Dodaj do ulubionych

Do piszących czyli do wszystkich. o poradę

01.12.06, 10:33
Wspomóżcie stroskaną hemeczkę swoim doświadczeniem i dobra radą jak dziad
przed chatą, który prawi dobrym słowem

Otóż:

Chciałąbym napisać scenę gdzie facet siedzi przy stole rozmwaia ze swoim
synem i zachwyca się jabłkami jakie w tym roku zebrali z sadu . Tylko jest
problem. Jak zrobić żeby scena nie wyszła zbyt dosłownie. Typu
: - Lubisz jabłaka
:-tak lubię jabłka

Myślę że Skoro będzie to jego dialog z synem o jabłakach to czytelnik
bardziej skupi się na relacjii między synem a facetem. Może wyrzucić syna?
Ale jak wyrzucę syna to cała konstrukcja opowiadania gdzieś mi ucieknie. Z
drugiej strony jak zostawię samego faceta to nie chcę skupić się na jego
wewnętrznych rozmyślaniach bo to nie jest typ romantyka, co siedzi przy stole
i myśli sobie ,,jakie wspaniałe sa te jabłka. :

Obawiam się zbytniej dosłowności.
Chciałabym osiągnac to co osiągają zazwyczaj pisarze. Np. Jest dwójka
zakochanych. Nie mówią sobie że się kochają : ,,Kocham cię skarbie” ,,Ja też
cię kocham” tylko z ich rozmowy wynika że zakochani mówiąc o ,,papierze w
drukarce,, ( sorry ale to pierwszy lepszy przykład)

Jak osiągacie efekt że nie piszecie zbyt dosłownie a z drugiej strony kolejna
rzecz : czytelnik zaczyna lubić waszego bohatera.

kiedy dosłownośc jest potrzebna. ?

Napisałam opowiadanie i coś mi akcja za szybko poleciała . Zbyt dużo
dosłowności.
Ale czy rozwlekłe opisy też sa mile widziane ?

Jaka jest u was proporcja. Posiadacie jakiś złoty środek? Czy musi być
proprcja?

Jednym słowem jak napisać żeby
1) czytelnik polubił faceta i jego zamiłowanie do jabłek
2) relacja z jego synem byłą widoczna ale żeby nie zasłaniała pasjii
faceta do jabłek
3) stwierdzenie ,, lubię jabłka” nie wystąpiło

Znowu chaotycznie się wypowiedziałam tak że nawet dziad się złamał
Obserwuj wątek
    • mysia-mysia Re: Do piszących czyli do wszystkich. o poradę 01.12.06, 11:25
      może niech opowiada jak się troszczy o jabłoń i o to żeby jabłka były dobrze
      przechowywane oraz niech rozmyśla nad tym jaką można z nich zrobić świetną szarlotkę

      a co do relacji z synem to w samej rozmowie o jabłkach nie uda ci się jej
      przekazać, musisz dodać coś jeszcze, np. że facet się o syna martwi, albo
      chciałby żeby przejął po nim gospodarstwo i tak samo jak on opiekował się jabłkami

      ps. czytałaś może "Ono" Terakowskiej? - to będzie dla ciebie dobry przykład -
      tam nic nie jest powiedziane dosłownie a i tak doskonale wiadomo o co chodzi
    • belinks Re: Do piszących czyli do wszystkich. o poradę 01.12.06, 13:19
      Jeśli autor lubi swojego bohatera, to przedstawia go tak, że czytelnik go też
      polubi.
      Słowami nawet nie trzeba gadać,aby przedstawić relację między bohaterami, jest
      cały arsenał pozawerbalnych reakcji bohaterów, które opisując mówią więcej o
      ich prawdziwych myślach i drugim dnie całej relacji.
      • zona_mi Re: Do piszących czyli do wszystkich. o poradę 01.12.06, 14:07
        Zgadzam się z Belinksem.
        Spróbuj może opisać sposób w jaki je jabłka, aby wyszło apetycznie, jak je
        wącha, przed ugryzieniem obraca w dłoni, aby czytając miało się ochotę sięgnąć
        po owoc.
        I jak przy tym bohater patrzy na syna, może kojarzy w jakiś sposób, no nie
        wiem - gładkość skóry na policzkach syna z rumianą skórką jabłek - to młody
        chłopak?
        • skajstop Re: Do piszących czyli do wszystkich. o poradę 01.12.06, 14:50
          zona_mi napisała:

          > I jak przy tym bohater patrzy na syna, może kojarzy w jakiś sposób, no nie
          > wiem - gładkość skóry na policzkach syna z rumianą skórką jabłek - to młody
          > chłopak?

          Taaa, a potem wspólnie piszą "Portret Doriana Graya" ;D
          Oj, jak to powiadają, każda metafora ma swój kres. A nawet ścianę :-)
          • zona_mi Skajstop 01.12.06, 17:30
            Rzeczywiście kiepski przykład podałam - pierwsze co mi wpadło do głowy :)
            Chodziło mi o to, że skoro tak lubi jabłka i kocha syna, to jego uczucia można
            spróbować pokazać poprzez tego rodzaju skojarzenia. Nie wprost, ale jakoś tak.
            Myślisz, że nie?
            Trudno o tym pisać nie znając bohaterów.
            • skajstop Re: Skajstop 01.12.06, 18:21
              Tak, myślę, że to jest niespecjalnie dobry pomysł na scenę. Oczywiście, moje
              stwierdzenie jest o tyle ryzykowne, że nie mam tekstu przed sobą, ale pachnie mi
              to zbytnią dosłownością. Ja bym raczej takie treści wplatał w narrację albo
              strzelił jeden króciutki dialog wyglądający mniej więcej tak:

              "John popatrzył na sad.
              - Udały się nadzwyczaj.
              Jego syn nie krył podniecenia. W jego oczach błyszczała radość tak wielka, że aż
              nie dająca się wyrazić w słowach.
              - Tylko trzeba je potem sprzedać - westchnął po chwili. - A Mary czuje się coraz
              gorzej - zmienił temat. - Dziecko coraz silniej kopie."

              Czyli jeżeli dialog, to taki Stainbeckowski, jak najbardziej prosty. I też nie
              wyszedł mi rewelacyjnie :-)
              • zona_mi Re: Skajstop 01.12.06, 21:42
                Czyli myślimy o tym samym, tylko nie potrafiłam ująć tego sensownie :)
    • mazalova Re: Do piszących czyli do wszystkich. o poradę 01.12.06, 20:14
      Sorry, hemeczka, ale jak Ty nie umiesz skonstruować takich scen, to po co w
      ogóle piszesz książkę, opowiadanie, czy jak to nazywasz?
      Moje uwagi;
      - scena, w której facet siedzi przy stole i zachwyca się jabłkami jest z
      założenia i z definicji trudna. Jest trudna, bo trzeba kunsztu niebywałego,
      żeby ją napisać i nie wyjść na grafomana. To musialby byc jakis Widnokrąg 2,
      nie wiem.
      Rozważ w głębi serca, czy scena z jabłkami jest a.) niezbędna dla toku akcji
      b.) potrzebna tylko po to, zeby przedstawić relacje ojciec-syn c.) upodobałaś
      sobie akurat z jakichś powodów jabłka, ojca i syna i zawsze marzyłas, żeby coś
      takiego napisać.
      Jeśli odpowiedź nie brzmi a.), to po prostu nie pisz tego. Błagam.
      - henieczka, Twoje pytanie o to, jak przedstawić miłość niedosłownie jest dla
      mnie z deczka idiotyczne. Czy ludzie w Twoim otoczeniu rozmawiają tylko tak,
      jak w przykładach? Kocham Cię, skarbie, ale piękne jabłka w tym roku?
      Możesz myśleć że mówią w ten sposób, ale w gruncie rzeczy tak nie jest. Ludzie
      posługują się aluzjami częściej niż Ci się to wydaje. Nawet, gdy robią to
      niechcący. Musisz spróbować postarać się wychwycić te smaczki językowe w życiu
      codziennym, zapisywać dziwne zdania, a nie słuchać to, co chcesz usłyszeć, albo
      co wiesz, że powinnaś usłyszeć.

      > Jednym słowem jak napisać żeby
      > 1) czytelnik polubił faceta i jego zamiłowanie do jabłek
      -> nikt nie zacznie lubić postaci literackiej tylko dlatego, że lubi ona
      jabłka. Żeby ludzie polubili postać, postać musi mieć własne życie, własna
      przeszłosć, własne kalesony, własne wady i własne dziwactwa. Warto przy tym
      jeszcze, zeby w jej otoczeniu znalazły się co najmniej dwie osoby, dwaj
      bohaterowie, którzy postać znają i albo ją lubia, albo podziwiają.
      > 2) relacja z jego synem byłą widoczna ale żeby nie zasłaniała pasjii
      > faceta do jabłek
      -> kurna... pasji faceta do jabłek? czy to jest jakas nowa wersja psa
      ogrodnika? trudno, żeby postac miala byc darzona sympatią czytelnikow, skoro
      ona sama wykazuje wiekszy afekt do jablek niz syna. wiem, że chodzi Ci o to,
      zeby w dialogu byly zachowane proporcje, ale tak piszesz o tych jablkach, że
      wszystko to zapowiada sie dosc żenująco... a moze krolewne śniezke piszesz? :P
      W każdym razie moja dobra rada - stosunki ojciec-syn w tzw didaskaliach.
      > 3) stwierdzenie ,, lubię jabłka” nie wystąpiło
      Nie no, faktycznie cięzko by bylo cokolwiek napisac, zeby nie wystąpiło w tym
      zdanie "lubie jabłka". Z tego co wiem, w samym Piśmie Świętym występuje chyba z
      szesnaście razy, nie licząc w tym Apokalipsy św. Jana.
      Ale skoro juz naprawde musisz wiedziec; nietrudno jest napisać scenę o
      jabłkach, bez "lubię jabłka". Wystarczy po prostu przedstawić rozkosz z
      jedzenia jabłek w DIDASKALIACH.
      W dialogu zostaw tylko to, co najmniej pretensjonalne, jesli juz musisz pisac.

      a teraz przyznaj się;
      jesteś trochę grafomanką, nie? :P
      o tak, jesteś.
      • jottka Re: Do piszących czyli do wszystkich. o poradę 02.12.06, 00:35
        mazalova napisała:

        > Ale skoro juz naprawde musisz wiedziec; nietrudno jest napisać scenę o
        > jabłkach, bez "lubię jabłka". Wystarczy po prostu przedstawić rozkosz z
        > jedzenia jabłek w DIDASKALIACH.


        nieno, didaskalia nie służą do tego, żeby wyłuszczyć odbiorcy w krótkich,
        żołnierskich słowach, co autor w tekście głównym miał na myśli, a czego nie
        umiał tamże przekazać - inaczej błyskawicznie zbliżamy się ku didaskaliom typu
        'napięcie systematycznie wzrasta':)

        • mazalova Re: Do piszących czyli do wszystkich. o poradę 02.12.06, 09:58
          Z didaskaliami to taki skrót myślowy, jottka :P
          Chodzi mi o to, żeby nie przedstawiac wszystkiego w dialogach, tylko w tym co
          jest między jedną a drugą wypowiedzią.
          Nie jasno sie wyrazam, ale co tam :P ja książek nie piszę :P
          • hemeczka Re: Do piszących czyli do wszystkich. o poradę 02.12.06, 13:07
            I nazwana została ,,grafomanką,,

            No pięknie.


            1) dziękuję za wszelakie porady. Tylko za porady. Za krytykę nieprzeczytanego
            tekstu już mniej. Fakt piszę chaotycznie, ale przecież nie będe leciała cały
            czas poprawną polszczyzną.
            2) W opowiadaniach scenariuszach rzadko opisujesz dokłądnie to co jest w
            rzeczewistości. ,,Przeciez nie napiszesz za każdym razem ,,cześć ,,cześć,,
            3) dzięki za porady. Jeszcze raz
            • mazalova Re: Do piszących czyli do wszystkich. o poradę 22.12.06, 17:57
              Hemeczka, holender, prawie przeklnęłam czytając co napisałaś.
              "fakt pisze chaotycznie, ale przeciez nie bede leciala caly czas poprawna
              polszczyzna". Takie usprawiedliwienie dla pisarza nie istnieje. Jeśli nie masz
              we krwi albo w nawyku pisania poprawnie (obojętnie czy to post na forum czy
              wniosek do psychiatry o przyznanie urlopu) - to jesteś jabłkiem, a nie
              pisarzem, czy pisarzem-to-be. Powinnaś pisać składnie i logicznie cały czas, a
              nie tylko wtedy kiedy zasiadasz do tworzenia swoich elegii o owocach.
              Po drugie; Twoje podejście do pisania o rzeczywistości na zasadzie "cześć-
              cześć" dla mnie osobiście jest zniechęcające. Nie znam Cię, ale - sorry if I'm
              arrogant - widzę, że władasz piórem w stopniu bardzo przeciętnym i nie masz
              specjalnie odkrywczych pomysłow na to, jakby tę władzę poszerzyć.
      • minerva_mcgonagall W kwestii formalnej (ciekawostka) 02.12.06, 20:48
        mazalova napisała:

        > Nie no, faktycznie cięzko by bylo cokolwiek napisac, zeby nie wystąpiło w tym
        > zdanie "lubie jabłka". Z tego co wiem, w samym Piśmie Świętym występuje chyba z
        > szesnaście razy, nie licząc w tym Apokalipsy św. Jana.

        Określenia "lubię jabłka" w Pismie Świętym nie ma, chyba, że masz na mysli
        Świętą Księgę różną od Biblii chrześcijan.
        Natomiast jabłka występują tylko dwa razy (w Pieśni nad Pieśniami) i wersety
        brzmią następująco (cytuję, bo może Hemeczkę albo kogoś innego zainspirują?):
        Pnp 2:5
        5. Posilcie mnie plackami z rodzynek, wzmocnijcie mnie jabłkami, bo chora jestem
        z miłości.

        Pnp 7:9
        9. Rzekłem: wespnę się na palmę, pochwycę gałązki jej owocem brzemienne. Tak!
        Piersi twe niech [mi] będą jako grona winne, a tchnienie twe jak zapach jabłek.

        Pozostałych 10 wersetów, gdzie występuje słowo "jabłko" odnosi sie do jabek granatu.

        Tak więc nijak nie chce wyjśc 16. A w Apokalipsie w ogóle jabłek nie ma ;)
        • mazalova Re: W kwestii formalnej (ciekawostka) 22.12.06, 17:50
          Sie znalazła teolog-erudytka rodem z Harry'ego Potter'a :P
          Subtelnej ironii nie wyczuła :P
    • braineater Re: Do piszących czyli do wszystkich. o poradę 03.12.06, 16:10
      hmmmmmmmm

      stół uginał się pod owocami. rozszalała czerwień, obłąkane żółcie, błyski
      jadowitej zieleni mieniły się w jego oczach niczym tęcza rozlana po
      nieboskłonie, niosaca zapowiedź zagłady. nic nie mógł na to poradzić, że jabłka
      zawsze kojarzyły mu się z jesienią, rozkładem i wyglądem świeżo ekshumowanych
      trucheł. i jeszce ten zapach, zapach przynoszący wspomnienia tych wszystkich
      krwawych jesiennych miesięcy, kiedy to słońce nużało się w posoce zalewającej
      prasłowiańskie doliny.
      Odwrócił się do syna.
      - Wiesz Jasiek - rozpoczął wpatrując się w rumiana twarz dziecka - Po ch..u nam
      te japka tym razem wyrosły...Miastowe bedom to żarli jak gupie.


      P:)
      <dobra, nie lubie jabłek:)>
      • jottka hmmm 03.12.06, 16:45
        co to słońce robiło?:)

        a poza tym jak udowadniamy po raz enty nieszczęsnej autorce, że jej pytanie w
        pierwszym rzucie sie z harlekinem kojarzy, to nie dajemy niechlujnie napisanego
        harlekina na dowód straszliwej satyry - rozkład wsparty wyglądem trucheł, krwawe
        miesiące z wyjaśnieniem, że słońce w posoce, no masło maślane. no i dlaczego
        ojcem-bohaterem jest stół??? o czym wnoszę ze zdania nr 2 - przeróżne barwy
        'mieniły sie w jego oczach', no bez dwóch zdań - jego, stołu. hemeczka nic nie
        mówiła, że to ma być aż tak awangardowe dzieło.

        • braineater Re: hmmm 03.12.06, 16:50
          a teraz jeszcze kopnij mnie w głowę.
          proszę:)


          P:)
          • skajstop Zara! 03.12.06, 16:52
            Proszę mi się tu nie pojedynkować!
            ;-D
            • braineater Re: Zara! 03.12.06, 16:54
              ależ skąd, ja tak wyrażam potrzebę bycia zdominowanym:)

              P:)
          • jottka Re: hmmm 03.12.06, 16:54
            leżącego sie nie kopie:)
            • braineater Re: hmmm 03.12.06, 16:55
              może być leciutko:)
              ploszęęęęę...

              P:)
              • jottka Re: hmmm 03.12.06, 16:56
                to napisz coś jeszcze, a ja pójdę po buty na szpilce:)
                • braineater Re: hmmm 03.12.06, 16:59
                  jak załatwisz pejczyk, jestem w stanie od ręki machnąć homeryckiego eposa:)

                  P:)
                  • jottka Re: hmmm 03.12.06, 17:05
                    ta skłonność do pisania-przydługich-postów najwyraźniej w krew ci weszła:(
                  • skajstop Re: hmmm 03.12.06, 17:05
                    Ja załatwię. Dawaj tego eposa ;P
                    • jottka Re: hmmm 03.12.06, 17:07
                      chwilke, skajstop, to że jesteście moderator, to jeszcze was wcale nie uprawnia
                      do wpychania sie na trzeciego
                      • skajstop Re: hmmm 03.12.06, 17:15
                        Ok, a czy rola paparazziego też jest już obsadzona? Bo jak nie z pejczykiem, to
                        może chociaż z aparacikiem...?
                    • braineater Re: hmmm 03.12.06, 17:08
                      O nie drogi Skaju. Z pejczem dopuszczam tylko płeć przedziwną, bo chłopaki nie
                      znają umiaru:)

                      P:)
                      • jottka Re: hmmm 03.12.06, 17:13
                        no i pewnie wcale nie ma eleganckich szpilek:(
                        • braineater Re: hmmm 03.12.06, 17:19
                          Ałć
                          Zwizualizowałem sobie Skaja w szpilkach.
                          Z pejczykiem.
                          Istnieją granice masochizmu.:)

                          P:)
                          • skajstop Re: hmmm 03.12.06, 17:20
                            Zboczeńcze! Albo na szpilkach, albo z pejczykiem! :)
                            • braineater Re: hmmm 03.12.06, 17:22
                              Osiołowi w żłoby dano.
                              Albo Jottka w szpilkach, kopiaca mnie w głowę.
                              Albo Skaj z pejczem, robiący mi zdjęcia.
                              Chyba napiszę po prostu ten epos i zdam się na rzut monetą:)

                              P:)
                              • jottka Re: hmmm 03.12.06, 17:28
                                chwileczke, on chciał chyba fotosy z sadomaso pod homerycki epos, a nie portrety
                                ci robić?

                                megaloman i egoista:( zapomnij o szpilkach, co najwyżej botki na futrze
                                • braineater Re: hmmm 03.12.06, 17:32
                                  jak futro sztuczne to wchodze w to.:)
                                  Fotosy z rozwlekania trupa Hektora mogłyby mieć ogromne wzięcie na rynku
                                  wielbicieli perwersyjnych rozrywek.

                                  P:)
                • ratonsitoblanco Re: hmmm 03.12.06, 17:36
                  Braineater napisal:
                  "stół uginał się pod owocami. rozszalała czerwień, obłąkane żółcie, błyski
                  jadowitej zieleni mieniły się w jego oczach niczym tęcza rozlana po
                  nieboskłonie, niosaca zapowiedź zagłady."


                  To nie zadna awangarda, jak twierdzi Jottka. "Rozszalala czerwien, oblakane
                  zolcie, blyski jadowitej zieleni" moga symbolizowac swiatla sygnalizacyjne i
                  zapowiadac nadchodzacy krwawy dramat. Moze ojciec w nastepnej scenie bedzie
                  chcial przebiec na czerwonym swietle i potraci go furmanka. I umierajacy w
                  rekach szlochajacego syna przyzna sie, ze nie jest jego prawdziwym rodzicielem.
                  A czytelnik nie moze byc niemile zaskoczony, bo "stol-bohater" powinien
                  wczesniej wzbudzic "czujnosc genetyczna". Stol-bohater wydaje mi sie odpowiednim
                  substytutem tragicznego bohatera. I to taka bardziej wyszukana forma. Mowienie
                  wprost o wazkich sprawach traci bowiem koltunstwem i filsterstwem.
                  r.
                  • braineater Re: hmmm 03.12.06, 17:40
                    Brawo.
                    Uwielbiam czytelników z paranoją:)
                    Jasiek będzie zdziwiony odkrywszy, że toczą go korniki i czerwie:)

                    P:)
                    • ratonsitoblanco Re: hmmm 03.12.06, 17:47
                      Paranoja u czytelnika to nic innego jak sklonnosc do gruntownej
                      analizy:)Analizy, ktora pozwala przez pryzmat prozy spojrzec w nieznane
                      zakamarki wlasnej duszy:)Proza uzdrawia!
                      r.
                      • hemeczka Re: hmmm 03.12.06, 20:16

                        Skaj z pejczykiem. Oł... to nie chyba to forum.

                        Od razu harlekin. Tak naprawdę z Tołstojowych ksiązek mozna zrobić harlekiny, a
                        to przecież....dzieła
                      • hophopi Re: hmmm 04.12.06, 10:39
                        ratonsitoblanco napisał:

                        >Proza uzdrawia!


                        chyba Prozac?? ;p
                        • ratonsitoblanco Re: hmmm 04.12.06, 20:00
                          Hophopi napisala:
                          chyba Prozac??

                          Farmakologia jest fe, watrobe wole sobie niszczyc czyms szlachetniejszym. A
                          umysl - moja nowa powiescia. Chyba zaczne pisac dzielo pt. W poszukiwaniu
                          straconego rozsadku. Jakosci przyzwoitej nie gwarantuje, ale objetosciowo bedzie
                          to imponujace. Sam Marcel by pozazdroscil.
                          r.
                    • brunosch Re: hmmm 03.12.06, 20:55
                      > Jasiek będzie zdziwiony odkrywszy, że toczą go korniki i czerwie:)

                      Czyżby nowa wersja Pinokio? tym razem z elementami sado-maso?
    • xyq NIECH GADAJą O EKOLOGII 18.12.06, 11:17
      żE WłASNY SAD, BEZ OPRYSKóW, A ROBAKóW I TAK MAłO, I MOżNA WYKROIć... MOZNA
      WTEDY PRZEJSC DO DAWNEGO ROLNICTWA, A STąD DO DAWNYCH CZASóW - JAK TO DAWNIEJ
      BYłO MIęDZY OJCEM A SYNEM, CZYLI DZIADEM A OJCEM - ITD..
      I O SADACH OPUSZCZONYCH MOZNA ROZMAWIAC ITD..
      • elkana Re: Zaraz cię Skajstop pogoni 22.12.06, 19:55
        za tego caps-locka
        • skajstop Re: Zaraz cię Skajstop pogoni 22.12.06, 20:53
          Aczkolwiek w capsach nie gustuję (nie da sie tego czytać), to będę wyrozumiały,
          nie ma co mną dzieci oraz innych niegrzeczników straszyć :-)
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka