35.a 06.09.08, 12:29 Na tym forum niemal tylko narzekania. Że jesteśmy osobami ciężkimi we współżyciu. Co Was zatem do nas przyciąga? Dlaczego zdecydowaliście się z nami być? Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
mari-anne Re: Do partnerów osób z ChAD 06.09.08, 12:35 Bo jesteśmy osobami ciężkimi we współżyciu... Ja na miejscu innych, tych bardziej normalnych, nie chciałabym ze sobą współżyć... Odpowiedz Link
35.a Głupoty opowiadasz 06.09.08, 12:43 Zaznaczam, subiektywnie. Ale podobne głosy czytałam na jakimś zagranicznym forum dla maniaków. Można się z nami fajnie bawić, szczególnie jeśli partner potrafi powiedzieć w odpowiednim momencie "stop" i czuwa nad bezpieczeństwem. Jest z nami fajny, odlotowy seks (jeśli mamy akurat hipomanię). Mamy fajne skojarzenia i nie można się z nami nudzić. Bywa, iż nasza kreatywność powala : ) W depresji partner/-ka ma okazję poznać z nami egzystencjalny ból cierpienia, dotknie z nami dna. Oczywiście, jeśli zechce nam towarzyszyć. Dopiszę, gdy jeszcze mi się coś przypomni. Odpowiedz Link
ka_an Re: Do partnerów osób z ChAD 06.09.08, 18:22 Kiedyś byłam bardzo zakochana w facecie z ChAD. Znałam, go jeszcze na długo za nim zachorował. Zawsze miał niesamowite poczucie humoru, był indywidualistą i ekstrawertykiem. Ja jestem jego przeciwieństwem. Rozstaliśmy się i on zerwał ze mną kontakt po 23 latach znajomości. Przez nieporozumienie, odmienne zdanie, pogląd na jego i moją chorobę. Dla mnie bardzo duża i nieodżałowana strata. Odpowiedz Link
konto_online Re: Do partnerów osób z ChAD 06.09.08, 20:09 przyciąga odrobina szaleństwa ODROBINA a na schodzenie na dno życia normalsi w ogóle nie mają ochoty Odpowiedz Link
dereke Re: Do partnerów osób z ChAD 06.09.08, 20:11 Przyciąga tylko sex Wszystko inne - koszmar. Odpowiedz Link
befrida Re: Do partnerów osób z ChAD 06.09.08, 20:27 Masz racje Dereke, przyciąga super sex... A reszta.. ludzie boja sie odpowiedzialnosci...(czasem kgtos musi zrobic cos za ciebie...) Ale powiedz mi czy znalazlkas/es kogos takiego, kto potrafi zrozumiec twoje stany? Odpowiedz Link
mari-anne Re: Do partnerów osób z ChAD 06.09.08, 20:42 znalazlam ale nikt nie przekroczyl magicznych trzech lat ergo: po trzech latach cierpliwosc ludzka zazwyczaj sie konczy a niechby pomysleli/pomyslaly ze ja musze ze soba cale zycie wytrzymywac Odpowiedz Link
laguma Re: to ja mam szczęście ... 06.09.08, 21:21 w wieku 21 lat poznałam mężczyznę mego życia. Przeżywałam wtedy depresję nie zdając sobie z tego nawet sprawy. Chorwałam od dziecka, ale leczyć zaczęłam sie dopiero, kiedy już byliśmy razem. Ślub wzięlimy po 4latach znajomości. Nie odszedł i zostliśmy małżeństwem pomimo moich prób samobójczych, pomimo tego, że na skutek jednej z nich stałam się częściowo niepełnosprawna i zmieniona po operacji plastycznej. Nie odszedł pomimo, że ja go odrzucałam, myślałam wtedy, że nie chcę z nim być. Przeżyliśmy razem teragiczne i piękne chwile, jego poważne operacje, narodziny dwójki dzieci, operacje córki, powalające diagnozy, wspólne założenie i prowadzenie dobrze prosperującej firmy, kupno wymarzonego mieszkania, moje nawracające depresje i krotkotrwałe wzloty. Jesteśmy razem od 12 lat. Czasem myślałam, ze czegoś brak w naszym związku, ale teraz wiem, że to moja choroba wpływa na takie myślenie - kiedyś omal nie rozstaliśmy się, bo wydawało mi się, że nasz sex jest beznadziejny, teraz wiem, że byłam wtedy w strasznym dołku, a to wiadomo co oznacza ... Jest mu ze mna trudno, ale chyba lubi wyzwania,lubi się kimś opiekować, ma cierpliwość, potrafi wczuć sie w sposób odbierania świata przez osobę chorą, a to chyba rzadko spotykana cecha. Czasem mnie nie rozumie, ale potrafi wysłuchać, ocenić sprawę "po normalnemu", bo ja czesto oczywiście wyolbrzymiam. Czuję się kochana pomimo swojej choroby, a może nawet właśnie z powodu mojej choroby? Jestem pewna, ze są na świecie osoby, które chcą sie zaopiekować takimi jak my, chcą dzielić z nimi życie, na dobre i na złe. Czasem chyba nie doceniam mogo męża i właśnie czytając ten wątek i pisząc to wszystko po raz kolejny uświadomiłam sobie, jak wielkie szczęście miałam spotykając takiego człowieka na swej drodze. Mocno ściskam tych samotnych, którzy jeszcze szukają i wątpią, że znajdą. To jest możliwe. Z całego serca tego zyczę. Odpowiedz Link
laguma Re: to ja mam szczęście ... 06.09.08, 21:50 gdyby nie on myślałabym, ze nie zasługuję na miłość. Stałam się brzydka, kulawa, pozszywana, 20kg więcej niż 12 lat temu, upierdliwa jak ma górkę, ale najcześciej zdołowana i dołująca innych jak mam doła, beznadziejna matka i kwoka domowa, która nie potrafi mieszkania ogarnąć i o rodzinę zadbać, do pracy też sie juz nie nadaję i mąż firmę sam właściwie prowadzi, beznadziejna w łóżku, też z powodu ciągłych dołów. Górki są rzadko więc trudno nadrobić. A on jest ciągle przy mnie. Pomyślicie, że mam niską samoocenę. Nawet jeśli tak, to skoro piszę "beznadziejna" powiedzmy , że jestem "kiepska". I tak mu sie dziwię. Odpowiedz Link
kajka68 Re: to ja mam szczęście ... 07.09.08, 08:29 wychodzac za mąz nie wiedzialam ,ze jest chory.jesteśmy razem prawie 18 lat-przeżyłam z nim wszystko:zdrady,pobicia,wyzwiska-swoje szalone chwile spędzal z malolatą poznaną gdzieś na wakacjach-chorwacja,paryz...dla mnie tam nie było miejsca.Mamy dwoje dzieci,w tym jedno niepełnosprawne.Potrafię zrozumieć chorobę,potrafię spasć z nim na samo dno depresji,w manii zamknęlam w szpitalu- inaczej nie wiem jak by sie skończyło- ale o tym wiecie.Wiecie czego mi zal?Ze ja jego rozumiem nie mam o nic pretensji- lezy w depresji-leż skoro potrzebujesz,ma lekkie górki ok smieję się razem z nim ,ale nie mogę pojac jak można kogoś tak szmacić i nie miec później wyrzutów.Dlaczego tylko ja mam rozumieć jego?a ja? przeciez jestem... Odpowiedz Link
befrida Re: Do partnerów osób z ChAD 06.09.08, 21:16 Całe życie... to nawet dla mnie trudne.Więc ne oczekujęo od nikogo tego poświęcenia bo chyba sama ne chciałabym być z sobą w pewnych epizodach...Dlatego cieżko mi uwierz w długotrwały związek... Ludzie! z CHAD tez mozna zyc!!!!! A nawet trzeba... Odpowiedz Link
befrida Re: Do partnerów osób z ChAD 06.09.08, 21:28 I... chiciaabym być szczęśliw jak Laguna. Trzymam kciuki Slońce!! Odpowiedz Link
ditta12 Re: Do partnerów osób z ChAD 07.09.08, 09:35 Kajka!Ty wspaniala dziewczyno,przechodzisz samą siebie w tym co robisz.Rozpłakałam się ja przeczytalam to co napisalas.Ze mna nikt długo nie wytrzymał bo męzczyzni sa wygodni i nie lubię miec problemów.Przesyłam Ci buziaczki, jesteś WIELKA! Odpowiedz Link
kajka68 Re: Do partnerów osób z ChAD 07.09.08, 10:19 Ditta...teraz to ja sie rozpłakałam...chyba potrzebuję dobrych słów,a takimi nie jestem obdarzana.a dzis deszcz od rana leje ,więc jakoś łzawo,choc z drugiej strony w tym tygodniu mam podpisać umowe o pracęsama mnie praca znalazła-będę pracować z dziećmi chorymi bardziej niz moja córka ,więc chyba się zdystansuję do wszystkiego;D.Tulisie posyłam potrzebującym.Ditta- gdzieś tam - gdziekolwiek by to nie było coś mamy zapisane- tak myslę-mam chore dziecko-dla niej zrobiłam specjalizację w kierunku -teraz mogę pomóc innym dzieciom.Do tej pory nie mogłam sie zawodowo odnaleźć wykonywałam wiele zawodów,ale zawsze w podświadomości myślałam o takiej pracy...i proszę dostałam propozycję ...wszystko dzieje sie po coś jak mawia moja wirtualna przyjaciółka.Moze cos w tym jest? i moze gdzieś tam jest ktoś kto wytrzyma dłuzej z Tobą...bo przeciez tego byś chciała.i tego Ci życzę.Myślę,że kwestia w tym jaki mamy stosunek do siebie i do innych.Wierze w to ,ze cokolwiek dajemy innym wraca do nas pomnożone.Czasem specjalnie przepuszczam ludzi na pasach i patrze na ich reakcje...najczęściej jest to uśmiech i gest podzięki,często zero reakcji fajna jest taka obserwacja jak mam zły dzień to w ten sposób się zabawiam".Najbardziej lubię takie przekomarzania gestami ,kto kogo przepuszczapozdrawiam cieplutko Odpowiedz Link
beatrix-kiddo Re: Do partnerów osób z ChAD 07.09.08, 21:55 Ditta, masz wielką rację, faceci są cholernie wygodni Odpowiedz Link
litigate Re: Do partnerów osób z ChAD 07.09.08, 21:51 ja nie znalazlam takiej osoby i prawde powiedziawszy balabym sie chyba z kims zwiazac balabym sie ze mnie zostawi jak mi sie pogorszy w gore lub w dol i balabym sie ze jak bedzie ze mna w tych chwilach to pomysle ze jest ze mna z litosci trzeba naprawde kochac zeby byc z kims takim jak ja Odpowiedz Link
laguma Re: Do partnerów osób z ChAD 07.09.08, 22:15 litigate napisała: > trzeba naprawde kochac zeby byc z kims takim jak ja zgadza się, trzeba kochać i trzeba mieć bardzo silny charakter; trzeba być tak silnym, aby nie dać się wciągnąc w dół i jeszcze pomóc wyjść z doła - umieć odzielić, odseparować od siebie chorego, kiedy ma negatywny wpływ na życie swego partnera, aby samemu się nie pogrążyć, ale go nie odpychać, być gotowym w każdej chwili wyciągnąc pomocną dłoń, kiedy będzie jej potrzebować; trzeba żyć swoim życiem a jednocześnie kontrolowć życie chorego, aby wkroczyć we właściwym momencie i zapobieć złu; trzeba umieć przeczekać wzloty i wykorzystać z nich to, co najlepsze a wybaczyć to co dokuczliwe; trzeba umieć być sobą, aby nie zwariować. Wtedy można żyć z chorym na CHAD. To moja subiektywna ocena. Odpowiedz Link
eremka Re: cięzki we współżyciu... 08.09.08, 13:30 i uparty jak osioł to był mój ojciec, któremu wszswytko trzeba było tłumaczyc jak krowie na miedzy ... a na dodatek był bardzo drazliwy i potrafił sie obrazic za nietakie, jego zdaniem, słowo... dziwiłam sie, jak moja matka to wytrzymuje ...beczka smiechu... ...gdybym wiedziała, że mój maz jest chory, nie byłby moim mężem...po tym co teraz wiem woilałabym sie powiesić, niz miec z nim dziecko, które tez może byc chore... ale ja jestem słaba, debilka, nieudacznik, kurva, nik mnie lubi, mam przeje.bane w zyciu, mam paskudny charakter, moj ojciec był diablem itd. tęsknie za nudnym i poukładanym zyciem dziekuje i wszsytkiego dobrego Odpowiedz Link
laguma do eremka 08.09.08, 14:37 bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że moje dzieci nie odczuwaja i nie będą odczuwać mojej choroby w ten sposób. Zresztą ja przechodzę to chyba łagodniej niż Twój ojciec. Mój mąż wiedział, ze jestem chora, chyba lepiej ode mnie zdawał sobie sprawę z problemu. NIe wiem czy ożeniłby sie ze mna po raz drugi, gdyby znowu miał podjąć taką decyzję. Tym co mówi i jaki ma do mnie stosunek udowadnia, że chce ze mna być, chociaż wiem, ze jest mu bardzo trudno. Eremka, a Ty jesteś zdrowa? Tak źle o sobie piszesz. Dlaczego? Odpowiedz Link
kassa10 Re: Eremka... 08.09.08, 15:17 To zapewne była tylko delikatna próba motywowania do zmiany postawy wobec męża... Odpowiedz Link
kajka68 Re: Eremka... 08.09.08, 19:38 Eremka - nie diabłem ale komunistą...w znaczeniu diabeł...niewazne jak się zwie...reszta tak jak u ciebie..a ludzie mnie nie lubią ,jestem nic niewarte zero,w pracy jakiejkolwiek kompletne beztalencie,dzieci wychowywac nie umiem córce wmawiam chorobę,jestem k..wą ,szmatą...debilką...długo by wymieniać...nie jestem w stanie... Odpowiedz Link
czareg Re: Eremka... 09.09.08, 07:17 kajka68 napisała: > ..a ludzie mnie nie lubią Hmm, znaczy nie jestem ludź. Dzięki. Odpowiedz Link
kajka68 Re czareg 09.09.08, 07:28 hihi...czarku to był cytat;D słów pana męża skierowanych do mnie.Jesteś ludx jak najbardziej i ja na sczeście wiem ,że mówi przez niego choroba...ja wiem jakie mam kontakty z ludxmi wiem ,ze jestem lubiana bo ja tez lubię i siebie i ludzi.Ciebie tez lubię(Magda-to pozytywny rodzaj lubienia) Odpowiedz Link
poetkam Re: Re czareg 09.09.08, 12:15 >Ciebie tez lubię(Magda-to pozytywny rodzaj lubienia) A Magda, to że niby lubi negatywnym rodzajem? )))))Ciekawe, ciekawe.. Odpowiedz Link
eremka Re: kajka... 09.09.08, 09:49 ...ale jak sie na to impregnowac...? te epitety, ciągly strach - w ktora strone go mania zawlecze tym razem? ...jak to przetrwać? jak sobie z tym radzić? jak chronic syna? widzę, że Twój syn ma tez 17 lat, czy on wie o chorobie ojca? depresja tez jest przerażająca, ale mniej inwazyjna, mniej agresywna jesli chodzi o otoczenie ... prosze odezwij sie... Odpowiedz Link
eremka Re: Kajka... 08.09.08, 15:26 niemozliwe, zebys Ty tez była córką diabła, który rozp...lił Ci malżenstwo, chociaz juz nie zyje od 14 lat...? ja znosze duzo, prawie wszystko, od kiedy wiem, że jest chory... ale czuje fizyczny ból, jak mąż mowi mojemu synowi, ze tez będzie miał prze.je. bane w zyciu, że będzie miał kłopoty, że będa go z pracy wyrzucac... tak jak mnie bo syn nie chciał jechac na Mazury z nami [na marginesie w każdej pracy miałam i mam dobre relacje, ludzie mnie lubia, ufaja mi, opowiadaja swoje historie, prosza o rade...jestem cenionym (choc ostatnio rozkojarzonym) specjalistą (na razie)...] nie, nie jestem zdrowa, mam zdiagnozowana depresje ... od początku roku jestem pod opieka specjalisty Odpowiedz Link
konto_online Re: cięzki we współżyciu... 09.09.08, 12:21 jaka matka, taka córka nie wiedziałaś? - masz prawo do kościelnego rozwodu > tęsknie za nudnym i poukładanym zyciem > dziekuje i wszsytkiego dobrego każdy klasztor przyjmie cię z otwartymi ramionami wypad z baru Odpowiedz Link
kassa10 Re: Do partnerów osób z ChAD 08.09.08, 15:33 Do Tej konkretnej osoby, a nie do Was, dobroć w oczach i inteligencja. Wymienione rzeczy nie nie są integralnie związane wyłącznie z ludźmi chorującymi na chad. Tak samo jak rzeczy czyniące życie z drugim człowiekiem uciążliwym. Chad w żadnym z jego biegunów nie jest dla mnie pociągający jako partnerki. Boję manii, jestem bezradna w depresji... (nie myślę tu o rzeczach technicznych, jak lekarz, leki...) Odpowiedz Link
konto_online To ja mam postulat 09.09.08, 12:17 do następcy Romana Wielkiego, żeby wprowadził do podstaw programowych zapis o tym, iż w przypadku osoby inteligentnej prawdopodobieństwo wyzwolenia choroby psychicznej jest 3-6 razy wieksz niż w populacji ogólnej. Oraz że takie osoby są zazwyczaj kretynami w zakresie inteligencji emocjonalnej. Sorki, do ministra trzeba fachowo - wykazują niedorozwój emocjonalny ciężkiego stopnia. I już będziecie wiedzieć, co Wam zagraża. Odpowiedz Link
czareg Re: To ja mam postulat 09.09.08, 12:38 konto_online napisał: > w przypadku osoby inteligentnej prawdopodobieństwo wyzwolenia choroby > psychicznej jest 3-6 razy większa niż w populacji ogólnej Ciekawe, może jakieś wyniki badań w temacie. Odpowiedz Link
konto_online Re: To ja mam postulat 09.09.08, 13:02 nie kolekcjonuję fiszek nawet nie pamiętam, gdzie to przeczytałem więcej, sadzę, iż w obecnej dobie poprawności politycznej ciężko będzie to odszukać Odpowiedz Link
poetkam Eremka 09.09.08, 10:13 Dziewczyno, Ty jesteś strzępkiem nerwów! Możesz na jakiś czas zająć się li tylko sobą? Wyjechać gdzieś- rodzice, znajomi, przyjaciółka? Kontaktowałaś się może z psychologiem? Długo nie wytrzyma się w wiecznym stresie, w wiecznym strachu przed kolejnym atakiem męża, przed jedną wielką niewiadomą, przed każdym dniem...Ten strach przed nowym nadchodzącym dniem jest przytłaczający...Czy stanie się coś złego? Zawsze się stanie. Wiem coś o tym... Proszę cię, zadbaj o siebie! Odwiedź psychologa, pogadaj z przyjaciółką. Możesz wychodzić z domu? Spróbuj się buntować. Powoli, stopniowo. Wprowadzaj zmiany w swoim zachowaniu. Nie gódź się na wszystko. Ty też jesteś Człowiekiem. Zadbaj o siebie też w końcu. Bardzo cieplutko Cię pozdrawiam. Odpowiedz Link
konto_online Re: Eremka 09.09.08, 12:39 tak, niech wyjedzie najlepiej na 2 tygodnie do mamusi niech wróci podbudowana przez mamusię to na pewno usposobi ją w taki sposób, ze znikną napięcia małżeńskie tak, na pewno na tym polega dobra droga bo przecież to nie choroba ujawnia konflikty to choroba je generuje Odpowiedz Link
matrioszka42 Re: Eremka 09.09.08, 13:02 Chora byłam zanim wyszłam za mąż. Konflikty mają różne źródła, ale u mnie źródłem choroby na 1000% nie jest związek. A każdy czasem ma prawo do ucieczki, odpoczynku. I zdrowy i chory. Odpowiedz Link
konto_online Re: Eremka 09.09.08, 13:07 tendencja do ucieczki zamiast szukania rozwiązania jest cechą immanentną połowy ludzkości Odpowiedz Link
matrioszka42 Re: Eremka 09.09.08, 13:13 I jedną z cech tej choroby: chowanie głowy w piasek, unikanie odpowiedzialności... ale czyż rozwód nie jest też formą ucieczki? A może to właśnie ucieczka jest rozwiązaniem najlepszym? Kobieta tłuczona regularnie przez partnera, nie mająca wsparcia ani w rodzinie ani w tzw. służbach socjalnych, wysłuchująca, że pewnie kocha to bije albo widać zasłużyła, nie ma wyboru - ucieka. Bo w tym kraju to ona musi uciec, bo nikt łachudry nie wyrzuci z mieszkanie, nie zabroni mu się zbliżać, nie zamknie na długie lata... Czyż to nienajlepsze rozwiązanie? Odpowiedz Link
konto_online Re: Eremka 09.09.08, 15:12 nie ma nic wspólnego z choroba ani chowanie głowy w piasek ani regularne tłuczenie Odpowiedz Link
matrioszka42 Re: Eremka 09.09.08, 15:22 Chowanie, według mnie, ma. Tłuczenie - nigdzie nie napisałam, że ma. Przykład nie mówił nic o chorobie. Zresztą w tym zakresie zgadzam się w pełni z 35.a i kotomyszą. Odpowiedz Link
kajka68 do konto online 10.09.08, 11:52 miałam nie pisac,ale wzbudziłes we mnie najgorsze instynkty.To nie jest forum tylko dla chorych ani tym bardziej tylko dla Ciebie.Jest tez dla nas..."współuzaleznionych" .To,że czasem mamy ochotę się wyzalic czy po prostu zapytac czy u innych wygląda to podobnie nie oznacza ,ze jestesmy nawiedzonymi idiotkami sadomaso.Jestesmy ludźmi0mamy także dobre i złe dni.To ,że jestem z męzem chorym i nie rozwiodłam się ma swoją przyczynę.Moze po prostu dla mnie przysięga w zdrowiu i w chorobie ma znaczenie?Czy gdyby był chory np na raka i w bólu mnie wyzywał-Zdarza sie- to też miałabym go zostawić?Bo jest chory?Bo wyzywa?Jest to trudne do zaakceptowania ,nie jestem masochistką nie wiem jakbym sie zachowała gdybym przed ślubem wiedziała o jego chorobie.Jest tu i teraz.Nie będę gdybac.Ile mogę tyle będę.Wiem już co robic i jak sobie radzic.Nauczyłam się tego -takze od ludzi ,którzy są na tym forum i maja w sobie trochę empatii.Ja mam jej duzo.Za dużo.Ale czy dlatego ,że ja mam i potrafię wczuc się w sytuacje osoby chorej to źle?Czy to ,że próbuję zrozumieć to źle?Czy to ,ze ktos pyta jak postępowac to źle?Dzieki temu forum zrozumiałam gdzie popełniam błędy ,co mogę zaliczyc do objawów choroby a co do zwykłego draństwa.Krytykujac wszystkich wokół zrazasz ludzi do szukania pomocy i sobie i swoim partnerom.To nie fair...może czasem pomysl trzy razy zanim cos rzucisz ,bo twoje słowa bola...bardzo. Odpowiedz Link
konto_online Re: do konto online 10.09.08, 12:05 za brak umiejętności czytania ze zrozumieniem wrzucam cie na szarą listę pa pa Odpowiedz Link
35.a Pytanie ogólne, 09.09.08, 12:27 przepraszam, jeśli bolesne: Dlaczego nie wiejecie od kogoś, kto zwie Was (partnerki ChAD-owców) szmatą, kurwą, wywłoką? Uciekłabym w podskokach od kogoś, kto mną pomiata. Dlaczego składacie na karb choroby takie zachowania? Domyślam się, że wyzywanie, bicie często jest po alkoholu. Dlaczego nie nazwiecie kogoś po prostu nędznym damskim bokserem, nędznym pijakiem, względnie alkoholikiem, tylko...mój mąż jest chory, mój mąż jest ChAD-owcem. Ja tez jestem ChAD-owcem, ale uwłacza mi bycie w jednym szeregu z wyżej wymienionymi typami. Przepraszam, jeśli dotknęłam. Ale nie przepraszam za swoje zdanie. Odpowiedz Link
mari-anne Re: Pytanie ogólne, 09.09.08, 12:31 Myślę, że tu idzie zazwyczaj o kwestię bycia od kogoś uzależnionym, o bycie ofiarą psychicznego znęcania się. A wtedy wszelkie zdroworozsądkowe podejścia idą się rypać. Odpowiedz Link
35.a Re: Pytanie ogólne, 09.09.08, 12:35 Możesz mieć razję... I "mamy dzieci, co Ty kurwa wiesz o małżeństwie", "a gdzie ja pójdę, tu włożyłam moje pieniądze". Odpowiedz Link
czareg Re: Pytanie ogólne, 09.09.08, 12:49 Nie za ostro siostro? Ale złe cechy u osób psychicznie chorych mogą stać się dominujące, bo otoczenie "złych" zachowań się spodziewa i je toleruje, dopóki nie dotyczą bezpośrednio. Ponadto takie stanowisko usprawiedliwia opinię, że wariatów należy trzymać jak najdalej od siebie. A osoby korzystające z takiego przyzwolenia uzyskują krótkotrwałe, doraźne korzyści poprzez zastraszenie paru, parunastu osób, najczęściej najbliższych. Oczywiście z powodu zaburzeń chorobowych (tak to tłumaczę) zdarzyło mi się parę razy najbliższych skrzywdzić (a bardzo rzadko przepraszam), ale robienie z tego sposobu na życie, to już kwestia osobowości, nie choroby. Odpowiedz Link
ka_an moje zdanie 09.09.08, 15:30 Ja nie miałam dzieci z tym człowiekiem, miałam swoją pracę, mieszkanie, byłam zupełnie niezależna od niego. Ja najzwyczajniej bałam się być sama. Rzucana o ścianę, wyklinana myślałam tylko o tym, żeby mnie nie zostawił. Nic więcej. Prawie 5 lat zajęło mi przestawienie mojego toku myślenia. A i tak to ja czuję się winna. Nie, nie urodziłam się ofiarą. Sama się nią zrobiłam. Dopiero teraz zbieram ciosy, które bolą. Odpowiedz Link
ka_an moje zdanie 09.09.08, 15:31 Nigdy nie patrzyłam na niego przez pryzmat choroby, czy jakiegoś zaburzenia. Ja nikogo nie kochałam tak mocno i prawdziwie, jak właśnie jego. Odpowiedz Link
35.a Re: moje zdanie 10.09.08, 15:39 Nie gniewaj się: POGIĘŁO CIĘ? Kochać kata? Miłość to ciepło, spokój, a jeśli niepokój, to na Boga, nie dlatego, że ktoś robi ze mnie naleśnik rzucając mną o ścianę... Chore uczucia Ci towarzyszyły, ale nie miłość... Odpowiedz Link
ka_an Re: moje zdanie 10.09.08, 19:03 Pewnie, że jestem pogięta i chora. To był dobry człowiek, czuły, wyrozumiały, tylko choroba zabrała mu umiejętność empatii. Odpowiedz Link
35.a !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!! 10.09.08, 21:02 Zastanowiłaś się nad tym, co piszesz? Odpowiedz Link
ka_an Re: !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!! 10.09.08, 21:09 Myślę nad tym od dobrych kilku lat, więc tak, zastanowiłam się. Odpowiedz Link
konto_online Re: Pytanie ogólne, 09.09.08, 12:42 a czemu nie wieja wyzywane, bite itd partnerki nie-chadowców? co ma piernik do wiatraka? nie potrafił sobie z kimś życia ułożyć, co ma do tego choroba? Odpowiedz Link
35.a ja kompletnie nie o tym 09.09.08, 13:21 przeczytaj uważnie jeszcze raz, OK? w ostatnim zdaniu jest ładna sugestia: leje, bo nie umie sobie z nią życie ułożyć? otóż to, ja myślę, że taki lejący, złorzeczący to mniej chory, a bardziej skrzywiony choćby przez alkohol. i nie przemawia do mnie kompletnie - pije, bo chory, bo mu depresyjnie. Odpowiedz Link
kotomysza Re: ja kompletnie nie o tym 09.09.08, 13:29 wiesz co, tak sobie myślę, że jeżeli u człowieka stwierdzą chorobę, która może być przyczyną "dziwnego"=podłego zachowania to trudno go zostawić. bo jest chory. i wychowano nas tak, że chorym nalezy się opiekować. może strach przed stygmatyzacją, że się chorego zostawiło? nie wiem pamiętam, jak Magda zostawiała męża, też podniosły się głosy, że zostawia chorego. a chory bez Magdy daje sobie dość dobrze radę. po prostu zostawić chama i alkoholika można, ale normy społeczne nie pozwalają zostawić chama i alkoholika ze stwierdzoną dodatkową chorobą poza alkoholizmem. Odpowiedz Link
35.a Re: ja kompletnie nie o tym 09.09.08, 13:42 Nie wiem, jaki jest stosuenk procentowy, ale od alkoholiczek/ depresyjnych (chadowych też?) to jednak zdrowi panowie szybciej odejdą niż zdrowa pani od chorego pana... "Kiedy mężczyzna kocha kobietę" oglądam ciągle i od nowa z dużym zdumieniem. I ta typowa dla kobiet opiekuńczość. Stwierdzam ze smutkiem. Odpowiedz Link
ka_an Re: ja kompletnie nie o tym 09.09.08, 15:35 Nigdy nie zdarzyło się Tobie skrzywdzić bliskiej osoby? I to nie będąc pod wpływem jednego czy drugiego bieguna? Mi zdarzyło się nie raz. Myślisz, że to mniej boli? Odpowiedz Link
eremka Re: dzieki 09.09.08, 12:54 po kolei... jest tak, ze powoli (może za powoli...?) oswajam się z myślą, że odejdę... 2 lata temu byłam prawie zdecydowana, ale okazało sie, że matka ma rozległy nowotwór z przerzutami ...więc musiałam sie nia zająć... mama umarła w tym roku w lutym. Chęc odejścia gdzieś mi odeszła, bo w zasadzie nie mieszkałam w domu w ciągu ostatnich 6 miesięcy choroby mamy. teraz czekam do listopada, syn skończy 18 lat i w przypadku rozwodu nie będzie sądowych korowodów, z kim ma mieszkać, bo będzie pełnoletni... ja przede wszsytkim chciałabym ochronic syna przed manipulacjami męża , jego naciskami, histerią...ale powoli, znowu powoli! zaczynam sobie zdawac sprawę, że sie nie da ...tak czy siak, czy zostanę i czy odejdę, mąz będzie wywierał swój destrukcyjny wpływ na chłopaka ... będzie go i mnie szntazował swoja choroba, że on jest taki chory, a my tacy egoistyczni (tak robi teraz)... czuje sie winna, wiem, ze niepotrzebnie i niesłusznie, ale cholera, tak mam! że czuje sie winna, że moje dziecko ma przerąbane z powodu ojca...niby nie mogłam przewidzieć, że maz zachoruje ...chociaz jak sobie przypomne, to były jakies informacje o jego dziadku, którego zamkneli przed smiercią w szpitalu psychiatrycznym i tam umarł... poza tym, mam depresję, chodze do psychiatry ... on mówi, to znaczy nie on mówi, on pyta, a ja opowiadam i z tego, co ja mówie, wynika, że jeśli chcę przezyc i wyzdrowieć, to powinnam cos zmienic w swoim życiu, uwolnic sie od czynnika stresogennego...i ja to zdroworozsądkowo wiem, ale cos we mnie krzyczy: nie, nie moge tak odejśc, jak on sobie da radę beze mnie ...? tak, wiem, to uzaleznienie, jak mąz pił (przez wieksza częsc naszego 19-letniego małżenstwa) chodziłam do terapeutów i wiem, że jestem. byłam współuzalezniona... teraz na przykład chce wyjechac na urlop ... mam zarezerwowany pakiet tygodniowy nad morzem, ale boje sie zostawić syna samego z mężem ... jak mój mąz do mnie dzwoni, to tracę zimna krew, czuje, jak sie zapadam, serce mi szybciej bije, ręce drżą ... wstydze, sie tego, że jestem taka zastraszona doopa... nie mam nikogo, komu mogłabym o tym powiedziec... rodzice nie zyją... zrobiłam sobie liste moich kolezanek, dobrych koleżanek, które lubie i one mnie lubia, ale nie wyobrazam sobie, żebym mogła którejs powiedziec, co mnie spotkało ... bo to cięzko wytłumaczyć na przykład, dlaczego to znosze, cięzko wytłumaczyć postronnym na czym ta choroba polega, że w ogóle jest taka choroba ... poza tym trudno byłoby mi taką wiedza obarczyc obcych w sumie ludzi... dziekuje za wszystko, co mi piszecie ... bo czuje, że nie jestem sama Odpowiedz Link
zgaga74 Re: dzieki 09.09.08, 13:02 eremka, to twoje życie, i to co z nim zrobisz zależy od ciebie. a to jak było, to przeszłość, o złym lepiej niepamiętać. życzę ci wszystkiego dobrego. Odpowiedz Link
eremka Re: sprostowanie 09.09.08, 13:57 moj mąz mnie (ani syna) nie bije ani nie bił, nawet jak pił, bo nie licze jednego razu, jak chciał mnie udusic, ale to było na ulicy i bardziej na pokaz niz na serio pisałam tutaj, to znaczy najpierw czytałam, a potem napisałam bo zalezało mi na odczuciach osób podobnych do mnie, czyli na przykład kajki potrzebna jest grupa wsparcia dla takich osób jak ja ...jestem z Warszawy, dzwoniłam na Sobieskiego i na Nowowiejską, na Dolna ...nie ma podobno niczego takiego ... znalazłam w sieci inne miejsce i podobny wątek, wiec tam tez spróbuje acha, nie wiem, jakiej płci jest on line, ale jakbym słyszała mojego meża pozdrawiam przepraszam znalazłam inne miejsce i tam spróbuje, Odpowiedz Link
kajka68 Re: sprostowanie 09.09.08, 14:35 Eremka..napisze do ciebie maila...na gazetowa pocztę...na razie jak zwykle muszę pedzić na rehabilitację z Młoda...cóż mój czas jest tak naprawdę tylko w nocy... Odpowiedz Link
ka_an Re: sprostowanie 09.09.08, 15:40 Życzę powodzenia w szukaniu grupy wsparcia. Mi się udało taką znaleźć. Podejmiesz taką decyzję jaka będzie według Ciebie słuszna. Wsparcie osób trzecich jest tak samo potrzebna jeśli są problemy w związku jak i w sytuacji, gdy ten związek się kończy. Głowa do góry, trzymam kciuki Odpowiedz Link
kotomysza Re: sprostowanie 09.09.08, 15:40 to zabrzmiało tak, jakbyś się na nas obraziła. ale konkretnie nie wiem za co. nikt z nas nie jest odpowiedzialny za stan Twojego męża. po prostu chorujemy na to samo. nikt z nas nie powie Ci co zrobić, bo znamy tylko Twoją relację. jedno jest pewne - potrafimy być zarówo złymi partnerami, jak i dobrymi. ale to chyba normalny rozkład %. no może pewne jest to, że czasami jesteśmy ciężkim w życiu wspólnym ludźmi. ale jesteśmy chorzy. zawsze jest wyjście - nie wytrzymujesz, odchodzisz. tylko... trzeba być odważnym człowiekiem. w Twoim przypadku nie rozumiem, masz swiadomość spustoszenia, którego dokonał Twój mąż w Twym życiu. wiesz, że jest zagrożeniem dla Waszego syna. a Ty trwasz, zasłaniając się np. chorobą mamy. w ten sposób nigdy niczego nei zmienisz, a będziesz miała coraz większe pretensje. tylko do kogo? do męża - masz prawo, do siebie - powinnaś, ale czemu ukryte pretensje do nas. że nie rozumiemy? że nie przepraszamy (my chorzy na ChAD za Twojego męża) ale do cholery jasnej, nie każdy z nas jest potworem. nie każdy z nas kieruje się tylko checią osiągnięcia maksymalnej przyjemności dla siebie. nam też nie jest lekko, świadomość tego, że ma się świra i odpowiedzialność za rodzinę - w moim przypadku to spore wyzwanie. podkreślam my nie jesteśmy odpowiedzialni za Twoją sytuację. z Twym mężem mamy generalnie jedną cechę wspólną chorobę (no może co niektórzy płeć jeszcze) Odpowiedz Link
eremka Re: sprostowanie po raz drugi ;-) 09.09.08, 16:58 w poprzedniej wypowiedzi nie obraziłam sie, ani nie chciałam nikogo obrazic, ale jak widze mi sie to udało, ciekawe dlaczego? tylko przeprosić, że ...jakby to ująć...? wydawało mi się, że włozyłam kij w mrowisko ...i posypały sie na mnie niezawinione razy i pretensje... a ja - powtarzam - tylko chciałam nawiązac kontakt z osobami w podobnej sytuacji, dlatego szczerze i bez zahamowań opisałam SWOJĄ historię i uczucia, z którymi sobie nie radzę...moje rozdarcie... szukałam wsparcia, bo w realu go nie znalazła nie wiem skąd wziełas przypuszczenie, że obarczam innych na przykład Was za stan mojego męża, ani nie pytam tez o kierunek mojego dalszego postepowania ... nie uważam tez, ze mój mąż jest potworem, chociaz zdaję sobie sprawę, że gdybym komus, kto nie ma pojecia o tej chorobie opowiedziała o jego zachowaniach, mógłby tak go określic... pretensji też nie mam...po prostu nie wiem, jak sobie radzić a może masz rację, że nie jestem odwaznym człowiekiem i tutaj jest pies pogrzebany po prostu chciałam sie wyżalic i wyrzucic z siebie ten ogrom żalości z którym nie wiem co mam zrobić... jeszcze raz przepraszam, że mnie zle zrozumiałas...musiałam sie niejasno wyrazić Odpowiedz Link
eremka Re: dzięki 09.09.08, 23:03 ...dzieki, bo dzięki Wam cos do mnie dotarło, cos poszło naprzód w moim mysleniu o sytuacji... zrozumiałam, ze nic sie nie zmieni...że beda górki i doły...górki i doły...górki i doły... ze nie dostanę tego, na czym mi najbardziej zalezy; wsparcia i zrozumienia od mojego męża, nawet jakbym umierała z rozpaczy ...to on mi powie coś okrutnego złosliwego dobijającego... chad to choroba, która zabiera empatie... nikt nie jest doskonały...ja tez nie...ale nie zasługuję na to, żeby mnie ktoś dobijał...nawet jeśli jest chory...jesli nie zasługuję na miłosć, to zasługuję na spokój... jak każdy... to z jednej strony smutne i przerażające, ale z drugiej ...przyszłam do domu i pomyślałam: NAJGORSZE ZA MNĄ...nie chce sie wiecej bać bo niby czego...mój mąz mnie nie bije..może najwyżej rozpi..dolic jakies meble...bo to robił wczesniej... i co z tego? meble to tylko meble...najbardziej sie bałam tego, że nie będe go mogła więcej kochac... Odpowiedz Link
eremka Re: teraz nie mam dostepu do poczty gazetowej... 10.09.08, 10:23 ...a wczoraj jeszcze nic nie dotarło...sprawdze wieczorem i sie odezwe dziekuje Odpowiedz Link
kajka68 Re: teraz nie mam dostepu do poczty gazetowej... 10.09.08, 11:38 oki...mam nadzieję,ze się uda,jak nie to podam Ci inny adresmiłego dnia Odpowiedz Link
lolinka2 Re: dzięki 14.11.08, 13:49 i tu się, eremko, mylisz. Co próbujemy wykazać gromadnie od paru miesięcy w tym wątku - ChAD nie zabija empatii, to zwyrodnialcy - zastawiając się ChAD - tłumaczą jej brak w sobie. Będą górki i dołki... nie będzie wsparcia... bo masz podłego chłopa po prostu. Sama mam ChAD i męża z ChAD. Nie narzekam na brak wsparcia - o, nie. A ze współuzależnienia - tak jak i z uzależnienia człowiek się NIE WYLECZY. Więc to co tu w pełnej krasie prezentujesz, to współuzależnienie. Jeśli mąż jest trzeźwy, to obiekt westchnień w postaci flaszki wypada, ale zawsze można sobie znaleźć obiekt zastępczy - chorobę psychiczną. I kręcić ten sam chory kołowrotek - jestem Matką Boską wszechświata, beze mnie on zginie, nie zasłużyłam na wsparcie (albo przeciwnie: zasłużyłam na piedestał ale tragiczność mego losu polega na tym, że nigdy go nie dostanę). I ciągle to wszystko jest "dlatego, że...". I o owo "dlatego, że" tu się rozchodzi - bo gdyby je wykluczyć, to zostanie sucha informacja, że cię bawi ten status quo i że nic robisz w celu zmiany. A przecież całe twoje życie zależy od ciebie - to ty nim kierujesz tak, jak chcesz. Jeśli wstrząsnęło tobą to, co napisałam, to dobrze. Chciałam, żebyś zobaczyła swoją sytuację oczami anonimowego forumowicza, niezwiązanego emocjonalnie ze sprawą. Odpowiedz Link
bieke Re: Do partnerów osób z ChAD 11.11.08, 13:15 nie zdecydowałam się na bycie z ChADowcem świadomie (tzn mieliśmy za sobą pierwszy epizod maniakalny i kilka depresji, ale brakowało mi kompletnie wiedzy na temat tej choroby). Jesteśmy razem 12 lat, od czterech lat po ślubie, dwoje małych dzieci. Tuż przed narodzinami drugiego powtórzyła się mania, na szczęście mąż od razu zgodził się na leczenie. Potem długa i straszna depresja, teraz powoli wychodzi na prostą. Jak jest? ciężko, bo trzeba trzymać fason przed starszym dzieckiem, trzeba być czujnym, żeby nie przegapić żadnego sygnału, że choroba wraca, trzeba być cierpliwym i pełnym zrozumienia, chociaż padasz na nos ze zmęczenia a on leży i leży i leży... i jeszcze strach o dzieci, zresztą wszyscy to znacie pewnie. Dotarło wreszcie do mnie, że ChAD to nie przelewki, ze będzie różnie i trochę się boję, ale ciągle wierze, ze dobry lekarz i dobrane leki pomogą. Miałam nadzieję, że znajdę tu kogoś, kto swoją historią to potwierdzi. Pozdrawiam Odpowiedz Link
kajka68 Re: Bieke 11.11.08, 13:27 gdyby 13 lat temu pojawiła sie w naszym zyciu lekarka ,która teraz zajmuje sie męzem pewnie wszystko wygladało by inaczej...niestety musielismy przejsć przez całe piekło...przedwczoraj minał rok jak wsadziłam męza do szpitala...i ten rok pokazał jak wiele moze sie zmienic jesli tylko jest dobra opieka lekarska...zal mi tych wszusytkich straconych lat...wreszcie żyję w miarę normalnie.na pewno spokojniej.wiec chyba mozna - kwestia leków i checi. obym tylko nie zapeszyła. Odpowiedz Link
skam43 Re: Bieke 11.11.08, 15:49 Gdyby 13 lat temu w naszym życiu itd. to nasze życie wyglądałoby inaczej napisała kajka68 to prawda mamy dużo nieodpowiedzialnych lekarzy, którzy mają problem z postawieniem prawidłowej diagnozy za to nie mają problemu z wypisywaniem recept i na tym kończy się rola lekarza. Jako dzieciak byłem leczony prywatnie pierwsza wizyta płatna 100zł (socjalistycznych) dwie następne darmowe lekarz przychodził do domu chorego a dziś dobry pacjent to ten co nie przychodzi do lekarza.Gdyby tak łatwo można było znaleźć dobrego lekarza to naprawdę jak napisała Kajka żyło by się nam w miarę normalnie. Odpowiedz Link
bieke Re: Bieke 12.11.08, 10:32 nasze doświadczenia z lekarzami nie są dramatycznie złe, ale czegoś zawsze brakowało. zmieniliśmy lekarza po raz trzeci i mamy nadzieję, że to była słuszna decyzja - porządny wywiad, długa rozmowa, skierowanie na serie badań (czego żaden poprzedni lekarz nie zalecił). widzę po mężu, że czuje się bezpieczniej. obyśmy sie nie zawiedli. Odpowiedz Link
singapurkaa Do Eremki 14.11.08, 08:29 Piszesz - chad to choroba, która zabiera empatię. Nie zgadzam się z tym zupełnie. Sama mam górki i dołki ale zawsze dobro najbliższych jest dla mnie najważniejsze. Są pewne granice zachowania, których nigdy nie należy przekraczac. Rozumiem Twój ból i wszystkie emocje, które Tobie towarzyszą kiedy myślisz o mężu ale nie możesz wszystkich jego złych zachowań podciągac pod chad. To, że ktoś rozpierdolił meble, wyzwał od szmaty to już moim zdaniem nie chad. Czy kiedykolwiek postwiłaś mu granice czy jakieś ultimatum, że jeśli się nie opamięta to... Nie można wszystkiego tłumaczyc chorobą, a już na pewno nie agresji fizycznej czy psychicznej. Znam wielu chadowców, którzy nie krzywdzą najbliższych w ten sposób. I nie pisz o sobie, że nie zasługujesz na miłośc, byc może po prostu Twój mąż nie potrafi kochac, ale zapewniam, że nie ma to związku z chadem. To kwestia charakteru, osobowości itd. Przykro mi, że byc może ten post nie podnióśł Cię na duchu, nie dał wsparcia ale napisłam go aby wyjaśnic, że nie chad nie oznacza braku empatii. pozdrawiam ciepło. Odpowiedz Link
kajka68 Re: Do Eremki 14.11.08, 09:00 Singapurko nie do końca się z Tobą zgodze.Mój mąz bywał agresywny i psychicznie i fizycznie.odkad wrócił ze szpitala,odkad bierze leki jest zupełnie innym człowiekiem.Nawet pojał ,ze czasem mnie coś tez ma prawo bolec -co wczesniej było niewyobrazalne.Moze to zalezy od stopnia choroby?nie wiem.ale wiele cech wspólnych maja mąż Eremki i mój.takie same charaktery czy choroba?moze ich choroba tak sie objawia.moja wiedza o mózgu i neuroprzekaxnikach jest trochę poszerzona o chorobe córki,wgłebiałam się w temat ,bo jej przekaźniki musiały sobie obrac inna drogę niz normalna moze w przypadku naszych mezów ta droga przebiega przez np hipokamp ,w którym ta agresja jest schowana?stad te agresywne zachowania?teraz uspione lekami?nie wiem to takie moje gdybanie.nie jestem lekarzem .nie znam sie na tym ale próbuje znalexc przyczyne.Lubie wiedzieć dlaczego,dzieki temu moja córka jest zdiagnozowana.Skoro po lekach jest łagodnym fajnym facetem to nie jest to charakter,bo przecież leki nie przytłumiłyby agresji,czepialstwa.Pewnie wszystkiego na chorobę zwalać nie mozna ,ale szukac przyczyn trzeba.przynajmniej ja mam wewnetrzną potrzebe;D taka psycha mojamoze spaczenie zawodowe? Odpowiedz Link
singapurkaa Re: Do Eremki 14.11.08, 09:23 Kajko, mam nadzieję, że Twój mąż już do końca pozostanie fajnym, łagodnym facetem. Rzecywiście może to byc kwestia dobrze ustawionych leków. Jednak nadal twierdzę, że agresji nie da się niczym usprawiedliwic. Nie wierzę, że neuroprzekaźniki mogą kogoś zmusic do bicia, ubliżania, poniżania. Może moja wiedza nie jest aż tak szeroka. Jeśli ktoś odczuwa np. chęc rozpierd.nia mebli czy zdemolowania samochodu to moim zdaniem ta chęc nie pojawia się w jednej sekundzie tylko narasta. Agresję można uwolnic w inny sposób np. poprzez wysiłek fizyczny, sport, wykrzyczenie się w lesie. Nie można pozwolic na to, aby ktoś nami pomiatał i usprawiedliwiac to chadem. Ten sposób nie rozwiązuje problemu. Terapia, leki... Mam chad, odczuwam często chęc wyładowania się na kimś, dlaczego tego nie robię? Dlatego, że szanuję i kocham najbliższych. Nie chcę ocieniac chadowca, który ubliża, bije ect. ale nie bardzo zgadzam się z tym, że neuroprzekaźniki go do tego zmuszają. A nawet jeśli to nie można tego akceptowac, trzeba takiego delikwenta zmusic do konkretnego, skutecznego leczenia. A przede wszystkim taki ktoś musi chciec sie zmienic. pozdrawiam Odpowiedz Link
kajka68 Re: Do Eremki 14.11.08, 09:44 to nie tak ,że go zmuszają mysle ,ze on w tym momencie nie jest w stanie powstrzymac tego co sie z nim dzieje. Nie chce tym usprawiedliwiac czynów- broń boze - mysle,że to moze sie dzieje poza wolą osoby ale przecież po chwili wraca do normy i tu nastepuje-albo jest skrucha czuje ,ze coś zrobiłem xle cos chjolera ze mna nie tak musze szukac pomocy- albo czuje skruchę ale za diabla sie nie przyznam dalej bedę odgrywał role złegobo tak mi wygodniej- i tu chyba kwestia charakteru wyłaxi,albo nie mam za grosz empatii i po prostu nawet nie zauwazam ,ze cos sie wydarzyło.neruoprzekaxniki mogą zmusic" ,bo kiedy wlezą i podraznia ta strefę odpowiedzialną za złosc ,agresje to wtedy w jednej sekundzie potrafia zrobic na chwile z człowieka furiata, dzieje sie tak takze u osób ,które przeżyły jakis uraz głowy,po wylewach. czasem nawet ie pamietaja co sie zdarzyło.pewwnie ,ze nie mozna tego tolerowac,ale czasem nie masz wiele do powiedzenia...uwierz to nie jest takie proste...sorki muszę pomykać do pracy... Odpowiedz Link
singapurkaa Re: Do Eremki 14.11.08, 10:07 Kajko, nieważne w sumie skąd bierze się ta furia i agresja słowna czy fizyczna ale najważniejsze jest to czy ktoś chce nad tym zapanowac. Obojętnie czy lekami, terapią czy siłą woli. Najważniejsze jest to, aby zapanowac nad tą bestią, która może w nas siedziec. pozdrawiam i powodzenia w pracy. Odpowiedz Link
eremka Re: Do Singapurki 14.11.08, 15:34 ... w zasadzie Kajka wszystko napisała, co maiłabym do powiedzenia...chciałam tylko Ci podziękowac za odpowiedź... ...mój mąż reagował agresja w manii na przejawy sprzeciwu, innego zdania etc. ludzie sa rózni i ci chorzy, i ci zdrowi...i te same choroby nie do końca objawiaja sie w taki sam sposób... moze powinnam napisac inaczej, żeby Bogu ducha winne osoby nie czuły sie niesłusznie dotknięte, że NIEKTORYM chad zabierza empatie, ok? pozdrawiam ------ Odpowiedz Link
singapurkaa Re: Do Singapurki 14.11.08, 21:25 Rozumiem, że ludzie są rózni. Byc może jest tak, że chad w wydaniu Twojego męża wyzwala agresję, ale postaw warunek kiedy będzie spokojny (spokojna aczkolwiek stanowcza rozmowa) i nie daj się krzywdzic. Te wybuchy agresji krzywdzą nie tylko Ciebie i syna ale również jego, chociaż byc może trudno to pojąc... Jeśli faktycznie są to niekontrolowane, silne emocje przeradzające się w agresję to należy spacyfikowac to lekami. Myśle, że terapia również wskazana i mogłaby nauczyc Twojego męża panowania nad emocjami mimo szalejących neuroprzekaźników w mózgu. pozdrawiam ciepło i życzę okiełznania potworka siedzącego w mężu. Odpowiedz Link