bax1982
04.09.07, 11:42
Chciałem się przywitać - jestem nowy na forum.
Mam problem ze sobą od kilku lat (nie pamiętam dokładnie od kiedy). Na
początku pojawiły się nieuzasadnione napady senności, ogólna apatia, i
potworny problem z mobilizacją do czegokolwiek. Jak już chodziłem taki zmulony
i dosłownie półprzytomny to doszły problemy z wysławianiem się (czasem mam
problem, żeby sklecić zdanie), koncentracją, czasem wylatują mi z głowy słowa.
Często się mylę (literówki, zarówno na komputerze jak i na papierze), mam
dziury w pamięci (zauważyłem, że dotyczy to raczej takich bieżących spraw niż
wspomnień, chociaż te też czasem mi umykają). Trudno mi się połapać w
kontaktach towarzyskich - opowiadam wielokrotnie to samo, albo się sypnę bo mi
się pomyli komu co mówię - często takie wpadki zaliczam. Alkohol - kiedyś
mogłem wypić bardzo dużo, a teraz wystarczą mi czasem 3 piwa, żeby paść
dosłownie, i nic nie pamiętać następnego dnia. Książek w zasadzie nie czytam,
bo nie pamiętam wystarczająco dużo, żeby się połapać, nie potrafię opowiedzieć
o filmie na którym byłem w kinie - nie pamiętam szczegółów, a czasem nawet
ogólnej fabuły. Miewam zawroty i uczucie takiej ociężałej głowy, zalega mi w
uszach. Nogi czasem jak z waty. Są takie dni, że wstanie zajmuje mi z godzinę
- spóźniam się wtedy do pracy albo na zajęcia, bo nie daję rady po prostu
wstać. Śpię niby normalnie, chociaż miewam problemy z zasypianiem (potrafię
nie spać wcale kilka nocy z rzędu, i w 99% przypadków właśnie podczas tych
nocy czuję się normalnie, jak kiedyś, jeżeli chodzi o stan umysłu, a rano...
stara bieda). Zdarzają się też lęki - boję się nie wiadomo czego. Ostatnio też
zauważyłem nieuzasadnione drżenie rąk. Mam też to straszne przeczucie, że
zapadłem na jakąś cieżką nieuleczalną chorobę (był już rak, SM, depresja,
itp.) chociaż to nieprawda.
To co odróżnia mój przypadek od innych, tu opisywanych to to, że takie
pogorszenie potrafi nagle przyjść w ciągu dnia, i nagle minąć. Potrafię mieć
rewelacyjny, "prawie normalny" dzień, i nagle jak mnie zmuli... albo
odwrotnie, nie moge wstać i pół dnia mam wrażenie, że nie wiem co sie dzieje
wokół i po prostu padnę, aż tu nagle jak ręką odjął - mija. Kolejna różnica -
nie mam w ogóle bólów mięśni, kręgosłupa, oczu.
Byłem u lekarza kilka razy. Zabierałem się za to długo, bo dużo czasu zajęło
mi dojście do wniosku, że jestem chory. Myślałem: "muszę więcej spać", "muszę
odpocząć", "muszę wcześniej się kłaść" itp. itd. i próbowałem sam coś
poradzić, bo (tak sobie myślałem) przecież nie pójdę do lekarza i nie powiem,
że jestem jakiś zmęczony, bo mnie wyśmieje. Miałem kilka razy robione ogólne
badania krwii i moczu, USG brzucha, RTG klatki piersiowej. Wszystko OK, a moja
pani doktor pierwszego kontaktu jak widzi dobre wyniki to już nie słyszy jak
mówię, że się źle czuję pomimo to. Z uśmiechem oświadcza "wszystko w porządku,
weź witaminy i odpocznij jak źle sie czujesz, bo jesteś zdrów jak ryba". Na
pewno o czymś zapomniałem, dorzucę jak mi się przypomni (rozumiecie jak to
jest ;)).
Pozdrawiam, i bardzo się cieszę, że nie jestem sam :D