internauta81
18.07.22, 21:08
Część 1 Fakty
Mam 75 lat, wyższe wykształcenie, 2 specjalizacje, kursy, master itp.Od ponad 40 lat mieszkam w jednym z krajów Europy zachodniej.Tam pracowałem przez dziesiątki lat, tam poszedłem na emeryturę jako dyrektor dużego odziału.Moje życie to była praca, praca, pragmatyzm bez filozofii i sterylnych rozważań.Katolik z obyczajów, nie msze, czasami parę chwil w ciszy różnych kościołow i parę groszy do puszki.Wyemigrowałem z Polski jako młody człowiek.Zostawiłem Mamę – wdowę od paru lat – siostrę i brata.Z Mamą miałem zawsze bardzo bliski kontakt.Ona wiedziała wszystko o mnie, w odróżnieniu od siostry i brata, którzy byli bardziej „zamknięci’.Mama przebywała u mnie corocznie, ale nie została na stałe.Kiedy zachorowała, zabrałem Ją do mnie na leczenie.Odeszła na moich rękach w 2006 roku.Płakałem, łzy leciały mi z oczu.Tylko wtedy zdałem sobie, naprawdę, sprawę z tego co oznacza odejście blizkiej ososby i ogromny ból jaki to daje.
W 8 lat p óźniej, w lipcu 2014 zachorowałem.Zbagatelizowałem bóle, objawy.Po trzech tygodniach mój stan pogorszył się, bóle były coraz silniejsze plus inne objawy.W sierpniu, dokładnie 8 sierpnia byłem sam w domu.Koło 12,30 siedziałem za stołem w kuchni, oglądałem TV, piłem herbatę.Widzę samochód listonosza.Wychodzę z kuchni werandowymi drzwiami, idę do furtki, zabieram korespondencję i wracam.Zatrzymuję się przed drzwiami do kuchni, mam wzrok skierowany w dół, aby wytrzeć pantofle o rogóżkę .Prawą ręką otwieram drzwi do kuchni, w lewej mam korespondencję i wzrok obniżony, bo tą lewą ręką kładę listy na rogu stołu i wtedy podnoszę wzrok.
W drzwiach między kuchnią i korytarzykiem JEST MOJA MAMA.Naturalnej wielkości, z obniżoną głową tak że nie widzę prawie Jej twarzy.Ma włosy zebrane z tyłu rodzajem gumki, grzebyka.Nigdy tak się nie czesała.Jest zwrócona do mnie lekko lewym profilem.Obie ręce ma na lasce, którą używala w Jej domu w Polsce.Na sobie ma – podarowany ode mnie - lekki szlafrok granatwy ze złotymi elementami.Szlafrok jest związany w pasie.Pod szyją widać kołnierzyk jasno -brązowego cieplejszego szlafroka oraz kołnierzyk koszuli nocnej, biały, zaokrąglony z błękitnymi kwiatuszkami.Nie widać nóg.Są zasłonięte stołem.Odlęgłość między nami to nie więcej niż 3 m.Ja krzyczę „Mamo, kiedy przyjechałaś ?”.Wtedy ONA PODNOSI GŁOWĘ.Ma bardzo, bardzo smutną twarz.Nasze oczy spotykają się.To są ŻYWE OCZY !Widzę dokładnie ich kolor.Są żywe,błyszczące ale smutne, pytające.NIE SĄ BEZWYRAZOWE.W tym momencie figura mojej Mamy zaczyna falować, (wyobraźmy sobie duży ręcznik, trzymany oboma rękami wzdłuż krótszgo boku i lekko poruszany) i zostaje - trudno to opisać – jakby wolno wezssana z jej lewej strony do drzwi łazienki, która znajduje się zaraz za drzwiami kuchni, po lewej stronie Mamy.Miałem wrażenie, iżby tam był rodzaj „przejścia” o średnicy -+ 1,5 metra.Wszystko trwalo nie więcej niż 20 sekund.Cisza.Nagle zdałem sobie sprawę, że nie wymówiłem jednego słowa.To była telepatia.To jest coś absolutnie innego niż „myślenie”.Nie można tego opisać,to trzeba tylko doświadczyć.W szoku pobiegłem do sypialni.Położyłem się na łóżku i łzy leciały mi z oczu.Płakałem,, nie zdawałem sobie sprawy z ogromu tego co się stało, co widziałem.Nie realizowałem.Po kilku godzinach, wieczorem, wstałem.Następnego dnia pojechałem do szpitala.Znajomy lekarz zrobił mi natychmiast podstawowe badania i tak jak stałem zostałem w szpitalu.Lekarz powiedział mi, że jeszcze tydzień i miałbym zgeneralizowaną sepsę z ryzykiem zaatakowania podstawowych organów.Po 10 dniach wróciłem do domu.Wyleczony.
Potem zacząłem realizować to co mi się wydarzyło.Zanalizowałem krytycznie mój stan, to co widziałem, szczegóły, czas, ‘krzyk nie krzyk”, postać mojej Mamy, zwłaszcza podniesienie głowy, ruch głową, patrzenie się na mne, spotkanie oczu, oczu żywych, błyszczących i smutny, pytający wyraz twarzy.Fakt, że miała obniżoną głowę, a potem ją podniosła pokazując twarz i patrząc się na mnie, do moich oczu, potwierdza istnienie trzywymiarowe.Ona nic mi nie komunikowała,nic nie powiedziała tylko i jedynie podniosła głowe i nasze oczy się spotkały.Potem forma odejścia, lekkie poprzeczne falowanie postaci i „wolne wessanie” do innej rzeczywistości.Nie powiedziałem nic nikomu, aby nie wzięto mnie za pomylonego.Trzy miesiące póżniej, w połowie listopoda, zostałem w domu sam przez 2 noce (żona była na wycieczce razem synem i bratanką).Koło 23, w pólśnie, słyszę otwierające się drzwi i szuranie pantofli po podłodze.Obok łóżka – od strony żony – jest krzesło i słyszę/czuję osobę siadającą na krześle.Przesuwam się, wyciągam dłoń i dotykam ciepłą rękę.Zapalam światło.Nie ma nikogo.Następnego dnia, wieczorem, położyłem się na łóżku.W ciszy analizowałem wydarzenia, miałem – i mam – wyrzuty sumienia za oddalenie się od Mamy.Przecież to okrutne, że oceniamy wartość blizkich po ich odejściu.Nagle 2 razy zamigotała lampka nad łóżkiem.Następnego dnia udałem się na cmentarz.Usiadłem na krzesełku, analizowałem moje życie, spotkania, momenty szczęśliwe przyjazdów.Oparłem głowę na rękach i zaczęły mi kapać łzy.W tym momencie słyszę coś spadającego na ziemię.Podnoszę głowę i widzę na ziemi obrazek, który spadł z sąsiedniej mogiły.Nie było wiatru, ładny dzień.Potem, czasami, kiedy byłem sam, obracałem się bo miałem silne odczucie, że jestem obserwowany.
Jestem – tak, to prawda – starym czlowiekiem.Nie chcę, aby to co mi się wydarzyło zginęło razem ze mną.Zrobiłem syntezę.Napisałem prawdę (moją) tylko prawdę i jedynie prawdę.Zobaczenie Mamy napełnia mnie spokojem.Wiem, że jest, że istnieje tam, gdzie nasze zmysły i technologie nie docierają.Mam absolutną pewność, że „potem” przechodzi się w inny wymiar, że śmierć ciała fizycznego stanowi naturalne przejście do innej egzysytencji.To co napisałem przyjmijcie w 100% lub odrzućcie całkowicie.
Część 2 Poszukiwanie
Przeszło prawie 8 lat od ukazania się Mamy.Zacząłem poszukiwania świadectw podobnych do mojego.Zainteresowałem się religią.KK odrzuca to co opisałem, więc odrzucam KK.
Religie wschodnie kontemplują reinkarnację.Czytałem o jednym przypadku w Indiach, tak udokumentowanym, iż rząd indiański uznał go za prawdziwy.Znalazłem prace 2 lekarzy amerykańskich, psychiatry i psychologa który zajmował się hipnozą regresyjną. Napisali książki, publikacje oparte na analizie ponad 2 tysięcy przypadków.Szczerze powiedzieli, że reinkarncja jest bardzo prawdopodobna, lecz nie ma decydującego dowodu.
Na to forum trafiłem przypadkiem, bo tytuł wątka ‘Czy ktoś doświadczył kontaktu ze zmarłym?’ jest tym, czego szukam.Moje poszukiwania nie doprowadziły do znalezienie naprawdę wiarygodnych świadectw.Pełno wywiadów, bzdur, hochsztaplerów opowiadających cuda i piszących książki o tym co jest po „drugiej”stronie.Na jakiej podstawie to robią?Różnego rodzaju medium wymyślają – dla pieniędzy -kontakty z „poza”.Są potem ci, którzy zajmują się metafonią, lecz dla mnie to jest mało prawdopodobne, bo technologie dzisiejsze pozwalają na oszustwa.Zainteresowałem się też fizyką kwantową, oddzaływaniem obserwatora na materię, która jest energią.
Świadectwa „Life after life’’ , NDE są ciekawe.Wszystkie rozdzelają ciało fizyczne od świadomości.Zostawiam ksiąźki, senzacyjne wywiady w tv itp.To tylko interes ekonomiczny.Miałem szczęście spotkania pielęgniarki która pracuje na terapii intensywnej odziału kardiologii.Opowiedziała mi o kilkunastu przypadkach pacjentów, którzy po zawale serca byli w stanie śmierci klinicznej i po odzyskaniu świadomości opowiadali jej o wyjściu z ciała, tunelu, świetle, uczuciu szczęścia..Lecz nie umarli Wiem, że na pytanie „co jest potem” nikt nigdy nie otrzyma odpowiedzi.