Dodaj do ulubionych

DOWOD LOGICZNY NA NIEISTNIENIE TZW. BOGA

IP: *.vic.bigpond.net.au 23.12.01, 11:24
Jak wiadomo, Bog jest NIESKONCZONOSCIA (nieskonczenie wielki,
nieskonczenie madry, nieskonczenie potezny czy nawet
nieskonczenie dobry).
Juz udowodnilem (p. watek o wierze jako produkcie chorych
umyslow), ze te atrybuty sa wewnetrznie sprzeczne, wiec takowy Bog NIE
moze istniec, albo istnieje poza logika, ale wtedy WSZYSTKO jest mozliwe,
i nasz wszechswiat to wyjatek, gdzie z kaprysu panskiego obowiazuja jakies
tam prawa fizyki czy reguly logiki, ale o tzw. naturze boskiej NIC nie
mozemy wtedy powiedziec, bo jest ona niejako poza logika (wniosek:
natychmiast zamknac wydzialy teologii).
Ale wrocmy do glownego tematu!
Uwazam, ze tzw. nieskonczonosc NIE istnieje! Po prostu mamy dwa rodzaje
nieskonczonosci: dodatnia (+) i ujemna (-), czyli ze sie one obie
wzajemnie znosza, i zostaje tylko zero (0)!
I nie mowcie, ze mamy np. materie i antymaterie, i jakos te oba rodzaje
materii koegzystuja! Bo one koegzystuja tylko dla tego, ze materii
i antymaterii jest SKONCZONA ilosc, i w zwiazku z tym moga byc
one oddzielone od siebie proznia. A nieskonczonosc (dodatnia jak
i ujemna) jest WSZEDZIE, czyli ze musza sie natychmiast zetknac
ze soba i anihilowac, zostawiajac absolutne zero (absolutna
proznie, czyli NIC). Wniosek: nieskonczonosc NIE moze istniec!
Nawet w matematyce uwaza sie, ze np. wynik dzielenia przez zero
(np. 1/0 czyli odwrotnosc zera) to NIE jest nieskonczonosc, ale
liczba BAAARDZO wielka (dazaca do nieskonczonosci, ale NIGDY jej
NIE osiagajaca, bo przeciez owej nieskonczonosci po prostu
NIE ma). Od dawna tez wiemy, ze np. nasz swiat (wszechswiat)
jest OGRANICZONY w czasie i przestrzeni, ze liczba np. atomow
w tym uniwersum, jak tez liczba okreslajaca czas jego trwania,
chocby w mikrosekundach, jest tez SKONCZONA!
NIE ma wiec ani w rzeczywistosci fizycznej, ani tez w czystej matematyce
nieskonczonosci, bowiem nieskonczonosc to pojecie wewnetrznie sprzeczne.
Zreszta zapytajcie fizykow: jak sie pojawia w ich rownaniach nieskonczonosc,
to znaczy, ze cos w ich teoriach (hipotezach) szwankuje...
Tyle, ze jak dotad, NIE maja oni odwagi przyznac, ze nieskonczonosc
NIE istnieje, bo jest ona im wygodna (bez niej sporo teorii moglo
by sie zawalic, i trzeba by pooddawac te Noble)...
Pozdrawiam!
P.S. Wesolych Swiat!
Obserwuj wątek
    • Gość: MMM Re: DOWOD LOGICZNY NA NIEISTNIENIE TZW. BOGA IP: 192.168.5.* 23.12.01, 13:22
      Co za pseudonaukowy belkot, dawno takiego nie slyszalem, z logika i matematyka
      za wiele wspolnego widac nigdy nie miales.
      • Gość: Kagan "TripleM" sie znow odezwal... IP: *.vic.bigpond.net.au 23.12.01, 13:29
        I wypocil:
        Co za pseudonaukowy belkot, dawno takiego nie slyszalem,
        z logika i matematyka za wiele wspolnego widac nigdy nie miales.
        K: Argumenty prosze, a nie wyzwiska. Ale czgo wiecej, poza
        wyzwiskami, mozna oczekiowac od katolika rzemskiego?
        Anyway, jako zem NIE katolik: Wesolych Swiat Bozego Narodzenia dla MMM!
        PS: Czy na Wielkanoc (inaczej Boza Smierc) nalezy zyczyc "Smutnych Swiat"?
        Kagan

        • Gość: karol3 Re: IP: 212.160.238.* 23.12.01, 16:39
          Gość portalu: Kagan napisał(a):

          > I wypocil:
          > Co za pseudonaukowy belkot, dawno takiego nie slyszalem,
          > z logika i matematyka za wiele wspolnego widac nigdy nie miales.
          > K: Argumenty prosze, a nie wyzwiska. Ale czgo wiecej, poza
          > wyzwiskami, mozna oczekiowac od katolika rzemskiego?
          > Anyway, jako zem NIE katolik: Wesolych Swiat Bozego Narodzenia dla MMM!
          > PS: Czy na Wielkanoc (inaczej Boza Smierc) nalezy zyczyc "Smutnych Swiat"?
          > Kagan
          >
          ------------------------------
          Oj Kagan, Kagan ! Proś Boga o zdrowie, bo o rozum już stanowczo za późno !
          • iaffelos Re: 23.12.01, 17:43
            proste zagadnienie matematyczne dla Kagana:

            ile jest liczb rzeczywistych miedzy 0 a 1?

            a btw. 1/0 to nie jest odwrotnosc zera, takie dzialanie jest
            niewykonalne.
            • Gość: Kagan Re: IP: *.vic.bigpond.net.au 24.12.01, 05:50
              iaffelos napisał(a):

              > proste zagadnienie matematyczne dla Kagana:
              >
              > ile jest liczb rzeczywistych miedzy 0 a 1?

              Kagan: Bardzo duzo, ale na pewno NIE nieskoncona ilosc,
              bo poniewaz nasz swiat ma ograniczony wiek, to tych liczb
              jest praktycznie tylko tyle, ile jestesmy w stanie policzyc
              (sami, czy tez przy pomocy np. komputerow).
              A poniewaz w naszym wszechswiecie NIE jest mozliwe przekroczenie
              szybkosci swiatla, wiec nawet najszybszy superkomputer bedzie mial
              z definicji OGRANICZONA szybkosc...
              To, ze tobie w podstawowce (a moze nawet i ogolniaku) nakladli
              bzdur do glowy, wcale NIE oznacza, ze nieskonczonosc istnieje.
              To tylko jeszcze jedna bledna idea, ktora narobila wiele zlego
              w nauce...

              > a btw. 1/0 to nie jest odwrotnosc zera, takie dzialanie jest
              > niewykonalne.

              Kagan: 1/2 jest odwrotnoscia 2, 1/100 jest odwrotnoscia 100, itp.
              To czym jest 1/0 jak nie ODWROTNOSCIA zera? Kto ci powiedzial,
              ze to "niewykonalne" zadanie? Oblicz np. pierwiastek kwadratowy
              z minus jeden (-1). Czy to tez w/g ciebie "niewykonalne zadanie"?
              Jak NIE masz za grosz wyobrazni, to sie NIE wymadrzaj...

              MERRY X-MAS!
              • Gość: Kagan Wszystko ma swe granice! IP: *.vic.bigpond.net.au 25.12.01, 03:53
                iaffelos: proste zagadnienie matematyczne dla Kagana:
                ile jest liczb rzeczywistych miedzy 0 a 1?
                Kagan: Nic, co istnieje realnie NIE da sie dzielic w nieskonczonosc.
                Materia skalda sie z atomow, atomy z czastek elementarnych, niektore
                czastki elementarne z kwarkow, ale bardziej teoretycznie niz praktycznie,
                bo kwarka sie nie da oddzielic od inych kwarkow (wystepuja one
                trojkami, stad pewnie idea tzw. Troycy Sw.). Niektore czastki
                elementarne, np. elektrony, sa tez opisywane jako wielowymiarowe
                (ok. 10 wymiarow PRZESTRZENNYCH) drgajace struny (superstrings), ktore
                tez sa praktycznie NIEPODZIELNE (czasem dziela sie na dwie, ale NIE na
                wiecej, a pozniej na ogol z powrotem lacza).
                Juz ponad 100 lat temu M. Planck udowodnil ponad wszelka watpliwosc, ze
                energia sie tez sklada sie z NIEPODZIELNYCH kwantow. Podobnie tez czas,
                bo dla naszego umyslu okresy krotsze niz 1/100 sekundy sa nie do
                zaobserwowania, wiec istnieja one bardziej teoretycznie czy tez wirtualnie
                niz rzeczywiscie (realnie). Najkrotszym okresem czasu majacym nazwe jest
                tzw. attosekunda, czyli 1/10 z 18 zerami (jedna kwintylinowa czesc sekundy).
                Czyli, ze ani materii, ani energii, a nawet czasu NIE da sie dzielic w
                nieskonczonosc, bo jest to fizycznie niemozliwe (jesli chodzi o energie czy
                materie WBREW prawom fizyki), zas w przypadku czasu bezsensowne, bo
                superkrotkie odcinki czasu sa po prostu po pierwsze NIEMOZLIWE do obserwacji,
                a po drugie sa zbyt krotkie, aby cokolwiek sie w nich wydarzylo, nawet w
                skali subatomowej, czyli sa bezsensowne (sa to byty niepotrzebne, zbedne,
                uzywamy wiec wobec nich tzw. brzytwy Occama). Liczby nieskonczenie wielkie
                czy nieskonczenie male istnieja wiec tylko w naszej wyobrazni, podobnie jak
                tzw. Bog, elfy, krasnoludki czy Hobbity...
                Tak wiec falszywe jest twierdzenie, ze miedzy o a 1 mamy nieskonczona
                ilosc liczb rzeczywistych. Najwieksza liczba majaca nazwe jest zreszta tzw.
                sekstylion, czyli 10 z 36 zerami, czyli ze najmniejsza liczba jest
                praktycznie jedna sekstylionowa (1/10 z 36 zerami)...
                Liczby wieksze, niz np. ilosc kwarkow w naszym wszechswicie sa bez
                sensu (bez znaczenia), bo NICZEGO NIE przedstawiaja! Tak wiec
                nieskonczenie wielkie ani nieskonczenie male rzeczy ani zjawiska
                realnie NIE istnieja, bo nic realnie istniejacego NIE moze byc wieksze od
                wszechswiata, nic tez NIE moze byc tez mniejsze od kwarka.
                Zastanow sie nad tym, zanim zaczniesz mi wymyslac od nieukow...
                WESOLYCH SWIAT!
                • Gość: waw Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.gdansk.cvx.ppp.tpnet.pl 27.12.01, 10:36
                  Pojęcie nieskończoności stanowi podwaliny nauki. Pozala ono na nie zamknięcie
                  się w ramach poznania. Spójrz na historię poznawania cząstek elementarnych,
                  gdyby nie pojęcie nieskończoności zatrzymalibysmy się na poziomie atomu, a może
                  nawt cząstek widzialnych gołym okiem. Niskończoność jest motorem postępu, a to
                  czy ona istnieje w pojmowaniu ludzkiego umysłu, czy nie zależy tylko od rozwoju
                  nauki i zdolności pojmowania przez człowieka rzeczy trudnych do zrozumienia np.
                  więcej niż cztery wymiary. Dobrego po Świętach, które niestety są skończone.
                  • Gość: Kagan Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.vic.bigpond.net.au 27.12.01, 10:45
                    Gość portalu: waw napisał(a):
                    Pojęcie nieskończoności stanowi podwaliny nauki. Pozala ono na nie
                    zamknięcie się w ramach poznania. Spójrz na historię poznawania cząstek
                    elementarnych, gdyby nie pojęcie nieskończoności zatrzymalibysmy się na
                    poziomie atomu, a może nawet cząstek widzialnych gołym okiem. Niskończoność
                    jest motorem postępu, a to czy ona istnieje w pojmowaniu ludzkiego umysłu,
                    czy nie zależy tylko od rozwoju nauki i zdolności pojmowania przez człowieka
                    rzeczy trudnych do zrozumienia np. więcej niż cztery wymiary. Dobrego po
                    Świętach, które niestety są skończone.

                    Kagan: Pojecie nieskonczonosci bylo niewatpliwie pomocne na pewnym
                    etapie rozwoju nauki, ale obecnie traci przyslowowa myszka, bo
                    przeciez wiemy, ze ani nasz wszechswiat NIE jest wieczny, ani tez
                    NIE jest nieskonczony...
                    Wiec nalezy odlozyc pojecie nieskonczonosci do lamusa, albo
                    przynajmniej pamietac, ze ono jest tylko uzyteczne w pewnych
                    sytuacjach. Ostatecznie wiemy dobrze, ze slonce NIE krazy wokol
                    ziemii, ale w nawigacji tak sie zaklada, dla uproszczenia obliczen.
                    Podobnie tez uzywamy na codzien mechaniki Newtona, mimo iz
                    zostala ona dawno temu zastapiona kwantowa czy teoria wzglednosci...
                    HAPPY NEW YEAR (niestety, znow ze SKONCZONA iloscia dni).
                    A propos: wiemy, ze rok trwa maximum 365 (366) dni.
                    Jesli dalby sie on podzielic na nieskonczenie male kawalki,
                    to tych kawalkow bylaby nieskonczona ilosc (zawsze moglby
                    byc mniejszy kawalek czasu, i tak ad infinitum). Ale wtedy, rok
                    trwalby nieskonczonosc, bo suma nieskonczonej ilosci nawet
                    nieskonczenie malych kawalkow czasu to tez przeciez nieskonczonosc...
                    Kagan
                    • Gość: waw Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.gdansk.cvx.ppp.tpnet.pl 27.12.01, 12:19
                      Kagan, błąd w myśleniu, podział całości (365) na nieskończenie wiele
                      przedziałów czasowych zawsze po zsumowaniu da całość dzieloną.
                      • Gość: Kagan Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.vic.bigpond.net.au 28.12.01, 07:37
                        Gość portalu: waw napisał(a):

                        > Kagan, błąd w myśleniu, podział całości (365) na nieskończenie wiele
                        > przedziałów czasowych zawsze po zsumowaniu da całość dzieloną.

                        Kagan: Wcale NIE! Dodaj do siebie NIESKONCZONA ilosc chocby najmniejszych
                        kawalkow. Poniewaz ich jest NIESKONCZONA ilosc, wiec suma musi byc
                        NIESKONCZONOSCIA, niezaleznie, jak male by te kawalki byly, bo dodajemy
                        ich NIESKONCZONA ilosc...
                        Tzw. zdrowy rozsadek zawodzi bowiem w starciu z nieskonczonoscia!
                        To jest wlasnie paradoks nieskonczonosci. Zreszta dodawanie do siebie
                        nieskonczonej ilosci liczb, chocby najmniejszych, jest NIEmozliwe,
                        bo czasu na to NIE starczy (mamy do dyspozycji tylko skonczona
                        "ilosc" czasu, bo nasz wszechswiat NIE jest przeciez wieczny, i czeka
                        go koniec: albo tzw. big crunch, albo tzw. smierc cieplna - na
                        skutek dzialania prawa wzrostu entropii).
                        HAPPY NEW YEAR!
                        Kagan
                        • Gość: waw Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.gdansk.cvx.ppp.tpnet.pl 28.12.01, 07:49
                          nie mogę się zgodzić co do sumowania nieskończonej ilości podziałów skończonej
                          rzeczy, wydaje się, że masz rację jeśli chodzi o nieskończoność wszechświata,
                          natomiast w zakresie podziałów jednostek policzalnych nie. Co do zdrowego
                          rozsądku i nieskończoności zgadzam się. Pozdrawiam
                          • Gość: Kagan Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.vic.bigpond.net.au 28.12.01, 12:54
                            Gość portalu: waw napisał(a):
                            nie mogę się zgodzić co do sumowania nieskończonej ilości podziałów
                            skończonej rzeczy, wydaje się, że masz rację jeśli chodzi o nieskończoność
                            wszechświata, natomiast w zakresie podziałów jednostek policzalnych nie.
                            Co do zdrowego rozsądku i nieskończoności zgadzam się. Pozdrawiam

                            Kagan: ja tez Cie pozdrawiam, i zycze HAPPY NEW YEAR!
                            PS: A co do podzialow w nieskonczonosc: to i tak NIE ma sensu, bo po
                            prostu czasu na to NIE starczy, bo nasz wszechswiat NIE jest
                            przeciez wieczny. Tak wiec to jest czysto akademicka dyskusja, bez
                            zadnych praktycznych konsekwencji. I chociaz jestem tzw. akademikiem
                            (czyli pracuje jako wykladowca na uniwerku), to wcale NIE uwazam, ze
                            takie dyskusje maja glebszy sens (poza cwiczeniem umyslow studentow)...
                            Kagan
                          • Gość: visiting Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.dhcp.adsl.tpnet.pl 27.02.02, 08:41
                            Ciekawe!
                            Znaczy to ze nalezy wyrzucic do lamusa cala matematyke. Ktora przeciez opiera sie na
                            nieskonczonosci. Co chocbu z rachunkiem rozniczkowym.
                            Mysle ze autora tych teorii trzeba odeslac do starozytnej Grecji, gdzie byl rozstrzygany sofizmat o
                            Achillesie i zolwiu .
                            • Gość: BÓG A IP: *.anat.am.poznan.pl 21.03.02, 11:06
                              No cześć, chłopaki...
                              • qpalzm Re: A 25.12.05, 20:18
                                Przedszkolanka przechadza się po sali obserwując rysujące dzieci. Podchodząc do
                                Joasi widzi, że ta rysuje coś w dużym skupieniu. Pyta ją więc, co rysuje.
                                - Rysuję Boga - odpowiada Joasia.
                                Zaskoczona nauczycielka po chwili:
                                - Ale przecież nikt nie wie, jak wygląda Bóg.
                                Na co Joasia, nie przerywając rysowania:
                                - Za chwilę będą wiedzieli.
                                • zorbathegreek Re: A 08.06.07, 09:44
                                  ;) ;) :) !!!
                                • zniwiarka Re: A 28.07.07, 14:53
                                  świetne :))
                              • zorbathegreek Re: A 08.06.07, 09:43
                                ;)
                            • zorbathegreek Re: Wszystko ma swe granice! 06.06.07, 23:59
                              Owe nieskonczonosci powoduja spory balagan w fizyce...
                              Rachunek rozniczkowy jest dobym narzedziem, ale tylko w naszym makroswiecie i
                              przy predkosciach <<c. Zawodzi zas w swiecie mikro i przy v=c...
                              • r.siwy głupot ludzka niema granic:) 09.07.07, 09:59
                                • zorbathegreek Re: głupot ludzka niema granic:) 09.07.07, 21:11
                                  Niestety... :(
                        • Gość: gal anon Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.icpnet.pl 25.03.02, 00:49
                          Gość portalu: Kagan napisał(a):

                          > Gość portalu: waw napisał(a):
                          >
                          > > Kagan, błąd w myśleniu, podział całości (365) na nieskończenie wiele
                          > > przedziałów czasowych zawsze po zsumowaniu da całość dzieloną.
                          >
                          > Kagan: Wcale NIE! Dodaj do siebie NIESKONCZONA ilosc chocby najmniejszych
                          > kawalkow. Poniewaz ich jest NIESKONCZONA ilosc, wiec suma musi byc
                          > NIESKONCZONOSCIA, niezaleznie, jak male by te kawalki byly, bo dodajemy
                          > ich NIESKONCZONA ilosc...
                          > Tzw. zdrowy rozsadek zawodzi bowiem w starciu z nieskonczonoscia!
                          > To jest wlasnie paradoks nieskonczonosci. Zreszta dodawanie do siebie
                          > nieskonczonej ilosci liczb, chocby najmniejszych, jest NIEmozliwe,
                          > bo czasu na to NIE starczy (mamy do dyspozycji tylko skonczona
                          > "ilosc" czasu, bo nasz wszechswiat NIE jest przeciez wieczny, i czeka
                          > go koniec: albo tzw. big crunch, albo tzw. smierc cieplna - na
                          > skutek dzialania prawa wzrostu entropii).
                          > HAPPY NEW YEAR!
                          > Kagan

                          Ten argument jest do bani bo:
                          piszesz, że "zdrowy rozsądek" zawodzi przy pojęciu nieskończoności, a cały czas w
                          argumentacji posługujesz się tym "zdrowym rozsądkiem".
                          • zorbathegreek Re: Wszystko ma swe granice! 08.06.07, 09:47
                            Gość portalu: waw napisał(a): ten argument jest do bani bo:
                            piszesz, że "zdrowy rozsądek" zawodzi przy pojęciu nieskończoności, a cały czas
                            w argumentacji posługujesz się tym "zdrowym rozsądkiem".
                            - Gdzie dokladnie posluguje sie tzw. zdrowym rozsadkiem? Wyraznie pisze, ze
                            zawodzi on w zderzeniu z wielkosciami bardzo wielkimi albo bardzo malymi, np.
                            przy v=~c albo w swiecie czastek elementarnych...
                        • Gość: jan_kowalski Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 23.09.02, 16:07
                          Gość portalu: Kagan napisał(a):

                          > Gość portalu: waw napisał(a):
                          >
                          > > Kagan, błąd w myśleniu, podział całości (365) na nieskończenie wiele
                          > > przedziałów czasowych zawsze po zsumowaniu da całość dzieloną.
                          >
                          > Wcale NIE! Dodaj do siebie NIESKONCZONA ilosc chocby najmniejszych
                          > kawalkow. Poniewaz ich jest NIESKONCZONA ilosc, wiec suma musi byc
                          > NIESKONCZONOSCIA, niezaleznie, jak male by te kawalki byly, bo dodajemy
                          > ich NIESKONCZONA ilosc...

                          i znowu blad. suma nieskonczonej czesci malych kawalkow moze byc skonczona
                          chcesz przyklad? prosze bardzo:
                          wez ciag (1+1/n)^n. n jest nieskonczone. wiec caly ciag jest rowny liczbie
                          eulera czyli liczbie e
                          jezeli wzielibysmy skonczona liczbe wyrazow tego ciagu nie mielibysmy do
                          czynienia z liczba e. tak wiec skonczona liczba jest suma nieskonczonej
                          czesci "kawalkow". pozdrawiam
                          :)
                          • zorbathegreek Re: Wszystko ma swe granice! 08.06.07, 09:49
                            Gość portalu: jan_kowalski napisał:
                            > i znowu blad. suma nieskonczonej czesci malych kawalkow moze byc skonczona
                            > chcesz przyklad? prosze bardzo:
                            > wez ciag (1+1/n)^n. n jest nieskonczone. wiec caly ciag jest rowny liczbie
                            > eulera czyli liczbie e
                            > jezeli wzielibysmy skonczona liczbe wyrazow tego ciagu nie mielibysmy do
                            > czynienia z liczba e. tak wiec skonczona liczba jest suma nieskonczonej
                            > czesci "kawalkow". pozdrawiam
                            > :)
                            - Niedokladnie mnie przeczytales: suma nieskonczonej ilosci bardzo malych
                            kawalkow, owszem moze byc skonczona, ale ich ILOSC bedzie wciaz NIEskonczona!
                        • Gość: nelsonek Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 23.09.02, 16:40
                          Gość portalu: Kagan napisał(a):

                          > Gość portalu: waw napisał(a):
                          >
                          > > Kagan, błąd w myśleniu, podział całości (365) na nieskończenie wiele
                          > > przedziałów czasowych zawsze po zsumowaniu da całość dzieloną.
                          >
                          > Kagan: Wcale NIE! Dodaj do siebie NIESKONCZONA ilosc chocby najmniejszych
                          > kawalkow. Poniewaz ich jest NIESKONCZONA ilosc, wiec suma musi byc
                          > NIESKONCZONOSCIA,
                          zapytaj matematykow
                          coz to jest liczba e (tzw. liczbe eulera)
                          otoz jest to suma nieskonczonej liczby elementow ciagu (1+1/n)^n
                          jezeli wzialbys skonczona ich ilosc nigdy nie otrzymasz liczby e
                          pozdrawiam :)
                          • zorbathegreek Re: Wszystko ma swe granice! 08.06.07, 09:50
                            Gość portalu: nelsonek napisał:

                            > Gość portalu: Kagan napisał(a):
                            >
                            > > Gość portalu: waw napisał(a):
                            > >
                            > > > Kagan, błąd w myśleniu, podział całości (365) na nieskończenie wiele
                            > > > przedziałów czasowych zawsze po zsumowaniu da całość dzieloną.
                            > >
                            > > Kagan: Wcale NIE! Dodaj do siebie NIESKONCZONA ilosc chocby najmniejszych
                            > > kawalkow. Poniewaz ich jest NIESKONCZONA ilosc, wiec suma musi byc
                            > > NIESKONCZONOSCIA,
                            > zapytaj matematykow
                            > coz to jest liczba e (tzw. liczbe eulera)
                            > otoz jest to suma nieskonczonej liczby elementow ciagu (1+1/n)^n
                            > jezeli wzialbys skonczona ich ilosc nigdy nie otrzymasz liczby e
                            > pozdrawiam :)
                            - Znow to samo. Suma jest skonczona, ale ILOSC elementow juz NIE!
                    • Gość: facundo Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.ip.pop.e-wro.net.pl 28.04.04, 19:19
                      bo suma nieskonczonej ilosci nawet
                      > nieskonczenie malych kawalkow czasu to tez przeciez nieskonczonosc...
                      > Kagan

                      Oj Kagan tak się chwalisz swą wiedzą, a widzę że o całkach to nie słyszałeś :/
                      Zresztą przestań się błaźnić, z matematyką to ty się chyba gdzieś w liceum pożegnałeś. To że Twój ograniczony umysł nie jest w stanie pojąć pojęcia nieskończoności, nie oznacza że takeigo czegoś nie ma. END
                      • zorbathegreek Re: Wszystko ma swe granice! 07.06.07, 17:11
                        Stac cie tylko na atak ad personam? Jaki masz empiryczny dowod na istnienie
                        nieskonczonosci, a szczegolnie roznych jej rodzajow, jak to twierdza matematycy
                        od czasow Kantora?
                      • zorbathegreek Re: Wszystko ma swe granice! 08.06.07, 09:51
                        - Znow argumentum ad personam? NIE ladnie! :(
                      • r.siwy Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.... 10.07.07, 00:08
                        Podaj mi największą liczbę jakieś maksimum albo twoim zdaniem najmniejszą
                        liczbę różną od zera a ja tam mogę wpisać tyle innych liczb ile będziesz chciał,
                        dodając za najmniej znaczącą pozycje liczy 1
                        100 - 1001
                        1000-10001
                        1000^1000^1000^1000 - 1000^1000^1000^1000 + 1
                        1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000
                        -1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000^1000 +1
                        i tak można w nieskończoność
                        zakres 0 - do min jest to samo prawie
                        0 - 0.00000001
                        0.00000001 * 1/2
                        0.00000001 * 1/3
                        0.00000001 * 1/4
                        0.00000001 * 1/10
                        0.00000001 * 1/100
                        0.00000001 * 1/1000
                        0.00000001 * 1/1000^1000
                        i tak dalej i tak dalej





                        To że człowiek nie jest wstanie zapisać
                        czegoś nieznaczny że tego niema.

                        jak odgryzł sie mój (mały) kolega na hasło "Małe jest piękne"
                        "To że czegoś nie widać(odnosiło sie do przyrodzenia) to nie znaczy że tego niema"

                        Ja wierze w Boga choć mój raczej ścisły umysł usilnie domaga się dowodu na jego
                        istnienie.
                        • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 10.07.07, 08:46
                          To nie ma sensu. Liczba wieksza niz np. ilosc atomow (elektronow, protonow
                          itp.) w naszym Wszechswiecie nie ma sensu fizycznego. Podobnie jak mowienie o
                          ilosci pieniedzy wiekszej, niz obcnie znajduje sie w obiegu. Takie liczby to
                          bowiem tylko puste symbole, niczego nie przdestawiajace. Podobnie jak np.
                          temperatura -1000 stopni Kelvina (poniej absolutnego zera)...
                          Co do wiary. Czy masz odwage Tertuliana, ktory rzekl CREDO QUIA ABSURDUM EST
                          (wierze, choc wiem ze to absurd)?
                          • r.siwy Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 10.07.07, 20:21
                            Ale rzeczywistość jest taka że nawet rzeczy bezsensowne istnieją.
                            Jakieś 200 - 400 lat temu szczytem liczby mogła być ilość ziarenek piasku albo
                            liczba gwiazd, i wtedy liczba kwarków była bezsensu czyli nie istniała
                            dla ciebie i co ty byś zrobił dzisiaj :).A że w naturze nic nie pojawia sie o
                            tak, to liczba kwarków musiała istnieć zanim ktoś ją "odkrył" tak samo dzisiaj
                            są liczby większe od liczby kwarków tylko nie wiadomo do czego sie mogą przydać


                            To że symbol jest rzekomo bezsensu to nie znaczy że nic zanim nie idzie. liczba
                            większa niż liczba kwarków mówi nam że wartość tej liczby możemy porównać z
                            liczbom kwarków i stwierdzić że kwarków jest mniej.

                            Teraz ci coś zapodam myśl idę na tyle nie rzeczywistą że sam w nią nie wierze.

                            za 100 lat jakiś gościu będzie chciał na podstawie jakieś teorii o kwarka
                            wyliczyć wszystkie możliwe kombinacje kwarków żeby coś osiągnąć (z góry mówię
                            nie wiem co to jest kwarek więc proszę bez epitetów). I co wtedy ,biedakowi sie
                            nie uda bo ty mu ograniczyłeś liczbę do liczby kwarków.

                            największą liczbę którą widziałem na własne oczy mieściła się na 2^1024 bitach
                            i zajmowała kilka - kilkanaście linijek po kilkanaście cyfer. Z punktu widzenie
                            kogoś kto sie nie zna (ja) pierwsze pytanie po co to.
                            Do algorytmu RSA brzmi odpowiedz liczba ta była liczba pierwsza która
                            wykorzystywana jest w RSA.


                            Teraz inna opowieść ktoś kiedyś marzył o lataniu i zastanawiał sie jak wysoko
                            może sie wzbić zanim spali go słońce, A ktoś mu powiedział tyś jest gupi poco
                            rozważasz jak wysoko możesz s
                            • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 10.07.07, 22:03
                              r.siwy napisał:
                              Ale rzeczywistość jest taka że nawet rzeczy bezsensowne istnieją.
                              - I co z tego? Nie czyni to ich sensownymi...

                              Jakieś 200 - 400 lat temu szczytem liczby mogła być ilość ziarenek piasku albo
                              liczba gwiazd, i wtedy liczba kwarków była bezsensu czyli nie istniała
                              dla ciebie i co ty byś zrobił dzisiaj :).A że w naturze nic nie pojawia sie o
                              tak, to liczba kwarków musiała istnieć zanim ktoś ją "odkrył" tak samo dzisiaj
                              są liczby większe od liczby kwarków tylko nie wiadomo do czego sie mogą przydać
                              - OK. I co z tego? Mowimy o swiecie realnym, a nie wirtualnym...

                              To że symbol jest rzekomo bezsensu to nie znaczy że nic zanim nie idzie. liczba
                              większa niż liczba kwarków mówi nam że wartość tej liczby możemy porównać z
                              liczbom kwarków i stwierdzić że kwarków jest mniej.
                              - To tak, jakby powiedziec ze lepiej byc mlodym i pieknym niz starym i
                              brzydkim...

                              Teraz ci coś zapodam myśl idę na tyle nie rzeczywistą że sam w nią nie wierze.
                              za 100 lat jakiś gościu będzie chciał na podstawie jakieś teorii o kwarka
                              wyliczyć wszystkie możliwe kombinacje kwarków żeby coś osiągnąć (z góry mówię
                              nie wiem co to jest kwarek więc proszę bez epitetów). I co wtedy ,biedakowi sie
                              nie uda bo ty mu ograniczyłeś liczbę do liczby kwarków.
                              - Te kombinacje nie maja sensu. Kwarki istnieja zreszta tylko "w kupie" a nie
                              osobno...

                              największą liczbę którą widziałem na własne oczy mieściła się na 2^1024 bitach
                              i zajmowała kilka - kilkanaście linijek po kilkanaście cyfer. Z punktu widzenie
                              kogoś kto sie nie zna (ja) pierwsze pytanie po co to.
                              Do algorytmu RSA brzmi odpowiedz liczba ta była liczba pierwsza która
                              wykorzystywana jest w RSA.
                              - Znow: jaki to ma sens?

                              Teraz inna opowieść ktoś kiedyś marzył o lataniu i zastanawiał sie jak wysoko
                              może sie wzbić zanim spali go słońce, A ktoś mu powiedział tyś jest gupi poco
                              rozważasz jak wysoko możesz s
                              - Legenda o Ikarze. I co z tego?
                              • r.siwy Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 10.07.07, 23:44

                                To wszystko co napisałem a na co ty głownie odpowiadałeś "Co z tego" i "Jaki to
                                ma sens" to są moje argumenty że jest coś takiego jak nieskończoność.
                                Może jest ona bezsensu ale jest i nie ważne czy ty uważasz że jej niema ona i
                                tak jest

                                > - To tak, jakby powiedzieć ze lepiej być młodym i pięknym niż starym i
                                > brzydkim...
                                Twoja odpowiedz mnie przerosła :)

                                > - OK. I co z tego? mówimy o świecie realnym, a nie wirtualnym...
                                a gdzie tu widzisz wirtualny świat.

                                >Te kombinacje nie maja sensu. Kwarki istnieją zresztą tylko "w kupie" a nie
                                > osobno...
                                jak mówiłem ja sie na kwarkach nie znam ale wiem że jak coś jest i jest tego
                                więcej niż jeden to można stworzyć kombinacje :)


                                > - Znow: jaki to ma sens?
                                a no taki że pewnego dnia może nie wystarczyć liczba 2^ liczby kwarków żeby
                                zabezpieczyć jakieś połączenie

                                > - Legenda o Ikarze. I co z tego?
                                to znaczy tyle że możemy na takich nieskończenie wielkich liczbach wykonywać
                                różne znane nam operacje nie wnikając czy one kiedyś sie na coś przydają
                                • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 11.07.07, 09:42
                                  Znow fantazjujesz na temat "co bylo gdyby". Owszem, to ciekawe, ale z nauka ma
                                  niewiele wspolnego. Mozna sobie np. wymyslec ludzi swobodnie latajacych w
                                  ziemskiej atmosferze przy pomocy wielkich ptasich skrzydel. Oczywiscie, jest to
                                  niemozliwe z punktu widzenia praw fizyki, ale pofantazjowac sobie przeciez
                                  mozna. Tyle, ze od takich fantazji nikt z ludzi nie bedzie latac jak ptak...
                                  • r.siwy Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 11.07.07, 16:56
                                    A jak myślisz dlaczego dzisiaj samoloty latają niech pomyśle ...
                                    Bo ktoś kiedyś marzył o lataniu !!!!!.
                                    Przecież to był idiotyzm fantazja nie do zrealizowania jakieś 500 lat temu.

                                    Powiedz przecież sam ile razy takich marzycieli sprowadzono na ziemie gdyby
                                    myśleć tak ja ty (wszystko wiadomo to poco rozważać co by było gdyby) to byśmy z
                                    drzew nie poschodzili.
                                    • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 11.07.07, 22:06
                                      Marzenia o lataniu nic by nie daly. Latamy obecnie dzieki wynalazcom i
                                      konkstruktorom, ktorzy mozolnie probowali rozne rozwiazania aby sie wzbic w
                                      powietrze maszyna ciezsza od owego powietrza, nie dzieki naiwnym marzycielom,
                                      co chcieli latac jak ptaki, to jest przy pomocy ruchomych skrzydel z piorkami...
                                      • r.siwy Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 11.07.07, 22:42
                                        Marzenia były przyczyną powstania tych wynalazków
                                        • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 12.07.07, 20:57
                                          HG Wells jakies sto lat temu marzyl o antygrawitacji. I co z tego?
                                          • r.siwy Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 12.07.07, 21:39
                                            Poczekajmy 100 - 200 może 1000 lat a może będziemy mieli swoją anty grawitacje.
                                            o ile pamiętam ludzie od zawsze marzyli o lataniu a marzenie to spełniło się
                                            chyba w 1783 r (możliwe że wcześniej ).

                                            Zastanawiałeś się czy możliwa jest teleportacja ??
                                            to że fotony już przeteleportowali wiedziałam od jakiś 2 lat ale to jakaś jest
                                            nowość. Co prawda nie jest to naukowy artykuł ale możesz przeczytać

                                            www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=255&ShowArticleId=52102
                                            • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 13.07.07, 19:02
                                              Gdybanie nie ma sensu. Nawet jak w przyszlosci bedzie antygrwitacja czy
                                              teleportacja, to bedzie sie tak miala do wyobrazen o niej dzisiejszych pisarzy
                                              SF jak samolot do Ikara latajacego za pomoca ptasich skrzydel...
                                              • r.siwy Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 13.07.07, 22:17
                                                No i tu wracamy do liczb nie wiadomo co przyszłość przyniesie,dziś tak wielka
                                                liczba jak liczba kwarków przez ciebie podawana jako kres sensu istnienia liczb,
                                                może okazać się zbyt mała za kilka stuleci (lub też wcześniej). Tak więc można
                                                założyć że dziś liczba większa od liczby kwarków jest bezsensu ale niema żadnego
                                                dowodu który by to potwierdzał jednoznacznie a więc te założenie też jest gdybaniem.
                                                • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 14.07.07, 21:41
                                                  O co ci wiec dokladnie chodzi?
                                                  • r.siwy Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 14.07.07, 23:04
                                                    Próbuje ci wytłumaczyć że liczby nieskończone istnieją(wyprowadzić cię z błędu).
                                                    Używając jak najtrafniejszych argumentów
                                                  • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 15.07.07, 20:41
                                                    Czytaj dokladnie co pisze: nieskonczonosc nie istnieje w naszej rzeczywistosci.
                                                    Nieskonczonosc to tylko abstrakcyjne pojecie matematyczne. A matematyka zajmuje
                                                    sie nie tylko naszym, realnie istniejacym swiatem, ale swiatami wirtualnymi,
                                                    nieistniejacymi realnie...
                                                    r.siwy napisał: Próbuje ci wytłumaczyć że liczby nieskończone istnieją
                                                    (wyprowadzić cię z błędu).
                                                    Używając jak najtrafniejszych argumentów
                                                  • r.siwy Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 15.07.07, 22:34
                                                    Teraz mnie przygwoździłeś jakie światy wirtualne.


                                                    Nasza rzeczywistość jest opisana matematyką!
                                                    A nieskończoność nie wzięło sie od tak tylko było potrzebne by opisać świat.
                                                    Czyli ja tu widzę wniosek że musi istnieć nieskończoność bo inaczej nie było by
                                                    jej w matematyce (nie była by potrzebna).
                                                  • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 16.07.07, 00:21
                                                    Matematyka opisuje wszystkie swiaty ktore sobie mozna wyobrazic, w tym
                                                    fizycznie niemozliwe do realizacji...
                                                  • r.siwy Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 23.07.07, 09:57
                                                    A możesz takowy podać - świat fizyczny niemożliwy do realizacji który matematyka
                                                    go opisuje i nie ma tam błędów.
                                                  • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 23.07.07, 23:26
                                                    Matematyka opisuje na ogol nieistniejace realnie swiaty. Np. nauczana w szkole
                                                    geometria euklidesowa opisuje jakis abstrakcyjny, realnie nie istniejacy plaski
                                                    swiat (to jest swiat bez krzywizny)...
                                                    Pozdr. :)
                                                  • wariant_b Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 24.07.07, 00:08
                                                    Religia również. Wszystko wskazuje na to, ze świat matematyki jest jednak
                                                    dużo bardziej realny. Bogowie przychodzą i odchodzą, a 2+2=4.
                                                    Żaden nie był na tyle wszechmocny, aby to zmienić.
                                                  • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 24.07.07, 09:49
                                                    A moze tylko w naszym zakatku wszechswiata 2+2=4.?Pamietaj, ze c+1=c (c to
                                                    szybkosc swiatla)...
                                                  • wariant_b Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 25.07.07, 22:53
                                                    zorbathegreek napisał:
                                                    > A moze tylko w naszym zakatku wszechswiata 2+2=4.?

                                                    Jeszcze bardziej ryzykowna teza niż istnienie/nieistnienie bogów wszechmocnych.

                                                    A propos, bo nie chce mi się przeglądać całego wątku:
                                                    czy ktoś już rozprawił się ze starym Problemem Talmudystów:
                                                    "Czy Pan Bóg może stworzyć tak duży kamień, żeby go nie mógł podnieść?"
                                                  • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 25.07.07, 23:18
                                                    1. Mozliwe sa rozne matematyki. W tym takie, o ktorych istnieniu nie mamy
                                                    obecnie pojecia, oraz obecnie wydajace sie nam absurdalne. Kilkset lat temu za
                                                    idee pierwiastka kwadratowego z minus jeden wylecialo by sie ze studiow, i to z
                                                    wielkim hukiem... A dzis, mamy nie tylko liczby urojone a i nawet zespolone...
                                                    2. To drugie to doskonala ilustracja absurdalnosci idei nieskonczonosci, a wiec
                                                    i idei Boga. Podobne pytanie: czy Bog Wieczny i Wszechmogacy moze popelnic
                                                    Bogobojstwo, to jest skonczyc swe wlasne istnienie? Jesli tak, to nie jest
                                                    wieczny, jesli nie, to nie jest wszechpotezny. Tak czy inaczej, Boga po prostu
                                                    byc nie moze (mowa tu oczywiscie tylko o Bogu Chrzescijan, Zydow i
                                                    Muzulmanow)...
                                                    Pozdr.:)
                                                  • wariant_b Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 25.07.07, 23:47
                                                    zorbathegreek napisał:
                                                    > 1. Mozliwe sa rozne matematyki. W tym takie, o ktorych istnieniu nie mamy
                                                    > obecnie pojecia, oraz obecnie wydajace sie nam absurdalne. Kilkset lat temu za
                                                    > idee pierwiastka kwadratowego z minus jeden wylecialo by sie ze studiow, i to z
                                                    > wielkim hukiem... A dzis, mamy nie tylko liczby urojone a i nawet zespolone...

                                                    Raczej nie.
                                                    Możliwe są różne historie. Możliwe są różne filozofie.
                                                    W matematyce antynomie nie są tolerowane. Są różne teorie pozornie niezgodne.
                                                    Ale nie ma tak, żeby na obszarze ich przecięcia istniała sprzeczność.
                                                    Może być problem z doborem wygodniejszej i bardziej intuicyjnej teorii.

                                                    Mamy różne liczby. Ich zdefiniowanie szalenie upraszczało niektóre rachunki,
                                                    które również można było wykonać w inny sposób. Ale poza liczbami naturalnymi
                                                    (i jeszcze kilku detalami) nie są one aż tak ciekawe. Nie posiadają swoich
                                                    aksjomatów. De facto są więc tylko wariacjami na temat liczb naturalnych.

                                                    Gość za takie idee raczej zostałby najmłodszym profesorem, niż wyleciał.
                                                    Chyba, że twierdziłby, a nie potrafił tego udowodnić. Ale wtedy co to
                                                    za matematyk? Erotoman gawędziarz.
                                                  • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 26.07.07, 16:45
                                                    wariant_b napisał: Raczej nie. Możliwe są różne historie. Możliwe są różne
                                                    filozofie. W matematyce antynomie nie są tolerowane. Są różne teorie pozornie
                                                    niezgodne. Ale nie ma tak, żeby na obszarze ich przecięcia istniała
                                                    sprzeczność. Może być problem z doborem wygodniejszej i bardziej intuicyjnej
                                                    teorii. Mamy różne liczby. Ich zdefiniowanie szalenie upraszczało niektóre
                                                    rachunki, które również można było wykonać w inny sposób. Ale poza liczbami
                                                    naturalnymi (i jeszcze kilku detalami) nie są one aż tak ciekawe. Nie posiadają
                                                    swoich aksjomatów. De facto są więc tylko wariacjami na temat liczb naturalnych.
                                                    Gość za takie idee raczej zostałby najmłodszym profesorem, niż wyleciał.
                                                    Chyba, że twierdziłby, a nie potrafił tego udowodnić. Ale wtedy co to
                                                    za matematyk? Erotoman gawędziarz.
                                                    - Pozwol, ze sie nie zgodze. Nowe idee toruja sobie droge z oporami, rowniez w
                                                    matematyce. A dowod dowodowi nierowny. Nie raz i nie dwa bylo tak w matematyce,
                                                    ze komus sie wydawalo, iz przepropwadzil jakis dowod, a ktos inny pozniej
                                                    udowodnil blad w owym dowodzie. Matematyka to nie nauka, a jej jezyk, co juz
                                                    nie raz i nie dwa razy wyjasnialem na tym forum. A jako jezyk, oparta jest ona
                                                    nie na empirii, a na aksjomatach. Oczywiscie w praktyce uzywamy tylko taka
                                                    matematyke, ktora sie sprawdza w naszym swiecie. I czesto sobie nie zdajemy
                                                    sprawy, ze w naszym swiecie, wbrew temu co nas ucza w szkole podstawowej i
                                                    sredniej, a czesto tez i na studiach, nie zawsze n+1>n. Np. gdy n=c (szybkosc
                                                    swiatla w prozni) to n+1=n.
                                                    Jak wiec widac sa rozne matematyki. W jednych zawsze n+1>n a w innych nie
                                                    zawsze...
                                                    Pozdr. :)
                                                  • wariant_b Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 26.07.07, 19:26
                                                    zorbathegreek napisał:

                                                    Zaczyna się bardzo dobrze.

                                                    "- Pozwol, ze sie nie zgodze. Nowe idee toruja sobie droge z oporami, rowniez
                                                    w matematyce. A dowod dowodowi nierowny. Nie raz i nie dwa bylo tak w
                                                    matematyce, ze komus sie wydawalo, iz przepropwadzil jakis dowod, a ktos inny
                                                    pozniej udowodnil blad w owym dowodzie. Matematyka to nie nauka, a jej jezyk,
                                                    co juz nie raz i nie dwa razy wyjasnialem na tym forum. A jako jezyk, oparta
                                                    jest ona nie na empirii, a na aksjomatach. "

                                                    O ile raczej traktowałbym matematykę zarówno jako naukę, jak i język do opisu
                                                    świata, nie wdając się w rozważania, czy realnego, czy idealnego - niemniej
                                                    różnica jest raczej natury filozoficznej. Gdybym zaryzykował tezę, że
                                                    matematyka jest nauką o usuwaniu aksjomatów - pewnie oboje bylibyśmy zadowoleni.
                                                    Matematyka jako język zapełniałaby "wolną przestrzeń" między aksjomatami.
                                                    ("a kiedy już nie będzie żadnego aksjomatu - nastąpi Koniec Świata?")

                                                    Dalej jest już trochę gorzej:

                                                    "Oczywiscie w praktyce uzywamy tylko taka matematyke, ktora sie sprawdza
                                                    w naszym swiecie."

                                                    Matematyka jako język jest w zasadzie zestawem narzędzi. Używamy wszystkich,
                                                    ale niektóre są wygodniejsze i łatwiejsze w obsłudze przy konkretnych zadaniach.

                                                    "I czesto sobie nie zdajemy sprawy, ze w naszym swiecie, wbrew temu co nas ucza
                                                    w szkole podstawowej i sredniej, a czesto tez i na studiach, nie zawsze n+1>n."

                                                    I tu już jest źle. Zawsze n+1 > n jeżeli operujemy na liczbach naturalnych.
                                                    Liczby naturalne mają to do siebie, że niejako zostały w naturalny sposób
                                                    uporządkowane. Każda liczba naturalna n ma swój następnik: n+1. Jest on
                                                    zawsze większy od liczby naturalnej n dokładnie o kwant: jedność.

                                                    "Np. gdy n=c (szybkosc swiatla w prozni) to n+1=n. Jak wiec widac sa rozne
                                                    matematyki. W jednych zawsze n+1>n a w innych nie zawsze..."

                                                    Primo prędkości nie są liczbami. Jeśli już, mogę się zgodzić na wektory.
                                                    Otóż NIE MA prędkości światła w próżni. Jest to umowna nazwa punktu osobliwego
                                                    pewnej teorii fizycznej. Jest to hipotetyczna maksymalna prędkość propagowania
                                                    fal w warunkach próżni doskonałej. Prędkości w pobliżu punktu c nie dodają się
                                                    zgodnie z intuicjami zwyczajnej arytmetyki. A już zwłaszcza liczb naturalnych.
                                                    Zatem c w zasadzie możemy traktować jako pewien rodzaj nieskończoności.

                                                    Nie wiem, jak to dobrze wyrazić, ale to tak, jakby model przestrzeni
                                                    nieeuklidesowej zawiesić w nieskończonej przestrzeni euklidesowej
                                                    i opisywać, nie określając której przestrzeni pojęcia są używane.
                                                    Zgodnie z Einsteinem wszechświaty są ograniczone w sensie Euklidesa.
                                                    Ale nie ma przejścia między "wszechświatem Einsteina" a "zawszechświatem".
                                                    To fizyka ma problem, a nie matematyka. Nie potrafi dobrać narzędzia.

                                                    (przy okazji, wcześniej pisałeś, że za mówienie głupot wylatuje się ze studiów
                                                    matematycznych, więc link do Łobaczewskiego, który otrzymał profesurę w wieku 25
                                                    lat, a jego teoria przebiła się do świadomości powszechnej pół wieku później:
                                                    www.matematycy.interklasa.pl/biografie/matematyk.php?str=lobaczewski)
                                                    choć odpisując miałem na myśli innego faceta (profesura w wieku 22))
                                                    Profesurami się nie sugeruj - to nie profesura Belwederska, ale uczelniana.
                                                  • zorbathegreek Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 28.07.07, 10:38
                                                    W wielkim skrocie. Nie potrafisz sie wyrwac z zakletego kregu dogmatow, ktore
                                                    ci podano w szkole. Uzywasz skomplikanego jezyka, aby podac proste idee.
                                                    Szybkosc swiatla w prozni nie jest nieskonczona. Ma ona scisle okreslona
                                                    wartosc, reprezentowana przez konkretna liczbe. Nie jest to tez w zasadzie
                                                    wektor, bowiem jest to jedna liczba. Swiatlo rozchodzi sie tez z punktowego
                                                    zrodla we wszystkich kierunkach, a nie tylko w jednym, stad trudno mi uznac, ze
                                                    c jest wektorem. Wektor w zrozumieniu fizycznym jest nieco inny niz w
                                                    zrozumieniu matematycznym (w matematyce mamy ogolnie skalary, wektory,
                                                    macierze, tensory itd. w zaleznosci od organizacji liczb - w skalarze mamy zero
                                                    wymiarow, w wektorze 1, w macierzy 2 a w tensorze ponad 2 - to oczywiscie w
                                                    wielkim skrocie i po lebkach, bowiem nie jestem z wyksztalcenia matematykiem
                                                    czy fizykiem). I wspomniales co o intuicji w matematyce. Jak wiec to jest?
                                                    Intuicja kojarzy sie raczej z psychologia, a nie matematyka... ;)
                                                    Lobaczewski to zas wyjatek potwierzajacy regule. Nawet Einsteina atakowano za
                                                    zbyt smiale idee, a co tu mowic o pomniejszych naukowcach...
                                                    Pozdr. :)
                                                  • wariant_b Re: Podaj mi najwiekszą liczbe jakieś maksimum.. 28.07.07, 13:30
                                                    Nie, nie, nie.

                                                    Prędkość światła jest stałą fizyczną. Oczywiście, że nie jest wektorem.
                                                    Wektorem opisuje się prędkość. Krok w przód plus krok w bok to takie
                                                    prawie półtora kroku po skosie, a nie dwa kroki nie wiadomo dokąd.

                                                    Nie ma prędkości światła. To, że mówimy, że światło porusza się w próżni
                                                    z prędkością c, nie oznacza, że się tak porusza, tylko, że nie może poruszać
                                                    się szybciej. To taka prędkość doskonała. Tam, gdzie jest światło, nie ma
                                                    próżni. Prędkości światła - światło samo nie może osiągnąć.
                                                    Ale w naszym "naturalnym środowisku", prędkość ta jest już sporo niższa.

                                                    Można uzyskać szybkość dowolnie bliską c, ale nie c. Tak jak z temperaturą
                                                    zera bezwzględnego. Miły intuicji liniowy obraz zjawisk nie dotyczy otoczenia
                                                    punktów osobliwych. Jeśli jadąc samochodem przyspieszysz gwałtownie, będziesz
                                                    jechał szybciej. W pewnym momencie kończą się jednak możliwości auto, i ile
                                                    byś tego gazu nie wciskał, nie będzie odczuwalnie szybciej. Ale będzie szybciej.
                                                    Zrazu o kilometr na godzinę, potem o metr na godzinę, milimetr itd.
                                                    Ale auto jest realne, a nie teoretyczne i w końcu silnik nie będzie w stanie
                                                    spalać jeszcze więcej, żeby przyspieszać kolejny milimetr na godzinę.
                                                    Jeśli poruszysz kierownicą, zobaczysz, że z wektorem prędkości też coś nie tak.
                                                    Głupi przykład, ale weryfikowalny empirycznie. Sprawdź, jeśli nie wierzysz.
                                                    Twój samochód nie jest w stanie na idealnie prostej i płaskiej drodze
                                                    wyciągnąć więcej. Światło nie jest w stanie wyciągnąć więcej niż c.

                                                    c nie jest liczbą naturalną. ani w ogóle żadną liczbą. Tu nie ma magii liczb.
                                                    Tu jest magia zjawisk fizycznych. Maksymalna prędkość Twojego samochodu również
                                                    nie jest liczbą magiczną, choć dla Twojego auta funkcjonuje jak nieskończoność.

                                                    Bezlitośnie korzystam z posiadanych handicapów. Sorry, Winnetou.

                                                    Mówią, że "Bóg jest punktem osobliwym naszej wiedzy o świecie".
                                                    Dla jednych oznacza to, że nie stosują się do niego prawa natury.
                                                    Dla innych - że można nimi wyjaśnić wszystko, nawet nieskończenie blisko Boga.
                                                    Taka odległa paralela między światłem a religią. C jest na razie niedostępne,
                                                    ale wszystko poniżej może być nasze. Tak jak między kreacją, a genetyką.


                                                    PS.
                                                    Łobaczewski nie jest żadnym wyjątkiem. Tak wyglądały życiorysy matematyków.
                                                    Najważniejszych odkryć dokonuje się w wieku kilkunastu, dwudziestu kilku lat.
                                                    Potem ma się więcej wiedzy, ale już nie ma tyle wyobraźni. To, że teraz
                                                    kariery naukowe robi się później, to temat na zupełnie inną bajkę. Po prostu
                                                    skończyła się rewolucja naukowo-techniczna i świat nauki uporządkował już
                                                    swoją hierarchię. Oczywiście, osiągnięcia są dalej najważniejsze, ale...
                                                    Tyle, że to już nie obszar matematyki, a nauk społecznych.
                • ydorius Re: Wszystko ma swe granice! 28.12.01, 04:07
                  Gość portalu: Kagan napisał(a):
                  > Kagan: Nic, co istnieje realnie NIE da sie dzielic w nieskonczonosc.
                  > Materia skalda sie z atomow, atomy z czastek elementarnych, niektore
                  > czastki elementarne z kwarkow, ale bardziej teoretycznie niz praktycznie,
                  > bo kwarka sie nie da oddzielic od inych kwarkow (wystepuja one
                  > trojkami, stad pewnie idea tzw. Troycy Sw.).

                  Po pierwsze idea Trójcy Świętej powstała nieco wcześniej :-), a po drugie, jak
                  doskonale wiesz, kwarki występują również parami - w przypadku niektórych
                  cząstek dziwnej materii. Oczywiście nadal są one zespolone gluonami, ale nie
                  muszą występować po trzy.

                  Niektore czastki
                  > elementarne, np. elektrony, sa tez opisywane jako wielowymiarowe
                  > (ok. 10 wymiarow PRZESTRZENNYCH) drgajace struny (superstrings), ktore
                  > tez sa praktycznie NIEPODZIELNE (czasem dziela sie na dwie, ale NIE na
                  > wiecej, a pozniej na ogol z powrotem lacza).
                  > Juz ponad 100 lat temu M. Planck udowodnil ponad wszelka watpliwosc, ze
                  > energia sie tez sklada sie z NIEPODZIELNYCH kwantow.

                  Oprócz tego, ponad wszelką wątpliwość udowodniono, że energia ma naturę falową,
                  nie tylko korpuskularną.

                  Podobnie tez czas,
                  > bo dla naszego umyslu okresy krotsze niz 1/100 sekundy sa nie do
                  > zaobserwowania, wiec istnieja one bardziej teoretycznie czy tez wirtualnie
                  > niz rzeczywiscie (realnie). Najkrotszym okresem czasu majacym nazwe jest
                  > tzw. attosekunda, czyli 1/10 z 18 zerami (jedna kwintylinowa czesc sekundy).

                  To jest najmniejsza podjednostka czasu, gdyż niżej (np dla -21 potęgi) nie
                  wymyślono nazwy! To nie znaczy przecież, że nie ma mniejszych jednostek! Gdyby
                  ludzie zatrzymali się na drugiej potędze, też mówiłbyś, że np. materii nie da
                  się pogrupować w nic większego niż kilogram?

                  > Czyli, ze ani materii, ani energii, a nawet czasu NIE da sie dzielic w
                  > nieskonczonosc, bo jest to fizycznie niemozliwe (jesli chodzi o energie czy
                  > materie WBREW prawom fizyki), zas w przypadku czasu bezsensowne, bo
                  > superkrotkie odcinki czasu sa po prostu po pierwsze NIEMOZLIWE do obserwacji,
                  > a po drugie sa zbyt krotkie, aby cokolwiek sie w nich wydarzylo,

                  Idąc dalej tym tropem, skoro już nieszczęśliwie użyłeś słowa "logika" w tytule
                  swego pierwszego listu, trzeba by przyznać, że i w większych odcinkach czasu nic
                  się nie dzieje. Jeżeli bowiem ciało a pozostaje w bezruchu przez szereg
                  skończonych jednostek czasu (a to właśnie mówisz), to pozostaje w bezruchu w
                  ogóle.

                  nawet w
                  > skali subatomowej, czyli sa bezsensowne (sa to byty niepotrzebne, zbedne,
                  > uzywamy wiec wobec nich tzw. brzytwy Occama).

                  Też sobie czasem myślę, że niektóre byty są niepotrzebne i zbędne.

                  Liczby nieskonczenie wielkie
                  > czy nieskonczenie male istnieja wiec tylko w naszej wyobrazni, podobnie jak
                  > tzw. Bog, elfy, krasnoludki czy Hobbity...
                  > Tak wiec falszywe jest twierdzenie, ze miedzy o a 1 mamy nieskonczona
                  > ilosc liczb rzeczywistych. Najwieksza liczba majaca nazwe jest zreszta tzw.
                  > sekstylion, czyli 10 z 36 zerami,

                  Choćby decylion ma 60 zer po jedynce... A istnieje nazwa na 1 z 600 zerami,
                  tylko chwilowo nie mogę znaleźć, gdzie to miałem zapisane.

                  czyli ze najmniejsza liczba jest
                  > praktycznie jedna sekstylionowa (1/10 z 36 zerami)...

                  No patrz. Jeszcze chwilę temu mówiłeś, że czas, na ten przykład, da się
                  podzielić tylko na jednostki nie mniejsze niż 10 do -18... A teraz dopuszczasz
                  myśl, że może 10 do -36, czy to zupełnie odrębne sprawy?
                  A jak sprawdzisz, czy nie blefuję z owymi 600 zerami, uznasz, że można czas
                  (materię, energię ect.) podzielić na tak drobne kawałki?

                  > Liczby wieksze, niz np. ilosc kwarkow w naszym wszechswicie sa bez
                  > sensu (bez znaczenia), bo NICZEGO NIE przedstawiaja!

                  Khem. A gdyby wyobrazić sobie niespłacony cały dług zagraniczny wszystkich
                  państw świata do roku 34520 to czy przypadkiem nie wyniósłby on (sumarycznie)
                  ciut więcej niż liczba kwarków (zwłaszcza, jeżeli będziemy liczyć w centach...)?
                  Poza tym oprócz kwarków jest jeszcze trochę innych cząstek elementarnych, co
                  raczyłeś zauważyć wyżej. Fotony, na przykład, nie składają się z kwarków,
                  podobnie jak elektrony, miony, taony, trzy rodzaje neutrin, gluony i parę
                  jeszcze innych, których nazw nie pomnę. Aby to nazwać trzeba by duuużo większej
                  liczby, niż wynika z Twego listu...

                  Tak wiec
                  > nieskonczenie wielkie ani nieskonczenie male rzeczy ani zjawiska
                  > realnie NIE istnieja, bo nic realnie istniejacego NIE moze byc wieksze od
                  > wszechswiata, nic tez NIE moze byc tez mniejsze od kwarka.

                  To dyskutowany problem. Jeżeli (a kto wie?) hipoteza o pączkowaniu wszechświatów
                  jest prawdziwa, to ma sens opisywanie czegoś realnie istniejącego większego od
                  Wszechświata...

                  > Zastanow sie nad tym, zanim zaczniesz mi wymyslac od nieukow...

                  > WESOLYCH SWIAT!

                  Radzę, na przyszłość, lepiej przygotować wykład. W tym jest trochę braków.
                  Aha, i jeszcze jedno. Jak spróbujesz ogarnąć wyobraźnią liczbę tych wszystkich
                  cząstek eleentarnych (choć to - śmiem twierdzić - niewykonalne zadanie), pomyśl
                  sobie, że na krańcu (coś jak "liczba wszystkich cząstek minus jedna") siedzi
                  Bóg. Zgoda, to nie jest nieskończoność, ale to jest bardzo dobre jej
                  przybliżenie :-)

                  pozdrawiam i życzę szampańskiej zabawy,
                  ydorius
                  • Gość: Kagan Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.vic.bigpond.net.au 28.12.01, 08:04
                    ydorius napisał(a):
                    Kagan: Nic, co istnieje realnie NIE da sie dzielic w nieskonczonosc.
                    Materia skalda sie z atomow, atomy z czastek elementarnych, niektore
                    czastki elementarne z kwarkow, ale bardziej teoretycznie niz praktycznie,
                    bo kwarka sie nie da oddzielic od inych kwarkow (wystepuja one trojkami,
                    stad pewnie idea tzw. Troycy Sw.).

                    Y: Po pierwsze idea Trójcy Świętej powstała nieco wcześniej :-), a po drugie,
                    jak doskonale wiesz, kwarki występują również parami - w przypadku niektórych
                    cząstek dziwnej materii. Oczywiście nadal są one zespolone gluonami, ale nie
                    muszą występować po trzy.
                    K: Oczywiscie, ale pozwolilem sobie na zart... Co do tzw. dziwnej materii:
                    jak sama nazwa wskazuje, jest to nieco inna materia niz ta, z ktorej
                    jestesmy zbudowani. Podobnie antymateria, ale tu wykraczamy poza temat
                    tego watku...

                    K: Niektore czastki elementarne, np. elektrony, sa tez opisywane jako
                    wielowymiarowe (ok. 10 wymiarow PRZESTRZENNYCH) drgajace struny
                    (superstrings), ktore tez sa praktycznie NIEPODZIELNE (czasem dziela sie na
                    dwie, ale NIE na wiecej, a pozniej na ogol z powrotem lacza).
                    Juz ponad 100 lat temu M. Planck udowodnil ponad wszelka watpliwosc, ze
                    energia sie tez sklada sie z NIEPODZIELNYCH kwantow. Oprócz tego, ponad
                    wszelką wątpliwość udowodniono, że energia ma naturę falową,
                    nie tylko korpuskularną.
                    Podobnie tez czas, bo dla naszego umyslu okresy krotsze niz 1/100 sekundy sa
                    nie do zaobserwowania, wiec istnieja one bardziej teoretycznie czy tez
                    wirtualnie niz rzeczywiscie (realnie). Najkrotszym okresem czasu majacym
                    nazwe jest tzw. attosekunda, czyli 1/10 z 18 zerami (jedna kwintylinowa
                    czesc sekundy).

                    Y: To jest najmniejsza podjednostka czasu, gdyż niżej (np dla -21 potęgi) nie
                    wymyślono nazwy! To nie znaczy przecież, że nie ma mniejszych jednostek!
                    Gdyby ludzie zatrzymali się na drugiej potędze, też mówiłbyś, że np. materii
                    nie da się pogrupować w nic większego niż kilogram?
                    K: Chodzi o to, ze NIE ma potrzeby wymyslania krotszej jednostki czasu.
                    Poniewaz np. okrety waza miliony kilogramow, wiec wymyslono tony. Poniewaz
                    NIC sie praktycznie NIE dzieje w przedziale ponizej attosekundy, wiec
                    krotsze okresy czasu sa bytami zbednymi, wobec ktorych uzywamy brzytwy
                    Occama...

                    Czyli, ze ani materii, ani energii, a nawet czasu NIE da sie dzielic w
                    nieskonczonosc, bo jest to fizycznie niemozliwe (jesli chodzi o energie
                    czy materie WBREW prawom fizyki), zas w przypadku czasu bezsensowne, bo
                    superkrotkie odcinki czasu sa po prostu po pierwsze NIEMOZLIWE do obserwacji,
                    a po drugie sa zbyt krotkie, aby cokolwiek sie w nich wydarzylo...

                    Y: Idąc dalej tym tropem, skoro już nieszczęśliwie użyłeś słowa "logika" w
                    tytule swego pierwszego listu, trzeba by przyznać, że i w większych odcinkach
                    czasu nic się nie dzieje. Jeżeli bowiem ciało a pozostaje w bezruchu przez
                    szereg skończonych jednostek czasu (a to właśnie mówisz), to pozostaje w
                    bezruchu w ogóle.
                    K: Sofistyka! To, ze lezysz bez ruchu przez 7 godzin wcale NIE znaczy,
                    ze bedziesz lezal w osmej... Popelniasz blad ekstrapolacji, gdy do
                    niej NIE ma powodu... Idac twym tropem stwierdze, ze Polska za iles tam
                    setek tysiecy lat bedzie cala pokryta autostradami... Czy rozumiesz juz
                    swoj blad?

                    ... nawet w skali subatomowej, czyli sa bezsensowne (sa to byty niepotrzebne,
                    zbedne, uzywamy wiec wobec nich tzw. brzytwy Occama).
                    Y: Też sobie czasem myślę, że niektóre byty są niepotrzebne i zbędne.

                    K: Liczby nieskonczenie wielkie czy nieskonczenie male istnieja wiec tylko
                    w naszej wyobrazni, podobnie jak tzw. Bog, elfy, krasnoludki czy Hobbity...
                    Tak wiec falszywe jest twierdzenie, ze miedzy o a 1 mamy nieskonczona
                    ilosc liczb rzeczywistych. Najwieksza liczba majaca nazwe jest zreszta tzw.
                    sekstylion, czyli 10 z 36 zerami,
                    Y: Choćby decylion ma 60 zer po jedynce... A istnieje nazwa na 1 z 600 zerami,
                    tylko chwilowo nie mogę znaleźć, gdzie to miałem zapisane.
                    K: To NIE ma znaczenia, jesli liczba jest wieksza niz np. ilosc atomow
                    we wszechswiecie czy jego wiek (chocby w attosekundach), to jest ona
                    liczba PUSTA, bez jakiegokolwiek sensu... Ucinam ja ma ulubiona
                    brzytwa Occama!

                    Y: czyli ze najmniejsza liczba jest praktycznie jedna sekstylionowa
                    (1/10 z 36 zerami)...
                    K: Patrz jak wyzej: jesli jest to mniej niz srednica elektronu, chocby
                    w attometrach, to jest ona bez sensu: z brzytwa Occama na nia!

                    Y: No patrz. Jeszcze chwilę temu mówiłeś, że czas, na ten przykład, da się
                    podzielić tylko na jednostki nie mniejsze niż 10 do -18... A teraz dopuszczasz
                    myśl, że może 10 do -36, czy to zupełnie odrębne sprawy?
                    K: Juz ci pisalem, ze to NIE ma sensu, jesli jest to przedzial czasu
                    tak maly, ze NIC sie w nim NIE dzieje!

                    Y: A jak sprawdzisz, czy nie blefuję z owymi 600 zerami, uznasz, że można
                    czas (materię, energię ect.) podzielić na tak drobne kawałki?
                    K: NIE, bo to NIE ma sensu: taka liczba NIC NIE przedstawia. Co to
                    jest np. "pol kwarka"? Przeciez czegos takiego NIE ma! Wiec po co
                    wymyslac tak male liczby? Czy nie lepiej z brzytwa Occamowska na nie?

                    K: Liczby wieksze, niz np. ilosc kwarkow w naszym wszechswicie sa bez
                    sensu (bez znaczenia), bo NICZEGO NIE przedstawiaja!
                    Y: hem. A gdyby wyobrazić sobie niespłacony cały dług zagraniczny wszystkich
                    państw świata do roku 34520 to czy przypadkiem nie wyniósłby on (sumarycznie)
                    ciut więcej niż liczba kwarków (zwłaszcza, jeżeli będziemy liczyć w centach...)
                    K: Znow blad ekstrapolacji. Czy naprawde sadzisz, ze w roku 34520 bedzie
                    pieniadz? Obejrzyj sobie Star Trek, tam jest dobry odcinek o superbogaczu
                    przeniesionym w czsie tysiace lat (w stanie zamrozenia). Biedaczek, nie
                    mogl zrozumiec, ze NIE ma juz gieldy, ze nikomu NIE imponuja jego
                    bogactwa, bo wszystko mozna miec z reproduktora: zloto, diamenty czy
                    dziela sztuki nie do odroznienia od oryginalu...

                    Y: Poza tym oprócz kwarków jest jeszcze trochę innych cząstek elementarnych,
                    co raczyłeś zauważyć wyżej. Fotony, na przykład, nie składają się z kwarków,
                    podobnie jak elektrony, miony, taony, trzy rodzaje neutrin, gluony i parę
                    jeszcze innych, których nazw nie pomnę. Aby to nazwać trzeba by duuużo
                    większej liczby, niż wynika z Twego listu...
                    K: Ale te miony, taony itp. to NIE sa tak naprawde czastki elementarne,
                    bo one istnieja zbyt krotko aby cokolwiek znaczyc w skali makro, w
                    odroznieniu od takich np. elektronow... Stad te teorie superstrun, bo
                    tych czastek sie zdecydowanie za duzo namnozylo...

                    K: Tak wiec nieskonczenie wielkie ani nieskonczenie male rzeczy ani zjawiska
                    realnie NIE istnieja, bo nic realnie istniejacego NIE moze byc wieksze od
                    wszechswiata, nic tez NIE moze byc tez mniejsze od kwarka.
                    Y: To dyskutowany problem. Jeżeli (a kto wie?) hipoteza o pączkowaniu
                    wszechświatów jest prawdziwa, to ma sens opisywanie czegoś realnie
                    istniejącego większego od Wszechświata...
                    K: Ale tez skonczonego...
                    (...)

                    Y: Radzę, na przyszłość, lepiej przygotować wykład. W tym jest trochę braków.
                    Aha, i jeszcze jedno. Jak spróbujesz ogarnąć wyobraźnią liczbę tych
                    wszystkich cząstek eleentarnych (choć to - śmiem twierdzić - niewykonalne
                    zadanie), pomyśl sobie, że na krańcu (coś jak "liczba wszystkich cząstek
                    minus jedna") siedzi Bóg. Zgoda, to nie jest nieskończoność, ale to jest
                    bardzo dobre jej przybliżenie :-)
                    K: Po co wprowadzasz tu na koniec Boga? Przeciez byl on nam absolutnie
                    NIE potrzebny do tej chwili, wiec uzyjmy niezawodnej brzytwy Occama, i
                    wrocmy na pewny grunt empirii...
                    HAPPY NEW YEAR!
                    • ydorius Re: Wszystko ma swe granice! 28.12.01, 17:59
                      Gość portalu: Kagan napisał(a):

                      ) ydorius napisał(a):
                      ) Kagan: Nic, co istnieje realnie NIE da sie dzielic w nieskonczonosc.
                      ) Materia skalda sie z atomow, atomy z czastek elementarnych, niektore
                      ) czastki elementarne z kwarkow, ale bardziej teoretycznie niz praktycznie,
                      ) bo kwarka sie nie da oddzielic od inych kwarkow (wystepuja one trojkami,
                      ) stad pewnie idea tzw. Troycy Sw.).
                      )
                      ) Y: Po pierwsze idea Trójcy Świętej powstała nieco wcześniej :-), a po drugie,
                      ) jak doskonale wiesz, kwarki występują również parami - w przypadku niektórych
                      ) cząstek dziwnej materii. Oczywiście nadal są one zespolone gluonami, ale nie
                      ) muszą występować po trzy.
                      ) K: Oczywiscie, ale pozwolilem sobie na zart... Co do tzw. dziwnej materii:
                      ) jak sama nazwa wskazuje, jest to nieco inna materia niz ta, z ktorej
                      ) jestesmy zbudowani. Podobnie antymateria, ale tu wykraczamy poza temat
                      ) tego watku...

                      Zgoda.

                      ) K: Niektore czastki elementarne, np. elektrony, sa tez opisywane jako
                      ) wielowymiarowe (ok. 10 wymiarow PRZESTRZENNYCH) drgajace struny
                      ) (superstrings), ktore tez sa praktycznie NIEPODZIELNE (czasem dziela sie na
                      ) dwie, ale NIE na wiecej, a pozniej na ogol z powrotem lacza).
                      ) Juz ponad 100 lat temu M. Planck udowodnil ponad wszelka watpliwosc, ze
                      ) energia sie tez sklada sie z NIEPODZIELNYCH kwantow. Oprócz tego, ponad
                      ) wszelką wątpliwość udowodniono, że energia ma naturę falową,
                      ) nie tylko korpuskularną.
                      ) Podobnie tez czas, bo dla naszego umyslu okresy krotsze niz 1/100 sekundy sa
                      ) nie do zaobserwowania, wiec istnieja one bardziej teoretycznie czy tez
                      ) wirtualnie niz rzeczywiscie (realnie). Najkrotszym okresem czasu majacym
                      ) nazwe jest tzw. attosekunda, czyli 1/10 z 18 zerami (jedna kwintylinowa
                      ) czesc sekundy).
                      )
                      ) Y: To jest najmniejsza podjednostka czasu, gdyż niżej (np dla -21 potęgi) nie
                      ) wymyślono nazwy! To nie znaczy przecież, że nie ma mniejszych jednostek!
                      ) Gdyby ludzie zatrzymali się na drugiej potędze, też mówiłbyś, że np. materii
                      ) nie da się pogrupować w nic większego niż kilogram?
                      ) K: Chodzi o to, ze NIE ma potrzeby wymyslania krotszej jednostki czasu.
                      ) Poniewaz np. okrety waza miliony kilogramow, wiec wymyslono tony. Poniewaz
                      ) NIC sie praktycznie NIE dzieje w przedziale ponizej attosekundy, wiec
                      ) krotsze okresy czasu sa bytami zbednymi, wobec ktorych uzywamy brzytwy
                      ) Occama...

                      O, to bardzo ciekawe. Proponuję krótki eksperyment myślowy.
                      Z wysokości jednego metra spada ołowiana kula (ach, gdzie te niegdysiejsze
                      lekcje fizyki? :-)). Rozważ jej ruch biorąc za jednostkę czasu 1/100
                      attosekundy. Tak, oczywiście wiem, że to bez sensu, ale jednak spróbujmy.
                      Ponieważ nic (praktycznie) nie dzieje się już w jednej attosekundzie, to tym
                      bardziej w 1/100 tej jednostki czasu. Teraz tak: skoro nic nie dzieje się w
                      jednej, to dlaczego miałoby się stać w drugiej, prawda? No i w trzeciej, skoro
                      jest taką samą attosekundą jak pozostałe (jeżeli uważasz inaczej, to OK, możemy
                      zacząć liczyć od tej właśnie trzeciej attosekundy - która - występując jako
                      pierwsza - będzie wyjałowiona z jakiegokolwiek działania. Idąc dalej tym tropem,
                      po paru stuleciach dojdziemy do wniosku, że ołowiana kula lewitowała przez
                      sekudę, dwie sekundy, trzy, godzinę i tak dalej.
                      To jest prosta konsekwencja przyjęcia dyskretnej, a nie ciągłej, natury czasu :-)

                      ) Czyli, ze ani materii, ani energii, a nawet czasu NIE da sie dzielic w
                      ) nieskonczonosc, bo jest to fizycznie niemozliwe (jesli chodzi o energie
                      ) czy materie WBREW prawom fizyki), zas w przypadku czasu bezsensowne, bo
                      ) superkrotkie odcinki czasu sa po prostu po pierwsze NIEMOZLIWE do obserwacji,
                      ) a po drugie sa zbyt krotkie, aby cokolwiek sie w nich wydarzylo...
                      )
                      ) Y: Idąc dalej tym tropem, skoro już nieszczęśliwie użyłeś słowa "logika" w
                      ) tytule swego pierwszego listu, trzeba by przyznać, że i w większych odcinkach
                      ) czasu nic się nie dzieje. Jeżeli bowiem ciało a pozostaje w bezruchu przez
                      ) szereg skończonych jednostek czasu (a to właśnie mówisz), to pozostaje w
                      ) bezruchu w ogóle.
                      ) K: Sofistyka! To, ze lezysz bez ruchu przez 7 godzin wcale NIE znaczy,
                      ) ze bedziesz lezal w osmej... Popelniasz blad ekstrapolacji, gdy do
                      ) niej NIE ma powodu... Idac twym tropem stwierdze, ze Polska za iles tam
                      ) setek tysiecy lat bedzie cala pokryta autostradami... Czy rozumiesz juz
                      ) swoj blad?

                      Odpowiedź znajdziesz w ołowianej kuli. Kiedyś ruch musi się rozpocząć.
                      Popełniasz błąd mędrca Zenona, obalony przez fizyków ponad wiek temu (nie
                      pamiętam dokładnie kiedy i gdzie, wybacz).

                      ) ... nawet w skali subatomowej, czyli sa bezsensowne (sa to byty niepotrzebne,
                      ) zbedne, uzywamy wiec wobec nich tzw. brzytwy Occama).
                      ) Y: Też sobie czasem myślę, że niektóre byty są niepotrzebne i zbędne.
                      )
                      ) K: Liczby nieskonczenie wielkie czy nieskonczenie male istnieja wiec tylko
                      ) w naszej wyobrazni, podobnie jak tzw. Bog, elfy, krasnoludki czy Hobbity...
                      ) Tak wiec falszywe jest twierdzenie, ze miedzy o a 1 mamy nieskonczona
                      ) ilosc liczb rzeczywistych. Najwieksza liczba majaca nazwe jest zreszta tzw.
                      ) sekstylion, czyli 10 z 36 zerami,
                      ) Y: Choćby decylion ma 60 zer po jedynce... A istnieje nazwa na 1 z 600 zerami,
                      ) tylko chwilowo nie mogę znaleźć, gdzie to miałem zapisane.
                      ) K: To NIE ma znaczenia, jesli liczba jest wieksza niz np. ilosc atomow
                      ) we wszechswiecie czy jego wiek (chocby w attosekundach), to jest ona
                      ) liczba PUSTA, bez jakiegokolwiek sensu... Ucinam ja ma ulubiona
                      ) brzytwa Occama!

                      Kiedy ludzie wyobrażali sobie, że świat kończy się na ziemi. Poza nią rozciągają
                      się kryształowe sfery (albo eter, albo co tam jeszcze). Określenie "milion" nie
                      miało najmniejszego sensu... Dziś Ty, Kaganie, twierdzisz, że nie ma sensu mówić
                      o liczbach, których nawet nie jesteśmy w stanie nazwać i proste rozumowanie
                      indukcyjne nakazuje podejrzewać, że błądzisz...
                      Chcesz uzależnić rzeczywistość od stanu świadomości? Bardzo egocentryczne nie
                      sądzisz? To, że Kościół Katolicki ugiął głowę Galileusza, nie znaczyło, że
                      zmieniła się natura świata. Nie, pozostała taka sama. Pycha przemawia przez
                      ludzi, którzy twierdzą, że natura jest tylko taka, jak ją rozumiemy.

                      ) Y: czyli ze najmniejsza liczba jest praktycznie jedna sekstylionowa
                      ) (1/10 z 36 zerami)...
                      ) K: Patrz jak wyzej: jesli jest to mniej niz srednica elektronu, chocby
                      ) w attometrach, to jest ona bez sensu: z brzytwa Occama na nia!

                      Mniejsza niż średnica neutrina, chciałeś rzec :-)

                      ) Y: No patrz. Jeszcze chwilę temu mówiłeś, że czas, na ten przykład, da się
                      ) podzielić tylko na jednostki nie mniejsze niż 10 do -18... A teraz dopuszczasz
                      ) myśl, że może 10 do -36, czy to zupełnie odrębne sprawy?
                      ) K: Juz ci pisalem, ze to NIE ma sensu, jesli jest to przedzial czasu
                      ) tak maly, ze NIC sie w nim NIE dzieje!
                      )
                      ) Y: A jak sprawdzisz, czy nie blefuję z owymi 600 zerami, uznasz, że można
                      ) czas (materię, energię ect.) podzielić na tak drobne kawałki?
                      ) K: NIE, bo to NIE ma sensu: taka liczba NIC NIE przedstawia. Co to
                      ) jest np. "pol kwarka"? Przeciez czegos takiego NIE ma! Wiec po co
                      ) wymyslac tak male liczby? Czy nie lepiej z brzytwa Occamowska na nie?

                      To, Kaganie, że nie możesz sobie wyobrazić nic mniejszego od kwarka, nie znaczy,
                      że to nie istnieje. Już napisałem, że natura ma w gruncie rzeczy w dupie to, co
                      ludzie sobie o niej myślą. Zadam przewrotne pytanie: "czy w Średniowieczu nie
                      isniały kwarki"?

                      ) K: Liczby wieksze, niz np. ilosc kwarkow w naszym wszechswicie sa bez
                      ) sensu (bez znaczenia), bo NICZEGO NIE przedstawiaja!
                      ) Y: hem. A gdyby wyobrazić sobie niespłacony cały dług zagraniczny wszystkich
                      ) państw świata do roku 34520 to czy przypadkiem nie wyniósłby on (sumarycznie)
                      ) ciut więcej niż liczba kwarków (zwłaszcza, jeżeli będziemy liczyć w centach...)
                      ) K: Znow blad ekstrapolacji. Czy naprawde sadzisz, ze w roku 34520 bedzie
                      ) pieniadz? Obejrzyj sobie Star Trek, tam jest dobry odcinek o
                      • Gość: MaDeR Re: Wszystko ma swe granice! IP: 80.51.240.* 18.06.04, 10:38
                        > To jest prosta konsekwencja przyjęcia dyskretnej, a nie ciągłej, natury czasu
                        > :-)

                        Według twojej logiki, film nie ma prawa istnieć. Każda klatka filmu jest
                        doskonale nieruchoma, dyskretna i NIC się na niej nie dzieje.

                        A dlaczego nie może być tak, że wprawdzie w jednej attosekundzie nic się nie
                        działo, w drugiej też, ale różnią się one tym, ze ta nieszczęsna kulka
                        "przeskoczyła" w dół o ileś tam dyskretnych jednostek przestrzeni w dół? Innymi
                        słowy, COŚ się stało "między" dyskretnymi jednostkami czasu. "Wewnątrz" każdego
                        cyklu nic się nie dzieje, ale każdy cykl ma inny stan niż poprzedni.

                        • Gość: Kagan Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.org 19.06.04, 13:28
                          Gość portalu: MaDeR napisał(a):
                          K: To jest prosta konsekwencja przyjęcia dyskretnej, a nie ciągłej, natury
                          czasu
                          :-)
                          - Według twojej logiki, film nie ma prawa istnieć. Każda klatka filmu jest
                          doskonale nieruchoma, dyskretna i NIC się na niej nie dzieje.
                          K: tak, film powstaje dopiero w naszych glowach: to jest bowiem zjawisko, a nie
                          rzecz. Poczytaj B. Russell'a...

                          - A dlaczego nie może być tak, że wprawdzie w jednej attosekundzie nic się nie
                          działo, w drugiej też, ale różnią się one tym, ze ta nieszczęsna kulka
                          "przeskoczyła" w dół o ileś tam dyskretnych jednostek przestrzeni w dół? Innymi
                          słowy, COŚ się stało "między" dyskretnymi jednostkami czasu. "Wewnątrz" każdego
                          cyklu nic się nie dzieje, ale każdy cykl ma inny stan niż poprzedni.
                          K: Tak, jak wlasnie tak napisalem...

                          • erneste Obraz kamery to nie ruch 24.04.06, 20:42
                            > - Według twojej logiki, film nie ma prawa istnieć. Każda klatka filmu jest
                            > doskonale nieruchoma, dyskretna i NIC się na niej nie dzieje.
                            > K: tak, film powstaje dopiero w naszych glowach: to jest bowiem zjawisko, a
                            > nie rzecz.

                            No tak ale film to nie rzeczywistość; film ze swej natury to faktycznie ciąg
                            klatek (najczęściej nieznacznie różniących się od siebie), które pokazane jedna
                            po drugiej dają naszym oczom złudzenie płynności. Inaczej mówiąc, film to
                            rzeczywistość przefiltrowana ułomnym okiem kamery - ułomnym, bo kamera jak
                            każde narzędzie ma swoje ograniczenia.
                            Czym innym zatem jest ruch a czym innym obraz tego ruchu "zanotowany" przez
                            kamerę. Mówiąc przykładowo: jeśli przed kamerą przejedzie jakiś superszybki
                            pojazd, to kamera moze w ogóle tego nie uchwycić-nawet po rozbiciu filmu na
                            klatki; ale to jeszcze nie dowód, ze tego pojazdu w ogóle nie było:).
                            • zorbathegreek Re: Obraz kamery to nie ruch 12.06.07, 15:51
                              Zalezy jak szybka jest ta kamera (ile robi klatek na sekunde)...
                    • nelsonek Re: Wszystko ma swe granice! 23.09.02, 16:47
                      wszystko ładnie pięknie. ale przecież nie jest powiedziane że znamy wszystko
                      już. w związku z tym skąd wiesz że za x lat nie zostaną odkryte nowe prawa
                      fizyki które będą obalały wszystkie twoje "hipotezy".
                      celowo uzylem cudzyslowia i slowa hipotezy.
                      pozdrowionka!:)
                  • Gość: Marion Re: Wszystko ma swe granice! IP: 195.94.207.* 25.02.02, 11:37
                    ydorius napisał(a):

                    > Gość portalu: Kagan napisał(a):
                    > > Kagan: Nic, co istnieje realnie NIE da sie dzielic w nieskonczonosc.
                    > > Materia skalda sie z atomow, atomy z czastek elementarnych, niektore
                    > > czastki elementarne z kwarkow, ale bardziej teoretycznie niz praktycznie,
                    > > bo kwarka sie nie da oddzielic od inych kwarkow (wystepuja one
                    > > trojkami, stad pewnie idea tzw. Troycy Sw.).
                    >
                    > Po pierwsze idea Trójcy Świętej powstała nieco wcześniej :-), a po drugie, jak
                    > doskonale wiesz, kwarki występują również parami - w przypadku niektórych
                    > cząstek dziwnej materii. Oczywiście nadal są one zespolone gluonami, ale nie
                    > muszą występować po trzy.
                    >
                    > Niektore czastki
                    > > elementarne, np. elektrony, sa tez opisywane jako wielowymiarowe
                    > > (ok. 10 wymiarow PRZESTRZENNYCH) drgajace struny (superstrings), ktore
                    > > tez sa praktycznie NIEPODZIELNE (czasem dziela sie na dwie, ale NIE na
                    > > wiecej, a pozniej na ogol z powrotem lacza).
                    > > Juz ponad 100 lat temu M. Planck udowodnil ponad wszelka watpliwosc, ze
                    > > energia sie tez sklada sie z NIEPODZIELNYCH kwantow.
                    >
                    > Oprócz tego, ponad wszelką wątpliwość udowodniono, że energia ma naturę falową,
                    >
                    > nie tylko korpuskularną.
                    >
                    > Podobnie tez czas,
                    > > bo dla naszego umyslu okresy krotsze niz 1/100 sekundy sa nie do
                    > > zaobserwowania, wiec istnieja one bardziej teoretycznie czy tez wirtualnie
                    > > niz rzeczywiscie (realnie). Najkrotszym okresem czasu majacym nazwe jest
                    > > tzw. attosekunda, czyli 1/10 z 18 zerami (jedna kwintylinowa czesc sekundy
                    > ).
                    >
                    > To jest najmniejsza podjednostka czasu, gdyż niżej (np dla -21 potęgi) nie
                    > wymyślono nazwy! To nie znaczy przecież, że nie ma mniejszych jednostek! Gdyby
                    > ludzie zatrzymali się na drugiej potędze, też mówiłbyś, że np. materii nie da
                    > się pogrupować w nic większego niż kilogram?
                    >
                    > > Czyli, ze ani materii, ani energii, a nawet czasu NIE da sie dzielic w
                    > > nieskonczonosc, bo jest to fizycznie niemozliwe (jesli chodzi o energie cz
                    > y
                    > > materie WBREW prawom fizyki), zas w przypadku czasu bezsensowne, bo
                    > > superkrotkie odcinki czasu sa po prostu po pierwsze NIEMOZLIWE do obserwac
                    > ji,
                    > > a po drugie sa zbyt krotkie, aby cokolwiek sie w nich wydarzylo,
                    >
                    > Idąc dalej tym tropem, skoro już nieszczęśliwie użyłeś słowa "logika" w tytule
                    > swego pierwszego listu, trzeba by przyznać, że i w większych odcinkach czasu ni
                    > c
                    > się nie dzieje. Jeżeli bowiem ciało a pozostaje w bezruchu przez szereg
                    > skończonych jednostek czasu (a to właśnie mówisz), to pozostaje w bezruchu w
                    > ogóle.
                    >
                    > nawet w
                    > > skali subatomowej, czyli sa bezsensowne (sa to byty niepotrzebne, zbedne,
                    > > uzywamy wiec wobec nich tzw. brzytwy Occama).
                    >
                    > Też sobie czasem myślę, że niektóre byty są niepotrzebne i zbędne.
                    >
                    > Liczby nieskonczenie wielkie
                    > > czy nieskonczenie male istnieja wiec tylko w naszej wyobrazni, podobnie ja
                    > k
                    > > tzw. Bog, elfy, krasnoludki czy Hobbity...
                    > > Tak wiec falszywe jest twierdzenie, ze miedzy o a 1 mamy nieskonczona
                    > > ilosc liczb rzeczywistych. Najwieksza liczba majaca nazwe jest zreszta tzw
                    > .
                    > > sekstylion, czyli 10 z 36 zerami,
                    >
                    > Choćby decylion ma 60 zer po jedynce... A istnieje nazwa na 1 z 600 zerami,
                    > tylko chwilowo nie mogę znaleźć, gdzie to miałem zapisane.
                    centezylion ?

                    >
                    > czyli ze najmniejsza liczba jest
                    > > praktycznie jedna sekstylionowa (1/10 z 36 zerami)...
                    >
                    > No patrz. Jeszcze chwilę temu mówiłeś, że czas, na ten przykład, da się
                    > podzielić tylko na jednostki nie mniejsze niż 10 do -18... A teraz dopuszczasz
                    > myśl, że może 10 do -36, czy to zupełnie odrębne sprawy?
                    > A jak sprawdzisz, czy nie blefuję z owymi 600 zerami, uznasz, że można czas
                    > (materię, energię ect.) podzielić na tak drobne kawałki?
                    >
                    > > Liczby wieksze, niz np. ilosc kwarkow w naszym wszechswicie sa bez
                    > > sensu (bez znaczenia), bo NICZEGO NIE przedstawiaja!
                    >
                    > Khem. A gdyby wyobrazić sobie niespłacony cały dług zagraniczny wszystkich
                    > państw świata do roku 34520 to czy przypadkiem nie wyniósłby on (sumarycznie)
                    > ciut więcej niż liczba kwarków (zwłaszcza, jeżeli będziemy liczyć w centach...)
                    > ?
                    > Poza tym oprócz kwarków jest jeszcze trochę innych cząstek elementarnych, co
                    > raczyłeś zauważyć wyżej. Fotony, na przykład, nie składają się z kwarków,
                    > podobnie jak elektrony, miony, taony, trzy rodzaje neutrin, gluony i parę
                    > jeszcze innych, których nazw nie pomnę. Aby to nazwać trzeba by duuużo większej
                    >
                    > liczby, niż wynika z Twego listu...
                    >
                    > Tak wiec
                    > > nieskonczenie wielkie ani nieskonczenie male rzeczy ani zjawiska
                    > > realnie NIE istnieja, bo nic realnie istniejacego NIE moze byc wieksze od
                    > > wszechswiata, nic tez NIE moze byc tez mniejsze od kwarka.
                    >
                    > To dyskutowany problem. Jeżeli (a kto wie?) hipoteza o pączkowaniu wszechświató
                    > w
                    > jest prawdziwa, to ma sens opisywanie czegoś realnie istniejącego większego od
                    > Wszechświata...
                    >
                    > > Zastanow sie nad tym, zanim zaczniesz mi wymyslac od nieukow...
                    >
                    > > WESOLYCH SWIAT!
                    >
                    > Radzę, na przyszłość, lepiej przygotować wykład. W tym jest trochę braków.
                    > Aha, i jeszcze jedno. Jak spróbujesz ogarnąć wyobraźnią liczbę tych wszystkich
                    > cząstek eleentarnych (choć to - śmiem twierdzić - niewykonalne zadanie), pomyśl
                    >
                    > sobie, że na krańcu (coś jak "liczba wszystkich cząstek minus jedna") siedzi
                    > Bóg. Zgoda, to nie jest nieskończoność, ale to jest bardzo dobre jej
                    > przybliżenie :-)
                    >
                    > pozdrawiam i życzę szampańskiej zabawy,
                    > ydorius

                    • Gość: Ethanol Re: Wszystko ma swe granice! IP: 151.112.27.* 17.06.03, 20:13
                      cymes
                      • zorbathegreek Re: Wszystko ma swe granice! 08.06.07, 11:14
                        cymes to ciastko z marchwii... ;)
                    • zorbathegreek Re: Wszystko ma swe granice! 08.06.07, 11:13
                      ydorius: na krańcu (coś jak "liczba wszystkich cząstek minus jedna") siedzi
                      Bóg. Zgoda, to nie jest nieskończoność, ale to jest bardzo dobre jej
                      przybliżenie :-)
                      - A po co ci ten, niematerialny przeciez Bog, na kocu bardzo przeciez
                      materialnych czastek elementarnych?
                • mag9 W matematyce teoretycznej... 03.02.02, 15:21
                  W matematyce teoretycznej wszystko możesz podzielić! Nie sprowadzaj rozmowy o
                  Bogu na tak płytkie tematy jak rzeczywistość! Myślę, że z szacunku dla Boga
                  wysilmy swoje szare komórki i wyjdźmy poza granice rzeczywistości.
                  • Gość: realny Re: W matematyce teoretycznej... IP: *.atr.bydgoszcz.pl 12.07.02, 12:11
                    mag9 napisał(a):

                    > W matematyce teoretycznej wszystko możesz podzielić! Nie sprowadzaj rozmowy o
                    > Bogu na tak płytkie tematy jak rzeczywistość! Myślę, że z szacunku dla Boga
                    > wysilmy swoje szare komórki i wyjdźmy poza granice rzeczywistości.

                    Kolego, jeśli przyjąć, że wychodzimy poza rzeczywistość, to wszystko jest
                    możliwe. Bóg też, oczywiście, a nawet niskończona ich liczba.
                    Czemu ograniczyć się do jednego tylko ?


                    • r.siwy Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna się wia 10.07.07, 00:30
                      Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna się wiara.
                      Każdy może wierzyć w to co chce.
                      I ja ci mówię że masz pełne prawo wierzyć że znalazłeś dowód na nie istnienie Boga
                      Co nie zmienia faktu że ja będę dalej w niego wierzył :P
                      • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 10.07.07, 08:49
                        1. Tam gdzie sie konczy rzeczywistosc, zaczynaja sie fantazje, takze
                        krasnoludki, pegazy i Harry Potter...
                        2. Masz prawo wierzyc w co chesz, ale nie masz prawa narzucac tego innym.
                        3. Nie twierdze, ze znalazlem. Ja tylko szukam takiego dowodu. I mysle, ze sie
                        do niego zblizam.
                        • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 10.07.07, 12:36
                          Fantazja + wiara + nauka = rzeczywistość
                          przykład dawno temu ktoś zamazył sobie polatać (taka fantazja)
                          potem ktoś uwierzył że może spełnić sie jego marzenie o lataniu
                          i wreszcie ktoś tak długo obserwował naturę i budował coraz doskonalsze maszyny
                          latające że dziś mogę lecieć do siorki do irlandi.
                          od czego sie zaczęło od fantazji.
                          Fantazja to coś co możemy sobie wyobrazić poskładać fragmenty rzeczywistości w
                          dowolnej kombinacji

                          koń + róg = jednorożec
                          karzeł = krasnoludek
                        • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 10.07.07, 14:19
                          > 2. Masz prawo wierzyc w co chesz, ale nie masz prawa narzucac tego innym.
                          Tak powinno być ale nie jest dlaczego??
                          bo w pewnej chwili naszej planety człowiek zaczął robić społeczność opartą o
                          pewne prawa. Prawa te narzucali najsilniejsi.
                          I tak Nadszedł czas kiedy człowiek mógł wierzyć i odprawiać swoje rytuały w
                          granicach prawa.

                          Ps
                          Ja nikomu nic nie narzucam.
                          ja probuje cię przekonać że jest coś czego człowiek nie może zrozumieć i musi to
                          przyjąć na wiarę. Co wcale nie znaczy że nierozumiane zagadnienie jest
                          nierzeczywiste. Ty probujesz (jak mniemam ) przekonać nas o nieistnieniu Boga
                          wszytko jest ok póki używamy naszych argumentów i na siłę (pięścią lub tez
                          epitety) nie prubujemy jeden drógiego uszcześliwić na siłe
                          • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 10.07.07, 21:57
                            OK. Nie narzucasz nic nikomu na sile. Bardzo to ladnie z twej strony!
                            Tylko czemu piszesz, ze sa rzeczy, ktore czlowiek MUSI przyjac na wiare?
                            • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 11.07.07, 13:55
                              Bo jeżeli by nie wierzył to zostaje mu zanegowanie istniejącej rzeczywistości, a
                              z powodu braku dowodu na nie istnienie danego zjawiska niema 100% pewności że
                              ono nie istnieje ,więc coby też on nie zrobił to będzie wierzył albo w brak
                              zjawiska albo w samo zjawisko.
                              • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 11.07.07, 22:10
                                Mylisz slepa wiare z wiedza, oparta na na analizie konkretnych faktow...
                                • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 12.07.07, 10:04
                                  Niekiedy analiza faktów nie daje odpowiedzi na dane zagadnienie lub daje
                                  niepełną odpowiedz i wtedy nauka szuka dalej.Dopóki nauka nie wyjaśni danego
                                  zjawiska to niemożna nic uznać za pewne i wszystkie teorie lub założenia
                                  dotyczące tegoż zagadnienia są jak by to powiedzieć "urojone". Czyli przyjmuje
                                  się coś co nie jest
                                  udowodnione a szuka sie dowodów na poparcie lub obalenie danej teori.
                                  Czyli pogłębiamy wiarę w słuszność lu niesłuszność danej teorii im bardziej dana
                                  teoria jest prawdopodobna tym więcej osób w nią wierzy.
                                  Wiara w teorie kończy sie z chwilą podania dowodów jednoznacznie mówiących o
                                  słuszności (teoria zmienia sie na fakt) lub obaleniu teorii (teoria zmienia się
                                  w bajkę)
                        • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 10.07.07, 14:20
                          > 2. Masz prawo wierzyc w co chesz, ale nie masz prawa narzucac tego innym.
                          Tak powinno być ale nie jest dlaczego??
                          bo w pewnej chwili naszej planety człowiek zaczął robić społeczność opartą o
                          pewne prawa. Prawa te narzucali najsilniejsi.
                          I tak Nadszedł czas kiedy człowiek mógł wierzyć i odprawiać swoje rytuały w
                          granicach prawa.

                          Ps
                          Ja nikomu nic nie narzucam.
                          ja probuje cię przekonać że jest coś czego człowiek nie może zrozumieć i musi to
                          przyjąć na wiarę. Co wcale nie znaczy że nierozumiane zagadnienie jest
                          nierzeczywiste. Ty probujesz (jak mniemam ) przekonać nas o nieistnieniu Boga
                          wszytko jest ok póki używamy naszych argumentów i na siłę (pięścią lub tez
                          epitety) nie prubujemy jeden drógiego uszczęśliwić na siłe
                      • danus01 Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 10.07.07, 22:25
                        r.siwy napisał:

                        > Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna się wiara.
                        > Każdy może wierzyć w to co chce.
                        > I ja ci mówię że masz pełne prawo wierzyć że znalazłeś dowód na nie istnienie
                        B
                        > oga
                        > Co nie zmienia faktu że ja będę dalej w niego wierzył :P

                        chcialabym tylko zauwazyc(zwrocic uwage) na taki aspekt,ze rzeczywistosc konczy
                        sie co najwyzej z chwila smierci tego,ktory w tej rzeczywistosci zyl.istnienie
                        rzeczywistosci nie ma nic wspolnego z wiara czy niewiara w boga.
                        roznica polega jedynie na tym na ile czlowiek zyjacy w rzeczywistosci potrafi
                        ta rzeczywistosc zbadac i przyswoic(oswoic)aby obyc sie bez wsparcia wiary w
                        jakiegos nadludzkiego boga ta rzeczywistosc kreujacego.
                        jesli niepoznane nazwiemy bogiem to...bog istnieje chociazby w
                        slowach "jestem,ktory jestem",czyli jestem rzeczywistoscia...itd.
                        wierzyc ludzka jest rzecza,ale w imieniu swojej wiary narzucac innym sposob
                        patrzenia na rzeczywistosc jest juz zbrodnia.zbrodnia przeciwko poznawaniu
                        rzeczywistosci,czyli...tego boga w ktorego ponoc sie wierzy.
                        • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 10.07.07, 22:30
                          I o to chodzi, aby nikomu sila nie narzucac religii...
                        • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 11.07.07, 16:11
                          "chciałabym tylko zauważyć(zwrócić uwagę) na taki aspekt,ze rzeczywistość kończy
                          sie co najwyżej z chwila śmierci tego,który w tej rzeczywistości żył.istnienie
                          rzeczywistości nie ma nic wspólnego z wiara czy niewiara w boga."

                          Idąc tym tokiem myślenia dochodzimy do wniosku ,skoro każdy człowiek ma swoją
                          rzeczywistość(przynajmniej tak to zrozumiałem - "ze rzeczywistość kończy
                          sie co najwyżej z chwila śmierci tego, który w tej rzeczywistości żył") i kończy
                          się ona w momencie jego zgonu to rzeczywistość ta jest tworem jego zmysłów
                          doświadczenia i odczuć co determinuje wszystko co sie dzieje w "jego"
                          rzeczywistości i gdy on postrzega świat przez pryzmat Boga to jest on epicentrum
                          jego rzeczywistości.

                          Z całą resztą sie zgadzam.
                          Tylko konflikt który wynikający z innego postrzegania rzeczywistości przez rożne
                          osoby i co zatem idzie narzucania innym własnego punktu widzenia jest nie do
                          usunięcia w społeczeństwie.
                          przykład:

                          Dla katolika (uogólnienie)w łonie matki rośnie dziecko od chwili poczęcia a
                          dla ateisty(uogólnienie) zaczyna sie (podajże)26 tygodni później. I mamy
                          konflikt bo dla obydwóch tych osób jest to prawdziwe w co oni wierzą(nie umiem
                          znaleźć innego słowa). Teraz ktoś może powiedzieć że to czy usunąć/zabić
                          płód/dziecko zależy tylko od matki ale w świetle prawa dzieci nie niemożna zabijać.
                          I tego konfliktu nie da sie rozstrzygnąć bo obydwoje postrzegają inaczej
                          rzeczywistość i gdyby wykonać aborcje to sie narzuca swój punkt widzenia
                          katolikowi w przeciwnym wypadku ateista jest poszkodowany.

                          • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 11.07.07, 22:09
                            O ile dobrze pamietam, to Ojcowie Kosciola twierdzili kiedys, ze zarodek meski
                            staje sie czlowiekiem kilka tygodni wczesniej niz zarodek zenski. Dogmaty
                            kosciola nie sa bynajmniej wieczne, i zmieniaja sie w czsie...
                            I jak moze byc poszkodowany katolik, jak niekatoliczka podaje sie aborcji?
                            • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 11.07.07, 22:49
                              Co nie zmienia faktu że jeżeli ci "Ojcowie Kościoła" wierzyli w to, to dla nich
                              było to faktem. A zapewne (mogę sie mylić)zmienili to nie ci którzy to wymyślili
                              tylko ich następcy bo inaczej widzieli żeczywistoś.

                              Jak by jakiś zabójca chodził po ulicy to już jest szkoda dla każdego normalnego
                              człowieka, a według katolika jak wykonasz aborcje jesteś zabójcą.
                              • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 12.07.07, 20:59
                                Dla katolika zabojca jest tez ten, co sie masturbuje zamiast odbyc stosunek z
                                kobieta i w ten sposb stworzyc zycie poczete. I zabojcami sa ogolnie te
                                kobiety, co sie powstrzymuja od przyjmowania plemnikow aby to zycie poczete
                                stworzyc...
                                • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 12.07.07, 21:51
                                  Co dalej nie zmienia faktu że jeżeli w to wierzą to dla nich jest to zbrodnią.

                                  A rzeczywistości :} masturbacja nie jest zabójstwem jeno marnowaniem nasienia co
                                  jest grzechem a nie zabójstwem.
                                  A Kobiety stosujące antykoncepcje są rozwiązłe bo nie umieją wytrzymać bodajże 2
                                  tyg płodnych bez sexsu
                                  • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 13.07.07, 19:07
                                    r.siwy napisał: Co dalej nie zmienia faktu że jeżeli w to wierzą to dla nich
                                    jest to zbrodnią.
                                    - A jak ktos nie wierzy, to co? To juz przestaje to byc zbrodnia?

                                    A rzeczywistości :} masturbacja nie jest zabójstwem jeno marnowaniem nasienia
                                    co jest grzechem a nie zabójstwem.
                                    - Jak to? Zamiast tworzyc nowe zycie ludzkie, ktos je niszczy, i to nie jest
                                    wedlug ciebie zbrodnia? Plemnik to pol zycia poczetego. NIE wolno go zabijac!

                                    A Kobiety stosujące antykoncepcje są rozwiązłe bo nie umieją wytrzymać bodajże
                                    2 tyg płodnych bez sexsu
                                    - Skad maja niby wiedziec, kiedy a plodne a kiedy nie? Kobiety nie suki, nie
                                    maja rui. A tzw. katolickie kalendarzyki malzenskie to po pierwsze pic na wode,
                                    bo sa malo pewne, a po drugie ich stosowanie jest wrecz ponizej ludzkiej
                                    godnosci...
                                    • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 13.07.07, 23:18
                                      No tak jak wcześniej pisałem że to jest spór którego nie idzie rozstrzygnąć bez
                                      poszkodowania (narzucenia własnej ideolgi) . Dla katolika usunięcie ciąży jest
                                      zbrodnią bo zarodek to nowy człowiek a dla człowieka "Światłego" zarodek to
                                      zbitka komórek (tkanka) więc usunięcie jej jest zwykłym zabiegiem medycznym.

                                      > - Jak to? Zamiast tworzyć nowe życie ludzkie, ktoś je niszczy, i to nie jest
                                      > według ciebie zbrodnia? Plemnik to pól życia poczętego. NIE wolno go zabijać!

                                      heh sprytny zabieg słowotwórczy.
                                      niema czegoś takiego jak połowa życia. :)

                                      jajeczko + plemnik = zarodek = nowe życie = (jeżeli jajeczko i plemnik są od
                                      człowieka ) = nowy człowiek
                                      operacja ta jest nieodwracalna to znaczy niema nowego życia bez połączenia 2
                                      składników i nie idzie wyodrębnić składników które sie połączyły.

                                      A niszczenie komórek nie jest zbrodnią(no chyba że przesadzimy i uśmiercimy
                                      posiadacza ty komórek :)).

                                      Ale jak już wcześniej wspominałem to grzech (nie zbrodnia).

                                      No może ja sie nie znam ale czy ruja suki nie jest tym samym co miesiączka u
                                      kobiety. No widzisz i właśnie oto chodzi żeby było mało pewne

                                      ja sie nie znam to ci zapodam linki do statystyk:
                                      www.antykoncepcja.com.pl/skutecznosc.htm
                                      www.studentnews.pl/serwis.php?s=157&pok=4416
                                      z tego co ja widziałem to rzeczywiście kalendarzyk jest najmniej skuteczny ale
                                      już "metoda obserwacji śluzu szyjkowego" (cokolwiek by to nie było) jest
                                      skuteczniejsza od gumki.
                                      > a po drugie ich stosowanie jest wręcz poniżej ludzkiej godności

                                      To subiektywne odczucie. Tekst typu "Czekaj muszę założyć gume" w najbardziej
                                      gorącej chwili też nie jest niczym przyjemnym.
                                      Po za tym jak dziecko urodzi się w rodzinie to nie jest już zbytnio problem.







                                      • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 14.07.07, 21:40
                                        r.siwy napisał: No tak jak wcześniej pisałem że to jest spór którego nie idzie
                                        rozstrzygnąć bez poszkodowania (narzucenia własnej ideolgi). Dla katolika
                                        usunięcie ciąży jest zbrodnią bo zarodek to nowy człowiek a dla
                                        człowieka "Światłego" zarodek to zbitka komórek (tkanka) więc usunięcie jej
                                        jest zwykłym zabiegiem medycznym.
                                        - Chodzi ci o zycie "w ogole", czy swiadome zycie. Jesli to drugie, to zabicie
                                        innego ssaka, a nwet gada (krokodyle tez maja kore mozgowa, a wiec swiadomosc
                                        swego istnienia) jest takim samym zabojstwem jak zabicie czlowieka...
                                        Z: Jak to? Zamiast tworzyć nowe życie ludzkie, ktoś je niszczy, i to nie jest
                                        według ciebie zbrodnia? Plemnik to pól życia poczętego. NIE wolno go zabijać!
                                        - heh sprytny zabieg słowotwórczy. niema czegoś takiego jak połowa życia. :)
                                        Z: Jest. Plemnik to pol czlowieka, drugie pol pochodzi z jajeczka kobiety...

                                        - jajeczko + plemnik = zarodek = nowe życie = (jeżeli jajeczko i plemnik są od
                                        człowieka ) = nowy człowiek. operacja ta jest nieodwracalna to znaczy niema
                                        nowego życia bez połączenia 2 składników i nie idzie wyodrębnić składników
                                        które sie połączyły.
                                        - Czy dla ciebie plemnik jest wiec MARTWY? To jak on moze stworzyc nowe zycie?

                                        A niszczenie komórek nie jest zbrodnią(no chyba że przesadzimy i uśmiercimy
                                        posiadacza ty komórek :)).
                                        - Plemnik to pojedyncza komorka, zdolna do stworzenia nowego czlowieka. Jako
                                        taki powinien sie liczyc jako pol czlowieka!

                                        - Ale jak już wcześniej wspominałem to grzech (nie zbrodnia).
                                        Z: Uwazam, ze dla Katolika-Katoliczki zmarnowanie plemnika czy jajeczka to
                                        ZBRODNIA!

                                        - No może ja sie nie znam ale czy ruja suki nie jest tym samym co miesiączka u
                                        kobiety. No widzisz i właśnie oto chodzi żeby było mało pewne ja sie nie znam
                                        to ci zapodam linki do statystyk z tego co ja widziałem to rzeczywiście
                                        kalendarzyk jest najmniej skuteczny ale już "metoda obserwacji śluzu
                                        szyjkowego" (cokolwiek by to nie było) jest skuteczniejsza od gumki.
                                        Z: Moze skutecziejsza, ale wrecz OBRZYDLIWA... :(

                                        Z: a po drugie ich stosowanie jest wręcz poniżej ludzkiej godności
                                        - To subiektywne odczucie. Tekst typu "Czekaj muszę założyć gume" w najbardziej
                                        gorącej chwili też nie jest niczym przyjemnym.
                                        Z: na pewno mniej odrazajacym niz obserwacja odchodow, do ktorych ow sluz
                                        przeciez nalezy...

                                        - Po za tym jak dziecko urodzi się w rodzinie to nie jest już zbytnio problem.
                                        Z: A jak to jest rodzina bezdomnych i bezrobotnych alkoholikow?
                                        • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 14.07.07, 23:40
                                          moim zdaniem wiesz o jakie życie mi chodzi bo to wynika z kontekstu. Ale dla
                                          jasności powiem że chodzi mi o życie ludzkie.

                                          Jak mówiłem niema czegoś takiego jak połowa życia tym bardziej pół człowieka (no
                                          chyba że sie go przepołowi na pół ale zakładam że oto ci nie chodziło :]).
                                          Plemnik to plemnik ma swój wkład genetyczny w nowego człowieka ale sam nim nie
                                          jest.

                                          Plemnik nie jest martwy ale tez nie jest Człowiekiem dlatego nie można go zabić.
                                          A nowego człowieka tworzy przy połączeniu z jajeczkiem.

                                          Niema czegoś takiego jak pół człowieka (po raz wtóry). Plemnik ma ten sam
                                          genotyp (czy jak to sie nazywa )co jego właściciel, po połączeniu z jajeczkiem
                                          powstała komórka ma unikalny genotyp co czyni ją nowym człowiekiem. Jeżeli zabił
                                          byś tą komórkę to według katolika zabił byś człowieka

                                          > Z: Uważam, ze dla Katolika-Katoliczki zmarnowanie plemnika czy jajeczka to
                                          > ZBRODNIA!

                                          Masz takie prawo. Ja uważam że zbrodnie zabójstwa można popełnić tylko na
                                          (całym :) człowieku.
                                          Nie wiem dlaczego jeszcze tak uważasz skoro napisałem ci wgląd katolika na nowe
                                          życie.


                                          Może i obrzydliwe ale skuteczne i nie trzeba sie z tego spowiadać. A poza tym
                                          nie sprzyja rozpasaniu seksualnemu.)





                                          • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 15.07.07, 20:44
                                            1. Jakbys nie filozofowal, to plemnik tworzy nowe zycie ludzkie. Jak wiec
                                            Katolik moze dopuscic, aby jego plemnik sie zmarnowal, to jest zginal poza
                                            organami plciowymi kobiety, zamiast stworzyc nowe zycie poczete? Misja plemnika
                                            jest zaplodnienie jajeczka aby stworzyc nowe zycie poczete, a zadaniem kazdego
                                            Katolika jest maksymalne ulatwienie owej misji plemnika!
                                            2. Czemu chcesz obrzydzic ludziom seks? Nienawidzisz ludzkosci?
                                            • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 15.07.07, 23:13
                                              No właśnie tworzy a nie jest nowym życiem.
                                              Plemniki marnują się w 99.99% a w ciele kobiety tylko 1 łączy się z jajeczkiem
                                              reszta "gnije".
                                              Plemnik niema żadnej misji.
                                              To co robisz to jest personifikacja plemnika.
                                              Plemnik jest jednie składnikiem tej misji sam w sobie nic nie znaczy.
                                              Błąd katolik nie ma misji parzenia się jak zające (im więcej tym lepiej).
                                              Misją katolika jest dążenie do świętości


                                              Obrzydzić sex chyba żartujesz wymienię ci pare bardziej obrzydliwych rzeczy
                                              które nie którzy ludzie robią w czasie sex'u:
                                              homo Sex
                                              lizanie odbytu
                                              szczanie na siebie
                                              robienie kupy na siebie
                                              sex - sado maso.


                                              Tak jak mówiłem to jest twoja subiektywna opinia że oglądanie śluzu jest
                                              obrzydliwe. Czy zlizywanie śluzo albo spermy jest obrzydliwe dla mnie jest a
                                              podobno niektórzy sie w tym miłują (sex oralny)


                                              • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 16.07.07, 00:29
                                                Kiedy plemnik przestaje byc plemnikiem? Jak sie polaczy z jajeczkiem. Do tego
                                                czasu jest on polowa potencjalnego zycia poczetego, i jako taki powinien byc
                                                swiety dla Katolikow!
                                                Ludzie uprawiaja seks roznie. Dopoki jest on miedzy M i K (M & F) to dla mnie
                                                wszystko jest OK. Ale dla normalnego czlowieka obserwacja wydzielin z narzadow
                                                rodnych moe obrzydzic seks dosc skutecznie. I chyba o to chodzi Kosciolowi...
                                                Katolik ma sie zas rozmnazac, bo tak mu kaze Pismo Sw. Chyba, ze w Kosciele
                                                Rzymsko-Kat. kult maryjny i wojtylowy zastapily Pismo Sw. :(
                                                Pozdr. i zycze Ci abys zostal swietym! :)
                                        • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 15.07.07, 00:01
                                          moim zdaniem wiesz o jakie życie mi chodzi bo to wynika z kontekstu. Ale dla
                                          jasności powiem że chodzi mi o życie ludzkie.

                                          Jak mówiłem niema czegoś takiego jak połowa życia tym bardziej pół człowieka (no
                                          chyba że sie go przepołowi na pół ale zakładam że oto ci nie chodziło :]).
                                          Plemnik to plemnik ma swój wkład genetyczny w nowego człowieka ale sam nim nie
                                          jest.

                                          Plemnik nie jest martwy ale tez nie jest Człowiekiem dlatego nie można go zabić.
                                          A nowego człowieka tworzy przy połączeniu z jajeczkiem.

                                          Niema czegoś takiego jak pół człowieka (po raz wtóry). Plemnik ma ten sam
                                          genotyp (czy jak to sie nazywa )co jego właściciel, po połączeniu z jajeczkiem
                                          powstała komórka ma unikalny genotyp co czyni ją nowym człowiekiem. Jeżeli zabił
                                          byś tą komórkę to według katolika zabił byś człowieka

                                          > Z: Uważam, ze dla Katolika-Katoliczki zmarnowanie plemnika czy jajeczka to
                                          > ZBRODNIA!

                                          Masz takie prawo. Ja uważam że zbrodnie zabójstwa można popełnić tylko na
                                          (całym :) człowieku.
                                          Nie wiem dlaczego jeszcze tak uważasz skoro napisałem ci wgląd katolika na nowe
                                          życie.


                                          Może i obrzydliwe ale skuteczne i nie trzeba sie z tego spowiadać. A poza tym
                                          nie sprzyja rozpasaniu seksualnemu.)


                                          > Z: A jak to jest rodzina bezdomnych i bezrobotnych alkoholików?
                                          Mówiłem raczej o normalnej rodzinie a nie patologi.
                                          Moim subiektywnym zdaniem to jeżeli takie dziecko ma oboje rodziców to jest
                                          większe prawdopodobieństwo że któreś z dziadków lub cioć zaopiekuje się nim



                                          • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 15.07.07, 20:47
                                            Z: A jak to jest rodzina bezdomnych i bezrobotnych alkoholików?
                                            r.siwy napisał: Mówiłem raczej o normalnej rodzinie a nie patologi. Moim
                                            subiektywnym zdaniem to jeżeli takie dziecko ma oboje rodziców to jest większe
                                            prawdopodobieństwo że któreś z dziadków lub cioć zaopiekuje się nim.
                                            - A jak dziadkowie i ciocie to tez menele-alkoholicy? To bardzo prawdopodobne.
                                            I co wtedy? Wszycy mamy doplacac do meneli plodzacych dzieci i rodzacych je w
                                            stanie upojenia alkoholowego?
                                            • r.siwy Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 15.07.07, 22:55
                                              czy to jest jakiś argument

                                              Jeśli cała rodzina pije to dziecko pójdzie do sierocińca i będzie tam aż ktoś je
                                              adoptuje.
                                              A powiedz mi jak sie dopłaca do meneli płodzących dzieci?

                                              Jeżeli są menelami mieszkającymi na ulicy to je - chodzi mi o dziecko - opieka
                                              społeczna zabierze do sierocińca. A tam państwo nie opłaca meneli a dzieci!.
                                              Cóż jest winne dziecko.

                                              • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 16.07.07, 00:22
                                                Co za sens zapelniac sierocince nieszczesliwymi istotami. Gdzie sie podzialo
                                                milosierdzie chrzescijanskie?
                                              • zorbathegreek Re: Tam gdzie kończy sie rzeczywistość zaczyna si 16.07.07, 00:23
                                                Menele plodzace dzieci zeruja na zasilkach z pomocy spolecznej i na becikowym.
                                                Placa za to ci, co pracuja i rozmnazaja sie rozsadnie, jak ludzie a nie jak
                                                kroliki...
                  • Gość: realny Re: W matematyce teoretycznej... IP: *.atr.bydgoszcz.pl 12.07.02, 12:15
                    mag9 napisał(a):

                    > W matematyce teoretycznej wszystko możesz podzielić! Nie sprowadzaj rozmowy o
                    > Bogu na tak płytkie tematy jak rzeczywistość! Myślę, że z szacunku dla Boga
                    > wysilmy swoje szare komórki i wyjdźmy poza granice rzeczywistości.

                    Kolego, jeśli przyjąć, że wychodzimy poza rzeczywistość, to wszystko jest
                    możliwe. Bóg też, oczywiście, a nawet nieskończona ich liczba.
                    Czemu ograniczyć się do jednego tylko ?


                    • zorbathegreek Re: W matematyce teoretycznej... 08.06.07, 11:16
                      W naszej wyobrazni wszystko jest mozliwe, ale czy to znaczy, ze to, co
                      wymyslimy, ma od razu tez istniec realnie?
                  • zorbathegreek Re: W matematyce teoretycznej... 08.06.07, 11:15
                    mag9 napisał: W matematyce teoretycznej wszystko możesz podzielić! Nie
                    sprowadzaj rozmowy o Bogu na tak płytkie tematy jak rzeczywistość! Myślę, że z
                    szacunku dla Boga wysilmy swoje szare komórki i wyjdźmy poza granice
                    rzeczywistości.
                    - A czemu mam szanowac byt nieistniejacy bardziej niz np. rownie
                    wyimaginowanych bohaterow TRYLOGII Sienkiewicza?
                • Gość: Marcel Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.poznan.cvx.ppp.tpnet.pl 25.05.02, 17:16
                  Rozumiem, że teoria kwarków powstała przed dogmatem Trójcy Św. bo tak wynika z
                  tego co napisałeś w pierwszym akapicie.
                  • zorbathegreek Re: Wszystko ma swe granice! 08.06.07, 11:17
                    To chyba nie ja...
                • Gość: ll Re: Wszystko ma swe granice! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 13.07.03, 16:10
                  Kagan jesteś skończonym idiotą więc daj sobie już spokój
                  • zorbathegreek Re: Wszystko ma swe granice! 08.06.07, 11:17
                    Gość portalu: ll napisał: Kagan jesteś skończonym idiotą więc daj sobie już
                    spokój
                    - To ma byc argument w dyskusji?
              • mag9 DOWÓD NA ISTNIENIE NIESKOŃCZONOŚCI 03.02.02, 15:18
                > ile jesteśmy w stanie policzyć

                Nie wiem, czy zauważyłeś, ale matematyka może tworzyc nowe liczby.
                Mam dla Ciebie proste zadanie: dodawaj... Kiedy przestaniesz liczyć? Kiedy nie
                będziesz mógł już nic dodać? Kiedy się zatrzymasz? Zawsze znajdzie się liczba o
                1 większa od twojego wyniku. Zatem nieskończoność istnieje.

                Zresztą z tego co czytam, to WIĘKSZOŚĆ z Was ma ZŁE POJĘCIE
                NIESKOŃCZONOŚCI !!!!!

                NIESKOŃCZONOŚĆ POLEGA NA TYM, ŻE NIE MA KOŃCA! WY UWAŻACIE, ŻE MUSI MIEĆ
                KONIEC. Zgadzam się z tym, że materia jest skończona, czas - ostatni słyszałem,
                że czas jest kołem, czyli jego ruch się NIGDY NIE SKOŃCZY (bo nigdy nie
                osiągnie końca drogi).
                • Gość: Ciekawy Re: DOWÓD NA ISTNIENIE NIESKOŃCZONOŚCI IP: 5.6R* / *.jed.isu.net.sa 10.10.04, 21:45
                  I co dalej? Nie dowodzi to niczego w temacie.
                  • zorbathegreek Dowod 14.05.07, 17:59
                    A czego konkretnie oczekujesz?
                    • zorbathegreek Re: Dowod 15.05.07, 11:19
                      No wlasnie, czego?
                      • dziad_na_baby Re: Dowod 15.05.07, 13:14
                        Wprawdzie nie do mnie to pytanie, ale zabawmy się.
                        Ciekaw jestem Twojej odpowiedzi.
                        Teza:
                        Skoro nie można udowodnić, że Boga nie ma, to On jest.

                        Na zasadzie:
                        skoro nie można udowodnić Twojej winy, jesteś niewinny.
                        • kagan.beck Re: Dowod 15.05.07, 15:45
                          dziad_na_baby napisał:
                          Wprawdzie nie do mnie to pytanie, ale zabawmy się. Ciekaw jestem Twojej
                          odpowiedzi. Teza:
                          Skoro nie można udowodnić, że Boga nie ma, to On jest.
                          Na zasadzie:
                          skoro nie można udowodnić Twojej winy, jesteś niewinny.
                          - Niestety, ale pomyliles zasady obrony w procesie karnym (zasada domniemania
                          niewinnosci oskarzonego) z zasadami przeprowadzania dowodow w nauce. Oskarznie
                          (zwykle prokurator)musi udowodnic oskatzonemu wine, inaczej oskarzonego uznaje
                          sie za niewinnego w swietle prawa. Ale w nauce brak dowodu na to, ze cos
                          nieistnieje, nie oznacza, ze to istnieje. Nie ma np. dowodu na to, ze
                          nieistnieje zycie poza ziemia. Ale nie oznacza to przeciez, ze takie zycie nie
                          istnieje, tylko to, ze nie ma obcnie dowodu, ze takie zycie nieistnieje... Moze
                          ono (z naszego obecnego punktu widzenia) istniec i nieistniec, na razie bowiem
                          nie mamy zadnego empirycznego dowodu ani w te, ani w tamta strone. Sytuacja sie
                          zmini diametralnie, gdy znajdziemy albo zycie poza Ziemia, albo naukowy dowod,
                          ze takowe istniec nie moze (np. okaze sie, ze istnieje tylko nasz system
                          planetarny, a reszta to holograficzna iluzja).
                          Pozdrowka! :)
                          • dziad_na_baby Re: Dowod 15.05.07, 15:51
                            Pozdrówka! :)))

                            Coś wymyślę.
                            Ciekawią mnie Twoje wykłady.
                            Pokedziesz na mecz do Lwowa
                            • kagan.beck Re: Dowod 17.05.07, 11:24
                              Witam. Moje wyklady to pestka w porownaniu do:
                              wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80279,4135451.html
                              - Do Lwowa sie na razie nie wybieram. czekam, az sie wyjasni sytauacja z
                              Ukraina...
                            • kagan.beck Re: Dowod Papieski 17.05.07, 11:25
                              wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80279,4135451.html
                              Wielu autorów teorii spiskowych nie wierzy, że Jan Pawła II przekazał pełną
                              treść trzeciej tajemnicy. - Trzecia tajemnica mówiła o kryzysie wiary i
                              załamaniu hierarchii Kościoła w obliczu fali herezji - głosi sztandarowa
                              teoria, której autorem jest dziennikarz Antonio Socci. Inni twierdzą, że w
                              trzeciej tajemnicy fatimskiej była mowa o końcu świata.
                            • zorbathegreek Re: Dowod 08.06.07, 11:21
                              ;)
                        • zorbathegreek Re: Dowod 08.06.07, 11:20
                          Mylisz dowod prawny z dowodem naukowym...
                  • zorbathegreek Dowód... 13.06.07, 18:08
                    O co ci więc chodzi?
                • zorbathegreek Re: dowod 08.06.07, 11:20
                  Istnieje tylko wirtualnie. Dodajac po 1, jedna liczba na sekunde, nawet
                  zaczynajac od miliardow miliardow, nie starczy ci zycia na osiagniecie
                  nieskonczonosci, chocbys nawet zyl nieskonczona ilosc lat... ;) Bo zawsze
                  bedzie liczba o 1 wieksza!
              • iaffelos Kaganku !! 14.07.02, 17:01
                Gość portalu: Kagan napisał(a):

                > iaffelos napisał(a):
                >
                > > proste zagadnienie matematyczne dla Kagana:
                > >
                > > ile jest liczb rzeczywistych miedzy 0 a 1?
                >
                > Kagan: Bardzo duzo, ale na pewno NIE nieskoncona ilosc,
                > bo poniewaz nasz swiat ma ograniczony wiek, to tych liczb
                > jest praktycznie tylko tyle, ile jestesmy w stanie policzyc
                > (sami, czy tez przy pomocy np. komputerow).
                > A poniewaz w naszym wszechswiecie NIE jest mozliwe przekroczenie
                > szybkosci swiatla, wiec nawet najszybszy superkomputer bedzie mial
                > z definicji OGRANICZONA szybkosc...
                > To, ze tobie w podstawowce (a moze nawet i ogolniaku) nakladli
                > bzdur do glowy, wcale NIE oznacza, ze nieskonczonosc istnieje.
                > To tylko jeszcze jedna bledna idea, ktora narobila wiele zlego
                > w nauce...
                >
                > > a btw. 1/0 to nie jest odwrotnosc zera, takie dzialanie jest
                > > niewykonalne.
                >
                > Kagan: 1/2 jest odwrotnoscia 2, 1/100 jest odwrotnoscia 100, itp.
                > To czym jest 1/0 jak nie ODWROTNOSCIA zera? Kto ci powiedzial,
                > ze to "niewykonalne" zadanie? Oblicz np. pierwiastek kwadratowy
                > z minus jeden (-1). Czy to tez w/g ciebie "niewykonalne zadanie"?
                > Jak NIE masz za grosz wyobrazni, to sie NIE wymadrzaj...

                kto by pomyslal, ze wroce po 7 miesiacach na ten chory
                watek :-)

                a jednak... widze, ze dalej jestes tak samo zacofany, jak
                kiedys. czy dalej uwazasz, ze 1 dzieli sie przez zero? czy
                juz ci to prosto wylozono, ze 'kaganki' nie istnieja i
                przyjales to do wiadomosci? bo jakos uciekles z tamtych
                watkow, biedaku :-)

                a gdzie twoje stare alter ego ljkel2?

                hie hie
                • zorbathegreek Re: Kaganku !! 08.06.07, 11:21
                  Znow tylko ad personam?
              • iaffelos Kaganku !! 14.07.02, 17:08
                Gość portalu: Kagan napisał(a):

                > iaffelos napisał(a):
                >
                > > proste zagadnienie matematyczne dla Kagana:
                > >
                > > ile jest liczb rzeczywistych miedzy 0 a 1?
                >
                > Kagan: Bardzo duzo, ale na pewno NIE nieskoncona ilosc,
                > bo poniewaz nasz swiat ma ograniczony wiek, to tych liczb
                > jest praktycznie tylko tyle, ile jestesmy w stanie policzyc
                > (sami, czy tez przy pomocy np. komputerow).
                > A poniewaz w naszym wszechswiecie NIE jest mozliwe przekroczenie
                > szybkosci swiatla, wiec nawet najszybszy superkomputer bedzie mial
                > z definicji OGRANICZONA szybkosc...
                > To, ze tobie w podstawowce (a moze nawet i ogolniaku) nakladli
                > bzdur do glowy, wcale NIE oznacza, ze nieskonczonosc istnieje.
                > To tylko jeszcze jedna bledna idea, ktora narobila wiele zlego
                > w nauce...
                >
                > > a btw. 1/0 to nie jest odwrotnosc zera, takie dzialanie jest
                > > niewykonalne.
                >
                > Kagan: 1/2 jest odwrotnoscia 2, 1/100 jest odwrotnoscia 100, itp.
                > To czym jest 1/0 jak nie ODWROTNOSCIA zera? Kto ci powiedzial,
                > ze to "niewykonalne" zadanie? Oblicz np. pierwiastek kwadratowy
                > z minus jeden (-1). Czy to tez w/g ciebie "niewykonalne zadanie"?
                > Jak NIE masz za grosz wyobrazni, to sie NIE wymadrzaj...

                kto by pomyslal, ze wroce po 7 miesiacach na ten chory
                watek :-)

                a jednak... widze, ze dalej jestes tak samo zacofany, jak
                kiedys. czy dalej uwazasz, ze 1 dzieli sie przez zero? czy
                juz ci to prosto wylozono, ze 'kaganki' nie istnieja i
                przyjales to do wiadomosci? bo jakos uciekles z tamtych
                watkow, biedaku :-)

                a gdzie twoje stare alter ego ljkel2?

                hie hie
              • Gość: pumper Re: IP: *.ds.univ.gda.pl 04.08.03, 13:00
                Matematyka jest nauką teoretyczną. Więc nieskonczoność ISTNIEJE w teori.
                W rzeczywistości także. Np. twoje rozumowanie jest NIESKONCZENIE głupie. Szkoda tracić czas na rozwijanie tego wątku (jednak chwile poświęce).
                Piszesz że liczb jest tylko tyle ile jesteś w stanie policzyć. Bierzemy więc 10 letnie dziecko i ono mówi że liczb w przedziale ɘ,1> są dwie. Prawda?
                Weźmy teraz jakiegoś szybko liczącego faceta. Liczy, liczy, liczy przez 50 lat i wyszło mu 2207520000 (więcej raszej mu się nie uda). Prawda?
                Bierzemy megaszybki komputer. Liczy wyszło mu cholernie wiele (np 10^10000). Ale ja jako człowiek wiem że gdyby popracował dłużej, lub byłby szybszy to otrzymałby więcej. I nieważne jak szybki to byłby komputer. I ile by pracował. Nie policzy tych liczb. Poda jakiś wynik i ja powiem, ZA MAŁO. Dlaczego? Bo myśle logicznie - tak jak każdy człowiek (chyba poza tobą).
                A skoro czegoś nie można policzyć to znak, że to nieskonczoność. Nie trzeba przecież liczyć na palcach, wystarczy zastosować indukcje matematyczną.

                Ale naprawde wykręca mi palce jak mam odpisywać na takie bzdury. Więc jeszcze kilka krótkich zdan, bo więcej nie wytrzymam :).

                " Kagan: 1/2 jest odwrotnoscia 2, 1/100 jest odwrotnoscia 100, itp. To czym jest 1/0 jak nie ODWROTNOSCIA zera? Kto ci powiedzial, ze to "niewykonalne" zadanie?"
                Otóż niewykonalne, bo:
                wiadomo, że dzielenie jest odwrotnością mnożenia (chyba że tak nie uważasz - ale raczej tak skoro wiesz ile to jest (i)^2)
                Więc mamy:
                mnożenie:
                1*2=2
                dzielenie (odrotnie):
                2/2=1
                Weźmy nasze kochane 0:
                2*0=0
                3*0=0
                dalej:
                0/0=2?
                0/0=3?
                coś chyba nie tak?
                a może 2=3?

                "Oblicz np. pierwiastek kwadratowy z minus jeden (-1). Czy to tez w/g ciebie "niewykonalne zadanie"?"

                Nie wiem co to ma do rzeczy? Jesteś debil (inaczej nie mogę cie określić). Raczej z matematyka masz niewiele wspólnego. Wynik tego działania jest znany od XVI w.


                Ale z drugiej strony - NIEZŁY DOWCIP. Chwytliwy temat. Mnóstwo wpisów. Może to jakiś konkurs na najbardziej chodliwy/kontrowersyjny temat. A więc brawa! Jeśli tak to przepraszam za epitety w twoim kierunku.
                • zorbathegreek Re: 08.06.07, 11:22
                  Zdecyduj sie, debil, czy nie debil? ;)
            • qpalzm Re: 25.12.05, 20:10
              iaffelos napisał:
              > a btw. 1/0 to nie jest odwrotnosc zera, takie dzialanie jest
              > niewykonalne.

              Zależy jak zdefiniować odwrotność. A działanie jest niewykonalne tylko dlatego,
              że tak się umówiono. Można jednak umówić się inaczej, że dzieląć coś przez zero
              otrzymamy nieskończenie dużo. To tylko kwestia konwencji.
              • zorbathegreek Re: 21.07.07, 21:05
                qpalzm napisała: Zależy jak zdefiniować odwrotność. A działanie jest
                niewykonalne tylko dlatego, że tak się umówiono. Można jednak umówić się
                inaczej, że dzieląć coś przez zero otrzymamy nieskończenie dużo. To tylko
                kwestia konwencj
                - Cala matematyka, jak religia, to tylko zbior konwencji, arbitralnie zreszta
                wybranych...
          • Gość: Kagan Zwidy Karolcia (W?) IP: *.vic.bigpond.net.au 25.12.01, 03:21
            Gość portalu: karol3 napisał(a):
            Oj Kagan, Kagan ! Proś Boga o zdrowie, bo o rozum już stanowczo za późno!

            Kagan:
            1. Boga (przynajmniej takiego, w jakiego Karolcio wierzy) NIE ma,
            wiec te modly nie mialby sensu (nawet jakbym czegos potrzebowal).
            2. Jestem zdrowy i rozumny, wiec NIE widzxe potrzeby proszenia
            o to, co mam. W odroznieniu od chrzescijan NIE jestem zbyt chciwy...
            MERRY X-MAS!
            • Gość: gal anon Re: Zwidy Karolcia (W?) IP: *.icpnet.pl 25.03.02, 01:05
              Gość portalu: Kagan napisał(a):

              > Gość portalu: karol3 napisał(a):
              > Oj Kagan, Kagan ! Proś Boga o zdrowie, bo o rozum już stanowczo za późno!
              >
              > Kagan:
              > 1. Boga (przynajmniej takiego, w jakiego Karolcio wierzy) NIE ma,
              > wiec te modly nie mialby sensu (nawet jakbym czegos potrzebowal).
              > 2. Jestem zdrowy i rozumny, wiec NIE widzxe potrzeby proszenia
              > o to, co mam. W odroznieniu od chrzescijan NIE jestem zbyt chciwy...
              > MERRY X-MAS!

              "Bóg umarł" - Nietsche
              "Nietsche umarł" - Bóg
              • zorbathegreek Re: Zwidy Karolcia (W?) 13.06.07, 18:10
                Gość portalu: gal anon napisał:
                Gość portalu: Kagan napisał(a):
                Gość portalu: karol3 napisał(a):
                Oj Kagan, Kagan ! Proś Boga o zdrowie, bo o rozum już stanowczo za późno!
                Kagan:
                1. Boga (przynajmniej takiego, w jakiego Karolcio wierzy) NIE ma,
                wiec te modly nie mialby sensu (nawet jakbym czegos potrzebowal).
                2. Jestem zdrowy i rozumny, wiec NIE widzxe potrzeby proszenia
                o to, co mam. W odroznieniu od chrzescijan NIE jestem zbyt chciwy...
                MERRY X-MAS!
                "Bóg umarł" - Nietsche "Nietsche umarł" - Bóg ;) ???
          • zorbathegreek