balladynka
09.02.05, 17:52
Ech. Nie chce mi się juz nawet próbować

( Czy Wy tez napotykacie taki mur
obojętności M. kiedy idzie o dzieci? Jestem fajna póki nie mam wymagań a już
broń Boże takich co stają w sprzeczności z tym co dotyczy dzieci. Jak tu nie
czuć się sfrustrowaną kiedy jedynym Twoim zadaniem to nie przeszkadzać i
zejść z drogi PRIORYTETOWI?

(( No, możesz się ewentualnie podczepić z tyłu,
byle byś nie była za ciężka, ale to nasz wózek więc jedziemy tam gdzie my
chcemy.
A jak Ci się nie podoba to won, nie mamy przyszłości, to nie ma sensu, jedyne
rozwiązanie to... ja nie mogę się angażować z kobietą która nie akceptuje
moich dzieci itp itd. Ja nie akceptuje jego dzieci?! Ja nie akceptuje JEGO
świętojebliwości wokół nich, reszta to rezultat, akurat tak mi się
zogniskowała frustracja

(
Mam już tego dość. Nie chcę żyć w wiecznym cieniu potrzeb innych ludzi. Ze
wszystkim jestem sama bo Tatuś jest Tatusiem i przecież nie będzie marnował
swego cennego czasu na jakieś tam pierdoły typu odebrać mnie z ulicy co by mi
dupa nie marzła jak się samochód rozkracza na środku drogi albo przytargać
coś ciężkiego do domu bo przecież ja to mogę zrobić jak on układa klocki i
spędza tzw. "wartościowy czas rodzinny". Jeszcze tylko zbierają mi się joby -
łącznie z tymi na forum.
A w dupie z tym wszystkim! A teraz sobie używajcie Milchy i inne.