balladynka
19.01.05, 17:15
Pytanie jest czystko teoretyczne bo nie jestem na tym etapie zwiazku ale
nasunelo mi sie po przeczytaniu kilku watkow. Mianowicie rozumiem macoszki
ktore pragna sie w jakis sposob zabezpieczyc, zeby nie czuc, ze sa w jakis
sposob "wykorzystywane" i pracuja na nie swoje dziecko kosztem czasami swoich
wlasnych dzieci. Tyle razy poruszalyscie tu kwestie rozdzielnosci majatkowej
i jej zalet itd. Rozumiem cala sprawe od strony prawnej ale frapuje mnie w
jaki sposob Wy o tym w ogole rozmawialyscie ze swoim mezczyzna? Nie wyobrazam
sobie nawet rozpoczecia rozmowy na ten temat, bo wiem z jaka reakcja M. bym
sie spotkala, chociaz jak wiadomo wiekszosc z nas nie ma wcale na
celu "odebrania" czegos dzieciom z poprzedniego zwiazku, a raczej po prostu
nie przekazania im czegos naszego, co im sie nie nalezy i co wolalybysmy
przekazac komu innemu np. wlasnym dzieciom, rodzenstwu itd (pomijam ewidentne
perfidne wyjatki jak przepisywanie majatku na Next itd ale nie o nich tu
mowa). Jak jednak powiedziec to M? Przeciez wszystko brzmi zle. No bo co na
przyklad? Nie chce zeby twoim dzieciom przypadlo cos z mojego majatku? Czy
faceci w ogole sa w stanie zrozumiec fakt, ze nie widzimy powodu dlaczego
jego dziecko mialoby dziedziczyc po trzech osobach a nasze tylko po dwoch i
ze obiektywnie rzecz biorac to nie byloby to zbyt sprawiedliwe. Nie jest
przypadkiem tak, ze sa slepi na takie argumenty i slysza tylko "nie dam na
twoje dziecko ani zlotoweczki" bez zastanawiania sie ze w sumie to wlasciwie
dlaczego mialaby dawac?