madau
19.01.13, 16:29
w pozytywnym chyba tego slowa znaczeniu. Dzieciaki daly mi dzis w kosc, godzina rozrosla sie w moich oczach na dobe. Mialam osmiolatkow, strasznie rozbrykanych, na dodatek jest niekozystne cisnienie, deszcz i plucha, w bibliotece w sali malo miejsca, zanim oni posciagali te kurtki to dobre 10 minut minelo. Czytalam zatrzymujac sie w polowie zdania i byl konkurs na najladniejsze dokonczenie. Myslalam ze bedzie las raczek wyciagniety w gore a byly przekrzykiwania i taki harmider ze musialam porzadnie krzyknac. Ulzylo mi i oni sie uspokoili i potem juz grzecznie byl las raczek.
Potem wracalam do domu autobusem, jakis facet ferrari przejechal tak blosko chodnika ze o malo nie przejechal mi stopy ale i opryskal strasznie. Przemoczona do suchej nitki, przyszlam, siedze w szlafroczku i grzeje sie herbatka :)
Mimo wszystko, bylo fajnie :)