map4
01.09.14, 14:28
Donalda nam awansowali, to tyle celem objaśnienia tła.
Podczas weekendu miałem okazję oglądnąć szwajcarskie, niemieckie, austriackie i polskie wiadomości w telewizorze.
Oto czego się dowiedziałem:
- Donald został awansowany,
- Donald awans ten przyjął,
- Donald nie mówi po angielsku, ale obiecał poprawę,
- Donald rezygnuje z funkcji premiera RP,
Gdzieś w polskim internecie mignęła mi dodatkowo informacja, jakoby sam Donald uważał, że awans ten jest wyrazem uznania za jego twardą politykę fiskalną w czasie kryzysu.
O ile pierwsze cztery punkty są raczej mało kontrowersyjne, o tyle samoocena Donalda jako męża stanu bezpiecznie prowadzącego polski okręt po wzburzonym morzu kryzysu jest w moich oczach nieźle przerysowana.
Donaldowi oddać trzeba że w 2008 roku, kiedy kryzys wybuchł odważył się ściąć wydatki państwa zmniejszając deficyt. Niestety, jego późniejsze rządy z nawiązką nadrobiły zaległości w zadłużaniu się.
A kradzież środków z OFE była wisienką na torcie. Blado widzę Unię Europejską, w której zorganizowany zabór mienia nagradza się awansem. Chyba, że Polska wraz z Cyprem tworzą awangardę UE w zakresie konstytucyjnie gwarantowanej nienaruszalności własności prywatnej. Jeśli tak, to blado widzę mieszkańców UE w przyszłości, kiedy bańka zadłużeniowa pęknie.
Czego się niestety z mass mediów nie dowiedziałem:
za co właściwie odpowiedzialny będzie Donald w nowej robocie ?
Donald - z tego co się dowiedziałem sam - będzie przewodził spotkaniom szefów rządów UE. Realna władza spoczywa gdzie indziej: szefem komisji europejskiej jest gość z Luksemburga a szefem parlamentu UE będzie niemiec.
Donald odpowiadać będzie za kolejność wystąpień podczas nasiadówek i temperaturę podawanej tam wody mineralnej. Pewnie będzie również pilnował (ze stoperem w ręku?), żeby żaden z uczestników nie przeciągał swojego wystąpienia ponad przyznany mu czas.
To nie jest tak, że Donald w imieniu EU będzie miał prawo wypowiedzieć komuś wojnę albo wprowadzić sankcje. Donald nie będzie wyrzucał urzędników z pracy ani nie będzie ustalał budżetu UE. Donald nie będzie odpowiedzialny za wykonanie budżetu EU ani za kierowanie strumienia eurokasiory w jednym bądź innym kierunku.
Cała ta fucha to w moich oczach po prostu robota dla sekretarza pożenionego z asystentem. W biznesie taka fucha określana jest jako "sekretarz zarządu" i zarezerwowana jest dla przydupasów z koneksjami świeżo po studiach, którzy są za ciency na samodzielną karierę.
Taki jeden z drugim sekretarz zarządu wyposażony jest przez matkę naturę właściwie tylko w szerokie plecy. Dostaje fuchę, furę i komórę oraz laptopa, na którym klepie protokoły. Czasami koordynuje spotkania które członkowie zarządu odbywają pomiędzy sobą w mniejszym gronie, aby przedyskutować niewydogdne szczegóły planów, o których przewodniczący zarządu firmy nic nie powinien wiedzieć.
Oczywistym w biznesie jest, że taka fucha otwiera drzwi kariery, bo już na starcie można poznać wielu ważnych ludzi. Ale Donek raczej zmierza ku emeryturze. Jeśli już, to taka fucha należy się Szczurkowi - ten jest młody, plecy ma ale łeb na karku to już niekoniecznie.
Dlaczego zatem wszyscy tak bardzo się tym awansem podniecają ?