kora3
16.12.18, 18:57
Od razu uprzedzę, że mnie też taka historia wydawałaby się niewiarygodna, gdybym jej nie poznała z wiarygodnego źródła. Proszę zatem abstrahować od tego, że jest dość hard corowa i skupić się na problemie.
Otóż pani 30++, wolna, bezdzietna, pracująca poznała przez portal randkowy pana. Pan wstępne kryteria spełniał, trochę poklikali i spotkali się. Randka okazała się udana, zaczęli sie regularnie spotykać. Pani mieszkała z miasteczku X, mieszkała w jednym w domu z bratem i mamą, pan mieszkał w oddalonym o około 50 km mieście Y, sam w swoim niewielkim mieszkaniu. Pani zaczęła u pana bywać, czasem zostawać na weekend, gdy praca obojga pozwalała. Bo pan pracował w systemie zmianowym. Na randkach płacili róznie, pół na pół, każde za siebie, ale generalnie randki "na wychodne" szybko zmieniły się na randki u pana. Cos sobie tam wspólnie upichcili ze wspólnie kupionych produktów, wypili po lampce wina. Po kilku miesiącach postanowili że zamieszkają razem u pana. U pana, bo ma skromne, ale samodzielne mieszkanie i pracę w miescie swego zamieszkania. Pani pracowała mniej więcej w połowie drogi od swego domu i domu pana, z miasta pana miała nawet lepsze połączenie do pracy.
Co pani o panu wiedziała? Ano to, co jej powiedział: jest od kilku lar rozwiedziony, ma jednego syna przy byłej żonie - obije a za granicą, płaci nań alimenty w wysokości xxx złotych, pracuje w firmie Z (prywatna, dość duża) fizycznie, zarabia nieco więcej od pani, rodzice nie żyją, ma siostrę w tym samym mieście, ale nie otrzymują za bardzo kontaktu, tak wyszło.
Pani nim jeszcze doszło do poważniejszych planów, na początku znajomości szukała pana na FB, ale nie znalazła jego konta - nie miał. Nic podejrzanego, co prawda większość ma, ale są tacy co nie mają.
No i pani się do pana sprowadziła. Nie z meblami, bo umeblowany był, ale no ze swoimi rzeczami, sprzętem audio video, trochę kuchennego. Umówili się, że będą robić opłaty za mieszkanie i media na połowę. Pan wymienił kwotę jaką płaci, nie była ona wygórowana jak na tę wielkość i standard mieszkania. No i fajnie - państwo się fajnie dogadywali, pan gdy miał wolne (pracował w systemie dzień, noc, dwa dni wolnego) gotował, sprzątał - pani pracowała od poniedziałku do piątku od 8 do 16, ale ze miała dojazd to wychodziła po 7 wracała przed 17. Gdy pani otrzymywała pobory, 1 każdego miesiąca dawała panu umówioną kwotę i pan załatwiał rachunki. Na większe zakupy przeważnie chodzili razem i po wszystkim już pani skonstatowała, że za takie zakupy z reguły płaciła ona, ale wcześniej się nad tym nie zastanawiała, tym bardziej, że pan pod jej nieobecność czysto robił zakupy drobniejsze co wnioskowała z zawartości lodówki.
Razu pewnego, gdy pan miał zmianę dzienną pani w pracy poczuła sie źle i ktoś tam z firmy podwiózł ją do domu. Ku zdumieniu pani zastałą tam ona pana (który rano wszak wyszedł do pracy) . Pan wyjaśnił, ze przed zmianą kolega go poprosił., żeby się z nim zamienił, bo chciał tam jakiś inny dzień mieć wolny, to się zgodził, zgłosili szefowi i poszedł do domu. No ok. ]Wkrótce jednak pani zupełnie przypadkiem dowiedziała się, że pan wcale nie pracuje - gdy ona wychodzi do pracy pan niby na nocnej zmianie wraca do domu, gdy wychodzi na nocną zmianę - nie wiadomo gdzie sie podziewa. Pani początkowo nie mogła uwierzyć, ale za poradą przyjaciółki po prostu sprawdziła pana u jego pracodawcy rzekomego - taki tu nie pracuje i nigdy nie pracował - a to ci heca. Pani się spakowała, zadzwoniłą do brata, by po nią i jej rzeczy przyjechał i poczekała sobie na pana rzekomo będącego w pracy, pan wrócił, powiedziała mu co o nim i jego kłamstwach myśli, zabrała rzeczy i poszła. W kilka dni później zadzwoniła do niej jakaś kobieta - okazało się siostra tego Romeo. Pan brat owszem rozwiedziony, owszem ma syna owszem on i była zona za granicą. Alimentów nie płaci! Była zona za bardzo go nie ściga o nie, bo wie, ze pan nierób, a w dodatku niedawno wyszedł z ZK, to roboty pewno nie znajdzie. Nie była to pierwsza odsiadka pana. Mieszkanie nie jest pana, tylko z woli zmarłych rodziców rodzeństwa pani siostry, ale została ona zobowiązana do pomocy bratu przez tychże rodziców. Dlatego pan tam mieszka, a pani siostra opłaca mu to mieszkanie, daje jakies tam pieniądze na życie + pan ma świadczenie z MOPS jako były więzień, niepracujący. Czasem cos tam zrobi na czarno u kogoś, pomaluje mieszkanie itp. , ale generalnie jest leserem niechętnym do pracy i zawsze tak było, dlatego też rzuciła go była żona. Tyle, ze nie pije, siedział za oszustwo i kradzieże. Pani za głowę się złapała, pani siostrze zaproponowała zwrot połowy kasy za czas kiedy mieszkała, jak się pokazało w jej mieszkaniu (choć panu wszak tę połowę dawała) , ale pani siostra odmówiła twierdząc, ze pani dośc miała kłopotów z jej bratem, a ona tak czy siak hultajowi mieszkanie opłaca, żeby nie zalegał na ulicy, bo rodzice by sie w grobach przewracali, a jej nie brakuje.
Nie zapytam o ocenę zachowania pana, z oczywistych przyczyn. Ale za to pani spotkała się z opinią, że głupia była, bo pana dobrze nie sprawdziła, nim z nim zamieszkała. No niby trudno takiej opinii zaprzeczyć. Nie miałam nigdy takiej sytuacji, bo nie poznawałam nigdy panów na portalach randkowych. Ale tak sie zastanawiam - czy gdybym tak kogoś poznała, to czy oczekiwałabym, że mi pokaże zaświadczenie o niekaralności np., albo akt własności mieszkania? Czy ot tak dzwoniłabym do firmy w której jak twierdzi pracuje, zeby sprawdzić czy to prawda? Nie wiem, ale myslę sobie, ze nie mając jakichś wątpliwości co do prawdomówności - NIE! Czyli okazuje się, ze pan mógłby mnie także tak zrobić w balona, gdybym była z innego miasta, nie miala z nim wspólnych znajomych.
A Wam jak sie wydaje - czy i jak spawdzillibyście taką osobę?