Dodaj do ulubionych

moje aniołki:))

07.09.11, 14:45
piszcie jak bardzo kochacie swoje dzieci,jak sie czujecie kiedy bierzecie je w ramiona,kiedy słyszycie niepoprawnie wypowiedziane''kocham cie mamusiu''.kiedy patrze na swojego niespełna 2 letniego synka moje serce sie raduje,a moja ukochana coreczka,lat 4,och to dopiero skarb.pamietam ja zakładała mi buty kiedy byłam w ciazy:))jest piekna i cudowna,wrazliwa,potrafi sie popłakac jak widzi czyjas krzywde.całkiem tak niedawno leze sobie na łozku,zamyslona,przychodzi moja pszczołka i pyta sie mnie tak,zmeczona czy smutna?z takim malutkim usmiechem na buziuni.jakie to było smieszne.mam cudowne dzieciaczki,za kazdym razem kiedy,je przytulam moje mysli kieruje do Boga,dziekujac Mu za moje skarby.pozdrawiam
Obserwuj wątek
    • Gość: domza2 Re: moje aniołki:)) IP: *.rzeszow.vectranet.pl 07.09.11, 17:48
      Fajnie, że ktoś dał upust .... swojej miłości do dzieci. Dodam, że ja też kocham swoje:)))) pozdr
    • verdana Re: moje aniołki:)) 07.09.11, 17:51
      Cóz, ja jestem wyrodna:) zawsze kochałam dzieci, zawsze je także lubilam, ale absolutnie nie wzruszały mnie do lez ani laurki, ani "kocham cię mamusiu", ani nic innego. Nie szalalam na mysl, ze kto inny uslyszy pierwsze slowa, że przeocze pierwsze kroczki, bo jestem w pracy.
      I nigdy nie przyszło mi na myśl, ze może być coś smiesznego, nawet w pozytywnym znaczeniu 'wzruszające", w pytaniu dziecka, czy jestem zmęczona czy smutna. Jasne jest, ze jak człowiek widzi innego czlowieka nie w humorze, to się go pyta, o co chodzi...
      • tatitek Re: moje aniołki:)) 07.09.11, 21:25
        verdana,w pewnym sensie ci wspołczuje,to co napisałas to bardzo smutne,jak mozna nie cieszyc sie z czegos tak pieknego i to od własnego dzecka,ale to twoj wybor.pozdrawam
        • verdana Re: moje aniołki:)) 07.09.11, 22:01
          Hm, a twoim zdaniem cieszyć się z dziecka można tylko kląskajac, wzruszając się i traktując dziecko jak zabaweczkę? Mnie akurat w dzieciach cieszy zupełnie co innego - to, ze w domu jest sympatyczny, maly człowiek. Z każdym rokiem fajniejszy.
          Zawsze sie boje, ze takie zafiksowanie się na "smieszności" zachowań malego dziecka, na usmiechach, wyrazach milosci i w ogole tego,że takie jest male, naiwne i wzruszające jest jedna z przyczyn, ze rodzice z niepokojem patrzą, jak dzieci rosną i boją się wieku nastolatkowego. Bo zamiast zyskiwać z kazdym rokiem tracą - kochali w dzieciach ich dziecinność, a nie osobowość.
          Wiem, ze przesadzam, wiem, ale jestem uczulona na takie teksty, ktore w dziecku widzą przede wszystkim dziecko, a nie człowieka.
          • Gość: kara_mia Re: moje aniołki:)) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 07.09.11, 23:35
            nie przesadzasz...
            to jest dokładnie tak jak piszesz
            mamunia klaskająca na widok gila z nosa dzieciątka, za 15 lat napisze, jak to jest nieszczęśliwa bo ktoś jej słodkiego dzieciaczka wymienił na dorosłego człowieka...Oooo! cóż za tragedia!
            najlepiej jakby słodkie dzieciaczki do śmierci mamusi miały 6 miesięcy i słodko gaworzyły.. , nie: lepiej żeby już mówiły : głównie "kocham cie mamuniu", to mamunia będzie wpatrzona jak w japoński telewizor 20 lat temu..
            moim zdaniem to jest wstrętne...
            emocjonalny onanizm własnym dzieckiem. tfu.
            A niech forumowiczki mnie zjedzą.

            To nie są żadne aniołki, to są normalne dzieci.
            • jagienka_77 Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 00:33
              Ja też kocham swoje jak nic na świecie. Poszłabym za nimi na koniec świata i skoczyłabym w ogień. Ale w ideały nie wierzę i takie peany na ich cześć sprawiają, ze mnie mdli, sorry.
            • mama_myszkina Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 09:35
              Jest taki skecz Monty Pythona, w którym dwie starszawe panie robią oj ti ti ti ti ti rozmawiając o synu jednej z nich. W pewnym momencie on wchodzi do pokoju i okazuje się ponad czterdziestoletnim faciem w garniaku. Mamunia do niego 'och zobacz, jaki wygadany jestem, ti ti tit ti ti' Na co on: 'Mamo, jestem ministrem (czegoś tam)'

              Parafrazuję, bo dokładnie tego nie pamiętam, ale pasuje do wątku ;)
            • az1111 Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 09:41
              emocjonalny onanizm...
              o rany,
              niektóre z Was powinny naprawdę odpocząć... intelektualnie też
              • Gość: kara_mia Re: moje aniołki:)) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 08.09.11, 11:10
                uważam, że to bardzo dobre porównanie:
                robienie sobie dobrze za pomocą czegoś nie przystosowanego ewolucyjnie do tego celu

                emocjonalne achy i ochy i spazmy ze wzruszenia za pomocą dzieci, które ewolucyjnie maja jedynie za zadanie rosnąć i wyfrunąć z domu.

      • a.denver hmmm 09.09.11, 16:53
        > zawsze kochałam dzieci, zawsze je także lubilam, ale a
        > bsolutnie nie wzruszały mnie do lez ani laurki, ani "kocham cię mamusiu", ani n
        > ic innego

        to o co Tobie w końcu chodzi? O to, że jest to patologicznie niebezpieczna sytuacja, gdy mnie wzrusza "kocham cie mamusiu" czy o to, że ktoś może czuć inaczej iż Ty? Ponieważ z pierwszej Twojej wypowiedzi wynika, że jesteś po prostu inna, nie bawi Cię to, nie śmieszy, nie wzrusza - Twoje prawo. Gdy autorka wątku wyraziła współczucie (w sumie nie wiem dlaczego, bo skoro nie czujesz tej chemii do własnych dzieci, to chyba Ci tego nie brakuje) od razu uderzyłaś w swój psychologiczny ton o tym, że jest to niebezpieczne dla dziecka... niebezpieczne, gdy ktoś kocha dziecko inaczej niż Ty, nie według Twojego szblonu. Na podstawie tych kilku zdań wyciągnęłyście wnioski strasznie dalekosiężne na temat sposobu w jaki matka - autorka wątku - kocha, wychowuje, i o zgrozo! krzywdzi swoje dzieci. Nie każda matka musi mieć takie racjonalistyczne myślenie, za myślenie nie biją, drogie panie. Są matki melancholiczki i romantyczki, które nie zmienią swojego światopoglądu, bo Pani Verdana uznała to za niebezpieczne. Doprawdy nie rozumiem. Nie wiem o co już chodzi w tym forum - czy o realną pomoc czy o wyżycie się. O upust dla swoich emocji, dla swoich niepowodzeń, porażek wychowawczych.

        Podjerzewam, że na podstawie tego postu Pani Justyna powiedziałaby, że po pierwsze nie ma w nim pytania, a po drugie ma za mało danych dla wystawienia jakiejkolwiek diagnozy na podstawie zwykłego hymnu o miłości do swoich dzieci (bo ja to dokładnie tak samo odebrałam). No ale widać na tym forum jest znacznie więcej "lepszych" ekspertów, lepiej wykształconych.

        Ja też darzę moje dziecko afirmacją, uwielbiam je, kocham gdy się śmieje i dziękuję Bogu codziennie za nie. Może dlatego, że to moje nie pierwsze dziecko, ale pierwsze żywe. A może dlatego, że po prostu taka jestem - dumna z tego cudu stworzenia, jakim jest mój syn. Dumna z tego, że dorasta, rozczulona tym, że się zmienia, dojrzewa. Ale gdy czytam, że to co czuję jest dla niego niebezpieczne i że powinnam zmienić swój sposób myślenia na obraz i podobieństwo sposobu myślenia niektórych z Was, to naprawdę zaczynam mieć poczucie, że krzywdzę moje dziecko bo nie myślę tak jak pani V. i inne podobne.

        Przykre to jest. Nie potraficie zrozumieć, że ktoś może postrzegać świat inaczej. A ludzie są różni. Różnie też wychowują swoje dzieci, a to nie znaczy, że gorzej. Tego nie da się zrobić pod linijkę.
    • kakuba Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 07:56
      najpierw jak przeczytałam ten post pomyślałałam - troll
      druga myśl - naćpała się kobieta z rozpaczy, że sobie nie radzi
      ale po przemyśleniu zastanawiam sie czy problem nie leży głębiej - czy to nie rodzaj wyparcia, albo nawet osobowości borderline?
      nikt mając 2 i 4 letnie dzieci w domu - nie może ich zawsze, w każdej sytuacji nazywać aniołkami... normalne dzieci w takim wieku powinny być żywe, aktywne, troszkę rozrabiać, buntować się, przepychać, być zazdrosne o siebie... dać czasem rodzicom do wiwatu ;) (każda z nas to chyba zna?)
      boję się, że autorka postu krzywdzi swoje dzieci, bo uważa je za 'diabełki', a potem ma wyrzuty sumienia i widzi w nich w przypływach emocji 'aniołki'

      ja uważam, ze mam całkiem udane dzieci, zdolne, utalentowane, czasem jestem z nich dumna, czasem na nie zła
      widzę ich silne i słabe strony, wiem, ze mają lepsze i gorsze momenty, jak każdy człowiek
      czasem wzruszają mnie tak, że aż żołądek ściska a czasem jestem zmęczona ich jazgotem
      najbliższa rodzina (czyli mąż, dzieci i nasze wzajemne relacje) są dla mnie najważniejsze, są priorytetem w każdej decyzji życiowej (co nie znaczy że dla dobra wszystkich czasami nie myślę wyłącznie o sobie)
      nie lubię akademii w przedszkolu, laurek, Dnia Matki itp. - uwielbiam tarzać się całą czwórką na łóżku i łaskotać, jeść lody z jednego wspólnego pudełka, wzruszają mnie momenty, kiedy moje dzieci fajnie ze sobą współpracują (nawet knując coś przeciw rodzicom ;-)
      lubię te momenty zaskoczenia kiedy orientuję się, że moje dziecko nauczyło się czegoś nowego albo powie coś rezolutnego
      • tatitek Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 08:18
        az zal czytac to co napisałyscie.zapomniałam dodac w swoim poscie nie dla ''JADOWITYCH ZMIJ''tak ja mam te same problemy co wy,wychowuje je praktycznie sama,mieszkam na 4 pietrze,wszystko lezy na mojej głowie, ale,mimo tego bardzo sie ciesze tym wszystkim czym nie potraficie wy.ze zaskakuja mnie wzajemna miłoscia do siebie,ze jedno drugiemu potrafi pomoc zdjac buciki,ze moj malutki synus przynosc nocniczek swojej siostrzyczce,ze kiedy jedza wspolny posiłek starsze młodszemu wytrze buzke serwetka.to jest piekne,ja dla takich chwil zyje.moje dzieci robia to samo co wasze,psoca rowno,czasem najem sie wstydu na placu zabaw,czasem mam wszystkiego dosyc,ale,jedna chwila,spojrzenie,usmiech mojego dziecka wszystko zmienia.to jest miłosc do własnych dzieci a nie egoizm.mam najcudowniejsze dzieci na swiecie:)))
        • kakuba Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 09:11
          widzisz tylko czarno - biało?

          - moje aniołki
          - mysli kieruje do Boga

          - JADOWITA ŻMIJA
          - współczuję (verdanie)

          hmm.. albo jesteśmy z Tobą albo przeciwko Tobie?

          to jest forum, wypowiadają się różne osoby, każdy ma prawo mieć tu inne zdanie - po to własnie jest forum, żeby posłuchać różnych opinii
          czasem się ktoś z Tobą zgodzi, czasem ktoś Cię tu skrytykuje,
          czasami znajdziesz osoby podobne do Ciebie, a czasami okaże się, że inni forumowicze postępują zupełnie odwrotnie
          wg. mnie warto posłuchać opinni innych osób nie atak-obrona tylko - moja opinia-Twoja opinia

          ps. "czasem najem sie wstydu na placu zabaw" - mam dzieci w wieku 5 i 3 latka i jakoś nigdy się za nie (jeszcze) nie wstydziłam... bo czego tu sie wstydzić? dziecko się niewłaściwie zachowało? - to przeciez normalne dziecko a nie idealna figurka aniołka postawiona na półeczce
        • Gość: kara_mia Re: moje aniołki:)) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 08.09.11, 11:06
          dla takich chwil zyje.moje (....) ,usmiech mojego dziecka wszystko zmienia.

          ja osobiście żyje dla przyjemności cieszenia się swoją osobą i całym otoczeniem.
          Ciesze się , że w ogródku mam różę, że jak płynę jachtem to fajnie wieje, że jest słońce i śnieg i przygotowana trasa i są piękne kolory jesienią..
          I tańczę z moim mężem i moje dziecko się wspaniale chowa i widzę, że cieszy się życiem.

          Jak żyjesz dla chwil, że dziecko wytrze przy posiłku drugie dziecko i się uśmiechnie ( co jakby jest normalne u dziecka....) to masz przewalone życie, na własne życzenie zresztą.
          Skoro nie umiesz żyć dla tego, że jest w mieście piękny zachód słońca i z 4 piętra super go widać, że jak latem wieczorem otworzysz okno to słychać gwar ulicy i jest piękna pogoda albo zima osiedle jest zaśnieżone i oświetlone i w nocy wygląda jak z bajki...?

          To czy będziesz żyła za 10 lat jak twój nastoletni syn wyjedzie w lato z kolega na weekend i będzie miał w nosie czym mamusia się będzie cieszyć?
          Chcesz, aby wypoczywał i zastanawiał się , jak też moją kochana mamusię mogłem zostawić samą w domu?
          Tfu.

          Szkoda, ze całą radość lokujesz w dzieciach, takiej odpowiedzialności i przytłoczenia nie zniesie żadne dziecko i to jest chore - o czym właśnie pisała verdana.
      • dimeah Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 10:03
        kakuba napisała:


        > nikt mając 2 i 4 letnie dzieci w domu - nie może ich zawsze, w każdej sytuacji
        > nazywać aniołkami... normalne dzieci w takim wieku powinny być żywe, aktywne, t
        > roszkę rozrabiać, buntować się, przepychać, być zazdrosne o siebie... dać czase
        > m rodzicom do wiwatu ;)

        Bez przesady,nie ma ideałów.

        Tak,jak niektóre forumowiczki mają słabsze dni i skarżą się na dzieci,brakuje im sił,tak samo inne mogą akurat mieć power i ochotę na podzielenie się swoim szczęściem.

        Ja również uważam moje dzieci za aniołki,co nie znaczy,że nie zdarzają się im gorsze dni marudzenia i chwilowych histerii,niemniej są grzeczne,posłuszne,czułe wobec siebie,wesoło rozbrykane-a to,że się nie leją non stop,nie robią na złość i na mnie nie plują nie oznacza,że są nienormalne.

        Wydaje mi się,że często matki lubią trochę demonizować dzieci,w końcu im bardziej niegrzeczne tym bardziej umęczona,ciężko pracująca przy nich mama.
    • morekac Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 10:31
      Tatitek, jeśli w stanie takiego rozczulenia jesteś sporadycznie, to wszystko jest ok.
      Gorzej, jeśli rozczulasz się tak się non-stop :-) ...
      Nawet najgrzeczniejsze dzieci w wieku 2 i 4 lat dadzą czasem człowiekowi popalić - jeśli nie dadzą, to znaczy, że coś jest z nimi nie tak. A jeśli dadzą i mama nie daje sobie prawa do tego, żeby być na dzieci zła czy wściekła czy chociażby po prostu zmęczona - też niedobrze.
    • Gość: domza2 Re: moje aniołki:)) IP: *.rzeszow.vectranet.pl 08.09.11, 13:45
      Oj rany, rany. Dziewczyna dała upust swojemu rozczuleniu i radości z dzieci, chciała się podzielić, ale najazd musiał być.
      Ja też się rozczulam w wielu sytuacjach, chociaż wiem, że to SENS który nakładam ja. Typu :córcia dziękuje za wszystko, nawet wtedy gdy nie trzeba, co jest "słodkie", ale nie świadczy o tym, że jest tak wspaniale wychowana, tylko akurat to przyswoiła, cieszy się tym i gada kiedy tylko się da. Czułość tak, zdolność realnej oceny sytuacji - też.
      Autorka rozczula się tak jak moja mama nad nami (swoimi dziećmi) i innymi i tu rację ma Verdana, bo moja mama miała problem z dorastaniem dzieci.
      A Verdana przemawia identycznie jak moja siostra (która ma extra męski mózg), która ceni w dziecku osobowość, możliwość fajnego pogadania, spędzenia wspólnego czasu , która nie umie się rozczulać. A ja - jej siostra - umiem jak najbardziej. Kochani, ludzie są naprawdę różni , więc dajmy spokój w narzucaniu właściwego sposobu "kochania" dziecka.
    • rycerzowa Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 13:55
      Tatitek, nie jesteś na bieżąco, teraz modne jest pisanie, że "ma się czasem ochotę udusić swoje dziecko, albo wyjść z domu i nigdy nie wrócić". Wtedy byś się dowiedziała z forum, że na pewno i tak jesteś wspaniałą matką, i że każda tak ma.
      Otóż nie każda.

      Natura dała dziecku bezbronność, szczerość i wdzięk, stąd te wszystkie matczyne zachwyty i tiu tiu tiu.
      Zupełnie naturalne, chociaż oczywiście nie każda tak ma.

      Moje doświadczenie mówi mi akurat, że jak się matka dziecięcym urokiem w swoim czasie nasyci, nacieszy, nazachwyca, nachłepta do utraty tchu, to jest całkowicie zaspokojona w swojej potrzebie takich właśnie uczyć macierzyńskich, i potem pozwoli potomstwu dojrzeć i rozluźnić więzy.
      Gdy dla matki maluch jest co najwyżej sympatycznym młodym człowiekiem, od którego trzeba się koniecznie raz na jakiś czas uwolnić, to potem sobie niezaspokojone braki odbija z nastolatkami, cieszy się, że wolą towarzystwo mamy, a nie rówieśników, jest dumna, że dorosłe dzieci codziennie odwiedzają mamę. I nie mam na myśli tylko jednego przypadku.

      • Gość: domza2 Re: moje aniołki:)) IP: *.rzeszow.vectranet.pl 08.09.11, 14:01
        Rycerzowa tutaj trafiłaś w sedno, to samo chciałam napisać, że teraz panuje faktycznie moda na takie, ja wiem?, jak to nazwać "męskie traktowanie" dziecka przez matkę - przyjacielskie, bez zbytniej czułości. Jest taki TREND i stąd te napaści. Mało tego, duża doza czułości kojarzy się z kobiecością, ale jakąś taką wypraną z intelektu, więc wstyd się do czułości przyznać, dodatkowo czułość to słabość. A jak się jest kobietą nowoczesną, z duuuużym intelektem to się dzieciaka co najwyżej lubi.
        • verdana Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 17:03
          Czym innym jest rozczulanie się nad dzieckiem, a czym innym rozczulanie, ze dziecko zachowuje się jak czlowiek, czyli zapyta matkę, jak się czuje.
          I wybaczcie, to jest groźne, bo oznacza, ze mama się wzrusza, ale nie traktuje dziecka serio.
          • Gość: monika Re: moje aniołki:)) IP: *.ip.jarsat.pl 08.09.11, 18:30
            tjutianie nad malusia rąsią, rozczulenie nad herbata, ktora przyniosl 5latek i traktowanie dziecka jak czlowieka da sie polaczyc. tak samo jak da sie polaczyc bycie choleryczka z byciem spokojna. nie zawsze sie niunia i nie zawsze sie wscieka bez opamietania, prawda?
            • Gość: domza2 Re: moje aniołki:)) IP: *.rzeszow.vectranet.pl 08.09.11, 18:45
              Zgadza się - da się połączyć, tak jak da się połączyć bycie matką czułą i posiadanie mózgu:)
          • Gość: gość Re: moje aniołki:)) IP: *.dynamic.chello.pl 08.09.11, 22:08
            nie przesadzaj i daj się innym wzruszać :) mnie też dzieci wzruszają w różnych dziecięcych momentach i to nie oznacza, że za 15 lat nie będę mogla pogodzić się z tym, że są nastolatkami. Dzieci dorastają, ale nie musimy od urodzenia traktować ich jak dorosłych, ale stworzyć im też fajne dzieciństwo, a nie udawać od urodzenia, że są dorosłe. Jedna z mam miała chwilę wzruszenia, dobry dzień i dzieli się tym z innymi. I to jest fajne, że na forum można znaleźć też ciepłe historie.
        • morekac Re: moje aniołki:)) 08.09.11, 22:10
          Domza, mam pytanie - jak często ulegasz takim czułościom? Doskonale rozumiem, że każdej, nawet najmniej czułej niewieście, zdarzają się takie momenty, że słodycz zalewa jej serce, jak patrzy na swoje dzieci i ma takie poczucie, że tak je strasznie kocha, a dzieci są takie rozczulające, że samo ziewnięcie to powód do zachwytu... Ale podleganie takim stanom przy każdym spojrzeniu na dziecię, zaś przy przytuleniu wznoszenie dziękczynnych modły - to raczej uniemożliwia normalne funkcjonowanie.
          • Gość: domza2 Re: moje aniołki:)) IP: *.rzeszow.vectranet.pl 09.09.11, 10:49
            Obecnie, gdy moje dziecię jest juz taaakie duże i dojrzałe (2 l, 3 msc.):)) ulegam coraz częściej i to nie od ziewnięcia:) Z postu autorki nie wynika, jak często ulega owej czułości. Może po prostu chciała się tym podzielić? Nie tym, że ma ochotę wyjść z domu i nigdy nie wrócić, nie tym, że jest matką-furiatką i nie tym, że poniosło ją, ale czymś innym, czy to powód do nagany i taaakiego najazdu? Moim zdaniem to przykre i dodatkowo zapala mi się czerwona lampka, że nasze czasy stanęły już na głowie, że coś się poprzestawiało, skoro taka postawa jest naganna, że coś jest nie tak - takie mam wrażenie.
            • morekac Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 12:51
              Oczywiście, że żaden powód do zmartwienia, jeśli nie jest to stan stały.
              Zważ, że sama autorka pisze:
              "za kazdym razem kiedy,je przytulam moje mysli kieruje "

              Ale dopuszczam, że to tylko taka figura stylistyczna i wynik egzaltacji. ;-)
              Ja tam swoje kocham, ale czasami muszę opanowywać żądzę mordu.
      • Gość: basca Re: moje aniołki:)) IP: *.ghnet.pl 08.09.11, 17:37
        A ja myślę, ze to nie kwestia mody.
        To kwestia forum - jego "urok". IMO forum częściej przyciąga opinie odmienne. Mi np rzadko chce się pisać jak się z kimś zgadzam, już wole się posprzeczać;)
        A w istocie, to nie do końca rozumiem czemu na tym konkretnym forum "wychowanie bez porażek" taki wątek? Pewnie dla tego wypowiedź autorki została rozebrana na części;)
    • Gość: monika Re: moje aniołki:)) IP: *.ip.jarsat.pl 08.09.11, 18:51
      no i klasycznie, watek o matkach furiatkach spotkal sie ze zrozumieniem, a dziewczynie, ktora sie mocno rozczula oberwalo sie, na dodatek ma osobowosc borderline i onanizuje sie emocjonalnie (rewelacja ;-))))) czyli natchnione panienki powstrzymuja sie od krytyki, natomiast prawdziwe twardzielki tepia innosc ;-)
      • Gość: basca Re: moje aniołki:)) IP: *.ghnet.pl 08.09.11, 19:08
        No ale tam autorka zadaje pytanie jak sobie radzić....
        i pisze:
        "Nie biję mojego dziecka, absolutnie, natomiast uważam, że to nie jest dobre, że 2 letnie dziecko widzi wściekłą mamę, tak naprawdę bez powodu. "

        Ja widzę róznicę
        • Gość: monika Re: moje aniołki:)) IP: *.ip.jarsat.pl 08.09.11, 20:54
          jasne, roznic cala masa
          jest tez kwestia "marketingu". matka furiatka identyfikuje sie z najpopularniejsza forumowiczka - verdana, nastepnie dostaje odpowiedz eksperta, w ktorym jest napisane: "od nas, matek-furiatek...". nic bardziej korzystnego. a tymczasem matka z tego watku na nikogo sie nie powolala, dostala od verdany becki, nie ma komentarza od pani ekspert... ciezko ;-)
          • Gość: basca Re: moje aniołki:)) IP: *.ghnet.pl 08.09.11, 21:27
            To ja mogę napisać, ze nie chciałbym mieć matki furiatki, nawet jeśli byłaby to pani ekspert lub Verdana. Ale cóż liczą się moje słowa, skoro mój nick to nie Verdana, ani pani ekspert ;)

            Może jednak dobrym pomysłem będzie czytanie nie tylko nicków, ale tego co kto ma do powiedzenia.

            Osobiście uważam, że wypowiedź autorki została przesadnie z psychologizowana, ale z drugiej strony jej wątek nie jest na to forum.
            • Gość: monika Re: moje aniołki:)) IP: *.ip.jarsat.pl 08.09.11, 21:32
              no nie wiem, czy mi sie uda, zwykle czytam pierwsze, czyli tytul i ostatnie zdanie, czyli stopke ;-)
              • Gość: basca Re: moje aniołki:)) IP: *.ghnet.pl 08.09.11, 21:35
                plus pełne wypowiedzi Verdany;)
                • Gość: monika Re: moje aniołki:)) IP: *.ip.jarsat.pl 08.09.11, 21:38
                  no i Twoje ;-)
                  • Gość: basca Re: moje aniołki:)) IP: *.ghnet.pl 08.09.11, 21:43
                    hahaha
                    ps. mam nadzieje że nie od dziś;)
                    pozdrawiam
    • kara_mia Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 13:28

      I zrobiła się dyskusja pt "co myśli autorka jak pisze”... tego to pewnie nie wiemy, ale można się odnosić jedynie do tego, co pisze.
      A pisze:
      "za kazdym razem kiedy,je przytulam moje mysli kieruje "
      z takim malutkim usmiechem na buziuni
      przychodzi moja pszczołka
      malutki synus
      czasem najem sie wstydu na placu zabaw
      ale,jedna chwila,spojrzenie,usmiech mojego dziecka wszystko zmienia
      dla takich chwil zyje

      Można stwierdzić, że są to jedynie figury stylistyczne, można w ogóle uznać, że autorka pisze to dla żartu, bo nie myśli tego, co pisze…. A ja to potraktuję wprost, że to, co pisze oznacza to, co pisze.
      I jakby nie oglądał wychodzi na to, że dzieci w relacji autorki są kompletnie odczłowieczone i robią za kupidynki z uśmiechniętymi buziuniami, mają słodkie rączęta i anielsko kochają się nawzajem oraz uwielbiają mamunię .
      Ok., może i nie umiem napisać co mi w tym obrazku okropnie nie pasuje – ale w swoim zawodowym życiu widywałam mnóstwo jojczących mamuń na swoimi aniołkami i skarbuniami , zapewniającymi o swojej miłości ponad życie.
      Ale jak był potrzebna konkretna pomoc przy dziecku, które potrzebowało normalnej opanowanej matki, bo rzeczywiście coś się niedobrego działo – to w najlepszym wypadku matka mdlała i przynajmniej był spokój, a w najgorszym razie był histeryzujący stwór, który zajmował personel, który i tak bez niej miał mnóstwo roboty. O tym, ze spazmująca matka miała w d… co się dzieje z jej dzieckiem i jakie są jego potrzeby nie musze mówić. Ważne było, że ONA jest w histerii – i 3 osoby JĄ musiały uspokajać.
      Może Pani Ekspert lub kto inny umie lepiej nazwać to o czym piszę, ale dla mnie po pierwsze matka ma OBOWIĄZEK wobec dziecka być : w miarę stabilna, opanowana i stanowić dla niego podporę, a nie być spazmującym workiem emocji, towarzyszyć w normalnym spokojnym, wesołym życiu, a na samym końcu jest miejsce na roztkliwianie się nad dzieciąteczkiem.
      U autorki – tego na samym końcu nie widzę – tylko jako główna treść życia, – co jasno napisała, że życie ma do d… a jedyna radość to dzieci.
      Jak dla mnie to dość upiorne warunki dla życia dzieci - być jedyną radością mamusi. Można pod taka odpowiedzialnością się złamać…
    • rycerzowa Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 13:33
      verdana napisała:

      > Czym innym jest rozczulanie się nad dzieckiem, a czym innym rozczulanie, ze dzi
      > ecko zachowuje się jak czlowiek, czyli zapyta matkę, jak się czuje.
      > I wybaczcie, to jest groźne, bo oznacza, ze mama się wzrusza, ale nie traktuje
      > dziecka serio.

      Nic nie rozumiem! Dlaczego groźne?!
      To jest właśnie piękne, to jest cud, gdy dziecko,dotychczas prosty byt biologiczny nastawiony na siebie, na własne potrzeby, na własne przetrwanie, zaczyna się zachowywać "jak człowiek",
      to znaczy współodczuwać, kochać, rozumieć, pomagać.
      Przecież tym się trzeba zachwycać, nad tym się rozczulać!

      Najwspanialsze momenty mojego macierzyństwa to te chwile, gdy widziałam, że dzieciak zaczyna nie tylko logicznie myśleć, wnioskować, ale także okazać uczucie, współczuć, być odpowiedzialnym, z własnej inicjatywy pomagać innym, współdziałać, odczuwać piękno fizyczne i moralne. To są wszak narodziny człowieczeństwa!
      Nie są warte zachwytu?

      • verdana Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 13:47
        Dlatego, ze matka nie traktuje wypowiedzi córki jako normalnej troski, tylko jako cos , co jes smieszne i wzruszające. Nie widzi, ze dziecko dojrzewa, robi się coraz starsze i pewne zachowania nalezy potraktować powaznie, a nie z poblażliwym uśmieszkiem "jakiż to kochany dzieciaczek, o mamusię sie troszczy". Owszem, można się ucieszyć, ze dziecko empatyczne i troskliwe, ale nie z tego cieszy się matka - cieszy się, ze takie to slodkie u takiego dzieciaczka - czyli nie traktuje tego, co dziecko robi serio. Nadal patrzy na nie, jak na dziecko mlodsze.
        To, co napisałas jest jak najbardziej ok- Ty własnie widziałaś w pewnych przejawach rozwój i charakter dziecka, a tu, mam wrazenie, mama widzi tylko smieszną scenke z udziałem maluszka, ktory "taki dorosly jest".
    • mondovi Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 13:39
      Mam fajnego syna, za każdym razem, keidy go przytulam, dziękuję sobie, że tak go fajnie wychowałam i dziekuje, że ma takie geny. pozdrawiam
    • rycerzowa Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 14:22
      Coraz częściej dochodzę do wniosku, że forum trzeba czytać jak biblię - ze znajomością kontekstu historycznego, autora, gatunku literackiego - aby zrozumieć przekaz.
      Traktowanie wypowiedzi dosłownie prowadzi nie tyle do fundamentalizmu, co do absurdu.
      ( Z jednej strony "instynkty mordercze" wobec dzieci, z drugiej tiu tiu tiu).

      Moim zdaniem Tatitek zaprezentowała nam czystą poezję ( z nurtu poezji ludowej, wiecie, te studzienki, Kasieńki i pszczółki na jabłoni).
      Naturalny i słuszny zachwyt nad swoimi maleńkimi dziećmi i nad ich dojrzewaniem do miłości.


      Hymn do miłości

      piszcie jak bardzo kochacie swoje dzieci
      jak sie czujecie kiedy bierzecie je w ramiona
      kiedy słyszycie niepoprawnie wypowiedziane''kocham cie mamusiu''

      kiedy patrze na swojego niespełna 2 letniego synka moje serce się raduje
      a moja ukochana coreczka lat 4
      och to dopiero skarb

      pamietam ja zakładała mi buty kiedy był am w ciazy:))
      jest piekna i cudowna,
      wrazliwa
      potrafi sie popłakac jak widzi czyjas krzywde

      całkiem tak niedawno leze sobie na łozku,zamyslona
      ,przychodzi moja pszczołka
      i pyta sie mnie tak,zmeczona czy smutna?
      z takim malutkim usmiechem na buziuni.
      jakie to było smieszne

      mam cudowne dzieciaczki
      za kazdym razem kiedy je przytulam
      moje mysli kieruje do Boga
      dziekujac Mu za moje skarby

      pozdrawiam




      • Gość: kara_mia Re: moje aniołki:)) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 09.09.11, 14:27
        OK, niech będzie poezja ludowa.
        trzeba było tak od początku, a ja się zastanawiam, że to ma mieć jakiś sens..
        • morekac Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 17:57
          A przy interpretacji trzeba się w klucz wstrzelić. jak na maturze. ;-)
          • rycerzowa Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 18:29
            morekac napisała:

            > A przy interpretacji trzeba się w klucz wstrzelić. jak na maturze. ;-)

            ;-)

            A spróbuj udowodnić, że " nie zachwyca"!

            Pamiętacie Lulajże Jezuniu, Jezus malusieńki, Oj maluśki, maluśki?
            Od lat śpiewamy, wzruszamy się, rozczulamy się.
            Dorośli ludzie, rozsądni, konkretni, ścisłe umysły, ale jak "pieścidełku w nóżki zimno, żłóbek twardy", to mamy łzy w oczach.

            Natura dała małemu dziecku coś takiego, że porusza ukryte struny najprostszej, najbardziej elementarnej, kiczowatej wrażliwości.
            Nawet Lewin (intelektualista, bo to wszak sam Tołstoj) wzruszył się i poczuł dumę (sic!), gdy jego nowo narodzony syn ... kichnął.
            • morekac Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 18:59
              ludzie podobnie reagują na małe psy i koty... :-)
              Manipulacja za pomocą dużych ocząt.
            • morekac Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 19:04
              Kiedy dzieci są małe, są tak słodkie, że ma się ochotę je zjeść.
              A potem człowiek żałuje, że tego nie zrobił...
    • jagabaga92 Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 15:02
      Ja też się rozczulam moim dzieckiem, ale kompletnie nie przeszkadza mi to wymagać od dziecka coraz więcej adekwatnie do wieku - syn ma obecnie 7 lat. Wzruszam się jego wzruszeniem, jego szczerymi przeprosinami i najzwyczajniej w świecie z rozczuleniem patrzę na niego, gdy śpi. Mój syn jest uczuciowy, empatyczny, świetny kompan do rozmów i żartów, ale i odpowiedzialny za siebie i... o dziwo!! za innych. Umiejętność mówienia o pozytywnych uczuciach i okazywanie ich świadczy o człowieczeństwie i to zawsze procentuje w dorosłym życiu.
      • jagienka_77 Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 18:35
        I ja sie tu zgodzę. W rozczulaniu sie nad dziecmi i zachwycie nad nimi nie ma nic złego, przeciwnie, kazda normalna matka ma takie chwile, ze moglaby swoje dzieciaki "łyżką jeść" albo ma ochote zwyczajnie pochwalic sie nimi przed swiatem. Co z resztą dość często robi Verdana, i bardzo dobrze.

        Mnie jedynie odstręcza sposób wyrażania owego zachwytu w tym wątku - wystarczy porownac tresc postu jagabagi - i zalozycielki watku. Jagabaga pisze ciepło, serdecznie, szczerze i z czułoscia; nie ma jednak watpliwosci, ze jest to zdrowy zachwyt matki nad dzieckiem. Załozycielka wątku infantylizuje i dzieci i siebie."przychodzi moja pszczołka", "z takim malutkim usmiechem na buziuni", "jakie to było smieszne" - dla mnie raczej byłoby powodem do wzruszenia, "jest piekna i cudowna"(to nie to samo?) i cały post usiany tego typu kwiatkami. "moje serce sie raduje" - a nie cieszysz sie tak poprostu?
        Tak więc z całym szacunkiem dla tego, co chciała autorka przekazac, i dla pomyslu napisania wątku pochwalnego nt dzieci, forma tego jest dla mnie poprostu niestrawna. Alleuja.
        • mama303 Re: moje aniołki:)) 11.09.11, 09:11
          jagienka_77 napisała:

          > Mnie jedynie odstręcza sposób wyrażania owego zachwytu w tym wątku - wystarczy
          > porownac tresc postu jagabagi - i zalozycielki watku.

          Będziemy teraz rozkładać na czynniki pierwsze styl literacki założycielki watku? Naprawde nie kazdy potrafi w pełni opisać swoje wzruszenie i zachwyty żeby nie wyszło jak kicz.
    • kkokos Re: moje aniołki:)) 09.09.11, 17:56
      a mnie śmieszą takie wzniosłe a naiwne słodkie posty o buziuniach i dzieciaczkach - mam wrażenie, że autorki to egzaltowane słodkie idiotki, nie do zniesienia w codziennym życiu.

      ale ja wredna jestem, to się sobie nie dziwię :P
      • a.denver Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 08:38
        Widzisz, od razu pozwalasz sobie na ocenę, "egzaltowane słodkie idiotki" - oceniasz autora tekstów w kategorii ludzi niedoroziniętych umysłowo, tylko dlatego, że Ciebie śmieszą takie teksty. No muszę przyznać, że to jest szczyt właśnie inteligencji społecznej i emocjonalnej - uznawać wszystkich, którzy piszą i myślą o swoich dzieciach inaczej niż ja za idiotów.

        • senait Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 14:27
          Według mnie te wypowiedzi to zwykła zazdrość... Zazdrość o to, że nie potraficie, aż tak cieszyć się z przebywania z własnymi dziećmi, podświadoma zazdrość, o to, że Wasze matki pewnie nie mówiły o Was w taki sposób.
          • jedynybasek5 Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 15:01
            Dziewczyny, przewijam się przez różne fora, z wielu zrezygnowałam, bo właśnie pojawiały się takie dyskusje "twoje zdanie jest be, racje mam tylko ja". Dlaczego tak jest? Dlaczego nie potrafimy przyjąć do wiadomości, że ktoś może mieć inny światopogląd od naszego? Dlaczego mieszamy z błotem każdego, kto śmie stwierdzić , że coś tam jest zielone a my to widzimy jako niebieskie i koniec. tak samo jest na forach o sporcie, polityce, finansach, każdy każdego obrzuca błotem z jakichś bliżej niewyjaśnionych powodów. Czy już nie można normalnie rozmawiać, dyskutować? mieć własne zdanie bez opluwania w tym zdaniu innych? tutaj dziewczyna wyraziła co czuje do swoich dzieci. ok. jak ktos myśli inaczej to też dobrze, ale od razu obrażać, wytłumaczcie mi jak to działa bo może to ja czegos nie rozumiem.
          • morekac Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 18:55
            Dziękuję za pogłębioną psychoanalizę. :-)
            To na pewno ten powód.
            • jagienka_77 Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 22:36
              Wiesz, to jest argument na poziomie naszej samozwańczej królowej kiczu: albo jesteś zazdrosna, albo ulegasz modzie. Każdą krytyke, gdy argumentów brak, mozna tak uzasadnic i sprawić, ze dalsza dyskusja traci sens.
          • kkokos Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 21:31
            senait napisała:

            > Według mnie te wypowiedzi to zwykła zazdrość... Zazdrość o to, że nie potrafici
            > e, aż tak cieszyć się z przebywania z własnymi dziećmi,

            a to miarą cieszenia się własnymi dziećmi jest pisanie egzaltowanych idiotyzmów na forum? nie wiedziałam.
            cóż, czy jeśli spróbuję napisać pean na cześć tak rozczulająco gigantycznych stóp mojego piętnastolatka - ach, te kajaki stojące w przedpokoju obok moich kapci tak mnie wzruszają, naprawdę! czyż to nie niesamowite, wyjątkowe i fantastyczne, że on tak urósł? a jeszcze wczoraj te stópeczki mieściły się w mojej dłoni. chyba się pomodlę z wdzięczności - to chyba już nie będzie to samo, co?

            podświadoma zazdrość,
            > o to, że Wasze matki pewnie nie mówiły o Was w taki sposób.

            trafiłaś w dziesiątkę! mam parę rzeczy do zarzucenia własnej matce - ale na pewno nie to, że była kiedykolwiek egzaltowaną słodką idiotką.
            • jedynybasek5 Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 22:05
              Widze, że nikt nie zareagował na mój post :) chyba za bardzo kłuje...
              • a.denver Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 23:51
                nikt nie zareagował, bo napisałaś prawdę, a trudno z prawdą dyskutować, gdy chce się bronić tylko własno jednie słusznego zdania

                a nie o to chodzi, czy ktoś ma rację - tylko o to, że można się pięknie różnić i niekoniecznie od razu jest to GROŹNE... niekoniecznie też z miejsca oznacza, że ten kto się od nas różni jest idiotą i z całym szacunkiem idiotą to trzeba być przy wygłaszaniu takich ocen na temat innych, nic tylko współczuć

                dochodzę do wniosku, że czytanie tego forum wpędza mnie w kompleksy i czasem daje poczucie, że nie jestem dobrą matką dla mojego dziecka, że je krzywdzę, ograniczam, nie pozwalam dorosnąć, niszczę jego osobowość - momentami czuję się postawiona na równi z jakąś zaawansowaną patologią; no to rzeczywiście ma sens tu przychodzić i prosić o radę
                • Gość: kara_mia Re: moje aniołki:)) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 11.09.11, 14:13
                  że czytanie tego forum wpędza mnie w kompleksy i czasem daje poczucie, że nie jestem dobrą matką dla mojego dziecka, że je krzywdzę, ograniczam, nie pozwalam dorosnąć, niszczę jego osobowość - momentami czuję się postawiona na równi z jakąś zaawansowaną patologią;

                  oczywiście to będzie komentarz ogólny, a nie do ciebie :
                  a jeżeli dyskutuje na tym forum matka , która ogranicza i krzywdzi swoje dzieci i nie pozwala im dorosnąć...
                  Zakładając, że pisze prawdę i inni jej odpowiadają jak im wiedza i sumienie dyktuje to jak ona ma to odbierać?

                  Dokładnie tak jak napisałaś, że krzywdzi i ogranicza...

                  Może po prostu nie zakładać, każda jest aż nas świetna i będziemy tak sobie to nawzajem mówić, że a jak cudownie się różnic, tylko, można raz za czas wziąć do rozważenia, że to co robię może nie do końca jest świetne, skoro sporo osób jest innego zdania....
                  A jeżeli nadal podtrzymuje swoje zdanie to mam na to jakieś logiczne argumenty? i doświadczenie z życia?
                  A nie jedynie argument - ach jestem inna a wy się czepiacie.

                  40 lat temu - gdyby było takie forum i mama by pisała jak cudownie bawią się jej dzieci kółeczkami z dymu , które ona robi jak pali przy nich papierosa, to...
                  pewnie cześć mam byłaby rozczulona, jak to musi słodko wyglądać, ale cześć mam napisałaby , że może to i słodko wygląda, ale to jest niebezpieczne dla dzieci...

                  I to nie znaczy , że taka mama nie kocha swoich dzieci, tylko miłość OKAZUJE w sposób niebezpieczny dla dzieci.
                  Podobnie jak to robi moim zdaniem autorka wątku.






            • rycerzowa Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 22:39
              kkokos napisała:


              > cóż, czy jeśli spróbuję napisać pean na cześć tak rozczulająco gigantycznych st
              > óp mojego piętnastolatka - ach, te kajaki stojące w przedpokoju obok moich kapc
              > i tak mnie wzruszają, naprawdę! czyż to nie niesamowite, wyjątkowe i fantastycz
              > ne, że on tak urósł? a jeszcze wczoraj te stópeczki mieściły się w mojej dłoni.
              > chyba się pomodlę z wdzięczności - to chyba już nie będzie to samo, co?

              U Barbary Sadowskiej wisiał u żyrandola wielki but nastoletniego Grzesia.
              Żeby się goście zachwycali.
              No, ale ona była poetką....
              • verdana Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 22:43
                A Grześ został zamordowany. To jednak trochę zmienia postać rzeczy.
                • a.denver Re: moje aniołki:)) 10.09.11, 23:44
                  o to zamordujmy nasze dzieci w napadzie usprawiedliwianej powszechnie furii, a potem będziemy mogły bez przeszkód się nimi zachwycać, bez ryzyka, że zostaniemy nazwane idiotkami

                  • mama303 Re: moje aniołki:)) 11.09.11, 09:18
                    a.denver napisała:

                    > o to zamordujmy nasze dzieci w napadzie usprawiedliwianej powszechnie furii, a
                    > potem będziemy mogły bez przeszkód się nimi zachwycać, bez ryzyka, że zostaniem
                    > y nazwane idiotkami

                    O dobrze napisane. Zachwyty i peany są w pełni akceptowalne jak kogos zabraknie. Smutne to :-(
                • kkokos Re: moje aniołki:)) 11.09.11, 18:17
                  verdana napisała:

                  > A Grześ został zamordowany. To jednak trochę zmienia postać rzeczy.

                  no co ty, but chyba wisiał sporo przedtem?? w końcu przemyk miał 19 lat :(
                  nie wyobrażam sobie takich pomysłów u matki - nawet poetki - 17-18-latka, czyli dorosłego faceta...
                  • kkokos Re: moje aniołki:)) 11.09.11, 18:20
                    oczywiście jeśli celem powieszenia buta było "zachwycanie się gości", a nie swoisty sposób walki z traumą poprzez rodrapywanie ran :(
                  • verdana Re: moje aniołki:)) 11.09.11, 18:29
                    Wydaje mi sie, ze ten but wisiał potem, co byłoby zrozumiałe. Ale moze mi się wydaje, głowy nie dam.
                    Jesli wisiał wczesniej i to serio, w ramach zachwytu, to ciekawe, jakie miał zdanie na ten temat Grześ.
                    Natomiast but - i to wiem na pewno - wisiał "dorosly" nie niemowlece buciczki.
                    • rycerzowa Re: moje aniołki:)) 11.09.11, 18:46
                      But wisiał p r z e d t e m.
                      Potem jakikolwiek przedmiot, jakakolwiek aluzja - sprawiała matce nieopisany ból.
                      Nawet gdy przyjaciółka pochwaliła się, że synowa jest w ciąży, Barbara zareagowała łzami:
                      - Przyszłaś powiedzieć mi, że nie będę mieć wnuka?!

                      W jakiejś książce było o tym, już nie pamiętam gdzie.
                      • verdana Re: moje aniołki:)) 11.09.11, 19:31
                        Też to czytałam - a nie było to w "WO"?
                        Prawdę mówiąc, dziwię się, ze syn tego buta nie zdjął. Chyba, ze wisiał dla kawału.
                        • rycerzowa Re: moje aniołki:)) 11.09.11, 21:03
                          A co to jest "WO"?

                          Ja się w ogóle dziwiłam, jak syn mógł w takim "artystycznym" domu wytrzymać.
                          Pełno ludzi, nocne rodaków rozmowy.
                          A but jasne że wisiał dla kawału. Przecież nie jako popielniczka.
                          • verdana Re: moje aniołki:)) 11.09.11, 22:11
                            "Wysokie Obcasy". Dla kawału to oczywiste, ale my tu mowimy o nadmiernym rozczulaniu się, a nie o zwyklych dowcipach. A Ty jednak dałas ten przyklad, jako but dziecka, ktorym znajomi mieli się zachwycać - tropche inny kontekst.
                            • rycerzowa Re: moje aniołki:)) 11.09.11, 23:27
                              A, Obcasy...
                              Faktycznie kiedyś czytywałam, gdy jeszcze warto było prenumerować Wyborczą.

                              A przykład nastolatkowego buta dałam nie ja, tylko kkokos.
                              Ja tylko potwierdzam - tak, można się rozczulić butem swego dziecka.
                              Można się rozczulić ubrankami suszącymi się po praniu.
                              Tak, tamto dziecko zmarło.
                              Ale czy ojciec nie pisał tak samo jak autorka wątku, że mała córeczka nie pozwoliła matce się frasować? Czy nie identycznie (wdzięcznie) obłapiała ją za szyję?
                              Różnica jest taka, że ten ojciec wielkim poetą był. Umiał swoje uczucia ubrać w odpowiednie słowa.
                              "Zwykła" matka tego raczej nie umie. Ale jej wzruszenie nie jest przez to gorsze.
                              • Gość: kara_mia Re: moje aniołki:)) IP: *.pools.arcor-ip.net 12.09.11, 10:01
                                szczerze mówiąc, to również wielki poeta, który płodzi wiersze o tym jak cudownie jego córka zjadła jogurt i to go rozczuliło dla mnie jest takim samym grafomanem jak autorka wątku.
                                Jestem jeszcze z czasów kiedy nas uczono, że od literatury i sztuki można oczekiwać czegoś więcej.
                                Rozdeptany pomidor na fioletowym tle, to również nie jest dla mnie sztuka.
                                Mam poczucie, że artysta siedzi w kącie i się śmieje: jutro napisze o tym jak córka wyglebiła sie w piaskownicy albo namaluję czarny pasek na zielonym tle- a wy sie będziecie rozczulać.. hłe hłe hłe...
                              • Gość: kara_mia Re: moje aniołki:)) IP: *.pools.arcor-ip.net 12.09.11, 10:01
                                szczerze mówiąc, to również wielki poeta, który płodzi wiersze o tym jak cudownie jego córka zjadła jogurt i to go rozczuliło dla mnie jest takim samym grafomanem jak autorka wątku.
                                Jestem jeszcze z czasów kiedy nas uczono, że od literatury i sztuki można oczekiwać czegoś więcej.
                                Rozdeptany pomidor na fioletowym tle, to również nie jest dla mnie sztuka.
                                Mam poczucie, że artysta siedzi w kącie i się śmieje: jutro napisze o tym jak córka wyglebiła sie w piaskownicy albo namaluję czarny pasek na zielonym tle- a wy sie będziecie rozczulać.. hłe hłe hłe...
                                • morekac Re: moje aniołki:)) 12.09.11, 15:07
                                  Akurat ten poeta, co pisał 'nie pozwalałaś nigdy matce się frasować', nie pisał o zjadaniu jogurtu przez dziecię...
    • justyna_dabrowska Re: moje aniołki:)) 12.09.11, 15:14
      Miło, że Pani się dzieli tym z nami. Na ogół - częściej - przeżywamy emocje negatywne, te pozytywne nam jakoś prędko umykają...

      pozdr
      jd
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka