Dodaj do ulubionych

Cos nowego

02.09.04, 18:14
Bliskość cielesna w okresie wstrzemięźliwości seksualnej
Wstrzemięźliwość seksualna w małżeństwie jest najczęściej związana z decyzją
odłożenia poczęcia. Unikanie współżycia seksualnego w tym okresie rodzi
napięcie między potrzebą bliskości drugiej osoby a koniecznością oddalenia
się od jej ciała. Zbyt duża bliskość powoduje pobudzenie seksualne, którego w
którymś momencie nie można już opanować. Z kolei utrzymywanie zbyt dużego
dystansu często rodzi sztywność w zachowaniu, pozbawia relację małżeńską
serdeczności i czułości. Może osłabiać wzajemną miłość, rodzić oschłość i
poczucie samotności. Może być źle zrozumiane przez współmałżonka jako oznaka
niechęci do niego.
Ideał - obdarowywanie się znakami czułości, szacunku i uznania
Relacja małżeńska w okresie wstrzemięźliwości seksualnej ma swoją wyjątkową
specyfikę, która wymaga szczególnego podejścia. Ideałem w tym czasie nie jest
ani pełna swoboda seksualna związana z szukaniem największej przyjemności ani
upodobnienie relacji między małżonkami do związku brata z siostrą, a więc
pozbawienie jej odczuć seksualnych, wyeliminowanie ich, odseksualizowanie
się. Małżonkowie w tym okresie są nadal małżonkami i dlatego muszą nauczyć
się kochać w sposób odpowiedni dla małżeństwa. "Oznacza to poszukiwanie
nowych sposobów wyrażania wzajemnego zainteresowania i miłości, a więc czegoś
na wzór przedmałżeńskich zalotów" . Czas oczekiwania na współżycie seksualne
jest w myśl tej koncepcji przede wszystkim czasem adoracji, czułości,
okazywaniem sobie szacunku i uznania. Kochający się małżonkowie uświadamiają
sobie wtedy, że łączy ich głęboka więź, wspólnota miłości, że odczuwają
siebie w najbardziej ukrytych drganiach duszy. Czują się duchowo i
psychicznie zespoleni ze sobą, ogarnięci poczuciem bliskości.

Przybliżyć się czule, to znaczy zakomunikować kochanej osobie zrozumienie,
współodczuwanie, szacunek i uznanie. Dokonuje się to poprzez czułe słowa,
objęcia, przytulenia, pocałunki. Są to wszystko sygnały żywych uczuć, miłosne
gesty, delikatne i subtelne, które rodzą się wobec "człowieka drugiej płci".
Różnią się one od pocałunków, gestów i pieszczot podejmowanych z zamiarem
rozpoczęcia współżycia seksualnego, mających na celu szybkie rozbudzenie
sfery zmysłowej. Kobiety bardziej potrzebują przytulenia, romantyczności,
opieki; mężczyźni szacunku i uznania. Jest bardzo ważne, aby w tym okresie
mąż zadbał o emocjonalne potrzeby żony, zaopiekował się dziećmi, dając jej
chwile wytchnienia, okazję pozostania samą, przytulał ją, zaznaczał, że
pamięta o niej; a ona doceniała męża w jego trudzie wstrzemięźliwości,
szanowała go, dostrzegała jego pracę zawodową, sukcesy, troskę o dom i
rodzinę. Wrażliwość na swoje potrzeby, zdolność obdarzania się czułością,
szacunkiem i uznaniem jest barometrem twórczej relacji między mężem a żoną.

Kobiety właśnie w okresie wstrzemięźliwości są gotowe do zrodzenia potomstwa,
i równocześnie z mocy samej natury są pobudzone, spragnione współżycia
seksualnego. Zachęcając mężczyzn do rozpoczęcia godów, nawet nieświadomie,
wysyłają im subtelne sygnały, wyczuwalne przez nich miłosne fluidy. Jeżeli
małżonkowie nie decydują się na poczęcie dziecka, a tym samym na współżycie
seksualne, to nie mogą, bez gwałtu na swoje naturze pozostać nieczuli wobec
siebie. Zaloty, okazywanie sobie czułości i uznania stają się w tym wypadku
konieczną odpowiedzią na pragnienie natury (choć subiektywnie nie
wystarczającą, ale jednak bardzo płodną psychicznie i duchowo). Naturalne
pragnienie bliskości cielesnej kochających się małżonków, choć w pełni
niezaspokojone musi być koniecznie zrekompensowane przez okazywanie sobie
czułości. "Takiej czułości ogromnie wiele potrzeba w małżeństwie, w całym tym
wspólnym życiu, gdzie przecież nie tylko "ciało" potrzebuje "ciała", ale
przede wszystkim człowiek potrzebuje człowieka" . Czas wstrzemięźliwości jest
nie tylko czasem umiarkowanego dystansu cielesnego, ale także, a nawet przede
wszystkim, czasem rozmowy, budowania małżeńskiej przyjaźni.

Nie można zapominać, że liczna grupa małżonków nie jest wychowana do
okazywania sobie czułości. "Czułość bowiem domaga się pewnej czujności
zwróconej ku temu, aby różnorodne jej przejawy nie nabrały innego znaczenia,
nie stały się tylko formami zaspokojenia zmysłowości i wyżycia seksualnego.
Dlatego czułość nie obejdzie się bez wyrobionego opanowania wewnętrznego,
które w tym ujęciu staje się wykładnikiem wewnętrznej subtelności i
delikatności względem osoby drugiej płci" . Wielu małżonków nie ma w sobie na
tyle wrażliwości, aby w okresach wstrzemięźliwości seksualnej umieli
wykreować nowy styl bycia razem. Do takiej wrażliwości trzeba się wychować,
dorosnąć, czasami rozwiązać zadawnione problemy rodzinne. Na pewno
niedocenioną wartością, na drodze uczenia się takiej postawy jest zachowanie
czystości przedmałżeńskiej. We współczesnej kulturze nie jest ona jednak
ceniona.

Radykalny dystans - smutne oblicze wstrzemięźliwości
Zdarza się czasami, że małżonkowie nie chcą w ogóle współżycia seksualnego
albo przesadnie je ograniczają, nie tylko z powodu lęku przed poczęciem
dziecka, ale w wyniku spirali problemów we wzajemnej komunikacji,
nawarstwionych i zadawnionych urazów. Życie we dwoje staje się wtedy puste i
smutne, naznaczone cierpieniem, zamiast radością. Zachowania paraliżujące
miłość, choć wypływają z urazów lub lęków, znajdują pozorne wsparcie w
zasadach moralnych, które małżonkowie katoliccy chcą zachowywać. Może nawet
być tak, że głównym powodem podawanym współmałżonkowi, uzasadniającym
oziębłość, radykalne oddalenie od siebie, a nawet wyraźne odrzucenie, stają
się wymagania nauki Kościoła. W takich przypadkach manipulacja moralnością
katolicką, traktowanie jej jako parawan skrywający rzeczywiste motywacje,
jest szczególnie szkodliwa. Małżonkowie przekonują siebie wzajemnie, że
lepiej, ze względu na Boga zrezygnować, radykalnie i jednoznacznie, z
intymności, z wszelkiego rodzaju gestów, pieszczot, nawet i z czułości.
Czułość przecież też bardzo łatwo może przerodzić się w zmysłowe pragnienie,
trudne do opanowania. Wtedy jako jedynie moralny, zgodny z wolą Bożą, sposób
życia widzi się unikanie siebie wzajemnie, spanie osobno, zasłanianie przed
sobą swojej nagości, zrezygnowanie z pocałunków.

Wytworzony dystans oznacza oziębłość, oddalenie emocjonalne, życie w
odosobnieniu. Siła do wytrwania we wstrzemięźliwości płynie nie z miłości,
nie ze zgody na czekanie na upragnione współżycie seksualne, ale z niechęci
do drugiej osoby, lęku przed pobudzeniem, współżyciem i poczęciem dziecka.
Czym większy lęk tym większy dystans. Im większe ryzyko pobudzającej
bliskości tym większa surowość moralna. Sens i wartość okresu
wstrzemięźliwości zostaje wypaczona i sprowadzona przede wszystkim do wysiłku
unikania siebie. Bycie z sobą oznacza uciekanie przed intensywnością
wysyłanych i odbieranych bodźców seksualnych. Konsekwencją takiego podejścia
są potem trudności uzyskania satysfakcji w czasie współżycia seksualnego, w
okresie niepłodnym. Nie można bowiem nagle przejść z zagrożenia w ufność, ze
sztywności w spontaniczność, z zamknięcia w otwartość.

Obserwuj wątek
    • praktycznyprzewodnik Re: Cos nowego 02.09.04, 18:15
      Radykalny dystans - smutne oblicze wstrzemięźliwości
      Zdarza się czasami, że małżonkowie nie chcą w ogóle współżycia seksualnego albo
      przesadnie je ograniczają, nie tylko z powodu lęku przed poczęciem dziecka, ale
      w wyniku spirali problemów we wzajemnej komunikacji, nawarstwionych i
      zadawnionych urazów. Życie we dwoje staje się wtedy puste i smutne, naznaczone
      cierpieniem, zamiast radością. Zachowania paraliżujące miłość, choć wypływają z
      urazów lub lęków, znajdują pozorne wsparcie w zasadach moralnych, które
      małżonkowie katoliccy chcą zachowywać. Może nawet być tak, że głównym powodem
      podawanym współmałżonkowi, uzasadniającym oziębłość, radykalne oddalenie od
      siebie, a nawet wyraźne odrzucenie, stają się wymagania nauki Kościoła. W
      takich przypadkach manipulacja moralnością katolicką, traktowanie jej jako
      parawan skrywający rzeczywiste motywacje, jest szczególnie szkodliwa.
      Małżonkowie przekonują siebie wzajemnie, że lepiej, ze względu na Boga
      zrezygnować, radykalnie i jednoznacznie, z intymności, z wszelkiego rodzaju
      gestów, pieszczot, nawet i z czułości. Czułość przecież też bardzo łatwo może
      przerodzić się w zmysłowe pragnienie, trudne do opanowania. Wtedy jako jedynie
      moralny, zgodny z wolą Bożą, sposób życia widzi się unikanie siebie wzajemnie,
      spanie osobno, zasłanianie przed sobą swojej nagości, zrezygnowanie z
      pocałunków.

      Wytworzony dystans oznacza oziębłość, oddalenie emocjonalne, życie w
      odosobnieniu. Siła do wytrwania we wstrzemięźliwości płynie nie z miłości, nie
      ze zgody na czekanie na upragnione współżycie seksualne, ale z niechęci do
      drugiej osoby, lęku przed pobudzeniem, współżyciem i poczęciem dziecka. Czym
      większy lęk tym większy dystans. Im większe ryzyko pobudzającej bliskości tym
      większa surowość moralna. Sens i wartość okresu wstrzemięźliwości zostaje
      wypaczona i sprowadzona przede wszystkim do wysiłku unikania siebie. Bycie z
      sobą oznacza uciekanie przed intensywnością wysyłanych i odbieranych bodźców
      seksualnych. Konsekwencją takiego podejścia są potem trudności uzyskania
      satysfakcji w czasie współżycia seksualnego, w okresie niepłodnym. Nie można
      bowiem nagle przejść z zagrożenia w ufność, ze sztywności w spontaniczność, z
      zamknięcia w otwartość.

      Szukanie złotego środka
      Mając na uwadze wyżej sygnalizowane zagrożenia trzeba nauczyć się w okresie
      wstrzemięźliwości seksualnej elastycznego poruszania się, oscylowania między
      bliskością a oddaleniem, intymnością a samotnością. Na tej drodze małżonkowie
      powinni unikać dwóch skrajności. Pierwszej - radykalnej rezygnacji z
      całkowitego obdarowywania się ciepłem, bliskością, intymnością i drugiej -
      regularnego poszukiwania bliskości i intymności poprzez zbyt intensywne, mocno
      rozbudzające pieszczoty.

      Praktyka życia pokazuje, że znalezienie złotego środka nie jest umiejętnością
      łatwą do opanowania. Sztuka ta może być dla niektórych małżeństw podobna do
      chodzenia po linie. Utrzymanie równowagi okazuje się bardzo trudne, a czasami
      wydaje się niemożliwe. Szczególnie wtedy, gdy pragnienie współżycia okazuje się
      bardzo silne. Gdy jednak po okresie prób, błędów i grzechów uda się dobrze
      opanować sztukę równowagi, wzrośnie więź małżeńska, zwiększy się wzajemne
      zaufanie. Zanim to jednak nastąpi małżonkowie muszą dojrzeć w swojej miłości i
      dlatego nie powinni dramatyzować trudności seksualnych, pojawiających się
      właśnie w okresie wstrzemięźliwości. Nie mogą zrażać się porażkami, lecz
      ciągle, nieustępliwie uczyć się sztuki panowania nad siłą swoich zmysłów.
      Jeżeli małżonkowie chcą budować zdrową, pełną miłości i ciepła relację, to
      muszą liczyć się z tym, że pojawią się takie sytuacje, w których ulegną sile
      zmysłów, i co jakiś czas, w swojej ludzkiej słabości, posunął się w
      pieszczotach zbyt daleko, doprowadzając się (lub jedną stronę) do orgazmu poza
      stosunkiem seksualnym. Są okresy wstrzemięźliwości, w których łatwiej jest
      pielęgnować miłość tylko poprzez znaki czułości i uznania, np. wtedy, gdy
      małżonkowie są codziennie razem, obserwują swoje nastroje, mają ze sobą ciągły
      kontakt. Znacznie gorzej, gdy małżonkowie nie widzą się przez kilka dni, może
      tygodni. Narasta wtedy tęsknota za sobą, napięcie seksualne jest przeżywane w
      samotności, bez fizycznej bliskości kochanej osoby. Gdy po tej przerwie
      małżonkowie spotykają się ze sobą pragnienie bycia razem może okazać się bardzo
      silne. Dlatego w pewnych okresach sztuka utrzymania wspomnianej równowagi
      będzie bardzo trudna, dla niektórych wprost niemożliwa, do zachowania
      • praktycznyprzewodnik Re: Cos nowego 02.09.04, 18:15
        Największa wartość - pełne współżycie seksualne
        Nie tylko katoliccy małżonkowie mają poczucie, że dobrze przeżyty akt małżeński
        rodzi pokój w sercu i ożywia miłość. Daje znacznie głębsze poczucie jedności,
        wzajemnej wdzięczności i pełni zaspokojenia uczuciowego i seksualnego niż
        pieszczoty doprowadzające do orgazmu poza stosunkiem seksualnym. Wrażliwi
        małżonkowie, gdy porównują te dwa doświadczenia czują istotną różnicę. Pomimo
        często dobrej intencji podejmowania mocno pobudzających pieszczot (np. ulżenia
        mężowi nie umiejącemu poradzić sobie ze swoją seksualnością) pojawia się
        podczas tych czynności jakieś zafałszowanie relacji miłosnej między mężem a
        żoną. Kobieta może poczuć się wystarczająco zaspokojona poprzez same pieszczoty
        (mogą one zaspokoić jej potrzeby do tego stopnia, że nie będzie oczekiwała
        współżycia seksualnego), ale też może bardzo boleśnie odczuć fałszywą nutę
        używania jej przez mężczyznę. Czuje się wtedy samotna i oddalona. Mężczyzna ma
        znowu większą świadomość, że tylko w pełnym zbliżeniu, wnikając w żonę czuje
        się na swoim miejscu - spełniony, szczęśliwy, dowartościowany, obdarowany.
        Pieszczoty bez współżycia seksualnego nie są dla niego wystarczające. Dlatego w
        okresie wstrzemięźliwości mężczyzna będzie zawsze chciał tylko jednego - jak
        najszybciej podjąć współżycie seksualne. Gdy kobieta wytwarza niezrozumiały dla
        niego dystans i nie pozwala zbliżyć się do swego ciała może czuć się samotny i
        upokorzony.

        Delikatni, czuli względem siebie małżonkowie pieszcząc się w okresie płodnym
        przeżywają miłość, bliskość, wdzięczność, podarowanie sobie intymnych chwil.
        Mają przy tym uczucie bliskości duchowej. Co jakiś czas może się tak zdarzyć,
        że w wyniku swojej słabości przesadzą z pieszczotami i się nadmiernie rozbudzą,
        doprowadzając się do orgazmu. Takich przejawów bliskości fizycznej nie można
        traktować jako małżeńskiej masturbacji i dopatrywać się w nich zaraz grzechu.
        Nie zawsze jednak mamy do czynienia z opisaną wrażliwością. W wyniku zbyt
        częstego doprowadzania się do orgazmu poza stosunkiem seksualnym pojawia się u
        małżonków, w jakiejś perspektywie czasu, coraz większa niemożność panowania nad
        własnymi popędami, zanika zdolność do samokontroli . Otwiera się droga do
        szukania zaspokojenia seksualnego kiedy się tylko chce. Przymus zaspokojenia
        seksualnego sprawia, że coraz łatwiej jest się wzajemnie wykorzystywać,
        uprzedmiotawiać i to pod pretekstem miłości. Idąc w tym kierunku można nie
        zauważyć regresji seksualności cofania się relacji miłosnej, jej zaniku na
        korzyść płytkiego zaspokojenia seksualnego. Kontakt między małżonkami traci
        głębię (nie tylko w przenośni) i zatrzymuje się na powierzchni ich ciał. Posuwa
        się biologizacja aktu małżeńskiego.

        Gorzkim owocem takiego zachowania są potem zranienia, najczęściej kobiet, które
        mówią z goryczą, że świadczą mężczyźnie jedynie "usługi seksualne". Kobiety te
        bardzo dobrze czują, że dla mężczyzny seks z nimi stał się tanim towarem
        niewypływającym z prawdziwej miłości do nich. Małżonkowie pomimo, że fizycznie
        zostali zaspokojeni pozostają wobec siebie samotni, może nawet obojętni dla
        siebie, skoncentrowani na sobie, i tym samym oddaleni od siebie. Takie
        zachowania nie przyczyniają się do pogłębienia i uduchowienia miłości
        małżeńskiej, umacniają egoizm małżonków, a zarazem osłabiają więź między nimi.
        Nauka Kościoła nie bez powodu zwraca uwagę, że podejmowanie intensywnych,
        rozbudzających pieszczot bez zamiaru pełnego współżycia seksualnego wprowadza
        nieład moralny w życie małżonków. Dlatego małżonkowie powinni intensywnie się
        rozbudzać tylko wtedy, gdy planują zakończyć takie pieszczoty pełnym aktem
        małżeńskim. W takim współżyciu seksualnym zawiera się plan Boży wobec
        małżeństwa. Należy starać się go jak najlepiej wypełnić, ale też i pamiętać, że
        tylko nielicznym małżeństwom udaje się szybko uporządkować sferę seksualną.
        Większość ludzi potrzebuje czasu, pracy nad sobą i Bożej łaski, aby osiągnąć
        dojrzałość w tej ważnej dziedzinie życia. Nie wszystkie zachowania seksualne są
        związane ze świadomymi i dobrowolnymi wyborami. Wielu ludzi przeżywa swoisty
        przymus wyładowania napięcia seksualnego, od którego nie umieją się uwolnić.
        Nie są w stanie wytrwać w decyzji zaprzestania czynów, które sami uznają za
        złe. Problem ten dostrzega Magisterium Kościoła, które głosi, że "ze względu na
        rodzaj i przyczyny grzechów natury seksualnej, łatwiej się zdarza, iż nie
        występuje w nich w pełni wolne przyzwolenie. Wskutek tego wymaga się tu
        roztropności i ostrożności w wydawaniu jakiegokolwiek sądu o odpowiedzialności
        człowieka".

        Naturalna dynamika przyjemności seksualnej
        Małżonkowie, którzy razem z sobą przebywają nawet jeżeli nie chcą doprowadzić
        się do pobudzenia niemożliwego do opanowania, to jednak mimowolnie ulegają
        wzrastającemu rozbudzeniu. Wraz ze wzrostem napięcia seksualnego pragnienie
        zaspokojenia seksualnego jest coraz większe. Dynamika seksualności rządzi się
        swoimi prawami, które są wpisane w naturę ludzką. Rozbudzane zmysły nie
        uspokajają się automatycznie gdy pobudzające bodźce przestaną działać albo gdy
        człowiek postanowi zatrzymać proces rozbudzania. "Reakcja zmysłowości zwykle w
        swojej (tj. zmysłowej) sferze psychiki niejako przebrzmiewa do końca, nawet
        chociaż w sferze woli spotyka się z wyraźną opozycją. Nikt zaś nie może żądać
        od siebie ani tego, by reakcje zmysłowości w nim się nie pojawiały, ani też
        tego, by ustępowały one natychmiast, skoro tylko wola nie pozwoli czy nawet
        wyraźnie opowie się "przeciw". (...) Czymś innym jest "nie chcieć", a czym
        innym "nie czuć", "nie doznawać"". Dlatego w wielu przypadkach małżonkowie,
        odkładając na później zbliżenie seksualne, będą czuli wzbierający w nich napór
        zmysłowości. Będą coraz bardziej tęsknili za sobą i coraz wyraźniej pragnęli
        współżycia seksualnego. Bez względu na to czy będą chcieli rozładowania
        napięcia seksualnego czy też nie, gdy do współżycia zawczasu nie dojdzie, ich
        organizm może go bardzo potrzebować. Rozładowanie napięcia seksualnego nie
        obciążone żadną winą moralną dokonuje się zazwyczaj podczas polucji nocnej, w
        czasie snu. Może jednak także następować na jawie, w stanie półsnu. Gdy
        małżonkowie śpią razem takie wyładowania będą wzmocnione wzajemną bliskością
        cielesną.

        Wezwania moralne wobec małżonków
        • praktycznyprzewodnik Re: Cos nowego 02.09.04, 18:16
          Wezwania moralne wobec małżonków
          Małżonkowie, którzy żyją w jednym mieszkaniu, dzielą wspólne łoże zawsze będą
          balansować między bliskością a oddaleniem. Trudności związane z opanowaniem
          popędu seksualnego pojawiają się przecież często w łożu małżeńskim i znikają
          najczęściej dopiero wtedy, gdy już doświadczeni w sztuce miłosnej małżonkowie
          nabędą zdolności powstrzymywania się od naporu impulsów seksualnych. Jedni
          małżonkowie przezwyciężą te trudności wraz z osiągnięciem dojrzałości
          psychoseksualnej, inni dopiero wtedy, gdy z czasem wyciszą się w sferze
          seksualnej. Nie bez znaczenia jest poznanie głębokiego doświadczenia jedności w
          akcie małżeńskim i w imię pogłębiania tego doświadczenia dążenie do
          oczyszczenia w pełni, nawet z najmniejszej niedoskonałości, swojego pożycia
          seksualnego. Takie dążenia pojawiają się jednak dopiero na pewnym etapie
          rozwoju.

          Szybki wzrost napięcia seksualnego i rozbudzenie zakończone orgazmem może
          pojawić się spontanicznie w czasie zalotów, okazywania sobie znaków czułości.
          Nawet gdy wola trwania w dobru jest stała, małżonkowie zbliżając się do siebie
          nie są w stanie przewidzieć jak bardzo się pobudzą, czy będą umieli przerwać
          niewinnie zapowiadające się czułości i pieszczoty. Czasami szybkość wzbierania
          fali rozbudzanych zmysłów zaskoczy ich i nagle ogarnie. Niektóre osoby są z
          natury tak wrażliwe na punkcie seksualnym, że wystarczy im nawet mała
          pieszczota, aby nie były w stanie opanować narastającego podniecenia. U osób
          szczególnie uwrażliwionych pod względem seksualnym podniecenie prowadzące
          szybko do orgazmu może się pojawić nawet przy podejmowaniu czynności wydawałoby
          się niewinnych (rozmowa, obserwacja kąpiącego się współmałżonka, jego
          spojrzenie, gest, dotyk jego ciała). Takie całkiem naturalne reakcje się
          zdarzają i jeżeli pojawiły się bez jakiegoś zaplanowanego dążenia do ich
          wywołania nie można zaraz doszukiwać się w nich grzechu i obciążać winą
          moralną. W ogóle tego typu problemów nie wolno traktować rygorystycznie. Nie
          można surowo osądzać takich chwil zapomnienia, nieopanowania namiętności
          wynikłej z braku czujności przy okazywaniu sobie czułości. Obraźliwe jest
          nazywanie pieszczot, nawet przesadnych, "wspólnym onanizowaniem się" lub
          jeszcze bardziej dobitnie "masturbacją we dwoje". Poprzez takie słowa degraduje
          się bardzo bogactwo psychicznej i duchowej więzi małżeńskiej. Relację między
          małżonkami opisana jest jednowymiarowym językiem, który pozbawia ją siły
          przywiązania, szczerości uczucia, wzajemnej troski, a słabość małżonków w
          trudnej sztuce wychowania swojej seksualności interpretuje się jedynie jako
          wyrachowane świadczenie sobie usług seksualnych.

          Zanim małżonkowie osiągną ideał stoją przed zadaniem poznania siebie wzajemnie,
          swoich zachowań w różnych intymnych sytuacjach. Niekiedy trzeba lat, aby dobrze
          poznać wzajemne reakcje i wypracować umacniające miłość sposoby komunikacji.
          Ważne jest, aby małżonkowie ustalili wspólnie granicę, której nie chcą
          przekraczać, podjęli szczerą decyzję trzymania się swoich postanowień,
          motywowali się do unikania, w miarę możliwości, sytuacji nadmiernie ich
          rozbudzających. Wymaga to wytężonej pracy nad samoopanowaniem. W sferze
          seksualnej nic nie jest ustalone raz na zawsze. Podejmując pieszczoty, ale w
          taki sposób, aby nie doprowadzić się wzajemnie do orgazmu, trzeba nieustannie
          zachowywać czujność, ponieważ pod wpływem pragnienia przyjemności bardzo łatwo
          przesuwać ustalone wcześniej granice intymności. Gdy się je za bardzo rozszerzy
          trzeba spokojnie rozmawiać i wrócić do wcześniejszych postanowień. W ich
          zachowaniu pomóc może wspólna modlitwa, która porządkuje sferę seksualną i
          stanowi nieocenioną pomoc w osiągnięciu wewnętrznej dyscypliny w okresie
          wstrzemięźliwości. Jednocześnie podsyca głębokie poczucie duchowej jedności i
          bliskości.

          Potrzeba pieszczot i reakcja na nie, sposób odbierania bodźców seksualnych,
          jest sprawą bardzo zindywidualizowaną. Nie da się wskazać konkretnie, jakich
          pieszczot mają małżonkowie unikać, a jakie mogą podjąć. Nie można
          stworzyć "katalogu pieszczot dozwolonych". Im bardziej intymny sposób pieszczot
          małżonkowie podejmują, tym bardziej powinni uwzględniać wzajemne reakcje i
          oczekiwania. Istotne jest, aby to sami małżonkowie we wzajemnym dialogu odkryli
          własną linię napięcia między takimi formami bliskości, które będą wspierały ich
          miłość, ale ich nie będą za bardzo rozbudzały i takim sposobem oddalenia, który
          pomoże im wytrwać bez rozbudzenia, ale nie zabije czułości i poczucia
          emocjonalnej i cielesnej bliskości. Dla jednych czułe przylgnięcie do siebie
          czy namiętny pocałunek spowoduje rozbudzenie seksualne, które po chwili trudno
          będzie opanować. Inni, powoli osiągający stan rozbudzenia, będą mogli sobie
          pozwolić na dużo śmielsze gesty. Dla jednej osoby podejmowanie pieszczot będzie
          miało duże znaczenie, dla drugiej ich brak nie będzie szczególnie dokuczliwy.
          Dlatego ustalenia tego typu należą do samych małżonków i nie mogą być odgórnie
          znormalizowane. Są one kwestią wewnętrznej ich uczciwości wobec samych siebie,
          wcześniej podjętej decyzji nie przekraczania ustalonych granic, ich świadomego
          aktu woli, aby sfera seksualna była przed Bogiem uporządkowana, czysta i święta.
          • poprzezknieje czy to jest forum religijne? 02.09.04, 22:56
            czy na prawde nie da sie pisac o npr bez mowy o:
            grzechu
            Bogu
            czystosci
            darze z siebie
            itd itp

            przciez jest tyle propagandowych stron katolickich z ktorych wylewaja sie hymny
            pochwalne na czesc npr i sączy jad na antykoncepcje ... czy to za malo?

            czy i to forum ma spelniac funkcje oreza katolikow do walki o swoj swiatopoglad?
            przeciez jest juz cudowne forum na www.lmm.pl z szalejacym adminem ktory tnie
            wszystko na lewo i prawo co tylko jest niepochlebne o npr

            jak ktos chce niech sobie wejdzie na www.szansaspotkania.net i tam odda sie
            wielogodzinnemu praniu mózgu ale zostawcie to forum w spokoju...
            • jur_gor Re: czy to jest forum religijne? 03.09.04, 00:32
              Przecież nie musisz czytać wszystkiego. Taki inteligentny gość jak TY już po
              pierwszym zdaniu zorientuje się, że to katolicki jad i może przerzucić się na
              inny wątek
              • poprzezknieje Re: czy to jest forum religijne? 03.09.04, 08:43
                ja nie pisze o wątku tylko o forum ... jur gor
                przeciez macie swoje fora jak wychowanie w wierze, koscioł, religja,
                chrzescijanstwo itd itp malo tego jest ???
                czy tutaj tez musi byc ideologia, propaganda i pranie mózgu ?
                chyba wam za ciasno na forum lmm.pl i musicie jakas krucjate zrobic na inne
                fora
                • jur_gor Re: czy to jest forum religijne? 03.09.04, 11:16
                  Jeśli się nie mylę to to forum założyła Adzia_a, może pozwólmy Jej decydować co
                  jest poprawne ideologiczne i który wątek ma zostać. Ja wchodząc tutaj czuję się
                  gościem, a nie współwłaścicielem tego forum. A jak Ci się nie podoba profil
                  forum to przecież możesz założyć konkurencyjne w którym nie będzie
                  ideologicznej propagandy. A tak z ciekawości – czy Ty stosujesz NPR, bo
                  merytorycznie to się za bardzo nie udzielasz w odróżnieniu od PP, którego
                  ideologiczny wątek tak Cię zdenerwował?
                  • poprzezknieje Re: czy to jest forum religijne? 03.09.04, 11:45
                    Jezeli adzia_a chce zrobic z tego forum
                    narzedzie do walki o jedyną słuszną wizję płciowości głoszoną przez KK na wzór
                    forum lmm.pl
                    jezeli celem jest nawracanie ludzi, uswiadamianie co jest grzechem a co nie, co
                    robic aby zyc w czystosci, jaki jest Bozy zamysl w kwestii aktu malzenskiego
                    itd. itp.
                    to rzeczywiscie jej sprawa i nikt tego nie zabroni
                    żałuję ze parktycznyprzewodnik ktory udziela bardzo wielu istotnych i
                    pożytecznych rad na tym forum
                    postanowil przemycac po malu propagandowe teksty ze stron katolickich (ktore z
                    obiektywizmem niewiele maja wspolnego)

                    czy to jest cena ktora trzeba placic za uzyskanie jakże cennych, praktycznych
                    informacji na temat npr?
                    • ciociacesia Re: czy to jest forum religijne? 03.09.04, 12:02
                      naprawde nie musisz tego czytać. serio-serio. a mi sposób w jaki pp "przemyca
                      propagandowe teksty" :)) moze nie do konca jestem na te propagande podatna, ale
                      nie widze nic złego w przeczytaniu odmiennej opinii i rozwazeniu, przeciez nie
                      musze sie z nią zaraz zgadzać
                      • poprzezknieje Re: czy to jest forum religijne? 03.09.04, 13:24
                        odpowiedz sobie na pytanie
                        "odmiennej opinii" na temat czego ?
                        jestes na forum religijnym czy npr-owskim?
                        • ciociacesia Re: czy to jest forum religijne? 03.09.04, 16:00
                          > odpowiedz sobie na pytanie
                          > "odmiennej opinii" na temat czego ?
                          > jestes na forum religijnym czy npr-owskim?

                          ta linia jest tez chyba odmienna od twojej skoro sie tak burzysz. odmiennej
                          lini na temat okresów wstrzemięźliwości, które sie "zdarzają" w npr :)

                          forum jest npr-owski, ale ja tu estem tylko gosciem, i jezeli ktos ma se prawo
                          burzyc to admin - własciciel forum i moderatorzy. ja zawsze moge nie czytac
                          dalej. a katolikom zyjącym według npr-u moze to pomóc, wiec czemu nie?
                  • poprzezknieje i jeszcze... 03.09.04, 12:03
                    ciesze sie jur_gor ze rowniez zauwazyles ze ten watek jest ideologiczny
                    przynajkniej tu sie zgadzamy
                    ale czy uwazasz ze powinien funkcjonowac jakis przelicznik np. jak napisze sie
                    10 postow merytorycznych na temat npr to mozna napisac 1 post ideologiczno-
                    propagandowy ?
                    swoja droga ciekawe dlaczego praktyczny nie podaje informacji ze autorem tego
                    tekstu jest ksiadz !
                    • zamia1 Re: i jeszcze... 03.09.04, 12:45
                      Pójdę tropem Jur_gora i spytam, co Ciebie tu trzyma, na tym forum poświęconym
                      NPR? (chociaż ja Twoje posty zaaaawsze czytam, o czym później).

                      Powtórzę radę - załóż własne forum, np: "NPR a niewygodne pytania", gdzie
                      będziesz je zadawał i udowadniał ewentualnym rozmówcom brak wewnętrznej logiki
                      w ich rozumowaniu.
                      Ja sobie czasem poczytam, bo - jak Ci już kiedyś pisałam - jestem wielbicielką
                      PASJI, z jaką uświadamiasz, jak bardzo wyprane mamy mózgi ;-)

                      A po ludzku - nie ma przymusu czytania, żyjemy w wolnym kraju.

                      I jeszcze: PP wkleiła tekst (chociaż ja bym wkleiła tylko link), opatrzyła go
                      niewinnym tytułem i nie umieściła żadnego komentarza, który by upoważniał
                      Ciebie do oskarżania jej o sianie propagandy. Ponadto omawiany tekst nie odnosi
                      się bezpośrednio do nikogo, więc nie widzę powodu, dla którego Adzia miałaby go
                      usunąć. Chociaż zrobi, co zechce, bo to Jej ogródek (a ja jestem wdzieczna za
                      możliwość przebywania w nim:-)

                      Miłego dnia :-)
                      • poprzezknieje Re: i jeszcze... 03.09.04, 13:50
                        ja równiez wkleilbym tylko link (co uczynilem nawet)
                        jezeli chodzi o pytanie dlaczego tu jestem
                        to po prostu lubie czytac to forum gdyz jest doskonalym przykladem
                        na zaklamanie jakie funkcjonuje na stronach propagandowych npr-u
                        zamiast czytac o swietnej super prostej metodzie naturalnej ktora zajmuje
                        raptem mniej niz 5 min dziennie i daje 100% pewnosci
                        moge poczytac co chwile watki w ktorych zawarta jest cala masa problemow,
                        niepewnosci i
                        watpliwosci zwiazanych z stosowaniem npr

                        uwielbiam watki w ktorych doswiadczeni npr-owcy chwala sie ze w zasadzie to
                        nawet temperatury nie mierza opierajac sie wylacznie na objawach
                        a jak ktos nagle ma problem i podejrzewa ze moglo dosc do neiplanowanego
                        poczecia to pierwsze pytanie jest o wykres temperatury ;-)
                        po prostu super !

                        a teksty po analizie wykresow ze "owulacja byla 16 dnia (plus minus 2-3 dni)"
                        to juz szczyt szczytow

                        a najbardziej podobaja mi sie watki zawzietych wyznawcow npr-u ktorzy w pewnym
                        momencie z przerazeniem pisza
                        ze cos sie poprzestawialo w cyklu i nie wiedza co sie dzieje ...
                        ah te nerwy ... cudowne prawda?

                        nigdzie cenzura przeciez nie posci takich tekstow tylko tutaj ;-)

                        lubie to forum bo tu jest prawdziwe zycie a nie lukrowane regulki propagandowe

                        zamia1 ciekawe ze lubisz tylko czytac a nie dyskutowac ... w sumie lepiej nie
                        dyskutowac bo moglyby z tego rozne ziwne rzeczy powychodzic ...
                        • aniael Re: Do Poprzezknieje 03.09.04, 14:36
                          "Forum służy wymianie doświadczeń związanych ze stosowaniem naturalnych metod
                          diagnozowania płodności - zarówno z celu poczęcia dziecka, jak też jego
                          uniknięcia bądź odłożenia.

                          Zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby podzielić się swoimi wątpliwościami,
                          bądź służyć radą.

                          Forum jest otwarte, jedyne obowiązujące reguły to zasady kultury i trzymanie
                          się tematu :-) Usuwane będą posty zaczepne i niemerytoryczne."

                          To wstęp, którego jak rozumiem nie przeczytałeś. Powtórzę za przedmówczyniami:
                          nie jest to forum dla Ciebie, sądzę, że Twoje posty powinny zostać wykasowane.
                          Do siania uprzedzeń znajdź sobie inne forum, lub załóż swoje.
                          Powodzenia.
                          • poprzezknieje Re: Do Poprzezknieje 03.09.04, 15:03
                            no bardzo ciekaw jestem
                            jak do tematu tego forum maja sie rozwazania na temat grzesznosci osiagania
                            orgazmu
                            po przez wzajemne pieszczoty małżonków ?
                            na pewno nie znajac odpowiedzi na tak istotne pytanie trudno jest stosowac npr
                            prawda?

                            aniael - złoż jakies forum, ja tam napisze i sobie skasujesz wtedy mojego posta
                            OK?
                            • aniael Re: Do Poprzezknieje 03.09.04, 15:23
                              poprzezknieje napisała:

                              > no bardzo ciekaw jestem
                              > jak do tematu tego forum maja sie rozwazania na temat grzesznosci osiagania
                              > orgazmu
                              > po przez wzajemne pieszczoty małżonków ?
                              > na pewno nie znajac odpowiedzi na tak istotne pytanie trudno jest stosowac
                              npr
                              > prawda?

                              Ty zdaje się npr nie stosujesz, więc masz średnie na ten temat pojęcie. Jeśli
                              ktoś stosuje npr ze względów religijnych, przytoczony tekst przeczyta. Jest
                              zatem związany z tematem forum.
                              >
                              > aniael - złoż jakies forum, ja tam napisze i sobie skasujesz wtedy mojego
                              posta
                              >
                              > OK?

                              Wiesz szkoda by mi było czasu, którego Ty zdaje się masz za wiele. Czytasz to
                              forum z nudów i szukasz pretekstu, żeby narobić zamieszania.
                        • zamia1 Re: i jeszcze... 03.09.04, 14:43
                          Ależ ja chętnie podyskutuję, jak tylko będzie o czym :-)

                          Miłego dnia :-)
                          • poprzezknieje Re: i jeszcze... 03.09.04, 15:05
                            czytac masz o czym
                            a dyskutowac nie masz?
                            • zamia1 Re: i jeszcze... 03.09.04, 15:43
                              > czytac masz o czym
                              > a dyskutowac nie masz?


                              Dokładnie tak jest. To, co mnie przyciąga do lektury Twoich postów, to -
                              powtarzam - pasja, z jaką je formułujesz, Twój niepowtarzalny styl wypowiedzi
                              :-)
                        • jur_gor Re: i jeszcze... 03.09.04, 15:13
                          Nie stosujesz NPR-u, nie masz problemów i nie potrafisz pomóc tym, którzy je
                          mają. Siedzisz tu i zaspokajasz jakieś swoje dziwne potrzeby. Zamia1 jest miła
                          ja nie, gdyby to ode mnie zależało to bym Cię wyciął z tego Forum, żebyś nie
                          przeszkadzał w realizacji "statutowych obowiązków"
                          • skrzynka3 Re: i jeszcze... 03.09.04, 16:44
                            Dla czesci praktykujacych NPR z powodow religijnych -czy Ci sie to podoba
                            Poprzez Knieje czy nie tacy tez sa, tekst PP porusza istotne problemy z ktorymi
                            spotykaja sie w "codziennej praktyce" dla czesci jest zupelnie nieprzydatny bo
                            Oni nie maja problemow z okresowa wstrzemiezliwoscia (ich swiatopoglad
                            dopuszcza inne rozwiazania) ta grupa pewnie zacznie czytac i da spokoj bo tekst
                            nie bedzie dla nich interesujacy.

                            A jeszcze w kwestii merytorycznej tak Cie cieszy ze tyle tu osob z
                            watpliwosciami -wejdz na jakakolwiek stronke o antykoncepcji -prawda?- zadnych
                            watpliwosci, klopotow ze strony uzytkowniczek wszystko proste i bezbolesne ;)))
                            I na przyklad mnie NPR zajmuje "reklamowe 5 min" dziennie.Nie znam rzeczy w
                            ktorej nauczenie nie trzeba wlozyc wysilku i jest to chyba normalne.

                            Skoro interesujesz sie NPR to powinienes choc znac podstawy i nie powinny Cie
                            dziwic komentarze ze "owu byla 16 dnia plus minus 2 dni" ta metoda nie wyznacza
                            dnia owu tylko dni potencjalnie plodne i na pewno nienieplodne dla ich
                            wyznaczenia nie jest potrzebne okreslenie daty owu (niemozliwe zreszta w
                            warunkach domowych)
                            Pozdrawiam Skrzynka
                          • poprzezknieje Re: i jeszcze... 03.09.04, 17:35
                            ehh jur_gor a mogloby byc tak pieknie
                            ze pisalbys swoje propagandowe teksty na temat wyzszosci
                            npr nad innymi formami antykoncepcji i wszyscy by cie chwalili jak
                            to pieknie napisales
                            a takich jak ja co to ci napisza pare słów prawdy
                            to byś wycinał i banował az do trzeciego pokolenia
                            i wsyzscy zyliby długo i szczesliwie w Kraju Rad wielbiac towarzysza jur_gor

                            tylko problem polega na tym ze nie jestes adminem i nie mozesz
                            niestety sie powyzywac
          • orla6 Re: Cos nowego 07.09.04, 13:34
            Kochani (w tym również Poprzezknieje)!
            JA osobiście jestem wdzieczna ze te watki sie pojawiaja. One same, moze nawet
            bardziej niz pomoc merytoryczna, pomagaja mi trwac przy npr mimo czestych
            trudnosci i watpliwosci. Dzieki Wam ze jestescie. Poprzez knieje ma pretensje
            o wstawki "ideologiczne" - z jego punktu widzenia. dla mnie aspekt duchowy i
            merytoryczny npr (ktory moim zdaniem jest najskuteczniejszym i
            najbezpieczniejszym dla zdrowia sposobem planowania rodziny, niezaleznie od
            trudnosci emocjonalnych i praktycznych mu towarzyszacych) sa rownie istotne i
            jezeli istnieje forum mu poswiecone to uwazam za wysoce sluszne aby poruszalo
            wszystkie towarzyszace mu tematy. Przeciez i tak kazdydecyduje za siebiei jak
            cos mu nie pasuje, to nie musi sie tym przejmowac, ani czytac, ale dlaczego
            odbierAC tę możliwosc innym. Poprzezknieje odsyla nas na inne fora. Powiem
            szczerze,ze moj czas jako pracujacej matki dwojki bardzo zaborczych i
            balaganiacych dzieci- niejadkow jest ograniczony do minimum i nie uczesczam
            niegdzie indziej, a jesli to bardzo rzadko. Powtarzam: sa to tematy, ktore
            przynajmniej dla niektorych, takich jak ja, sie nierozlacznie wiaza, wiec
            dlaczego nie mozemy o nich rozmawiac w tym samym miejscu? bo mamy irozne
            poglady? Wejscie na jedno forum jest szczytem tego na co pozwala mi moj "wolny"
            czas. Apeluje: dyskutujmy, czytajmy, poszukujmy razem dalej, a nie wsciekajmy
            sie ze nie wszyscy uwazaja tak jak my i jeszcze smieja o tym rozmawiac ( a nie
            narzucac komus swoje poglady). Ja jeszcze raz Wam dziekuje, że jestescie,
            inaczej bym pewnie juz zrezygnowala. Lubie tu byc.
            Pozdrowionka.
            PS. Sorry za chaos wypowiedzi i literowki, ale jak zwykle sie spiesze, a
            dziecko za wszelka cene chce mi wylaczyc komputer.
    • praktycznyprzewodnik Ale sie narobilo ! 03.09.04, 16:59
      Znalazlam ten tekst na stronie Ligi Malzenstwo Malzenstwu i pomyslalam, ze
      dobrze byloby go wkleic do watku, ktorego tytul brzmial jakos "co robicie w dni
      plodne" czy podobnie. Ale szukalam, szukalam i nie znalazlam. Stad pomysl
      na "cos nowego".
      Jesli ktos poczul sie indoktrynowany, przepraszam.
      Wklejac bede,chyba ze mi zabronia. Ale od dzis zaznacze "uwaga,
      indoktrynacja !".
      • poprzezknieje Re: Ale sie narobilo ! 03.09.04, 17:38
        > Ale od dzis zaznacze "uwaga, indoktrynacja !".

        o i odrazu wiadomo o co chodzi ;-)
        sadze ze wystarczy sam link jak kogos to interesuje to bedzie sobie grzebal tam
        a nie tutaj...
    • reszka2 pax, pax, panowie i panie 03.09.04, 22:11
      Bo będę zmuszona użyć współmoderatorskiej siekierki i powycinać to i owo.

      Nie czuję się indoktrynowana przez praktycznyprzewodnik - wszak nigdy, ale to
      nigdy nie udzielała porad forumowiczkom przez pryzmat swojej wiary. Ten tekst
      jest dla mnie pewną ciekawostką - wzresztą przyszła w dobrym momencie. Na lmm
      nie zaglądam nigdy, więc nie trafiłabym na to za nic w świecie.


      Aha, dobrze że juz wróciłaś, praktycznyprzewodniku! Brakowało tu Ciebie.
      • praktycznyprzewodnik Re: pax, pax, panowie i panie 03.09.04, 23:26
        A bo ja byłam na Ukrainie i na własne uszy słyszałam szum Prutu i Czeremoszu !
        • artus1231 Re: pax, pax, panowie i panie 05.09.04, 19:23
          Poprzezknieje, od dawna chciałem zapytać Cię, czy Ty nie jesteś przypadkiem
          Metplanetycznymiznakami z forum Katolika? (styl i pasję macie bardzo podobne!)

          Co do przytoczonego tekstu, o. Knotz jest jedynym znanym mi księdzem, który
          szczerze stara się zrozumieć problemy małżonków (za co go cenię) i... pogodzić
          wodę (naukę Kościoła) z ogniem (miłością małżeńską). Jak wiadomo jednak woda
          gasi ogień. Dlatego jego praca trochę jest syzyfowa :(
          Te sprzeczności widać w tekście.
          Jeżeli małżonkowie mają pozostać małżonkami w okresie wstrzemięźliwości to
          trudno by jednocześnie starali się być "zalotnymi narzeczonymi":

          ("Małżonkowie w tym okresie są nadal małżonkami i dlatego muszą nauczyć
          się kochać w sposób odpowiedni dla małżeństwa. "Oznacza to poszukiwanie
          nowych sposobów wyrażania wzajemnego zainteresowania i miłości, a więc czegoś
          na wzór przedmałżeńskich zalotów" . Czas oczekiwania na współżycie seksualne
          jest w myśl tej koncepcji przede wszystkim czasem adoracji, czułości,
          okazywaniem sobie szacunku i uznania. Kochający się małżonkowie uświadamiają
          sobie wtedy, że łączy ich głęboka więź, wspólnota miłości, że odczuwają
          siebie w najbardziej ukrytych drganiach duszy. Czują się duchowo i
          psychicznie zespoleni ze sobą, ogarnięci poczuciem bliskości".)

          To jest proponowanie, by małżonkowie zachowywali się w sposób sztuczny i
          wymuszony. To nie podczas wstrzemięźliwości (!!!) tylko podczas współżycia (!)
          kochający się małżonkowie uświadamiają sobie, że łączy ich głęboka więź,
          wspólnota miłości, że odczuwają siebie w najbardziej ukrytych drganiach duszy;
          czują się duchowo i psychicznie zespoleni ze sobą, ogarnięci poczuciem
          bliskości. Mamy tu do czynienie rzeczywiście z ideologią - odwracaniem kota
          ogonem do przodu. Niestety, nauka Kościoła od początku szczególne dobro
          małżeństwa widzi w opanowywaniu popędu, a nie w jego używaniu. :(



          • poprzezknieje Re: pax, pax, panowie i panie 05.09.04, 21:29
            artus1231 napisał:

            > Niestety, nauka Kościoła od początku szczególne dobro
            > małżeństwa widzi w opanowywaniu popędu, a nie w jego używaniu. :(

            taaa... szczegolnie to widac gdy jest mowa o opanowaniu popedu w okresie
            ciąży ;-) jest to pierwszy z rzedu przyklad na absurdalnosc nauki Koscioła w
            tych sprawach

            Jezeli chodzi o Knotza to takie wrazenie odnosisz po czytaniu jego tekstow na
            temat malzenstw stosujacych npr bo niejako stara sie z tej absurdalnej nauki
            zrobic cos bardziej ludzkiego ale i tak kiepsko mu to wychodzi
            natomiast gdybys poczytal cos z jego tekstow na temat malzenstw ktore stosuja
            taki szatanski wynalazek jak prezerwatywa to bys dopiero sie przekonal ze w
            swoich pogladach niczym nie rozni sie od nawiedzonych sluchaczy radia maryja

            juz bardziej polecam
            tygodnik.onet.pl/1544,5498,1144041,tematy.html
            • mamakamilaikasi Re: pax, pax, panowie i panie 07.09.04, 12:50

              >
              > taaa... szczegolnie to widac gdy jest mowa o opanowaniu popedu w okresie
              > ciąży ;-)


              a to gdzie przeczytales?
              pytam nie z przekory ale z ciekawosci...
              m

              • poprzezknieje Re: pax, pax, panowie i panie 07.09.04, 15:41
                mam nadzieje ze wyczulas ironie
                a sprawa jest bardzo prosta
                chodzi o to ze aby jakos wytlumaczyc nauke KK o zakazie antykoncpecji
                caly sztab ludzi siedzi i wymysla przerozne teorie na temat szkodliwosci
                fizycznej, duchowej, moralnej itd antykoncepcji
                jednym z takich wymyslow jest to ze antykoncepcja jest zla bo powoduje ze
                czlowiek traci kontrole nad swoim popedem
                i tutaj mozna by wymieniac przerozne sposoby jak to jest opisywane
                i wydawaloby sie ze wszystko jest jasne -> czeste wspolzycie jest be bo traci
                sie kontrole (jest to tez poniekad proba uzasadnienia ze wstrzemiezliwosc jest
                bardzo potrzebna)
                i w zasadzie powinnismy byc wdzieczni za to ze Kościół stoi na strazy i w pore
                ostrzega nas przed tymi zgubnymi skutkami czestego wspolzycia
                ale problem pojawia sie gdy zaczynamy pytac o okres ciazy kiedy to przez 9 m-cy
                nie ma cykli, okresow plodnych a wiec i wstrzemiezliwosci itd
                Ktos kto na serio bierze te wymysly o rzekomej szkodliwosci antykoncepcji
                moglby sobie pomyslec - aha, jak nie ma cykli to aby dalej usilnie trenowac
                panowanie nad popedem trzeba sobie jakos ustalic 1-2 tygodniowe okresy
                wstrzemiezliwosci tak sztucznie ! (ciekaw jestem czy ktos jest az tak
                nawiedzony)
                Otoz nic bardziej błednego bo okazuje sie ze w okresie ciazy nawet wskazane
                jest uzywanie do woli i tutaj pojawia sie cala masa opisow jak to mozna, wręcz
                nalezy korzystac z tego wyjatkowego okresu itd itp nagle to cale pisanie o
                zagrozeniach zwiazanych z nieujarzmionym popedem traci na znaczeniu
                (o malzenstwach bezplodnych to nawet nie wspominam)
                i tym prostym sposobem widac ze to cale panowanie nad popedem to po prostu
                czysty wymysl i punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia a cala argumentacja
                jest dobrana tak aby mialo wyjsc to co ma wyjsc - hipokryzja w czystej postaci
                (jakbys nie wiedziala to sie nazywa "szukanie prawdy")
                a ze wychodza z tego potem głupoty to juz inna sprawa
                • mamakamilaikasi Re: pax, pax, panowie i panie 07.09.04, 16:18
                  faktycznie to nie wyczulam ironi...
                  ale nie potrzebuje byc uswiadamiana takim irodnicznym tonem,

                  ja tez nie rozumiem argumentowania religijnego npr, ale nie wysmiewam i nie
                  krytykuje, a moze kiedys sama trafie na artykul z ktorym sie zgodze calkowicie
                  m
                  • poprzezknieje Re: pax, pax, panowie i panie 07.09.04, 18:20
                    przeciez wlasnie dalem tobie odpowiedz dlaczeog nie rozumiesz argumenatacji
                    Kosciola bo jest po prostu nielogiczna i tyle
                    - swoja droga nie rozumiem dlaczego uwazasz to za argumentacja religijna
                    przeciez w tym co napisalem nie ma ani jednego watku religijnego
                    • mamakamilaikasi Re: pax, pax, panowie i panie 07.09.04, 19:44
                      poprzezknieje napisała:

                      > - swoja droga nie rozumiem dlaczego uwazasz to za argumentacja religijna
                      > przeciez w tym co napisalem nie ma ani jednego watku religijnego

                      jezeli odwolujesz sie do tego czego uczy Kosciol to w pewien sposob z nim
                      polemizujesz, uwazasz argumenty za nielogiczne... - ja tez, ale ich nie wymiewam

                      ale schodzimy z tematu watku,
                      dla mnie ciekawe bylo przeczytac zamieszczony artykul,
                      jednak jestem taka ze na kazde zdanie mam albo kilka komentarzy albo kilka
                      pytan, i jak napisalam nie znalazlam jeszcze takiego artykulu z ktorym moje wew
                      ja by sie zgadzalo,

                      a poza tym to bede stosowac npr,
                      ale tez bede nadal szukac zrozumienia argumentacji KK
                      m
                      • artus1231 Re: pax, pax, panowie i panie 09.09.04, 14:48
                        Do tego, co pisze Poprzezknieje:
                        Widziałem na własne oczy (gdzieś na stronach lmm), jak guru NPR John Kipley
                        zachęca małżonków w okresie menopauzy do... okresowej wstrzemięźliwości. :)
                        Serio, serio
                        • poprzezknieje Re: pax, pax, panowie i panie 09.09.04, 19:18
                          ale chyba nie pod grozba grzechu ciezkiego ...
                          • praktycznyprzewodnik Re: pax, pax, panowie i panie 09.09.04, 20:56
                            Przeczytalam raz jeszcze cały tekst i wyszło mi, ze wcale nie jest taki
                            bardzo indoktrynujacy. Jest przeznaczony dla osób praktykujacych
                            wstrzemiezliwosc okresowa od pozycia małzenskiego i wychodzi na przeciw ich
                            problemom.
                            Praktykujacych wstrzemiezliwosc z przyczyn przynaleznosci do KK, ale
                            niekoniecznie.
                            Mowa jest o motywacji religijnej, duchowej.

                            • poprzezknieje Re: pax, pax, panowie i panie 09.09.04, 22:17

                              No dobrze praktcznyprzewodnik jak uwazasz ze nie jest to indoktrynacja to
                              prosze bardzo na razie dwa cytaty:

                              "Jeżeli małżonkowie chcą budować zdrową, pełną miłości i ciepła relację, to
                              muszą liczyć się z tym, że pojawią się takie sytuacje, w których ulegną sile
                              zmysłów, i co jakiś czas, w swojej ludzkiej słabości, posuną się w
                              pieszczotach zbyt daleko, doprowadzając się (lub jedną stronę) do orgazmu poza
                              stosunkiem seksualnym."
                              Pisanie o pieszczotach małżeńskich ktore koncza sie orgazmem w kategoriach
                              ludzkiej słabości jest wlaśnie indoktrynacją bo niby z jakiej racji Knotz
                              twierdzi ze swiadomy seks oralny malzonkwo jest słabością ???
                              Jest to przyklad wmawiania ludziom ze maja problem tam gdzie go nie ma!
                              Bo niby z czego wynika przeswiadczenie ze orgazm nie moze byc poza stosunkiem ?
                              Tylko i wylacznie z ideologii praktycznyprzewodniku i wlasnie o tym piszę.

                              Kolejny cytat dotyczy postrzegania mezczyzny jak zwierze ktore nie potrafi
                              opanowac swoich popedow:
                              "Dlatego w
                              okresie wstrzemięźliwości mężczyzna będzie zawsze chciał tylko jednego - jak
                              najszybciej podjąć współżycie seksualne. Gdy kobieta wytwarza niezrozumiały dla
                              niego dystans i nie pozwala zbliżyć się do swego ciała może czuć się samotny i
                              upokorzony."
                              zupelnie tak jakby mezczyzna byl osobnikiem pozbawionym rozumu ktoremu nic nie
                              da sie wyltumaczyc i nic nie jest w stanie zrozumiec a jedyne czym sie kieruje
                              to checia wsadzenia czlonka do pochwy zony. Tylko zupelny ignorant moze takie
                              bzdury wypisywac.
                              Jak wypaczony obraz swiata prezentuje Pan Knotz w swoim felietoniku niech
                              swiadczy chociazby jeszcze to ze mu do glowy pewnie nie przyjdzie ze to kobieta
                              np moze miec chec zaspokojenia swojego popedu i moze prowokowac meza do tego.

                              Na razie o tekscie zwiazanym z biologizacją aktu małżeńskiego nie pisze, ale
                              jak trzeba bedzie to moge i te czesc rozwinac ukazujac kolejne szerzenie
                              ideologii.

                              Indoktrynacja w tym przypadku polega na tym ze ludziom wmawia sie ze sa
                              problemy tam gdzie ich nie ma, ze zle sa zachowania ktore zle nie sa, zmusza
                              sie ludzi do walki z problemami ktorych nie ma a ktore sa tylko elementem
                              wyobrazni Pana Knotza.
                              • jur_gor Re: pax, pax, panowie i panie 10.09.04, 09:31
                                Drodzy dyskutanci czy nie uważacie, że dobre wychowanie wymaga, aby odpowiadać
                                na pytania zadane w czasie dyskusji?

                                1. Poprzezknieje, od dawna chciałem zapytać Cię, czy Ty nie jesteś przypadkiem
                                Metplanetycznymiznakami z forum Katolika? (styl i pasję macie bardzo podobne!)

                                2. A tak z ciekawości – czy Ty stosujesz NPR, bo
                                merytorycznie to się za bardzo nie udzielasz w odróżnieniu od PP, którego
                                ideologiczny wątek tak Cię zdenerwował?



                                • artus1231 Re: pax, pax, panowie i panie 12.09.04, 17:15
                                  Jurgor, na moje właściwie prywatne pytanie Poprzezknieje odpowiedział mi
                                  prywatnie.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka