sposób, że położono moje piersi na jakimś podajniku z wielkiej maszyny i przyciśnięto je dość mocno płytą, która była u góry tej samej maszyny. Zrobiono zdjęcia, podziękowano i mogłam się ubrać.
Po tych 30 latach, że się wyrażę, technika poszła do przodu.
Najpierw badanie wyglądało podobnie, jak to 30 lat temu, więc ja pewna, że to już koniec odwróciłam się i chciałam wrócić do tego pomieszczenia malutkiego, żeby się ubrać. Ale pani obsługująca maszynę zawołała mnie z powrotem, bo się okazało, że to nie koniec badania. W drugiej części każda z moich piersi została potraktowana osobno i zrobiono im zdjęcia pod skosem. Nie powiem, żebym była zachwycona, bo w każdym przypadku musiałam trzymać dość wysoko rękę. Z lewą nie było problemu, ale prawa.. sama się nie podnosi zbyt wysoko, z pomocą też ledwo co trzymałam palcem uchwyt, który był tam umieszczony. A skutki tego podniesienia odczuwam do teraz. I trochę się obawiam, że prawe zdjęcie może nie wyjść dokładnie. No trudno, to nie mój problem.
Tak tylko chciałam wam opowiedzieć o moim badaniu i zmianach w tym badaniu. No mnie zdziwiły. I pewnie jeszcze wiele rzeczy mnie zdziwi, jak np. mini USG do znajdowania żył przy pobieraniu krwi.