Dodaj do ulubionych

rak szyjki macicy cd.

10.03.06, 11:24
Balbinko utworzyłam nowy wątek ,będzie go łatwiej znaleźć a może komuś
przydadzą się nasze doświadczenia z nowotworem szyjki macicy(oby
nie!).Zrobiłyśmy rtg kregosłupa i miednicy i poprosiłam lekarza radiologa o
opinię.Są bardzo duże zmiany zwyrodnieniowe,dyskopatie aż w pięciu
krążkach,kręgozmyk jednym słowem powiedział że kręgosłup jest strasznie
zniszczony ale zmian typu przerzuty nie widzi.Ma prawo boleć.Natomiast bardzo
martwią mnie te upławy, są bardzo duże i okresowo.W styczniu zrobiłyśmy
USG,Mama źle się wtedy czuła i faktycznie wyszła pewna nieprawidłowość. Otóż
macica była powiększona i był w niej jakiś płyn,Mama nie miała w tym czasie
upławów ale po kilku dniach wszystko chlusnęło, dosłownie chlusnęło. Onkolog
po obejrzeniu usg stwierdził że to wysiek zapalny z szyjki zbiera się w
macicy a zrosty na szyjce utrudniają odpływ.Stąd to okresowe wyrzucanie. Mama
dostała Biseptol i guzik sytuacja się powtarza.
Obserwuj wątek
    • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 10.03.06, 11:46
      Ula, to dobrze, ze nic się groźnego nie dzieje z kregosłupem :-)))Moja mama też
      od zakończenia leczenia boryka się z silnym stanem zapalnym, któy objawia sie
      m.in. obfitymi upławami i leczona była juz na różne sposoby, ale leczenie
      pomaga tylko przez krótki czas. Na stan zapalny mama dostaje leki
      przeciwzapalne i antybiotyki. Wyjałowienie po antybiotykach doprowadza do
      grzybicy. Grzyby wywołuja stan zapalny i kółko się zamyka. Chociaż ostatnio
      jest troszkę lepiej, mama miała robiony posiew, który wykazał jakie bakterie
      powodują te problemy i leczenie jest bardziej celowane. NIestey wśród wielu
      bakterii pojawił sie także gronkowiec i e. coli tak więc bardzo uciążliwe
      bakterie.
      Myślę, że warto byłoby poprosić lekarza o zrobienie posiewu, może do tego stanu
      zapalnego dołączyły jakieś bakterie i stąd te obfite upławy.Leczenie powinno
      być ukierunkowane.
      Czy Twoja mama ma robioną cytologię?
      • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 10.03.06, 12:29
        Niestety nie miała robionej cytologii, ma zlecaną tylko morfologię przed każdą
        kontrolną wizytą. Wszystkie pozostałe badania robimy prywatnie.Wiesz pamiętam
        jak przy przyjęciu mamy na onkologię i ocenie stopnia zaawansowania odesłano
        nas do swojego szpitala celem wykonania cystoskopii pęcherza.Tam z kolei
        postawili oczy w słup dlaczego nie zrobili tego w CO? Jeden z lekarzy
        skomentowal to jednym słowem: koszty.
        A tak wogóle Balbinko dziękuję za wszystkie sugestie odnośnie potrzeby
        zrobienia konkretnych badań.Bardzo pomogły jestem trochę spokojniejsza.
        • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 10.03.06, 12:56
          A może zróbcie jeszcze badanie moczu,żeby sprawdzic czy nie ma krwiomoczu,
          jeśli są takie problemy z tą cytoskopią. Czy są w ogóle jakieś szanse że ta
          cytoskopia bedzie wykonana?
          • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 10.03.06, 13:06
            Balbinko mama miała w końcu zrobioną tą cystoskopię w szpitalu rejonowym choć
            nie ukrywam że były trudności ale to było jeszcze przed rozpoczęciem leczenia
            onkologicznego.Wszystko było w porządku.Zdziwił mnie i lekarzy w mojej
            miejscowości fakt że, odsyła się pacjentkę onkologiczną z powrotem do szpitala
            rejonowego a nie przeprowadza się koniecznych badań w CO.
            • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 10.03.06, 13:38
              Ula, pisałaś kilka dni temu, że będziesz jeszcze próbować konsultować mamę u
              jakiegoś innego onkologa. I byłyście u kogoś?
            • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 13.03.06, 12:45
              Pisałyście o cytologii, ja nie wiem, czy jest sens robić cytologię, spytajcie
              lekarza. Moja mama tuż przed wykryciem nawrotu robiła, sama, nikt jej nie
              zlecał, wyszła jej II grupa, czyli nieźle. Tymczasem masa zmieniona nowotworowa
              była już wtedy duża. Lekarz mówił, że w takich przypadkach cytologia nie ma
              żadnej wartości. Także nie sugerujcie się broń Boże cytologią.
              • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 13.03.06, 13:00
                Tolka, masz rację, ale cytologia wskazuje tylko na ewentualne zmiany w miejscu,
                w którym jest pobierana. W przypadku zostawionej szyjki-w szyjce, tam gdzie
                szyjki nie ma, bo została usunięta, w sklepieniu pochwy itd.
                • armelia Re: rak szyjki macicy cd. 13.03.06, 13:59
                  Moja mama jest chora. Czeka ją operacja. Rak szyjki macicy 1B. Będą jej robic
                  urografię. Czy stopień zaawansowania raka określa się po badaniu hist-pat. czy
                  jeszcze później po innych badaniach?
                  • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd.-do Armelii 13.03.06, 14:29
                    Hej, hej witam na naszym forum :-)

                    Stopień zaawansowania określa się po operacji na podstawie badania H-P i ocenie
                    węzłów chłonnych. W przypadku zmian nieoperacyjnych stopień zaawansowania
                    określany jest na podstawie innych badań.
                    Jeśli u Twojej Mamy potwierdzony zostanie I stopień zaawansowania-głowa do
                    góry :-)- w tym stopniu wyleczalność jest bardzo duża :-)))
                    Jeśli chcesz napisz w wątku "Jak to było z nami" historię choroby Twojej Mamy i
                    zostań z nami :-) Skąd jesteś i gdzie Twoja Mama będzie operowana?
                • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 13.03.06, 14:03
                  No tak, a w przypadku chorych z nowotworem może on być wszędzie tak na chłopski
                  rozum, więc cytologią się tego nie sprawdzi. Choć nie znam się, a szkoda...
                  Swoją drogą cytolog wiedział o chorobie, mógł powiedzieć, że wynik II grupa nic
                  nie znaczy tak naprawdę i że taki wynik nie powinien uśpić czujności... Ehh
                  szkoda słów.
                  • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 17.03.06, 09:35
                    Jestem już po konsultacji.Jest niestaty źle.Choroba postępuje.Lekarka
                    wspomniała jeszcze o paliatywnej brachyterapii. Niestety w tej chwili jest to
                    niemożliwe gdyż popsuł się im aparat, mamy przyjechać za miesiąc.Kolejka
                    oczekujących na brachyterapię też niestety jest długa.
                    • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 17.03.06, 10:22
                      Ula, a jak Mama się czuje i jak to znosi?
                      • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 17.03.06, 11:40
                        Balbinko,sytuacja jest taka że, Mama nie jest w pełni świadoma swojego stanu.Są
                        momenty kiedy zdaje sobie sprawę jak poważnie jest chora ale później jakby sama
                        sobie zaprzeczała.Coś w stylu: że lekarze nie poznali się,że to całkiem co
                        innego itp.Nie mam serca aby wbrew niej samej ją na siłę uświadamiać.Znam swoją
                        Mamę i wiem że to byłoby dla niej kompletnym załamaniem.Takie balansowanie na
                        krawędzi prawdy i kłamstwa jest strasznie trudne.Ale co mogę zrobić.Widzę jak
                        cieszy ją każdy dzień lepszego samopoczucia, jaki ma wtedy dobry nastrój ile
                        energii.Myślę że to dla niej najważniejsze.Jedno wiem na pewno:nie wyobrażam
                        sobie abym miała ją na cokolwiek najgorszego przygotowywać bo sama nie jestem
                        na to gotowa.
                        • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 17.03.06, 11:55
                          Ula a nie pytałaś lekarki, czy tej brachyterapii nie można byłoby zrobić w
                          jakimś innym ośrodku?
                          • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 17.03.06, 13:19
                            Wiesz byłam w takim szoku że nawet o tym nie pomyślałam.Zresztą nie wiem czy
                            Mama wogóle zgodziła by się gdziekolwiek indziej jechać.Straciła całkiem
                            zaufanie do lekarzy, jest nieufna i bardzo trudno ją do czegokolwiek przekonać.
                            Wiem że, może dziwnie brzmi to wszystko co piszę, może wydawać się że już się
                            poddałam.To nie tak.Oddałabym wszystko za zdrowie mojej Mamy.
                            Wiesz,Mama jak usłyszała o tej brachyterapii to już wystarczyło.Jest przerażona
                            bo nasłuchała się i napatrzyła w szpitalu.A tak wogóle może wiesz czy
                            przeprowadza się to w znieczuleniu ogólnym czy miejscowym? Mama najbardziej boi
                            się tego bólu.Narazie samopoczucie Mamy jest nie najgorsze, dostała leki bo
                            trochę plamiła.Wiesz ztego co mówiła mi lekarka wywnioskowałam że czas nie ma
                            tu już istotniejszego znaczenia bo i tak byłaby to tylko brachyterapia
                            paliatywna czyli znowu tylko na jakiś czas.
                            • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 17.03.06, 13:43
                              Moja Mama miała brachyterapię i jest ona bezbolesna. Po prostu leży się na
                              takim urządzeniu a aplikator do naświetlań jest wsuwany do środka. O ile wiem
                              nie jest aplikowane żadne znieczulenie.
    • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 27.03.06, 09:27
      Tolka pisałaś wcześniej że, Twoja Mama miała bóle brzucha.Jakie leki
      przeciwbólowe brała przy tych bólach?
      • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 27.03.06, 11:48
        Ketonal Forte 2x1 tabl.
    • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 30.03.06, 12:39
      Długo nie pisałam bo nie było czasu.Ale sercem jestem zawsze z Wami.Z mamą było
      nie najlepiej.Na szczęście minęło ale nie wiem na jak długo.Cały czas wlewam w
      nią pokłady optymizmu i są efekty.Mama ma więcej energii, mniej boli albo wcale
      i chciałaby góry przenosić.Niestety siły nie te same.Co można jej podać na
      poprawę apetytu? Wcześniej zaraz po radioterapii miała przepisany Megace.I
      poskutkowało.Ktoś tu na forum źle wypowiadał się o Megace, jakie jest wasze
      zdanie?
      • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 30.03.06, 12:46
        Kiedyś na Onkolinku dr Barchnicka polecała Megace i Nutridrinki.
        • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 30.03.06, 13:27
          Dzięki.Też mi się wydaje że nie ma co czekać aż mama całkiem opadnie z sił.
    • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 01.04.06, 18:26
      Tolka co u ciebie?jak czuje się Twoja mama?
      • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 03.04.06, 10:18
        U mojej mamy kiepsko. Było kilka dni tygodni (może raczej dni, choć był to
        dłuższy okres) dobrych, w dobrym stanie ogólnym, mnóstwo sił. Myśleliśmy, że
        wszystko idzie ku lepszemu. Mamę w sumie nic nie bolało, przemiana materii ok,
        przybrała na wadze. Ale od tygodnia jest źle, prawdę mówiąc załamałam się tak
        poważnie chyba pierwszy raz podczas tej 2,5 letniej choroby. Mama ma na
        przemian albo biegunki albo zaparcia. Boli i przy jednym i przy drugim. Jest
        bardzo osłabiona, właściwie cały czas leży. Ona już jakiś czas temu dostała
        skierowanie na operację, mieli jej wyłonić stomię, ale nagle jelita zaczęły
        pracować normalnie i na razie operacji nie było. Mama się cieszyła, bo ma juz
        przecież nefrostomię. No w każdym razie nie jest dobrze, ja nie wiem, co możemy
        zrobić, chemii już nie dostanie, czy may mamy już teraz tylko tak siedzieć i
        czekać? Boże czemu to wszystko takie trudne???
        • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 04.04.06, 07:57
          Tolka bardzo ci współczuję.Wiem jakie to trudne.Nie wiem natomiast czy są
          jakieś słowa które mogły by wyrazić to co czujesz Ty, ja i wielu innych.U mnie
          podobnie raz lepiej raz gorzej.Są dni kiedy mama chciałaby góry przenosić.I
          wbrew wszystkiemu pojawia się wtedy nadzieja ale po paru dniach lepszego
          samopoczucia mamy przychdzą ciężkie dni kiedy mama jest osłabiona i
          leży...Wiesz ja tylko ostatnio modlę się aby w "spokoju" doczekać świąt.Takie
          mam pragnienia... a może aż takie.Trzymaj się kochana, jestem myślami z Tobą.
          • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 04.04.06, 09:19
            No właśnie, to jest tak, jak napisałaś, jednego dnia jest dobrze, następnego
            bardzo kiepsko. I tak się te dni przeplatają. Ja do tej pory wierzyłam, że
            przed nami jeszcze wiele lat, wiele świąt, wiele Dni Babci, moja córka w
            przyszłym roku idzie do przedszkola, zawsze marzyłam o Dniu Babci w
            przedszkolu, o łzach wzruszenia w oczach mojej mamy, gdy mój berbeć zaśpiewa
            piosenkę. Nie wiem dlaczego właśnie o tym święcie zawsze myślałam, uczepiłam
            się go :) Boże jakbym chciała, żeby tych świąt było jeszcze wiele... Wiem, że
            wszyscy tu czujemy w sumie to samo.
    • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 11:41
      Znalazłam to w sieci pod artykułem dotyczącym raka szyjki macicy:
      "Moja mama prawie rok temu,dowiedziała sie ze ma raka szyjki macicy,w III
      stopniu zaawansowania.Przeszła niezwykle ciezka operacje,poniewaz naciek
      dochodził do kosci biodrowych,naciekał pęcherz(udało sie go uratowac)
      itd.Poddała sie brachyterapii,radioterapi 25 naswietlan.Miało byc wszystko w
      najlepszym pozadku,pod katrola,az tu nagle po 7 miesiacach okazało sie ze jest
      wznowienie choroby!!! Znowu ból,cierpienie,chemioterapia.Dramat!!! Ale musi
      żyć!!!"

      Normalnie szlag mnie chyba trafi!
      Jak to jest że, niektórych operuje się w tak zaawansowanych stadiach gdzie w
      grę wchodziło by już chyba leczenie paliatywne a innych gdzie nie ma jeszcze
      takich zmian pozbawia się możliwości leczenia?.Boże, przecież u mojej mamy
      oprócz dużego miejscowego zaawansowania nie było naciekania na okoliczne
      narządy?
      Dlaczego?...........

      • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 12:04
        Ula, czasami lekarze podejmując się operacji nie wiedzą na 100 %, jak bardzo
        zaawansowany jest nowotwór. Moja mama szła na operację z diagnozą raka in situ.
        Normalnie w takich przypadkach robi sie konizację szyjki i jest po sprawie. Mam
        doszła jednak po rozmowie z lekarzem do wniosku że podda się całkowitej
        histeroktomii i lekarz ją wykonał (operacja była robiona prywatnie). Dopiero w
        trakcie operacji okazało się że prawdopodobnie rak jest bardziej zaawasowany i
        lekarz na własną rękę podjął się wycięcia części przymacicza i węzłów chłonnych.
        Po odbiorze badania his-patokazało się, że to była najlepsza rzecz, jaką mógł
        zrobić, ponieważ rak rzeczywiście naciekał przymacicze, a więc stadium było II
        B - w tym stadium z reguły nie wykonuje się już operacji.
        Bardzo dużo zależy więc od zespołu, który podejmuje decyzję o leczeniu, od
        umiejętności chirurga, który operuje oraz , nie wiem jak to nazwać, chęci
        podjęcia ryzyka przez zespół, który podejmuje decyzję o leczeniu.Nie zawsze
        bowiem to ryzyko jest uzasadnione a zbyt radykalne leczenie może doprowadzić do
        szybszej śmierci pacjenta niż zbyt mało radykalne. N.p. zbyt agresywna
        chemioterapia zabije szybciej niż choroba zostawiona samej sobie.
        • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 12:18
          Zgadzam się z Toba jak najbardziej, tylko u mojej mamy decyzję o takim a nie
          innym postępowaniu podjęto po badaniu ginekologicznym, usg- na którym oprócz
          istnienia guza)nic innego niepokojącego nie stwierdzono i cystoskopię pęcherza
          (nie stwierdzono naciekania)i dopiero określono stopień zaawansowania.
          • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 12:37
            Jeszcze raz ja.Nie dokończyłam myśli.Chodzi mi oto że mając te wszystkie
            badania można było podjąć choćby próbę leczenia radykalnego a nie od razu kogoś
            przekreślać.Nie chcę się powtarzać bo już o tym pisałam ale wiesz trudno mi się
            z tym pogodzić.Może nawet trudniej niż z samą chorobą.
            • liina Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 13:20
              Ulaw, a Twoja mame zakwalifikowali do leczenia paliatywnego?, nie otoworzyli jej
              zeby zobaczyc dokladnie?
              • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 13:40
                Wiesz że teraz jak sobie to wszystko przypominam co oni z nią wyprawiali to
                mnie trafia szlag.
                Najpierw leczyli ją w powiatowym szpitalu na kolejno:grzybicę pochwy,zapalenie
                szyjki macicy przez ok.4 miesiące(mama miała upławy i krwawienia).Kiedy nie
                było efektów ordynator ginekologii podjąl decyzję że trzeba wszystko
                usunąć.Otworzyli brzuch i niestety zaszyli.Ordynator powiedział mi że niestety
                jest guz na szyjce macicy ale oni nie mogą podjąc się takiej operacji.Dodał że
                wszystko inne wygląda okay.Później kiedy zagoił się brzuch w innym szpitalu
                pobrano wycinki, czekanie i wynik.I szok.A tak mnie zapewniano .ze to nic
                złośliwego.I trafiłyśmy na onkologię a tam po tych badaniach o których pisałam
                zakwakifikowano mamę do naświetlań paliatywnych.
                • liina Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 13:52
                  To jakies chore! Ale wiem, ze tak jest. Ja zawsze , zanim jeszcze mama
                  zachorowala interesowalam sie medycyna, ziolami,lekami itd. Jak mama
                  zachorowala, to kulam dzien i noc, ale i tak za pozno zaczelam kuc o tym raku,
                  bo gdybym wczesniej przykula, to bym sama u mamy rozponala raka jajnikow po
                  wygladzie brzucha, opukaniu brzucha itd. Teraz umiem juz stwierdzic, czy np. w
                  brzuchu jest woda, jesli jest jej oczywiscie duzo, a tyle juz bylo u mojej mamy
                  jak sie okazalo, ze to rak i jakos zaden lekarz tego nie zauwazyl, a chodzila do
                  kilku ginekologow i do gastrologow i do urologow...
                  A cytologii to Twojej mamie nie robili? Czemu zaszyli po otworzeniu? Jesli nie
                  było naciekow, to chyba mogli usunac to co mogli? Poza tym nie wiedzieli jeszcze
                  niby, ze to rak, wiec tym bardziej nalezalo to do ich obowiazkow.
                  A jak mamie te wycinki pobrano? Przez laparoskopie? A na onkologii jakie
                  zrobiono badania? USG tylko?
                  • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 14:08
                    Żebyś wiedziała że to chore.Cytologia wychodziła im w porządku -II grupa(tylko
                    mam wątpliwości co do jej pobierania)i to ich chyba uspokajało.
                    Pytasz dlaczego nie usunęli jak otworzyli - bo to banda bałwanów i nieuków z
                    powiatowego szpitala.Tylko tak sobie to tłumaczę a może się wystraszyli?
                    Wycinki pobierano już w specjalistycznym szpitalu pod narkozą.A na onkologii to
                    tak jak pisałam:badanie ginekologiczne, usg,cystoskopia i tyle.
                    • kalinosia Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 14:17
                      Tu się z Tobą Ula zgodze, że jest wina lekarzy, że nie potrafili postawić
                      diagnozy. I neistety to się często zdarza :(. Uważam, że każdy lekarz w takich
                      powaznych sytuacjach powinien przede wszytskim na poczatku zlecić badania w
                      kierunku ew. choroby nowotworowej (czyli wykluczyć bądź potwierdzić). Ale
                      lekarze często mają to gdzieś. Cytologia przysługuje 1x na 3 lata na NFZ - to
                      granda!Moją teściową leczyli na hemoroidy, kiedy krwawiła z odbytu, a to już
                      były przerzuty ;/.
      • kalinosia Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 14:13
        witaj Ula, wiem, ze bardzo przezywasz całą tę sytuację i rozumiem Twój żal.
        Tylko każdy pacjent to osobna historia, każdy "przypadek" jest inny, każdy
        pacjent ma indywidualnie dobierane leczenie uzaleznione od wielu czynników. Nie
        możesz tak do końca obwiniać lekarzy, że zrobili błąd, że nie operowali Twojej
        mamy, bo słyszałaś, że "Panią Kowalską z Krakowa" operowali, a miała bardziej
        zaawansowaną chorobę. Nie można tego tak porównywać. Prawdą jest, jak pisze
        balbinka, że operacje mają sens tylko do stadium IIA i tak też jest w
        rzeczywistości. Ale to nie znaczy oczywiście, że nie robi się wogóle operacji w
        wyższym stadium. Często są to tez operacje typu paliatywnego. Ale tak jak
        pisałam, to zależy od wielu czynników i każdy chory to inna historia i często 2
        rózne sposoby leczenia pomimo tego samego stadium. Podam mój przykład: ja
        miałam stadium IB1. Normalnie w takiej "sytuacji" robi się histerektomię
        radykalną. Ale ja miałam operację oszczędzającą (mam macicę), bo jestem młoda
        (a wiek ma duże znaczenie) i chcę miec dzieci. Była to 1-sza tego typu operacja
        w Polsce z powodzeniem stosowana od kilku lat na Zachodzie. Ale 1 z czynników
        kwalifikujkących do tej operacji jest czystość wszytskich węzłów chłonnych. I
        np. inna kobieta , która ma ten sam stopień zaawansowania ale np. ma choćby 1
        węzeł zajety już się nie kwalifikuje do tej operacji. Tak samo jak by była to
        kobieta już w okresie okołomenopauzalnym i która już nie chce dzieci, to też ta
        operacja oszczędzająca nie ma sensu i lepiej usunąć macicę.
        Moja teściowa też chorowała na r.sz.m. (III stadium) i miała tylko
        brachyterapię. I takie postępowanie jest jak najbardziej prawidłowe. Pozdrawiam
        Cię ciepło zycząc Tobie dużo siły a Mamie dużo zdrowia - agnieszka
        • liina Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 14:25
          Nie zgadzam sie z Toba KAlinosia do konca. Przeszlam z mama bardzo duzo, znamy
          duz osob chorych, ktore zmarly, a u ktorych mysle mozna bylo nieco wiecej zrobic
          niz sie zrobilo.Nie jestem lekarzem, ale nie jestm tez glupia. Dostep do wiedzy
          teraz jest bardzo szeroki i nie trzeba byc lekarzem, aby sie orientowac dosyc
          dobrze we wszytkim.
          Moja mama przy pierwszej operacji miala pobierane wycinki z 12-stu miejsc,
          jelita, macica, przymacicza, otrzewna itd. Wszytkie byly juz zajete rakiem, a
          jednak ja zoperowali na tyle ile mogli, wycieli ile mogli i nawet jesli
          wszytkiego wyciac nie mogli juz, to im mniejsza masa guza, tym mniej dla chemii
          i organizmu do pokonania.Mase guza powinno sie zmniejszac, nawet jezeli nie da
          sie jej calkiem wyciac. Nie powinno sie operaowac tylko takich, u ktorych mozna
          wyciac wszytko, absolutnie tak nie jest i brak laparotomii i brak oceny
          praktycznej golym okiem ile mozna wyciac jeszcze a ile nie, jest bledem
          mysle.Jezeli nie da sie juz zrobic nic, to ja zaszyja i tyle.
          Zwlaszcza , ze tak jak pisze Ulaw jej mame odeslano na leczenie paliatywne na
          podstawie badania ginekologicznego i USG, to jest smiechu warte. USG to taki
          teatrzyk cieni, jesli lekarz jest zdolny, ma duze doswiadczenie, to jest w
          stanie na USG dostrzec do ok. 70 % stanu rzeczywistego, jesli jest partaczem, to
          nawet 10 % stanu rzeczywistego nie zobaczy, wiec wynik tego badania moze u
          lekarza z mniejszym doswidczeniem lub u lekarza, ktory nie umie odczytac dobrze,
          kogos kosztowac zycie. Nie jest to badanie, na podstwie ktorego odsyla sie
          kogos na paliatywna, absolutnie nie!
        • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 14:27
          Wiesz nie chodzi mi o to że oni nie operowali mojej mamy, bo zdaję sobie sprawę
          że na operację mogło być za późno.Ale jest jeszcze radioterapia i
          brachyterapia, chemioterapia.Dlaczego jedni mogą korzystać z tych dobrodziejstw
          a drudzy nie?Dlaczego tylko naświetlania paliatywne?

          PS.Przepraszam, czy Twoja teściowa żyje?
          • liina Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 14:41
            Powinnas sie domyslec czemu....
            • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 14:48
              Domyślam się....
          • kalinosia Re: rak szyjki macicy cd. 07.04.06, 14:55
            niestety, moja teściowa nie żyje :-( po leczeniu (brachyterapia) żyła 2 lata.
            Ale w momencie diagnozy było to już stadium III B. Oczywiście lekarze, do
            których wcześniej chodziła teściowa zaniedbali sprawę. Dopiero porządnie się
            Nią zajęli w Centrum Onkologii w Wawie (ja tez się tam leczyłam) no ale już
            było troche późno gdy tam trafiła :(. Gdyby trafiła tam wiele lat wcześniej,
            byc może zyłaby do dziś...
            Powiem szczerze, że nie wiem kiedy stosuje się brachyterapię a kiedy nie, więc
            nie umiem powiedzieć, czy lekarze dobrze robią czy źle w przypadku Twojej Mamusi
            3maj się ciepło Uleńka
        • majka995 Re: rak szyjki macicy cd. 17.04.06, 18:56
          Śietnie diagnozuja takie sprawy kobiece w szpitalu na Karowej w Warszawie. jak
          leżałam na ginekologi operacyjnej to spotkałam kobiety z takimi problemami jak
          wasze. I były bardzo zadowolone z leczenia. Przyjeżdzaja tam kobiety z całej
          polski. Mają dobry sprzęt i lekarze są nieżli. Przynajmniej tak twierdziły
          panjentki. Ja miałąm innny problem bo torbiel gruczołu Bartholina ale w sumie
          tez mógł byc to nowotwór.
          Pozdrawiam
    • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 22.04.06, 18:34
      Witam wszystkich!
      Spełniam życzenie mojej mamy aby was wszystkich pozdrowić i podziękować wam za
      cenne rady i wsparcie.DZIĘKUJĘ.
      Po niedzieli wybieramy się na kontrolną wizytę onkologiczną.Mama bardzo się boi
      i oczywiście chciałaby termin wizyty przesuwać w nieskończoność(boi się
      brachyterapii) a ja boję się żeby nas znowu nie olali.Nie wiem sama co można by
      jeszcze zrobić.Mama Tolki dostała chemię nie wiem czy u mojej byłoby to
      możliwe.Boję się że powiedzą mi że nie da się zrobić brachyterapii.Ostatnio
      lekarz mówił coś o dużym nacieku w pochwie. Czy wtedy robią tę brachyterapię?
      Mama jak na swój stan czuje się dobrze.
      • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 23.04.06, 09:43
        Dzięki za pozdrowienia i uściski dla Mamy. Mama sie denerwuje ale tak czy tak
        wizyty nie uniknie a zresztą lepiej, zeby odbyła się ona jak najszybciej.
    • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 27.04.06, 19:15
      Witajcie!
      Jesteśmy po wizycie kontrolnej.Nie jest całkiem źle ale nie jest też
      dobrze.Naciek szerzy się na pochwę i stąd te duże upławy.Pocieszające jest to
      że szerzy się w "dół" a nie w kierunku moczowodów czy jelit.Zrobiliśmy badania
      i są w miare ok.Kreatynina i mocznik w normie. Będzie możliwość zrobienia
      brachyterapii ale nie w tej chwili a gdzieś w czerwcu poniewaz sprowadzają
      aparat nowszej generacji.W mamy przypadku to bardzo ważne bo da lepsze efekty.

      Nie miałam możliwości zadania wielu pytań tych które chciałam zadać.Ale
      zapytałam np. o tę operację i doktor odpowiedziała mi że takie są standardy
      leczenia poszczególnych stopni zaawansowania na całym świecie.Owszem wykonuje
      się czasem takie operacje w stanach zaawansowanych ale sa to operacje
      paliatywne lub ratujace życie.Nie ma mowy w takich przypadkach o radykalności a
      powikłania mogą być jeszcze gorsze niż sama choroba.Natomiast z tymi naciekami
      to jest tak że ginekolog czuje je poczas badania ginekologicznego bo jest to
      taka guzkowata tkanka.
      Tolka przytoczyłam przypadek twojej mamy i lekarka powiedziała mi że powodem
      zakwalifikowania do IIIb jest stwierdzenie wodonercza lub nacieku na moczowód
      bez względu na wielkość guza.Bo ten naciek to właśnie rozrost tego guza.Wtedy
      nie operuje się a wykonuje nefrostomię.
      A najciekawsze i pocieszające w tym wszystkim jest to że jeśli nie dojdzie do
      przerzutów to jest to jeden z nielicznych nowotworów z którym kobiety długo
      mogą chodzić.Wie to z własnych obserwacji.O tym psychicznym nastawieniu też mi
      mówiła.
      Być może przywróciła też właściwe znaczenie słowu:LEKARZ, bo powiedziała rzecz
      dla mnie bardzo ważną że nigdy nie wolno chorego pozbawiać nadziei.Nie wolno
      tego lekarzowi,rodzinie ani nikomu.
      • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 27.04.06, 22:13
        Ula! Dobra robota :-) Udało Ci się wyciągnąć tyle bezcennych informacji.
        Ściskam Cię mocno :-) Czy możesz napisać co to była za Pani doktor?
        • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 07:21
          Ordynator oddziału onkologii ginekologicznej i brachyterapii dr.Kutarska.
          Wiesz było dużo racji w tym co mówiła bo kiedy zapytałam dlaczego nie zrobiono
          mamie tej brachyterapii od razu po naświetlaniach zewnętrznych to odpowiedziała
          mi tak: jeśli zrobilibyśmy to wtedy, to co moglibyśmy zrobić teraz przy
          nawrocie choroby?.Podanie chemii samej niestety nie jest skuteczne.A tak mamy
          jeszcze ogromną broń do wykorzystania.
          I wiecie co myślę że to bardzo mądre podejście,że zostawili tę ewentualność na
          taki moment.Niestety w zaawansowanych stadiach tego nowotworu nawroty choroby
          są nieuniknione bez wzgędu na sposób leczenia.
          • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 09:07
            Ula super, cieszę się, że Twoja mama jest w dobrych rękach! Oczywiście, że
            zostawienie tej "ogromniej broni" na przyszłość jest mądrym podejściem.
            Ja też porozmawiam z lekarzem mojej mamy niebawem mam nadzieję. To też mądry i
            rozsądny lekarz wg mnie. Dziękuję za wiadomości dot. przypadku mojej mamy. U
            niej niestety radioterapia jest już niemożliwa, szkoda, bo jest rzeczywiście
            skuteczna :(
            • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 12:31
              Tolka a czy Twoja mama miała brachyterapię?
          • liina Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 10:05
            dlaczego nie zrobiono
            > mamie tej brachyterapii od razu po naświetlaniach zewnętrznych to odpowiedziała
            >
            > mi tak: jeśli zrobilibyśmy to wtedy, to co moglibyśmy zrobić teraz przy
            > nawrocie choroby?.Podanie chemii samej niestety nie jest skuteczne.A tak mamy
            > jeszcze ogromną broń do wykorzystania.

            Moze i tak sie powinno myslec, ale gdyby zrobic zaraz po naswietlaniach
            brachyterapie, to nawrot by byl moze duzo pozniej, a moze wcale?, bo by to
            wybilo tego raka do konca wtedy?
            Mojej mamie tez tak tlumaczono z naswietlaniami, ze jak juz chemia nie bedzie
            pomagac, to zrobia naswietlania, zeby sobie cos zostawic...Niestety naswietlan
            juz nie zdazyli dac, bo potem jak juz chemia nie pomagala, to bylo za pozno na
            naswietlania..., a gdyby to razem polaczyc, to moze ogolny efekt bylby lepszy i
            nawrot bylby pozniej, bo by sie w wiekszej mierze to raczysko wybilo za
            pierwszym zamachem.
            Sama nie wiem, w kazdym badz razie , wydaje mi sie, ze jak bic tego raka, to bic
            raz ,a dobrze, a nie bic po kawalku.

            I w dodatku to gadanie, ze to na pewno wroci...Wiem, ze statystyki sa takie i
            takie, ale leczenie wydaje sie byc bledne od samego poczatku, bo zaklada, ze rak
            wroci. To jest juz blad na samym wstepie. Skoro pacjentowi sie tlumaczy , ze nie
            da mu sie teraz brachyterapii, bo rak wroci na pewno i dopiero jak wroci to sie
            da brachyterapię, to chyba troche jest chorawe, przynajmniej z punktu widzenia
            psychologicznego?, nie? czy ja sie myle?
            Byc moze ten blad pociaga za soba kolejny blad, ze teraz damy chemie, a pozniej
            jak chemia nie bedzie pomagac, to pozniej np. naswietlania albo brachyterapia, a
            pozniej, sie slyszy, ze juz jest koniec i nie ma sensu juz naswietlac albo robic
            brachyterapii.
            Wiem to z wlasnego doswiadczenia, ale mam nadzieje, ze bedziecie mialy inne
            doswiadczenia i ze droga , ktora lekarze obrali w przypadku waszych mam jest
            jednak trafna droga. Oby tak było.
            Pozdrawiam serdecznie.

      • liina Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 09:55
        Witajcie dziewczyny!

        Kilka moich uwag, jesli można.

        Natomiast z tymi naciekami
        > to jest tak że ginekolog czuje je poczas badania ginekologicznego bo jest to
        > taka guzkowata tkanka.

        Byc moze ktorys lekarz czuje, ale watpie aby to byla duza ilosc lekarzy.To tak z
        doswiadczenia:-)


        Tolka przytoczyłam przypadek twojej mamy i lekarka powiedziała mi że powodem
        > zakwalifikowania do IIIb jest stwierdzenie wodonercza lub nacieku na moczowód
        > bez względu na wielkość guza.Bo ten naciek to właśnie rozrost tego guza.Wtedy
        > nie operuje się a wykonuje nefrostomię.

        Oj, tutaj to bym sie chyba nieco nie zgodzila, bo:
        1) wodonercze moze powstac z powodu tysiaca innych rzeczy przy chorobie
        nowotworowej i nie miec zwiazku z choroba nowotworowa.
        Chory na raka tez ma prawo np. do zachorowania na kamice moczowa, ktora moze
        przytkac gdzies ujscie moczu i powodowac wodonercze albo kilka jeszcze innych
        przyczyn, ktore z rakiem nie sa zwiazane i generalnie sa osobna jednostka do
        leczenia.Trochwe chore by bylo kwalifikowanie chorych na raka ze wzgledu tylko
        na stwierdzone wodonercze na paliatywne leczenie.

        Nie rozumiem dalej jednaj rzeczy. Czemu naciek na moczowod kwalifikuje sie do
        IIIb, skoro moczowod mozna wyciac?
        Rozumiem, ze naciek na kosci miednicy kwalifkuja do IIIb, bo miednicy sobie nie
        wytniesz i juz zostaje rzeczywiscie tylko tluczenie tego chemia np, ale moczowod
        wraz z chora nerka mozna wyciac przeciez!

        A teraz jesli chodzi o ta wielkosc guza..." bez wzgledu na wielkosc guza..."
        Guz jest np. wielkosci 2 cm i znajduje sie blisko moczowodu i na niego nacieka i
        co? To juz jest koniec?, bo nacieka , a naciek na moczowodzie jest dlugosci 1
        cm? I juz tylko leczenie paliatywne?
        Naciek to rozrost owszem, ale pytanie jak duzy chyba rozrost?, bo jak miejscowy,
        to mozna cos jeszcze ciachnac, a jak jest rozsiany po calych np. jelitach, to
        juz nie da wycinac pojedynczych pubktow z jelit.
        Mnie to sie wydaje jakos tak palcem po wodzie pisane po prostu, takie gadanie
        bez konkretnego obejrzenia wlasnym okiem co jest w srodku.
        Po to po chemiach sa np. robione te "second look", czyli otwiera sie jame
        brzuszna celem sprawdzenia czy cos po chemii jeszcze zostalo, bo te wszytkie
        tomografie i inne PET- y to tylko takie tam bladzenie we mgle.

        Bo ten naciek to właśnie rozrost tego guza.Wtedy
        > nie operuje się a wykonuje nefrostomię.

        Nefrostomia nie ma nic do raka, to nie leczy raka, tylko ratuje nereke przed jej
        calkowitym wykonczeniem. Nefrostomia nie ma nic wspolnego z leczeniem raka.

        Ja jednak nadal uwazam, ze otworzyc i spojrzec wlasnym okiem nic nie szkodzi, a
        moze dac tylko pewnosc w jedna albo w druga strone, a tak jest sie tylko po
        jednej stronie i wicaz z mysla, ze moze jednak...
        • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 11:16
          linia z całym szacunkiem dla ciebie i twojej ogromnej wiedzy ale wydaje mi się
          że cały czas porównujesz raka szyjki macicy do raka jajnika.A to dwa
          diametralnie różne nowotwory.Zasadnicza różnica polega już na samej
          diagnostyce.Niewiele daje badanie ginekologiczne w przypadku raka jajnika
          natomiast dużo w przypadku raka szyjki bo jest do niej bezpośredni dostęp.Można
          wiec pobrać cytologię,wycinek,można zrobić kolposkopię która pozwala w dużym
          powiekszeniu obejrzeć szyjkę.Takich możliwości nie ma w raku jajnika więc aby
          określić stopień zaawansowania i zajęcia narządów jamy brzusznej trzeba
          koniecznie otworzyć brzuch i dopiero wtedy pobrać wycinki.
          Jeszcze jedna ważna sprawa,rak szyjki szerzy się przez naciekanie a rak jajnika
          przez rozsiew.Rozsiew tego raka to złe rokowania a operacje w wypadku tego
          rozsiewu to zazwyczaj operacje ratujące życie a nie z zamiarem wyleczenia.
          Odnośnie wodonercza - ujścia moczowodów do pęcherza znajdują się niemal obok
          macicy więc są szczególnie narażone na naciekanie i z tego powodu u większości
          kobiet z zaawansowanym nowotworem prędzej czy później zawsze wystąpi
          wodonercze.Natomiast szybkie reagowanie w przypadku jego wystąpienia zapobiega
          niewydolności nerek która jest jedną z głównych przyczyn śmiertelności w raku
          szyjki macicy.I dlatego robi się nefrostomię.Ja nie pisałam że robi się ją po
          to aby wyleczyć raka ale po to żeby ratowć nerki iżycie.Owszem można mieć
          nefrostomie z innego powodu niż rak ale wtedy jest szansa że nerka wróci do
          pracy i można nefrostomię zlikwidować.Tutaj nie ma takiej szansy bo jest
          naciek nowotworowy a operacje w naciekach sa bardzo ryzykowne.Poza tym na
          szczęście mamy dwie nerki.
          Linia w przypadku raka szyjki macicy nefrostomia ma dużo wspólnego z leczeniem
          ponieważ w znaczący sposób poprafia jakość życia,a czasem ratuje to życie i
          umożliwia jeszcze leczenie.Zauważ że mama Tolki mogła dostać chemię ale dopiero
          po założeniu nefrostomii kiedy czynność nerek była prawidłowa.
          • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 11:23
            Opis ze strony National Cancer Institute:

            Stage III

            Stage III is carcinoma that has extended onto the pelvic sidewall. On rectal
            examination, there is no cancer-free space between the tumor and the pelvic
            sidewall. The tumor involves the lower third of the vagina.

            All cases with a hydronephrosis or nonfunctioning kidney should be included,
            unless they are known to be due to other causes.

            Stage IIIA: No extension onto the pelvic sidewall but involvement of the lower
            third of the vagina.
            Stage IIIB: Extension onto the pelvic sidewall or hydronephrosis or
            nonfunctioning kidney.

            Czyli reasumując wszystkie przypadki z zajętym moczowodem lub niepracującą
            nerką to stadium III (trzeba wykluczyć inne powody zatrzymania pracy nerek)
          • liina Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 11:37
            Hej Ula!

            Wiem, ze rak szyjki macicy , a rak jajnika to inna sprawa.
            Wiem, ze rak moze przytkac moczowod i robi sie wodonercze.
            Troche malo sprecyzowanie przytoczylas wypowiedz tej lekarki chyba, byc moze
            zrozumialam ja opacznie.
            Z reszta sie zgadzam co piszesz, tak walsnie jest, ze nefrostomia odciaza nerke
            i wtedy niewydolnosc sie zmniejsza i chemie mozna dac.
            Troche niedokladnie przytoczylas wypowiedz tej lekarki, dlatego zle ja
            zinterpertowalam, ale wiem co miala na mysli.
            Po prostu wydaje mi sie, ze skoro rak szyjki macicy szerzy sie przez naciek, to
            jest to jednak miejscowe szerzenie sie, nie ma szybko przerzutow, wiec jesli ten
            naciek jest malego stopnia, tak ze mozna jeszcze wyciac cos z tym naciekiem, to
            moze warto podjac probe wyciecia, ale zaznaczam, ze tylko probe, co oznacza, ze
            jesli otworzy sie pacjentke i okaze sie, ze wyciecie jest zbyt ryzykowane, to
            sie ja zaszyje i tyle.
            Latwiej jest ciac naciek miejscowy, jesli on jest np. w poczatkowym stadium, niz
            rozsiew w raku jajnika, tutaj nie da sie nic zrobic przy rozsiewie.

            Nie wiem juz Ula, wiem jednak, ze moja mame otworzono juz wstadium terminalnym
            aby byc do konca pewnym i wtedy nie myslelismy juz o tym, ze cos przeoczylismy.
            Dalo sie ja otworzyc, a bylo to dokladnie ok. 5 tygodni przed smiercia i
            absolutnie nie przyspieszylo smierci ani nie wplynelo to na przebieg choroby,
            ale byslismy pewni po prostu, ze zrobilismy wszytko i mysle, ze dobrze, ze na to
            nastawalismy.Nie myslimy teraz o tym, ze byc moze cos moglibysmy jeszcze zrobic,
            a nie przycisnelismy lekarzy i przez to mama odeszla szybciej.Byslismy pewni
            dzieki temu, ze nie da sie juz nic zrobic, a tak bysmy wciaz rozmyslali, a mamie
            to absolutnie nic nie zaszkodzilo.Miala 4 szwy takie wieksze, troszke nie mogla
            sie poruszac swobodnie, po tygodniu szwy zdjeli.Jesli w srodku nic nie kroja, to
            pacjent nie jest wyczerpany ta operacja i nie obciaza ona go praktycznie w ogole.
            Pozdarwiam Ula i chyba trzeba liczyc na opieke boska najbardziej w tym wszytkim
            oraz na to, ze Bog nas pokieruje do dobrego lekarza i ze bedziemy mieli po
            prostu szczecie w takim kraju jak Polska.
            Pozdrawiam Cie serdecznie, trzymaj sie z mama.
    • liina Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 11:41
      A tak w ogole to mi sie wlasnie płakac zachcialo na ta cala glupote lekarzy i na
      to wszytko...
      • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 12:28
        Wiesz co mnie też się już nad tym wszystkim chce płakać.Ale powiem ci tylko
        jedno, szukamy możliwości leczenia dla naszych mam i trudno nam się z
        niektórymi rzeczami pogodzić, że już nie można operować że to czy tamto.
        Ale z jednym trudno się pogodzić:dlaczego nasze mamy Twoja,moja czy innych na
        leczenie onkologiczne trafiły tak późno?I dlaczego trafiły tam w takim stanie
        będąc pod kontrolą lekarską?.
        • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 12:30
          W sąsiedztwie mojej mamy umiera kolejna kobieta z rozsianym rakiem jajnika.I
          też chodziła do lekarza.Podobno leczono ją na zespół drażliwego jelita.A szkoda
          gadać.
        • liina Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 12:42
          Bo weldug mnie wiekszosc lekarzy ma inteligencje ponizej przecietnej chyba.
          Przepraszam bardzo jak kogos urazilam, ale to moje osobiste odczucie.
          Wiekszosc lekarzy nie potrafi laczc faktow.Trzeba na pacjenta patrzec jako na
          calosc, a nie jako na jeden narzad, ktory mnie interesuje, a reszta mnie nie
          obchodzi.
          Tak jak w raku jajnika, byly u mojej mamy objawy na 7 lat przed rozpoznaniem!!!7
          lat!! 7 lat ciagle cos z jelitami nawalalo, a to zaparcia,a to gazy, a to
          jakies pobolewania itd. Gastrolog mowil , ze to co??? psychika...
          Mama moja robila prywatnie ogladanie jelita endoskopowo- wszytko ok z jelitem.
          POtem na urologii cystoskopia- prywatnie, tez wszytko ok., wiec co zostalo
          jeszcze w brzuchu? Jajniki, ale na USG pisali, ze tez wszytko ok.Cytologia byla
          ok. Wiec co to moglo byc? Tylko psychika!!!, no kobieta nienormalna jest i tyle...
          Gdyby lekarz badajacy jelito zwrocil uwage na wodobrzusze...albo
          urolog...WOdobrzusze juz wtedy bylo, ja bym je teraz umiala stwierdzic u kogos
          na podstawie odsluchu.Gdyby ktorys z tych lekarzy potraktowal czlowieka jako
          pacjenta, ktory moze miec chorobe w jamie brzusznej,a nie tylko w jelicie albo
          tylko w pecherzu...To jest wlasnie brak inteligencji, brak umiejetosci laczenia
          faktow.
          U nas sie nie karze lekarzy za nie rozpananie diagnozy albo za zle jej
          rozpoznanie i dlatego olewaja, w koncu to nie oni umra, tylko pacjent.Pacjent
          wychodzi z gabinetu i lekarz o nim zapomina i chce zapomniec jak najszybciej.
          • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 28.04.06, 13:06
            U mojej mamy też objawy były dużo wcześniej.Leczyli ją na różne rzeczy a w
            sumie na nic.Bo albo to dla nich była nerwica albo jeszcze coś durniejszego.
            A ta dzielna kobieta łykała prochy przeciwbólowe i nie dawała się jak mogła.
    • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 12.05.06, 07:27
      Witam wszystkich!
      Dawno nie pisałam ale wiecie jak to jest,raz lepiej raz gorzej.Miałyśmy kryzys.
      Znów drań zaatakował.Mama bardzo źle się czuła,teraz jest lepiej.Zrobiłyśmy
      badania,OB bardzo wysokie 40/80.Wcześniej było dożo niższe (15).Mama ma też
      wyższy niż zwykle cukier - 105.Próby wątrobowe ok choć wiem że to nie wyklucza
      przerzutów.Boję się najbardziej tego właśnie.
      Tolka jakie OB ma twoja mama?.
      • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 12.05.06, 09:42
        Ula, a może zróbcie USG wątroby, co?
      • liina Do Ulaw 17.05.06, 22:41

        Zrobcie USg trzustki i watroby, ale z Dopplerem koniecznie!


        ulaw2 napisała:

        > Witam wszystkich!
        > Dawno nie pisałam ale wiecie jak to jest,raz lepiej raz gorzej.Miałyśmy kryzys.
        > Znów drań zaatakował.Mama bardzo źle się czuła,teraz jest lepiej.Zrobiłyśmy
        > badania,OB bardzo wysokie 40/80.Wcześniej było dożo niższe (15).Mama ma też
        > wyższy niż zwykle cukier - 105.Próby wątrobowe ok choć wiem że to nie wyklucza
        > przerzutów.Boję się najbardziej tego właśnie.
        > Tolka jakie OB ma twoja mama?.
    • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 15.05.06, 11:20
      Tolka, co u Was słychać?
      Jak czuje się Twoja mama?
      • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 15.05.06, 11:27
        Dziewczyny kochane, zaglądam do Was czasami chociaż się nie odzywam. Ściskam
        Was obie baaardzo mocno.
        Moja Mama ma kontrolę w CO pod koniec maja. Denerwuję się, ale czym jest mój
        strach wobec Waszego :-((
      • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 17.05.06, 09:36
        Witajcie dziewczyny. Ula, moja mama ok, czuje się całkiem nieźle, bóle brzucha
        trochę jej dokuczają, dziś ma mieć morfologię, to sprawdzę ile wynosi to ob. Ja
        natomiast zaczynam chyba mieć doła ogromnego. Siedzę w pracy, nie mam czasu
        nawet w dzień do rodziców zadzwonić nie mówiąc o spotkaniu, dziecko moje coraz
        gorzej znosi takie codzienne długie rozstania z rodzicami, nie mogę jeździć z
        mamą do szpitala, rozważam rezygnację z pracy. Bo coś mi ucieka mam wrażenie...
        Mam wrażenie, że siebie też zaniedbuję, mam gigantyczną tarczycę, a nie mam
        czasu pójść do endokrynologa, wywalone węzły chłonne na szyi od wielu m-cy,
        bóle brzucha (jajników chyba) i kręgosłupa, ale zastanawiam się też czy to nie
        moja wyobraźnia, czy sobie nie wmawiam i chorób nie wywołuję. No ale to nie
        ważne, w każdym razie Ula jest nieźle chyba. Zastanawiam się tylko, co teraz
        robić. Moja mama jest w szpitalu na badabiach krwi co 2 tyg, ale na tym koniec.
        Czy zrobić jej teraz usg? Tomografię? Pozdrawiam Was serdecznie.
        • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 17.05.06, 13:26
          Tolka chyba jestem Twoim lustrzanym odbiciem.Nie uwierzysz ale mam identyczne
          objawy i odczucia jak Ty.Mój świat kręci sie wokół choroby mamy a o sobie nie
          myślę wogóle, a właściwie wtedy kiedy coś zaczyna boleć.Ja również mam
          strasznego "doła".Dzieci mówią mi że nie pamiętają kiedy ostatnio byłam
          uśmiechnięta.Nie potrafię się z niczego cieszyć jest mi bardzo smutno.
          Nawet takie sprawy jak kupno butów czy jakichś ciuchów są problemem bo albo
          normalnie mi się nie chce albo zaraz rodzą się wyrzuty sumienia, że tu taka
          choroba a ja myślę o takich głupotach.Wiesz, żeby tylko obciąć włosy zbierałam
          się chyba cały miesiąc.Skierowanie na operację wycięcia tarczycy(wole guzowate)
          miałam już w ubiegłym roku ale ze względu na mamę nie poszłam do tej pory.Bóle
          krzyża i brzucha to normalka.Nie wiem też czy to stres czy choroba.
          Z tymi badaniami to sama nie wiem, pisałaś że miała robioną tomografię.Co do
          USG to powiem Ci że musi robić je dobry specjalista.Czy mama ma jakieś
          krwawienia, upławy?
          ściskam mocno Was obie.Ula.
          • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 17.05.06, 14:12
            Ula no proszę, witam siostrę ;) Mama ma krwawe upławy cały czas. Miała
            tomografię w lutym, może czas na następna? Ale chyba za wcześnie.
            Ja jestem taka, że badania wszelkie to nawet sobie czasem robię, wszystko
            jednak na własnę rękę i nigdzie się z wynikami tych badań oczywiście nie
            pokazuję, nie konsultuję z lekarzem, bo na to już czasu nie mam. Tarczycę masz
            do wycięcia? To może w takim razie kiedyś spotkamy się na oddziale :) Ja mam
            też wole guzowate, ale te guzki małe i normoechogeniczne, za to tarczycę jakąś
            gigantyczną, powiększoną do wewnątrz i nie wiem, co z nią zrobią. Ale na razie
            oddycham, więc ok ;)
            • liina Re: rak szyjki macicy cd. 17.05.06, 22:40
              Witajcie!

              Nie czytalam wszytkiego, tylko 3 ostatnie posty.
              Tarczyca moze sie powiekszac na tle nerwowym tez, ja tez tak troche mam.
              To tylko taka moja uwaga.
              • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 18.05.06, 07:08
                Linia masz rację, moje guzy pokazały się wraz z chorobą mamy.Owszem wcześniej
                podejrzewałam że coś z tarczycą jest nie tak ale guzów nie było a później
                zaczęły rosnąć w oczach.
                • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 18.05.06, 10:27
                  Ja mam tarczycę od dziecka (koniec szkoły podstawowej - to jeszcze dziecko? ;))
                  powiększoną, guzki też zawsze były, ale oczywiście macie rację :)
                  • liina Re: rak szyjki macicy cd. 18.05.06, 11:55
                    Ale jakie to guzy? Wole? Czy jakies guzy?
                    Na pewno jest to zalezne w jakims stopniu od nerwow.
                    • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 18.05.06, 12:41
                      Z pewnością jest zależne. Pytasz o moje guzki czy Uli? moje niegroźne na razie,
                      tak oto mam napisane na wyniku usg: echogeniczność tkanki gruczołowej
                      niejednorodna, z pojedyńczymi guzkami torbielowato-litymi, tchawica uciśnięta.
                      Guzki do 6 mm.
                      ta moja tarczyca jest duża i chyba to jest jedyny problem mam nadzieję (norma
                      to w sumie 18 cm3, a u mnie każdy z płatów ma po 27 cm3 plus cieśń 1 cm3). Ale
                      wszystkie hormony mam w normie, dlatego nie spieszno mi do lekarza.
                      • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 19.05.06, 07:09
                        A robiłaś scyntygrafię?Moje też są lito- torbielowate.A dwa są dosyć
                        pokaźne.Hormony też mam w normie ale moje guzki są nieciekawe bo są" zimne"..To
                        pokazała scyntygrafia.I dlatego najlepiej byłoby to już zoperować.Ale kiedy ja
                        to zrobię?
                        • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 19.05.06, 08:59
                          jak to kiedy? Teraz najlepiej, skoro guzki są nieciekawe. Mądrala ze mnie co?
                          Ale poważnie, za długo może nie czekaj. Ja scyntografię miałam 4 lata temu.
                          Trochę się temat nam zmienił :)
                          • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 19.05.06, 12:48
                            Właśnie w tym problem że temat nam się zmienił.
                            A kiedy do niego wrócę nie wiem.Z mamą jest nieciekawie.
                            Jest jakaś słaba,puchną nogi.Najgorsze są noce.Wtedy czuje się bardzo źle,
                            nawet nie potrafi określić co ja boli bo boli wszystko.Czy tak ma być?
                            Tolka jak jest u twojej mamy?Czy bierze jakieś leki przeciwbólowe?
                            • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 19.05.06, 13:26
                              U mojej mamy jest źle, gdy ma problemy z wypróżnianiem. Wtedy boli ją bardzo
                              brzuch i jest słaba bardzo. Ostatnio pojawiły się też bóle pleców. Ale poza
                              tym, tak ogólnie jest nieźle. Gdy jelita w miarę dobrze pracują mama czuje się
                              dobrze. Przeciwbólowo bierze Ketonal tylko. Ale jest tak przeraźliwie chuda...
    • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 22.05.06, 09:00
      Moja mama ma hemoglobinę 7,8! Zrobili jej morfologię, powiedzieli, że wyniki
      krwi się poprawiły (!) i do widzenia. Jak to zobaczyłam w weekend... Mama
      oczywiście twierdzi, że czuje się ok, gdyby nie problem z wypróżnianiem i bólem
      brzucha, czułaby się jak młody bóg. Ja nie mam możliwości być z nią cały czas,
      widujemy się jedyne w weekendy, też nie we wszystkie. A ona nie je tego, co ja
      jej kupię, nie stosuje odpowiedniej diety, żeby ta krew się polepszyła, więc
      jak niby wartości miałyby wzrosnąć... Jej lekarz wyjechał na 3 tyg.
      • liina Re: rak szyjki macicy cd. 22.05.06, 09:49
        Tolka,
        zle! Przy hemoglinie 7 trzeba podac juz krew.A jest balda? Pewnie jest blada, a
        wcale dobrze sie nie czuje, tak tylko mowi, wiem jak moja mama przy takiej
        hemoglobinie sie czula.
        Tolka, przepraszam, ze pytam, ale jest sporo ludzi tutaj i nie wszytko pamietam,
        ile czasu Twoja mama jest po chemii? Jakie byly ostatnie wyniki hemoglobiny? Czy
        sie pogorszyly po chemii czy od tak sobie? Napisz dokladnie przebieg w skrocie.
        Jesli chemia byla skonczona dawno,a hemoglobina zaczela spadac, to zly znak.
        Trzymaj sie i odpisz szybko.

        • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 22.05.06, 09:51
          Lina, ja zawsze boję się Twoich odpowiedzi... Ale zawsze na nie czekam. Mama
          ostatnią chemię miała w styczniu. Hgb wtedy ok 9.
        • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 22.05.06, 10:25
          Ale tak sobie myślę (może sama siebie oszukuję), ta hemoglobina nie miała się
          szans podnieść, bo jak skoro mama niewiele je, nic nie brała (przyznała mi
          się), żadnych buraków, nic. Niewiele organizmowi dostarczała, zarówno ilościowo
          jak i jakościowo. Ona chodzi na spacery, na zakupy (jakiś kilometr w jedną
          stronę), jeździ do swojego rodzinnego miasta raz na miesiąc na tydzień
          (autobusem). Czyżby tak silny organizm miała? Tzn. że jest silny, to wiem, ale
          mam nadzieję, że to jednak ma znaczenie...
          • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 22.05.06, 12:31
            Tolka słuchaj, a jaką hemoglobinę miała Twoja mama przed chorobą?
            Jeżeli miała całe życie niezbyt wysoką to organizm jest przyzwyczajony i może
            całkiem dobrze funkcjonować.
            A z tym podniesieniem wartości hemoglobiny to masz rację, jak można to zrobić
            jeśli trzeba pilnować diety? Moja mama jak wypiła soku z buraczków to nie mogła
            wyjść z kibla.Wogóle to niby je ale też mało i niezbyt wartościowe.
            Pisałaś mi też że mama ma krwiste upławy i przy tym też może spadać hemoglobina.
            Może trzeba podać coś przeciwkrwotocznego.Moja mama brała cyclonaminę albo
            exacyl.
            • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 22.05.06, 12:53
              Ja już sama nie wiem, co zrobić, czy czekać na jej lekarza, czy zawieźć ją do
              szpitala. Mama przed chemią miała ok 11, w czasie chemii zawsze na granicy
              9/10, raz 7,6, ale wtedy też nie dostała krwi.
        • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 22.05.06, 15:16
          Liina mam nadzieję, że nie uraziłam Cię tym stwierdzeniem, że zawsze boję sie
          Twoich odpowiedzi. One są cenne niesamowicie. Pozdrawiam!
          • liina Re: rak szyjki macicy cd. 22.05.06, 17:24
            Nie, aboslutnie nie urazilas.
            Moim zdaniem nie wygada to najlepiej, zwlaszcza, ze w czasie chemii hemoglobina
            byla wyzsza, a czy mama w czasie chemii jadla inaczej? Inna diete miala? Pewnie
            jeszcze gorzej, bo na wymioty, mdlosci itd.
            Spadek hemoglobiny moze oznaczac, ze zaatkowany jest szpik, co oznacza, ze szpik
            nie produkuje czerwonych krwinek. To jest to o czym pisal w tak strasznie
            obrazowy sposob Andy.Pisal on o tej bladosci itd.
            Koniecznie robic w krotkich odstepach czasu ta hemoglobine i patrzec czy dalej
            spada czy tez moze stoi w miejscu. Fakt, ze mama ma krwiste uplawy, ale ile tej
            krwi wylatuje dziennie? Jag duzo tego jest? W trakcie chemii tez je pewnie
            miala, a hemoglobina byla wyzsza jednak.
            Robic hemoglobine nawet co tydzien. Jesli to jest zaatkowany szpik, to bedzie
            ona coraz szybciej spadac. Pomocna doraznie moze byc transfuzja krwi, ale to tez
            na krorko, bo kriwnki czerowne maja okreslona zywotnosc, umieraja potem , a na
            ich miejsce nie sa produkowane nowe i znowu hemoglobina spada.
            Koniecznie obesrowac ta hemoglobine i jej wahania oraz w jakim tempie spada,
            jesli zacznie dalej spadac.
            Nie martw sie na zas, wiem, ze latwo mowic, ale sapokojnie.
            Niech mama popoje czerwonego wina kazdego dnia troche, tak z pol kieliszka.
            Teraz po chemii, powinna wyrownywac sie, a nie spadac.
            Trzymaj sie, nie boj sie moich wypowiedzi, nie jestem wyrocznia, myle sie tak
            jak inni, nie zawsze to co pisze i co mi sie wydaje, moze byc prawda.
            Poza tym nie jestem lekarzem, ale jak widac brak wiedzy lekarzy zmusza kazdego z
            nas do ksztalcenia sie w dodatkowych fakultetach niestety, smutne.
            Kiedy ta hemoglobina byla robiona teraz? Moze juz minal tydzien? Mysle, ze jesli
            to szpik , to moze juz byc nawet mniejsza po tygodniu nieco.
            • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 23.05.06, 08:45
              Liina mam nadzieję, że się mylisz. Hgb wzrosła w ciągu ostatnich 2 tygodni, nie
              wiem, jaka wartość była poprzednio, bo wyniki zostały w szpitalu, ale lekarz
              powiedział mamie, że było gorzej. W czasie chemii mama nie wymiotowała, znosiła
              ją całkiem dobrze. Ale wtedy w miarę pilnowała diety. Za tydzień ma znów
              morfologię. Ma ją co 2 tygodnie.
              • liina Re: rak szyjki macicy cd. 23.05.06, 22:38
                Liina mam nadzieję, że się mylisz. Hgb wzrosła w ciągu ostatnich 2 tygodni, nie
                >
                > wiem, jaka wartość była poprzednio, bo wyniki zostały w szpitalu, ale lekarz
                > powiedział mamie, że było gorzej. W czasie chemii mama nie wymiotowała, znosiła
                >
                > ją całkiem dobrze. Ale wtedy w miarę pilnowała diety. Za tydzień ma znów
                > morfologię. Ma ją co 2 tygodni

                To w takim razie wzrasta czy spada?
                • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 24.05.06, 08:39
                  Ogólnie cały czas spadała. Ale przy ostatnim badaniu była odrobinę wyższa niż
                  poprzednio (czyli wcześniej było poniżej 7,8). Więc może teraz już pójdzie w
                  górę.
                  • liina Re: rak szyjki macicy cd. 24.05.06, 08:41
                    Acha, to dobry znak, ze troche w gore poszla, a o ile poszla w jakim czasie
                    mniej wiecej? No nic, nie panikowac, robic czesto i obserwowac.Pozdarwiam.
                    • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 24.05.06, 09:06
                      Nie wiem, o ile poszła, bo wyniki zostają w szpitalu, a ja z mamą na badania
                      nie chodzę. Ona nie sprawdza wartości. No nic, za tydzień następna morfologia.
                      Teraz mam nadzieję będę dostawała kopię wyników. Organizm mojej mamy
                      zaadaptował się do niskich wartości hgb, przyzwyczaił się do długotrwałej
                      anemii (jak pisała Ula). Mam nadzieję, że w końcu ruszy się ta hgb. Już nie
                      panikuję :) Ale teraz to z 9 bym się cieszyła nawet.
            • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 23.05.06, 08:52
              Upławy się skończyły. Także to odpada jako przyczyna spadku.
              • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 23.05.06, 11:07
                Tak same z siebie? Czy mama brała jakieś leki?
                • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 23.05.06, 11:11
                  tak same z siebie.
                  • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 23.05.06, 12:23
                    No to chemia zadziałała.Super.Pozdrówka dla mamusi no i dla ciebie.
                    • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 23.05.06, 12:50
                      Dziękujemy :) I również pozdrawiamy.
                      Acha, na niedokrwistość moja mama bierze aktualnie darbepoetynę alfa (lub
                      placebo, bo to badanie sprawdzające działanie leku jest). No ale na razie
                      efektu jak widać nie ma. Mam nadzieję, że jednak zadziała.
    • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 14.06.06, 13:09
      Witam wszystkich!
      Miałyśmy kryzys i to dosyć poważny.Mama przeszła silne zaziębienie,słabła coraz
      bardziej i do tego jeszcze doszły bóle brzucha.Koszmar,myślałam że to koniec.
      Zapisałam mamę do poradni leczenia bólu,dostała plastry przeciwbólowe i Megace.
      Plastry okazały się bardzo pomocne bo mama przestała odczuwać ból i większość
      dolegliwości.Powraca tez apetyt i ogólnie jest lepiej.Nie chcę zapeszać ale w
      mamę wstąpiły znowu siły, zaczęła wychodzić z domu.Lekarka z tej poradni
      zasugerowała że te bóle mogą być skutkiem wcześniejszego zażywania leków
      przeciwbólowych doustnie.
      Zaproponowała mi położenie mamy na oddziale paliatywnym aby wzmocnić ją trochę
      i zrobić jakieś badania.Ale na razie nie ma wolnych łóżek.Myślę ze byłoby to
      dobre rozwiązanie ale obawiam się o stan psychiczny mamy jak znajdzie się na
      takim oddziale.
      Męczy mnie jeszcze jeden problem.Po tych plastrach mama ma zaparcie.Co robić w
      takiej sytuacji? Może ktoś ma doświadczenie w tej kwestii.
      Pozdrawiam wszystkich cieplutko.Strzępek Uli.
      • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 14.06.06, 13:33
        No właśnie, te zaparcia to duży problem. Ja niestety nie mam doswiadczenia z
        plastrami, również nie mam z megace. Mam za to znów problem z hemoglobiną.
        Spadła jeszcze bardziej, teraz jest 6,8... a lekarz (znów nie prowadzący tylko
        inny), po obejrzeniu wyników morfologii powiedział mamie, że jest dobrze i mama
        pojechała sobie do domu.
        Ula myślę, że nie ma co się obawiać pobytu na oddziale poliatywnym. A jeśli
        tylko uda im się ją wzmocnić, odzyska siły. I chęci.
        • ulaw2 Re: rak szyjki macicy cd. 14.06.06, 13:42
          Tolka ja nie wiem ile moja mama ma w tej chwili hemoglobiny ale jeśli okaze się
          ze ma mało to poproszę o podanie krwi.Jeśli będzie trzeba to my sami oddamy
          krew.Może Ty pomyśl o tym samym.
          • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 14.06.06, 13:46
            Tak właśnie mam zamiar zrobić. Tylko cały problem w tym, że mnie nie ma na
            codzień z mamą, kurde jestem wściekła i przerażona, nie mogę się zwolnić z
            pracy... Mam nadzieję, że dla szpitala pora dnia czy nocy nie ma znaczenia, w
            ogóle czy podanie krwi pacjentowi to taki wielki problem???
          • tolka3 Re: rak szyjki macicy cd. 14.06.06, 13:55
            Ula, na zaparcia, jak juz kiedys pisalam, w pewnym momencie nic nie dziala.
            Wtedy jest ciezko, robia sie kamienie kalowe. Delikatnie lewatywe mozna zrobic,
            zeby do tego nie dopuscic. Przede wszystkim trzeba jesc tak, zeby nie obciazac
            jelit. Tu oczywiscie polecam nutri drinki i forticare. Moja mama na czczo
            wypija sobie siemie, olej lniany, jakies ziolka sobie parzy i jakos to idzie.
      • b_a_l_b_i_n_k_a Re: rak szyjki macicy cd. 14.06.06, 13:40
        Ula, czytałam że w przypadku takich zaparć można podawać środki o działaniu
        lekko przeczyszczającym n.p. herbatki. Spytaj w aptece.
    • tolka3 Jak to jest??? 14.06.06, 16:34
      Powiedzcie mi, jak to jest w innych szpitalach. Zadzwonilam do szpitala przed
      chwila, do lekarza dyzurnego, bo lekarz mojej mamy ma urlop a komorki nie
      udostepnia apcjentow, takze kontaktu z nim nie ma. No wiec pytam, czy przy
      poziomie hgb 6,8 nie powinni przetoczyc krwi. Pani doktor na to, ze tak, ze
      powinni. Wiec mowie, ze chcialabym mame przywiezc. A ona na to, ze tu jej nie
      przetocza, zeby nie przyjezdzac, ze mamy pojechac do najblizszego szpitala w
      rejonie. Moja mama oczywiscie nie chce, do "swojego" to jeszcze by pojechala...
      Czemu musimy walesac sie poszpitalach, tlumaczyc, prosic??? Dlaczego do jasnej
      cholery nie zareagowali na taki poziom hemoglobiny od razu? Tylko powiedzieli,
      że wyniki są dobre. Jestem wkurzona okrutnie. Mam dość, serdecznie dość
      lekarzy. Czy to ja mam wszystko wiedzieć, organizować? Czuję się już bezsilna...
      • liina Re: Jak to jest??? 14.06.06, 21:13
        Tolka,

        rozumiem, ze dzwonilas teraz na onkologie czy gdzie?
        Hemoglobina spada? jak szybko? Z ilu na ile i w jakim czasie?

        Uprzedzam cie, ze nie beda chcieli krwi przetaczac i "sztucznie podtrzymywac"
        mamy. Spadajaca hemoglobina oznacza, ze zostal prawdopodobnie zaatakowany szpik,
        a wtedy juz pacjenta olewaja i szkoda im na pacjenta kasy.
        Czy mama Twoja bierze teraz chemie? Jesli bierez chemie, to przez chemie
        hemoglobina spada, ale jesli nic nie bierze, a hemoglobina spada, to nie jest
        dobrze.Lekarz moze ci tego ze wzgledow etycznych nie powiedziec, ze to bardzo
        zly znak i ze oni nie przewiduja krwi dla pacjentow w stanie terminalnym, ale
        beda sie migac od podania krwi, bo oni uwazaja, ze pacjent juz nie rokuje
        dobrze.Przepraszam, ze takie cos pisze, przeszlam przez to wszystko sama, mojej
        mamie tez w pewnym momencie zaczela spadac hemoglobina, ja wiedzialam co to
        oznacza i jaki jest tego mechanizm, nie tumaczylam mamie duzo. W kazdym badz
        razie dostawala krew do konca na tyle na ile sie dalo jeszcze, przedluzylo jej
        to zycie mysle gdzies o dobry miesiac albo dluzej, inaczej by wczesniej na
        anemie umarla, a tak dzieki tej krwi jeszcze miala szanse z nami porozmawiac,
        pobyc, pochodzic, posiedziec itd.
        Mam nadzieje, ze ta spadajaca hemoglobina nie jest tym zlym znakiem i moze jest
        inne zrodlo tego, ale jesli jest tak jak mowie, to mimo wszytko walcz, aby krew
        dostala, zwlaszcza jesli jest ogolnie w dobrym stanie.
        Przepraszam jesli Cie zasmucilam moim postem.Walcz o krew do konca!Niech daza
        krew, jesli po podaniu krwi poprawi sie hemoglobina, a potem zacznie znowu
        spadac, to znaczy, ze szpik nie produkuje czerwonych krwinek i stad to wszytko
        spada.Trzymaj sie i walczcie.
        • ulaw2 Re: Jak to jest??? 14.06.06, 21:33
          Tolka linia ma rację.
          Na onkologii mamie tej krwi nie podadzą bo dla nich już nie rokuje wyleczenia.
          Pamiętasz jak pisałam o brachyterapii dla mamy , też mi onkolog powiedziała ze
          jest kolejka a pierszeństwo mają ci którzy sa po radykalnym leczeniu z dobrymi
          rokowaniami czyli praktycznie już wyleczeni.
          No i widzisz czy nie powinno byc odwrotnie że pierszeństwo mają paliatywni
          czyli ci co nie mają za dużo czasu.
          Tolka ty załatwiaj tą krew w rejonowym szpitalu i nie licz na onkologię.Musisz
          przekonać mamę.Trzymaj się kochana.Dobrze wiem co czujesz.
          • tolka3 Re: Jak to jest??? 14.06.06, 22:39
            Dzieki dziewczyny. Hemoglobina spada. Spada nawet mimo darbepoetyny alfa, która
            chyba jest niezłym lekiemm. Boże czemu to tak szybko się dzieje? Cholera
            strasznie się boję.
            • liina Re: Jak to jest??? 14.06.06, 22:44
              Tolka, niestety to nie sa dobre wiesci, lek nie pomoze, jesli szpik jest
              zaatakowany, szpik nie produkuje czerwonych krwinek, mama musi dostac krew, bo
              inaczej bardzo umrze na anemie, jesli przyczyna spadania tej hemoglobiny jest to
              co podejrzewam.
              Ja tez sie balam, teraz tez sie boje nawet jak o tym pomysle. Czasem mi sie
              wydaje, ze mama nie umarla i jeszcze mozna duzo zrobic, czasem do mnie dociera,
              ze jej jednak nie ma...Trzymaj sie Tolka, walcz o krew, poki mama jest w ogolnie
              dobrym stanie, nie ma wodobrzusza itd.Krew ja postawi na nogi.
              • tolka3 Re: Jak to jest??? 14.06.06, 22:48
                Podadzą jej tą cholerną krew, muszą. Tylko krew pomoże? Nic innego już nie mogę
                zrobić?
                • liina Re: Jak to jest??? 14.06.06, 22:57
                  Jesli szpik jest zaatakowany, to tylko krew, ale musisz sie liczyc z tym, ze
                  pomoze tak ta krew na tydzien, nie dluzej, potem hemoglobina znowu bedzie
                  spadac. czerwone krwinki maja okreslona zywotnosc, jesli umieraja, to szpik nie
                  produkuje nowych, stad ten spadek hemoglobiny.
              • tolka3 Re: Jak to jest??? 14.06.06, 22:54
                A może oni ją celowo oszukują? mówią, że jest dobrze, żeby się nie załamała. A
                ja jej mówię, że ta hgb nie jest dobra... Tak się cieszyła, że jest lepiej, a
                ja wypaliłam z tym, że poziom jest strasznie niski. Kurcze nie umiem tego
                odpowiednio rozegrać. Też jestem do d... Ale żeby krwi żałować, tego nie
                rozumiem. Przecież każdy z nas chętnie odda krew.
                • liina Re: Jak to jest??? 14.06.06, 23:00
                  Spokojnie, oni tak mowia, bo chca miec ja z glowy szybciej. Przepraszam, ze tak
                  pisze prosto z mostu, ale takie jest podejscie u nas do pacjenta przewaznie,
                  choc nie zawsze, ale czesto.
                  U nas sie nie patrzy na psychike pacjenta, wiec nie licz, ze nie mowia jej tego,
                  bo nie chca jej denerwowac.A ty nie jestes do d..., to wiem na pewno. Dobrze, ze
                  to zauwazylas i ze o tym alarmujesz.
                  • liina I jak Tolka? 15.06.06, 19:45
                    Udało ci sie cos dla mamy załatwic? Wiem, ze pewnie dzis to w ogole nic nie
                    pomoga juz,moze jutro cos da sie zrobic.W kazdym badz razie walcz o to zeby ta
                    krew dostawala.Trzymaj sie ,pozdrawiam.
                    • tolka3 Re: I jak Tolka? 16.06.06, 08:42
                      Dzisiaj jadę do mamy i zabiorę ją do szpitala. Podadzą jej tą krew, nie biorę
                      innej możliwości pod uwagę. Dam znać wieczorem.
                      • ulaw2 Re: I jak Tolka? 16.06.06, 19:31
                        Tolka jestem z Tobą!Dasz radę!Na pewno zrobisz wszystko co jest w twojej mocy.
                        Jesteś wspaniałym Człowiekiem i wspaniałą córką.
                        I nigdy więcej nie pisz że jesteś do d...!
                        • tolka3 Re: I jak Tolka? 16.06.06, 19:43
                          Właśnie wróciłam ze szpitala. Ok nie napiszę, żę jestem do d... :) Zawiozłam
                          mamę do szpitala, w którym się leczy. Pojechałyśmy na SOR, gość w rejestracji,
                          chciał mnie oczywiście zbyć, sugerował, żebyśmy do rejonu pojechały, ale nie
                          zamierzałam tego zrobić. Gdzie niby jest rejon mojej mamy? ona mieszka 120 km
                          stąd. No w każdym razie wyjaśniłam, o co chodzi. Obejrzał mamę lekarza, zalecił
                          konsultację onkologiczną, przyszedł onkolog dyżurny i zabrał mamę na oddział z
                          zalecenim transfuzji krwi. Mama ma zostać tam kilka dni. Martwę się też jej
                          nerką (tą zdrową, na jednej ma już nefrostomię). Słabo pracuje, mama oddaje
                          mocz raz na dobę.
                          • tolka3 Re: I jak Tolka? 16.06.06, 19:46
                            Dobrze, że została w szpitalu, mam nadzieję, że ją trochę wzmocnią. Ona ledwo
                            chodziła, była w stanie zrobić tylko kilka kroków.
                          • ulaw2 Re: I jak Tolka? 16.06.06, 20:18
                            Tolka!Będzie dobrze.I niech jeszcze sprawdzą tę nerkę.Nie daj się zbyć bo
                            zbywanie to ich najmocniejsza strona.
                            Całuki i trzymam kciuki.
                            • liina Re: I jak Tolka? 16.06.06, 23:21
                              Hej,

                              na nerki trzeba uwazac, a co tej zdrowej nerce jest, ze sie o nia boisz?
                              Krew ja na nogi postawi, oby na jak najdluzej.
                              Trzymaj sie.
                              • tolka3 Re: I jak Tolka? 17.06.06, 10:22
                                Nie wiem, czy coś tej nerce jest, mama rzadko oddaje mocz, raz na dobę, to
                                chyba rzadko. Ale może to nic takiego. Krew już dostała. Ale jak na razie wciąż
                                czuje się kiepsko. Muszą ją też nawodnić, bo była odwodniona.
                                • liina Re: I jak Tolka? 18.06.06, 18:27
                                  Raz na dobe, to bardzo malo.Czy duzo pije? Trzeba zrobic dobowa zbiorke moczu
                                  aby sie dowiedziec na ile nerki sa wydolne , a na ile nie. Zapisywac ile wypila
                                  i zapisywac ile moczu wysikala.Podac to lekarzowi.Zbiorke zaczyna sie chyba
                                  wieczorem, tzn. zaczynac spisywac plyny na wieczor, potem rano ile siusiu
                                  oddala, potem jak cos pije dalej zapisywac i ile wysiusiala. Nie jestem pewna
                                  tylko, czy to sie rozpoczyna na noc czy na dzien, ale chyba na noc juz sie
                                  zapisuje ile sie wypilo i rano zapisuje sie ile sie wysikalo. Nie pamietam juz
                                  teraz procedury dokladnie, ale koniecznie to trzeba zrobic, aby dojsc czy nerki
                                  sa wydolne, poza tym koniecznie mocznik i kreatynina!
                                  • tolka3 Re: I jak Tolka? 19.06.06, 11:05
                                    Zbórka moczu jest od wczoraj (wieczór). Założyli mamie cewnik. Jutro
                                    konsultacja z urologiem.
                                    • liina Re: I jak Tolka? 19.06.06, 19:01
                                      Jak dzis? Co wykazała zbiórka? Jak krew? Kiedy podali dokładnie i czy juz robili
                                      badanie krwi po podaniu krwi? Jak się mama czuje? Jest mocniejsza?
                                      • tolka3 Re: I jak Tolka? 20.06.06, 08:52
                                        Krew podali już w piątek. Jeszcze nie było badania krwi. Zbiórka moczu trwa do
                                        dziś, dziś też konsultacja z urologiem, mam nadzieję, że coś wyjaśni. Mama jest
                                        mocniejsza oczywiście, choć na ile, to trudno powiedzieć, bo nie chce za dużo
                                        spacerować z tymi workami (nefrostomia, cewnik, kroplówka), więc głównie leży.
                                        Mam nadzieję, że lada dzień wyjdzie ze szpitala, odżyje trochę.
                                        • ulaw2 Re: I jak Tolka? 20.06.06, 09:18
                                          Tolka to w końcu na onkologii podali mamie tę krew?
                                          • tolka3 Re: I jak Tolka? 20.06.06, 09:25
                                            Tak tak. Na onkologii. Jak pisałam, postanowiłam nie wozić jej po przypadkowych
                                            szpitalach, bo byłam pewna, że będą nas odsyłać (zresztą wcześniej
                                            telefonicznie sprawdzałam, gdzie mogliby nas przyjąć, wszędzie mówili, że nie
                                            ma co przyjeżdżać bo... powody najróżniejsze). W końcu tam się leczy i
                                            stwierdziłam, że tam powinni jej pomóc i że zrobią to najlepiej. Na izbie
                                            przyjęć oczywiście trochę pewien młody człowiek w rejestracji kręcił nosem,
                                            sugerował, żebyśmy sobie pojechały do rejonu, ale powiedziałam, że nigdzie nie
                                            pojedziemy. Zbadał ją lekarz, wezwał onkologa i onkolog zabrał na oddział. Nie
                                            byłam tam zbyt mile widziana na tej izbie przyjęć (ja, nie mama), ale udało
                                            się.
                                            • ulaw2 Re: I jak Tolka? 20.06.06, 09:42
                                              Wiedziałam że dopniesz swego i nie dasz się!
                                              Jesteś WIELKA !
                                              • tolka3 Re: I jak Tolka? 20.06.06, 09:58
                                                Taaaaaa :) Ula mama była w takim stanie, że naprawdę oni nie mieli wyjścia
                                                (zresztą lekarze tam są całkiem mili i rozsądni w miarę), no przecież muszą
                                                pomóc człowiekowi, który się słania na nogach i ma tak kiepskie wyniki krwi.
                                                Naprawdę w takich sytuacjach wg mnie trzeba jechać tam, gdzie pacjent się
                                                leczy, jeśli to nie za daleko, lub przynajmniej tam, gdzie jest oddział
                                                onkologiczny.
                                                • tolka3 Re: I jak Tolka? 20.06.06, 15:45
                                                  Dziś hemoglobina była ponad 10. Także chyba nieźle. Jutro usg nerki.
                                                  • ulaw2 Re: I jak Tolka? 21.06.06, 12:15
                                                    Tolka bardzo się ciszę.
                                                    Całuski.Ula.
                                                  • liina Re: I jak Tolka? 22.06.06, 08:46
                                                    Jak tam Tolka mama? Jak nerki?
                                                  • tolka3 Re: I jak Tolka? 22.06.06, 12:15
                                                    Ano nie wiadomo, jak nerki. Urolog idzie do niej już od kilku dni i dojść nie
                                                    może. Leży w tym szpitalu i czeka na konsultację. Może przed weekendem
                                                    dojdzie... Ogólnie mama czuje się dobrze. Leży z nią na sali pani, z
                                                    przerzutami do wielu narządów (włącznie z kręgosłupem, wątrobą, trzustką, ma
                                                    guzy w klatce piersiowej). Zaczęło się od czerniaka jakieś 8 lat temu. Teraz po
                                                    tylu latach lekarz powiedział jej, że pierwsza operacja była całkowicie źle
                                                    wykonana, że to wszystko przez tą operację. I wiecie co, mnie to w ogóle nie
                                                    zdziwiło. Moje postrzeganie lekarzy (jest wielu cudownych, to wiem nadal) jest
                                                    już w takim stadium, że w niemal każdym przypadku widzę błędy, tzn zakładam, że
                                                    one zostały popełnione... Boże jak ta pani cierpi, jak potwornie ją boli.
                                                  • ulaw2 Re: I jak Tolka? 22.06.06, 13:08
                                                    Wiesz co Tolka skoro ta pani z tyloma przerzutami leży w szpitalu to i tak ktoś
                                                    ma tam jeszcze wielkie serce bo inni lekarze każą załatwiać hospicjum.
                                                    Czytałaś mój post na dole?
                                                  • ulaw2 Re: I jak Tolka? 22.06.06, 13:12
                                                    A jeszcze odnośnie tych lekarzy to mi się już nie chce gadać bo mnie krew
                                                    zalewa.
                                                    Jak mama poszła do rodzinnego po skierownie na morfologię bo taka słaba była to
                                                    PANI DOKTOR nakrzyczała nanią że po co morfologia jak to na 100% tarczyca i
                                                    dała leki od tarczycy bez sprawdzenia poziomu hormonu tarczycy.I CO WY NA TO?
                                                  • tolka3 Re: I jak Tolka? 22.06.06, 20:35
                                                    Ula, to też już mnie nie dziwi. Szkoda, bo gdyby szokowały takie kwiatki, to
                                                    znaczyłoby, że to wyjątki, a to się zaczyna robić powszechne... Eh... pozdrów
                                                    mamę ode mnie, mam nadzieję, że psychicznie się trzyma.
                                                  • liina Re: I jak Tolka? 22.06.06, 20:08
                                                    Pogon tego urologa, olewaja Was...., a ile ma mocznika i kreatyniny?
                                                  • tolka3 Re: I jak Tolka? 22.06.06, 20:38
                                                    Niestety nie wiem, ile ma, nie wiem nawet, czy oznaczali poziom. Nie mogę w
                                                    tygodniu chodzić do szpitala... Ale dziś było usg, nerka wygląda kiepsko, jutro
                                                    mają zdecydować, co robić, ale na 90% będzie nefrostomia na drugiej nerce.
                                                    Czyli będą dwie.
                                                  • liina Re: I jak Tolka? 25.06.06, 21:21
                                                    Hej Tolka, jak mama?
                                                  • tolka3 Re: I jak Tolka? 25.06.06, 22:54
                                                    Tak ogólnie dobrze. Jutro zakładają jej nefrostomię. Jutro też morfologia,
                                                    więc zobaczymy, co z hemoglobiną. Słuchajcie, czy FortiCare jest na receptę???
                                                    Wie ktoś? Bo jeśli tak, to pewnie jest spora zniżka.
                                                  • b_a_l_b_i_n_k_a Re: I jak Tolka? 26.06.06, 09:39
                                                    FortiCare jest bez recepty. Tolka, myślami jestem z Tobą i Twoją Mamą chociaż
                                                    nie piszę za często.
                                                  • ulaw2 Re: I jak Tolka? 26.06.06, 13:12
                                                    Tolka cieszę się ze u twojej mamy już lepiej.Tylko ta druga nefrostomia.....
                                                    Może mama przyzwyczai się do niej,skoro ma już jedną.Zresztą,do czego te nasze
                                                    mamy się nie przyzwyczają? Moja mówi że już się przyzwyczaiła do tych okropnych
                                                    upławów.
                                                    Tolka czy ktoś z lekarzy zasugerował ci podawanie FortiCare?
                                                    Pozdrowienia i uściski dla mamy i dla Ciebie.
                                                  • liina Re: I jak Tolka? 26.06.06, 20:31
                                                    Lepsza nefrostomia niz niewydolnosc nerki.
                                                    Trzymajcie sie, przytulam was mocno.
                                                  • tola313 Re: I jak Tolka? 26.06.06, 22:17
                                                    dziewczyny dziekuje. nick zmieniony chwilowo klawiatura mi znow nawala.
                                                    Forticare jest bez recepty owszem ale ostatnio gdy moj mąż kupował spytano go w
                                                    aptece czy ma recepte. pomyslalam sobie ze moze z recepta jest znizka. dowiem
                                                    sie. forticare sama postanowilam mamie kupowac bo jest podobno lepsze niz
                                                    nutridrinki a te zalecil lekarz zeby nie obciazac jelit. gość z nutrcia
                                                    powiedzial ze najlepiej pic 3 na dobe przez min 3 tyg. no wiec mama pije ne
                                                    zawsze 3 ale stara sie. druga nefrostomia juz zalozona. mamie nie robi duzej
                                                    roznicy czy ma jedna czy dwie. pozdrawiam Was serdecznie!
                                                  • marzena3007 Re: I jak Tolka? 27.06.06, 10:07
                                                    Hej dziewczyny!

                                                    Tolka, niech Twoja mama "wciąga" ile może, to naprawde wzmacnia i nie jest
                                                    takie paskudne jak np. truskawkowy nutridrink. Pozdrów serdecznie mamę - niech
                                                    się trzyma i nie daje. Ściskam Was mocno!
                                                    Ulaw, co u Ciebie i Twojej mamy?
                                                  • ulaw2 Re: I jak Tolka? 27.06.06, 21:33
                                                    Hej dziewczyny!
                                                    W czwartek jadę umówić termin tej brachyterapii choć do końca nie wiem czy ją
                                                    zrobią.Mama czuje sie trochę lepiej, po Megace ma apetyt bierze tez żelazo i
                                                    pije pokrzywę.Hemoglobina chyba idzie w górę bo widać po śluzówkach oczu
                                                    (czerwienią się).Ale...... niepokoi mnie ze mimo przyklejonego plastra
                                                    przeciwbólowego mamę boli dół brzucha i w pachwinach.Nie wiem co myśleć czy to
                                                    boli od tego nacieku w pochwie czy z innego powodu.Bo powiem wam że mam taki
                                                    problem z mamą że jak lepiej się czuje to wszystko robi nie zastanawiając się
                                                    że tego nie wolno np. wczoraj wyprała w rękach dwie duże narzuty na kanapy albo
                                                    sprząta i przesuwa sama meble, więc nie wiem od czego w końcu ją ten brzuch
                                                    boli.Tłumaczę jej jak dziecku że tak nie wolno a ona swoje.A ja nie wiem na
                                                    czym stoję.Nawet nie wiem jak to tłumaczyć lekarzowi.
                                                    Czasami pojawia się też u mamy na skórze, w dole brzucha taki rumień jak po
                                                    naświetlaniu i jak dobrze sobie przypominam to wtedy bardziej boli.
                                                  • b_a_l_b_i_n_k_a Re: I jak Tolka? 28.06.06, 09:52
                                                    Ech te Mamy... Forsowanie się to ich specjalność :-) Ale dobrze, że Twoja Mama
                                                    bierze się w garść. To napewno poprawia jej nastrój i pozwala zapomnieć o
                                                    kłopotach.
                                                    Spytaj o ten ból, jak będziesz w czwartek u lekarza. Wydaje mi się, że to
                                                    jednak może boleć naciek.
                                                  • ulaw2 Re: I jak Tolka? 27.06.06, 21:35
                                                    Sorry, zapomniałam zapytać Marzenko a jak u ciebie?