jarkoni
05.02.11, 14:03
Z dzieciństwa z lat 60-tych pamiętam autobusy komunikacji miejskiej, Sany, oraz autobusy i miejskie i komunikacji ogólnokrajowej - pękate Jelcze.
W komunikacji miejskiej wsiadało się tylko tyłem, zaraz za wejściem była pani bileterka i sprzedawała bilety.
Kiedy trafiłem do Łodzi to już w tramwajach były kasowniki, ale tramwaje też przeżycie.. Jeszcze były takie z otwartą platformą na końcu wagonu, a z tych pudełkowatych można było wysiąść samemu, harmonijkowe drzwi otwierało się samemu z łatwością..
A taksówki? Pamiętam z początku lat 80-tych kolejki na postojach i taksówkarzy co sobie wybierali kurs(sic!), naprawdę.. Podjeżdżał taki i krzyczał: kto na Widzew? Jak nie było chętnych to odjeżdżał..
I głównie Warszawy jako taksówki, potem powoli duże fiaty i trochę polonezów..